USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Tradycje rodzinne
 Strona:  1  2  »» 
Autor Wiadomość
TSan
Użytkownik
#1 - Wysłana: 14 Lip 2010 18:39:37
Czy Gwiezdna Flota nie jest czymś w stylu marynarki albo lotnictwa z naszych czasów, tylko w kosmosie? Większość odpowie tak. Czyli w Gwiezdnej Flocie musiały istnieć tradycje rodzinnne. Z ojca na syna,z matki na córkę. Np. Wesley Crusher miał rodziców w Gwiezdnej Flocie i on poszedł do Floty. Syn Kirka, Marcus tez poszedł do Floty. Tak mi się wydaje, bo projekt Genesis należał do Floty. Czy takie tradycje rodzinne są zwyczajne, czy trochę głupio usłyszeć od nauczyciela: uczyłem twojego ojca?
Poklok
Użytkownik
#2 - Wysłana: 14 Lip 2010 19:09:38
Dla mnie sytuacja, w której Łosiu służy na jednym okręcie z mamusią, jest jednak przesadą. Nawet głupio kazać mu się zamknąć, bo Beverly będzie się dąsać.
Eviva
Użytkownik
#3 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:11:41
Tak, to nie byłaby sytuacja obciążająca jedynie w przypadku Wolkan,. W przypadku ludzi jest zawsze obciążona poważnym ryzykiem nepotyzmu.
TSan
Użytkownik
#4 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:13:40
Poklok:
Nawet głupio kazać mu się zamknąć, bo Beverly będzie się dąsać.

Tak, zrobi coś źle, Picard wygłosi mu kazanie, a Beverly na niego naskoczy. Nie, Picard nie zaryzykowałby dąsów lekarza naczelnego.
Poklok
Użytkownik
#5 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:24:05
TSan:
Nie, Picard nie zaryzykowałby dąsów lekarza naczelnego.

Kiedy właśnie zaryzykował, chyba że mnie pamięć już całkiem myli?
Madame Picard
Moderator
#6 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:29:06 - Edytowany przez: Madame Picard
Ciekawa kwestia. Z jednej strony takie tradycje rodzinne są czymś naturalnym z, z drugiej niosą potężne ryzyko nepotyzmu, od którego to, jak od wszystkich patologii, idealny świat Federacji miałby być niby wolny. Tyle że nepotyzm jest uwarunkowany biologicznie (promowanie własnych genów) i pozbycie się go całkowicie jest więc prawie niemożliwe. Dla instytucji taki "chów wsobny" nie jest zbyt zdrowy, poczucie sprawiedliwości także na tym cierpi, a dla samych jednostek... cóż, mogę tylko powiedzieć, że zdobycie czegoś w życiu wyłącznie własnymi siłami daje nie tylko ogromną satysfakcję, ale też wiarę w siebie i poczucie, że można sobie poradzić samodzielnie w każdej sytuacji. Coś, czego się nigdy nie doświadczy będąc ciągniętym przez życie za uszy przez mamusię i tatusia.
Jo_anka
Użytkownik
#7 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:33:10
TSan:
Syn Kirka, Marcus tez poszedł do Floty.

Marcus, to był raczej 'chów wsobny' mamusi, a nie ojca. Chłopak nie wstąpił do floty, był raczej cywilnym naukowcem.
Eviva
Użytkownik
#8 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:33:35
Madame Picard

Mógłby też być antynepotyzm - niedostrzeganie zalet potomka w obawie przed pomówieniem o nieuczciwość. Ojciec słynnego chemika Arago był jego nauczycielem matematyki i tak bał się, że uznają go za nieobiektywnego, że swemu genialnemu synowi stawiał najwyżej trójkę. A ojciec Małgorzaty Foremniak był dyrektorem szkoły, do której chodziła, i karał ją za byle co przy innych uczniach, bo chciał pokazać, jaki to on uczciwy.
Jo_anka
Użytkownik
#9 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:36:56
Madame Picard
Eviva

Nepotyzm i antynepotyzm równie szkodliwe...
Poklok
Użytkownik
#10 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:38:39 - Edytowany przez: Poklok
Madame Picard:
cóż, mogę tylko powiedzieć, że zdobycie czegoś w życiu wyłącznie własnymi siłami daje nie tylko ogromną satysfakcję, ale też wiarę w siebie i poczucie, że można sobie poradzić samodzielnie w każdej sytuacji. Coś, czego się nigdy nie doświadczy będąc ciągniętym przez życie za uszy przez mamusię i tatusia.

