USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Różności / Obserwacje astronomiczne
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#31 - Wysłana: 6 Sty 2007 04:53:10 - Edytowany przez: Q__
Kolejne odkrycie kolejnego polskiego astronoma:
http://wiadomosci.o2.pl/?s=257&t=313433
Q__
Moderator
#32 - Wysłana: 16 Lut 2007 16:48:29
Będzie okazja do oglądania ciekawych widoków nieba:
http://wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=329971
Dj peyo
Użytkownik
#33 - Wysłana: 17 Lut 2007 02:08:37
najpiekniejsze co w zyciu udalo mi sie na niebie zobaczyc to kometa Hale=Bopp'a w '97 albo '95 bodajrze. niepamietam. natomiast pamietam dobrze uczucie gdy po raz pierwszy przez wlasna lornetke zobaczylem mglawice oriona(M42). calkowicie inny kolor(zielonkawa) niz na zdjeciach.. ale to byl pierwszy obiekt niegwiazdowy ktory wylukalem na niebie za pomoca atlasu. swoja droga do tej pory(6 lat) nie zdolalel dopatrzec sie galaktyki andromedy (M31 jak dobrze pamietam). niewiem dlaczego. nigdy nie moge jej znalezc za pomoca lornetki 20x50
Darnok
Użytkownik
#34 - Wysłana: 18 Lut 2007 10:16:28
11-letnim
Największa aktywność słońca ma być podobno 2011
Q__
Moderator
#35 - Wysłana: 18 Lut 2007 10:35:03
Darnok

Największa aktywność słońca

Aktywność słoneczna to wogóle ciekawy temat:
http://www.wiw.pl/astronomia/0706-slonce.asp
Jo_anka
Użytkownik
#36 - Wysłana: 9 Maj 2008 12:11:59
Nie wiem czy to najlepsze miejsce, ale dałam ten artykuł tutaj:

2008-05-07

Odkryto część brakującej materii Wszechświata!

Holenderscy i niemieccy astronomowie uzyskali pierwszy dowód na to, że gorący gaz ośrodka międzygalaktycznego może być źródłem brakującej materii Wszechświata a informacja o odkryciu ukazała się w czasopiśmie Astronomy @ Astrophysics.

Według aktualnie obowiązujących teorii w dużych skalach galaktyki układają się w przestrzeni wzdłuż nieregularnych włókien (płaszczyzn) na podobieństwo sieci. Przestrzeń pomiędzy zawierającymi materię płaszczyznami jest prawie całkowicie pusta, zaś w miejscach ich przecinania się (węzłach kosmicznej sieci), czyli tam gdzie koncentracja galaktyk jest największa tworzą się gromady galaktyk.

Przed dziesięciu laty powstała teoria zakładająca, że mniej więcej połowę brakującej "normalnej" barionowej materii Wszechświata stanowi wypełniający przestrzeń między galaktykami gaz o bardzo małej gęstości. Astronomowie przypuszczali, że gaz ten stanowi - obok galaktyk - główny składnik materii, z której składają się włókna kosmicznej sieci. Bardzo mała gęstość gazu uniemożliwiała jednak jego wcześniejsze wykrycie mimo zakładanej w teorii bardzo wysokiej (100 000 - 10 000 000 stopni) temperatury i emitowanego w związku z tym niskoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego.

Z pomocą pośpieszyło należące do ESA obserwatorium rentgenowskie XMM Newton. Bardzo wysoka czułość instrumentów pomiarowych satelity umożliwiła wykrycie gazowego mostu łączącego dwie gromady galaktyk Abell 222 i Abell 223.

Kierujący zespołem naukowców - autorów odkrycia Norbert Werner z SRON Netherlands Institute for Space Research w Holandii powiedział: "Gorący gaz, który zaobserwowaliśmy jest prawdopodobnie częścią rozproszonego gazu kosmicznej sieci o najwyższej temperaturze i gęstości. Mamy nadzieję, że stanowi on brakującą połowę barionowej materii Wszechświata".

Warto dodać, że "normalna", barionowa materia stanowi zaledwie około 5% ogólnej ilości materii/energii we Wszechświecie. Obserwowana obecnie w postaci galaktyk, gwiazd i gazu materia to w przybliżeniu połowa zakładanej w teorii ilości materii barionowej.

Odkrycie holenderskich i niemieckich naukowców ma też bardzo duże znaczenie dla lepszego zrozumienia ewolucji kosmicznej sieci.

"To dopiero początek" - stwierdza Werner. "Aby zrozumieć, w jaki sposób materia jest rozmieszczona w kosmicznej sieci musimy zbadać więcej systemów podobnych do pary Abell 222 - Abell 223".


Z: http://astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=1930
Q__
Moderator
#37 - Wysłana: 9 Maj 2008 12:19:15
Ciekawe, to cokolwiek rewolucjonizuje obraz Kosmosu jaki miałem do tej pory.
Q__
Moderator
#38 - Wysłana: 16 Sier 2008 22:33:08
Dowiedziałem się, że o 23:10 dziś zaczyna się zaćmienie Księżyca. Życzę udanych obserwacji.
Delta
Użytkownik
#39 - Wysłana: 16 Sier 2008 22:39:37
Q__
Dowiedziałem się, że o 23:10 dziś zaczyna się zaćmienie Księżyca. Życzę udanych obserwacji.

