Spragniony klasycznego Treka, a zachęcony przez polecankę na TrekBBS*, sięgnąłem sobie po remasterowaną wersję HF
"The Battle is Joined".
Odcinek ten, choć krótszy niż wynosi średnia dla kanonicznego ST, zawiera tradycyjny A-plot i B-plot (zajmujące na tyle porównywalną ilość czasu ekranowego, że trudno powiedzieć, który jest który
![](http://muzeum.startrek.pl/forum/img/smilies/wink.gif)
), gdzie jeden z tych wątków istotny jest dla rozwoju wewnętrznej mitologii serii (ale nie skłania do szczególnej zadumy), drugi zaś idealnie wpisuje się w temat niniejszego topicu poruszając sporo zagadnień związanych zarówno z psychologicznymi (i fizjologicznymi) kosztami połączenia, jak i z ciemnymi stronami zasad rządzących społeczeństwem Trilli.
Sytuacja wyjściowa owej ważniejszej części epizodycznej fabuły przypomina odwrócenie schematu wizyty Arjina na DS9, bowiem Joriana Zena (który właśnie świętował pierwszą rocznicę zaczęcia bliższej relacji z Corey'em Asterem) odwiedza jego połączony mentor, Cassius Dao. Sędziwy Trill dość bezceremonialnie informuje swojego potencjalnego następcę, że jest umierający (badania wykonane przez doktora Henglaara to potwierdzają) i przybył przekazać mu symbionta. W tej informacji, która normalnie Joriana by (zasadniczo, mimo smutku z powodu śmierci Cassiusa) ucieszyła, są jednak dwa haczyki: po pierwsze Dao pogwałcił (IMHO idiotyczny, choć kanoniczny) zakaz zabraniający Trillom kontynuować związki z poprzednich "wcieleń" tym samym skazując siebie i wszystkich następnych nosicieli na los pariasa, po drugie - nie wiadomo jak odczuwana przez Cassiusa (i symbiont) b. silna miłość do innej osoby (kobiety zresztą) wpłynie na stan uczuć nowej całości jaką stanie się Jorian Dao, czy nie wniesie zamieszania do jego związku. (Z drugiej strony wiadomo, że długowieczny "ślimak" bez połączenia z humanoidem umrze, a szanse by jakikolwiek inny Trill zgodził się przyjąć go do swojego brzucha
![](http://muzeum.startrek.pl/forum/img/smilies/wink.gif)
są znikome. Z trzeciej - przeniesienie go przyspieszy zgon obecnego nosiciela.)
Chorąży Zen nie wie co robić. Radzi się ukochanego (który każe mu podążać za głosem serca), kapitan Shelby (ta znów filozofuje, że z dwojga złego lepsze są straty, z którymi upływ czasu nas pogodzi, niż zmarnowane szanse, których zmarnowania sobie nie wybaczymy, obiecuje też że cała sprawa zostanie zachowana w tajemnicy, co ma oszczędzić mu losu banity), rozważa
eksploracyjny aspekt sytuacji (nowe doświadczenia, nowa wiedza; czy nie tego szukał wstępując do GF?). W końcu decyduje się na połączenie. Cassius oddaje symbionta i umiera szczęśliwy. A Jorian? Jorian zdaje się po operacji przejawiać pewne odruchy swojego śp. poprzednika, ale zapewnia Astera, że wciąż jest
w wystarczającym stopniu dawnym sobą**.
Druga z opowiedzianych historii jest prostsza, stanowi kawałek trzymającego w napięciu (acz pustego poznawczo) akcyjniaka (w specyficznym, Trekowym, sensie, w jakim akcyjniakiem jest też "TBoBW"). Oto bowiem pani ambasador Son'a (z wyraźnie egoistycznych, ale zrozumiałych, pobudek) prosi GF o pomoc, jako, że przestrzeń kontrolowaną przez jej gatunek najechały siły Tholian i Breenów poszukujących kolejnego tetrahedronu. Ma to być transakcja wiązana, bo akcja ratunkowa może przynieść Flocie okazję zdobycia cennych danych (jeśli nie wzmiankowanego artefaktu). Admirał Nechayev zgadza się więc, ale postanawia wysłać w roli odsieczy tylko jednego Intrepida (przydzielając mu, co prawda, w roli odwodów grupę okrętów, które, jakby co, przybędą... z DS9), dowództwo nad którym powierza nie, ubiegającemu się o to, komandorowi Narosowi, a komodorowi Knappowi.
