resetta
Użytkownik
|
#49 - Wysłana: 8 Cze 2019 00:37:42 - Edytowany przez: resetta
Pleiades pisalam o tym, w watku chyba o katedrze. Co do Unity tez uwazam, ze zbyt ostro ja oceniono w roku premiery. Zagralam i bardzo mi sie podobalo, szczegolnie wlasnie odzwierciedlenie Paryza i parkour, ktore tez oceniam jako najlepsze w dotychczasowych odslonach. Syndykat ciagle czeka, bo jakos nie neca mnie gangi uliczne dziewitnastowieczne... Mimo zalozen, ze nie siegne po najnowsze odlosny, poki nie ogram zgodnie z latami wydania wczesniejszych, zeby mi uwstecznione sterowanie nie bruzdzilo, skusilam sie i zaczelam gram najpierw w Odyseje, potem w Orogins. Do obu podchodzila jak pies do jeza, ze to nie sa juz AC, tylko cos co je udaje, a tak naprawde zupelnie inne gry. I duze zaskoczenie - Origins jestem zachwycona. Uwazam, ze bardzo dobre odswiezenie serii. Wspanialy, otwarty swiat, inna walka, a jednoczesnie jest to wciaz mocno AC. Historii sie nie czepiam, bo jezeli juz w XIII wieku siegneli po motyw Przedwiecznych i wciaz ten watek trzymali przy zyciu przez kolejne odslony, to jak najbardziej moga sobie dowolnie siegac z AC w przeszlosc ludzkosci. Smialam sie nawet, grajac w FC Primal, ze to taki AC w Neolicie i nie zdziwialabym sie jakby ta gra to nie byl wlasnie odprysk takich pomyslow, ze tworcy chcieliby zrobic ubigr/AC te 10-20 tysiecy lat temu nawet..
Za to Odyseja to dla mnie totalna porazka i jako gra nie zwiazana z AC i jako AC. Uwazam, ze jest mechnika i opowiescia strasznym uwstecznieniem wzgledem Origins. Wkurza mnie, ze strzelanie z luku i w ogole walka sa w calosci oparte na adrenalinie, ktorej ciagle nie ma, jezeli sie nie walczy na chama, a nie jak asasyn. Za duzo wciskania przyciskow i kombinacji z nimi, w Origins bylo prosciej i moge grac w Odyseje jako tako, dopiero kiedy maksymalnie pozmienialam recznie kalwisze na te zblizone do Origins. Nie wiem jakim sposobem blokowanie rownoczesnym wcisnieciem DWOCH klawiszy moze byc lepsze od prostego wcisniecie jednego...
Brak mozliwosci zabicia sie z wysokosci zupelnie odebralo ten znak rozpoznawczy AC i atmosfere kiedy czlowiek bal sie wysokosci w grze i bal sie, ze mu postac sie zabije. Teraz jest to plaskie do tego groteskowe kiedy postac skacze z fikolkami jak debil. Animacje tez sa gorsze, wszystko jest dla mnie plastikowe, drewniane, malo naturalne, bohater ociezaly. Uwsteczniono te kocia miekkosc i swobode ruchow i poruszanie sie po teksturach, ktora mialy wszystkie asasyny w tym Bayek. Strzelanie przez sciany zupelnie sprowadzilo do zera planowanie, taktyke i skradanie sie jak asasyn... Jest to gra o przejmowaniu frakcji jak Stalker, a ja nigdy tego nie lubilam. Questy dla mnie sprawiaja wrazenie generowanych z jakiejs maszyny losujacej, postaci reaguja, rozmawiaja bardzo bez sensu... Np. taki dialog: gdzie sa mapy? A w mojej rezydencji niedaloko portu. Szukam wiec rezydencji, a potem sie okazuje ,ze mapy sa w hangarze w dokach portowych... Albo to, ze wiekszosc pobocznych questow, to idz cos zanies, idz kogos zabij bo krzywo na mnie spojrzal... W Origins czulam sie zwiazana z fabula, chcialam pomagac npcom i wiesniakom, ten Egipt byl dosc realny i zyl, czulo sie jego atmosfere, te zalane ulice tobiace za jezdnie i przejscia dla pieszych :P Kiedy fabula doprowadzila mnie do pierwszej walki na arenie w Origins bylam naprawde wkurzona, zla i rozzalona, chcialam powaznie komus napierdolic postacia na ostro, bo sie przejelam tym co sie stalo... Rany jakiego mialam kaca jak dwa razy w grze kotka zabilam przypadkiem! A w Odysei nie ma takich emocji, ludzie i miasta kopiuj wklej, do tego cholernie glupi i irytujacy... Nie ma questow jakichs naprawde logicznych na zasadzie, porwano mi dziecko, uratuj, ukradziono mi pieniadze, odzyskaj je, czy przedmiot, jak postac pyta czy ma skradziony przedmiot odzyskac, co jest logiczne, to npc, nie, zabij bandytow... Kochanek nie kupil mi sukienki, idz go zabij, zamiast postrasz, zeby kupil i pelno w ten desen... Do tego najglupsze