U mnie nie da rady. Leje od wczoraj i wszystko chmury zasłaniają.
Dragon
Użytkownik
#40 - Wysłana: 16 Sier 2008 23:34:27
Też chmury u mnie....
Q__
Moderator
#41 - Wysłana: 16 Sier 2008 23:45:02
I ja też nic nie zdołałem wypatrzyć... :]]
Madame Picard
Moderator
#42 - Wysłana: 11 Sty 2010 10:40:56
Do poczytania i pooglądania:
Dla uczczenia czterechsetnej rocznicy użycia teleskopu do obserwacji nieba NASA opublikowała niezwykłe zdjęcie centrum naszej Galaktyki.
http://www.polityka.pl/nauka/1501205,1,kosmiczny-d ysk.read
Slovaak
Użytkownik
#43 - Wysłana: 13 Sty 2010 20:11:27
Wczoraj czy przedwczoraj na onet.pl pisało o jakimś tajemniczym kilkunastometrowym obiekcie mającym następnego dnia minąć Ziemię w odległości 130 tyś. km, czy wyjaśniło się co to było?
Madame Picard
Moderator
#44 - Wysłana: 12 Paź 2010 22:56:19
Tak się złożyło, że wczoraj i dzisiaj wracaliśmy do domu ok. 22.00 i zaciekawiło mnie, co to za bardzo jasna gwiazda, która świeci wtedy na południowym niebie. Wszystkie inne gwiazdy są bledziutkie, czemu trudno się dziwić, bo to środek miasta, a wieczór mglisty, ale ta świeci bardzo jasno, chyba najjaśniej ze wszystkich. Czy to Jowisz, o którym tyle się ostatnio mówiło?
(Cześć, Sh1eldeR ).
Sh1eldeR
Użytkownik
#45 - Wysłana: 12 Paź 2010 23:20:43 - Edytowany przez: Sh1eldeR
Madame Picard
Tak, to Jowisz. Po samym zachodzie Słońca Jowisza widać na południowym-wschodzie, ale potem przesuwa się dalej na południe i gdzieś przed północą mija kierunek południowy.

Jest bardzo jasny, ale dla tego wielkoluda to norma. Za miesiąc też taki będzie i miesiąc czy dwa wcześniej też taki był, tyle że w lecie wschodził o późniejszej godzinie i nie rzucał się tak bardzo w oczy wieczorami.

W tradycyjnej skali jasności nocnych gwiazd od 1 do 6, gdzie 1 oznacza najjaśniejszą, Jowisz ma obecnie... -2.78, niemal minus trzy [magnitudo, mag]. Ta skala nie jest do końca precyzyjna i po dokładnych pomiarach wyszło, że najjaśniejsze gwiazdy widoczne wieczorem mają koło 0, leciutko mogą wejść na -0.5. Ale jak się jest nocnym Markiem i spojrzy się na niebo gdzieś koło 3-4 w nocy, można dostrzec Oriona (mój ulubiony gwiazdozbiór). Gdy przedłuży się jego pas w lewą stronę, natrafi się na prawdziwie najjaśniejszą gwiazdę na nocnym niebie: Syriusza. Nawet Syriusz ma jednak około -1.5 mag. Więc jasne planety, takie jak Jowisz, Wenus, czy -- przy odpowiednim ustawieniu planet -- Mars mogą dość mocno przebić Syriusza jasnością.

Jowisza w miarę rutynowo może przebić jedynie Wenus, a Mars tylko wtedy gdy jest wyjątkowo blisko Ziemi. Mars jest mały, ale generalnie bliski, więc gdy jest w najmniej korzystnym ustawieniu, gdzieś po drugiej stronie Słońca, to prezentuje się niespecjalnie. A gdy jest po tej samej stronie Słońca, co Ziemia -- wygląda bardzo efektownie. Jowisz tak czy siak jest daleko, ale jest po prostu tak wielki, że zawsze świeci nam bardzo efektownie.
Madame Picard
Moderator
#46 - Wysłana: 13 Paź 2010 10:33:38
Sh1eldeR:
Jowisza w miarę rutynowo może przebić jedynie Wenus, a Mars tylko wtedy gdy jest wyjątkowo blisko Ziemi.

Pamiętam, że kilka lat temu Mars świecił latem tak jasno, że można było wyraźnie dostrzec czerwonawą poświatę wokół niego (chyba, że tylko mi się tak zdawało). Oglądałam go wtedy przez lornetkę, piękny widok. Bardzo lubię też widok Wenus - "erotyku w księdze kosmografii" - na wieczornym letnim niebie. Znajomy astronom-amator mówił mi kiedyś, że Wenus zimą świeci niekiedy tak jasno, że od obiektów na ziemi padają cienie. Na Jowisza nigdy jakoś nie zwróciłam uwagi, a muszę przyznać, że teraz wieczorem to bardzo efektowny widok.
Sh1eldeR
Użytkownik
#47 - Wysłana: 13 Paź 2010 14:35:26
Madame Picard:
Mars świecił latem tak jasno, że można było wyraźnie dostrzec czerwonawą poświatę wokół niego (chyba, że tylko mi się tak zdawało)

Nie jestem pewien, czy przy idealnej optyce i idealnych warunkach takie coś powinno mieć miejsce. W rzeczywistości jednak na pewno się zdarza, bo mamy atmosferę i niedoskonałe przyrządy (włącznie z naszym okiem).

Madame Picard:
Znajomy astronom-amator mówił mi kiedyś, że Wenus zimą świeci niekiedy tak jasno, że od obiektów na ziemi padają cienie.

To prawda. Właściwie nie powinno mieć znaczenia, czy byłaby to zima, czy lato. Wenus krąży sobie wokół Słońca po swojemu, Ziemia po swojemu. Nie ma twardych reguł typu "zawsze zimą Wenus znajduje się najbliżej Ziemi". Gdy patrzymy na nią z Ziemi, to zawsze znajduje się niezbyt daleko od Słońca (choć nie tak blisko jak Merkury). Z tego powodu czasami można ją obserwować na wschodzie, przed wschodem Słońca, a czasami na zachodzie, jak Słońce już zajdzie. I te okresy trwają całymi miesiącami. Pomiędzy tymi okresami Wenus znajduje się po drugiej strony Słońca, blisko tarczy i ciężko ją zaobserwować.

