USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Różności / Niemalże Trekowa technologia
 Strona:  1  2  3  »» 
Autor Wiadomość
Alucard87
Użytkownik
#1 - Wysłana: 15 Lis 2008 23:02:34
http://www.wykop.pl/ramka/112714/touchpad-ze-scian y-tak-to-mozliwe-i-to-w-dodatku-calkiem-prostym-sp osobem

tak mi się to spodobało, że aż musiałem się z wami tym podzielić a myślałem, ze sterowanie komputerem za pomocą głosu to szczyt szpanu, teraz można kontrolować kompa ręką na ścianie
biter
Użytkownik
#2 - Wysłana: 16 Lis 2008 01:20:16
lubie nowinki ale bez przesady. Człowiek zechce się w głowę podrapać a komp włącz stronę Toruńskiej rozgłośni Radiowej ??
galaktyczny kurczak
Użytkownik
#3 - Wysłana: 16 Lis 2008 02:19:53
E... nie świci, nie gra, nie piszczy i nie miga...
biter
Użytkownik
#4 - Wysłana: 16 Lis 2008 02:21:47
E... nie świci, nie gra, nie piszczy i nie miga...

opisałeś właśnie sposób działania Radzieckiego urządzenia przez złośliwych nazywanego telewizorem.
galaktyczny kurczak
Użytkownik
#5 - Wysłana: 16 Lis 2008 16:26:57
biter
opisałeś właśnie sposób działania Radzieckiego urządzenia przez złośliwych nazywanego telewizorem.
Hmm... Trzeba dodatkowo zauważyć, że ten touchpad nie jest równie efektowny jak radziecki telewizor. Nie sądzę, aby miał możliwość wytworzenia jakże efektownych wybuchów
Alucard87
Użytkownik
#6 - Wysłana: 16 Lis 2008 19:24:31
wspomnieć należy, że owe Rubiny miały niemalże magiczną zdolność zapalania się będąc do prądu niepodłączonymi
Q__
Moderator
#7 - Wysłana: 20 Lis 2008 23:26:30
Może to nie Trek, ale widziałem kiedyś coś podobnego w "Earth - Final Confilct"

Przełom w dziedzinie transplantologii
2008-11-20 13:13

Przeszczep tchawicy, którą stworzono z komórek macierzystych chorego to przełom w medycynie o nieograniczonym potencjale, pisze „Daily Telegraph”.
30-letniej Claudii Castillo, od lat chorującej na gruźlicę, lekarze przeszczepili nowy odcinek tchawicy, który wyhodowali z jej własnych komórek.

ostęp w medycynie następuje tak szybko, że prawie każdą nowatorską operację nazywa się ‘rzełomem’", pisze dziennik. „Jednak w tym wypadku ponad wszelką wątpliwość mamy do czynienia z kamieniem milowym.”

Naukowcy udowodnili bowiem, że są w stanie stworzyć organ przy pomocy własnych komórek pacjenta, eliminując problem odrzucenia przeszczepu. Dzisiaj jest to tchawica, jutro może być jelito, a nawet serce, pisze gazeta.

Ostatnie przedsięwzięcie to wzorcowy przykład międzynarodowej współpracy naukowców z Hiszpanii, Włoch i Wielkiej Brytanii. Operacja została przeprowadzona w Barcelonie. Lekarze pobrali siedmiocentymetrowy odcinek tchawicy od 51-letniego dawcy, który zmarł na wylew. Przy użyciu metody opracowanej w Padwie, naukowcy przez sześć tygodni usuwali z tchawicy dawcy wszystkie komórki. Następnie, do tego co zostało, dołożyli komórki macierzyste Castello. Komórki macierzyste ze szpiku kostnego trzydziestolatki zostały wcześniej pobrane i naukowcy z Bristolu wyhodowali z nich większą ilość w warunkach laboratoryjnych. Komórki te po wprowadzeniu do tchawicy dawcy, zatuszowały pozostałą obcą tkankę, tak by organizm Castillo zaakceptował ją jako własną.

