Szanse istnienia Nemezis są marne. Jeśli istnieje, to prawdopodobnie jest to słaby, brązowy lub czerwony karzeł. I wtedy WISE powinien ją wykryć. Byłoby fajnie, gdyby Słońce miało towarzyszkę, ale poczekajmy na jakieś potwierdzone informacje.
Eviva:
Bardzo mi się podoba, że w skład naszego układu solarnego może wchodzić druga gwiazda o jakze bliskiej trekkerom nazwie - Nemesis.
Nazwa cokolwiek złowroga i mroczna, ale wzięła się chyba stąd, że obecność tak masywnego obiektu jak gwiazda powodowałaby wybicia mniejszych obiektów z naszego Obłoku Oorta. Mówiąc po naszemu: gwiazda sprawiałaby, że środek Układu Słonecznego odwiedzałoby więcej komet. Zwiększa to prawdopodobieństwo kolizji z Ziemią, a skutki uderzenia komety w Ziemię byłyby bardzo poważne. Np. wyginięcie dinozaurów ;). Takie katastrofy mogłyby się pojawiać dość regularnie, zgodnie z ruchem gwiazdy po orbicie "wokół Słońca" (byłaby to luźna orbita; obie gwiazdy krążyłyby wokół wspólnego środka ciężkości). Towarzyszka Słońca w pewnym sensie ciskałaby więc komety w naszą stronę, i to regularnie. Byłaby więc naszą Nemezis.
biter:
ednakże , te zmiany wedle mózgów z NASA nie odpowiadają ruchowi planety poruszającej sie po orbicie wokół słońca a raczej istnieniu obiektu który zawieszony by był w jednym miejscu lub zbliżał się i oddalał od słońca.
???
Możesz podać źródło tej "teorii"?
Używam cudzysłowu, bo nie wygląda mi to na teorię naukową, tylko jakąś pseudonąukę.
Przeciętny człowiek nie zdaje sobie z tego sprawy, ale prawa fizyki powodują pewne ograniczenia. Obiekty nie mogą poruszać się po kosmosie jak bądź.
Nie ma opcji, żeby jakiś obiekt "zbliżał się i oddalał od Słońca", tzn. robił taki ruch po prostej. Obiekty w kosmosie poruszają się w wyniku oddziaływań grawitacyjnych. Nie ma takich orbit "harmonicznych". Obiekt może się przybliżać i oddalać od Słońca i tak naprawdę każdy obiekt na orbicie wokółsłonecznej to robi. W tym Ziemia. Bo orbity nie są kołowe, tylko eliptyczne. Ale w ten sposób krążą planety, planetoidy i inne obiekty.
Obiekt nie może też sobie "wisieć". Pomyśl chwilę, to zobaczysz dlaczego. Taki obiekt oddziaływałby ze Słońcem grawitacyjnie. Oba obiekty by się przyciągały, więc odległość by spadała. Nie byłoby "siły odśrodkowej" (pozornej) tak jak w przypadku orbity.
biter:
Gwiazda ta miała by być niewidoczna gdyż wedle naukowców jest to tzw "gwiazda odwrócona" czyli obiekt który wysyła w przestrzeń nie światło a ciemność, jakkolwiek by tego nie tłumaczyć.
Ponownie, chętnie bym zobaczył to źródło i mam nadzieję, że odkopiesz. Astronomią interesuję się po amatorsku i na pewno nie wiem wszystkiego, ale taki tekst wygląda mi na nic więcej jak tylko stek bzdur.
"Wysyłać w przestrzeń ciemność"? To bardziej podchodzi pod jakiś okultyzm, bo już nie pod pseudonaukę.
Nigdy nie słyszałem o "gwiazdach odwróconych". Tym bardziej mnie ciekawi, w którym miejscu naukowcy z NASA o tym wspomnieli.
biter:
A według ciebie naukowcy z NASA to nie są prawdziwi naukowcy? Ale ok może być wiele teorii, zwłaszcza że na ta podaną przezemnie nie mają empirycznych dowodów.
Grunt, żeby były choć teoretyczne przesłanki. Ja o takowych nie słyszałem w przypadku "gwiazdy odwróconej wysyłającej w przestrzeń ciemność".
