USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Gdzie był Enterpise - E podczas wojny z Dominium ?
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8 
Autor Wiadomość
Mav
Użytkownik
#211 - Wysłana: 5 Kwi 2014 00:16:28 - Edytowany przez: Mav
Q__:
Cóż, jedynej znanej odpowiedzi na tytułowe pytanie przynosi - jak wiadomo - komiks "Forgiveness" ze scenariuszem D. Brina.
Wynika z niego że Ent-E pełnił funkcję "żywego" symbolu GF i w ramach troski o morale latał zarówno po terenie Federacji jak i po jej odległych od linii frontu pograniczach, wykonując misje dyplomatyczne i porządkowe oraz dając swą obecnością odczuć obywatelom że Flota-i-Federacja o nich nie zapomniała. Misja nie mniej ważna od bezpośredniej walki.

Niby się wydaję w miarę logiczne, ale jednak to niezbyt dobry pomysł. Raczej morale załóg walczących na froncie nie miałoby się dobrze w sytuacji gdzie najpotężniejszy okręt Federacji z legendarną załogą lata gdzieś daleko załatwiając jakieś pierdoły. No i co można w takiej sytuacji pomyśleć na temat Picarda i jego ekipy, która by się na to zgodziła? Ludzie walczą, a oni sobie w luksusach i spokoju latają gdzieś w bezpiecznych częściach galaktyki?

Q__:
(Choć z drugiej strony: gdyby Łysego nie trzymali z dala od frontu to pewnie by sam jeden wojnę wygrał... lub "unieważnił" przywracając linie czasu z "The Visitor".)

Q__
Moderator
#212 - Wysłana: 5 Kwi 2014 02:19:54 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
No i co można w takiej sytuacji pomyśleć na temat Picarda i jego ekipy, która by się na to zgodziła? Ludzie walczą, a oni sobie w luksusach i spokoju latają gdzieś w bezpiecznych częściach galaktyki?

Kiedy to może mieć - obok dbania o morale - i inny sens. Pilnowanie niezaatakowanych przez Dominium granic Federacji (by ktoś nie fundnął UFP czegoś w rodzaju 17 września 1939 czy innego marszu na Zaolzie), no i odbieranie ochoty - samą swoją obecnością - na wewnętrzne bunty (pamiętajmy o Maquis, pamiętajmy o ew. wyznawcach "Doktryny Gartha", no i nie zapomnijmy co stało się w końcu w AND).
To co w AND nie stało się w DS9, bo po drugiej stronie Federacji Ent-E wisiał i groził. Można wręcz powiedzieć, że GF została podzielona na dwa skrzydła - jedno stanowiły siły pod dowództwem Rossa, Sisko i Martoka, drugie - sama załoga Picarda. Czyli... gdybyśmy dwa takie czoł... statki mieli... cytując znane powiedzenie.

(Skądinąd niechęć do tego robienia za KBW w pełni tłumaczy słowa Łysego z INS i jego rebelianckie działania w tym filmie - tak długo chronił przed buntem, aż sam się zbuntował. Tym bardziej, że podświadomie - albo i świadomie - musiał uznać, iż Federacja, która obawia się buntów nie jest już Federacją sprzed 10 lat, której do zapewnienia spoistości wystarczały ideały. Nadto: skoro obcował z potencjalnymi buntownikami poznawał też zapewne ich racje... i wyciągał wnioski.)

EDIT: skoro Mav słusznie domaga się scalenia dyskusji...

Seybr

Seybr:
Może Picard został odsunięty od wojny. Stawiam że główni dowodzący tak stwierdzili. Przyda nam się ambasador Federacji, ale nie kapitan który będzie walczył w wojnie.

Motywy można mnożyć... Ent-E patrolujący "zostawioną własnemu losowi", bo reszta Floty poleciała gdzie indziej, przestrzeń UFP mógł też robić za coś na kształt patrolującego Metropolis Supermana (potęga jest, żywy symbol jest, motywacyjna gadka też się znajdzie), czy generała osobiście obchodzącego okopy by dodać ducha żołnierzom (czynił tak Napoleon, który wręcz nocował pomiędzy swoimi podkomendnymi często, dużo takich przypadków znajdziemy też w fantasy, choćby w "Legendzie" Gemmela).
Do tego dochodzi dyplomacja Picarda jako zabójcza broń - pamiętamy jak złamał bawiącego się w kłamstwa Wesa w "The First Duty", niektórzy z nas widzieli też co zrobił kapitanowi Hunterowi w INT "The Stone Unturned". I teraz wyobraź sobie, że chcesz się buntować, albo zachodzić Federację od tyłu, a Picard nie tylko może cię wykończyć dzięki swojej supreme firepower, ale i przekonać - na gruncie twojego własnego systemu wartości - że podejmując takie zamiary jesteś nędznym robakiem i ostatnią kanalią, czyli dochodzisz do wniosku, że nie dość, że zginiesz, to zginiesz w b. złym mniemaniu o sobie...
Mav
Użytkownik
#213 - Wysłana: 5 Kwi 2014 13:25:05
Q__:
Pilnowanie niezaatakowanych przez Dominium granic Federacji (by ktoś nie fundnął UFP czegoś w rodzaju 17 września 1939 czy innego marszu na Zaolzie), no i odbieranie ochoty - samą swoją obecnością - na wewnętrzne bunty

Dlaczego Enterprise musi pilnować tyłów Federacji? Nie ma na to logicznego uzasadnienia. Przede wszystkim i tak musiałaby to być cała flota okrętów, bo jeden nie ma szans ogarnąć takiego terenu. Ten pomysł to zwykłe marnotrawstwo doświadczenia załogi Enterprise i możliwości klasy Sovereign.

Ale powiedzmy, że faktycznie wysłali Enterpris-a do patrolowania tylnych granic, ale co w takim razie z innymi okrętami klasy Sovereign? Zbudowali tylko jeden okręt? Co oni tam robią w tych stoczniach? Mogliby budować kilka okrętów jednocześnie. Defiant też w sumie występuję w zawrotnej ilości - JEDEN okręt. Potem jest jeszcze tylko Valiant, gdzie tak naprawdę w czasie wojny z Dominion powinno być już z kilkadziesiąt Defiant-ów. Zbudowanie takiego malucha to taki problem?

To jest właśnie ten nieszczęsny brak logiki i spójności Treka.
Q__
Moderator
#214 - Wysłana: 5 Kwi 2014 13:56:24 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Przede wszystkim i tak musiałaby to być cała flota okrętów, bo jeden nie ma szans ogarnąć takiego terenu.

Nie wiemy, może i Picard dostał asystę jakichś Akir. A może sytuacja na froncie była tak dramatyczna, że nie stać ich było na zostawienie na zapleczu czegoś więcej niż jeden okręt, więc dali potężny flagowiec.

(Inna sprawa, że ta jego potęga jest dyskusyjna - w świetle prawdy ekranu wypada znacznie gorzej niż Galaxy w TNG, jak na ironię - vide film, który linkowałem.)

