USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Różności / Piractwo II
 Strona:  ««  1  2  ...  5  6  7  8  9  ...  12  13  »» 
Autor Wiadomość
Toudi
Użytkownik
#181 - Wysłana: 30 Paź 2009 11:59:33
Jurgen:
Tak, ale jest róznica. Jezeli pożyczysz koledze plytę, sam z niej nie korzystasz. Kolega może z niej korzystać, dopóki ma fizyczny nośnik. Natomiast przy wymianie przez internet, każdy może korzystać ze swojej kopii, czyli "płacimy za jeden, mamy dwa". Dokładnie tak samo, jakbys skopiował płytę koledze i dał mu ją. To jest wlasnie rozposzechnianie i to zdaje się juz jest przestępstwem.

Zgodnie z prawem autorskim masz prawo zrobić kopię nośnika który posiadasz. Zgodnie z tym samym prawem, możesz dany nośnik lub jego kopię pożyczać komu chcesz - rodzinie, kolegom, osobom pozostającym w kręgu towarzyskim - ale to jest bardzo szerokie pojęcie.

Seybr:
Jedz do Rosji to pogadamy ;]. tam piraty sprzedawane są obok legali.

A w Chinach piraty są tłoczone w tłocznia i od oryginałów z zachodu odróżnia je tylko materiał na płycie. Co więcej wydania Chińskie są importowane na cały świat i sprzedawane jak legalne... Ale to już nie jest idea to jest biznes i z tym akurat powinno się walczyć. Bo po pierwsze szkodzi to klientom, bo się ich oszukuje, i daje co innego niż mówi że się daje. A dla tych co to robią, to już jest sposób utrzymania na życie, a nie szerzenie kultury.

W ogóle przy rozmowie o piractwie należy zacząć od rozróżnienia spraw komercyjnych (jak chińskie piracenie, czy handel piraconym towarem, czy też komercyjne odtwarzania), od niekomercyjnej wymiany jaką jest P2P, czy w ogóle większość wymiany w internecie.

Natomiast tak przy okazji, przypomnę wydarzenia sprzed kilku lat. Kiedy według statystyk w Polsce piractwo było (i jest) około 50%, wielkie koncerny jak WB, Sony i parę innych postanowiło wycofać się z naszego rynku. Gdy w tym samym czasie w Rosji piractwo było na poziomie 80-90% w prowadzono na rynek tzw R5, czyli gorszej jakości dvd, zawierające tylko lektora rosyjskiego, to tego część scen potrafiła tam być podmieniona na rosyjskie napisy (pamiętam, gdzieś była scena z bankomatem). Gdy w Chinach w tym samym czasie piractwo było na poziomie ponad 90%, zamiast wycofać się z ich rynku, ceny oryginałów spadły do cen piratów z targowisk.
Wniosek nasuwa się jeden, należy więcej piracić... :|
Jurgen
Moderator
#182 - Wysłana: 30 Paź 2009 12:50:49
Toudi:
Zgodnie z prawem autorskim masz prawo zrobić kopię nośnika który posiadasz. Zgodnie z tym samym prawem, możesz dany nośnik lub jego kopię pożyczać komu chcesz - rodzinie, kolegom, osobom pozostającym w kręgu towarzyskim - ale to jest bardzo szerokie pojęcie.

Ale nie możesz zdaje się ich obu jednocześnie używać - jednej pozyczyc, a z drugiej korzystać.

Toudi:
niekomercyjnej wymiany jaką jest P2P, czy w ogóle większość wymiany w internecie.

Co oznacza słowo niekomercyjna? Bo w sensie karnym nadal wymiana taka dokonywana jest w celu uzyskania korzyści majątkowej - czyli jakiegoś utworu nie płacąc za niego.
Poklok
Użytkownik
#183 - Wysłana: 30 Paź 2009 13:13:13
To prawda, że kwestia praw autorskich to skomplikowany i ważny problem, ale bym proponował trochę inne podejście. Kodeksy prawne kodeksami, ale jest jeszcze coś jak etyka i szacunek dla twórców. Ja przyjąłem sobie proste kryterium: biorę bez płacenia coś, za co powinienem był zapłacić - kradnę i tyle, i nie ma co do tego dorabiać ideologii.
Delta
Użytkownik
#184 - Wysłana: 30 Paź 2009 13:23:42 - Edytowany przez: Delta
The_D
Tylko widzisz, jak wcześniej napisałem utworu de facto się nie kupuje. Jak kupię batonik w sklepie to mogę go odsprzedać, wypożyczyć, wyrzucić do śmieci, pokroić na kawałki, dodać do ciasta, zbadać skład chemiczny itp. Z utworem mogę zrobić tylko to co jest napisane w licencji.

