USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Różności / Wiedźmin
 Strona:  ««  1  2  ...  4  5  6  7  8  ...  23  24  »» 
Autor Wiadomość
Mav
Użytkownik
#151 - Wysłana: 25 Paź 2014 14:36:08
Q__:
Nono, trzeba potwierdzać wiek i rejestrować się na YT... Przynajmniej nie gierczany odpowiednik PG-13.

No a dlaczego tak lubię Wiedźmina? Właśnie przez tą dorosłość, o czy wspominałem już kiedyś. Seks, przemoc, wulgaryzmy - czyż to nie pasuje do świata mieczy, karczm, stworów, magii i bitew na śmierć i życie? Jasne, że tak.

Zobacz jaki to ma wpływ na poziom questów, na wyrazistość postaci. Np. quest ze szpitala psychiatrycznego, w którym doszło do masowej rzezi w wyniku eksperymentów na pacjentach z czego narodził się duch pragnący zemsty na lekarzach oprawcach. Takie coś w The Elder Scrolls? Nie ma szans, nie tak zrealizowane, z taką dawką emocji. Dlatego w tych amerykańskich fantasy cRPG mamy questy typu: przynieś medalion z podziemi, czy jakąś książkę i przy okazji połam kilka żywych szkieletów. Albo pomóż wieśniakowi obronić pole kapusty przed stworkami
Q__
Moderator
#152 - Wysłana: 25 Paź 2014 22:52:34 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
No a dlaczego tak lubię Wiedźmina? Właśnie przez tą dorosłość, o czy wspominałem już kiedyś. Seks, przemoc, wulgaryzmy - czyż to nie pasuje do świata mieczy, karczm, stworów, magii i bitew na śmierć i życie? Jasne, że tak.

Swoją drogą "Wiedźmin" (i ogólnie twórczość Sapkowskiego) odcisnął - zdaje się, że do spółki z modą na Warhammera i utworami Kresa - dość silne piętno na rodzimej fantasy nadając jej (nawet w najlirycznejszych utworach Brzezińskiej) piętno łagodzonego humorem mroku, cynizmu i tzw. znajomości życia. Oto dość charakterystyczny - najnowszy bodaj - przykład (poniekąd a'propos wpadających tu czy tam walczyć ze złem rycerzy):
http://esensja.pl/tworczosc/opowiadania/tekst.html ?id=19409

Mav:
Np. quest ze szpitala psychiatrycznego, w którym doszło do masowej rzezi w wyniku eksperymentów na pacjentach

Tak w zasadzie to wątek takich - zbrodniczych - eksperymentów jest u AS'a, w literackim oryginale dość powszechny, od wzmianek w "Drodze bez powrotu" (acz tam nie ludzi, czy innych istot rozumnych) dotyczyły, przez "Mniejsze zło"* po najnowszy "Sezon burz"**.