Mav:
Zbudowali tylko jeden okręt? Co oni tam robią w tych stoczniach? Mogliby budować kilka okrętów jednocześnie. Defiant też w sumie występuję w zawrotnej ilości - JEDEN okręt. Potem jest jeszcze tylko Valiant, gdzie tak naprawdę w czasie wojny z Dominion powinno być już z kilkadziesiąt Defiant-ów. Zbudowanie takiego malucha to taki problem?
To jest właśnie ten nieszczęsny brak logiki i spójności Treka.

Albo - co przepowiadał Lem jeszcze w "Obłoku Magellana" - luksus im tak mózgi rozmiękczył, że nie podejmują właściwych decyzji.

Popatrz na FC - Łysy wie, gdzie trzeba trafić, by rozwalić Sześcian, zapewne umieścił tak strategiczną informację w raportach, ale... dowodzący obroną Ziemi admirał z informacji tych nie korzystał. Czyli... albo utknęły na biurku jakiegoś biurokraty przywalone stertą innych PADDów, albo zostały - iście paranoicznie - uznane za podejrzane, jako pochodzące od zainfekowanego i nie włączono ich do bazy danych, albo admirał nie czytał raportów, albo też informacja ta tkwiła w podświadomości Picarda przez tyle lat, co by oznaczało, że przesłuchujący go po incydencie z "TBoBW" nie umieli tej informacji z jego podświadomości wydobyć*.

* skądinąd ten upadek federacyjnej psychologii i psychiatrii, tłumaczyłby dlaczego w czasach Kirka przestępców się leczyło, a w czasach DS9 i VOY znowu wsadza do więzień (choć w sumie nie jest to konieczne - zauważ jak szybko Tuvok uleczył Sudera... ale Tuvok zaczynał jeszcze służbę w czasach Kirka i Sulu...)

Inna rzecz, że taka wizja UFP nie jest spójna z tą, jaką stworzył Roddenberry i logicznie z niej nie wynika.

I jeszcze a'propos tego, co napisałeś TAM:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=8&topic=3713#msg278465

Mav:
Rozumiem, że nie mogli z DS9 zrobić drugiego TNG, ale chociaż sam okręt gdzieś tam powinien być pokazywany w niektórych sytuacjach (np. razem z flotą okrętów podczas jakiejś walki). Skoro Riker zagrał Toma, to znaczy, że można było ściągnąć aktorów z TNG, którzy mogli zagrać jakieś pojedyncze wejścia chociaż (np. jak Kaśka w NEM).

W sumie zgadza się i nawet to mogła być jakaś wspominkowa przebitka - skoro w "Forgiveness" Picard wspomina, że tam po drugiej stronie Federacji trwa krwawa wojna, a my widzimy w tym momencie kadr z bitwy na AR-558 o ile mnie wzrok i pamięć nie myli, to równie dobrze Sisko mógł wspomnieć, że tymczasem po drugiej stronie UFP Picard powstrzymał przed atakiem jakichś Kzinti, Gornów czy Tzenkethi, albo poleciał "dodawać ducha" mieszkańcom jakiejś planety, która rozważała wystąpienie z Federacji (i mogliśmy zobaczyć stosowną, parosekundową, scenkę).
Mav
Użytkownik
#215 - Wysłana: 5 Kwi 2014 14:11:54
Q__:
vide film, który linkowałem

Jaki film?

Q__:
Popatrz na FC - Łysy wie, gdzie trzeba trafić, by rozwalić Sześcian, zapewne umieścił tak strategiczną informację w raportach, ale... dowodzący obroną Ziemi admirał z informacji tych nie korzystał. Czyli... albo utknęły na biurku jakiegoś biurokraty przywalone stertą innych PADDów, albo zostały - iście paranoicznie - uznane za podejrzane, jako pochodzące od zainfekowanego i nie włączono ich do bazy danych, albo admirał nie czytał raportów, albo też informacja ta tkwiła w podświadomości Picarda przez tyle lat, co by oznaczało, że przesłuchujący go po incydencie z "TBoBW" nie umieli tej informacji z jego podświadomości wydobyć

Bardzo fajne wytłumaczenia, szkoda tylko, że twórcy FC w ogóle się nad tym tak nie zastanawiali, po prosty Picard miał wkroczyć i zrobić jakąś efektowną akcje A szkoda, bo można było wcisnąć dialog na ten temat, w którym Picard wytłumaczyłby swoją decyzję. Osobiście wybrałbym tą z podświadomością. Te głosy, które słyszał świetnie do tego pasują. Lekceważenie raportów Picarda w obliczu takiego niebezpieczeństwa ze strony Borga (po Wolf 359 to musiał być priorytet dla GF), nie wydają się możliwe.

Q__:
Inna rzecz, że taka wizja UFP nie jest spójna z tą, jaką stworzył Roddenberry i logicznie z niej nie wynika.

I między innymi dlatego uważam wszelkie produkcję po TNG za upadek Treka. I pojedyncze epizody z DS9 czy VOY-a tego nie zmienią.
Q__
Moderator
#216 - Wysłana: 5 Kwi 2014 14:39:25 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Jaki film?

Drugi od góry w tym poście:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=3&topic=637&page=5#msg278209

Mav:
I między innymi dlatego uważam wszelkie produkcję po TNG za upadek Treka. I pojedyncze epizody z DS9 czy VOY-a tego nie zmienią.

Jak słusznie napisał kiedyś mozg_kl2, już późne TNG nosiło znamiona upadku, ale z drugiej strony, nie można powiedzieć, że Trek tak od razu upadł i już, ze po Roddenberrym już tylko g*** produkowano. To był powolny proces związany z odchodzeniem ludzi, ścieraniem się koncepcji, porzucaniem roddenberryzmu, który w dodatku nie zachodził linearnie, a sinusoidalnie, na zasadzie wzlotów-i-upadków.

Inna sprawa, że oglądalność - jak wiemy - spadała znacznie bardziej liniowo:

Choć pojedyncze epizody potrafiły się wybić - zwróć uwagę o ile wyżej wystartował pilot TNG od reszty serii i jak wysoką oglądalność zebrał pilot DS9 (oraz, że pilot VOY dostał jeszcze kredyt zaufania na poziomie TNGowsko-wczesnoDS9owskim):

Więcej:
http://www.madmind.de/2009/05/02/all-star-trek-mov ies-and-episodes-in-two-charts/

TU zaś uśrednione statystyki ST w liczbach (pamiętajmy, że nie dotyczą ENT, i że istnieje moment gdy wciąż jeszcze relatywnie wysoka oglądalność TNG nakłada się ze spadającą gwałtownie, lecz z wysokiego pułapu oglądalnością DS9:

* Fall 1987 - Spring 1988: 8.55 Million
* Fall 1988 - Spring 1989: 9.14 Million
* Fall 1989 - Spring 1990: 9.77 Million
* Fall 1990 - Spring 1991: 10.58 Million
* Fall 1991 - Spring 1992: 11.50 Million
* Fall 1992 - Spring 1993: 10.83 Million
* Fall 1993 - Spring 1994: 9.78 Million
* Fall 1994 - Spring 1995: 7.05 Million
* Fall 1995 - Spring 1996: 6.42 Million
* Fall 1996 - Spring 1997: 5.03 Million
* Fall 1997 - Spring 1998: 4.53 Million
* Fall 1998 - Spring 1999: 4.00 Million

http://www.trektoday.com/articles/ratings_history. shtml
Pod linkiem szersza analiza zjawiska.
Mav
Użytkownik
#217 - Wysłana: 5 Kwi 2014 15:07:07 - Edytowany przez: Mav
Q__:
Drugi od góry w tym poście:

Jest tam ta scena walki z TNG: https://www.youtube.com/watch?v=H_XbWq49vUM , i nie dziwie się, bo mi też się podoba, bo pokazuję przewagę TNG nad późniejszymi serialami. Już o tym pisałem, że jest wiele sytuacji w produkcjach po TNG, w których okręty jakby nie chciały zasypać wroga torpedami i salwami z fazerów. Brakuję w tym logiki jaka była w TNG.