Ale część rzeczy, które wymieniłeś w przypadku tego batonika, możesz zrobić też z takim utworem. Z wyjątkiem rzeczy, których fizycznie nie da się z nim zrobić, ale takie ograniczenia mają wszystkie produkty. Batonik dodasz do ciasta, ale proszku do prania, czy trutki na szczury już nie (chociaż dało by się ).
A co do licencji. Kupując produkt zgadzamy się na jego wykorzystywanie zgodnie z obowiązującym prawem. I to też dotyczy wszystkich produktów. Jak przekroczysz warunki licencji na dany utwór to złamiesz prawo, jak kupisz śrutówkę i zamiast strzelać do tarczy będziesz ładował w przechodniów, to także złamiesz prawo. Nawet wspomniany batonik pod to podpada, jak wyrzucisz go, lub papierek po nim na ulicy, to mogą Ci wlepić mandat, bo prawo zakazuje śmiecić. Czyli jednak na wszystko są jakieś ograniczenia, z którymi się godzimy.

Jurgen
Dodam tylko, że UK to nie USA. A w USA VATu chyba nie ma, więc te 22% (naszego VATu) by odpadło.

Nie ma, ale ukochany (sądząc po sondażach) przywódca Obama przymierza się by go wprowadzić. Albo go w końcu w cholerę pogonią, albo jednak będzie jak w tym starym kawale w którym Gorbaczow, po latach śpiączki, obudził się wziął gazetę i roześmiał się, bo przeczytał, że USA przeszło na komunizm (no niech będzie nowa wersja: eurosocjalizm).

Borlog
Nie dokońca tak jest, bo są rónież ci co tworzą by przekazać jakąś ideę innym.

Tak. Ale często takie osoby udostępniają ją za darmo.

Ci zaś którzy wyskakuja od razu z płaceniem za jakikolwiek utwór w necie to chyba zapomnieli o tym ze ludzie moga sobie z radia nagrywac ich utwory.

Nie zapomnieli. Po pierwsze do czystych nośników dowalony jest drobny procent na konto ZAiKS-u. Po drugie tego rodzaju utwory są w radiu dla reklamy wykonawców, po to by ludzie o nich usłyszeli. Więc z ich korzyścią.

Toudi
Gdy w Chinach w tym samym czasie piractwo było na poziomie ponad 90%, zamiast wycofać się z ich rynku, ceny oryginałów spadły do cen piratów z targowisk

Trudno mi ocenić czy tam tak było, ale wątpię by cena tych oryginałów sięgnęła ceny kopii na samej "gołej" płycie. Prawdopodobnie były to ceny takie, jakie miały chińskie firmy robiące podróbki z napisami, opakowaniem itp. Np. 7 sezonów ST: Voyager kosztowało tam parę lat temu ok. 200 zł czyli jakieś 70 USD, co na tamtejsze zarobki jest już wydatkiem jak na "przedmiot zbytku" -siła nabywcza pieniądza jest po prostu inna (przy czym nie jestem w stanie powiedzieć czy firma działała legalnie czy nie, bo krzaczkami tam stoi napisane, ale najwyraźniej zezwala się jej na handel na całym świecie, bo przesyłki celnicy nie zatrzymali). A to już na tamtejsze warunki nie są małe pieniądze. Poza tym różnica między naszym a ich rynkiem jest taka, że Chińczyków jest 1,3 miliarda a nas niecałe 40 mln. Firmy bały się konsekwencji wyrzucenia z tamtego rynku, a produkcja na daleko większą skalę i tak była dla nich opłacalna, bo zamiast miliona sztuk, mogli sprzedać nawet kilkadziesiąt milionów i ten koszt jednostkowy im odpowiednio wielokrotnie spadał. Do tego produkowali w Chinach, więc i koszty mieli znacznie niższe, porównywalne z piratami, niż w Japonii czy na Zachodzie. A ostatnim zyskiem, takim w długim okresie, było/będzie wyeliminowanie przynajmniej większości pirackich wytwórni z tamtego rynku. I koncern jest w ten sposób wygrany.