Dziennik zaznacza, że istnieje ogromne zapotrzebowanie na tego typu zabiegi. W Wielkiej Brytanii na przeszczep organów czeka około 8 tys. osób. Co roku przeprowadza się ponad 3 tys. przeszczepów. Około 1 tys. osób umiera zanim doczeka się dawcy. Jednak przeszczep to tylko początek problemu, ponieważ po operacji powstaje ryzyko odrzucenia organu przez układ immunologiczny biorcy. Leki immunosupresyjne mają silne działania uboczne i wywołują, m.in. wysokie ciśnienie, cukrzycę, choroby nerek, podatność na infekcje, osteoporozę i raka, i skracają długość życia średnio o 10 lat.

http://www.wprost.pl/ar/144986/Przelom-w-dziedzini e-transplantologii/
galaktyczny kurczak
Użytkownik
#8 - Wysłana: 21 Lis 2008 00:41:57
Eviva, jako że lepiej zna tematykę, pewnie lepiej się wypowie, ale:
1. Od pierwszej operacji do rozpowszechnienia metody daleko;
2. Zapewne to kosztowne, a polskiej medycyny może na to nie stać;
3. Po raz kolejny potrzeba czyichś organów, aby metoda działała.
4. Mimo wszystko patrzę z nadzieją. Może uda się wychodować też coś dla mnie w razie potrzeby?
Q__
Moderator
#9 - Wysłana: 21 Lis 2008 01:17:31
galaktyczny kurczak

1. Od pierwszej operacji do rozpowszechnienia metody daleko;
2. Zapewne to kosztowne, a polskiej medycyny może na to nie stać;


Ale jest to niewątpliwie pierwszy krok ze właściwym kierunku.
Q__
Moderator
#10 - Wysłana: 18 Wrz 2009 16:53:28
Całkiem trekowe trechnologie, i to aż 10:
http://www.space.com/technology/top10-star-trek-te ch.html
mozg_kl2
Użytkownik
#11 - Wysłana: 3 Cze 2011 10:16:54
ortkaj
Użytkownik
#12 - Wysłana: 10 Lip 2011 17:42:10 - Edytowany przez: ortkaj
Eviva
Użytkownik
#13 - Wysłana: 10 Lip 2011 18:01:39 - Edytowany przez: Eviva
Technologia holodeku coraz bliżej

IARPA, firma zajmująca się zaawansowanymi technologiami, ogłosiła nowy program, mający na celu stworzenie czegoś w rodzaju holodeku. Ich produkt ma nosić nazwę Synthetic Holographic Observation (SHO) Program. Ma to być program, pozwalający na interakcję ze środowiskiem 3d w czasie realnym. Ta technologia może współgrać z programem LiDAR, używanym do tworzenia zdjęć w 3D, map i obiektów. Realistyczny wygląd i odczucia rodem z holodeku Enterprise to to jeszcze nie jest, ale wygląda na to, że IARPA uczyniła pierwszy znaczący krok w tym kierunku.

Źródło: TrekMovie
MarcinK
Użytkownik
#14 - Wysłana: 10 Lip 2011 19:48:35
ortkaj:
http://www.sfora.pl/Zobacz-auto-przyszlosci-Hodowa ne-a-nie-produkowane-g33959

Ciekawe, czy z takim żywym autem będzie można mieć dziecko.
ps. Kto zgadnie w jakiej książce był podobny cytat?

Eviva
Czyli pracują nad czymś na kształt gry FPP ze specjalnym hełmem i czujnikami, ale bez hełmu i czujników. Tylko czemu takie rozwiązanie ma służyć? Przecież i tak człowiek nie będzie widział całego tego obrazu na raz tylko tą część na którą skieruje wzrok, więc wystarczą specjalne okulary z wyświetlaczem + urządzenie okłamujące pozostałe zmysły (węch, dotyk, smak).
Eviva
Użytkownik
#15 - Wysłana: 10 Lip 2011 20:02:26 - Edytowany przez: Eviva
MarcinK:
Ciekawe, czy z takim żywym autem będzie można mieć dziecko.

Tak pytał Lem w "Dziennikach gwiazdowych". Wspomina tam o "żywej rakiecie" i pyta "Czy będzie mozżna mieć dziecko z taką rakietą?".

