Haha, przed chwila na innym forum bralem udzial w dyskusji na temat Kubicy i zasadnosci tego calego szumu wokol niego. Po 5 min tutaj pojawil sie ten topic... No coz, o czyms to swiadczy.
Powiem tak (po czesci sie powtorze z tym, co tam napisalem): kiedys bylem takim malym fanem F1. Ale wyscigu nie widzialem od lat. Nie mialem okazji - nikt tego nie ogladal, kazdy mial to w dupie. Teraz nagle Polska zaczyna byc krajem F1, teraz nagle wszyscy zaczynaja rozpoznawac teamy, orientowac sie w masie i mocy bolidow, oraz nazwiskach kierowcow. Wczesniej... praktycznie nikt nic o tym nie wiedzial. To sie dopiero nazywa moda na wielka skale! Kto wie, moze nawet medialna manipulacja?
Szczerze mowiac, naprawde nie lubie masowych zjawisk, ktore sa... glupie. Staram sie po prostu je ignorowac, ale wczesniej czy pozniej na mnie to wplynie w jakichs sposob. Moze to mnie w tym wlasnie wkurza. Nie podoba mi sie tez, ze wystarczy, ze media powiedza to, czy tamto i juz miliony osob biora to na powaznie. Wsciekle krowy, sepsa, ptasia grypa?! Co z tego wyszlo?! NIC, kompletnie NIC! Tylko troche strachu dla tych, co sie bali. Pare przypadkow smiertelnych, maksymalnie naglosnionych - a nikt nie powiedzial, ze wiecej osob umiera od spadajacych meteorytow z Marsa. Jedna smierc aktorki od ukaszenia pszczoly/osy - juz wszyscy masowo biegna do sklepu po spraye i jest wielka wrzawa. Czy byla epidemia podobnych przypadkow? Oczywiscie, ze nie! A codziennie kilka, kilkanascie, czy kilkadziesiat osob ginie w Polsce w wypadkach samochodowych. Kto sie tym przejmuje? Kto wlasnym samochodem zajmie sie tak solidnie, jak solidnie kupowal srodki przeciwko osom? Albo kto jest za kolkiem tak ostrozny, jak ostrozny byl przy nich? Lub kupujac 'wsciekle mieso' (znam wyksztalcone osoby, ktore przeszly wtedy czasowo na wegetarianizm!)...
Moze wlasnie to zjawisko - ten caly szum i ta slepa (wg mnie) reakcja milionow ludzi, ich niezdolnosc do samodzielnej, obiektywnej oceny sytuacji i niezawracania sobie glowy nieistotnymi, naglosnionymi
pierdołami - moze wlasnie to mnie wkurza. Moze wkurza mnie to dlatego, ze np. za komuny rzad probowal nami w ten sposob manipulowac? Moze wkurza mnie, ze rzad USA robi to nadal swoim obywatelom (i nie tylko) - wystarczy wlaczyc jakies ich wiadomosci. Moze najbardziej wkurza mnie to, ze skoro 'Ruscy' mogli to nam robic wtedy, a Amerykanie robia to wszystkim teraz, to to, co mamy obecnie w mediach rowniez zostanie za iles lat uznane za manipulacje?
Do pewnego stopnia (ale tylko do pewnego stopnia) sytuacja z Kubica przypomina powyzsze. Tez jest wielki szum z niczego. Ze sie dostal do F1? No, bardzo fajnie - szczegolnie z polskim tak zwanym sponsoringiem. Ale to nie powod, by czynic go bohaterem narodowym. Ze idzie mu niezle? No fakt, idzie mu niezle - ale w zadnym razie nie nalezy jeszcze do grona najlepszych! Przeciez to wszytko wymaga
czasu! Na razie Kubica ma nienajlepszy team i z tego powodu rowniez niezbyt dobry bolid. Zanim go dopracuja, zanim sie zgraja, moga minac wieki - a w najlepszym razie miesiace. Robert sam to przeciez powtarza. Nie rzuca slow na wiatr, nie usprawiedliwia sie - mowi jak jest. Zaczekajmy chwile i przekonajmy sie, czy rzeczywiscie jest dobry. Dajmy mu szanse i
czas, zeby sie wykazal. Na razie odbyl jedynie pare wyscigow! Rownie dobrze moglby zadnego nie ukonczyc i to nie przekreslaloby jego szans na swietlana przyszlosc w F1. A dobre starty mu jej jeszcze nie zapewniaja.