Tak więc Sovereign padł ofiarą braku sensownego pomysłu na starcia okrętów po TNG Enterprise E w momencie, gdy ma Scimitara na widelcu powinien go zasypać gradem torped, a nie raptem paroma... No i do tego dochodzi to pajacowanie okrętów, o którym też kiedyś pisałem. O ile Defiant może jeszcze coś kombinować, o tyle te latanie w kółko tych olbrzymów z "Nemesis" jest po prostu przekomiczne i bezsensowne.

Q__:
Inna sprawa, że oglądalność - jak wiemy - spadała znacznie bardziej liniowo

Pięknie te grafiki pokazują upadek Treka. Wszystko się zgadza. Jak napisałeś, piloty DS9 i VOY jeszcze budziły zainteresowanie, Trek miał markę, ale ENT już od początku zaczynał na dnie i jeszcze dołował dalej. Niezły wyczyn.
Q__
Moderator
#218 - Wysłana: 5 Kwi 2014 16:14:39 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Jak napisałeś, piloty DS9 i VOY jeszcze budziły zainteresowanie, Trek miał markę, ale ENT już od początku zaczynał na dnie i jeszcze dołował dalej.

Analizujmy dalej.

Zakończenia serii też coś nam mówią... "All Good Things...", nieco pokraczny, ale mający swoje b. mocne strony, finał TNG oglądalnością przebił resztę serii, tak jakby nastąpiła powszechna mobilizacja fandomu, acz nie pobił rekordu DS9 "Emissary" - ten to dopiero miał kredyt zaufania (przypuszczam, że przyciągnął wszystkich - fanów TNG, fanów TOS zawiedzionych TNG i mających nadzieję na coś jeszcze lepszego, wreszcie ludzi z zewnątrz, którzy słyszeli o fenomenie Treka i chcieli się gładko włączyć w oglądanie od początku nowej serii). Dalej - "Endgame" i "What You Leave Behind" jakoś tam na chwilę zmobilizowały widzów (na poziomie znacząco niższym niż pilot ENT zresztą) do obejrzenia, ale relatywnie mniej początkowej widowni DS9 interesowało jak się to skończy, niż widowni VOY. A finał ENT doprawdy nikogo nie obszedł...

Dalej: pryska mit o zbawiennym wpływie wątku Dominion War i postaci Seven. Możemy sobie - wedle gustu - doceniać lub ganić jedno czy drugie, ale oglądalności bynajmniej nie poprawiły.

Co ciekawe upada także legenda o "fatalnych pierwszych sezonach" (z ciekawym wyjątkiem TNG): zarówno DS9, VOY, jak i ENT traciły, owszem, gwałtownie widownię w trakcie ich trwania (czyli rozczarowanych było sporo), ale... sezony dalsze - uważane często za lepsze - odnotowywały dalszy spadek, nie wzrost (choćby powolny wzrost od poziomu do którego gwałtownie spadły wyniki sezonów wcześniejszych).

No i podobny wykres dla filmów (mniej pozycji więc słupki), z tej samej strony co poprzednio:

Zyski bezwzględne, z uwzględnieniem inflacji, czyli najlepsze odbicie oglądalności.

(Widać, że wetknięcie pomiędzy dobre filmy potrafiło uratować film słaby - ST III i, że po TFF nawet dobre filmy, nie potrafiły odbić serii od dna. Oraz, że "jedenastka" miała podobnie mobilizująca moc, co kiedyś piloty i finały.)
Picard
Użytkownik
#219 - Wysłana: 5 Kwi 2014 18:38:48
Q__:
Cóż, jedynej znanej odpowiedzi na tytułowe pytanie przynosi - jak wiadomo - komiks "Forgiveness" ze scenariuszem D. Brina.
Wynika z niego że Ent-E pełnił funkcję "żywego" symbolu GF i w ramach troski o morale latał zarówno po terenie Federacji jak i po jej odległych od linii frontu pograniczach, wykonując misje dyplomatyczne i porządkowe oraz dając swą obecnością odczuć obywatelom że Flota-i-Federacja o nich nie zapomniała. Misja nie mniej ważna od bezpośredniej walki.
(Choć z drugiej strony: gdyby Łysego nie trzymali z dala od frontu to pewnie by sam jeden wojnę wygrał... lub "unieważnił" przywracając linie czasu z "The Visitor".)

Komiksy nigdy do kanonu się nie zaliczały czyli to o czym tu piszesz to czysty fanwank i nic więcej. Natomiast ja się dziwię, że scenarzyści DS9 nawet się nie zająknęli o wojennych losach Enterprise E, zważywszy na to, iż był/jest to flagowy okręt Floty, i - wedle słów La forge'a w First Contact - był to najbardziej zaawansowany okręt w tamtym czasie. Szczególnie biorąc pod uwagę, iż Defiant miał gościnny występ we wspomnianym First Contact, a zarówno Quark i jak i dr Bashir, pojawiali się w TNG, czyli idea crossovera nie była autorom obca...
Q__
Moderator
#220 - Wysłana: 5 Kwi 2014 18:49:18
Picard

Picard:
Komiksy nigdy do kanonu się nie zaliczały czyli to o czym tu piszesz to czysty fanwank i nic więcej.

Jednak nie do końca, zważywszy, że owym fanem jest jeden z bardziej znanych żyjących amerykańskich pisarzy SF (który w dodatku - skoro o sprawie wspomina - również, jak widać, zauważa poważny zgrzyt wymagający wytłumaczenia).
Mav
Użytkownik
#221 - Wysłana: 5 Kwi 2014 19:33:51
Q__:
również, jak widać, zauważa poważny zgrzyt wymagający wytłumaczenia

No to ja może to inaczej wyjaśnię. Po prostu gdyby pojawił się Enterprise-E, to zakompleksiony Sisco nie wytrzymałby tego, że to nie on jest najważniejszy i godzinami by potem walił w worek treningowy na stacji, żaląc się Dax, że to on przecież dowodzi wspaniałą stacją przy stabilnym tunelu, że w ogóle jest wspaniały i to on powinien rządzić na tych terenach, a nie łysy i jego ekipa
Picard
Użytkownik
#222 - Wysłana: 5 Kwi 2014 20:20:15 - Edytowany przez: Picard
Q__:
Jednak nie do końca, zważywszy, że owym fanem jest jeden z bardziej znanych żyjących amerykańskich pisarzy SF (który w dodatku - skoro o sprawie wspomina - również, jak widać, zauważa poważny zgrzyt wymagający wytłumaczenia).