Oczywiście pytanie Lema było żartobliwe, a Tobie odpowiem: a z szympansem możesz mieć dziecko?
Q__
Moderator
#16 - Wysłana: 10 Lip 2011 21:59:57 - Edytowany przez: Q__
Eviva

Eviva:
Wspomina tam o "żywej rakiecie" i pyta "Czy będzie mozżna mieć dziecko z taką rakietą

Piękny przyklad takiej "żywej rakiety" mamy potem u Zahna w "Koniu wojny"

"Było jednak coś z prawdy w krążącej od dwudziestu lat opinii, że żadna kamera ani holograf nie są w stanie wiernie oddać potężnego majestatu kosmicznego konia. Od czasu, gdy wstąpił do Sił Gwiezdnych, Roman słyszał to chyba ze sto razy, ale dopiero teraz zrozumiał wreszcie, dlaczego każdy, kto widział konia z bliska, tak bardzo upiera się, żeby jeszcze raz sprawdzić jego rzeczywiste wymiary.
Nowicjuszom stwór wydawał się ogromny. Miał dziewięćset dwadzieścia metrów długości. Kształtem przypominał walec, z zaokrąglonymi brzegami i wąskim stożkiem, który przebiegał wzdłuż całej długości. Ogromne cielsko całkowicie zasłaniało ciągnięty niewielki statek Tamplesów. Delikatna „lina”, łącząca statek z koniem, była niewidoczna, nawet na ekranie teleskopu, chwilami jednak odbijały się w niej promienie słońca, tworząc bajeczny i niesamowity obraz.
Nie wszystko dało się dostrzec za pomocą dalekosiężnych przyrządów i właśnie te odkrywane teraz cechy najbardziej zafascynowały Romana. Przede wszystkim skóra kosmicznego konia: na hologramach wydawała się jednolicie szara, w rzeczywistości mieniła się jak jedwab. Wiązki czuciowe, rozmieszczone w równoległych pierścieniach po obu stronach walca, też miały delikatniejsze kolory niż ich obrazy na hologramach. Paleta barw sięgała od jasnoniebieskiej przez ciemny burgund i jaskrawożółtą do absolutnie czarnej.
— Następuje odczyt absorpcji. — Trent przerwał rozmyślania Romana.
Ciągle niezadowolony, zaczął wreszcie okazywać trochę chłodnego zaciekawienia.
— Skóra wchłania przypuszczalnie około dziewięćdziesięciu sześciu procent padających na nią promieni słonecznych i wykazuje podobną właściwość w obrębie całego widma elektromagnetycznego.
Roman skinął głową. Domyślał się, że konie kosmiczne pochłaniały promienie o dowolnej długości fali, i że to właśnie one były źródłem siły poruszającej te potężne bestie.
— Czy wiadomo, skąd bierze się efekt połysku? — zapytał.
— Jest to prawdopodobnie zjawisko dyfrakcji zachodzące w rozpylonym pocie konia. Jeśli będę musiał zrobić kilka bezpośrednich odczytów, proszę mnie o tym wcześniej powiadomić.
Wrócił do pulpitu. Nagle na Driadzie odezwały się sygnały alarmowe.
— Ruchomy obiekt! — warknął Nussmayer.
Główny ekran przełączył się nieoczekiwanie na monitor taktyczny. Siatka nitek lasera przesunęła się poza cielsko kosmicznego konia.
— Panowie, proszę zachować spokój — powiedział Roman.
Szybko spojrzał na ekran. Mięśnie zesztywniały mu w napięciu. Program sygnalizujący ruchome obiekty przeznaczony był w zasadzie do wykrywania poruszających się powoli pocisków - zasadzek, ale w tej odległości od konia oznaczałoby to, że...