Ale tak naprawdę Wenus można zobaczyć nawet w dzień. Gołym okiem. Wieczorem, gdy Słońce jest nisko nad horyzontem, nie jest to nawet takie trudne. Ale Wenus jest tak jasna, że da się to zrobić również praktycznie w środku dnia. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie patrzeć. To trudne, bo za dnia nie ma na niebie zbyt wielu punktów orientacyjnych. Wybitnie pomaga, gdy zaraz nad/pod Wenus znajdzie się Księżyc -- wtedy możemy użyć go jak wskaźnika. Ale to zdarza się rzadko.

Wenus potrafi osiągnąć -4.6 mag, więc nie dziwota, że rzuca cienie. Co ciekawe, gdy Wenus jest blisko Ziemi, jej średnica kątowa jest tylko... około 30 razy mniejsza niż średnica Księżyca! Na forum astronomicznym był gościu, który twierdził, że jego (młody) syn ma tak ostry wzrok, że potrafi gołym okiem zobaczyć fazę Wenus (Wenus ma fazy podobne jak Księżyc). Albo ma szczęście przy zgadywaniu .

W teleskopie Wenus nie jest nie wiadomo jak fajna. Ładnie wali po oczach i jest duża, no i w miarę fajnie widać tę fazę. Ale poza tym, to nic. Na takim Jowiszu nawet w stosunkowo tanim sprzęcie widać wyraźnie kilka pasów atmosfery (ok. 5), Wielką Czerwoną Plamę i 4 największe księżyce. A na Marsie ponoć stosunkowo łatwo zobaczyć zarysy "kontynentów" i czapy lodowe, jednak póki co nie miałem do tego szczęścia.
Madame Picard
Moderator
#48 - Wysłana: 13 Paź 2010 22:07:45
Sh1eldeR:
Nie ma twardych reguł typu "zawsze zimą Wenus znajduje się najbliżej Ziemi".

Koledze chodziło chyba o to, że zjawisko rzucania cieni przez Wenus najlepiej widać zimą na ośnieżonym pustym polu.

Sh1eldeR:
A na Marsie ponoć stosunkowo łatwo zobaczyć zarysy "kontynentów" i czapy lodowe, jednak póki co nie miałem do tego szczęścia.

Ja miałam okazję u tego kolegi oglądać kiedyś Marsa przez teleskop. Też wspominał, że można zobaczyć czapy lodowe, ale ja tam nic ciekawego nie widziałam . Ale skoro mówisz, że oglądanie Jowisza może być bardziej owocne, to może się znowu do niego uśmiechnę po prośbie .
Adek
Użytkownik
#49 - Wysłana: 14 Paź 2010 15:45:42 - Edytowany przez: Adek
Madame Picard
Sh1eldeR
Zainspirowaliście mnie trochę tym "podbojem" kosmosu. Postanowiłem odświeżyć sobie wiedzę na temat astronomii. Innym też polecam. Kiedyś pamiętam nawet nieźle się orientowałem w obiektach na niebie a już napewno w szkole średniej i trochę na studiach potrafiłem rozpoznać główne obiekty na niebie typu: Mały Wóz, Wielki Wóz, itp. W tym miejscu mógłbym komuś odpowiedzieć do tematu nauczania po co np na geografii ćwiczenia mające na celu rozpoznawanie obiektów astronomicznych. Pamiętam nawet kiedyś chodziłem przez długi czas na kółko astronomiczno - geograficzne. Chodziliśmy razem z panią z kompasami a nie raz i w piątkowe noce na obserwacje nieba. Wiecie, chyba sam sobie kupię kiedyś lunetę albo pojadę gdzieś przy okazji na obserwację nieba.
http://wiking.edu.pl/upload/geografia/images/gwiazda_polarna_wielki_maly.jpg
Dodatkowo mapka orientacyjna w jakim układzie wokół Słońca znajdują się planety. My tak chcemy na forum rozprawiać o podróżach gwiezdnych rodem ze Star Trek, omawiamy różne formy napędów statków kosmicznych ale kiedy nas wsadzą już w ten statek jak w opowieści Evivy to potem co? Na dzień dzisiejszy jedynie komenda np: "Komputer, kurs na Marsa". Nie wiem ilu z nas poza Sh1eldeRem i może Zefram Cochranem jest w stanie osobiście wprowadzić kurs do komputera. To tak samo jak z nawigacją samochodową. Gdybym nie znał orientacyjnego kierunku dróg w moim regionie czy w ogóle w Polsce to nieźle bym wyjechał. Nawigacja pokazuje na wprost a tam jest droga polna. Prowadzi ona co prawda do celu ale nie ręczę za zawieszenie samochodu przejadąc się po niej. Dlatego warto i posługiwać się atlasem drogowym czy mapą. Dlatego nawet zajrzałem sobie na taką gwiezdną mapkę.

