USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Gry / Stargate: Galaxies- sesja
 Strona:  1  2  »» 
Autor Wiadomość
mozg_kl2
Użytkownik
#1 - Wysłana: 29 Kwi 2011 08:02:50 - Edytowany przez: mozg_kl2
Kwiecień 2011, Baza sił powietrznych Andrews, Maryland, USA

[imgs=http://upload.wikimedia.org/wikipedia/common s/9/9f/US_Navy_040514-N-0295M-005_An_aerial_view_o f_Andrews_Air_Force_Base_flight_line_during_the_fi rst_day_of_the_2004_Joint_Service_Open_House.jpg][ /imgs]

Ciepły poranek nie różnił się w niczym, od innych dni tego lata. Duchota sprawiała, że nie było czym oddychać. Nad bazą przeleciało, klucz F-16, w oddali lądował śmigłowiec desantowy Huey. Dzień, jak co dzień w bazie sił powietrznych. Przynajmniej takim, mógł się wydawać dla postronnego widza. Jednak, nie był taki. Od miesiąca, w bazie trwało szkolenie, którego cel pozostał, jak i ono samo, tajny. Jego członkowie, zwany przez personel bazy „tajemnicza 200”, mieli zakaz kontaktowania się z kimkolwiek, jak i ze sobą samym. Złamanie tego zakazu groziło, wydaleniem ze szkolenia i konsekwencjami prawnymi.

[imgs=http://www.coachengineering.com/coach%20engi neering%20pictures/142-military%20bus.JPEG][/imgs]

Wojskowy autobus, przeciął bezwietrzne powietrze, zmierzając do centrum konferencyjnego bazy Andrews. Pasażerowie, to najlepsza 50 z „tajemniczej 200”, jechali w milczeniu, by wreszcie poznać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Jednak najlepsza po co i na co? Tego dalej nikt im nie powiedział. Na straży ciszy i porządku w autobusie stał starszy sierżant Briggs. Dla własnego dobra lepiej nie wchodzić mu w drogę. Autobus dotarł do centrum konferencyjnego bazy. Gdyby usunąć, wartowników sprzed wejścia do niej, wojskowego Hammera, oraz przestawić kilka kilometrów na zachód, możny pomylić ją z lokalną szkoła. Duże okna, czteropiętrowy budynek, o kształcie prostokąta. W jego cieniu stał mniejszy brat centrum konferencyjnego, przekaźnik nadawczo odbiorczy- dzięki któremu, można było w kilka chwil dowiedzieć się co słychać na świecie. W momencie, gdy autobus zatrzymał się, sierżant Briggs wstał.
- Okej, żółtodzioby. Tu kończy się moje zadanie a zacznie się wasze. Mam nadzieję, że po tym miesiącu, czegoś się nauczyliście i nie dacie sobie odstrzelić jaj przy pierwszej lepszej okazji-patrząc na nieliczne kobiety- no, lub głowy czy czego tam jeszcze. Idźcie do sali 23 tam dowiecie się wreszcie o co tu chodzi. No, już raz raz-mówiąc to zaczął machać ręka w stronę otwartych drzwi- bo się jeszcze rozplącze i Was nie puszczę.

Centrum konferencyjne, sala 23, 5 minut później

Sala konferencyjna miała równie spartański wystrój co reszta bazy. Od wejścia do jej końca ustawione były krzesła, na ścianach wisiały zdjęcia, samolotów. Na jej końcu zamontowano ambonę, z symbolem bazy, oraz ekran na który służył do pokazywania zdjęć. Usiedliście w pierwszych rzędach, tworząc małe grupki. Amerykanie, Kanadyjczycy razem, pozostałe nacje też trzymały się blisko siebie. W skład 50 wchodziło kilku: Polaków, Rosjan, Serbów, Jamajczyków, Francuzów, Anglików, Szkotów, Chińczyków. Główną siłę stanowili jednak Amerykanie i Kanadyjczycy. Na ambonę weszła, lekko łysiejąca postać w okularach

[imgs=http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20050727124950/stargate/images/thumb/6/60/Walter_harriman.jpg/250px-Walter_harriman.jpg][/imgs]