— Nie sądzę, żeby w tym miejscu coś nam zagrażało — stwierdził po chwili.
— To meteor, kapitanie — powiedział Trent, gdy obraz na ekranie teleskopu zatrzymał się i skupił na obiekcie.
— Jak mówiłem — skinął głową Roman. — To nas nie dotyczy.
— Może tak, a może nie — zaprzeczył ponuro Trent. — Wydaje mi się że Tamplesi mogą bez trudu wykorzystać tę bryłę nie tylko jako strawę dla konia, koń mógłby także, na przykład siłą telekinezy, zrzucić meteor na nasz statek.
Roman spojrzał wściekle na Trenta. W żołądku poczuł nieprzyjemny skurcz. W ciągu ostatnich pięciu lat szerzyły się w Cordonale bezzasadne uprzedzenia w stosunku do Tamplesów, lecz on odrzucił je już dawno. Teraz znowu odżyły...
— Poruczniku Nussmayer — powiedział spokojnie — czy ma pan już wektor meteoru?
— Skierowany na konia — zameldował sternik trochę zaniepokojonym głosem.
— Przewidywany punkt zetknięcia, gdzieś na przednim pierścieniu czuciowym. Trent skrzywił się.
— To nic nie znaczy — powiedział z uporem. — Tamplesi mogą rzucić go na nas w ostatniej chwili, a wówczas nasza osłona natychmiast się roztrzaska. Roman powoli odwrócił głowę.
— W takim razie niech pan się postara, żeby się nie roztrzaskała!
Trent przez chwilę wytrzymał jego spojrzenie, a potem w milczeniu wrócił do monitorów. Roman sięgnął do pulpitu. Jedną z kamer teleskopowych skierował na kosmicznego konia, dokładniej: na punkt przewidywanego zetknięcia z meteorem. Zignorował domysły Trenta i nie miał żadnych wątpliwości, do czego koniowi jest potrzebny meteor... i bardzo chciał to zobaczyć. Obraz na monitorze przesunął się nieznacznie, gdy wektor odcinka został zaktualizowany i dotknął jednej z wiązek czuciowych konia, na którą składało się osiem narządów zmysłów o intensywnej barwie i powierzchni kilku metrów kwadratowych każdy, zgrupowanych naokoło ogromnych płatów słabo widocznej, szarej skóry.
Przez chwilę nic się nie działo... Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, wiązki czuciowe pociemniały. Skóra pomiędzy nimi ściągnęła się, tworząc szczelinę o pomarszczonych brzegach. Druga kamera pokazała meteor wpadający prosto w otwór, którego brzegi z powrotem się wyrównały. Szczelina zamknęła się, a wiązki czuciowe odzyskały pierwotny kolor.
— Alarm odwołany — zarządził Roman, a gdy sygnał ucichł, obejrzał się na Trenta. Ten siedział sztywno, odwrócony plecami i wydawał się obrażony. Miał chyba nadzieję, że Tamplesi rzeczywiście zaatakują Driadę, że jego uprzedzenia potwierdzą się.
— Komandorze, chciałbym uzyskać kompletną analizę zjawiska, które przed chwilą zostało zarejestrowane — powiedział Roman. — Chodzi o ruchy meteoru, czyli zmiany wektora, interakcje z lokalnymi gradientami grawitacji i wszystko, co tylko możliwe. Tak mało wiemy o telekinezie koni kosmicznych, że naprawdę powinniśmy uzupełnić zestaw danych."