Poklok
biorę bez płacenia coś, za co powinienem był zapłacić - kradnę i tyle, i nie ma co do tego dorabiać ideologii.

Otóż to.
Toudi
Użytkownik
#185 - Wysłana: 30 Paź 2009 13:57:16
Jurgen:
Ale nie możesz zdaje się ich obu jednocześnie używać - jednej pozyczyc, a z drugiej korzystać.

Polskie prawo pozwala mi zrobić kopie. Polskie prawo pozwala mi korzystać z kopii lub oryginału. Polskie prawo pozwala mi pożyczyć kopię lub oryginał. Więc to co mam w domu to będę używał. Jak pożyczę kopię koledze (bo mogę), a będę chciał lub potrzebował skorzystać z tego materiału, to przecież nie będę mu kazał oddać kopii przez teleportację, tylko użyję oryginału.

Jurgen:
Co oznacza słowo niekomercyjna? Bo w sensie karnym nadal wymiana taka dokonywana jest w celu uzyskania korzyści majątkowej

To znaczy, że nie robię tego jako sposobu na zarabianie na życie - np handel na straganie kopiami.
A ja się zapytam, co to jest korzyść majątkowa, przy dostępie do kultury? Czy oglądając obraz w muzeum osiŋam korzyść materialną? Cz słuchając muzyki w radiu, oglądając film w telewizji, osiągam korzyść majątkową? Korzyść majątkową osiąga tu muzeum (płacę za bilet), radio i telewizja - zysk z reklam, bądź opłat abonamentowych. I one też, procent z tych zysków przekazują do odpowiednich osób.

Posiadając DVD ze sklepu, mam korzyść majątkową, leży ona na półce, mogę ją odsprzedać (nawet z zyskiem, jeśli nie będzie już dostępna w normalnej sklepowej sprzedaży), ale czy posiadając kopie (pirata, czy jak zwał) mam korzyść majątkową? Przecież wartość takiego produktu jest zerowa, bądź co najwyżej wartością nośnika (za który notabene płacę i z którego cześć pieniądze jest przekazywana do - napisałbym twórców, ale poza OZZ nie wyjdzie ta kasa).

No ale weźmy inny przykład. Książka Pan Tadeusz, Mickiewicza. Prawa majątkowe do tego już wygasły (przepraszam, wówczas nie było takich praw - jest to obecnie domena publiczna). Więc mogę sobie wydrukować na domowej drukarce. Mogę sobie również taki druk sprzedać. Teraz pytanie ile taki druk będzie warty?
Ale załóżmy, że mam w domu jedno z pierwszych wydań. Pożółkłe, niektóre strony wręcz nadpalone, okłada drewniana, w połowie zjedzona przez korniki, możliwe że brakuje jakiejś strony, gdzieniegdzie literki już wyblakły i znikają. Ale jest to jedno z 5 egzemplarzy, które się zachowały. Jak myślicie jaka będzie wartość tego?
W obu przypadkach mówimy o tym samym dziele. A jednak cena jest znacząco inna. Jakbym chciał oba wydania sprzedać, to w pierwszym przypadku wezmą mnie za idiotę i kupią książkę w kiosku, za kilka złotych. W drugim mogą się zabijać, by nabyć takie wydanie. A cena może sięgnąć kosmicznych wartości.

Spytacie się jak to się ma do piracenia. Ano tak, że pytanie jest, czy wartością jest dzieło, czy to jak jest ono dostarczone. Czy korzyścią majątkową jest samo posiadanie danego dzieła?

Poklok:
Ja przyjąłem sobie proste kryterium: biorę bez płacenia coś, za co powinienem był zapłacić - kradnę i tyle, i nie ma co do tego dorabiać ideologii.

To jest zabawa w słówka. Bierzesz czy powielasz? A jeśli zapłacić, to ile?
Poklok
Użytkownik
#186 - Wysłana: 30 Paź 2009 14:11:08 - Edytowany przez: Poklok
Toudi:
To jest zabawa w słówka.

Nie, to część mojego światopoglądu.

Toudi:
Bierzesz czy powielasz?

W przypadku filmu, muzyki czy gry to jedno i to samo. Nabywasz coś, unikając płacenia za to.

Toudi:
A jeśli zapłacić, to ile?

Tyle, ile sobie zażyczy twórca. Albo wydawca, z którym autor podpisał umowę, i dystrybutorzy, z którymi umowę podpisał wydawca. Ich święte prawo sprzedawać swoja własność choćby i za milion dolarów za sztukę, nawet jeśli to np. bzdurna powieść, jakich na rynku tysiące. Uważasz, że cena jest za wysoka? To nie kupuj, nikt cię nie zmusza.