* "- Słyszałeś o Przekleństwie Czarnego Słońca?
- A jakże, słyszałem. Tyle że pod nazwą Mania Obłąkanego Eltibalda. Tak wszakże nazywał się mag, który rozpętał hecę, w wyniku której zamordowano lub uwięziono w wieżach kilkadziesiąt dziewcząt z wielkich rodów, nawet królewskich. Miały być jakoby opętane przez demony, przeklęte, skażone przez Czarne Słońce, bo tak w waszym nadętym żargonie nazwaliście najzwyklejsze w świecie zaćmienie.
- Eltłbald, który wcale nie był obłąkany, odcyfrował napisy na menhirach Dauków, na płytach nagrobnych w nekropoliach Wożgorów, zbadał legendy i podania bobołaków. Wszystkie mówiły o zaćmieniu w sposób pozostawiający mało wątpliwości. Czarne Słońce miało zwiastować rychły powrót Lilit, czczonej wciąż na Wschodzie pod imieniem Niya, i zagładę rasy ludzkiej. Drogę dla Lilit miało utorować "sześćdziesiąt niewiast w koronach złotych, które krwią wypełnią doliny rzek".
- Brednia - powiedział wiedźmin. - A w dodatku nie do rymu. Wszystkie przyzwoite przepowiednie są do rymu. Wiadomo powszechnie, o co wówczas szło Eltibaldowi i Radzie Czarodziejów. Wykorzystaliście majaczenia szaleńca, aby umocnić waszą władzę. By rozbić sojusze, popsuć koligacje, zamieszać w dynastiach, słowem, mocniej potargać za sznurki umocowane do kukiełek w koronach. A ty mi tu prawisz o przepowiedniach, których powstydziłby się dziad na jarmarku.
- Można mieć zastrzeżenia do teorii Eltibalda, do interpretacji przepowiedni. Ale nie sposób podważyć faktu wystąpienia potwornej mutacji wśród dziewcząt urodzonych krótko po zaćmieniu.
- Cóż sprawia, że nie można tego podważyć? Słyszałem coś zupełnie przeciwnego.
- Byłem przy sekcji jednej z nich - powiedział czarodziej. - Geralt, to, co znaleźliśmy wewnątrz czaszki i rdzenia, nie dawało się jednoznacznie określić. Jakaś czerwona gąbka. Wewnętrzne organy przemieszane, niektórych w ogóle brak. Wszystko pokryte ruchliwymi rzęskami, sinoróżowymi strzępkami. Serce o sześciu komorach. Dwie praktycznie w atrofii, ale jednak. Co ty na to?
- Widziałem ludzi mających zamiast rąk orle szpony, ludzi z wilczymi kłami. Ludzi o dodatkowych stawach, dodatkowych organach i dodatkowych zmysłach. Wszystko to były efekty waszego babrania się w magii.
- Widziałeś różne mutacje, powiadasz - uniósł głowę czarnoksiężnik. - A ile z nich zatłukłeś za pieniądze, zgodnie ze swoim wiedźmińskim powołaniem? Co? Bo można mieć wilcze kły i poprzestawać na szczerzeniu ich do dziewek w oberży, a można mieć jednocześnie wilczą naturę i atakować dzieci. A tak właśnie było w przypadku dziewczynek urodzonych po zaćmieniu, u których stwierdzono wręcz niepoczytalną skłonność do okrucieństwa, agresji, gwałtownych wybuchów gniewu, a także wybujały temperament.
- U każdej baby można stwierdzić coś takiego - zadrwił Geralt. - Co ty mi tu pleciesz? Pytasz, ile mutantów zabiłem, dlaczego nie ciekawi cię, ile z nich odczarowałem, wyzwoliłem od klątwy? Ja, pogardzany przez was wiedźmin. A co uczyniliście wy, potężni czarnoksiężnicy?
- Zastosowano wyższą magię. Naszą, jak również kapłańską, w różnych świątyniach. Wszystkie próby zakończyły się śmiercią dziewczynek.
- To świadczy źle o was, nie o dziewczynkach. A więc mamy już pierwsze trupy. Rozumiem, że tylko te sekcjonowano?
- Nie tylko. Nie patrz tak na mnie, wiesz dobrze, że były i dalsze trupy. Początkowo postanowiono eliminować wszystkie. Usunęliśmy kilka... naście. Wszystkie sekcjonowano. Jedną wiwisekcjonowano.
- I wy, sukinsyny, ośmielacie się krytykować wiedźminów? Ech, Stregobor, przyjdzie dzień, kiedy ludzie zmądrzeją i dobiorą się wam do skóry.
- Nie sądzę, żeby prędko przyszedł taki dzień - rzekł cierpko czarodziej. - Nie zapominaj, że działaliśmy właśnie w obronie ludzi. Mutantki utopiłyby we krwi całe krainy.
- Tak twierdzicie wy, magicy, zadarłszy nosy do góry, ponad wasz nimb nieomylności. Jeśli już o tym mowa, nie będziesz chyba twierdził, że w waszym polowaniu na rzekome mutantki nie pomyliliście się ani razu?
- Niech ci będzie - rzekł Stregobor po dłuższej chwili milczenia. - Będę szczery, chociaż nie powinienem, we własnym interesie. Pomyliliśmy się, i to więcej niż jeden raz. Ich selekcja była nader trudna. Dlatego też zaprzestaliśmy je... usuwać, zaczęliśmy izolować.
- Wasze słynne wieże - parsknął wiedźmin.
- Nasze wieże. To był jednak kolejny błąd. Nie docenialiśmy ich i sporo nam uciekło. Wśród królewiczów, zwłaszcza tych młodszych, co to niewiele mieli do roboty, a jeszcze mniej do stracenia, zapanowała jakaś obłąkańcza moda na uwalnianie więzionych ślicznotek. Większość, na szczęście, poskręcała karki.
- O ile wiem, uwięzione w wieżach szybko marły. Mówiono, że bez waszej pomocy się nie obeszło.
- Kłamstwo. Rzeczywiście jednak szybko popadały w apatię, odmawiały jedzenia... Co ciekawe, krótko przed śmiercią zdradzały dar jasnowidzenia. Kolejny dowód mutacji.
- Co dowód, to mniej przekonywający. Nie masz ich więcej?
- Mam. Silvena, pani na Naroku, do której nigdy nie udało się nam nawet zbliżyć, bo przejęła władzę bardzo szybko. Teraz dzieją się w tym kraju okropne rzeczy. Fialka, córka Eyermira, uciekła z wieży za pomocą sznura uplecionego z warkoczy i obecnie terroryzuje Północny Velhad. Bernikę z Talgaru uwolnił idiota królewicz. Teraz oślepiony siedzi w lochu, a najczęściej zauważalnym elementem krajobrazu w Talgarze jest szubienica. Są i inne przykłady.
- Pewno że są - rzekł wiedźmin. - W Jamurlaku, na przykład, panuje staruszek Abrad, ma skrofuły, nie ma ani jednego zęba, urodził się chyba ze sto lat przed tym zaćmieniem, a nie uśnie, jeśli kogoś nie zakatują w jego przytomności. Wyrżnął wszystkich krewnych i wyludnił połowę kraju w niepoczytalnych, jak to określiłeś, napadach gniewu. Są i ślady wybujałego temperamentu, podobno w młodości przezywano go nawet Abrad Zadrzykiecka. Ech, Stregobor, byłoby pięknie, gdyby okrucieństwa władców można było wytłumaczyć mutacją lub klątwą.
- Posłuchaj, Geralt...
- Ani myślę. Nie przekonasz mnie do swoich racji, ani tym bardziej do tego, że Eltibald nie był zbrodniczym wariatem."