i u Huberatha w "Spokojnym, słonecznym miejscu lęgowym":

"Cielsko rakiety drgnęło po raz ostatni. Masywny, wrzecionowaty kształt znieruchomiał na równej murawie łąki. Trawa była jeszcze pokryta rosą, której nie zdążył wysuszyć wyzierający już spoza grani Ouaigh. Po chwili rakieta zaczęła rozsuwać pancerne powłoki tylne, otwierając swą torbę lęgową.
- En raketo! En portago! Os portagos! - gromadka spalonych na brąz dzieciaków ruszyła pędem do skupionych na zboczu zabudowań wioski.
- Segor pa'a! - krzyknął umorusany Jovano, widząc daleko przy zajeździe krzątającego się ojca. - Segor pa'a, trzeba przygotować en otel!
Kudłate, białe owczarki, przywykłe do wielu przylotów, przejęły opiekę nad porzuconymi stadami płowych kóz i białych owiec. Rakieta kilkakrotnie poruszyła odwłokiem, wyciskając przez otwór torby lęgowej pierwszą obłą kapsułę.
Aberto już wcześniej usłyszał grzmot pojawiającego się en raketo. Teraz, słysząc wołanie małego Jovano, przestał gryzmolić kolejne, mozolnie ułożone zdania wypracowania z geografii. Geografię lubił, lecz pisanie sprawiało mu trudność, dlatego nie lubił segory Fiory, która te wypracowania zadawała. Z ulgą zatrzasnął drewniane okładki kajetu. Rzucił zabezpieczoną pracę na ziemię i pobiegł w przeciwnym kierunku niż Jovano i jego koledzy, pobiegł ku
en port, ku en raketo.
Już z dala zauważył charakterystyczne rdzawe plamy w miejscu, gdzie obłe cielsko rakiety rozdzielało się na symetryczne fasety upodabniające je do kaczana kukurydzy. Od dwóch lat czekał na ten przylot.
- Pare Willemo przyleciał! - wrzasnął z radości. - Pare Willemo! Cyvut! - pognał, niemal gubiąc plecione sandały.
Powoli, z wysiłkiem unosiły się pokrywy głowia rakiety. Ukazywały się duralowe siłowniki hydrauliczne rozpierające brunatne skorupy. Widać było, że ten ruch odbywa się wbrew woli rakiety; mechaniczna instalacja podstępnie wbudowana w jej ciało brutalnie wyginała płyty pancerza. Z tyłu, poza cielskiem, leżało dwanaście kapsuł; torba lęgowa sflaczała przygnieciona przymkniętymi powłokami.
Coś lub ktoś szamotał się w odsłoniętym głowiu rakiety. W zielonkawym, przezroczystym śluzie widać było ciemniejszy, niezdarnie ruszający się kształt.
- Pare Willemo? - zaniepokoił się Aberto. Stary powinien był już wydobyć się z głowia, w przeciwnym razie mógł się udusić. System oddechowy działał bardzo słabo po uniesieniu przednich pokryw. Cielsko rakiety ponownie znieruchomiało.
Aberto zręcznie wspiął się po wyrostkach i gruzłach pancerza rakiety. Od wczesnych lat zaprawiał się biegając za kozami czy owcami po stromych upłazkach i skałkach doal Greillt. Zdążył poznać wszystkie żleby i piarżyska. Śmiało zapuszczał się pod samą grań.
Miękko wsunął ogorzałe ramię starając się nie uszkodzić delikatnych wachlarzy śluzowych przykrywających wnętrze. Lekko piekący śluz spowoduje, że jutro całe ramię Aberto pokryje czerwona, swędząca wysypka alergiczna.
Musiał głęboko nachylić się, zanim jego palce zacisnęły się na kościstym ramieniu starego. Lekkim, ale stanowczym ruchem ciągnął go ku górze. Czuł konwulsyjne, kurczowe drgania przechodzące przez tamto, starcze ramię, ale i brak oporu. Stary szamocząc się, drżąc, wysuwał się spod grubej warstwy pokrytego czerwonymi żyłkami śluzu. Gdy wysunęła się już jego łysa i pomarszczona głowa, Aberto zebrał mu z powiek nadmiar śluzu i wymierzył kilka szybkich policzków.
Stary kaszlnął, zwymiotował paroma garściami różowawej galaretki i otworzył oczy.
- Bon dayo, Aberto! - powiedział ze swoim szeleszczącym akcentem. Zmarszczył bezrzęse powieki w uśmiechu.
- Bon dayo, pare Willemo."


Eviva:
Tobie odpowiem: a z szympansem możesz mieć dziecko?

A różnie to bywało :
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=8&topic=2177#msg228320
ortkaj
Użytkownik
#17 - Wysłana: 11 Lip 2011 08:05:13
MarcinK
MarcinK:
Ciekawe, czy z takim żywym autem będzie można mieć dziecko.

tylko przez" in vitro"

Pięknym przykładem żywych statków kosmicznych są Leviatany (Moya) z "Farscape", wiemy, że ingerencja ludzi w rozmnażanie statków kosmicznych powoduje, że bywają one nieznośne
Eviva
Użytkownik
#18 - Wysłana: 11 Lip 2011 08:36:09
Q__:
Piękny przyklad takiej "żywej rakiety" mamy potem u Zahna w "Koniu wojny"

Również w "Farscape", "Lexx", a nawet poniekąd w TNG....
MarcinK
Użytkownik
#19 - Wysłana: 11 Sier 2011 12:25:46 - Edytowany przez: MarcinK
Link
Może trochę stary News (z marca) ale Karaluch prawie jak Borg. W "cyborgu" wykorzystano elementy takiego oto robota:
HexBugs
Seybr
Użytkownik
#20 - Wysłana: 21 Sier 2011 20:08:01
Nie wiedziałem gdzie to wkleić. Dj`eje mają już swoje panele jak w treku.

http://www.youtube.com/watch?v=OVD_Lvv4UOI&feature =player_embedded

Fajny bajer, nie powiem.
Elaan
Użytkownik
#21 - Wysłana: 28 Paź 2011 13:56:32
Czy technologia pozwoli nam uniknąć pomyłek sądowych ?