Toudi:
Posiadając DVD ze sklepu, mam korzyść majątkową, leży ona na półce, mogę ją odsprzedać (nawet z zyskiem, jeśli nie będzie już dostępna w normalnej sklepowej sprzedaży), ale czy posiadając kopie (pirata, czy jak zwał) mam korzyść majątkową? Przecież wartość takiego produktu jest zerowa, bądź co najwyżej wartością nośnika (za który notabene płacę i z którego cześć pieniądze jest przekazywana do - napisałbym twórców, ale poza OZZ nie wyjdzie ta kasa).

Nieprawda. Kupując DVD płacisz nie tylko za ładne opakowanie czy ozdobioną płytkę, to są tylko dodatki. Nabywasz przede wszystkim prawo do użytkowania treści tej płytki, która jest owocem czyjejś pracy, a którą ty masz, jak rozumiem, za bezwartościową. I faktycznie - skoro każdy może rzeczoną treść ukraść, buszując po internecie, to nikt ci za taki kradziony towar nie zapłaci, bo i niby dlaczego. Ale to nie znaczy, że kradzież przestaje być kradzieżą.
Toudi
Użytkownik
#187 - Wysłana: 30 Paź 2009 14:20:26 - Edytowany przez: Toudi
Poklok:
W przypadku filmu, muzyki czy gry to jedno i to samo. Nabywasz coś, unikając płacenia za to.

To nie to samo. Do tego gry, nie zostały zaliczone do dobra kultury ale do programów, a te mają jasno ustalone reguły. Płacisz za licencję do używania. I ta licencja nie może zostać powielona - program tak, ale licencja nie.
Więc proszę nie mieszać pojęć.

Poklok:
Tyle, ile sobie zażyczy twórca. Albo wydawca, (...) Uważasz, że cena jest za wysoka? To nie kupuj, nikt cię nie zmusza.

A jak to się ma do praw rynku, gdzie towar jest wart tyle ile gotów jest za niego zapłacić nabywca?
Uważam że cena jest za wysoka (do tego inny fragment rynku udowodnił, że można ten sam towar sprzedać taniej - Rosja, Chiny, a nawet Zachód w porównaniu do nas), więc próbuję zdobyć towar z innego źródła - że nie wspomnę, że często towar jest u nas niedostępny, dostępny wybrakowany.
Tylko, że z filmem i muzyką jest taki problem, że wydawcy mają monopol, i nie mogę iść do piekarni po drugiej stronie i kupić ten sam towar taniej.

Poklok:
Nabywasz przede wszystkim prawo do użytkowania treści tej płytki

Czyli nie nabywam korzyści majątkowych... czyli piracąc nie kradnę?
The_D
Użytkownik
#188 - Wysłana: 30 Paź 2009 14:23:40
Delta:
Ale część rzeczy, które wymieniłeś w przypadku tego batonika, możesz zrobić też z takim utworem. Z wyjątkiem rzeczy, których fizycznie nie da się z nim zrobić, ale takie ograniczenia mają wszystkie produkty

Utwór możesz wyrzucić. Możesz też sprzedać, ale tylko dlatego, że w ustawie o prawie autorskim jest napisane, że nie można zakazać odsprzedania licencji utworu z nośnikiem. Nie możesz utworu wypożyczać (poza rodziną i bliskimi znajomymi) bez specjalnej zgody, w przypadku programów nie możesz rozpracowywać jak działają od środka, nie możesz też wykorzystać jednego utworu do zrobienia i rozpowszechniania innego utworu.

Delta:
Batonik dodasz do ciasta, ale proszku do prania, czy trutki na szczury już nie (chociaż dało by się ).

Ale mogę np. kupić 2 proszki, wymieszać i odsprzedawać jako superśrodek czyszczący, ew. dodać jeszcze jakiś składnik własnego pomysłu. Podobnie z trutką itp.

Delta:
A co do licencji. Kupując produkt zgadzamy się na jego wykorzystywanie zgodnie z obowiązującym prawem. I to też dotyczy wszystkich produktów. Jak przekroczysz warunki licencji na dany utwór to złamiesz prawo, jak kupisz śrutówkę i zamiast strzelać do tarczy będziesz ładował w przechodniów, to także złamiesz prawo.