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/2f/Uklad_Sloneczny_2006.png

Słyszałem nawet jakiś czas temu w TV, że te niektóre satelity okołoziemskie dostają już częstych usterek i wymagają albo napraw albo wyniesienia nowych na orbitę. To by się nawet zgadzało bo często słyszę od znajomych narzekania na dokładność nawigacji satelitarnej. Inną kwestią jest, że może i to zależne jest od dokładności zaprogramowanych map, które wskazują trasy główne czy poboczne. Do tych pobocznych czasem zaliczają one zwykłe drogi polne. Wujka kolega raz mało ponoć TIRem nie wjechał do jeziora bo tak niby miał prowadzić skrót. Z kolei inne samochody prowadzone są nie raz przez wioskę mojej rodziny i właśnie ku drodze polnej, którą dojeżdża się dalej do głównej trasy ale po co tak?
Żeby i z nami tak nie było w przyszłości, że będziemy mieli taką nawigację na statkach, że nieźle polecimy nie wiadomo gdzie. Co prawda jeszcze nie słyszałem aby gdzieś NASA zgubił się statek czy sonda w kosmosie ale kurcze no jak pokazuje praktyka technologie bywają czasem zawodne. Tego nie wiem ale być może używa się innego systemu naprowadzania w przestrzeni kosmicznej i różni się to zasadniczo od tej nawigacji naziemnej?
Sh1eldeR
Użytkownik
#50 - Wysłana: 14 Paź 2010 20:15:08 - Edytowany przez: Sh1eldeR
Madame Picard:
Koledze chodziło chyba o to, że zjawisko rzucania cieni przez Wenus najlepiej widać zimą na ośnieżonym pustym polu.

A to jest całkiem logiczne. Zresztą sporo astro-amatorów twierdzi, że w zimie jednak warunki obserwacyjne bywają lepsze. Niby nie powinno tak być, ale gdy o tym pomyślę to najlepsze niebo jakie miałem zdarzyło się właśnie w zimie. Zasięg był o dobre 0.5 mag większy niż normalnie, a w porównaniu do słabszych dni to pewnie i o ponad 1 mag większy.

Madame Picard:
Też wspominał, że można zobaczyć czapy lodowe, ale ja tam nic ciekawego nie widziałam

W przypadku planet również trzeba się dość długo wpatrywać, by dojrzeć mniej wyraźne szczegóły. Niektóre z nich zaczynamy dostrzegać dopiero po minucie czy kilku minutach. Zależnie jaki montaż od teleskopu ma kolega, warto też obserwacje prowadzić siedząc na krzesełku.

Tak w ogóle to kiedyś się zastanawiałem nad możliwością zorganizowania mini pokazu astronomicznego podczas jakiejś Treksfery. Sporo ludzi zainteresowanych sci-fi zdaje się być w jakimś stopniu jest zaciekawionych niebem, a zresztą nawet w zupełnie dowolnej grupie osób mało komu takie pokazy się nie podobają.

Adek:
W tym miejscu mógłbym komuś odpowiedzieć do tematu nauczania po co np na geografii ćwiczenia mające na celu rozpoznawanie obiektów astronomicznych.

Ja w szkole miałem tego bardzo, bardzo mało. A rozpoznawanie obiektów na niebie przydaje się również we współczesnej nawigacji, gdy znajdziemy się w terenie i nie mamy map czy GPS-a. Astronomowie-amatorzy mogą oszacować kierunki nawet gdy Gwiazda Polarna jest niewidoczna, bo jest np. za chmurami. Jeśli znana jest godzina, to można ocenić orientację według innych gwiazdozbiorów. Choć najwygodniej i tak posługiwać się Polaris.

Adek:
Wiecie, chyba sam sobie kupię kiedyś lunetę albo pojadę gdzieś przy okazji na obserwację nieba.

Tylko pod żadnym pozorem nie kupuj sprzętu na pałę. Zapytaj o radę jakichś astromaniaków np. na forum astronomicznym. Albo choćby tu napisz jak będziesz już konkretnie chciał coś kupić, to Ci coś doradzę.

Bardzo łatwo można kupić bubel. Na Allegro np. sprzedawcy wręcz oszukują nieobeznanych ludzi. Przy malutkich teleskopikach piszą głupoty w stylu "powiększenie 625x!". To tak jak te megapiksele przy cyfrówkach, tylko jeszcze gorzej. Laicy porównują takie liczby, bo to najłatwiejsza i całkiem intuicyjna metoda porównania. I faktycznie te malutkie teleskopiki niby wyciągają 625x, ale to nie jest użyteczne powiększenie. To bardziej jak zoom cyfrowy w aparatach -- rozciąganie, rozmywanie obrazu bez ukazywania dodatkowych szczegółów. Rzeczywiste maksymalne użyteczne powiększenie, tj. takie, przy którym np. obserwowana planeta ukazuje więcej szczegółów, a nie jest tylko rozdętą bezkształtną plamą, to dla malutkich teleskopów ok. 100x. Nawet jakby ktoś kupił porządny, drogi, albo bardzo duży teleskop, którego maksymalne użyteczne powiększenie wynosiłoby np. 500 czy 600x -- co jest możliwe przy zwierciadle 300 mm (taki telep to już spora krowa) -- to i tak turbulencje atmosferyczne ustalają sztywny limit ok. 400x. A w Polsce stosuje się w miarę rutynowo gdzieś około 240x, naprawdę rzadko więcej. Czasem 300x. Niektórzy kolesie z super niebem i dobrym sprzętem, specjalnie dostosowywanym do wyciągania dużych powiększeń, wyciągają nawet 340-360x. Ale bardzo rzadko słyszę o takich obserwacjach. Oczywiście nie da się tego zrobić zabaweczką za kilkaset złotych.

Do większych powiększeń trzeba by już optyki adaptacyjnej (niwelującej turbulencje atmosferyczne) i najlepiej obserwatorium gdzieś w górach .

Tak czy siak, żeby zakup teleskopu miał jakiś sens, trzeba wydać minimum ok. 600 zł i to naprawdę minimum sensowności. Porządny sprzęt można nabyć za ok. 1300-1400 zł i to już jest teleskop na lata; mnóstwo astro-amatorów takich używa.

