USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Gry / Stacja kosmiczna 47 - postacie.
 
Autor Wiadomość
mozg_kl2
Użytkownik
#1 - Wysłana: 20 Gru 2016 21:02:48
Guauld

Imię i nazwisko: Chodo Sazotund
Wiek: 53
Rasa: Ithorianin
Płeć:
Przynależność: Stado Athega Nebonda
Profesja: Botanik
Wygląd: Jasnobrązowa skóra, 1,82 m wzrostu, nosi zieloną tunikę pod żółtozielonym płaszczem
Charakter: Łagodny, posłuszny, cierpliwy, generalnie fanatyczny pacyfista (zabawnie te dwa słowa koło siebie wyglądają)

Historia: Urodzony na Corelli w 18 BBY został szybko osierocony w wyniku nasilania się ksenofobii w nowopowstałym Imperium. Przechowany w ukryciu przez Miraliańską kobietę, która sama znalazła się w nieciekawej sytuacji, został potem przez nią przemycony w jeszcze słabo kontrolowaną przez Imperium przestrzeń Huttów na Nar Shaddaa. Tam spotkała Ithoriańskiego handlarza, który przyjął malucha do swojego stada i tak Chodo Sazotund mając rok wylądował na Ithorze. Dorastając bezproblemowo zasymilował się w ithoriańskim społeczeństwie i będąc zafascynowanym niezwykłymi właściwościami flory na rodzimej dla jego rasy planecie zaczął się kształcić jako botanik. Niedługo po ukończeniu 18 lat przeżył dosyć dramatyczne doświadczenie (zważywszy na spokojne życie, jakie wiódł do tej pory) jakim była ewakuacja z planety podczas ataku Imperium. Po dostaniu się na Bimmisaari, odczuwając tym razem świadomie politykę Imperium na własnej skórze (rozumiejąc, że z takim tworem ciężko negocjować), postanowił dołączyć do Rebelii, gdzie przyjął rolę pielęgniarza (botanika nie była szczególnie przydatna) na jednym z krążowników Mon Calamari (ale ani razu nie trzymał broni w ręku). Po zniszczeniu GŚ2 pomagał dalej w tej samej roli przez 2 lata, po czym zaczął wędrować z częścią swojego stadka po zniszczonych przez Imperium światach, biorąc udział w projektach odbudowy ich naturalnego środowiska, co kontynuował przez dwie dekady. Na Spotkaniu odbywającym się na Ithorze w 26 ABY po sugestiach kilku starych znajomych i namyśle pozostał na planecie, gdzie został nauczycielem biologii.
Gdy usłyszał o tunelu prowadzącym do innej, zamieszkałej galaktyki, zafascynowany perspektywą poznania nowych form życia wyruszył w tym kierunku, tym razem z pewnością siebie zbudowaną niewątpliwie przez doświadczenia zdobyte podczas służby w Rebelii.

Umiejętności:
Majstrowanie prowizorycznych narzędzi do pracy, wprowadzanie uspokajającego nastroju do towarzystwa.

Trarligh

Imię i nazwisko:

Trarlight Tora



Wiek:

Z mojej radosnej namiastki matematyki i liźniętej wiedzy Trekowej wyszło mi 28 więc gram dość młodą postacią.



Rasa:

Pół klingonka pół Cardassianka



Przynależność:

Myślę że będę startowała bez jako takiej początkowej ale to dokładniej opiszę dalej.



Profesja:

Biznesy na granicy legalności (tak wiem... mega szkicowe ale ogarnę w życie).



Wygląd:

Zatrzęsienie rysunków i szkiców chyba wystarczy? :P (muszę trochę poprawić ten portret bardziej dopracowany co wrzucałam na forum bo ta "łyżka" mi jeszcze trochę nie pasuje.



Charakter: Bywa impulsywna i porywcza. Nieco gadatliwa. Bezczelna, ambitna, ciekawa świata niespokojna dusza.



Historia:

Początki bywają trudne i nie jest to wyjątek od reguły. Jej matka była klingonką, ojciec cardassianinem. Poznali się podczas wojny Klingońsko-Cardassiańskiej i zrządzeniem losu przenieśli "walkę" na inną dziedzinę życia. Rozdzieliła ich inwazja Dominium i niestety nie było im dane spotkać się raz jeszcze gdyż klingońska kapitan poległa podczas ostatecznej bitwy z siłami wroga. Wtedy to jej ojciec dowiedział się że ma córkę i postanowił zaopiekować się małą Trarligh.