Ale w przypadku przedmiotów fizycznie kupowanych jedynym źródłem ograniczeń jest prawo, w przypadku nabycia licencji ograniczenia pochodzą od udzielającego licencję.
The_D
Użytkownik
#189 - Wysłana: 30 Paź 2009 14:37:32
Poklok:
W przypadku filmu, muzyki czy gry to jedno i to samo. Nabywasz coś, unikając płacenia za to.

No wiec pisałem, że potocznie kradzieżą może być nazwane prawie każde przysporzenie komuś straty, ale w przypadku dóbr niematerialnych to taka trochę demagogia. Np. powiedzenie, że ktoś ukradł przejazd autostradą (przejechał bez płacenia), albo ukradł seans w kinie (wszedł bez biletu) jest śmieszne.
Poklok
Użytkownik
#190 - Wysłana: 30 Paź 2009 14:41:30
Toudi:
To nie to samo. Do tego gry, nie zostały zaliczone do dobra kultury ale do programów, a te mają jasno ustalone reguły. Płacisz za licencję do używania. I ta licencja nie może zostać powielona - program tak, ale licencja nie.
Więc proszę nie mieszać pojęć.

Skutek jest ten sam. I jak mówiłem, nie chodzi mi tutaj o treść prawnych regulacji, a w każdym razie nie tylko o nie, ale i o aspekt etyczny. A z tego punktu widzenia gra nie różni się zasadniczo od filmu.

Toudi:
A jak to się ma do praw rynku, gdzie towar jest wart tyle ile gotów jest za niego zapłacić nabywca?

Tak, że postępujący w ten sposób wydawca najpewniej zbankrutuje. Ale nie zmienia to faktu, że nie ma obowiązku wyrzucania na rynek możliwie najtańszego towaru, a już na pewno nie musi udostępniać go za darmo.

Toudi:
Uważam że cena jest za wysoka (do tego inny fragment rynku udowodnił, że można ten sam towar sprzedać taniej - Rosja, Chiny, a nawet Zachód w porównaniu do nas), więc próbuję zdobyć towar z innego źródła - że nie wspomnę, że często towar jest u nas niedostępny, dostępny wybrakowany.

Jeśli uważasz, że cena jest za wysoka, albo towar marny - nie kupuj, przecież nie musisz. Zwłaszcza, że DVD to nie artykuł pierwszej potrzeby. Ewentualnie sprowadź z zagranicy, jeśli ci się to opłaci. Tak przy okazji, nie raz już w tym wątku tłumaczono, dlaczego to, że np. w Chinach jest taniej, nie oznacza automatycznie, że w Polsce sprzedaż po tej samej cenie byłaby opłacalna. A "zdobywanie towaru z innego źródła" oznacza, jak rozumiem, zdobywanie czegoś za darmo? Faktycznie, z taką alternatywą trudno wydawcy konkurować.

Toudi:
Tylko, że z filmem i muzyką jest taki problem, że wydawcy mają monopol, i nie mogę iść do piekarni po drugiej stronie i kupić ten sam towar taniej.

A wiesz, dlaczego? Bo upiec kajzerkę potrafiłby każdy, jakby się trochę przyuczył, a nagrać dobrą płytę - nie. I o ile bułki możesz robić tysiącami w ten sam sposób, przez wiele lat, i ciągle znajdować nabywców, to już tworzenie muzyki jest procesem twórczym - ergo, mamy tu do czynienia z twórcą/twórcami. Ci chcą na swojej oryginalnej pracy i pomysłach zarobić, i co w tym złego? Mogą sprzedawać płyty sami, mogą się dogadać z większym lub mniejszym wydawcą, ich wybór... A że na rynku dominuje kilku silnych graczy? No cóż, w końcu promocja i sprzedaż płyty na terenie wielu krajów wymaga pieniędzy i kontaktów, nic dziwnego, że duży może więcej. Jak dochodzi do zmowy cenowej, to trzeba z tym walczyć, ale od tego są odpowiednie urzędy. Może jestem naiwny, ale dla mnie tok myślenia "płyta jest dla mnie za droga - chciałbym taniej - wezmę sobie muzykę bez płacenia" jest nie do przyjęcia.
Poklok
Użytkownik
#191 - Wysłana: 30 Paź 2009 14:46:38
The_D:
No wiec pisałem, że potocznie kradzieżą może być nazwane prawie każde przysporzenie komuś straty, ale w przypadku dóbr niematerialnych to taka trochę demagogia. Np. powiedzenie, że ktoś ukradł przejazd autostradą (przejechał bez płacenia), albo ukradł seans w kinie (wszedł bez biletu) jest śmieszne.