Plus tej sytuacji jest przynajmniej jeden: ludzie sie ciesza. Moze i kazdy powod do radosci jest dobry. Jesli chlopak jezdzi tak, ze nam sie to podoba, to czemu go nie ogladac i mu nie kibicowac? Kazdy powod do radosci jest dobry.
Tylko wg mnie ten nie jest *na razie* usprawiedliwiony - tzn. to, co Robert juz zrobil przez ten krociosienki czas, nie kwalifikuje go jako bohatera narodowego, ktorego na sile probuja z niego zrobic media. Zycze mu samych udanych startow i dojezdzania do mety zawsze w pierwszej trojce, ale nie oczekuje, ze tak bedzie juz teraz.
I nie, nie wydaje mi sie, zebym popelnil blad w rozumowaniu, jesli okaze sie, ze Kubica juz zawsze bedzie przyjezdzal trzeci, drugi, albo pierwszy. To by byl niespotykany zbieg okolicznosci, ktorego nie sposob bylo przewidziec i na ktorego generalnie nie nalezy (!) liczyc.
Kolejny plus dodatni tego wszystkiego jest taki, ze moze kiedys przy piwku w pubie obejrze sobie wyscig F1 (bo kiedys to prawie nigdy tego nie puszczali). Na pewno bede kibicowal Polakowi i bede sie cieszyl z jego sukcesow - tak to juz jest w sporcie i w kibicowaniu, z definicji. Ale z ocena postawy i umiejetnosci "naszego" kierowcy jeszcze troche poczekam. Nie uwazam, by ocenienie go w tym momencie bylo mozliwe i chocby z tego powodu nie stawialbym go (*jeszcze*) za wzorzec innym.
Wszelkim fanom, szczegolnie tym nowym, nie odradzam wcale kibicowania. Zastanowcie sie jednak: czy nie wczesnie na to, zeby pokladac w nim wielkie nadzieje? Jesli macie duzo rozumu i rozwagi, i chcecie ogladac kariere kogos wielkiego od samego poczatku, to mozecie zaryzykowac i to robic. Musicie byc wtedy przygotowani, ze Robert nie zawsze dojedzie w pierwszej osemce - ba, w ogole nie zawsze dojedzie (Schumi tez wszystkich wyscigow nie ukanczal). Zycze mu, by zdarzalo sie to jak najrzadziej, ale prawda jest taka, ze mlody, niedoswiadczony kierowca w takim teamie jak BMW Sauber ma dosc duze szanse na to, zeby calkiem czesto pojechac, uhm, niezbyt dobrze. Na pewno nie warto robic z niego kolejnego Malysza - jeszcze nie teraz. Moze za pare miesiecy, moze za rok, a moze za pare lat (a moze nigdy - mam nadzieje, ze nie) jego forma sie ustabilizuje i bedzie pewniakiem w kazdym wyscigu.
Bojkot tego wszystkiego nie ma oczywiscie sensu, bo to by bylo robienie ma przekor dla samego robiena na przekor. Po co. Polecam wiec sie zastanowic: czy to mnie w ogole interesuje? Czy jestem w stanie zniesc niezdobywanie pierwszych miejsc przez 'mojego' zawodnika w ciagu najblizszych miesiecy? Jesli tak - nie widze powodu zeby mu nie kibicowac. Jesli natomiast pojecie o F1 ma sie marne, nigdy sie niczym podobnym nie interesowalo i jesli szuka sie na sile drugiego Malysza, radze sobie odpuscic.
Co do Adama, to mysle, ze tylko glupiec nie docenilby jego osiagniec, jesli juz by sie interesowal skokami. To byl wielki zawodnik, nadal jest dobry - nie sadze, zeby ktos sie utrzymywal na topie przez tak dlugi czas. Na pewno zasluzyl na to, zeby byc idolem i nie zasluzyl na to, zeby nagle sie ludzie na niego obrazali (lol).
Moze Kubica w przyszlosci rowniez osiagnie wielki sukces - bycie kims w F1 w jego przypadku oznaczaloby klasyczna droge "od zera do bohatera". To moglby byc prawdziwy wzor. Tym bardziej, jesli sie uwzgledni jego realistyczne podejscie do mozliwosci swojego teamu (ktorego, co podkresla, jest integralna czescia - niczym wiecej, niczym mniej). Ale, na Boga, dajmy mu najpierw cos osiagnac
.
/Sh1eldeR