Trzeba pamiętać, że gdy ludzie się naoglądają zdjęć z teleskopu Hubble'a, to przeważnie są ździebko rozczarowani tym, co widać w rzeczywistym teleskopie podczas obserwacji wizualnych. Hubble jest w kosmosie, robi ZDJĘCIA z długim czasem naświetlania. Galaktyki wychodzą na fotografiach nieporównywalnie lepiej niż na żywo -- "czas naświetlania" oka to tylko kilkadziesiąt milisekund, a w astro-foto stosuje się czasy naświetlania rzędu minut, rozłożone na ileś tam zdjęć. No i Hubble został zrobiony w chyba najlepszym systemie optycznym, tzw. RC. Amatorzy mogą kupić teleskopy (naziemne :P) w tym systemie, ale taki o średnicy np. 600 mm (60 cm) kosztuje -- bagatela -- pół miliona złotych. Sama tuba, bez montażu, który też jest drogi. Cena teleskopów przy zwiększaniu średnicy rośnie niemal wykładniczo. No może przesadzam, ale nie liniowo, tylko np. kwadratowo. A Hubble ma... 2.4 metra średnicy.

Jak ktoś ma na początku niewielki budżet, to polecam zakup lornetki. Nią też można zobaczyć dużo fajnych rzeczy. Ostatnio to chyba więcej patrzyłem przez lornetkę niż przez teleskop. Trochę z lenistwa, bo nie chciało mi się wytaszczać sprzętu na dwór :P.

Można w lornetce bardzo fajnie zobaczyć galaktykę M31, nawet lepiej niż przez teleskop (bo to spory obiekt, a lornetka ma większe pole widzenia). Galaktykę M33 też wolę oglądać przez lornetkę. Teraz zaczął nam się też sezon na piękne gromady otwarte, położone dość blisko siebie Plejady i Hiady. Cholera, one wyglądają super nawet gołym okiem! Powoli będzie się też zaczynał sezon obserwacji gwiazdozbioru Oriona, a tamtejszą mgławicę M42 można już spokojnie dostrzec lornetką. Na ciemnym niebie można to bez problemu zrobić gołym okiem, zresztą galaktykę M31 pod wiejskim niebem też widać gołym okiem!

Polecam ciepło się ubrać i pogapić trochę w gwiazdy. Tylko nie na 5 minut. Co najmniej pół godziny. Dopiero po kilkunastu czy nawet ponad 20 minutach wzrok przyzwyczaja się do ciemności -- tyko w tym czasie nie wolno patrzeć na latarnie, czy nawet na podświetlany ekran telefonu komórkowego. Można się zaskoczyć, ile gwiazd "pojawi się" po 20 minutach!

Samo rozpoznawanie gwiazdozbiorów czy obiektów daje dużo frajdy i nie potrzeba do tego nawet lornetki. Na niebie wbrew pozorom dzieje się dosyć sporo. Latają samoloty, a nad nimi można z łatwością dostrzec co jaśniejsze sztuczne satelity. Nieraz któryś błyśnie nam światłem słonecznym odbitym od paneli słonecznych czy anten i mamy dość efektowną tzw. flarę, coś jakby ktoś w oddali robił zdjęcie lampą błyskową. Rutynowo można też zobaczyć "spadające gwiazdy", czyli meteory.

Adek:
Słyszałem nawet jakiś czas temu w TV, że te niektóre satelity okołoziemskie dostają już częstych usterek i wymagają albo napraw albo wyniesienia nowych na orbitę.

Jasne, to jest rutyna. Zawsze tak było i zawsze będzie. Satelity krążące na niskiej orbicie (300-500 km) są wystawione na działanie górnych warstw atmosfery. Atmosfera jest tam ekstremalnie rzadka, ale to minimalne tarcie wystarczy, by satelita odrobinę zwalniał, co jest równoznaczne z opadnięciem na niższą orbitę. Satelity muszą co jakiś czas odpalać silniki manewrowe i się podciągać. Dotyczy to również stacji ISS. Nawet dalsze satelity po prostu się zużywają. Pomyśl co by się działo z samochodem, który przez kilkanaście lat nie byłby serwisowany. Próżnia kosmiczna też nie jest zbyt gościnnym środowiskiem. W cieniu Ziemi jest cholernie zimno, w świetle Słońca cholernie ciepło.

Napraw jednak praktycznie się nie organizuje. Za drogie. Zwykle o wiele taniej skonstruować i wynieść na orbitę kolejnego satelitę. Taki satelita waży kilkaset kilo czy tonę. Naprawy na razie muszą przeprowadzać astronauci, a statki załogowe ważą co najmniej kilka-kilkanaście ton. W przypadku wahadłowca -- ponad 100. Im coś cięższe, tym koszty wyniesienia tego na orbitę większe. Nie wspomnę o tym, że spacery kosmiczne są niebezpieczne, więc koszty szkolenia astronautów też są bardzo wysokie.

Oczywiście, astronauci już nie raz odwiedzali i naprawiali czy unowocześniali np. Hubble'a, ale to nie jest zwykły satelita . Hubble jest zbyt ważny. Jest też drogi. Ciekawostką jest, że misje naprawcze do Teleskopu należą do najniebezpieczniejszych. Orbita Hubble'a nie dość, że jest wysoka i znajduje się dosyć blisko skrajnego zasięgu Promu (podczas lotu na orbitę wahadłowce muszą porządnie "włączyć dopalacze", czyli wspomóc główne silniki silnikami systemu OMS), to jeszcze parametry orbity są takie, że astronauci w razie awarii nie mogą polecieć do ISS i tam się schronić. Dlatego NASA podczas tego typu misji stara się mieć w pogotowiu drugi prom. Rzadki widok dwóch promów na platformach startowych przypomina trochę sceny z filmu Armageddon ;). Ostatnio miało to miejsce w zeszłym roku. Atlantis poleciał naprawiać Hubble'a, a Endeavour czekał w pogotowiu z misją ratunkową na wypadek gdyby Atlantis został uszkodzony i nie był w stanie odwieźć astronautów z powrotem do domu.