** "- Geralt z Rivii - powtórzył Ortolan, miętosząc w dłoni kłak siwej brody. - A jakże, a jakże, słyszeliśmy. Wiedźmin. Defensor, jak powiadają obrońca, ludziom ode Złego niosący ratunek. Na wszelkie potworne Zło prezerwatywą i antidotum konsyderowany.
Geralt przybrał skromną minę i ukłonił się.
- A jakże, a jakże... - podjął czarodziej, tarmosząc brodę. - Wiemy, wiemy. Sił, by ludzi bronić, według wszelkiej assercji nie szczędzisz, chłopcze, nie szczędzisz. I iście estymacji godzien twój proceder, estymacji godne rzemiosło. Witamy cię na zamku naszym, radzi, że cię tu fata rzuciły. Bo choć sam tego możesz nie wiedzieć, aleś powrócił jako ten ptak do gniazda... Dobrze mówię, jako ten ptak. Radziśmy ci i mniemamy, iżeś i ty nam rad. Hę?
Geralt był w kropce, jak zwracać się do Ortolana. Czarodzieje nie uznawali form grzecznościowych i nie oczekiwali ich od innych. Nie wiedział jednak, czy to przystoi wobec siwowłosego i siwobrodego starca, w dodatku żywej legendy. Miast się odzywać, ukłonił się ponownie.
Pinety kolejno przedstawił siedzących za stołem czarodziejów. Geralt niektórych znał. Ze słyszenia.
Axel Esparza, szerzej znany jako Axel Raby, miał faktycznie czoło i policzki pokryte dziobami po ospie, nie usuwał ich, jak chciała plotka, przez zwykłą przekorę. Lekko szpakowaty Myles Trethevey i nieco bardziej szpakowaty Stucco Zangenis przyglądali się wiedźminowi z umiarkowanym zainteresowaniem. Zainteresowanie Biruty Icarti, umiarkowanie urodziwej blondynki, wyglądało na nieco większe. Tarvix Sandoval, barczysty, z postury rycerz raczej niż czarodziej, patrzył w bok, na arras, jakby i on podziwiał zaciek i dociekał, skąd ów się wziął i kto zawinił.
Miejsce najbliżej Ortolana zajmował najmłodszy, jak się wydawało, spośród obecnych, Sorel Degerlund, o długich włosach i cokolwiek skutkiem tego zniewieściałym typie urody.
Q__
Moderator
#153 - Wysłana: 25 Paź 2014 22:53:22 - Edytowany przez: Q__
- My również - przemówiła Biruta Icarti - witamy słynnego wiedźmina, obrońcę ludzi. Radziśmy witać, albowiem i my tu, na tym zamku, pod auspicją arcymistrza Ortolana trudzimy się, by dzięki postępowi życie ludzi czynić bezpieczniejszym i lżejszym. Także dla nas dobro ludzi to cel nadrzędny. Wiek arcymistrza nie pozwala nadto przedłużać audiencji. Zapytam więc, jak się godzi: czy masz jakieś życzenia, Geralcie z Rivii? Czy jest coś, co moglibyśmy dla ciebie zrobić?
- Dziękuję - Geralt skłonił się ponownie - arcymistrzowi Ortolanowi. I wam, szanowni. A skoro ośmielacie mnie pytaniem... Tak, jest coś, co moglibyście dla mnie zrobić. Moglibyście wyjaśnić mi... to. Tę rzecz. Zdarłem ją z wigilozaura, którego zabiłem.
Położył na stole owalną płytkę o rozmiarach dziecięcej dłoni. Z wytłoczonymi znakami.
- RISS PSREP Mk IV/002 025 - odczytał głośno Axel Raby. I przekazał płytkę Sandovalowi.
- Mutacja, wytworzona tu, u nas, na Rissbergu - ocenił cierpko Sandoval. - W sekcji pseudogadów. Jaszczur strażniczy. Model czwarty, seria druga, egzemplarz dwudziesty piąty. Przestarzały, od dawna produkujemy ulepszone. Co tu jeszcze jest do wyjaśniania?
- Mówi, że zabił wigilozaura - skrzywił się Stucco Zangenis. - Nie o wyjaśnienia więc chodzi, lecz o pretensje. Reklamacje, wiedźminie, przyjmujemy i rozpatrujemy tylko od legalnych nabywców, wyłącznie na podstawie dowodu zakupu. Wyłącznie na podstawie dowodu zakupu serwisujemy i usuwamy usterki...
- Gwarancja na ten model dawno wygasła - dorzucił Myles Trethevey. - Żadna nie obejmuje zaś usterek powstałych w wyniku niewłaściwego lub niezgodnego z instrukcją obsługi użytkowania wytworu. Jeśli wytworem posługiwano się niewłaściwie, Rissberg nie ponosi odpowiedzialności. Żadnej odpowiedzialności.
- A za to - Geralt wyjął z kieszeni i rzucił na stół drugą płytkę - ponosicie odpowiedzialność?
Druga płytka była podobnego kształtu i rozmiaru, co poprzednia, ale pociemniała i zaśniedziała. W wytłoczenia wrósł i wpiekł się brud. Ale znaki wciąż były czytelne:
IDR UL Ex IX 0012 BETA
Zapadło długie milczenie.
- Idarran z Ulivo - powiedział wreszcie Pinety, zaskakująco cicho i zaskakująco niepewnie. - Uczeń Alzura. Nie sądziłem...
- Skąd to masz, wiedźminie? - Axel Raby przechylił się przez stół. - W jaki sposób to zdobyłeś?
- Pytasz, jakbyś nie wiedział - odparł Geralt. - Wydłubałem ze skorupy stwora, którego zabiłem. A który wcześniej zamordował co najmniej dwadzieścioro ludzi w okolicy. Co najmniej, bo myślę, że dużo więcej. Myślę, że mordował od lat.
- Idarran... - mruknął Tarvix Sandoval. - A przed nim Malaspina i Alzur...
- Ale to nie my - powiedział Zangenis. - Nie my. Nie Rissberg.
- Dziewiąty model eksperymentalny - dodała w zamyśleniu Biruta Icarti. - Wersja beta. Dwunasty...
- Dwunasty egzemplarz - podchwycił Geralt, nie bez złośliwości. - A ile takich było łącznie? Ile ich wytworzono? Odpowiedzi na pytanie o odpowiedzialność nie uzyskam, to jasne, bo to nie wy, nie Rissberg, wy jesteście czyści i chcecie, bym w to uwierzył. Ale zdradźcie choć, bo z pewnością wiecie, ile jeszcze takich krąży po lasach i morduje ludzi. Ile trzeba będzie takich odnaleźć. I zarąbać. Chciałem rzec: wyeliminować.
- Co to jest, co to jest? - ożywił się nagle Ortolan. - Co tam macie? Pokażcie! Ach... Sorel Degerlund nachylił się do ucha starca, długo szeptał. Myles Trethevey, demonstrując płytkę, szeptał z drugiej strony. Ortolan szarpał brodę.
- Zabił? - krzyknął nagle cienko. - Wiedźmin? Unicestwił genialne dzieło Idarrana? Zabił? Zniszczył bezmyślnie?
Wiedźmin nie wytrzymał. Parsknął. Szacunek dla wieku podeszłego i siwizny nagle całkiem go opuścił. Parsknął ponownie. A potem zaśmiał się. Szczerze i niepowstrzymanie.
Zamarłe twarze siedzących za stołem czarodziejów, miast pohamować, wprawiły go w jeszcze większą wesołość. Do diabła, pomyślał, nie pamiętam, kiedy ostatnio śmiałem się równie szczerze. Chyba w Kaer Morhen, przypomniał sobie, tak, w Kaer Morhen. Kiedy pod Vesemirem załamała się spróchniała deska w wychodku.
- Jeszcze śmieje się, smarkacz! - wykrzyknął Ortolan. - Rży niby osieł! Chłystku nierozumny! Pomyśleć, żem w obronę cię brał, gdy inni szkalowali! Co z tego, mówiłem, że on w małej Yennefer rozamorował się? I że mała Yennefer kocha jego? Serce nie sługa, mówiłem, dajcież im obojgu pokój!
Geralt przestał się śmiać.
- A ty cóżeś zrobił, najgłupszy z siepaczy? - rozwrzeszczał się na dobre starzec. – Coś uczynił? Czy pojmujesz, jakieś ty arcydzieło, jakiś ty cud genetyki zrujnował? Nie, nie, tego tobie, profanowi, nie pojąć rozumem twym miałkim! Nie pojąć ci idei ludzi genialnych! Takich jak Idarran właśnie, i jak Alzur, nauczyciel jego, którzy geniuszem i talentem ekstraordynaryjnym byli udarowani! Którzy dzieła wielkie inwentowali i tworzyli, dobru ludzkości służyć mające, i nie zysk, nie mamonę niegodziwą mając na względzie, nie plezyry ni zabawy, lecz postęp i dobro ogółu! Ale cóż ty z tych rzeczy apprehendujesz? Nic nie apprehendujesz, nic, nic, ni krztyny!
- A toć jeszcze powiem - zasapał Ortolan - żeś ty ojców własnych dzieło mordem nieroztropnym zhańbił. Bo to Cosimo Malaspina, a po nim uczeń jego Alzur, Alzur właśnie, wiedźminów stworzyli. Oni to mutację zinwentowali, dzięki której tobie podobnych wykreowano. Dzięki której istniejesz, dzięki której po świecie chodzisz, niewdzięczniku. Estymować by ci Alzura, jego następców i ich dzieła, nie zaś niszczyć! Oj... Oj...
Stary czarodziej zamilkł nagle, przewrócił oczami i zastękał ciężko.
- Muszę na stolec - oznajmił jękliwie. - Muszę na stolec prędko! Sorel! Miły chłopcze! Degerlund i Trethevey zerwali się z miejsc, pomogli starcowi wstać i wywiedli go z komnaty.
Po krótkiej chwili wstała Biruta Icarti. Obrzuciła wiedźmina wiele mówiącym spojrzeniem, po czym wyszła bez słowa. Za nią nie patrząc na Geralta w ogóle, podążyli Sandoval i Zangenis. Axel Raby wstał, skrzyżował ręce na piersi. Patrzył na Geralta długo. Długo i raczej niemile.
- Błędem było zapraszanie cię - powiedział wreszcie. - Wiedziałem o tym. Łudziłem się jednak, że zdobędziesz się choć na pozory okrzesania.
- Błędem było przyjmowanie waszego zaproszenia - odrzekł zimno Geralt. - Też o tym wiedziałem. Ale łudziłem się, że otrzymam odpowiedź na moje pytania. Ile jeszcze ponumerowanych arcydzieł jest na swobodzie? Ile jeszcze takich majstersztyków wytworzyli Malaspina, Alzur i Idarran? Ile ich wytworzył czcigodny Ortolan? Ile jeszcze noszących wasze plakietki potworów będę musiał zabić? Ja, wiedźmin, prezerwatywa i antidotum? Nie dostałem odpowiedzi i dobrze apprehenduję, dlaczego. Względem zaś okrzesania: wal się, Esparza."


