Eviva
Użytkownik
|
#1 - Wysłana: 31 Maj 2020 16:19:16
Początkowo byłam bardzo przeciw. Jako wielbicielka legend z epoki arturiańskiej z wieloma rzeczami nie mogłam się pogodzić, a ciemnoskóra Ginewra doprowadzała mnie od początku do białej gorączki. Nie tylko z powodów ściśle rasowych, ale i urody, co najmniej kontrowersyjnej. Chcieli Afroamerykankę jako panią Arturową, to jedno, ale czy musieli wziąć takiego kocmołucha? "Fair lady", no rzeczywiście! Nie żeby na Wyspach Brytyjskich w tym czasie nie mogło być Afrykanów. Jak najbardziej mogli tam dotrzeć z rzymskimi legionami. Nawiązaniem do Rzymian jest choćby imię nadwornego medyka Camelotu, Gaiusa. Może nim też być kowal, ojciec Ginewry. Wątpię jednak, by akurat sama królowa, opiewana w legendach jako złotowłosa piękność, mogła być potomkinią jednego z legionistów. Zresztą, czort z nią.
Były też inne przyczyny. Okazuje się że w czasach Camelotu na Wyspach Brytyjskich znali na przykład herbatę (pewnie dostali od Asteriksa). Że damy do stylowych sukni nosiły jak najbardziej współczesne pantofelki na szpilkach. Że nie tylko medycy, ale i posługaczki wiedziały o alergiach, krążeniu i ciśnieniu krwi oraz tym podobnych odkryciach. Normalnie geniusze. To niby drobiazgi, ale czasy króla Artura, niezależnie czy istniał czy nie, są już co nieco poznane przez historyków i baboli można by nie wstawiać.
Mimo wszystko serial jest dość udany. Głównie to zasługa przystojnego, charyzmatycznego Artura i tytułowego Merlina. Bardzo zgrabnie wyjaśniono, czemu historiografia zapamiętała go jako siwowłosego starca z długą brodą i jednocześnie tak poprowadzono akcję, że trudno go nie polubić. Świetna postać, pełna humoru, budząca niekłamaną sympatię. Główna antagonistka, Morgana, wypada też dobrze. Jest ostra i bezkompromisowa, i choć to wiedźma, czasem można jej nawet współczuć. a co najmniej, zrozumieć jej pobudki. Aż szkoda, że serial ma tylko 5 sezonów i Artur tak szybko ginie. Akurat tu musieli trzymać się oficjalnej części legendy...
|