Większość swojego życia spędziła na wyniszczonej Cardassi razem ze swoim ojcem (kompleks córeczki tatusia gwarantowany). Kiedy ktoś pyta ją o jej przeszłość lubi zmyślać dziwne historie począwszy od trudnego życia na ojczystej planecie Klingonów poprzez fascynujące opowieści o tym jak znaleźli ją ludzie i postanowili wychować biedną sierotę niepewnego pochodzenia. (I tutaj też dlatego piszę do Ciebie bo raczej mało kto w ogóle dobrnie do tego jak było naprawdę jeśli w ogóle będzie mieć chęć).

Wychowana trochę w duchu "Uczyńmy Cardassię na powrót mocarstwem", jest lojalna wobec ojca i Cardassi.

Kiedy usłyszała o stacji postanowiła zobaczyć ją na własne oczy, jak inaczej odbudować cywilizację nie będąc w środku wydarzeń które mogą okazać się znaczące dla całego kwadrantu? Nie wiele myśląc i działając pod wpływem swojej impulsywnej klingońskiej strony spakowała co istotniejszy dobytek, i wyruszyła w drogę by być uszami i oczyma "swoich" ludzi. Ma nadzieję złapać fuchę na stacji i zostać tam jakiś czas, interesuje ją zarówno robota inżyniera jak i fucha w ochronie.

Do swojej genetyki wydaje się mieć raczej raczej luźne podejście choć ławo może wyprowadzić ją z równowagi pełne pogardy klingoskie spojrzenie i przypadkowe napomknięcie o byciu kundlem. Szanuje kulturę zarówno swojej matki jak i ojca starając się zgłębić swoje dziedzictwo po obu stronach.



Umiejętności:

Umie o siebie zadbać, swego rodzaju "złota rączka" choć nie ma dostatecznego wykształcenia. Potrafi nawigować, pilotowała własny (choć niewielki) okręt praktykując "załatwiastwo" różnych dóbr i nie rzadko przewożąc na pokładzie towary nie do końca legalne. Życie najemnika na walizach nie jest jej tak obce jak sugerować by to mógł jej młody wiek

Q

Imię i nazwisko: "Krayt" Tenner (prawdziwe nazwisko Annopulos Weir)
Rasa: Człowiek (wersja SW)
Płeć: Męska
Wiek: 26 lat
Pochodzenie: Imperium
Profesja: przemytnik, dawniej agent
Przynależność: dawniej - Imperium
Wygląd: Młody, dość przystojny, hebanowy odcień skóry, na głowie zaczątki dredów, w postawie coś nieuchwytnie militarnego.

