Poszukując od pewnego czasu jakiejś darmowej, dostępnej na Linuksa, gry/symulatora 3D osadzonej/go w kosmosie, z zachowaniem fizyki bezwładnościowej i jakiejś tam chociaż uproszczonej grawitacji, natknąłem się wreszcie na
Pioneer. Jest to coś w rodzaju krzyżówki kosmicznej strzelanki i strategii. Lata się stateczkiem od stacji do stacji, kupuje się i sprzedaje różne dobra oraz realizuje zlecenia z lokalnej listy ogłoszeń. Zlecenia są różne - od przewiezienia paczki na sąsiednią planetę, poprzez fracht międzygwiezdny, po misje ratunkowe czy wręcz zlecenia zabójstw (!). W zależności od dotrzymywania terminów jesteśmy rzetelni lub nie, a w zależności od tego, jak często zdarzy nam się wystrzelić z działa w pobliżu stacji, jesteśmy nieszkodliwi lub niebezpieczni. Gra nie ma narzuconego celu - po prostu życie. Ilość dostępnych światów jest nieograniczona - są generowane proceduralnie, podobnie, jak podobizny różnych person (niezłe maszkarony).
Gra jest opisywana jako inspirowaną przez
Frontier: Elite 2.
Co mnie to osobiście przypomina? Ano uniwersum Gwiezdnych Wojen. Co prawda nie ma wojen, ale są piraci, handel, czasem przemyt... Nawet hipernapęd. No i mimo autopilota, czasem można, a w wypadku atakowania/obrony nawet trzeba, używać manualnego sterowania i doświadczać uroków bezwładności w kosmosie...
Gra jest ciągle w fazie alfa, ale już działa dość stabilnie i nie wygląda najgorzej, nawet po skręceniu do minimum wszystkich parametrów jakości obrazu... Posiada spolszczenie, choć niepełne, ale jakże dowcipne...

Jakie ja mam z nią doświadczenie? Cóż, zaczynałem w sumie już ze 3-4 razy, raz mnie rozwalili piraci, raz dostałem opinię niesłownego, raz narozrabiałem, bo mi się niechcący działo odpaliło na stacji... Jeszcze nie udało mi się dotąd stoczyć zwycięzkiej walki z piratami, ani nawet dorobić się zanadto. Nie jestem aż takim gamerem...