- Witam wszystkich. Jestem Starszy sierżant sztabowy Walter Harriman, z Biura Bezpieczeństwa Planetarnego, Dowództwo Strategiczne Stanów Zjednoczonych, stanowiące część Departamentu Obrony. Przypominam, że wszystko co tu robicie i usłyszycie jest objęte tajemnica państwową. Za jej złamanie grożą konsekwencje prawne. Zatem jeśli ktoś chce zrezygnować, to jest ostatni dobry moment, żeby to zrobić. Nie zostaną, wobec niego wyciągnięte, żadne konsekwencje tej decyzji. Jest ktoś taki?
Scimitar
Użytkownik
#2 - Wysłana: 30 Kwi 2011 23:31:34 - Edytowany przez: Scimitar
Tylni rząd siedzeń zawsze dawał wygodne poczucie, że za plecami ma się mniej lub bardziej solidną osłonę, ponadto dawał też dobry widok na całą salę, co akurat po przemowie Harrimana przydało się, można było przynajmniej przypatrzyć tym kilku osobom, które jednak posłuchały rady (heh, ciekawe czy słusznie!).
Zresztą niezwykle "konspiracyjnie" szepczący dziś rano w autobusie jegomość z Royal Canadian Navy (nie obyło się bez ostrego wydarcia mordy przez Briggsa ze dwa razy w czasie jazdy), który to przerzucał się domysłami wraz ze swoim sąsiadem, twierdził, że szkolą nas do jakiejś tajnej misji na terenie Afganistanu lub Iraku, albo jakiejś innej dyktatury np. w Afryce, mającej to nieszczęście, że akurat spoczywa na cennych zasobach. Cóż nie wszystko się z tym zgadzało, ale zawsze miło było posłuchać czyjejś opinii na temat nękających od ponad miesiąca własnych domysłów.
Swoją drogą, wyselekcjonowano dwustu ludzi biegłych w swoich specjalizacjach, następnie odsiano jakieś 150 osób, a na deser dają jeszcze możliwość odejścia... Ciekawe co to za ściśle tajne gie, które nam zaraz zaserwują prosto w twarz, w końcu program lotów kosmicznych ledwie funkcjonuje, o załogowych wyprawach na Marsa czy Wenus nie mówi się w żadnych rozsądnych ramach czasowych (co dopiero o zakładaniu tam bazy), nawet na księżycu nic ostatnio się nie dzieje. Heh to zaczyna przypominać podłoże fabularne do "Wiecznej Wojny", tyle że media nie trąbią o inwazji Bykrian, ani żadnych innych obcych.
Ciekawe w co nas wpakuje ten nadęty gryzipiurek Harriman?
TSan
Użytkownik
#3 - Wysłana: 1 Maj 2011 17:15:04
Susan siedziała w trzecim rzędzie, przysłuchąc się Harrimanowi. Rozejrzała się po siedzących w pobliżu Anglikach. Byli jej praktycznie obcy. Inni podobnie. Krótko mówiąc, nie czuła się tu komfortowo. Spojrzała jeszcze na Harrimana. Na co on czekał? I co to za tajemnicza misja, którą tak długo selekcjonowano?
Eviva
Użytkownik
#4 - Wysłana: 1 Maj 2011 17:43:40
Pamela Hernandez siedziała sztywno, czując się w tym białym towarzystwie zanadto "kolorowa" i wśród tych utytułowanych naukowców strasznie plebejska. Nikogo tu nie znała i na razie nikt nie zwracał na nią uwagi. Przemowy wysłuchała bez głębszego zrozumienia, ale i bez emocji.Ściśle tajne? No i dobrze, komu niby miałaby coś powiedzieć? Chyba zakonnicom z sierocińca, w którym się wychowała. Tylko z nimi utrzymywała jakieś prywatne kontakty. Ale nie wolno, to nie wolno. Milczeć to ona potrafi.
Alucard87
Użytkownik
#5 - Wysłana: 1 Maj 2011 19:30:17
Jarvis prawie się zakrztusił, gdy Harriman zapytał o chęć rezygnacji. Za kogo oni nas mają? Najpierw kuszą jakąś tajemnicą, potem szkolą na jakimś zadupiu, powoli wybierając niby tych najlepszych, a teraz jeszcze pytają, czy sami byśmy nie chcieli odejść. Jeśli ktoś z tej grupy w sali wyjdzie i zrezygnuje, to pewnie i tak nie był tego wart. Idiota. Jarvis mruknął, w nadziei, że przerwanie tej ciszy ruszy sprawy do przodu.