Nie, nie jest śmieszne. Sprzedawać można długopisy, ale też owoc pracy intelektualnej, i tak jedno, jak i drugie można przywłaszczyć sobie bez płacenia. Nie jest to może kradzież w sensie ścisłym, ale ja tam nie widzę wielkiej różnicy z etycznego widzenia.
Delta
Użytkownik
#192 - Wysłana: 30 Paź 2009 14:56:16 - Edytowany przez: Delta
Toudi
A jak to się ma do praw rynku, gdzie towar jest wart tyle ile gotów jest za niego zapłacić nabywca?

No tak, ale czy to my jako pojedynczy nabywcy mamy prawo o tym w ten sposób decydować, że nie podoba mi się cena to sobie skopiuję?
Jeśli autor żąda ceny zbyt wygórowanej, to mu towar (jak każdy inny) nie zejdzie i jest sam sobie winien. Ale dalej nie da się usprawiedliwić tego, że my sami weźmiemy sobie ten niechodliwy towar. To tak jak z np. domem. Jeśli zawołam zbyt wysoką cenę, to nikt mi go nie kupi, ale też nikt mi w nim nie zamieszka tylko dlatego, że taką ma ochotę i akurat nie ma gdzie mieszkać.

do tego inny fragment rynku udowodnił, że można ten sam towar sprzedać taniej - Rosja, Chiny, a nawet Zachód w porównaniu do nas

Dlatego kto ma możliwość, zaopatruje się w tych tańszych źródłach. Przy czym jednostkowo to także jest utrudnione, bo wysyłka z Chin kosztuje drugie tyle co wspomniany ST: Voyager. A jeśli sprowadzasz hurtem i zamierzasz to potem odsprzedawać, to podlegasz polskiemu prawodawstwu. Czyli musisz opłacić cło, zarejestrować działalność gospodarczą i zapłacić podatek od zysku, co winduje cenę.

Czyli nie nabywam korzyści majątkowych... czyli piracąc nie kradnę?

To pytanie do Jurgena -on jest prawnikiem.
Ale o ile wiem, polskie prawo uznaje za przestępstwo piractwa rozpowszechnianie utworu (czyli możesz ściągać z torrenta i nie jest to piractwo, ale udostępniając ściągane pliki lub inne już piracisz). Natomiast chyba kwestą sporną jest czy to, czy za odniesienie korzyści majątkowej nie można uznać tego, że za produkt nie zapłacono tyle ile sprzedający (w sensie: posiadający prawa do sprzedaży tego produktu) wołał.

The_D
Utwór możesz wyrzucić. Możesz też sprzedać, ale tylko dlatego, że w ustawie o prawie autorskim jest napisane, że nie można zakazać odsprzedania licencji utworu z nośnikiem. Nie możesz utworu wypożyczać (poza rodziną i bliskimi znajomymi) bez specjalnej zgody, w przypadku programów nie możesz rozpracowywać jak działają od środka, nie możesz też wykorzystać jednego utworu do zrobienia i rozpowszechniania innego utworu.

Zgoda, ale to już są szczegółowe obwarowania prawne dotyczące danego produktu, które dla niego są charakterystyczne. Na takiej samej zasadzie nie wolno mi strzelać z broni do przechodniów, albo mogę stracić gwarancję na jakiś sprzęt jeśli będę go używał niezgodnie z jego przeznaczeniem.

Ale mogę np. kupić 2 proszki, wymieszać i odsprzedawać jako superśrodek czyszczący, ew. dodać jeszcze jakiś składnik własnego pomysłu. Podobnie z trutką itp.

A kupujący może Cię za to podać potem do sądu.
I chyba producent batonika/trutki też bo wykorzystujesz recepturę zastrzeżoną prawem patentowym.

Ale w przypadku przedmiotów fizycznie kupowanych jedynym źródłem ograniczeń jest prawo, w przypadku nabycia licencji ograniczenia pochodzą od udzielającego licencję.

