SlovaakSlovaak:
I właśnie oni, w większości nie nabędą odpowiednich umiejętności i doświadczenia aby sprostać masowej rozbudowie floty.
Tylko, że ja sugeruję, że właśnie ci inni awansowani bywali mimo braku umiejętności (a nie szkoleni tak długo, aż stali się w 20 lat tym, czym Łysy stał się w lat 3 dajmy na to)...
Slovaak:
Efekty widać w 1941.
No i popatrzmy na REN - na całe dowództwo GF widzimy dwu kompetentnych - staruszka Chekova i Tuvoka, obaj pamiętają czasy Kirka.
Popatrzmy na DS9 - odcinek "Valiant" z awansowanym na kapitana kadetem Wattersem. Skąd wiesz ilu jeszcze takich Wattersów w trakcie Dominion War dowodziło?
EDIT:
Zauważ przy tym: żółtodziób Watters* - fakt, w b. specyficznej, ale w czasie wojny zdarzającej się dość często, sytuacji - dostał do dowodzenia potężną jednostkę relatywnie nowej klasy. Może nie prototyp, jak Styles, ale jednego z pierwszych Defiantów (z którymi wiązano wielkie nadzieje).
A jednocześnie: dlaczego na statek szkolny wybrano Defianta (a nie - tradycyjnie - jakiś
staroć)? Czy nie wskazuje to, że zamierzano obsadzać jednostki tej klasy ledwo co przeszkolonymi w tym celu załogami?
* wspomnijmy go sobie:
http://www.youtube.com/watch?v=dIcMg9PxcSYI jeszcze na jedną analogię zwróćmy uwagę -
neoKirk dostał, jak "dwunastka" dopowiada, awans w atmosferze paranoi rozwijającej się od czasu
Kelvin Incident. Przypomnij sobie atmosferę panującą na Ziemi już parę lat przed Dominion War w wyniku zagrożenia ze strony Zmiennych. Przypomnij sobie w jakie nastroje popadały władze GF i UFP w wyniku samej wojny. Leyton (który zresztą też kapitańskie stopnie lekką ręką byle komu rozdawał), Dougherty - różni się to od Marcusa? A Cartwright - by cofnąć się do epoki Mirand i Excelsiorów - różni się? I zauważ - w okresie jego świetności awansuje Styles, a skłonny strzelać zza węgła (a przy tym mało skuteczny w swej roli - dał się zabić i zdemaskować)
bandyta West zostaje prawdopodobnie dowódcą MACO...