USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Gry / ST: Nova - sesja, cz. III
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  ...  53  54  55  56  57  »» 
Autor Wiadomość
Eviva
Użytkownik
#31 - Wysłana: 7 Wrz 2010 07:24:16
Arana wylazła spod prysznica co prawda czysta, ale w nastroju równie podłym co przedtem. Miała ochotę warczeć i gryźć, a kogo, to już mniejsza z tym.
Maura
Użytkownik
#32 - Wysłana: 7 Wrz 2010 14:59:28
Po posiłku Salan znowu znalazła się w sytuacji "trudnej" - nie dostała rozkazów, była już wystarczająco wypoczęta - to oznaczało, że będzie musiała sama znaleźć sobie zajęcie. Z mapą wyjść ewakuacyjnych zapoznano ich od razu [standardowa procedura: "tu wisi, popatrzcie" - zakładam, że i w tych czasach], a zostawali tu na krótko, więc rozpoznanie terenu prawdopodobnie miało jej się do niczego nie przydać. Dlatego od razu je odrzuciła.
Jednym z etapów aklimatyzacji w miejscu pracy jest nawiązanie relacji. Wolkanie wręcz zasłynęli z problemów w tym polu. Salan nie była wyjątkiem - jak dotąd udawało jej się stać częścią zespołu podczas wykonywania zadań służbowych, ale bez poleceń stawała się bezradna. A relacje w załodze, jak zauważyła, oprócz zużywania czasu, zwiększają szanse przeżycia osób w nie uwikłanych. Chronienie się nawzajem, chyba o to chodziło.
Oczywiście przyznawanie się do takich prostych biologicznych potrzeb jak instynkt przetrwania w większości kultur uchodziło za poważny nietakt, tego zdążyła nauczyć się już w Akademii.
Pojęcie o zawieraniu przyjaźni miała nikłe. Ale wszystkiego trzeba się kiedyś nauczyć. Z determinacją ruszyła do celu numer jeden - z powrotem na salę, w której spała.
[MG - spotkała kogoś po drodze?]
Madame Picard
Moderator
#33 - Wysłana: 7 Wrz 2010 16:03:58
kanna
Alucard87

Rosalinda oparła się o pomost wciąż machając w wodzie nogami. Podniosła wzrok na Ta'nar.
- Nie musisz na mnie krzyczeć - powiedziała spokojnie. - To nie moja wina, że dostaliśmy misję na tej planecie, że jest tu taki klimat i że mamy Kardich na glowie. Może następną dostaniemy na jakiejś lodowej planecie, wszyscy będą narzekać, a ty jedna będziesz zadowolona.
- O, dzień dobry, panie poruczniku!
- pomachała do Thiza wciąż opierając się ramieniem o pomost.
kanna
Użytkownik
#34 - Wysłana: 7 Wrz 2010 17:03:29
Madame Picard
Alucard87

Ta'nar udało się w końcu załozyc spodnie i to - w niespodziewany sposób - pozwoliło sie jej opanować.

- Przepraszam Rosalindo
- powiedziała - masz rację, nie mogę się tak zachowywać....

Też zobaczyła nadchodzacego na Thiza i usmiechnęła się.

- Witaj Cobinie - powiedziała - bądź tak miły i odwróć się na moment, poki sie nie ubiorę, dobrze?

Nachyliła sie i zaczeła przerzucać ubrania w poszukiwaniu swojej kamizelki.
RaulC
Użytkownik
#35 - Wysłana: 7 Wrz 2010 21:49:23
Eviva
[Dzięki kochana. Wreszcie mam rozpiskę zmian i wiem na czym stoję.]

Sylar ziewnął i się przeciągnął. Czuł się niedospany, ale wszystko go bolało. Wprawdzie spał już na podłogach, na gołej ziemii nawet, ale jego kości przyzwyczaiły się do wygodnego łóżka. Dobrze chociaż, że było ciepło. Usiadł i rozejrzał się dookoła.
Jurgen
Moderator
#36 - Wysłana: 7 Wrz 2010 22:05:37
Eviva
RaulC
Maura

[Apeluję, żeby raczej nie wciągać do gry NPC-ów (a przynajmniej tych nie ważnych - czyli nie liczę tu np. Winterspoona), bo nie dam rady za tyle osób robić]