http://fakty.interia.pl/nauka/news/neurolaw-nowa-n auka-czy-science-fiction,1712346,14

Skojarzyło mi się to z oskarżeniem Scotty`ego o morderstwo w odcinku " Wolf in the fold " .
Eviva
Użytkownik
#22 - Wysłana: 28 Paź 2011 19:27:04
Zaraz pewnie adwokaci znajdą podkładkę prawną, by ich klienci nie musieli być tym badani. W jednym z cyklów opowiadań Henry'ego Kuttnera wprowadzono prawną możliwość zastosowania skopolaminy do badania podsądnych. I nagle posypały się zaświadczenia lekarskie o alergii na tę substancję. To jak z dysleksją i ADHD - odkąd zaczęto brać to pod uwagę przy wystawianiu stopni, nagle połowa uczniów chora.
Elaan
Użytkownik
#23 - Wysłana: 2 Lis 2011 21:38:19 - Edytowany przez: Elaan
Szybciej niż światło? Po fali krytyki będzie powtórka .

Naukowcy, którzy ogłosili, że neutrina mogą poruszać się szybciej niż światło, zapowiadają powtórkę z eksperymentu, w nieco inny sposób. To ich odpowiedź na falę krytyki i próba potwierdzenia wcześniejszych wyników przed ich oficjalną publikacją.

We wrześniu naukowcy z ośrodka CERN (gdzie znajduje się LHC - Wielki Zderzacz Hadronów) pod Genewą ogłosili dziwne wyniki eksperymentu OPERA. Neutrina, wysłane z CERN w stronę włoskiego laboratorium Gran Sasso, odległego o 732 km, dotarły tam o skrajnie mały ułamek sekundy szybciej, niż tę samą drogę pokonałoby światło - informowali wówczas badacze na swojej stronie internetowej.

Problem w tym, że prędkość światła uznaje się za wartość w naszym wszechświecie nieprzekraczalną. Odkrycie, że coś porusza się szybciej, obaliłoby spójność większości obowiązujących dziś w fizyce teorii.

Dla wielu krytyków najprostszym wytłumaczeniem konfundującego wyniku jest stwierdzenie, że autorzy eksperymentu przeoczyli jakiś powtarzający się "błąd systematyczny" - wynikający np. z zastosowanej metody pomiaru.

Jak podaje serwis BBC, od września na serwer elektronicznego archiwum naukowych preprintów trafiło ponad 80 publikacji naukowych dotyczących odkrycia. Autorzy większości z nich przedstawiają teoretyczne wyjaśnienia obserwacji.

Sceptyczni są wciąż sami fizycy zaangażowani w eksperyment OPERA. Pod preprintem z wynikami nie podpisało się piętnastu ze 160 autorów badań, uznając wyniki za zbyt wstępne.

"Nie podpisałem się sądząc, że oszacowanie błędu nie było właściwe" - mówi cytowany przez serwis "New Scientist" członek zespołu OPERA, Luca Stanco z włoskiego Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej. Jego zdaniem, szacowany błąd jest większy niż deklarowane 10 nanosekund.

Wobec tych wątpliwości naukowcy OPERY rozpoczynają nowe pomiary. Ich wyniki chcą poznać przed oddaniem swojej publikacji do recenzji.

Tym razem wyślą z CERN nieco węższe wiązki cząstek, co pozwoli dokładniej mierzyć czas, w jakim neutrina przemieszczą się z jednego laboratorium do drugiego. Doświadczenia mają potrwać do 6 listopada i pozwolą zaobserwować od 10 do 15 neutrin. "Jeśli się powiedzie, zyskamy wystarczającą pewność" - mówi Stanco.

Jak podkreśla cytowany przez "New Scientist" Dmitri Denisov, fizyk z amerykańskiego ośrodka Fermilab, takie działanie jest standardową procedurą przed publikacją wyników, o ile ktokolwiek się pod nimi jeszcze nie podpisał.

"Naprawdę, staramy się o pełną zgodność - mówi. - Czasami trzeba na to miesięcy, czasami nawet do roku" .