Adek:
To by się nawet zgadzało bo często słyszę od znajomych narzekania na dokładność nawigacji satelitarnej.

Nie, to nie ma wbrew pozorom nic wspólnego . Awarie pojedynczych satelitów z systemu GPS nie powodują błędów nawigacyjnych. Satelitów GPS krąży kilkadziesiąt i odbiorniki GPS stale łączą się z kilkoma z nich. System GPS jest bardzo ważny, również dla wojska, czy lotniczego lub morskiego transportu cywilnego. Satelity utrzymuje się w dobrej formie i regularnie wymienia w miarę zużywania. Satelity GPS krążą na odległych orbitach, 20 000 km od Ziemi, więc przynajmniej nie trą o atmosferę i nie trzeba ich podciągać.
Sh1eldeR
Użytkownik
#51 - Wysłana: 14 Paź 2010 20:16:48
(c.d. -- ups, trochę się rozpisałem i nie zmieściło mi się to w jednym poście)


Adek:
Inną kwestią jest, że może i to zależne jest od dokładności zaprogramowanych map, które wskazują trasy główne czy poboczne.

Problemy z GPS-em to raczej kwestia właśnie map lub niedoskonałych algorytmów obliczania najefektywniejszej drogi. Raczej nie kwestia samych odbiorników. Na pewno nie kwestia komponentu orbitalnego. Satelity GPS są bardzo dokładne. Każdy ma własny zegar atomowy; uwzględnione są nawet poprawki wynikające z zakrzywienia czasoprzestrzeni spowodowanego grawitacją Ziemi (!). Tak naprawdę satelity GPS dają odbiornikom cywilnym specjalnie nieco niedokładne dane, jednak te niedokładności są rzędu kilku czy kilkunastu metrów i w zasadzie nie stanowi żadnego problemu podczas jazdy samochodem. Pełna dokładność dostępna jest tylko dla odbiorników wojskowych.

Adek:
Co prawda jeszcze nie słyszałem aby gdzieś NASA zgubił się statek czy sonda w kosmosie ale kurcze no jak pokazuje praktyka technologie bywają czasem zawodne.

Czasami się niestety gubią ;). Ale to na zasadzie utraty łączności z satelitą. Nieraz wynika to z błędu oprogramowania -- satelita źle się obróci, a automatyczne algorytmy korekcyjne też zawiodą i satelita nie jest w stanie wycelować anteną w Ziemię. Tracimy z nim łączność i w przypadku odległych sond po prostu go gubimy (bliskie satelity moglibyśmy jeszcze odnaleźć radarem).

Statki kosmiczne staramy się robić tak niezawodnie, jak to tylko możliwe. Ale i tak czasami nie bardzo nam to wychodzi. To zbyt skomplikowane konstrukcje, wystawione na działanie zbyt ekstremalnych warunków. Niestety, nieraz prowadzi to do tragedii. Challenger zdezintegrował się podczas startu w zasadzie na skutek pewnej niedbałości, bo pracownicy zgłaszali managerom obawy co do uszczelki, która ostatecznie zawiodła i spowodowała przebicie w rakiecie pomocniczej. Wprowadzono mnóstwo nowych środków ostrożności. Ale i tak po parunastu latach Columbia eksplodowała w górnych warstwach atmosfery. Zawiodła uszkodzona podczas startu osłona termiczna. W obu przypadkach utracono całą załogę. Promy wykonały ponad 130 misji, w tym naprawdę wiele znaczących, bardzo udanych. Ale z pięciu latających promów utraciliśmy aż dwa, oba z całą załogą
Adek
Użytkownik
#52 - Wysłana: 14 Paź 2010 22:37:31
Sh1eldeR
Dzięki za wyczerpujące informacje. Masz naprawdę imponującą wiedzę. Z przyjemnością często czyta się twoje posty. Zapewne te wszystkie informacje można i gdzieś w internecie poczytać ale myślę, że w twoim wydaniu to jest taka próbka dla laika. Innym też polecam. Bardzo dobre kompedium tworzysz na forum w tych kwestiach. Czasem używamy na co dzień wielu urządzeń powiązanych z technologią kosmiczną a nie zastanawiamy się jak to działa, jak np telewizja satelitarna, ta własnie nawigacja samochodowa? Czasem coś przynoszę sobie do domu ale tak sporadycznie czytam. Wolę czasem coś z neta.
Apropos nawigacji widziałem na Discovery Science grupę śmiałków, którzy próbowali zrobić do jazdy samobieżny samochód, coś jak z "Pamięci absolutnej" taksówki Niestety np jednej ekipie ten samochód podłączony do komputera nie widział np samochodu na skrzyżowaniu albo pieszego chociaż zatrzymywał się na znaku STOP ale ruszał nie czekając aż inne auta opuszczą skrzyżowanie. Myślę, że taka konstrukcja miałaby większe szanse powodzenia w sprzężeniu z sygnalizacją świetlną. Tylko co np poza obszarem zabudowanym? Generalnie studenci z Yale czy skądś tam próbowali zrobić taki samobieżny samochód, któremu tylko programujesz cel jazdy i dowiezie cię bezpiecznie nie powodując po drodze wypadku.
Sh1eldeR:
Ale z pięciu latających promów utraciliśmy aż dwa, oba z całą załogą

Obawiam się właśnie, ze takie wypadki robią zły PR dla tego typu misji i eksploracji kosmosu. Widać jednak nigdy nie brakuje śmiałków do kolejnych misji.
Madame Picard
Moderator
#53 - Wysłana: 15 Paź 2010 10:29:52
Sh1eldeR:
nawet w zupełnie dowolnej grupie osób mało komu takie pokazy się nie podobają.