I dlatego Łosiu zaczął w końcu wierzgać

Oczywiście nie można karać zdolnego kadeta za to, że ma ojca admirała. Ciekawiej niż w treku pokazano ten temat w nBSG (nie widziałem czwartej serii, więc proszę mi tu nie spoilerować!), gdzie Lee uciekał od porównań z ojcem, jak tylko mógł, ale mimo wszystko poszedł w jego ślady, choć wiedział, że będzie traktowany inaczej, może nawet gorzej niż inni bo nazwisko zobowiązuje. On jakoś ten ciężar nosił, lepiej lub gorzej, ale jego brat przypłacił kultywowanie rodzinnej tradycji życiem.
Karo
Użytkownik
#11 - Wysłana: 14 Lip 2010 20:55:54
wydaje mi się, że z jednej strony takiej córce czy synowi oficera floty jest się łatwiej zdecydowac na to żeby zdawac do akademii, no bo taki tryb życia jest dla takiej osoby w jakiś tam sposób naturalny. A że od małego po statku takie dziecko biega, ma łatwiej bo wielu rzeczy uczy się w tzw międzyczasie nawet nie wiedząc, że się uczy. Wszystko jest fajnie, jak długo jednostka taka jest wystarczająco zdolna i bez pomocy mamusi czy tatusia by sobie poradziła, to pal licho, jedni mogą byc bardziej pobłażliwi inni mniej (powodów jest milion, a to lubili mamusię, a to nie lubili tatusia, itd...). Myślę, że fakt że flota to jednak nie jest taka mała organizacja pozwala jakoś tam dzieciaka od wpływów tatusia bądź mamusi choc trochę odseparowac, wysłac w odpowiednio odległy sektor np .
The_D
Użytkownik
#12 - Wysłana: 15 Lip 2010 00:48:49 - Edytowany przez: The_D
Madame Picard:
Tyle że nepotyzm jest uwarunkowany biologicznie (promowanie własnych genów) i pozbycie się go całkowicie jest więc prawie niemożliwe.

Takie słowa w ustach socjologa? Świat się kończy.
Eviva
Użytkownik
#13 - Wysłana: 15 Lip 2010 07:29:01
The_D

Dlaczego? Że socjolog, to juz ma się nie znać na sprawach czysto biologicznych? Nepotyzm to właśnie biologia - każdy promuje własne geny, co prowadzi do szokujących zachowań, na przykład, do zagryzania lwiątek czy wilcząt przez nowego dominującego samca, który "oczyszcza pole" w stadzie dla własnych małych.
Jurgen
Moderator
#14 - Wysłana: 15 Lip 2010 07:59:16
Tu trzeba chyba rozwóżnić dwie rzeczy: kontynuowanie tradycji rodzinnych poprzez wstapienie do Floty i poprzez służbę pod dowództwem (pośrednio lub bezpośrednio) kogoś ze swojej rodziny. O ile to pierwsze to sprawa chyba normalna i nie budząca wątpliwości (bo z drugiej strony co? zakazać słuzby osobom, które mają rodzine we Flocie? to dopiero byłaby dyskryminacja), to ta druga to patologia i chyba we Flocie (poza Wesleyem) niepraktykowana.
Lucas
Użytkownik
#15 - Wysłana: 15 Lip 2010 08:14:45
Jeśli miałbym służyć pod np. moimi rodzicami to chyba wolałbym uciec przez śluzę...
Korrd
Użytkownik
#16 - Wysłana: 15 Lip 2010 09:01:03
Są też tacy, którym wysoko postawiony członek rodziny we Flocie nie zrobił różnicy, bo byli tak zdolni. Np. Janeway, która miała ojca admirała, ale też takie wyniki w Akademii, że i tak miała znakomite perspektywy.

