Może większa część mojej poniższej wypowiedzi pasuje do "Kącika alkoholowego Seybra...", ale że tak przy temacie zabawnego filmiku GW na tle konfliktu sąsiedzkiego, to zostawię tutaj.

Hahahahaha PADŁEM!

Kilka tygodni temu miałem prawie podobny spór z sąsiadką naprzeciwko, bo u nich wynosili czy tam wymieniali meble z jakiegoś pokoju i narobili mi takiego syfu pod drzwiami i na takim dywaniku, który mam pod drzwiami pod wycieraczką, że mało mnie szlag nie trafił!

Akurat traf chciał, że ona z mężem wchodzili na górę, kiedy ja wybierałem się do miasta, więc grzecznie acz stanowczo zwróciłem im uwagę, żeby sprzątali po sobie na przyszłość! Ja rozumiem wymianę sprzętów, remont czy coś, ale jednak mieszkanie we wspólnym domu chyba wymaga jakiegoś wzajemnego poszanowania. I gdybym miał pod ręką, też wyciągnąłbym taki miecz świetlny i ona zapewne też i doszło by do klatkowego pojedynku między poręczami i skakaniem z pół=piętra na piętro i spowrotem.

Jej mamusia wyskoczyła do mnie, że im ten dywanik przeszkadza, a leżał on tu już tyle lat, i poprzednim sąsiadom jakoś nie przeszkadzał.

Ogólnie to nie ma jak mieszkać w domu jednorodzinnym. Małym, ciasnym ale oddzielnym i własnym. Mogę co prawda wyjeżdżać do naszego a właściwie to jeszcze babci domku na wsi, ale to nie to samo. Trzeba by dojeżdżać codziennie, to już wolę siedzieć w mieście i godzić się na okresowe uciążliwości sąsiedzkie.

Jeszcze kiedyś to jej mąż strasznie głośno muzę puszczał wieczorem, aż huczało przez ścianę. Nigdy jemu nie zwróciłem uwagi, choć już nie raz miałem ochotę, bo wbrew pozorom (jak to czasem wynika z forum) ja naprawdę nie jestem wojowniczy i BARDZO NIE LUBIĘ się kłócić z ludźmi.

Jest to zawsze niepotrzebny stres i przydaje zmarszczek.

Owszem ja mam tolerancję na słuchanie głośnej muzyki, bo czasem sam tak słucham, ale po pierwsze z jakimś umiarem w decybelach a po drugie o porach przyzwoitych, czyli nie za wcześnie rano i nie za późno wieczorem, czyli tak pomiędzy 12 a 18-19. Potem staram się już być cicho. Raz jedynie na Sylwestra pograłem głośniej tak do 1-wszej. Dodatkowo akustyka mojego bloku jest taka, że ściany są jakieś jakby z kartonu i wszystki prawie słychać od sąsiadów. Kiedyś już nieżyjący kolega z dołu zaprosił dziewczynę na sobotę i oczywiście rano jak się zbudziłem koło 9 słychać było ich miłosne umizgi.

Bez obrazu video jednak to żadna atrakcja, więc założyłem słuchawki i zacząłem oglądać TV.

Dlatego będąc od tamtej pory świadomy takich faktów, jeśli zadzwoni koleżanka na plotki to samemu przenoszę się do dużego pokoju na przeciwległą część mieszkania, gdzie widać te płyty są jakieś grubsze, bo stamtąd nic nie słychać z dołu. A i też sąsiedzi nie przesiadują w tamtym pokoju pode mną.

Za ścianą obok co prawda czasem wieczorem chyba chlają czy co, bo czasem słychać głośne dyskusje do nocy.