Ale jedynie takie, które są zgodne z obowiązującym prawem.
Seybr
Użytkownik
#193 - Wysłana: 30 Paź 2009 15:15:47
Toudi:
Posiadając DVD ze sklepu, mam korzyść majątkową, leży ona na półce, mogę ją odsprzedać (nawet z zyskiem, jeśli nie będzie już dostępna w normalnej sklepowej sprzedaży), ale czy posiadając kopie (pirata, czy jak zwał) mam korzyść majątkową? Przecież wartość takiego produktu jest zerowa, bądź co najwyżej wartością nośnika (za który notabene płacę i z którego cześć pieniądze jest przekazywana do - napisałbym twórców, ale poza OZZ nie wyjdzie ta kasa).

Sam sobie zaprzeczasz. Osiągasz korzyść majątkową kupując legalną płytkę dvd czy pirata. Obydwa produkty zawierają film, czyli dobro intelektualne. Jednym słowem uzyskujesz dobro intelektualne, nie ważne ile nośnik, opakowanie kosztuje. Liczy się co na nim jest.

Toudi:
To nie to samo. Do tego gry, nie zostały zaliczone do dobra kultury ale do programów, a te mają jasno ustalone reguły. Płacisz za licencję do używania. I ta licencja nie może zostać powielona - program tak, ale licencja nie.
Więc proszę nie mieszać pojęć.

Licencja jasno mówi, przynajmniej w wielu przypadkach. Dana gra może być instalowana na jednym kompie. Nie wolno jej powielać dla osób trzecich.
Na siłę próbujesz usprawiedliwić piracenie. Podeślę ten temat pewnemu czasopismu ;].
The_D
Użytkownik
#194 - Wysłana: 30 Paź 2009 16:20:46 - Edytowany przez: The_D
Poklok:
Nie, nie jest śmieszne. Sprzedawać można długopisy, ale też owoc pracy intelektualnej,

Owszem, można "sprzedać" owoc pracy intelektualnej, czyli przenieść majątkowe prawa autorskie. Ale kupując płytę nie nabywasz praw majątkowych, które pozwalają robić z utworem co chcesz (byle w granicach prawa), a jedynie pozwolenie na wykorzystanie utworu w pewnym ograniczonym zakresie.

i tak jedno, jak i drugie można przywłaszczyć sobie bez płacenia. Nie jest to może kradzież w sensie ścisłym, ale ja tam nie widzę wielkiej różnicy z etycznego widzenia.

A ja widzę w przypadku kradzieży rzeczy fizycznej okradziony traci przywłaszczony przedmiot. W przypadku własności intelektualnej traci jedynie potencjalny zysk, satysfakcję itp. Dla mnie to wystarczy, żeby nie nazywać kradzieżą sytuacji gdy "okradzionemu" nie ubywa.
Oczywiście nie usprawiedliwiam tym pobierania z internetu, ale zmieniam kwalifikację.

Delta:
Zgoda, ale to już są szczegółowe obwarowania prawne dotyczące danego produktu, które dla niego są charakterystyczne. Na takiej samej zasadzie nie wolno mi strzelać z broni do przechodniów, albo mogę stracić gwarancję na jakiś sprzęt jeśli będę go używał niezgodnie z jego przeznaczeniem.

No tak, ale strzelania z wiatrówki do przechodniów nie nazwiesz kradzieżą wiatrówki, ani wykorzystania w drukarce niefirmowych tuszy kradzieżą drukarki, ani dosypanie trutki do ciasta nie będzie kradzieżą trutki. A jednak zwielokrotnienie utworu bez pozwolenia, albo publiczne odtworzenie chcesz już nazwać kradzieżą.
Toudi
Użytkownik
#195 - Wysłana: 30 Paź 2009 16:29:34 - Edytowany przez: Toudi
Delta:
No tak, ale czy to my jako pojedynczy nabywcy mamy prawo o tym w ten sposób decydować, że nie podoba mi się cena to sobie skopiuję?

Jeśli nie my to kto?

Delta:
Dlatego kto ma możliwość, zaopatruje się w tych tańszych źródłach.

Ale często jest to niemożliwe - patrz wcześniejsze uwagi o np iTunes...
Do tego często chodzi tu o wielkie koncerny, które mają przedstawicielstwa na większości rynków. I należy pamiętać, że czasy gdy na dany rynek trzeba było robić osobne wydanie juz minęły (czasy VHSów), teraz można robić jedno wydanie na cały kontynent. Jaki to problem dla takie wydawcy, przerzucić tirem kilka wydań do danego kraju? (oczywiście nie licząc bardzo sztucznego podziału regiony - który jest wymysłem wydawctów, nie potrzeb rynku)

Seybr:
Sam sobie zaprzeczasz. Osiągasz korzyść majątkową kupując legalną płytkę dvd czy pirata.