Mav:
narodził się duch pragnący zemsty na lekarzach oprawcach

A to znów przypomina wątek - dotyczący zbrodni realnych - z "Zanim noc..." Dukaja, acz tam byli hitlerowcy i rabin-kabalista.

"- One po wielokroć próbowały pozabijać was wszystkich. Musiałem bez przerwy czuwać.
- Kto?!
- Dzieci, które zabrałem ze sobą. Tamci rzucali gaz. Nie mogłem już dłużej ich bronić. Zdecydowałem się. Nie ze wszystkimi zdążyłem, lecz te, które przeszły, żyją. Cokolwiek by mówić, one żyją, a reszta nie, więc: uratowałem im życie. Tak to wygląda. Nie wziąłem tylko pod uwagę faktu, iż są to właśnie dzieci. Zbyt krótko żyły, by zapamiętać, co to właściwie znaczy... Niewiele w nich ich samych pozostało. Ale to nie ich wina. Jesteście już dla nich tylko jak robaki pod szkłem. Nic dziwnego, że pragną się wami pobawić, rozdeptać tego i owego. Ale to nie ich wina: cała wina jest po mojej stronie. Biorę na swoje sumienie także ten szantaż, którego się dopuszczam względem ciebie; biorę na siebie całe zło, którego się dopuściłem i którego się dopuszczę względem twojej rodziny. Przekroczyłem już bramę. Widzę popioły. Nie przestraszą mnie wrota piekieł. W ogóle nie ma we mnie strachu. Jestem jałowy, panie Trudny. Choć nie mam oczu, widzę jasno: krew i łzy wszędzie dookoła mnie, gdziekolwiek bym się skierował. Zrobisz, co zechcę, albo wyjmę wnętrzności z twoich dzieci.
- A czego ty właściwie chcesz, do kurwy matki?!
- Wolności.
- Czego...?
- Wolności. Uwolnij mnie.
- Uwolnić...?
- Nie śmiej się. Spokojnie, spokojnie. Wszystko ci wytłumaczę, podyktuję ci czar. Teraz go rozumiem, więc nie będzie błędu. Ty uwolnisz mnie, ja uwolnię dzieci... i już nigdy więcej nas nie zobaczysz.
- Odejdziecie?
- Za nie nie ręczę, lecz mnie już w każdym razie na Ziemi nie spotkasz."


Mav:
Albo pomóż wieśniakowi obronić pole kapusty przed stworkami

Łatwo Ci się śmiać, ale dla takiego wieśniaka (pamiętajmy o powszechnym w dawnych wiekach zjawisku umierania z głodu) kwestia plonów z pola to było być, albo nie być...
Mav
Użytkownik
#154 - Wysłana: 26 Paź 2014 20:45:59
Q__:
Tak w zasadzie to wątek takich - zbrodniczych - eksperymentów jest u AS'a, w literackim oryginale dość powszechny, od wzmianek w "Drodze bez powrotu" (acz tam nie ludzi, czy innych istot rozumnych) dotyczyły, przez "Mniejsze zło"* po najnowszy "Sezon burz"**.

Nic dziwnego, w końcu twórcy gry czerpali garściami z twórczości A.S.

Q__:
Łatwo Ci się śmiać, ale dla takiego wieśniaka (pamiętajmy o powszechnym w dawnych wiekach zjawisku umierania z głodu) kwestia plonów z pola to było być, albo nie być...

Jasne, tylko dlaczego takie robótki bierze epicka postać, która ma wpływ na losy świata
MarcinK
Użytkownik
#155 - Wysłana: 26 Paź 2014 20:56:54
Mav:
Jasne, tylko dlaczego takie robótki bierze epicka postać, która ma wpływ na losy świata

Właśnie dlatego, jeśli potwory zniszczyły by uprawy to zapanowałby głód a ludzkość by wymarła. Świat trzeba ratować od podstaw.
Mav
Użytkownik
#156 - Wysłana: 26 Paź 2014 22:16:01 - Edytowany przez: Mav
MarcinK:
Właśnie dlatego, jeśli potwory zniszczyły by uprawy to zapanowałby głód a ludzkość by wymarła. Świat trzeba ratować od podstaw.