- Gdybym chciał zrezygnować, to pewnie jeszcze na szkoleniu złamałbym jeden z miliona zakazów...
patryk089x
Użytkownik
#6 - Wysłana: 1 Maj 2011 20:37:41
Frytka gapił się na Harrimana, po czym usłyszał Jarvisa i przyznał mu rację:
- Masz, ziom, rację. - Po czym zwrócił się do Harrimana:
- Człowieku, jakbyś ktoś chciał odejść z naszej szanownej paczki, to by to już dawno zrobił... Gadaj dalej.
Pisarz
Użytkownik
#7 - Wysłana: 1 Maj 2011 23:34:30
Zimov czuł się deczko nieswojo w otoczeniu tak wielu ludzi. Nigdy nie potrafił przywyknąć do funkcjonowania w tłumie. Wystraszony, zestresowany i spięty. Nie dość, że ma wziąć udział w cholernie tajnej misji, to jeszcze nie pozwalają się napić wódki jak człowiek... No i to głupie pytanie... Kto jest takim debilem, by zmarnować w cholerę czasu na szkoleniu do jakiejś tajnej operacji, by na koniec stwierdzić - "mam to w dupie, bo jest tajne, rezygnuję!"? Ale porąbani ci amerykanie...
mozg_kl2
Użytkownik
#8 - Wysłana: 2 Maj 2011 18:54:57
Cisza, które zwykle odpowiadała Harrimanowani, na pytanie retoryczne, została zaburzona przez szepty, pomiędzy siedzącymi. Jeden z żołnierzy rzucił - Człowieku, jakbyś ktoś chciał odejść z naszej szanownej paczki, to by to już dawno zrobił... Gadaj dalej. Narwany, bardzo narwany- pomyślał Harriman, patrząc w kierunku z którego padło pytanie.
-Nie przeciągając, pragnę Wam przedstawić Generała broni Johnatana O’Niela, dowódcę Biura Bezpieczeństwa Planetarnego. Na miejscu Harimana , pojawił się starszy siwiejący, oficer w mundurze generała sił powietrznych USA.

http://images.wikia.com/stargate/images/0/06/Lt_Ge n_O%27Neill.png

-Czołem ludziska, jak wspomniał mój przedmówca, nazywam się Jack O’Niell i jestem dowódcą Biura Bezpieczeństwa Planetarnego. Technicznie rzecz ujmując będziecie podlegać mnie. Przez ostatni miesiąc, sprawdziliśmy i przeszkoliliśmy Was z obsługi broni, umiejętności taktycznych, abstrakcyjnego myślenia. Pewnie zastanawiacie się po co? Gdzie chcemy posłać taką mieszankę kulturową? Irak, Afganistan, Libia, Iran a może Afryka? Tam pewnie też byście się przydali ale nie. Z moją pomocą udacie się do gwiazd. Udacie się w Kosmos. Zacznijmy jednak od początku. Walter światła.- Harriman przygasił światła, w tym czasie O’Niell włączył rzutnik. Na pierwszym slajdzie pojawił się tajemniczy okrągły obiekt posiadający 39 symboli.

http://images.wikia.com/stargatefanprod/images/5/5 f/WikiProject_Stargate_at_Wikipedia_preview.png