Myślę, że to może być również doskonały sposób na podrywanie panienek: wpadnij do mnie, mała, pokażę ci Jowisza... .
The_D
Użytkownik
#54 - Wysłana: 15 Paź 2010 15:47:23
Sh1eldeR:
Tak w ogóle to kiedyś się zastanawiałem nad możliwością zorganizowania mini pokazu astronomicznego podczas jakiejś Treksfery.

Zastanawiam się tylko ile można by zobaczyć ze środka dużej aglomeracji.
Sh1eldeR
Użytkownik
#55 - Wysłana: 15 Paź 2010 22:34:10 - Edytowany przez: Sh1eldeR
Madame Picard:
to może być również doskonały sposób na podrywanie panienek: wpadnij do mnie, mała, pokażę ci Jowisza...

Taa, jasne. Moja tuba ma 15 centymetrów... średnicy!

Ale faktycznie: tyle się słyszy o tym, że spoglądanie w gwiazdy może być takie romantyczne. I ja w to wierzę. Zresztą to by była jak dla mnie niezła opcja na letnią randkę: zapakować w plecak jakiś kocyk czy karimatę, wybrać się w jakieś ładne, odludne miejsce z dala od lamp ulicznych -- ja mam w pobliżu dolinę rzeki czy jakieś pagórki przy polach/lasach -- i popatrzeć w niebo, wspomagając się lornetką. Jak każdy szanujący się astro-amator, który robi czasem mini-pokazy nieba, mam taki specjalny, astronomiczny wskaźnik laserowy. Można jeździć tym po niebie jak mieczem świetlnym (tyle że wiązkę widać na kilka kilometrów) i pokazywać sobie gwiazdozbiory -- nawet wymyślone na poczekaniu. Na dyskusji pod gołym niebem można spędzić miły wieczór, przynajmniej jeśli w okolicy nie będzie miliona komarów.

Tak, to mogłoby być i fajne, ale dla mnie to tylko teoria. Bo trafiła mi się bodaj jedyna dziewczyna na świecie, która się tym w ogóle nie jara.
Poważnie. Przez teleskop patrzyła raz, czy może dwa -- w porywach.

The_D:
Zastanawiam się tylko ile można by zobaczyć ze środka dużej aglomeracji.

Problemy techniczno-logistyczne mogłyby być spore. Sam transport teleskopu nie jest taki łatwy. Do pokazu muszą też być odpowiednie warunki atmosferyczne -- przez chmury teleskop się nie przebije. Więc tak naprawdę nie można by tego nawet zaplanować na 100%.

W środku aglomeracji warunki obserwacyjne i tak są fatalne. Ale pewne obiekty byłyby dostępne. Planety można oglądać raczej swobodnie, choć w jednym momencie jest ich na niebie bardzo mało (jedna, dwie, trzy). Z Księżycem nie byłoby problemów, o ile byłby na niebie. Można nawet pokusić się o zobaczenie najjaśniejszych galaktyk, przynajmniej M31 (to raczej latem), mgławicy w Orionie (to tylko zimą). Widok M31 będzie jednak dużo mniej efektowny niż przy ciemniejszym niebie. Najjaśniejsze gromady kuliste też można by pokazać.

Wypadałoby jednak znaleźć jakieś w miarę ciemnie miejsce, coby światło nie wpadało bezpośrednio w tubę czy okular. Nie wiem; musiałbym pewnie zobaczyć konkretną miejscówkę i ocenić zdatność tamtejszych warunków.

Bywały jednak pokazy organizowane w centrach sporych miast. Fajerwerków nie należało się spodziewać, bo tych nie ma nawet na podmiejskim niebie, które wiele osób oceniłoby jako "ciemne" (a dla astronomów jest "słabe").

Ja sam byłem na pokazie w obserwatorium astronomicznym, które jest położone w centrum Olsztyna. Tylko pokaz odbywał się na dachu wieży ciśnień, więc żadne lampy bezpośrednio na nas nie świeciły. No i teleskop... Pokaz był robiony na sprzęcie systemu Schmidta-Cassegraina (w skrócie: SC), a jest to IMO jeden z tych modeli, które najlepiej znoszą rozświetlone niebo. Ja jestem obecnie przed upgradem sprzętu, ale prawdopodobnie nie kupię jeszcze SC, bo taki teleskop chcę mieć docelowo, a przy średnicy, którą chcę ostatecznie mieć, musiałbym wydać z 10-20 tys. zł, co przekracza wielokrotnie obecny budżet na upgrade . I pewnie kupię jakiegoś sporego Newtona. To bardzo dobre teleskopy do galaktyk i innych obiektów głębokiego nieba (które przedkładam nad planetami), ale lubią ciemne niebo i przy jasnym bardzo się męczą.

