Mi tam pasuje cos w rodzaju Starfleet Command lub Klingon Academy. Tyle ze chcialbym widziec wiele duzych bitew, ale tak, zeby gracz mial mozliwosc sterowania tylko swoim okretem.
Moglyby byc tam rowniez elementy RPG, a najlepiej MMORPG - widze cos jak WoW, z tym, ze nie tyle ulepszasz swoja postac, tylko swoj okret. Kazdy by startowal z jakas popierdulka w rodzaju Novy czy Sabre'a, a skonczyc by mozna na Galaxy, Sovereignie czy Prometheusu. Kazdy okret moglby byc inny, bo byloby mnostwo podzespolow do wstawienia/ulepszenia.
Jako ze bylby to MMORPG, graczy byloby zawsze duzo i walki 20 vs 20 okretow, kazdy dowodzony przez czlowieka, bylyby na porzadku dziennym. Majac np. 40 okretow moznaby sie szarpnac na misje przeciwko Szescianowi Borg dowodzonemu przez AI - i wtedy moznaby wyprobowac swoje zabawki. Oczywiscie po zniszczeniu statku nie tracilibysmy np. 6 miesiecy tworzenia naszego okretu, tylko jakos bysmy mogli dalej nim grac (w nastepnej misji, rzecz jasna).
Inny pomysl na podobna gre - mniejsze bitwy, mniej okretow, ale mozliwosc kompletowania.... zywej zalogi okretu! Wyobrazacie sobie to? Taki Galaxy z dziesiecioosobowa zaloga - ktos by byl kapitanem, ktos by byl przy HELM, ktos przy TACTICAL, ktos przy OPS - kazdy by mial inny panel i pelnil inne funkcje. Niedobor graczy moznaby obejsc poprzez przejmowanie przez AI niektorych funkcji, choc musialoby byc ono odpowiednio gorsze od ludzi. Czujecie blusa? USS Phoenix z nami na pokladzie?
Takie cos jest mozliwe i bylo mozliwe juz dawno - podobna sytuacja, tyle ze na mniejsza skale, miala miejsce we wspanialym, pionierskim, swietnie wykonanym symulatorze kosmicznym, ktory IMO jest jedna z najlepszych gier SP w historii. Mowie o I-War. Pozycja obowiazkowa dla kazdego hardkorowego fana symulacji kosmicznej, ktoremu nie przeszkadzalaby troche juz przestarzala grafika - bo gra ma, o zgrozo, jakies 10 lat! Oto niektore smaczki:
-walczysz nie przeciwko kosmitom, tylko ludziom - komus w rodzaju piratow/terrorystow. Sam jestes w "krolewskiej marynarce", przypomina to troche wspolczesna Royal Navy
-dowodzisz stupiecdziesieciometrowa korweta klasy Dreadnaught, ktora ma dobre 40 podsystemow i generalnie odpowiada wielkoscia i przeznaczeniem okretom klasy Whitestar z Babylon 5
-fizyka jest realistyczna - mozesz sie rozpedzic, wylaczyc silniki (czy raczej: nie wlaczac ich, bo rzadziej sie ich uzywalo, niz nie uzywalo) i obrocic sie tylem do przodu, lecac dalej w tym samym kierunku. Mozna bylo NIESAMOWITE manewry robic. Mozna tez wylaczyc opcje swobodnego lotu i wlaczyc wspomaganie komputerowe co dawalo tyle, ze komputer *staral sie* leciec z zadana predkoscia w zadanym kierunku, wykorzystujac cala moc wszystkich silnikow okretu - a lecac 10 000 metrow na sekunde bezwladnosc byla olbrzymia i zawrocenie trwalo dlugie parenascie sekund
-czesc dziobowa korwery mogla sie odlaczac i samodzielnie latac (to wlasnie nia sie sterowalo po odlaczeniu), choc uzbrojona byla tylko w male pierditkowate dzialko - jednak w kluczowych momentach okazywalo sie to bardzo wazne
-mozna dokowac do niemal dowolnego okretu; wiele misji sie z tym wiaze (ratowanie kogos, przekazanie czegos)
-lata sie rowniez dookola planet/ksiezycow NATURALNEJ wielkosci - sa ogromne!