Większość załogantów jeszcze spała, niewielka część udała się na poranną toaletę lub z niej wróciła albo też poszli do stołówki. Ze znanych Salan (przynajmniej z widzenia) osób jest tam Arana, Sylar, Winterspoon i Martinez.
Eviva
Użytkownik
#37 - Wysłana: 7 Wrz 2010 22:15:26
Arana siadła przy stoliku, patrząc tępo w jego blat i zastanawiając się - jeść, czy nie jeść. Nie była pewna, co jej tu zaserwują.
Alucard87
Użytkownik
#38 - Wysłana: 7 Wrz 2010 23:11:28
kanna
Madame Picard

- Okeeeeeeej. - i jak małe dziecko, któremu mówi się nie patrz, zasłonił ręką oczy, co pewien czas jednak spoglądając między palcami, uśmiechając się w duchu.
Madame Picard
Moderator
#39 - Wysłana: 8 Wrz 2010 10:47:54
Alucard87
kanna

Rosalinda nadludzką siłą woli powstrzymała się, aby nie parsknąć śmiechem, gdy obserwowała Cobina. Obawiała się jednak, że gdyby zaczęła chichotać, to Ta'nar chyba by ją ze złości przytopiła. Wdrapała się na pomost i usiadła na nim, machając wciąż nogami w wodzie.
- Panie poruczniku - zwróciła się do Thiza. - Czy widział pan gdzieś na mieście jakiś działający replikator? W naszej szkole żadnego nie ma, a ja potrzebuję zreplikować pewną ilość lodu.
kanna
Użytkownik
#40 - Wysłana: 8 Wrz 2010 13:51:31 - Edytowany przez: kanna
Alucard87
Madame Picard

Ta’nar znalazła kamizelkę i powoli się wyprostowała – dbając o zapewnienie Thizowi dobrego widoku. Potem nieśpiesznie założyła ja i zaczęła zapinać. Czuła przyjemna ekscytacje, która niespodziewanie zamieniła się w zimną furię – Thiz ja bezczelnie podglądał!

Spięła się cała i zrobiła enrgiczny krok w jego stronę, kiedy po sekundzie zdała sobie sprawę ze swoich uczuć i z tego, co zamierzała zrobić. Przerażona usiadła na brzegu pomostu. Sprawy zaczęły wymykać się jej spod kontroli.
Maura
Użytkownik
#41 - Wysłana: 8 Wrz 2010 17:22:21
Jurgen
Eviva
RaulC

[W tym momencie już nie wiem, gdzie jest moja postać - w sali czy na stołówce. Ale mniejsza z tym ;).]
Salan podsumowała sobie już wcześniej z kim już spędziła ile czasu w jakich warunkach. Wyciągnęła też z tego swoje wnioski.
Stanęła nad stolikiem z Araną.
- Czy mogę się przysiąść, pani doktor? - zapytała.
To było dziwne, działać zupełnie bez planu. Ale na plan brakowało danych.
Eviva
Użytkownik
#42 - Wysłana: 8 Wrz 2010 17:58:13
Maura

- Proszę uprzejmie. - odparła Arana apatycznie.
Alucard87
Użytkownik
#43 - Wysłana: 8 Wrz 2010 18:05:25
Madame Picard
kanna

- Replikatory na pewno są, w szpitalu powinien być jakiś działający, ale póki nie naprawimy rea... - nie trzeba było być empatą [prawda, JE NDMG?], by zauważyć nagłą zmianę w zachowaniu Ta'nar. Thiz urwał wypowiedź w pół słowa, westchnął lekko i powoli przysiadł się do Andorianki.

- Przepraszam - powiedział po chwili milczenia - to nie było w porządku.
Maura
Użytkownik
#44 - Wysłana: 8 Wrz 2010 18:13:50
Eviva
Salan usiadła. Na dalszy ciąg nie miała pomysłu, więc milczała.
Madame Picard
Moderator
#45 - Wysłana: 8 Wrz 2010 18:26:09 - Edytowany przez: Madame Picard
kanna
Alucard87

- Eee... To porozmawiajcie sobie, a ja sobie trochę popływam, dobrze? - powiedziała Rosalinda widząc, że jej osoba zaczyna tu trochę zawadzać. I nie czekając na odpowiedź zsunęła się z pomostu i odpłynęła kawałek dalej. Woda była rozkosznie świeża i ożywcza. Rosalinda płynęła mając wrażenie, że zmywa z siebie zmęczenie i wszystkie ciężkie przeżycia z wczorajszego dnia.
kanna
Użytkownik
#46 - Wysłana: 8 Wrz 2010 19:18:48
Alucard87