Tyle, że jest to nadal tylko fanowskie tłumaczenie, które do kanonu się nie zalicza, czyli fanwank. Była też zdaje się seria powieść, która przeczy przytoczonej przez Ciebie wersji wydarzeń, w powieściach tych podobno pojawia się Ro Laren, a załoga Enterprise E wybiera się na ,,samobójczą misje" w głąb terytorium Kardasjan:
In the Federation's time of greatest peril, as the Starship Enterprise™ readies itself for battle, Captain Jean-Luc Picard leads a desperate mission of espionage deep into the heart of the hostile Cardassian Empire. Unless they can prevent the Dominion from creating an artificial wormhole, hordes of fresh Jem'Hadar warriors and Changelings will pour into the Alpha Quadrant, dooming the Federation to unconditional surrender. But there may be a traitor along on the mission and Picard finds he cannot trust even his closest allies.

Osobiście wolę tą wersje wydarzeń. Z Jean-Luca zrobili tam nie jakiegoś tam ciecia, pilnującego tylnej furtki tylko prawdziwego bohatera a'la komandor Shepard, który udaje się na samobójczą misje.

Q__:
coś na kształt patrolującego Metropolis Supermana

Wyobrażasz sobie by ten Superman siedział z założonymi rękami gdy reszta Justice League albo Superfriends czy jak ich tam zwał, zmagała by się z inwazją obcych? Sorry, ale jeśli Picard i spółka dostali by przydział do drugorzędnego zadania, kiedy to Federacja desperacko potrzebowała by ich pomocy, to zwyczajnie nie posłuchali by takiego rozkazu - przykładem ,,bunt" wzniecony przez Łysego w FC. Tam też mieli teoretycznie upewnić się, że Romulanie nie wbiją noża w plecy.

Zresztą jeśli używasz już super bohaterskich analogii to bardziej adekwatny był by tu chyba przykład Kapitana Steryda zwanego także Ameryką. Wiem film był strasznie kiepski i kiczowaty ale pokazał, jak armia potrafi marnować zasoby ludzie - najpierw stworzyli Übermensch'a, a później zrobili z niego tylko propagandową pacynkę. Straszne marnowanie zasobów ludzkich - szczególnie zważywszy na to, że koleś był takim super-duper manem, że praktycznie w pojedynkę ocalił Amerykę przed zagładą. Analogicznie było by w przypadku tego komiksowego fanfica, w którym Picard miał by robić za ciecia - marnowanie potencjału, jeśli nie człowieka, to przynajmniej statku. Zgadzam się, że Jean-Luc nie jest wojennym kapitanem i na dowódce liniowego raczej się nie nadaje - bardzie sprawdził by się rzeczywiście jako PO ambasador - ale taki Riker to już inna historia.

Q__:
Popatrz na FC - Łysy wie, gdzie trzeba trafić, by rozwalić Sześcian, zapewne umieścił tak strategiczną informację w raportach, ale... dowodzący obroną Ziemi admirał z informacji tych nie korzystał. Czyli... albo utknęły na biurku jakiegoś biurokraty przywalone stertą innych PADDów, albo zostały - iście paranoicznie - uznane za podejrzane, jako pochodzące od zainfekowanego i nie włączono ich do bazy danych, albo admirał nie czytał raportów, albo też informacja ta tkwiła w podświadomości Picarda przez tyle lat, co by oznaczało, że przesłuchujący go po incydencie z "TBoBW" nie umieli tej informacji z jego podświadomości wydobyć*.

Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie chodziło o to, że Picard miał tą wiedze ot tak, ani o to, że sześcian Borga ma piętę Achillesa, strzelając w którą zawsze da się z nim wygrać! Zauważ, że Jean-Luc podjął taką a nie inną decyzję, dopiero po tym jak usłyszał w głowie głosy Kolektywu informujące go o tym gdzie znajdują się uszkodzone części okrętu, co było skutkiem tego, że sam sześcian był już mocno ,,nadgryziony". Czyli ta pięta Achillesa powstała w wyniku ostrzału, a sam Picard nie mógł wiedzieć o jej istnieniu nim nie usłyszał głosu Kolektywu...

Mav:
Mogliby budować kilka okrętów jednocześnie. Defiant też w sumie występuję w zawrotnej ilości - JEDEN okręt. Potem jest jeszcze tylko Valiant, gdzie tak naprawdę w czasie wojny z Dominion powinno być już z kilkadziesiąt Defiant-ów. Zbudowanie takiego malucha to taki problem?

Bo IMO Defianty są mocno przereklamowane. Czego ten okręt miał by nie móc zrobić, miał całe planety zamieniać w smoking cinder... tylko, że dziwnym zbiegiem okoliczności nigdy tego nie widzieliśmy. Inna sprawa, iż np. okręty klasy Nebula mają większy zasięg niż okręty Kardasjan. Sorry, ale jak ja miał bym statek kosmiczny, który jest w stanie strzelać z dystansu ponad 300 tysięcy kilometrów, to nie zbliżał bym się do przeciwnika na odległość rzutu patykiem jak to zawsze robią jednostki klasy Defiant. De facto jeden z okrętów Kardasjan poważnie uszkodził USS Valianta zabijając cała kadrę oficerską. Wniosek z tego taki: nowe typy uzbrojenia zamontowane na klasie Defiant -pulse phasers and his quantum torpedo's - mają chyba bardzo ograniczone pole rażenia, przynajmniej jeśli porównać je do innych jednostek Federacji. Pewnie więc Defianty mają większą siłę rażenia, ale też ich zasięg jest znacznie mniejszy... To wprawdzie moja spekulacja, ale wydaje mi się całkiem uzasadniona jeśli zważyć na to, że Defiant nigdy chyba nie strzelał z odległości takich 300 tysięcy kilometrów czy coś koło tego, natomiast zawsze ,,przytulał się" do wroga... Także należało by poddać w wątpliwość osławioną odporność Defiantów skoro USS Vailaint mocno oberwał od Kardasjan a Enterprise D ze starcia z analogiczną jednostką Cardassian Union, w TNG The wounded wyszedł prawie bez szwanku. To tak dla przypomnienia tematu Galaxy czy Defiant.
Mav
Użytkownik
#223 - Wysłana: 5 Kwi 2014 21:33:04 - Edytowany przez: Mav
Picard:
Także należało by poddać w wątpliwość osławioną odporność Defiantów skoro USS Vailaint mocno oberwał od Kardasjan a Enterprise D ze starcia z analogiczną jednostką Cardassian Union, w TNG The wounded wyszedł prawie bez szwanku.