– To są Gwiezdne Wrota. Starożytne urządzenie zbudowane z minerału zwanego naquadah, dzięki, któremu, po wprowadzeniu 7 symboli możemy wysyłać ludzi w kosmos, a nawet do innych galaktyk. Po wprowadzeniu, właściwych symboli, tworzy się stabilny tunel czasoprzestrzenny, dzięki któremu zdematerializowana materia ble ble ble. Ja tego nie rozumiem i Wy też nie rozumiecie. W razie czego jakiś jajogłowy Wam to wytłumaczy. Anyway, widoczne tu wrota znalazła ekipa archeologów w Egipcie w roku 1928. Przed wojna zostały przetransportowane do USA, w nadziei, że uda się je wykorzystać jako broń przeciwko III Rzeszy. Zastosowania takiego nie znaleziony, więc wrota zostały zapakowane i trafiły do rządowego magazynu obok Arki przymierza i tablic z 10 przykazaniami- lekki uśmiech pojawił się na twarzy O’Niella.- Na początku lat 90 wznowione prace przy Wrotach. Z pomocą, nie akceptowanego w środowisku naukowym Doktora Jackson,

http://images.wikia.com/stargate/images/8/84/Danie l_Jackson_Ark_of_Truth.jpg

udało się w roku 1996 otworzyć pierwszy stabilny tunel na planetę Abydoss. Misją dowodził pułkownik Jack O’Niell czyli ja. Podczas tej misji udało nam się wyzwolić jej mieszkańców spod buta fałszywego boga Ra, który w rzeczywistości był kosmitom z paroma gadżetami.

http://images.wikia.com/stargate/images/e/ea/Ra_mo vie.JPG

W rok później, bazę Cheyenne, miejsce składowania Wrót, zaatakował nieznany przeciwnik. Okazało się, że Ra nie był jedyny a po nim rząd w Imperium Gouldów przejął Apofis.

http://images.wikia.com/stargate/images/a/ad/Apoph is_gold.JPG

Gouldowie to pasożytnicza, wężowata rasa, która przejmując ciało nosiciela podaje się za boga. Dodatkowo świeciły im oczy i gadały jakby przy pomocy boomboksa. Wojna z Gouldami, rozpoczęta w roku 1996 zakończyła się po 9 latach w 2005. Ostatni wpływowy Gould został stracony w 2008 roku. Pokój nie trwał długo. Miejsce Gouldów zajęli Ori- przybysze z innej galaktyki.