Nie broń, nie broń Pole wielkości małego podwórka za domkiem. Wielkie pola są chronione przez straże, więc ratunek małego pola na losy świata mieć nie może wpływu. Poza tym był też quest ze stworkiem, który mięso podjadał w piwnicy chatki pewnej starszej pani

Postacie w The Elder Scrolls są chłopcami na posyłki. Niestety Bethesda potrafi robić ogromne gry z masą questów, ale nie mają talentu do tworzenia ciekawych postaci i wielowątkowych historii.
Q__
Moderator
#157 - Wysłana: 27 Paź 2014 01:11:43
Mav

Mav:
Wielkie pola są chronione przez straże, więc ratunek małego pola na losy świata mieć nie może wpływu. Poza tym był też quest ze stworkiem, który mięso podjadał w piwnicy chatki pewnej starszej pani

A jeśli tam - w skali in universe, nie gry - działa system Punktów Legend znany z Earthdawna i każdym takim uczynkiem bohater, zaskarbiając sobie wdzięczność prostych ludzi, te Punkty sobie nabija?

Wróćmy jednak do tematu, oto mała wiedźmińska aluzja w opowiadanku "Nie wszystko złoto, co się świeci (i na odwrót)" Jacka Piekary należącym do cyklu o Arivaldzie z Wybrzeża:

"Na zamek w Berbezzie przybył bowiem wiedźmin. Alveryk postanowił go przywitać godnie, w sali tronowej, w otoczeniu sług i doradców, gdyż od wielu lat nikt nie widział na oczy żywego wiedźmina (jeden wypchany egzemplarz stał w silmaniońskiej bibliotece) i podejrzewano, że wszyscy przedstawiciele tego fachu zeszli już ze świata na skutek opilstwa i poróbstwa.
Wiedźmin był mały, szpakowaty i pijany w siwy dym. Na plecach taszczył skórzaną pochwę po mieczu, ale samego miecza nie było widać. Ukłonił się, z trudem zachowując równowagę.
– Jestem... – zaczął butnym tonem i urwał zastanawiając się, co też miał powiedzieć dalej.
– Wiedźminem – życzliwie podpowiedział Arivald, przyglądając mu się z zainteresowaniem.
– A tak, wiedźminem jestem. A imię me słynny Puffer z Lyzienny.
– Czy słynny to część imienia? – zapytał Borhorgast, jeden z doradców Alveryka, i coś sobie zanotował w kajecie.
Wiedźminowi to pytanie sprawiło spore trudności.
– Jaki jest powód twej wizyty, szanowny wiedźminie? – wybawił go z kłopotu Arivald.
– Doszły mnie słuchy, że zalągł się w tym zamku straszliwy wampir i jedynie srebrne ostrze słynnego wiedźmińskiego miecza może przerwać wasze udręki. A więc jestem i jeśli nagroda za głowę wampira będzie dość hojna, to – wiedźmin pstryknął palcami – oswobodzę was od maszkary.
Ktoś za plecami komesa zaczął głośno bić brawo, lecz zaraz przestał pod karcącym spojrzeniem Alveryka.
– Tak, czemu nie – rzekł z wahaniem komes – ale jeśli mogę spytać: jakie są twe kompetencje, mości wiedźminie?
– Kom... co? – spytał z głupim wyrazem twarzy Puffer z Lyzienny.
– No, co potrafisz? – wyjaśnił komes nieco bardziej oschłym tonem.
– Wszystko – odparł z rozbrajającą szczerością wiedźmin. – Służyłem w tajnej policji króla Mrzeczysława z Podgłowia Dolnego, byłem pułkownikiem komandosów samego Qulawicjusza, brałem udział w walkach w Matandze i Paffanistanie. Potwory, które zabiłem, nie zmieściłyby się na dziedzińcu tego zamku. Co ja mówię na dziedzińcu! Nie pomieściłyby się w całym tym kraju!
Puffer z Lyzienny przerwał na moment i oblizał wargi. Wyraźnie zaschło mu w ustach. Nagle jego wzrok, prześlizgujący się do tej pory po dworzanach otaczających komesa, zatrzymał się na Sangwaniaszu.
– Ach – rzekł zauroczony wiedźmin – czy pani wie, że ma pani piękne oczy? – zatoczył się w stronę Sangwaniasza. – Chciałbym stanąć do śmiertelnego boju przewiązany twą szarfą, o piękna.
– Zabierzcie go stąd – warknął zniesmaczony Alveryk.
Arivald zręcznie odholował wiedźmina na bok. Sangwaniasz stał czerwony jak burak. Ktoś w kącie zaczął już się z niego podśmiewać.
– Chodź, napijemy się piwa – zaproponował Arivald wiedźminowi.
– O, nie odmówię – wiedźmin zatrzymał się na moment i balansując, aby utrzymać równowagę, wpatrzył się maślanymi oczami w Arivalda. – A czy pani wie...
– Wiem, wiem – mruknął czarodziej i pociągnął go za sobą w stronę drzwi.
Poszli do komnaty, którą komes Alveryk kazał przygotować gościowi. Stał tam już antałek przedniego marcowego piwa. Arivald zakonotował w pamięci, iż ma spytać, który ze służących był na tyle domyślny. Wiedźmin zatoczył się na zydel i siadł na nim w dość niebezpiecznej pozycji.
– A gdzie twój miecz, mości wiedźminie? – zapytał uprzejmie Arivald.
– Miecz – powtórzył Puffer z Lyzienny, jakby pierwszy raz w życiu usłyszał to słowo, po czym pomacał pochwę przewieszoną przez plecy. – A tak, miecz. Zastawiłem. – Podrapał się lekko po czole. – Jaka będzie zaliczka? – spytał z chytrym wyrazem twarzy.
Arivald westchnął.
– Gdzie go zastawiłeś?
– W lombardzie – odparł wiedźmin z godnością.
– W którym lombardzie? – Arivald był bardzo cierpliwy.
– A w takim na rogu. Obok karczmy.
– U Zbrybaxa – czarodziej pokręcił głową – trudno trafić gorzej. Chodźmy po ten twój miecz.
Wiedźmin tęsknym wzrokiem obrzucił antałek piwa.
– Możesz sobie nalać jeden kufel – zezwolił wielkodusznie Arivald – i ruszajmy.
Puffer z Lyzienny wypił kufel piwa duszkiem, po czym otarł wąsy z piany. Uśmiechnął się szeroko.
– No, macie tu dukata, dobry człowieku – rzekł, gmerając w kabzie i najwyraźniej tym razem biorąc Arivalda za służącego. – A zresztą – machnął dłonią, omal nie przetrącając sobie nosa – dacie mi go później, tylko nie zapomnijcie.
Ziewnął, zachybotał się, rozsądnie postąpił dwa kroki w stronę łóżka i zwalił się na nie z westchnieniem rozkoszy. Potem głośno zachrapał."


Oczywiście nie można tu też nie wspomnieć o najsłynniejszym bodaj dziele Piekary, wpisującym się w to co napisałeś:
Mav:
Seks, przemoc, wulgaryzmy - czyż to nie pasuje do świata mieczy, karczm, stworów, magii i bitew na śmierć i życie? Jasne, że tak.