- Nie masz za co przepraszać, Cobin, to ja sie zachowuję nie w porzadku - powiedziała Ta'nar cicho, patrząc na oddalająca sie sylwetkę Rosalindy. Nie miała odwagi patrzeć na Thiza - Ty i Rosalinda jesteście mi najblżsi na tym statku. A ja zdązyłam juz dziś nawrzeszczeć na małą i prawie Cie - jeszcze bardziej ściszyła głos - prawie Cie uderzyłam. Nie panuję nad sobą, coraz trudniej mi sie kontrolować. Jest coraz gorzej. Nie wiem, co mam robić.
Jurgen
Moderator
#47 - Wysłana: 8 Wrz 2010 20:19:18
kanna
Madame Picard
Alucard87

Jurgen wracał ze wzgórza. Mijając promenadę zauważył swoich ludzi, więc skęcił w ich kierunku.
Paradoks
Użytkownik
#48 - Wysłana: 8 Wrz 2010 20:53:07
Omijając chaotyczne porozstawiane wzdłóż szkolnych pomieszczeń łóżka polowe, Chase miał nieodparte wrażenie jeszcze większego chaosu pod własną czaszką. Opanowywała go stagnacja i to, czego nienawidził najbardziej: niemożność sklecenia przeskakujących gdzieś obok niego myśli w jedną całość i ustalenia, co właściwie powinien zrobić; uporządkowania w tu-i-teraz szaleństwa La Roche'a, szaleńczego biegu z rozbłyskami fazerów ponad głowami i niemniej szalonego zlecania wycieńczonym popaprańcom Thiza inicjowania małej gwiazdy opodal ich łóżek. Tak, gwiazdy — to też pamiętał — noc i gwiazdy nad głową, ten spoglądający na niego wszechświat, szum morskiej bryzy w uszach i — to pamiętał jeszcze żywiej — jej cichy szept, przerywany rzężeniem z na wpół zwęglonych płuc, rozedrgany uścisk dłoni, gasnące spojrzenie.

Wpadł do łazienki i, zrzuciwszy mundur, wsunął się do kabiny prysznicowej wprost pod strumień zimnej wody, chcąc jak najszybciej spłukać z siebie kurz i bród z ostatniej doby i przeklinając to, czego pozbywać starał się przed ostatnie dwanaście miesięcy. Nierozmywalną zbitkę doznań z jednej chwili, moment, który nawiedzał go w niezacieralnej formie niemal co noc, w koszmarach, później błądząc gdzieś na uboczu świadomości, czasem przemieszany z rzeczywistością, czasem jakby bardziej od niej realny. Zapach spalenizny, gryzący dym i ostatkiem sił wybełkotane "to nie twoja wina, Kev".

Wytarł się i, nie zważając na kilka strużek wody cieknących jeszcze po plecach, zaczął ubierać mundur. Później stanął przed lustrem i wyszczerzył się do odbicia niezmiennie zblazowanego pierwszego oficera USS Nova. Miłego dnia, Kev.
Alucard87
Użytkownik
#49 - Wysłana: 8 Wrz 2010 20:58:34
kanna
- Domyślam się, że to przez pogodę? Dla mnie też trochę tu za ciepło. Ale spójrz na to z tej strony - ty nie będziesz musiała w taką pogodę babrać się w bebechach jakiejś antycznej elektrowni kolonii. Skoro już o tym mowa... Chorąży Schaff podsunęła mi pomysł. Idziemy do szpitala, na lody - Thiz parsknął, uświadamiając sobie poziom abstrakcji ostatniego zdania.
kanna
Użytkownik
#50 - Wysłana: 8 Wrz 2010 22:26:45
Alucard87

Ta'nar znieruchomiała. Skoncentrowana - pierwszy raz od bardzo długiego czasu - w 100 % na sobie nie dostrzegła abstrakcji i zrozumiała tylko, ze Thiz smieje sie z niej i tego, co powiedziała.

- Nie ide do żadnego szpitala
- powiedziała tylko po czym szybko wróciła do swojej roli Doradcy - masz rację nikt nie ma lekko. Trzeba zacisnąc zęby i robic swoje. Mam nadzieje, ze Ci dobrze pójdzie z reaktorem.

- Wracam juz, miłego dnia - dodała, ciągle nie patrząc na Thiza i zaczeła wciągac buty. Złość znikneła, przytłumiona przez przygnębiebnie.
Alucard87
Użytkownik
#51 - Wysłana: 8 Wrz 2010 22:41:10 - Edytowany przez: Alucard87
kanna
- Ej, ej. To był tylko żart. Noooo, rozchmurz się, Błękitna.
Jurgen
Moderator
#52 - Wysłana: 9 Wrz 2010 07:44:34 - Edytowany przez: Jurgen
kanna
Alucard87
Madame Picard


- Witam - powiedział Jurgen - Klimat daje się pani we znaki? - zapytał Ta'nar.