Co do tradycji rodzinnych, to warto też zwrócił uwagę na problem odstępowania od nich. Wtedy jest wielkie rozczarowanie, np. Malcolm Reed pochodził z rodziny, która od pokoleń wydawała na świat oficerów marynarki..., z tym że takiej prawdziwie wodnej;) Podobno wywołało to ogromne rozczarowanie.
Tom Paris i adm. Owen Paris. Przez to, że syn zawalił karierę we Flocie, ten przestał się do niego odzywać.
Podobny problem występował też w relacji Sarek-Spock.
Jurgen
Moderator
#17 - Wysłana: 15 Lip 2010 09:11:06
Korrd:
Janeway, która miała ojca admirała, ale też takie wyniki w Akademii, że i tak miała znakomite perspektywy.

Pytanie, czy nie miało to wpływu na wyniki Janeway w Akademii?
Madame Picard
Moderator
#18 - Wysłana: 15 Lip 2010 09:32:40
The_D:
Takie słowa w ustach socjologa?

Po pierwsze, zwróć uwagę na "prawie". Prawie robi wielką różnicę .
Po drugie, to (prawie ) czysta socjologia, a dokładniej socjobiologia. Jednym z niewielu jej osiągnięć jest właśnie wyjaśnienie nepotyzmu (patrz prace Pierre'a van den Berghe).
The_D
Użytkownik
#19 - Wysłana: 15 Lip 2010 11:10:44
Eviva:
Dlaczego? Że socjolog, to juz ma się nie znać na sprawach czysto biologicznych?

Znać to się może i może, ale z tego co się zorientowałem (głównie tu na forum) to powinien uważać je za podrzędne i w gruncie rzeczy nieistotne ;)
Eviva
Użytkownik
#20 - Wysłana: 15 Lip 2010 11:48:39
The_D

Kiedy cała socjologia wyrosła z podstaw biologicznych, którym podlega każda istota żywa i każda społeczność istot, czy to będą mrówencje, czy gwiezdnoflotowe ekscelencje.
Dragon
Użytkownik
#21 - Wysłana: 15 Lip 2010 13:25:18
Hehehe, ile to ja się namęczyłem w podstawówce bo moja mama była dyrektorem szkoły. Ech, ile to ja się nasłuchałem od innych jak to mnie nauczyciele traktują ulgowo itd (oczywiście ignorowali takie fakty jak kilka pał w dzienniku). Ale co poradzę
The_D
Użytkownik
#22 - Wysłana: 15 Lip 2010 15:09:09
Sam pochodzę z rodziny nauczycielskiej i znam sporo nauczycielskich dzieci. Przez cały okres nauki nie trafiłem do szkoły, w której uczą rodzice i koniec końców się z tego cieszę, bo widziałem sporo przegięć na tym tle. Czy w jedną czy w drugą stronę.
Madame Picard
Moderator
#23 - Wysłana: 15 Lip 2010 16:22:56
The_D:
powinien uważać je za podrzędne i w gruncie rzeczy nieistotne

Bez przesady. Wiele zjawisk społecznych ma uzasadnienie biologiczne (tyle, że dalibóg nie wszystkie).

Eviva:
Kiedy cała socjologia wyrosła z podstaw biologicznych

Bzdura. Głównym źródłem i inspiracją dla powstania socjologii była filozofia.
Socjologia odwołuje się oczywiście do dorobku innych nauk, ale interesuje się przede wszystkim tym, co w ludzkim świecie nie daje się zredukować do wrodzonych biologicznych podstaw, bo wrodzonymi biologicznymi podstawami zajmuje się... biologia .
Eviva
Użytkownik
#24 - Wysłana: 15 Lip 2010 17:47:39 - Edytowany przez: Eviva
Madame Picard:
Bzdura.

Hm, może grzeczniej, pani mod?

Madame Picard:
Głównym źródłem i inspiracją dla powstania socjologii była filozofia.

Poczytaj Lema - zacytuję:

Z biegiem czasu każdy syr wapnieje, boć to sparciały materiał, wiec szukając lepszego istoty grząskie wynalazły metal. Aleć same siebie w żelazie sportretowały, bo z gotowego ściągać rzecz najłatwiejsza. Ba! gdyby odmienną koleją rzeczy najpierw powstało wapno, potem z niego miększy delikates, na koniec - mięciutka substancja, filozofia całkiem inaczej by się ulęgła: jak widać, wywodzi się ona prosto z materiału.
Madame Picard
Moderator
#25 - Wysłana: 15 Lip 2010 18:17:15
Eviva:
może grzeczniej, pani mod?