Jakbym miał już konkretną wizję i sprzęt sprawdzony w miejskich warunkach, to pisałbym o tym w temacie Treksfery. Na razie wspominam o tym tutaj, na luzie. Bo od jakiegoś czasu o tym myślałem, ale zdaję sobie sprawę z trudności i muszę oszacować, na ile da się je przezwyciężyć. Może "potrenuję" na pokazach dla jakiejś szkoły średniej z mojego miasta. Może się odezwę do mojego nauczyciela fizyki czy geografii z czasu liceum (akurat mój wychowawca był od geografii; zresztą świetny nauczyciel) i coś uda się zorganizować, bo różnica w teoretyzowaniu o gwiazdach a zobaczeniu paru obiektów przez teleskop i nakreśleniu gwiazdozbiorów laserem na żywym niebie... różnica jest tak ogromna, że nie sposób tego nawet porównywać. Ale najpierw i tak muszę się zabrać do upgrade'u sprzętu, bo obecnym ze środka miasta niemal niczego sensownego bym nie mógł pokazać (ten sprzęt pokazuje pazury dopiero przy niebie, które odwiedza mnie raz na parę miesięcy :/).
ortkaj
Użytkownik
#56 - Wysłana: 31 Lip 2011 19:58:00
Elaan
Użytkownik
#57 - Wysłana: 31 Lip 2011 20:13:37
Ziemia ma towarzysza w swojej wędrówce wokół Słońca - i to na własnej orbicie .

http://fakty.interia.pl/nauka/news/naukowcy-odkryl i-trojana-na-orbicie-ziemi,1674098,14
Madame Picard
Moderator
#58 - Wysłana: 31 Lip 2011 20:29:16
Elaan

Słyszałam o tym w radiu i tak się zaczęłam zastanawiać: czy dałoby się dotrzeć na planetoidę zosstawiając statek kosmiczny, aby stał w miejscu i poczekał, aż planetka do niego doleci?
Elaan
Użytkownik
#59 - Wysłana: 31 Lip 2011 20:59:54
Madame Picard:
czy dałoby się dotrzeć na planetoidę zostawiając statek kosmiczny, aby stał w miejscu i poczekał, aż planetka do niego doleci?

Lepiej gdyby to była jakaś bezzałogowa sonda . Po prostu poczekałaby, aż asteroida podleci na odpowiednią odległość i używając silników manewrowych osiadłaby bezpiecznie na jej powierzchni .
Jeśli byłaby przy tym dobrze wyposażona w sprzęt badawczy [ najlepiej polski ], być może uzyskałaby ciekawe dane .
Dopiero wtedy można by ocenić czy warto wysłać tam statek z załogą .
Sh1eldeR
Użytkownik
#60 - Wysłana: 1 Sier 2011 00:47:44
Madame Picard
Elaan
Coooo?

Zostawić... statek kosmiczny... aby... stał w miejscu?

Co to znaczy "zostawić"? Ziemia fruwa sobie po orbicie wokółsłonecznej z prędkością jakichś 100 000 km/h. Tak: stu tysięcy kilometrów na godzinę. Jeśli coś by z niej... wypadło ;), tzn. coś byśmy chcieli "zostawić", aby stało w miejscu względem Słońca, to domyślnie to coś poruszałoby się tak szybko, jak Ziemia po orbicie. Czyli te 100 000 km/h.

Zresztą, "stać w miejscu" względem czego? Domyślam się, że chodzi właśnie o Słońce.

Jasne, można by wybudować statek kosmiczny z super silnikami jonowymi, włączyć te silniki -- potężniejsze, niż kiedykolwiek zbudowano -- na parę miesięcy i wyzerować tę prędkość orbitalną do zera.

Tylko wtedy mielibyśmy dwa powiązane ze sobą problemy.

Planetoida też jest na orbicie, więc ma własną prędkość orbitalną, z którą się do nas zbliża. Jeśli planetoida byłaby ziemskim trojanem, to latałaby po praktycznie tej samej orbicie co Ziemia i miałaby tę samą prędkość orbitalną. Czyli też te 100 000 km/h. A my stoimy i na nią czekamy. Albo by nam szybko śmrygła, albo byśmy musieli znowu się rozpędzić, by móc za nią lecieć ;).

I drugi problem: no właśnie, te orbity...

To, co stabilnie lata wokół Słońca, jest na orbicie. Czyli lata z dużą prędkością w kółko. Grawitacja Słońca oczywiście działa i chce przyciągnąć do siebie orbitujące obiekty, ale siła odśrodkowa wynikająca z tego latania w kółko niweluje siłę grawitacji.

Gdybyśmy się zatrzymali, to nic by tej grawitacji nie niwelowało. I spadlibyśmy na Słońce. Czekając na asteroidę.

Oczywiście, moglibyśmy mieć CAŁY CZAS włączone silniki, coby aktywnie utrzymywać stały dystans od Słońca.

Ale widać chyba, że cała ta procedura -- wytracenie do zera ogromnej prędkości, potem sztuczne utrzymywanie odległości od Słońca, potem ponowne rozpędzenie się do ogromnej prędkości -- byłaby cholernie paliwożerna i nieefektywna. Na tyle paliwożerna, że przy obecnym stanie techniki jest ze wszech miar niedopuszczalna.

To tyle jeśli chodzi o najbardziej hardkorową wersję "czekania w miejscu". Jest jednak bardziej... rozsądna wersja tego manewru. I na pewno praktyczniejsza.

Można po prostu nieco zwolnić i pozwolić asteroidzie nas gonić. Trzeba sporo się nakombinować z parametrami orbitalnymi, ale da się to zrobić. W praktyce, rzeczywiście czasami się tak robi.

Kojarzycie sondę Deep Impact? Sonda wypuściła impaktor, który uderzył w kometę podczas gdy sonda całą akcję nagrywała i analizowała. Zdjęcie z imprezy było dość znane. O ile pamiętam, sonda ta leciała właśnie po takiej orbicie, że to kometa ją "goniła". Sonda jednak w żadnym razie nie stała w miejscu .

A co do wysłania sondy, by osiadła ma asteroidzie i pobrała próbki, to była już taka misja. Sonda nawet wysłała z powrotem na Ziemię kapsułę z próbkami.
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8  9  10  11  »» 
USS Phoenix forum / Różności / Obserwacje astronomiczne

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!