krzychukrzychu:
Q a mozesz powiedziec cos wiecej o tamtej SF ?
Kiedy to nie będzie takie proste, bo - choć padły filmowe przykłady - myśląc o SF tamtych lat mam zwykle - w pierwszym rzędzie - literaturę przed oczami, a ta była dalece bardziej różnorodna i trudniejsza do sprowadzenia do wspólnego mianownika.
W każdym razie... Gdybym miał szukać jakichś wyróżników tamtejszej SF to w pierwszym rzędzie byłaby to pewna - wieloaspektowa - powaga w traktowaniu siebie i świata (uwaga: dotyczy również pozycji humorystycznych -
vide groteski Lema i czysto rozrywkowych - przykładem, będący
de facto horrorem-o-potworze, "Alien"), tj. ambicje intelektualne i artystyczne, dbałość o szczegóły, i - zazwyczaj - szczera wiara w szybki postęp technologiczny (społeczny również, acz nie zawsze) przekładająca się na chęć zmierzenia się zawczasu ze skutkami tegoż.
Ot, taka ciągota do - cytując ulubione przez Lema zdanie Conrada -
wymierzania sprawiedliwości widzialnemu światu. Obecna kinowa SF zagubiła te ambicje prawie dokumentnie gdzieś z końcem lat '90. A i z literacką rozmaicie bywa.
Osobna rzecz to klimat owej SF, którym się dziś często rozkoszujemy (patrz: odcinki NV/P2 i STC, dukajowe "Oko potwora", manifesty rocketpunku) poniekąd wbrew intencji jej twórców (którym o przyszłość, nie - przeszłość, chodziło). Klimat w dużej mierze wynikły tyleż z dość naiwnych czasem wyobrażeń dalszej ścieżki technologicznego rozwoju (komputery lampowe u Lema, tablety - skądinąd genialnie przewidziane - jako powiew nowości w XXIV wieku w TNG), co - TOS się zwł. kłania - z pewnych technicznych niemożności (w wypadku kina i TV).
To co zwiesz
literackim scenariuszem to pochodna ambicji (no i tego, że do pisania scenariuszy ekranowej SF w istocie często najlepszych pisarzy tworzących w tej konwencji sadzano, po ich dzieła sięgano). Teatralizm - częściowo niemożności, częściowo - związanych z ambicjami technik narracji; to miała być gra idei, nie - powodująca ból oczu rozwałka.