http://images.wikia.com/stargate/images/3/3b/Ori.J PG

Wojna z Ori byłą dużo bardziej niszczycielska dla naszej galaktyki niż konflikt z Gouldami. Po roku działań wojennych, Tauri, bo tak jesteśmy nazywani w kosmosie, odparli atak Ori. Obecnie największe zagrożenie dla Ziemi stanowi Przymierze Lucian. Sojusz przemytników, który wykorzystał upadek Imperium Gouldów zajmując się początkowo przemytem narkotyków i wymuszeniami. Z czasem ambicie zaczęły rosnąć, przymierze utworzyło zaplecze naukowe oraz rozpoczęło jak to szumnie nazwało powstrzymaniem tauri przed wsadzaniem nosa w nie swoje sprawy. W zeszłym roku przeprowadzili oni, na szczęście dla nas nie udany atak na Ziemię.
– na sale wszedł oficer lotnictwa i podszedł do generała, szeptają mu coś do ucha. O’Niell zasłonił ręką mikrofon, wysłuchaj tajemniczego posłańca, coś mu odpowiedział po czym zwrócił się z powrotem do zebranych na sali- Tak w bardzo wielkim skrócie wyglądało ostatnie 15 lat funkcjonowania Dowództwa Gwiezdnych Wrót, jeśli chodzi o Drogę Mleczną, a utrzymujemy jeszcze placówki z 2 galaktykach. Niestety muszę wracać do Waszyngotnu, żeby finalizować przybycie chińskiej delegacji.- O’Niell skończył przemawiać, opuścił mównicę i wyszedł szybkim krokiem z sali. Na nią wrócił Harriman- Jak zatem widzicie przez ostatnie 15 lat działo się wiele. Oficjalnie witam Was w programie Gwiezdnych Wrót. Za 20 minut przed ten budynek, podjedzie autobus który przetransportuje was na pas startowy numer 3. Tam czeka na Was samolot do bazy Cheyenne. Do tego czasu możecie się oswoić z tym ciężarem. Mesa jest na końcu korytarza.
TSan
Użytkownik
#9 - Wysłana: 2 Maj 2011 19:15:48
Przez pierwszych kilka chwil Susan była zbyt zszokowana by zdobyć się na jakąkolwiek reakcje. Gwiezdne Wrota? Inne galaktyki? Obcy? Inne cywilizacje? Nieudany atak? Starała się przełknąć ten natłok informacji rodem z Science Fiction. Poruszyła sie nerwowo. Inni widocznie byli równie zdezorientowani jak ona. Nagle dopiero teraz zdała sobie sprawę ze znaczenie tego wszystkiego. Zwyczajnie odezwał się w niej umysł archeologa. Przecież to wszystko zostało znalezione w Egipcie! I pochodzi z czasów starożytnych... Z trudem powstrzymała natłok informacji, które przeczyły wszystkiemu co usłyszała przed chwilą. Myślała nad tym coraz intensywniej, jednocześnie przytomnie rozglądając się po twarzach innych.
Pisarz
Użytkownik
#10 - Wysłana: 2 Maj 2011 19:42:26 - Edytowany przez: Pisarz
Igor z trudem starał się zaakceptować fakt, że już istnieje technologia, potrafiąca przenosić ludzi na drugi kraniec galaktyki, jeśli nie dalej. Brzmiało to dla niego okropnie nielogicznie, irracjonalnie. "Gwiezdne Wrota? Placówki pozaziemskie? To chyba jakiś film s-f, bo na pewno nie rzeczywistość! Jeśli ktoś mi wytłumaczy, jak to działa, to uwierzę - bo jak na razie... To ta cała Ameryka dla mnie to chyba kraj czubków... lub ćpunów. Tak to jest... Zabronisz chlać, to cały kraj zacznie psychotropy ćpać..." - pomyślał.
Eviva
Użytkownik
#11 - Wysłana: 2 Maj 2011 19:45:57
Pamela potraktowała całą sprawę jak niesmaczny żart, mogący być jedynie zasłoną dymną dla dalszych działań i powstrzymała się od komentarzy. O co chodzi naprawdę, dowie się pewnie na miejscu, w Cheyenne.
patryk089x
Użytkownik
#12 - Wysłana: 2 Maj 2011 21:05:50
Frytka pomyślał sobie - Będzie co będzie. Się zobaczy - Po czym podszedł do Harrimana i rzucił - Ziom, nie jestem żołnierzem tylko naukowcem. - Krążył po sali i myślał - Ale sztywniacy...
Alucard87
Użytkownik
#13 - Wysłana: 2 Maj 2011 21:11:55
Stare, dobre, USofA, pomyślał Jarvis. Jeśli jest jedna rzecz, której nauczył się o swoich zwierzchnikach to to, że bajerować potrafią jak mało kto. Bóg jeden raczy wiedzieć, czy to, co przed chwilą zobaczył było prawdą, czy kolejnym testem. Z drugiej strony, dokumenty o nieudzielaniu informacji, które został zmuszony podpisać, miały chyba ze trzydzieści stron. Psiakrew, pomyślał, robi się ciekawie.
Scimitar
Użytkownik
#14 - Wysłana: 4 Maj 2011 18:44:13 - Edytowany przez: Scimitar
Heh, "działo się wiele..."?! - chciał powiedzieć na głos Roodney, gdyby tylko potrafił zmusić skamieniałą koparę do funkcjonowania - to chyba za mało powiedziane, na gruntowne przewrócenie poglądów na kwestie "podboju i kolonizacji kosmosu", obcych cywilizacji, nawet korzeni naszej kultury (bo w końcu jakimś cudem te piekielne wrota trafiły do Egiptu).
Chociaż tłumaczy częściowo dlaczego relikt zimnej wojny - program lotów kosmicznych - wciąż funkcjonuje, oraz czemu nie zbudowano jeszcze bazy na księżycu itd. Po co marnować cenne zasoby na tak długo falową inwestycję jak baza na księżycu czy misja na marsa, skoro ma się w zasięgu odległe zdatne do zamieszkania, być może nawet kolonizacji światy. Z drugiej strony gwałtowne zamkniecie programu lotów kosmicznych wydało by się mocno podejrzane, a może nawet co bardziej wytrwali tropiciele sensacji domyśleli by się prawdy?
Zakładając oczywiście, że to wszystko jest prawdą, a nie jakąś kpiną/ostatecznym sprawdzianem zafundowaną przez wojskowych na koniec szkolenia... Cóż wszystko się pewnie okaże po dotarciu do bazy Cheyenne, na razie domysły wypada zachować dla siebie i być może zmiękczyć je nieco napojami dostępnymi w mesie, jeśli mają tutaj cokolwiek z zawartością procentów...
nie gdybając dalej Bovanovitch udał się najbliższym wyjściem do mesy z mocnym postanowieniem zdobycia i spożycia czegokolwiek alkoholowego przed wyjazdem do bazy Cheyenne.
mozg_kl2
Użytkownik
#15 - Wysłana: 5 Maj 2011 21:44:37
Na salę wkradł się lekki chaos. Po twarzach zebranych było widać, że biją się z myślami, oraz jakby ktoś podważył cały sens ich egzystencji. Harriman obserwował, to zamieszanie z mównicy, przypominając sobie swoje pierwsze dni w programie. Zdecydowanie 15 lat temu w galaktyce było mniej tłocznie i sprawy był bardziej prostsze. Nie zazdroszczę Wam-spuentował swoje przemyślenia Walter. Dalsze wspomnienia przerwał mu zbliżający się do niego oficer w polskim mundurze. Bez ogródek rzucił: - Ziom, nie jestem żołnierzem tylko naukowcem. Ziom?! Co ja jestem kumpel z ławki?- Do Waszej informacji jestem starszym sierżantem sztabowym a nie żadnym ziomem. Nie jest Pan już w Kansas. Do swoich przełożonych należy odnosić się z szacunkiem. Karcer chętnie Pana przyjmię.- I to mieli być najlepsi z najlepszych. Aż strach, jak wyglądają gorsi. –Powtarzam do momentu przyjazdu autobusu jestem do państwa dyspozycji, gotowy odpowiedzieć na każde pytanie. Na pewno macie takie. Salę opuściło ok. 20 osób w tym Roodney, udając się w kierunku mesy.