Z TNG jasno wynika, że Federacja ma przewagę nad Kardasjanami. Nebula robiła co chciała na ich terytorium. Niestety w późniejszych serialach, o czym już wspominałem, panuję absolutny bałagan w tym temacie. W jednym odcinku prom niszczy jedną salwą z fazera Drapieżnego Ptaka Kompletny bajzel, czasem jeden strzał wystarczy, a czasem jakiegoś wraku nie mogą przez parę minut zniszczyć itd.

Kolejny plus dla TNG, w którym było to poukładane. Bywało tam nawet tak, że nikt się nie strzelał, bo już było wiadomo z analizy taktycznej, jaki będzie rezultat. Tak było na przykład w odcinku, w którym Romulanie zapolowali na Enterprise w Strefie Neutralnej, a ten miał obstawę.

Picard:
Sorry, ale jak ja miał bym statek kosmiczny, który jest w stanie strzelać z dystansu ponad 300 tysięcy kilometrów, to nie zbliżał bym się do przeciwnika na odległość rzutu patykiem jak to zawsze robią jednostki klasy Defiant.

Mi też Defiant nie pasuję do Treka, jak i ogólnie do walk w kosmosie, gdzie są ogromne odległości i precyzyjne uzbrojenie. Te jego pajacowanie jest naprawdę komiczne.
Q__
Moderator
#224 - Wysłana: 7 Kwi 2014 03:00:27
Mav

Mav:
Po prostu gdyby pojawił się Enterprise-E, to zakompleksiony Sisco nie wytrzymałby tego, że to nie on jest najważniejszy i godzinami by potem walił w worek treningowy na stacji, żaląc się Dax, że to on przecież dowodzi wspaniałą stacją przy stabilnym tunelu, że w ogóle jest wspaniały i to on powinien rządzić na tych terenach, a nie łysy i jego ekipa

Z drugiej strony miałby powody do narzekań... W końcu to on rozwiązał problem Maquis raz, a dobrze i doprowadził do przywrócenia Traktatu z Khitomer... A z drugiej strony... i on wywołał wojnę...
Ech, Treku, Treku...

Picard

Picard:
Tyle, że jest to nadal tylko fanowskie tłumaczenie, które do kanonu się nie zalicza, czyli fanwank.

Tylko, że ja i samo DS9 - od odejścia Pillera, jeśli nie od początku, odbieram w tych kategoriach...
A jeśli jeszcze, za Fontaną, przyjąć, że nie ma kanonu, to i "buraka" nie ma...

Picard:
Osobiście wolę tą wersje wydarzeń. Z Jean-Luca zrobili tam nie jakiegoś tam ciecia, pilnującego tylnej furtki tylko prawdziwego bohatera a'la komandor Shepard, który udaje się na samobójczą misje.

Tylko, że to w sumie się ze sobą nie kłóci. Misja, o której wzmiankujesz zaczęła się przed wybuchem wojny i zakończyła przed jej końcem. Potem latał i groził.

Picard:
Wyobrażasz sobie by ten Superman siedział z założonymi rękami gdy reszta Justice League albo Superfriends czy jak ich tam zwał, zmagała by się z inwazją obcych?

Pamiętam, że w takich razach superbohaterowie dzielili się zadaniami...

Picard:
Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie chodziło o to, że Picard miał tą wiedze ot tak, ani o to, że sześcian Borga ma piętę Achillesa, strzelając w którą zawsze da się z nim wygrać! Zauważ, że Jean-Luc podjął taką a nie inną decyzję, dopiero po tym jak usłyszał w głowie głosy Kolektywu

Ok, punkt dla Ciebie.

Picard:
Bo IMO Defianty są mocno przereklamowane. Czego ten okręt miał by nie móc zrobić

Pojadę hejtersko: pytanie czy to jest okręt? Pamiętajmy, że wywodzi się z linii ewolucyjnej promów.

Mav

Mav:
Mi też Defiant nie pasuję do Treka

Jak już tak hejtujecie/hejtujemy, to krytykują go jeszcze, że brzydki wewnątrz:
http://www.startrek.com/boards-topic/33344604/defi ant-worst-set-ever

ps. By jednak nie było tak gładko, że wszystko złe w Treku to epigoni - wykresik porównujący oglądalność pierwszego sezonu remasterowanego TOS i ENTka:

http://trekmovie.com/2007/09/07/tos-r-year-1-score card-ratings-down-ranking-up/
Czyżby na Treka - każdego - już nie było amatorów?
Dathon
Użytkownik
#225 - Wysłana: 7 Kwi 2014 06:30:53 - Edytowany przez: Dathon
Mav, Q

Mav:
Pięknie te grafiki pokazują upadek Treka.

Q__:
Czyżby na Treka - każdego - już nie było amatorów?

Osobiście uważam, że wszystkie te statystyki można o kant zadka... Znają Panowie powiedzenie o milionach much? Nie popularnością się mierzy jakość dzieła...

Do tematu jednak... Gdzie Enterprise był? Niechże każdy sobie uzna, że był gdzie mu odpowiada. Tu zgadzam się z panią D.C.
Dathon
Użytkownik
#226 - Wysłana: 11 Kwi 2014 23:06:17
Wracam do offtopa.

Ratingi lubicie? Macie:
http://www.capricatv.net/2010_03_01_archive.html

Caprica gorsza od Entka?
Q__
Moderator
#227 - Wysłana: 2 Lip 2014 13:49:50 - Edytowany przez: Q__
Dathon

Dathon:
Znają Panowie powiedzenie o milionach much? Nie popularnością się mierzy jakość dzieła...

No, dobrze... Przyznaję, że rankingi popularności niekoniecznie są ścisłym miernikiem czegokolwiek, co do tej zasady nie planuję się kłócić... Spójrzmy jednak mimo to na oceny IMDB poszczególnych odcinków kolejnych Trekowych serii, zestawione przez autora "Washington Post":
http://www.washingtonpost.com/blogs/the-switch/wp/ 2014/03/28/these-graphs-prove-star-trek-the-next-g eneration-is-better-than-the-original-series/

Skłamałbym mówiąc, że oceny poszczególnych odcinków zawsze zgadzają się z moimi, oraz, że gust użytkowników IMDB stanowi dla mnie wytyczną do rewidowania gustów własnych, ale trudno zaprzeczyć, że ów powszechny gust pokrywa się w dużym stopniu z moim prywatnym...