Czy wspominałam już, że ZREZYGNOWAŁAM Z MODEROWANIA I NIE JESTEM MODERATOREM?
(A w piętnowaniu bzdur na temat socjologii nigdy grzeczna nie byłam ).
Eviva
Użytkownik
#26 - Wysłana: 15 Lip 2010 18:29:51
Madame Picard:
Czy wspominałam już

Jednak jesteś HONOROWYM, więc zachowuj się honorowo.

Madame Picard:
A w piętnowaniu bzdur na temat socjologii nigdy grzeczna nie byłam

Dla Twej wiadomości: cała filozofia i wszystko, co mamy, ma swe podstawy w naszej biologii.
Paradoks
Użytkownik
#27 - Wysłana: 15 Lip 2010 18:29:51
Eviva:
Poczytaj Lema - zacytuję

Ale tutaj Lemowi chodzi o to, że cała ludzka sfera intelektualna jest zdeterminowana czynnikami biologicznymi, a to wcale nie znaczy, że meandry zachowania społeczeństwa da się opisać samymi prawami biologii. Na upartego oczywiście można socjologię zredukować do biologii, ale — znasz pewnie ten ciąg — sama biologia jest chemią organizmów żywych, chemia to przemiany fizyczne w skali atomowej, a fizyka nie mogłaby istnieć bez matematyki. Matematykę też nauki humanistyczne używają, do jakichś tam badań statystycznych, ale i bez niej by się nie zawaliły i mogłyby teoretyzować do woli. A historycznie socjologia wywodzi się właśnie z takiego filozoficznego teoretyzowania.

Madame Picard:
A w piętnowaniu bzdur na temat socjologii nigdy grzeczna nie byłam

<nerwowo zerka, czy to co napisał ma sens i zawczasu przygotowuje się na gniew Bezwzględnego Socjologa>
Eviva
Użytkownik
#28 - Wysłana: 15 Lip 2010 18:32:08 - Edytowany przez: Eviva
Paradoks:
to wcale nie znaczy, że meandry zachowania społeczeństwa da się opisać samymi prawami biologii.

Wcale tez tego nie napisałam. Jednak chodzi mi o to, że gdybyśmy nie wywodzili się od małp, zwierząt wybitnie stadnych, tylko od kotów, które są samotnikami, albo tworzą luźne związki grupowe (z wyjątkiem lwów), to cała socjologia, o ile istniałaby jako nauka, wyglądałaby zupełnie inaczej. Dokładnie to miałam na myśli.
Paradoks
Użytkownik
#29 - Wysłana: 15 Lip 2010 18:41:21
Eviva

No to z tym ja się zgadzam. Ale socjologia, rozumiana jako dzieje badania nad społeczeństwem ludzi, pochodzących od małp, zaprzyjaźniła się z biologią bodaj dopiero wtedy, kiedy udowodniono, że ludzie pochodzą od małp. A że ideały oświeceniowe były raczej antynaturalistyczne, stąd filozofia społeczna ukształtowała się w oderwaniu od biologii.
Seybr
Użytkownik
#30 - Wysłana: 15 Lip 2010 18:44:34
Poklok:
I dlatego Łosiu zaczął w końcu wierzgać

Nabijał się Barleja (jakoś tak), przezywał go Brokuł. No istne kozackie z jego strony, jak na kolesia który trzyma się spódnicy mamusi.

Eviva:
(z wyjątkiem lwów), to cała socjologia, o ile istniałaby jako nauka, wyglądałaby zupełnie inaczej.

Chciał bym pochodzić od lwa. Kobieta by na mnie robiła, ja bym sobie siedział pod drzewem z kumplami pił piwo, kobieta by przyniosła wszystko. Życie w raju, arabowie coś mają z lwa hahah.

Ja sam padłem pod syndrom ojciec-syn. Gdyby nie moje dziecko, to nadal bym się nie odzywał. Chore piep... ambicje rodziców. Na cholerę mi ta pip.. ekonomia, jak ja tego nie trawię. Tak czy siak postawiłem na swoje i pracuje jako specjalista od sieci informatycznych.
 Strona:  1  2  »» 
USS Phoenix forum / Świat Star Treka / Tradycje rodzinne

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!