Seybr:
Czy ty mówisz o ciemnej gwieździe ? Ja znam takie określenie, wiem też że jej masa jest tak ogromna, powoduje to iż światło nie wydostaje się, tylko ciemna energia ma szansę uciec. Kiedyś o tym czytałem, min. wypowiadali się nasi naukowcy w miesięczniku (zapomniałem jakim).
Ciemna... gwiazda...
To znam tylko w dwóch znaczeniach.
Pierwsze to po prostu czarna dziura. O "ciemnych gwiazdach" to mówiono kiedyś, jeszcze przed Einsteinem. Generalnie chodzi o to, co dziś nazywamy czarnymi dziurami, tyle że wtedy opisywano to zwykłą fizyką newtonowską, przez co ciut inaczej się to zachowywało.
Ale łączenie tego z ciemną energią, która została dopiero niedawno "odkryta"?
Również poprosiłbym o źródło, bo te rzeczy zupełnie mi do siebie nie pasują. Nie wiem też co miałoby oznaczyć "promieniowanie ciemną energią". Na tę chwilę radzę traktować tę wypowiedź... z dystansem.
Drugie znaczenie "ciemnej gwiazdy" jest związane z ciemną
materią (nie energią). Takie "gwiazdy" mogły powstać bardzo dawno, gdy Wszechświat był jeszcze młody. Dzięki pewnej zawartości ciemnej materii, ciemne gwiazdy świeciłyby inaczej niż normalne. Nie na zasadzie fuzji. Konieczność zachodzenia fuzji ogranicza rozmiary zwykłych gwiazd. Ciemnych gwiazd by to nie dotyczyło. Dlatego byłyby w zasadzie rzadkimi, choć koniec końców masywnymi obłokami materii (z małą domieszką ciemnej materii) o średnicy nawet setki razy większej niż w przypadku największych gwiazd. A największe gwiazdy mają średnicę kilku AU.
Oczywiście, taki ogromny i masywny obiekt nie mógłby sobie raczej po cichu latać wokół Słońca ;).
Seybr:
Prawdopodobnie był by widoczny.
Byłby na pewno widoczny i to całkiem nieźle. Gwiazda Barnarda to znany, bliski nam czerwony karzeł. Jest kilka razy mniej masywna niż Słońce, świeci bardzo słabo jak na gwiazdę i jest oddalona od nas o 6 lat świetlnych (czyli dużo dalej niż mogłaby być Nemezis), a i tak mógłbym ją z łatwością dojrzeć nawet moim niezbyt dobrym amatorskim teleskopem. Ba -- nawet zwykłą, niewielką lornetką!
Sęk w tym, że gdyby Nemezis była czerwonym karłem, to co prawda na pewno mielibyśmy już ją w katalogach, ale moglibyśmy ją źle zaklasyfikować. Nie podejrzewalibyśmy, że może być tak blisko (np. 0.5 LY od Słońca). Odległość musielibyśmy potwierdzić przy użyciu paralaksy.
Seybr:
Nie ograniczaj się, wiele nowych odkryć zostaje potwierdzonych.
Oczywiście. Ale należy też pamiętać, że w necie jest mnóstwo, ale to mnóstwo totalnie bzdurnych, wyssanych z palca informacji, nie mających nic wspólnego z odkryciami czy choćby fizyką teoretyczną. Należy je omijać szerokim łukiem, a wszelkie rewelacje wypada popierać sprawdzonymi źródłami.
***
Tutaj robicie sobie z MarcinaK, za przeproszeniem, podśmiechujki, a to właśnie on przedstawia tutaj najbardziej prawdopodobne informacje. Nie żeby coś wymyślił -- to powszechnie znane i akceptowane przeświadczenie, że jeśli Słońce ma odległą towarzyszkę, to będzie to najprawdopodobniej czerwony lub brązowy karzeł. A nie żadne dziwadełko.
ElaanJo_ankaWarto zauważyć, że Eris (Xena) jest sporo mniejsza i mniej masywna od naszego poczciwego Księżyca, więc szału nie ma. Informacje, które podała
Elaan są już stare i nieaktualne. Szacowana średnica Eris została obniżona do mniej niż 2400 km, a jej księżyc otrzymał nazwę Dysnomia.