Mesa

Kantynka nie wyróżniała się jakoś specjalnie na tle tego typu instalacji w placówkach wojskowych. Skromny barek, z barmanem, kilka stołów na krzyż, przyciemnione światła oraz muzyka jazzowa. Grupę 20 osób zdominowali przedstawiciele, Europy Środkowo-Wschodniej z duża liczba przedstawicieli narodu rosyjskiego. –To co Wasilij po jednym kielonie- rzucił jeden z Rosjan do drugiego- No raczej. Na trzeźwo tego nie ogarnę. Ty- zwrócił się do Roodney’a- amerykaniec, napijesz się z nami? Może wytłumaczysz nam to kosmiczne szambo. Wesoła szóstka zasiadła do stołu w rogu kantynki. Michaił- zwrócił się drugi z Rosjan, przynosząc po kuflu piwa- ogarnąłeś coś z tego? Jakieś gwiezdne voodoo wrota, pasożyci. Myślałem, że wojna w Gruzji to był szczyt naszych możliwości. Zawsze uważałem, że trzeba było siedzieć cicho w swoich zakątku galaktyki. Zachciało nam się latać w kosmos. Jeszcze nam to wyjdzie bokiem. Zobaczysz Wasilij. Co o tym sądzi nasz amerykański kolega-mówiąc to objął Roodneya swoja ręką.