Źródło : Interia . pl
Christof
Użytkownik
#24 - Wysłana: 2 Lis 2011 23:28:00
NASA pracuje nad "wiązką trakcyjną": http://www.pcmag.com/article2/0,2817,2395724,00.as p
kordian
Użytkownik
#25 - Wysłana: 3 Lis 2011 11:18:22
hehe, dziennikarze ;)
Elaan
Użytkownik
#26 - Wysłana: 10 Lis 2011 17:10:54
Dzięki prof. Rosalind Picard i jej współpracownikom, komputer rozpoznaje nastroje ludzi .
Jakie może to przynieść korzyści i jakie zagrożenia .

http://www.polityka.pl/nauka/komputeryiinternet/15 20680,1,komputer-rozpozna-twoj-nastroj.read

http://www.polityka.pl/nauka/komputeryiinternet/15 20680,2,komputer-rozpozna-twoj-nastroj.read
Elaan
Użytkownik
#27 - Wysłana: 11 Gru 2011 16:51:13
Ciekawe, czy to odkrycie mogłoby przyczynić się do powstania szybszych komputerów ?

http://nt.interia.pl/gadzety/news/to-moze-byc-rewo lucja-we-wspolczesnej-fizyce,1732476
Q__
Moderator
#28 - Wysłana: 13 Gru 2011 22:56:26 - Edytowany przez: Q__
Wy się o gejów wykłócacie, a tu się takie rzeczy dzieją:

17-latka zrewolucjonizowała badania nad lekarstwem na raka. Co zrobiła?
RedB13.12.2011 12:00

Problemy większości nastolatków ograniczają się do chłopaków, dziewczyn, trądziku i upierdliwych starych. Ci młodzi egoiści rzadko kiedy pomagają innym. Co innego Angela Zhang - 17-latka, u której cała ludzkość ma od niedawna dług wdzięczności.

Nastolatka odkryła bowiem nano-cząsteczkę, która niszczy komórki rakowe. Co odróżnia jej metodę od dostępnych sposobów leczenia raka? To, że niszczy jedynie komórki zarażone, a sąsiadujące z nimi zdrowe pozostawia bez szwanku. Ponadto, te same cząsteczki aktywowane laserem, potrafią uwolnić dodatkowe lekarstwo.

Za swoją pracę, cudowna 17-latka z Cupertino w Kaliforni otrzymała główną nagrodę - 100 tysięcy dolarów - w naukowym konkursie marki Siemens. Nagrody przyznano w trzech kategoriach: matematyka, nauka i technologie. Zhang swoim projektem "Design of Image-guided, Photo-thermal Controlled Drug Releasing Multifunctional Nanosystem for the Treatment of Cancer Stem Cells" zdystansowała konkurencję we wszystkich trzech, zdobywając Grand Prix.

Badania Angeli zainspirowały śmierci jej dziadka oraz pradziadka.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego rak powoduje śmierć? Co robimy, żeby temu zapobiec i jak mogę pomóc? - zastanawiała się nastolatka
Angela bardzo poświęciła się badaniom. Ciężko pracowała od 2009 roku i w sumie w laboratorium dziewczyna spędziła 1000 godzin.

Choć minie jeszcze trochę czasu zanim lek wejdzie do obiegu i lekarze zastosują go na pacjentach, bez wątpienia mamy do czynienia z prawdziwym przełomem. A dokonała go dziewczyna, która prawdopodobnie jeszcze nawet nie była na randce. Tylko nieliczni potrafią zrezygnować prozaicznych, młodzieńczych uniesień dla ratowania świata. Jesteśmy pełni podziwu.

http://deser.pl/deser/1,111858,10807568,17_latka_z rewolucjonizowala_badania_nad_lekarstwem.html

Dziewczyna przwróciła mi wiarę w ludzi.
MarcinK
Użytkownik
#29 - Wysłana: 1 Sty 2012 16:11:38
Link
Coraz bliżej trikonderów.
Elaan
Użytkownik
#30 - Wysłana: 1 Sty 2012 16:23:20
Q__:
Dziewczyna przywróciła mi wiarę w ludzi.

Oby ta metoda mogła być stosowana jak najszybciej.
Rak zabiera życie tak wielu ludziom, przed którymi powinno być jeszcze wiele lat życia.
 Strona:  1  2  3  »» 
USS Phoenix forum / Różności / Niemalże Trekowa technologia

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!