-brak limitow predkosci - mozna sie rozpedzic do setek tysiecy metrow na sekunde na silnikach rakietowych, ale...
-...jest tez LDS - Linear Displacement Drive. Superszybkie mikroskoki umozliwiaja ruch z predkoscia do 1c bez bezwladnosci. Korzystasz w kazdej misji, latajac np. od Ziemi do Ksiezyca (mozesz sterowac predkoscia od 1km/s do 300 000km/s!!!)
-...jest jeszcze trzecia opcja - skoki w nadprzestrzeni, wykonywane tylko w punktach Lagrange'a. Np. pomiedzy Ziemia a Ksiezycem. Dolatujesz tam na LDS, manewrujesz na silnikach, wlatujesz i niemal natychmiast znajdujesz sie np. przy Jowiszu czy w innym systemie!
-tarcze - sa, ale nie pokrywaja 100% okretu. Dzialaja tak, ze przechwytuja wrogie strzaly i na zasadzie LDS przerzucaja je za okret. Tyle ze emitery tarcz maja tolerancje kątową jakichs 10-15 stopni. Na szczescie automatycznie sledza najblizszy wrogi cel i staraja sie przed nim oslonic. Dreadnaught ma 2 takie tarcze, gorna i dolna. Przed jednym przeciwnikiem potrafia skutecznie obronic przez chwile (wytrzymuja tylko 4-5 strzalow z Dziala i nastepuje przegrzanie, ale odnawiaja sie bardzo szybko), przed dwoma tez mozna - ustawiajac dziob tak, zeby obie tarcze oslanialy przed roznymi celami, ale jak wala z 3 stron, przegrzeja sie lub oberwiesz od strony martwej stefy to..
-jeden z ok. 40 podsystemow siada lub zostaje uszkodzony i natychmiast wplywa na zachowanie okretu. Mozesz stracic Dzialo, silniki manewrowe dla ktorejs z osi obrotu, tarcze lub cokolwiek innego. Masz jednak 4 ekipy naprawcze ktore glowny mechanik puszcza do naprawy jednego podsystemu naraz, lub 4 roznych
-uzbrojenie jest proste i genialne i nie potrzeba niczego wiecej - korweta ma dwa potezne Dziala PBC (Particle Beam Cannon), jedno z przodu i jedno z tylu (to drugie dostepne tyllko dla dzialonowego), na szczescie mozna je przestawic na celowanie automatyczne w niewielkim zakresie tolerancji; do tego sa dwie wyrzutnie rakiet - dziobowa i rufowa, kazda z zapasem 16 rakiet i innych rzeczy - np. sond lub poteznych rakiet naprowadzanych wizualnie (w momencie odpalenia masz widok z kamery na rakiecie i recznie celujesz; jak sie rozpedzisz do 10 000 m/s to mozna jednym trafieniem zniszczyc wrogi okret..), jest tez kilka rakiet LDSI z napedem LDS, ktore wybuchajac powoduja niemoznosc uzywania LDS w promieniu ilus tysiecy metrow
-uderzenia w jakies obiekty sa ekstremalnie grozne i koncza sie zwykle eksplozja lub bardzo powaznym uszkodzeniem okretu - na szczescie wszystko jest tak zrobione, ze rozwalic sie jest bardzo latwo, np. kilkukrotne trafienie (ogien trwa np. 5 sek) bliska z Dziala w nieoslonieta rufe okretu moze go rozwalic w drobny mak, jednak WSZYSTKO, lacznie z integralnoscia kadluba, jest odnawialne, wiec po minucie od ciezkiej bitwy mozesz znow walczyc w pelni sil (choc oczywiscie rakiety itd. sie nie odnawiaja). Na ogol niszczy sie jednego czy nawet dwoch przeciwnikow i w razie poniesienia uszkodzen naprawia sie LDS (bo to zazwyczaj siada

) i daje sie cala naprzod - jesli wrog nie jest na pozycji do odpalenia LDSI lub nie ma takich rakiet, to nic nie zrobi - bedac w LDS nie mozna strzelac. Naprawia sie statek i przechodzi na normalny naped, kontynuujac walke - nie ma tu wiec wkurzajacych rzeczy w stylu jeden slaby okrecik niszczacy nas po polgodzinnej, ciezkiej misji