Sala
-Jeśli nie ma żadnych pytań to proszę udać się do wyjścia. Autobus zaraz przyjedzie.
TSan
Użytkownik
#16 - Wysłana: 5 Maj 2011 21:51:49
Susan zdezorientowana popatrzyła na zgormadzonych w mesie i wzruszywszy ramionami ruszyła do wyjścia.
Eviva
Użytkownik
#17 - Wysłana: 5 Maj 2011 21:52:51
Również Pamela podążyła do drzwi, dopiwszy spokojnie swoją colę zero.
patryk089x
Użytkownik
#18 - Wysłana: 5 Maj 2011 22:08:29
Frytka podszedł najpierw do Harrimana, zobaczył, że jest sztywny, ale miał już przeszkolenie w wojsku - wiedział jak się zachować.
Tak, sir. To się więcej nie powtórzy.
Po czym ruszył do wyjścia.
Scimitar
Użytkownik
#19 - Wysłana: 5 Maj 2011 23:31:16 - Edytowany przez: Scimitar
Michaił, sam próbuję to ogarnąć, liczyłem na to że odrobina czegoś alkoholowego pozwoli poukładać do kupy ten chaos który narodził się niecałe kilkanaście minut temu w mojej głowie - powiedział Roodney, po czym pociągnął solidny łyk z kufla. - zresztą ojciec zawsze mawiał: zapij albo prześpij się to przyjdzie jakieś rozwiązanie, zważywszy na o że zaraz trzeba będzie się ładować do autobusu pozostaje to szybsze wyjście.
Jedyne co mogę na razie powiedzieć na pewno to to żebyśmy wstrzymali się póki co z gdybaniem do czasu dotarcia do bazy Cheyenne, tam się pewnie okaże czy to kolejny test, czy może rzeczywiście całe to szaleństwo jest prawdą. Póki co proponuję dokończyć kufelki panowie i zbierać się do autobusu. Nie wiem jak wy ale nie chcę potem cierpieć "konsekwencji prawnych" z powodu spóźnienia się do punktu zbornego
- powiedziawszy to Roodney wychylił do reszty kufel dwoma potężnymi haustami, poklepał po plecach "tawarzisza" Michaiła i udał się żwawym krokiem do wyjścia.

Na zewnątrz panował nieznośny gorąc, powodując że każdy oddech wysuszał nieprzyjemnie gardło.
W oddali majaczyła ciężarówka, oraz autobus na środku placu, a wokół nich uwijała się ekipa żołnierzy w pełnym umundurowaniu ładując bliżej nieokreślone pudła i skrzynki na pakę ciężarówki. Koło autobusu zebrała się już pokaźna grupka "wybrańców", a obiecane dwadzieścia minut zaczynało właśnie dobiegać końca, nie zastanawiając się dłużej Roodney przyśpieszył kroku i udał się w stronę pojazdów szczególnie że właśnie z drugiej strony bazy nadciągała eskorta składająca się z dwóch Humvee i transportera opancerzonego ach te procedury wojskowe - przemknęło mu przez myśl - normalnie jakbyśmy byli w samym środku Afganistanu a nie USA.
W trakcie marszu spojrzał jeszcze w stronę horyzontu ciekawe czy jeszcze ujrzę to niebo - zamyślił się - bo jeśli to co słyszałem jest prawdą to kto wie gdzie przyjdzie wyzionąć ducha...
Alucard87
Użytkownik
#20 - Wysłana: 6 Maj 2011 01:06:38
Jarvis wolał w spokoju przesiedzieć dane dwadzieścia minut niż łazić bez celu po mesie, a i tak niczego by nie przełknął. Za dużo myśli naraz przebiegało przez jego mózg. Gdy zbliżał się czas odjazdu, poszedł tylko po coś do picia i z pierwszą lepszą butelką poszedł w kierunku autobusu.
mozg_kl2
Użytkownik
#21 - Wysłana: 9 Maj 2011 18:58:29
Przed budynkiem konferencyjnym, zebrali się już prawie wszyscy nowi członkowie programu Gwiezdnych Wrót. Wśród zebranych zawiązywały się pewne znajomości, obok tego jednak widać było niepewność i obawę co będzie dalej. Według nowych znajomości, zajmowano miejsca w tym samym wojskowym autobusie, od którego to wszystko się zaczęło. Na odchodne Harriman, życzył jeszcze raz każdemu powodzenia oraz zasalutował. Autobus dowiózł Was na koniec pasa startowego, gdzie czekał wojskowy samolot transportowy. Na pokładzie brak było jakichkolwiek wygód znanych z lotów pasażerskich pierwszej klasy, ale w końcu, nie był to zwykły lot pasażerski, a samolot wojskowy. O 12:03 samolot oderwał się od pasa startowego i poleciał na zachód w stronę bazy Cheyenne.