A będącym przy tym - mimo zupełnie innych (w teorii) założeń świata (tam posttolkienowski Neverland, tu alternatywna - da wielu zapewne bluźniercza - wersja chrześcijaństwa jako podstawa kreacji) - spadkobiercą cyklu wiedźmińskiego w jego mieszance brutalności, cynizmu, postmodernizmu, trawestowania baśni i - mimo wszystko - swoistego idealizmu. Mam na myśli slynny cykl o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie:
http://isbn.blox.pl/2011/04/Jacek-Piekara-Mordimer -Madderdin-1-4.html
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=4 400
Z którego pochodzi słynne - b. sapkowsko brzmiące - zdanie: "sentymenty sentymentami, a żreć i chędożyć trzeba".

Nie ja jeden, rzecz jasna, zauważam to podobieństwo:
http://www.insomnia.pl/Mordimer_Madderdin-t647608. html
http://polter.pl/Mordimer-Madderdin-licencjonowny- Inkwizytor-jego-Ekscelencji-Biskupa-Hez-Hezronu-b1 1569
Q__
Moderator
#158 - Wysłana: 31 Paź 2014 18:36:14 - Edytowany przez: Q__
Sprzed lat, ale chyba istotne do dziś...

Dukaj i inni o Sapkowskim:
http://esensja.pl/magazyn/2004/09/iso/03_80.html
(Zwracam tam uwagę na nazwisko Wit Szostak - pisarz ten u zarania swojej kariery napisał jedne z najciekawszych utworów krajowej fantasy - dylogię "Wichry Smoczogór" i "Poszarpane granie"* oraz zbiór opowiadań "Glęźby Ropucha"**.)

I Sapkowski o grach z cyklu Wiedźmin:
http://www.eurogamer.pl/articles/2012-11-06-zastan awialicie-si-kiedy-czy-andrzej-sapkowski-gra-w-wie dmina
http://www.gram.pl/news/2012/02/10/tylko-u-nas-and rzej-sapkowski-nie-uznaje-gier-z-serii-wiedzmin-za -kanoniczna-kontynuacje-swoich-dziel.shtml

* recenzje:
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=5 37
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=1 803

** jw.
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=2 363

ps. z pierwszej z w/w recenzji cytacik dla Ciebie, Mav, a'propos naszych dyskusji i fantasy i roli magii w tej literaturze:

"Smoczogóry są pełne czaru, który nadal obecny jest w naszym świecie, i który człowiek wciąż może odnaleźć jeszcze dziś w górach i lasach. Wystarczy nieco czasu, skupienia, zastanowienia nad tym, co jest dookoła nas, a już za rogiem można odnaleźć świat pokrewny krainie z powieści Wita Szostaka, świat wprowadzający w zachwyt swoją magią. Górale mają ten czas, czas na najważniejsze i dzięki temu są w stanie zadziwić swoją wiedzą uczonych ze stolicy, a przy tym czynią dzieła zdające się profanom magią.
Następny z wielkich Runowych debiutantów stworzył opowieść nie dającą się porównać z żadną książką fantasy, opiewającą niezwykłość zwykłego świata i siłę, jaką niesie w sobie zastanowienie, spokój i umiejętność skoncentrowania się na najważniejszym."
Mav
Użytkownik
#159 - Wysłana: 31 Paź 2014 22:52:50
Q__:
ps. z pierwszej z w/w recenzji cytacik dla Ciebie, Mav, a'propos naszych dyskusji i fantasy i roli magii w tej literaturze:

Tylko czy potrzeba fantasy, aby docenić piękno i magię natury?
Q__
Moderator
#160 - Wysłana: 1 Lis 2014 21:34:36
Mav

No, dobra, nie przekonałem Cię.

To wracając do tematu... O Przeznaczeniu - owym żelaznym leitmotivie fantasy - w cyklu wiedźmińskim:
http://esensja.pl/ksiazka/publicystyka/tekst.html? id=1454
Q__
Moderator
#161 - Wysłana: 24 Lis 2014 16:49:49
Mav

Mav:
Wiedźmin od Bagińskiego potwierdzony - fabularny film z aktorami

Kogo chcielibyśmy tam zobaczyć:
http://www.glol.pl/article/15-hollywoodzkich-aktor ow-ktorzy-mogliby-zagrac-244.html
I czego nie chcemy tam zobaczyć:
http://www.glol.pl/article/30-najgorszych-efektow- specjalnych-z-polskich-filmow-2.html
MarcinK
Użytkownik
#162 - Wysłana: 25 Lis 2014 18:17:28
Q__:
Kogo chcielibyśmy tam zobaczyć:

Jak już to:
Geralt: Hugh Jackman
Jaskier: Rober Downey Jr.
Yennefer: Scarlett Johansson
Ciri: nie no tutaj dowalili równo. Już lepiej Olivia Wilde, ale przydało by się by aktorka poza graniem umiała też walczyć na miecze.
Triss: Kristen Dunst
Vesemir: Albo Jakc Nicholson albo Ian McKellen
Mav
Użytkownik
#163 - Wysłana: 26 Lis 2014 00:23:00
Q__:
Kogo chcielibyśmy tam zobaczyć:

MarcinK:
Jak już to:

No właśnie Wiedźmin zasługuje na ekranizacje z taką obsadą i rozmachem na miarę Władcy Pierścieni
Q__
Moderator
#164 - Wysłana: 26 Lis 2014 18:15:07
Mav

Mav:
No właśnie Wiedźmin zasługuje na ekranizacje z taką obsadą i rozmachem na miarę Władcy Pierścieni

Ano zasługuje, już choćby z racji bogatej kolekcji wyrazistych bohaterów. Ale czy jej się doczeka to inna sprawa...
Uważam to za raczej nierealne... chyba, że zarówno gry jak i - systematycznie tłumaczony na angielski - cykl okażą się sukcesem na miarę, dajmy na to, co bardziej znanych komiksów Marvela (nawet tych z drugiej ligi, do której przed sukcesem filmu zaliczany był Iron Man).
MarcinK
Użytkownik
#165 - Wysłana: 26 Lis 2014 18:21:29
Q__:
cykl okażą się sukcesem na miarę, dajmy na to, co bardziej znanych komiksów Marvela (nawet tych z drugiej ligi, do której przed sukcesem filmu zaliczany był Iron Man).