Tło: Urodził się jako jedyny syn Imperialnego Wielkiego Generała* i zubożałej arystokratki, której ród należał przez pokolenia do oligarchii Starej Republiki. Ojciec, człowiek z ludu, zrobił karierę służąc w korpusie Szturmowców, gdzie - dzięki militarnej skuteczności, ale też bezwzględności i fanatycznej wierności Nowemu Ładowi - doszedł do najwyższych stopni. Po ucieczce z Sullust, gdzie miał być sądzony za zbrodnie wojenne, uznany za bohatera wojennego, wynagrodzony przez jedną ze skonfliktowanych frakcji tytułem Wielkiego Generała i własnym planetarnym lennem**. Przyciągnął tym uwagę swojej przyszłej żony. która - jako znana Imperialna lojalistka - musiała zostawić rządzoną przez jej ród od pokoleń planetę (która weszła w skład Nowej Republiki) i szukać schronienia na wciąż Imperialnych terenach, a choć udało jej się zachować większość fortuny (w postaci akcji znanych firm i gotówki zdeponowanej w banku), utrata własnego świata oznaczała dla niej deklasację w snobistycznych kręgach arystokracji Imperium. Było to dla obu stron małżeństwo z rozsądku - generałowa zajęła się zarządzaniem planetą, jej mąż częściej bywał w - zmieniających się wraz z sytuacją polityczną wewnątrz Imperium - sztabach, i na polu walki, niż na - teoretycznie swojej - planecie. Mimo to w szybkim czasie, jakby dla przypieczętowania związku, dorobili się syna. Annopulos wychowywał się głównie pod opieką matki, jednak była zbyt oschła, by czuł się z nią szczególnie związany, jego stosunki z ojcem układały się nieszczególnie, być może byli do siebie zbyt podobni z charakteru, a zarazem zbyt odmienni przez wychowanie.
W trakcie inwazji Yuuzhan Vong nastoletni już Annopulos stracił matkę - która, nie umiejąc pogodzić się z wizją możliwości straty kolejnego już planetarnego lenna, zaskoczyła wszystkich organizując bohaterską obronę swojej nowej rodowej planety przed ich atakiem. Jej siły wygrały, ale było to pyrrusowe zwycięstwo - sama zginęła, a większa część planety została wyjałowiona w wyniku użycia yuuzhańskiej broni biologicznej.
Młody Weir, którego nic nie trzymało w zdewastowanym, i nie przynoszącym zysków domu, trochę z chęci zemsty na najeźdźcach (którą postrzegał jako swój rodowy obowiązek), trochę mając świadomość, że jako syn generała w wojsku będzie miał łatwiej, wybrał jedną z Imperialnych Akademii, gdzie zetknął się z arystokratyczną młodzieżą, dla której był na poły bankrutem i parweniuszem. Spragniony odkucia się jął śledzić biografie ludzi, którzy zrobili największą karierę w ostatnich latach, jego uwagę przyciągnęły takie postacie z innej strony barykady jak Han Solo i Lando Calrissian, których postrzegał - zapewne wbrew temu, jak sami chcieliby siebie widzieć - jako potrafiących się dobrze ustawić, i zdolnych dokonać przy tym wielkich rzeczy, cwaniaków... a przy tym byłych Imperialnych (Han, w końcu, doszedł do stopnia kapitana w Imperial Starfleet, a Lando był baronem Bespin***), podziwiał ich.
Kiedy nagle zorientował się, że wojna jest wygrana i jego rocznik "raczej" w niej udziału nie weźmie, postanowił - także po to, by dodatkowo zirytować ojca - zmienić studiowany kierunek z czysto wojskowego, na wywiadowczy. Akademię ukończył z wyróżnieniem, wykazując się zarówno dobrym przygotowaniem teoretycznym, jak i niepospolitą sprawnością fizyczną (droidy ćwiczebne z którymi musiał trenować w dzieciństwie z woli Weira-seniora na coś się przydały), ale na swoich instruktorach robił wrażenie prymusa-teoretyka, który w realnej służbie może sobie nie poradzić.
Powołując się na ojca - acz działając za jego plecami - załatwił sobie przydział, który uznano za samobójczy idiotyzm, postanowił infiltrować świat przestępczy jako agent, którego przybraną personą będzie przemytnik. Dość infantylnie liczył, że w świecie kryminalnym znajdzie takie okazje do gwałtownego wzbogacenia - i podreperowania pozycji rodu - jak jego idole - Solo i Calrissian. Miał też nadzieję, że jako przemytnik trafi na jakichś yuzzhańskich agentów, chcących dołączyć do swoich rodaków na dobrowolnym wygnaniu, po zawarciu pokoju (a bojących paść ofiarą samosądów, czy wpaść w ręce któregoś z wywiadów Sojuszu, więc czyniących to chyłkiem) i będzie mógł ich zdemaskować i zabić (wiedział, że dla jego przełożonych cenniejsi byliby żywi, ale nie obchodziło go to).
Jego przybrana tożsamość stała się dla niego okazją do wydobycia na jaw stłumionej części osobowości, dlatego milkliwy, zamknięty w sobie i nie okazujący emocji, młody Imperialny oficer stał się krzykliwym, rubasznym i nie kryjącym swych iście kosm
mozg_kl2
Użytkownik
#2 - Wysłana: 20 Gru 2016 21:03:50 - Edytowany przez: mozg_kl2
icznych ambicji chłopakiem z półświatka. W tym wydaniu czuł się chyba lepiej niż kiedykolwiek dotąd.
W czasie wykonywania jednego z pomniejszych zadań wchodzących w skład jego pierwszej poważniejszej misji miał jednak pecha - nie wie sam czy napatoczył się, jak planował, na yuuzhańskiego agenta, zwykłego kryminalistę, podróżującego w swoich sprawach Sitha, czy przedstawiciela wrogiej frakcji wywiadowczej wewnątrz Sojuszu, a może naraził się jakiemuś mniej sympatycznemu Jedi, ważne jest jednak, że został potraktowany czymś (bronią biologiczną lub bardziej konwencjonalną? Mocą? a może po prostu tak solidnie oberwał w głowę?), przez co częściowo stracił pamięć.
Że były to czasy tuż powojennego zamieszania łatwo uznano go za zaginionego, gdy w terminie nie wysłał raportu. Sam, tymczasem, nie pamiętając kim jest, zrósł się ze swoją fałszywą tożsamością i - używając pierwszego nazwiska jakie mu się przypomniało i odpowiednio buńczucznej ksywy zamiast imienia - próbuje sił jako przewoźnik i przemytnik na mało uczęszczanych trasach (lepsze były obstawione), co zmniejsza szanse, by ojciec i przełożeni mieli okazję odkryć jaki jest jego prawdziwy los. Nie idzie mu to najlepiej - raz - jest żółtodziobem w tym fachu, dwa - stracił też sporo wiedzy o świecie i wielu rzeczy musi uczyć się na nowo, trzy - nie pamiętając, że ma się maskować, wyrobił sobie mowę ciała będącą dziwną mieszanką nieco teatralnego stylu bycia kryminalisty i zauważalnych dla wprawnego oka odruchów Imperialnego oficera i arystokraty. Pozostały w nim też przejęte po rodzicach ksenofobia i humanocentryzm, które - choć rzadko jawnie okazywane - życia w wielogatunkowym półświatku mu nie ułatwiają.
Mimo to w tym właśnie środowisku nawiązał pierwsze bardziej autentyczne przyjaźnie i wdał się w bliższe prawdziwej miłości, acz nietrwałe, romanse. Pewnie dzięki wsparciu nowych bliższych i dalszych, znajomych zdołał przetrwać i zarobić na siebie.
Tymczasem dowiedziawszy się o nawiązaniu kontaktu z istotami z innej galaktyki, i budowie nowej stacji, przybył na nią - jak wielu innych drobnych cwaniaczków i awanturników - w poszukiwaniu okazji.
Umiejętności: poza (głównie teoretycznym) przeszkoleniem w walce posiada wybitne talenty hackera/slicera, ze specjalizacją w zakresie zacierania śladów swojej obecności w monitoringu, komputerach portowych, itp. M.in. dlatego uchodzi za trupa.
Wady: częściowa amnezja, permanentne kłopoty finansowe (m.in. dlatego nie poszukał sobie solidnego lekarza, który mógłby mu pamięć przywrócić), dziwne rozdarcie pomiędzy wysokimi (acz teraz wysokimi na miarę przemytnika, powrót do dawnego życia uznałby pewnie za niebotyczny awans), ambicjami, a pewnym tumiwisizmem i zobojętnieniem wynikającym częściowo zapewne z uszkodzenia mózgu, częściowo z trudności z przetrwaniem w środowisku, tak naprawdę, wciąż dla niego obcym.
Sprzęt: posiada własny, pozornie wysłużony, frachtowiec, całkiem nieźle podrasowany, jak na jednostkę wywiadowczą przystało. Na statku posiada pewne zapasy broni i sprzętu wywiadowczego, jednak część tego znajduje się w skrytkach, o których istnieniu nie pamięta.