Dowództwo Gwiezdnych Wrót. Góry Cheyenne, Colorado

Zakwaterowano Waszą siódemkę w pokoju przejściowym do czasu otrzymania przydziału. Podobnie jak wystrój w bazie sił lotniczych, tak i tutaj był wyjątkowo spartański. Duży stolik pod ścianą, kilka krzeseł, obrazy i plakaty wojskowe na ścianach, łóżka. Nie odłącznym towarzyszem waszej grupy był strażnik marines stojący przed drzwiami. Do pokoju wszedł starszy osobnik w munduru generała Sił powietrznych USA.

http://images.wikia.com/stargate/images/4/4e/Hank_ Landry.JPG

-Jestem generał Henry Landry, dowodzę tą placówką, tym samym będę waszym przełożonym. Na początek pragnę Wam pogratulować. Wielu z Was osiągnęło najlepsze wyniki w trakcie szkolenia. Moim rozkazem numer 18/R/2011 zostajecie włączenie do oddziału rozpoznawczo-szturmowego SG-18. Za 5 minut odbędzie się odprawa w sali konferencyjnej. To wszystko do tego czasu jesteście wolni. . Generał, nie czekał na pytania i opuścił wasz pokój.
TSan
Użytkownik
#22 - Wysłana: 14 Maj 2011 11:56:49
Susan spojrzała niespokojnie po wszystkich.

- To nie może być prawda- na wpół stwierdziła, na wpół zapytała.
Eviva
Użytkownik
#23 - Wysłana: 14 Maj 2011 11:58:22
TSan

- Wszystko może być prawdą. Przekonamy się. - powiedziała Pamela, która znalazła się jak raz obok Susan.
TSan
Użytkownik
#24 - Wysłana: 14 Maj 2011 12:07:46
Eviva

Susan skrzywiła się.

- Nikt nic o tym wszystkim nie wiedział... To zapewne kolejny test psychologiczny.
Eviva
Użytkownik
#25 - Wysłana: 14 Maj 2011 12:13:18
TSan

- Dowiemy się. Coś mi tu nie pasuje... - Pamela [pokręciła głową, nie wiedząc, jak wyrazić to, czego się mgliście domyślała.
Scimitar
Użytkownik
#26 - Wysłana: 15 Maj 2011 00:14:28
Drogie Panie, to już było by dużo więcej niż wymaga się od kandydatów do jednostek sił specjalnych, a pragnę zauważyć że spora część z nas jest hmm... pracownikami naukowymi - powiedział Roodney odwracając się do debatujących sąsiadek - obawiam się, że wszystko co zostało powiedziane tego dnia to prawda i że sporo jeszcze się dowiemy, w trakcie misji.
Poza tym, skoro nie obowiązuje nas już zakaz komunikowania się to nazywam się Roodney, ciekawe gdzie nas wyślą na pierwszą misję..?
Eviva
Użytkownik
#27 - Wysłana: 15 Maj 2011 08:37:00
Scimitar

- Pamela Hernandez, medyk... to znaczy, pielęgniarka wojskowa z uprawnieniami ratownika medycznego i technika analityki - odparła Pamela - Medyk brzmi krócej, a wiadomo, o co chodzi. Miło mi poznać. Myślę, że może pan mieć rację, ale, proszę wybaczyć, uwierzę, jak zobaczę.
TSan
Użytkownik
#28 - Wysłana: 15 Maj 2011 08:58:24
Eviva
Scimitar

- Susan Hewson, archeolog... Także miło mi poznać.
Pisarz
Użytkownik
#29 - Wysłana: 15 Maj 2011 09:46:44
Rosjanin usiadł na krześle i gapił się w ścianę przez chwilę, pogrążając się w marzeniach i nie zwracając na nic uwagi. Po chwili wybudził się z tego transu i nerwowo rozejrzał po pomieszczeniu.

Eviva
Scimitar
TSan

- Ee... Przepraszam, ale... no... zamyśliłem się. Jestem Igor Zimov, naukowiec. Miło mi poznać Was wszystkich. - powiedział z zakłopotaniem.
Eviva
Użytkownik
#30 - Wysłana: 15 Maj 2011 09:51:46
Pisarz

- Jest pan Rosjaninem? Kiedyś przyjaźniłam się z pewną Rosjanką, dużo mi opowiadała o waszym kraju... - ożywiła się Pamela.
 Strona:  1  2  »» 
USS Phoenix forum / Gry / Stargate: Galaxies- sesja

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!