AI konia jakie widzialam do tej pory w ubigrach... To juz lepiej reagowal kon Altaira... Wszystko sie na ciebie w tej grze rzuca i chce zabic, czy ma to sens, czy nie, no bo tworcy powsadzali czerwone strefy i nie mozesz przejsc przez jakas wioske czy cos, bo cie atakuej wszystko, na morzu tak samo... Dla mnie tutaj nie ma nic z AC zupelnie. Ta gra sprawia wrazenie, ze miala byc czyms innym, w oddoatku opartym w wiekszosci na przestarzalej mechanice FC sprzed 3 lat, a nie na tym co bylo w Origins, tylko ulepszone... Wyszlo takie ni pies, nic wydra. Ani to AC, ani rpg czy mmo jak probuja sie reklamowac. Na mmo jest tam za duzo bugow, bledow logicznych i zero innych graczy oraz porzadnych mobow do grindowania, na rpg za malo porzadnego craftingu i sensownej mozliwosci buildu i tworzenia eq. W Origins to byl dobry kompromis i latwosc dobierania ekwipunku. Tutaj, to same smieci, nawet te legi. Przez to, ze grawerunki sa losowe, a samemu mozna dodac tylko jeden, ostatni, ta opcja nie ma dla mnie sensu, bo powinno moc sie bawic wszystkimi w przedmiocie i ustawiac jakie sie chce. Nie toleruje tez glupot, typu procent do krytyka w rekawicach czy czapce...
Jest tez bardzo duzo bledow w questach, postaci sie blokuja, nie mozna czegos zrobic, nie ma opcji interakcji, wybory sa nielogiczne lub narzucane przez gre niezgodnie z wyczuciem grajacego. Np. bardzo czesto lepiej kogos zabic niz go ratowac jak serce podpowiada, bo potem tworcy wyskakuja z jakims zachowaniem tego npca, ktory okazuje sie psychopata albo rozwala ci questa. Porownuja to do Wieska, ale nie wiem czy to nie jest podobne tylko po wierzchu. Czesc questow i glownej fabuly sa nawet interesujace, ale ginie to wszystko w zalewie tandety, przerostu calej, niepotrzebnej reszty. Walneli molocha, wielka mape i nie potrafili jej madrze zapelnic. Do tego widze bledy zwiazane z eventowa zawartoscia, mnie nie pojawil sie ostatni eventowy najemnik, a jak napisalam do supportu, to mi odpisali, ze mam konsole przywrocic do fabrycznych - paranoja, bawia sie w pseudommo, ale nie potrafia jak tam pchnac progresu graczowi co do zawartosci serverowej od nich.
I co jak co, ale przemierzanie tych lokacji, to dla mnie mordega, postac glownie musi lazic po skalach, przed nosem ma glownie ich tekstury, grobowce, to kopiuj wklej, ciemne jak w de..., konia nie ma co uzywac, bo zaraz z niego spada od byle czego albo lepiej na piechote. Brak tej swobody przemieszczania sie i krajobrazu co w Origins. Tam animacja jest plynna, przyjemna, godzinami moglam jezdzic po pustyni bez celu, ot tak, dla atmosfery... Punkty widokowoe stracily swoj sens i sa idiotycznie porozmieszczane. To juz nie te jakiejs najwyzsze miejsca, to moze byc slupek albo dach na domy w jakiejs prymitywnej wiosce. Do tego na malej wysepce mozesz miec ich 15 co kilkadziesiat metrow, a gdzie indziej dwa co tysiac metrow, kiedy widac, ze w polowie by sie przydal. A, no i ciagle cie gonia najemnicy, bo cokolwiek robisz w tej grze z zadan bardzo predko ustanawia na ciebie list gonczy. Jest to irytujace i nudne... Watek rodziny glownej postaci malo mnie interesuje... Czekam na watek Atlantydy, ale widze, ze musze cala gre przejsc glowna, zeby miec do tego dostep... Tak, AC zawsze polegaly na widowiskowym i prostym mordowaniu npcow, ale to ja mordowalam, moj bohater, do tego mialam usprawiedliwone w miare powody, a w Odysei irytuje mnie, ze wszyscy naokolo to jacys psychopaci, rozwiazujacy najprostsze problemy zlecaniem morderstw na lewo i prawo... Strasznie mnie to mierzi, nie odmawiam, ale werbuje te ofiary, nie chce zabijac ot tak, bo za duzo wina pije ktos sasiadom jak go zaprosili na kolacje, powaznie, takie powody tu sa... Do tego levelovanie, nie czuc w ogole potegi postaci, jest caly czas tak samo slaba wgledem przeciwnikow jak na poczatku... I orzel tez uwsteczniony, wole Sanu. tutaj to niemal latajaca kura... Bardzo bym chciala, zeby nadal wspierali Origins i zeby na nim sie wzorowali w kolejnej czesci, a nie na Odysei...
|