Popatrzmy... Zdaniem IMDBowskiej widowni TOS ze średnią 8.4 w sumie gorszy jest od TNG:

Ale jednocześnie o on jest skarbnicą najwybitniejszych odcinków Treka-jako-całości (z których pierwszy w rankingu dostaje najwyższą notę w dziejach całego ST) - "The City on the Edge of Forever" - 9.3, "Mirror, Mirror" - 9.1, "The Trouble with Tribbles" - 8.9, "Balance of Terror" - 8.9, "Space Seed" - 8.9, "The Doomsday Machine" - 8.9, "Amok Time" - 8.8. Najniżej z oryginalnej serii plasują się z kolei "And the Children Shall Lead" - 5.3 i "The Way to Eden" - 5.4:
http://www.imdb.com/title/tt0060028/eprate

TNG z kolei pochwalić się może najwyższą średnią - 8.7:

Jednocześnie jednak nawet jego najwyżej oceniane - wcale liczne - odcinki nie przebijają górnego pułapu notowań oryginalnej serii - "The Inner Light" - 9.1, "The Best of Both Worlds: Part 1" - 9.1, "The Best of Both Worlds: Part 2" - 9.1, "Yesterday's Enterprise" - 9.0, "Cause and Effect" - 8.9, "Q Who?" - 8.9, "The Measure of a Man" - 8.9, "Tapestry" - 8.8, "Parallels" - 8.8. Jednocześnie TNG zawiera też najniżej oceniony odcinek Treka - "Shades of Gray" z notą 3.3 oraz "Sub Rosa" wycenione na 5.1 i "Code of Honor" z notą 5.2:
http://www.imdb.com/title/tt0092455/eprate

Trzecie jest DS9 ze średnią 7.9:

Tu na szczycie plasują się (trochę się od czasu powstania artykułu zmieniło, "Trials and Tribble-ations" - 9.0, "The Visitor" - 8.9, "Duet" - 8.9, "In the Pale Moonlight" - 8.8 i "The Way of the Warrior" - 8.8. Na dnie zaś "Let He Who Is Without Sin..." - 5.3 i "The Muse" - 5.4:
http://www.imdb.com/title/tt0106145/eprate

VOY średnio wciąż nie wypada najgorzej - 7.7:

Nie może się natomiast - zdaniem widzów IMDB - pochwalić jednoznacznym arcydziełem. Najwyżej wypada, co ciekawe, "Blink of an Eye" - 8.8 (zwróćmy uwagę, dla poprzednich serii podawałem oceny do 8.8 włącznie, bo za dużo epizodów bym wymienił), najgorzej - co było do przewidzenia - niesławny "Threshold" - 5.4:
http://www.imdb.com/title/tt0112178/eprate

ENTek wypada najsłabiej - 7.5:

Ale, z drugiej strony... Posiada wybitny "Twilight" - 8.9 (tam nawet z ciapowatości Archera zrobiono dobry użytek) i "Azati Prime" - 8.8, a najgorzej oceniany z jego odcinków wypada relatywnie nieźle na tle słabizn innych serii - "These Are the Voyages..." - 5.5:
http://www.imdb.com/title/tt0244365/eprate

Jako ciekawostkę dodam, że TAS ma tam całkiem przyzwoitą średnią - 7.7. Bez jawnych wzlotów jednak (najwyżej "Yesteryear" - 8.2, zaledwie), ale i bez upadków (najniżej oceniany jego odcinek ma nadal notowania powyżej 6.0):
http://www.imdb.com/title/tt0069637/eprate

AND natomiast wypada jednoznacznie słabo - 6.6 (najwyżej wypada "Its Hour Come 'Round at Last" - 8.3, po nim idą "Into the Labyrinth" i "Angel Dark, Demon Bright" - oba 8.2), ale bez wyraźnych wpadek (ponownie najgorzej oceniony epizod dostaje powyżej 6.0):
http://www.imdb.com/title/tt0213327/eprate

O ile co do poszczególnych odcinków byłbym skłonny dyskutować, czasem zażarcie, z gustem widowni, o tyle z oceną serii zasadniczo się zgadzam... acz uważam, że DS9 i zbyt wiele udanych odcinków VOY zostało jednak pokrzywdzonych.

Czyli... masz, oczywiście, rację, że ratingi i rankingi są raczej zabawką niż narzędziem do rzetelnej oceny dzieła, co widać zwłaszcza gdy popatrzymy na oceny filmów (TMP na równi z NEM, filmy Abramsa przed TWoK, tragedia!):
http://www.imdb.com/list/ls056782571/
Jednak gdy mowa o całych seriach ST dość dobrze oddają ich wartość...

ps. Oceny innych znanych serii: nBSG - 8.8, B5 - 8.2, FarScape - 8.4, Twin Peaks - 9.0, Cowboy Bebop - 9.0, oryginalna The Twilight Zone - 8.9, SW CW 7.8, LOST - 8.6, Batman TAS - 9.0, TXF - 8.8, X-Men TAS - 8.5, SG-1 - 8.5, SGA - 8.1, SGU - 7.7, Firefly - 9.2, SAAB - 7.6, stare BSG - 7.0, Caprica - 7.1. Tu stanowczo przestaję wierzyć w rankingi. (Aczkolwiek... koszący 9.4 Firefly "Out of Gas" właśnie sobie powtarzam. Po nim pójdzie wyceniony na 9.3 "Objects in Space". I najwyżej oceniany z B5 "Severed Dreams" choć ma "zaledwie" 8.9...)
Adek
Użytkownik
#228 - Wysłana: 2 Lip 2014 18:42:18 - Edytowany przez: Adek
Q__:
Skłamałbym mówiąc, że oceny poszczególnych odcinków zawsze zgadzają się z moimi, oraz, że gust użytkowników IMDB stanowi dla mnie wytyczną do rewidowania gustów własnych, ale trudno zaprzeczyć, że ów powszechny gust pokrywa się w dużym stopniu z moim prywatnym...

Powiem krótko. Żadne tam Washington Post i inne chwalebne gremium nigdy nie miało i nie będzie mieć wpływu na moje gusta muzyczne czy filmowe. Kiedyś pamiętam jak internet nie był jeszcze na tyle rozwinięty i dość regularnie odwiedzało się wypożyczalnie DVD to pamiętam właściciel zawsze podtykał mi pod nos pudełka i polecał mi ów czy inny film wymieniając szereg nagród jakie ten film zdobył czy też Oscarów hehe. Nigdy nie kierowałem się tego typu kryteriami przy wyborze filmu a najczęściej kieruję się fabułą, znaczy o czym jest dany film. Jeśli jakiś fragment opisu mnie zaintryguje to wówczas decyduję się na jego obejrzenie i zazwyczaj ten wybór zdaje się być trafionym pod mój gust i jestem usatysfakcjonowany po seansie. Czasem czuję się z deko rozczarowany ale zazwyczaj jestem zadowolony z tego co wybrałem. (albo na co wybrałem się do kina). No mam jakąś taką intuicję, że już po opisie a jeszcze przed obejrzeniem zwiastuna już mniej więcej wiem czy dany film będzie mi się podobać czy też nie. Zawsze kieruję się własnym gustem. Często zdarza się tak, że film mający niskie oceny na Filmweb lub IMDB mnie się akurat podobał i JUŻ. Był kiedyś np taki film sci-fi "Księżyc 44" lub "kapsułą ratunkowa" (akcja dziejąca się w kosmosie w przyszłości). Obydwa filmy mają współcześnie i miały też wtedy dość średnie notowania ale mi akurat bardzo pasuje ich klimat i napięcie i zawsze bardzo mi się podobają.