-uderzyc w cos jest latwo ze wzgledu na bezwladnosc, a ze zwykle konczy sie to wybuchem, a walka czesto dazy do (chwilowego) zwarcia, bo Dzialo ma zasieg maksymalny z 5-10km, a najskuteczniej strzela sie na 1-2km (PBC to wiazka czastek -rozprasza sie z odlegloscia), to ciagle stluczki i nasze eksplozje moglyby byc irytujace. Ale na szczescie oslony maja funcje "brace for impact"

- wciska sie guzik i na jedna sekunde oslony odwracaja dzialanie, powodujac niesamowicie silne odpychajace pole - walac w cos tylko sie od tego odbijemy, bez zadnych uszkodzen. Minus: trzeba dokladnie wyczuc moment, no i rozladowuje to oslony na pare sekund
-mnostwo znakomitej jakosci filmikow. Gra jest stara i nie ma zbyt imponujacej grafiki, wiec trudniejsze efekty sa robione na podstawie CGI (gra jest na 3 plytach cd...). Lot w nadprzestrzeni to filmik, mnostwo przerywnikow (pieknych, ale nie wkurzajacych - ESC dziala

) to tez filmiki. Dzieki temu gra ogolnie rzecz biorac wyglada
wspaniale.
-interaktywnosc. Podczas kazdej misji masz wybor. Slychac twoj wlasny glos mowiacy wszystkie kwestie; mozesz tez interaktywnie odpowiadac - masz pare opcji do wyboru zupelnie jak w przygodowce. Oczywiscie wplywa to na misje!
-na mostku sa... 4 stanowiska! Jest Kapitan, Sternik, Dzialonowy i Inzynier pokladowy. Kazdy ma inny panel. Do tego, mostek jest animacja CGI i wciskajac klawisz przesiadani sie na inne stanowisko mamy widok z FPP i animacje chodzenia po mostku

. Co jest fajne to to, ze wiekszosc podstawowych funkcji mozna uruchamiac z dowolnego stanowiska - tylko inzynier nie ma ekranu z widokiem "przez okno", bo obsluguje on ekipy naprawcze, zarzadzanie energia itd. Jednak pozostale stanowiska maja juz m.in. normalny widok z gry. Najczesciej lata sie jako sternik, bo ma najwiekszy ekran (i oczywiscie moze strzelac itd), oraz dzialonowy - bo ma widok jakby z tpp z siatką okretu i moze jako jedyny strzelac rowniez z tylnich dzial i wyrzutni. Kapitan z kolei ma dostep do roznych baz danych itd.
Mowi wam, gra zloto. Fabula wymiata, po prostu miazdzy - misje sa niesamowite. To jak dobry film sci-fi, jednoczesnie technologia jest bardzo realistyczna. Sa np. misje, w ktorych dolatujesz do stacji na orbicie Jowisza sprawdzic jakas rzecz, a okazuje sie, ze stacje zaatakowali wczesniej "piraci" - musisz ich znalezc i pokonac. Skaczesz po roznych systemach w ogole ich prawie nie widzac. Innym razem przeprowadzasz konspiracje i "przechodzisz na zla strone", jeszcze innym testujesz bardzo potezne male mysliwce - masz podczepione 2 takie do kadluba, wykonujesz skok w poblize wrogiej bazy i przejmujesz nad nimi kontrole (FPP!) robiac prawdziwa sieczke. Innym razem [uwaga, opisuje tu naprawde zarabiste misje - lepiej w sumie tego nie wiedziec] z flota kilkudziesieciu okretow atakujesz wielka wroga baze, ich glowna siedzibe w jakims asteroidzie. Jest twoj ogromny lotniskowiec (do ktorego wnetrza nota bene da sie wleciec!), odpala mysliwce (kilkadziesiat sztuk - widac jak startuja!), mnostwo rozmow radiowych, boski klimat - jednak prawie nie wida