Eviva

imię: Raksa Leninowna Pola
Wiek: Lat 24
Wzrost: 175 cm
Włosy: rude
Oczy: jaskrawoniebieskie
Uroda: krótko, jest prześliczna
Rasa: Rashanka

Historia:
Pochodzi z małej planety, zasiedlonej przez Rosjan, wysłanych jeszcze za czasów Breżniewa w prototypowym statku kolonizacyjnym. Przechwyceni przez wolkańskich obserwatorów, kategorycznie odmówili powrotu na Ziemię. Badania ujawniły u podróżników sterowane mutacje genetyczne, mogące czynić z nich istoty bardzo niebezpieczne, zatem wysłano ich wszystkich na niezasiedloną planetę typu M. Zbiegiem okoliczności dowiedzieli się o tym Klingoni i postanowili pomóc osadnikom, mając na względzie ich przyszłą przydatność jako żołnierzy-najemników. Z klingońską pomocą Rosjanie stworzyli własną cywilizację, a zmiany w ich genach umacniały się z pokolenia na pokolenie. Obecnie Rashanie prowadzą własną politykę, a każdy, kto próbuje się do niej wtrącić, źle kończy.

Raksa jest wojskową sanitariuszką i jednocześnie poszukiwaczką przygód. Umie walczyć wszystkim, co wpadnie jej w rękę, przetrzymuje w piciu najtęższe głowy i wplątuje się w każdą możliwą awanturę.
 
USS Phoenix forum / Gry / Stacja kosmiczna 47 - postacie.

Temat został zamknięty. Nie możesz tutaj odpowiadać.
 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!