Dathon:
Do tematu jednak... Gdzie Enterprise był? Niechże każdy sobie uzna, że był gdzie mu odpowiada

Może poleciał na Risę na niezapomniany urlop w kręgu przystojnych mężczyzn i urodziwych dziewczyn. Nie samą wojaczką człowiek żyje. Wojny były, są i będą a odpocząć też kiedyś trzeba hehe.
Q__
Moderator
#229 - Wysłana: 2 Lip 2014 21:34:52 - Edytowany przez: Q__
Adek

Adek:
Był kiedyś np taki film sci-fi "Księżyc 44" lub "kapsułą ratunkowa" (akcja dziejąca się w kosmosie w przyszłości). Obydwa filmy mają współcześnie i miały też wtedy dość średnie notowania ale mi akurat bardzo pasuje ich klimat i napięcie i zawsze bardzo mi się podobają.

Cóż... Pierwszy z nich to najsolidniejsza (IMO) SF w dorobku Emmericha (SG stawiam dopiero na drugim miejscu w tym względzie), drugi - jeśli chodzi Ci o ekranizację Clarke'a z Jackami - Wagnerem i Colemanem (jeśli o nią, to też cenię) czy o film Rona Silvera, nawiązujący mocno do Hitchcocka:
http://www.filmweb.pl/film/Kapsu%C5%82a+ratunkowa- 1993-120793
Jeśli ten drugi to nasze gusta się nie pokryją. Oglądałem ów film i plasuję gdzieś obok "Nightflyers", czyli uważam za całkiem strawny, ale entuzjazmu we mnie nie wzbudził...

Adek:
Może poleciał na Risę na niezapomniany urlop w kręgu przystojnych mężczyzn i urodziwych dziewczyn. Nie samą wojaczką człowiek żyje. Wojny były, są i będą a odpocząć też kiedyś trzeba hehe.

W sumie patrząc na to jak rozumieją obowiązek oficera GF twórcy HF, to wszystko możliwe, w końcu to u nich Knapp sześć sezonów walczył z Grey, Tholianami i potężnym Obcym - Sirocem, by w chwili ostatecznej próby zająć się poszukiwaniem córki niż dowodzeniem (inna sprawa, że pomogły mu Nechayev i Shelby odsuwając go), a znów Ro Nevin świeżo awansowany na kapitana wolał lecieć okrężną drogą na pole bitwy, by po drodze spotkać męża)... Inna rzecz, że mieli bardziej kanonicznych poprzedników - Ben Sisko w "Rapture" wolał iść za głosem objawień niż obowiązku, a w "Far Beyond the Stars" o mało nie porzucił służby w środku wojny; co robili bohaterowie VOY w "Timeless" i "Endgame" szkoda w ogóle gadać, bo była to prywata na całego... Sam Łysy zresztą też w INS zrobił to, co w "Journey's End" potępił, więc kto go tam wie, czy w czasie Dominion War nie zaprezentował - z tych czy owych powodów - gniewu Achilla w stylu wczesnej "Iliady".

ps. Podam jeszcze najwyżej ocenione odcinki bratnich serii:
- Firefly: "Out of Gas" - 9.4, "Objects in Space" 9.3 (jako się rzekło), zasłużenie zresztą bo jest to solidna space SF, "Our Mrs. Reynolds" - 9.1, "Ariel" - 9.1, "Serenity" - 9.0, "War Stories" - 9.0, "Trash" - 8.9, "Jaynestown" - 8.9;
- Babylon 5: "Severed Dreams" - 8.9 (jako takoż się rzekło), "The Long, Twilight Struggle" - 8.8, "Z'ha'dum" - 8.8;
- nBSG: "Blood on the Scales" 8.9, "Crossroads: Part 2" - 8.9, "Revelations" - 8.9, "The Oath" - 8.9, "Exodus: Part 2" - 8.9, "Daybreak: Part 2 & 3" - 8.8.
O ocenach pozostałych szkoda gadać. W wypadku FarScape ranking otwiera "Into the Lion's Den: Part 2 - Wolf in Sheep's Clothing" - 8.6. W SAAB są to "...Tell Our Moms We Done Our Best" - 8.7 i "Who Monitors the Birds?" - 8.6.
Pominąłem dotąd, nie wiem czemu Space: 1999, ten ma średnią 7.3 zaledwie, z czego najwyżej "Dragon's Domain" - 8.6, najniżej "The Full Circle" - 5.1. Trudno nie nazwać tej serii Wielkim Pokrzywdzonym w tych okolicznościach.
Adek
Użytkownik
#230 - Wysłana: 3 Lip 2014 00:47:55 - Edytowany przez: Adek
UWAGA mały SPOJLER!
http://www.filmweb.pl/film/Kapsu%C5%82a+ratunkowa- 1993-120793
Właśnie o ten film mi chodzi i naprawdę mocno wyrył mi się w pamięci z czasów młodości. Ta ciężka atmosfera w kapsule ratunkowej dodatkowo z sabotażystą na pokładzie. Bardzo wymowna jest scena, w której kosmiczni rozbitkowie z ufnością i nadzieją dokonywali wyrzeczeń aby dotrwać do boi ratunkowej z zapasami. Jeden już oczami wyobraźni upiekł ciasto, druga też snuła wizje jakiegoś party-obżarstwa. Kiedy jednak zobaczyli dziurawą boję niemal w tej samej chwili oszaleli ze zgryzoty śmiejąc się i rozpaczając jednocześnie. Szkoda mi ich było wtedy. Czasem w życiu człowiek dokonuje podobnych wyrzeczeń przez dość długi czas aby potem przekonać się boleśnie, że jednak nie było warto. Może właśnie dlatego tak bardzo polubiłem ten film.
Rozumiem, że może w jakiejś mierze przeszkadza ci aktorstwo w tym filmie lub inne walory. No każdy z nas jest inną istotą ludzką i z charakteru i z wychowania i na bazie doświadczeń życiowych i związanych z tym preferencji. W swoim guście i mniemani czasem kierujesz się z deko odmiennymi walorami niż np ja. I to jest OK, że każdy może spojrzeć na dany film troszkę inaczej a nawet nie co inaczej go zrozumieć.
Kiedyś usłyszałem w radiu w jakimś serwisie informacyjnym Radia Zet hehe, że ponoć wg najnowszych badań nad ludzkim mózgiem to jakie mamy preferencje ulubionych kolorów, typu upodobania kobiety lub mężczyzny decyduje odpowiedni stopień neuronów w mózgu i ich wzajemnego połączenia czy jakoś tak. Jak dla mnie ta teoria ma sporo sensu. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że jeden lubi rosół a inny go nie znosi. Jeden lubi słuchać metalu a drugi średnio bądź wcale. W kwestii muzyki np różnie kształtują się moje gusta na przestrzeni lat. Kiedyś zdecydowanie więcej oscylowałem wokół muzy Disco a dziś bardziej przesuwam się w kierunki Scorpionsów, Nickelback, ZZ Top czy nawet niektórych nagrań Metalicci czy AC/DC. Choć wydaje mi się, że np Bryana Adamsa czy Richarda marxa i Roda Stewarta oraz Queen lubiłem podobnie kiedyś i współcześnie. A więc gust jest taką dość ewolucyjną sprawą jak bardzo myślę zmieniają się nasze doświadczenia, którymi wzbogacamy nasz mózg.
Natomiast co do filmów jeszcze to pewne filmy podobały mi się kiedyś bardziej lub też doceniam je dopiero po latach takie, które przed laty wydawały mi się zwyczajnie nudne. Ale to już by trza było pogadać o konkretnych filmach. Dla mnie np ZAWSZE na 1-ym miejscu liczy się dobra historia i fabuła (o czym już z resztą pisałem powyżej). Jeśli film ma dla mnie jakąś zbyt wydumaną fabułę lub zwyczajnie dla mnie mało interesującą to żadne efekty HD i 3 D nie są w stanie zrekompensować ubogiej jak dla mnie fabuły i wątków. Może w wieku 16-20 lat nie przywiązywałem do fabuły zbyt wielkiej wagi ale dziś podchodzę do tego już zupełnie na odwrót. Chociaż z drugiej strony jak jadę do kina na jakiś film to tutaj nie raz jadę głównie żeby porajcować się efektami na DUŻYM EKRANIE natomiast w domu już niekoniecznie tak często będę wracał do danego filmu czy nawet już wcale. Do kina chadzam i na filmy tzw ambitne i tzw."mainstreamowe" typowo rozrywkowe. Aczkolwiek te pierwsze jestem bardziej w stanie docenić w zaciszu domowym jak jest czas pomyśleć i nikt nie chrupie ci chipsów za tobą i nie siorbie Coli hehe albo nie dyszy na kark. lub kopie w twój fotel.
Z twoich filmów jedynie chyba Babylon 5 coś mi mówi a reszta to tak nie bardzo. Znaczy jeszcze nBSG mi coś mówi ale jeszcze tego nie oglądałem bo jakoś nie ma kiedy po prostu.