(Tolian jest tym wyraźnie niemile zaskoczony. On też zasięga konsultacji znajomych. Elizabeth tłumaczy mu, że rzecz nie w jego kwalifikacjach - te posiada - a w niepewności czy prywatne cele - czyt.: głód zemsty na Sirocu - nie wezmą w nim góry nad służbowymi zobowiązaniami. Również młody - nie tylko na el-auriańskie, ale i na ziemskie standardy - rodak radzi mu zacząć zaskarbiać sobie zaufanie współzałogantów, jednak komandor nie traktuje tego poważnie, myśląc, że padł ofiarą dowcipu, nie może bowiem uwierzyć, że chłopak, którego ledwo co widział dzieckiem, awansował właśnie na Doradcę i dostał przydział do załogi NCC-74600 z bratniej fan-serii
![](http://muzeum.startrek.pl/forum/img/smilies/wink.gif)
.)
Koniec końców misja badawczo-ratunkowa wyrusza. Dowodzony przez Iana statek (z obsesyjnie skupionym na rozwikłaniu zagadki tetrahedronów Narosem i, prezentującym znacznie bardziej zachowawcze - choć i pragmatyczno-militarne - podejście, komandorem Darwinem w roli
senior staffu; dyskusje tej trójki naśladować będą nieco pamiętne spory TOSowego Big Trio, antycypując zarazem
pilotowe przekomarzanki kadry dowódczej Shenzhou z DSC) przybywa do mgławicy, godzinami obserwuje przeważające siły Obcych poszukujące artefaktu, w końcu ujawnia przed nimi swe istnienie (efekt uboczny przeprowadzania skanów) i musi uciekać, tym bardziej, że przybywają Grey i (potwierdzając tym samym hipotezę, którą postawili w międzyczasie McCabe z Nevinem, a przekazała ją Knappowi Shelby) postanawiają zniszczyć poszukiwany-i-znaleziony obiekt, którego wybuch pochłonie wszystkie zebrane w okolicy statki, w tym ich własne.
Ucieczka udaje się dzięki zauważonemu przez sędziwego El-Aurianina (teraz chyba koledzy mu zaufają?) prądowi podprzestrzennemu, jednak komodor i jego załoga nie cieszą się zbytnio z ocalenia, bo pochłania ich myśli pytanie dlaczego Grey robią to co robią.
Tolian sugeruje, że jedynym kluczem do tej zagadki jaki mają jest odkryty uprzednio na Ba'ku tetrahedron.
Podsumowując: z poprawką na nędzną stronę wizualną dałbym w/w historii 3-/4, bo - mimo postawienia interesujących pytań i paru niezłych scen dialogowych (jakże do tego w ST tęskniłem) - ślizga się jednak po powierzchni poruszonych zagadnień***, niemniej rekomendowałbym każdemu z Was jej obejrzenie, bo może solidnie wzbogacić niniejszą dyskusję.
(Aha: trzeba jeszcze zauważyć, że dość mroczny obraz trillskiego społeczeństwa zaprezentowany w w/w odcinku - i biorących zeń początek wątkach - nieźle komponuje się z tym, co na temat cętkowanych
![](http://muzeum.startrek.pl/forum/img/smilies/wink.gif)
ma do powiedzenia Star Trek: Renaissance.)
*
https://www.trekbbs.com/threads/wall-street-journa ls-top-5-trek-fan-films.283540/#post-11749951** Tu trudno nie wspomnieć, że nie okaże się to jednak prawdą: najpierw stanie się znacząco starszy psychicznie od swojego chłopaka (co spowoduje, że coraz trudniej będzie się im dogadać), potem obudzą się w nim uczucia do dawnej żony czy kochanki Cassiusa (co doprowadzi po drodze do ujawnienia sekretu nielegalnego połączenia), a w końcu jego związek z Corey'em się rozpadnie. Doda to wszystko opowiedzianej tu historii drugie, gorzkie, dno i wygeneruje kilka dodatkowych trudnych pytań.
(Prawdę mówiąc nie jestem entuzjastą sytuacji, kiedy - w Treku - nowsze odcinki dopisują starszym tego typu, unieważniające dawne rozstrzygnięcia, epilogi, ale tym razem skłonny jestem to wybaczyć.)
*** A minus ów trzeba jeszcze wydłużyć za typowy dla HF strzał we własne stopy w wątku gejowskim (cieszący się swoim towarzystwem Corey z ukochanym lekceważą uporczywe dzwonienie - Cassiusa, jak się okaże - do drzwi, co - po raz kolejny - sugeruje, że dla homoseksualnych oficerów życie prywatno-erotyczne istotniejsze jest od służbowych obowiązków i wszystkich innych ważnych spraw; choć jak kto się zaweźmie może w tym zwiastun rozwiązań z ORV widzieć).
ps. Szersze streszczenie fabuły, jeśli kto zainteresowany:
http://en.hiddenfrontier.com/index.php/The_Battle_ is_Joined