Może ludzie znudzeni ekranizacjami komiksów pójdą na coś innego? Choćby na dobre Fantasy, zwłaszcza że w tej materii od dobrych 10 lat nie powstało nic sensownego.
Q__
Moderator
#166 - Wysłana: 26 Lis 2014 20:18:20 - Edytowany przez: Q__
MarcinK

MarcinK:
Może ludzie znudzeni ekranizacjami komiksów pójdą na coś innego?

Tyle, że Geralt to też kajndof superhero (jak bohaterom heroic fantasy przystoi), w dodatku - obecnie - dla zachodniego odbiorcy bardziej bodaj postać z gier i komiksów, niż z literatury.

(Inna sprawa, że niezbyt rozumiem czemu widzom się jeszcze nie przejadła sieczka, która jest nam serwowana jako kino fantastyczne. Rozumiem, że można sobie obejrzeć dla rozrywki to czy owo, choćby Transformers Bay'a czy Treka Abramsa - sam oglądałem nie bez przyjemności, ale żeby nie było żadnej alternatywy dla produkcji tego typu - bo i Nolan jedną nogą stoi w tym obozie - to doprawdy b. irytująca, i jeszcze bardziej nużąca, przesada.)
MarcinK
Użytkownik
#167 - Wysłana: 9 Lut 2015 11:06:28
Q__:
A był, był... "Milcząca gwiazda" (koprodukcja, ale zawsze), "Seksmisja", "Hydrozagadka" (to była prawdziwa polska superbohaterszczyzna!), "Przekładaniec", dzieła Szulkina, gnioty Piestraka, całkiem liczne filmy TV i Teatry Telewizji, "Pany Kleksy" nawet... Ino padł ofiarą ducha czasu...

Lenin uważał kino za najważniejsze medium. Władze PRLu po prostu nie dopuszczały do kręcenia szmir jakimi obecnie nasza narodowa kinematografia nasz raczy (bądźmy szczerzy Klątwa Doliny Węży jest nawet oglądalnym filmem w przeciwieństwie do np. Kac Wava)
Q__
Moderator
#168 - Wysłana: 12 Maj 2015 17:43:25
Miażdżąca recenzja "Wiedźmina" by Dark Horse:
http://esensja.pl/komiks/recenzje/tekst.html?id=20 658
(Pomysł crossovera z Hellboy'em kuszący.)
Q__
Moderator
#169 - Wysłana: 15 Maj 2015 14:57:23 - Edytowany przez: Q__
MarcinK
Użytkownik
#170 - Wysłana: 16 Maj 2015 10:05:51
http://warszawa.naszemiasto.pl/quiz/892,ktora_post ac_ze_swiata_wiedzmina_przypominasz,q,t.html


Ciri
Indywidualista/tka. Masz trudny charakter. Nie przepadasz za tłumem i bardzo rygorystycznie dobierasz sobie najbliższych znajomych, masz ich niewielu, ale takich na których możesz polegać. Uważasz i tak, że potrafisz sam/sama o siebie zadbać. Potrafisz wywrzeć wpływ na innych i dopiąć swego za wszelką cenę, pomaga Ci w tym niebywały upór i skłonność do pełnego oddania danej sprawie. Drzemie w Tobie niezwykły potencjał, łatwo wczułbyś/wczułabyś się w wiedźmińską rolę i do tego mogłabyś/mógłbyś podróżować między różnymi rzeczywistościami.
Q__
Moderator
#171 - Wysłana: 16 Maj 2015 13:06:48 - Edytowany przez: Q__
MarcinK

MarcinK:
ktora_post ac_ze_swiata_wiedzmina_przypominasz

Mój wynik:

Geralt z Rivii
Masz mocny charakter i lubisz chodzić swoimi drogami, nie uznajesz żadnej władzy. Kierujesz się w życiu własnym kodeksem i honorem. Nie zostawiasz ludzi w opałach. Jesteś pomocny i można na Ciebie liczyć. Nieco zdystansowany do świata i tajemniczy. Świetny z ciebie kompan. Lubisz przyrodę, otwarte przestrzenie ale nie przepadasz za kotami. Masz słabość do urodziwych przedstawicieli płci przeciwnej. Byłbyś/byłabyś solidnym wiedźminem.


Kto by pomyślał... (Zwł. przy mojej znanej sympatii do kotów...)
Guauld
Użytkownik
#172 - Wysłana: 16 Maj 2015 13:47:59
MarcinK:
Ciri

No patrz, to samo mi wyszło. Można gdzieś podejrzeć jaka jest punktacja poszczególnych odpowiedzi dla danych postaci?
Maveral
Użytkownik
#173 - Wysłana: 16 Maj 2015 14:00:05 - Edytowany przez: Maveral
Mnie wyszedł Jaskier, choć z połową uzasadnienia bym się nie zgodził. Chyba najbardziej trafne zdanie z tego opisu, to stwierdzenie, że jestem wesołym i pogodnym lekkoduchem ;) No i to, że uwielbiam płeć przeciwną
Q__
Moderator
#174 - Wysłana: 17 Cze 2015 07:46:17 - Edytowany przez: Q__
Q__
Moderator
#175 - Wysłana: 18 Lip 2015 12:11:42
Q__
Moderator
#176 - Wysłana: 23 Sier 2015 10:27:58
Seybr
Użytkownik
#177 - Wysłana: 29 Wrz 2015 14:25:58 - Edytowany przez: Seybr
Jestem graczem ale nie jestem fanem RPG. Wiedźmin stanowi dla mnie wyjątek. Trzecia część ukończyłem jakiś czas temu.

Gra jest warta każdej złotówki w wypadku moim padło na PC. Zacznę od fabuły. To gra czy film interaktywny ? Miałem czasem wrażenie, że w sumie oglądam film i naciskam dialogi, które mają wpływ na dalszą grę, rozwój. Gra jest przegadana, dubbing polski jest na poziomie. Dla kogoś przegadana gra może stanowi minus. Jeżeli chodzi o całość, dla mnie nie. Dialogi potrafią być mocno krwiste, na dodatek humor jest dobrze dobrany.
Jak wiadomo nasz wiesiek nawiązuje do mitologii słowian. Min. podczas misji pobocznych spotkałem obrzęd dziadów. Przyznam się, że warto zaliczyć misje poboczne, ma to wpływ na rozgrywkę jak i konsekwencje w późniejszym etapie. Główna linia fabularna przez to dużo traci. Misje wiedzmisnkie, jako dodatek. W zasadzie taka zapchaj dziura. Te które przeszedłem, faktycznie kilka było ciekawych.
Grafika co tu dużo mówić, jest na wysokim poziomie a silnik dobrze dopracowany. Nie trzeba mieć kosy aby delektować się możliwościami grafiki.
Muzyka, pełen atut i profesjonalizm. Jestem zadowolony, zakochany w tej muzie. Mam wersję full wypas, więc mp3 leży na dysku.