Q__:
a znów Ro Nevin świeżo awansowany na kapitana wolał lecieć okrężną drogą na pole bitwy, by po drodze spotkać męża)...

No cóż jakby powiedział Sisko: "Nieprzewidywalne są te ludzkie losy". hehe Lecisz na ważną wojnę a po drodze poznasz przyszłego męża. Myślę też, że ów oficerowi dlatego sobie odpuszczali czasem te szczytne misje ku chwale Federacji bo czasem zwyczajnie byli już zmęczeni tą ciągłą gonitwą i rozwiązywaniem różnych kryzysów. Tak jakby rezygnacja z krótkiego urlopu i stoczenie kolejnej bitwy z Borg miałaby doprowadzić do jego zniszczenia. Borg nie zając - nie ucieknie, hehe Jeszcze się taki nie narodził co by zbawił cały świat.
Była taka scena chyba w "ST-Pokolenia" jak Kirk i Scotty? weszli na mostek Entka po kilku latach emerytury i tak patrzą i Kirk komentuje :"Oł Ta laska to córka Zulu?? Kiedy on miał czas na takie sprawy?" a S: "No nie każdy gania przez całe życie gwiazdy" czy jakoś tak to ujął. I to jest właśnie sedno życiowe. Nie ma sensu starać się naprawiać świata bo życie przeleci i na koniec kariery można zdać sobie sprawę, że tą gonitwą tak naprawdę niewiele się osiągnęło i wcale nie jest bezpieczniej na świecie a tymczasem można zostać samemu z emeryckim portfelem" i patrzeć z zazdrością i jękiem zawodu jak inni ułożyli sobie życie.
Q__
Moderator
#231 - Wysłana: 3 Lip 2014 07:48:36 - Edytowany przez: Q__
Adek

Adek:
Lecisz na ważną wojnę a po drodze poznasz przyszłego męża.

To nie był przyszły, to był obecny (fakt, niewidziany od dwu lat, bo Nevina spotkało +/- coś takiego jak Janeway).

Adek:
Jeszcze się taki nie narodził co by zbawił cały świat.

A Sisko (vide "Playing God")?

(No, dobra, on się dopiero urodzi w roku 2332, czyli technicznie masz rację .)
Q__
Moderator
#232 - Wysłana: 14 Cze 2016 13:44:39 - Edytowany przez: Q__
Picard

Jeszcze a propos (komiks se odświeżylem, to i dyskusję sobie przypomniałem):
Picard:
Z Jean-Luca zrobili tam nie jakiegoś tam ciecia, pilnującego tylnej furtki tylko prawdziwego bohatera a'la komandor Shepard, który udaje się na samobójczą misje.

Picard:
Wyobrażasz sobie by ten Superman siedział z założonymi rękami gdy reszta Justice League albo Superfriends czy jak ich tam zwał, zmagała by się z inwazją obcych?

Zabawa polega na tym, że "Forgiveness" i powiązany z nim, a wcześniejszy, "The Gorn Crisis"* pokazują wyraźnie, że było czego pilnować. Była tuż za jedną z granic UFP enigma w postaci Gorn(ów) - potencjalnie cennego sojusznika, ale też możliwego kolejnego wroga (zwł., że doszło tam do zamachu stanu, w wyniku którego przechwyciła władzę konserwatywno-militarystyczna klika, uznająca kult siły za najświętszą gatunkową tradycję), gotowego wykorzystać słabość Federacji. Byli Palami - kolejna zagadka - gatunek rozwijający się tak szybko i tak radykalnymi, a groźnymi dla otoczenia, drogami (rozbuchana geninżynieria, której skutkiem ubocznym były zagrażające i UFP epidemie), że wahano się nad objęciem go General Order 24 - ostatecznie zdecydowano się tylko na kwarantannę, ale istniało pytanie co dalej, bo Palami dochodzili do poziomu technologicznego, na którym - jak ekstrapolowano - przełamanie przez nich blokady GF może okazać się dość łatwe. To też mógł być nowy, cenny, sojusznik (jeśli udało im się dojrzeć jako gatunkowi), ale i nowy - pałający żądzą zemsty - wróg. Obie te siły wystawiły przy tym - w krótkim odstępie czasu - floty, które zbliżały się do granic Federacji i tylko Ent-E stał na ich drodze. Znaczy: sądząc na podstawie ledwo dwóch komiksów (co odpowiada +/- fabule dwóch odcinków) można - jeśli uzna się, że były to sytuacje dość typowe dla tego, co przyszło robić załodze wiadomego Enterprise'a w omawianym okresie (czyli w czasie odpowiadającym wojennym sezonom DS9 co odcinek mielibyśmy takie historie, gdyby TNG P2 nakręcić) - dojść do wniosku, że Picard trzymał w szachu więcej potencjalnych wrogów niż Sisko miał do pokonania...
(Dlatego ta komiksowa wersja mnie przekonuje i nie wydaje mi się wcale obraźliwa dla Łysego...)

* przypomnijmy go raz jeszcze:
http://siskoid.blogspot.com/2010/06/star-trek-1288 -gorn-crisis.html
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8 
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Gdzie był Enterpise - E podczas wojny z Dominium ?

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!