Paradoks
Eviva
Salan
RaulC
Federacyjne MSZ
Q


[Nie wiem, czy Chase już wrócił do załogi, czy jeszcze jest w łazience]

Nagle w sali zrobił się hałas. Ci, co odwrócili się w jego kierunku zobaczyli, jak Shrass zbiera się z podłogi i startuje do Evansa, który siedzi przy jednym ze stołów.
Eviva
Użytkownik
#53 - Wysłana: 9 Wrz 2010 09:02:03
Jurgen

- Panie Shrass! - krzyknęła Arana, podrywając się od stołu. Nagły przypływ adrenaliny sprawił, że apatia znikła bez śladu. Rzuciła się do Andorianina i chwyciła go za rękę powyżej łokcia.

- Co pan chce zrobić?!
Jurgen
Moderator
#54 - Wysłana: 9 Wrz 2010 10:02:07
Paradoks
Eviva
Salan
RaulC
Federacyjne MSZ
Q


Winterspoon przytrzymał Evansa, który chciał zerwać się z krzesła.

- Specjalnie podłożył mi nogę! - krzyknął Andorianin, starając sie wyrwać rekę.
- Patrz lepiej, gdzie idziesz! - odpowiedział Evans.

- Spokój! - powiedział Winterspoon.
kanna
Użytkownik
#55 - Wysłana: 9 Wrz 2010 10:39:28
Jurgen
Alucard87

- To chyba mało logiczne pytac o rzeczy oczywiste?
- Ta'nar nie była zadowolona, z nadejścia Steiera - czy ja pytam pana, czy jest pan zainteresowany chor. Shaff? - dodała sarkastycznie.
Madame Picard
Moderator
#56 - Wysłana: 9 Wrz 2010 10:51:04
Alucard87
Jurgen
kanna

Podczas pływania Rosalinda zauważyła kątem oka, że do Ta'nar i Thiza dołączył Jurgen. Skierowała się zatem z powrotem do pomostu. Gdy dopłynęła, oparła się ramieniem o pomost i pomachała Jurgenowi ręką.
- Dzień dobry! - zawołała wesoło do Jurgena nie wychodząc jeszcze z wody.
Eviva
Użytkownik
#57 - Wysłana: 9 Wrz 2010 11:01:09
Jurgen

- Chwila! Mało wam Kardasjan?! Chcecie sęe jeszcze bić między sobą? Co was opętało od rana?! - zawołała lekarka z gniewem.
Jurgen
Moderator
#58 - Wysłana: 9 Wrz 2010 12:29:37 - Edytowany przez: Jurgen
kanna
Alucard87
Madame Picard


- Nawet andorianie w różnyn sposób znoszą upały, więc pytanie nie jest nielogiczne - odpowiedział Jurgen ignorując docinek - Dzień dobry - usmiechnął sie do Rosalindy.

Paradoks
Eviva
Salan
RaulC
Federacyjne MSZ
Q


- Ja nie zacząłem... - odburknął Aranie Evans.
- Nie wiem. Przepraszam. - odpowiedział Shrass.
- To pewnie przez temperaturę. Klimat tej planety wyjątkowo nam nie sprzyja. - dodał Shran
Madame Picard
Moderator
#59 - Wysłana: 9 Wrz 2010 13:00:16
kanna
Jurgen
Alucard87

Rosalinda wyszła z wody, wyprężyła ciało do słońca, aby wyschnąć, i ustawiła się tak, aby zapewnić Jurgenowi optymalny widok na swoje mokre wdzięki. Popatrzyła po twarzach zebranych osób.
- Coś się stało? - spytała z głupia frant.
Eviva
Użytkownik
#60 - Wysłana: 9 Wrz 2010 13:16:55
Jurgen

- W porządku. Proszę wziąć zimny prysznic, to pana ochłodzi. Jak nie pomoże, mogę podać medykament, ale sam pan wie, że tego lepiej unikać.
- Arana puściła wreszcie Shrassa i obdarzyła go miłym uśmiechem.
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  ...  53  54  55  56  57  »» 
USS Phoenix forum / Gry / ST: Nova - sesja, cz. III

Temat został zamknięty. Nie możesz tutaj odpowiadać.
 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!