Wiesiek i baby. Chłop przez tyle czasu uganiał się za Yen a ta w sumie jego wykorzystuje i chce trzymać pod pantoflem. Taka nie zależna i mądra kobieta. Na dodatek bardzo piękna i z klasą oraz ma władzę. Ja na jego miejscu darował bym sobie. Z życia wiem, że źle na takich kobietach się wychodzi. Tym bardziej, że jest obok fajna ruda babka co toleruje jego słabości. W grze przez przypadek za miast powiedzieć, że Wiesiek kocha Tris napisałem a jedz sobie kobieto. Przez to został kawalerem i chłopina nadal uprawia to co robił najlepiej. Jedno z zakończeń mówi, że się ustatkował.
Dziki Gon, grając nie czułem że są jakimś mega złem. Takie duszki biegające z mieczami. Znacznie słabiej wychodzą w porównaniu do Nasguli z Władka.
Mój nowy ideał kobiety, to Ciri. Ta pani chyba jest potomkiem 6 z nBSG.

Plusy:
Historia i dialogi
Grafika
Muzyka
Dubbing
GamePlay
Humor
Nawiązanie do mitologi słowian
Piękne kobiety Yen i Ciri jak i oddanie pasztetowej urody co nie których męskich słowian.

Minusy:
Geralta można obciąć na emo rurki
Nazwa konia dość ped....
Geralt to nie Assasin i czasem byle przeszkoda potrafi wk....

Pomyśleć że cała gra kosztowała 300 mln. Widać w niej jakość i pasję. Gra zwróciła się w jeden dzień. Pomyśleć, że W2 koszt produkcji to 26 mln. a W1 to koszt 6 mln. zł.

Nie sądziłem, że tak często będę pisał psoty za pomocą tabletu.
Q__
Moderator
#178 - Wysłana: 29 Wrz 2015 23:04:37
Seybr

Seybr:
Wiesiek i baby. Chłop przez tyle czasu uganiał się za Yen a ta w sumie jego wykorzystuje i chce trzymać pod pantoflem. Taka nie zależna i mądra kobieta. Na dodatek bardzo piękna i z klasą oraz ma władzę. Ja na jego miejscu darował bym sobie. Z życia wiem, że źle na takich kobietach się wychodzi. Tym bardziej, że jest obok fajna ruda babka co toleruje jego słabości.

Tylko zauważ, że Triss też piękna i z klasą oraz ma władzę .

Przypomnijmy sobie:

"Była osobistym doradcą króla Foltesta oraz zasiadała wraz z Fercartem i Keirą Metz w Radzie Królewskiej Temerii. /.../ Po rozwiązaniu Rady i Kapituły, aby móc bronić spraw magii zostaje członkinią tajnej Loży – organizacji spiskowej złożonej przez czarodziejki."
http://wiedzmin.wikia.com/wiki/Triss_Merigold

Tylko charakter jakby mniej skomplikowany...
Seybr
Użytkownik
#179 - Wysłana: 30 Wrz 2015 08:34:03
Q__:
Tylko zauważ, że Triss też piękna i z klasą oraz ma władzę

Owszem zgadza się, mimo to w stosunku do Wieska zachowuje więcej ogłady, jest lepszym partnerem i nie traktuje jego ja Yen.

Q__:
Tylko charakter jakby mniej skomplikowany...

Nic dodać nic ując.
Q__
Moderator
#180 - Wysłana: 5 Paź 2015 09:51:14 - Edytowany przez: Q__
Tak mnie zaczęło nurtować (i dotyczy to zarówno literackiego oryginału, jak i gry)... Chodzi, mianowicie o wyraźnie widoczną inteligencję Wieśków - samego Geralta, jego towarzyszy (Vesemir, Eskel, Lambert*), także antagonisty z gier - Letho, zwanego Królobójcą**:

Popatrzmy... Inteligencja czarodziejów dziwić nie może (wiadomo, kształceni latami, doskonalący wiedzę wiekami, elita intelektualna tamtejszego świata), to samo inteligencja królów, choć różnie tam z nią bywa (w końcu edukuje się takiego monarchę, wdraża do rządzenia, itd.), inteligencja kupców (konieczna w tym zawodzie, by przetrwać), inteligencja elfów (wiadomo: wrodzona i kanoniczna), nawet - widoczna mimo prostackich manier - inteligencja krasnoludzkich najemników takich jak Yarpen Zigrin czy Zoltan Chivay (w końcu są to - przynajmniej w chwilach powodzenia - dowódcy zawodowych wojsk, kondotierzy, można rzec górnolotnie, a więc nieludzie w świecie bywali, w dodatku - z racji długowieczności - mający duuużo czasu na skumulowanie wiedzy i doświadczeń - "Chodziłem w poselstwa już wtedy, kiedy wy jeszczeście na chleb mówili: "bep", a na muchy: "tapty"."), o inteligencji medyków, poetów, aptekarzy, adwokatów, kanclerzy, dworaków, uczonych nawet nie wspomnę (bo to... inteligencja zawodowa). Jednym słowem wszystko to są naturalne elity Wiedźminlandu, że tak powiem...
Pytanie natomiast jak jest z Wiedźminami (którzy posiadają sporą wiedzę fachową, potrafią być dworni itp.)... Dlaczego te żywe maszyny do zabijania są tak błyskotliwe...? Czy Przeznaczenie dobiera - na zasadzie Prawa Niespodzianki - same dzieci o odpowiednich kwalifikacjach (ot, by Lambert się nie zmarnował zatłuczony prze ojca-pijaka np.), czy też rolę naturalnego selekcjonera odgrywa tu - morderczy, jak wiemy - wiedźmiński trening (a istotna dla przetrwania go jest część teoretyczna, dająca wiedzę, którą przyswoić mogą tylko najzdolniejsi)? A może mutacja wywołana Próbą Traw wpływa pozytywnie i na zdolności umysłowe? Lub wszystko to na raz/wszystkiego po trochu?

Jak sądzicie?

* kto ich nie pamięta?
http://wiedzmin.wikia.com/wiki/Vesemir
http://wiedzmin.wikia.com/wiki/Eskel
http://wiedzmin.wikia.com/wiki/Lambert

** pewnie też znacie, jak zły szeląg, ale...
http://wiedzmin.wikia.com/wiki/Letho
 Strona:  ««  1  2  ...  4  5  6  7  8  ...  23  24  »» 
USS Phoenix forum / Różności / Wiedźmin

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!