Czy my na pewno mówimy o dzisiejszych realiach? Pisałem już wcześniej, że czasy piratów z targowiska juz mineły. Do tego mówiłem by odróżnić proceder komercyjny, od użytku domowego.

Seybr:
Na siłę próbujesz usprawiedliwić piracenie. Podeślę ten temat pewnemu czasopismu ;].

A ty na siłe usiłujesz dowieść, że coś co w myśl polskiego prawa jest legalne, jest sprzeczne, oraz nieetyczne. Mieszając pojęcia oraz zakres działania.
Seybr
Użytkownik
#196 - Wysłana: 30 Paź 2009 17:16:06
Toudi

Toudi:
Czy my na pewno mówimy o dzisiejszych realiach? Pisałem już wcześniej, że czasy piratów z targowiska juz mineły. Do tego mówiłem by odróżnić proceder komercyjny, od użytku domowego.

Czy ty nie rozumiesz, że pobieranie czy kupowanie piratów to jedno i to samo. Tu i tu kradniesz, tylko w jednym przypadku zarabia cwaniak sprzedając komuś płytę.

Toudi:
A ty na siłe usiłujesz dowieść, że coś co w myśl polskiego prawa jest legalne, jest sprzeczne, oraz nieetyczne. Mieszając pojęcia oraz zakres działania.

Wiesz kiedy kradzież może być etyczna. W tedy kiedy nie masz kasy na chleb i jesteś w akcie desperacji by dać dziecku zjeść.
Filmy, gry to dobro kolejnego rzędu. Stać ciebie na TV, kino domowe czy kompa to i stać na gry. Nie trzeba od razu mieć nowości.
Kradzież dóbr intelektualnych w naszym kraju jest chroniona prawem autorskim. Nie można udostępniać jak i posiadać lewych filmów.

Co to jest proceder komercyjny ? To jak ja na wielką skalę będę kradł auta i przemycał do Rosji to w tedy będzie PROCEDER KOMERCYJNY. Jeżeli będę kradł tylko dla siebie to wedle twojego toku myślenia nic złego nie robię.

Zrozum prawo jest prawem. Jest coś takiego jak moralność, ja wiem że Polacy mają w genach złodziejstwo. Bóg dał takie przykazanie:

7) Nie kradnij
10) Ani żadnej rzeczy, która jego jest


Ja wiem jakie są prawa rynku. Wytwórnie muzyczne są łase na kasę, pseudo gwiazdy chcą zarobić. Dla tego nie słucham pop sieki, RNB, całego szajsu made in MTV czy Viva.

Piractwo ma swoje plusy, bo są rzeczy w naszym kraju nie dostępne. Tak czy siak ja mam swoje zdanie a ty swoje. Staram się je uszanować, ale opiny na ten temat nie zmienię.

Zobaczysz jak kiedyś okradną Ciebie z Twojej pracy, gdzie ciężko włożyłeś serce, kasę. Przyjdzie jakiś cwaniak i zajuma to. A o prawach autorskich coś wiem, bo pewna stacja użyczyła sobie moje nagranie bez zgody. Miał być sąd ale skończyło się polubownie.
Toudi
Użytkownik
#197 - Wysłana: 30 Paź 2009 17:18:01 - Edytowany przez: Toudi
Seybr:
Czy ty nie rozumiesz, że pobieranie czy kupowanie piratów to jedno i to samo. Tu i tu kradniesz, tylko w jednym przypadku zarabia cwaniak sprzedając komuś płytę.

Nie chce m się już. Paragrafy poproszę!

Seybr:
stać na gry. Nie trzeba od razu mieć nowości.

I znowu zmieniasz zasady. Co do tego mają do tego gry?

edit:
i jeszcze
Seybr:
posiadać lewych filmów.

Doradzam przeczytać ustawę o prawie autorskim.
Jurgen
Moderator
#198 - Wysłana: 30 Paź 2009 19:51:52
Toudi:
Polskie prawo pozwala mi zrobić kopie. Polskie prawo pozwala mi korzystać z kopii lub oryginału. Polskie prawo pozwala mi pożyczyć kopię lub oryginał. Więc to co mam w domu to będę używał. Jak pożyczę kopię koledze (bo mogę), a będę chciał lub potrzebował skorzystać z tego materiału, to przecież nie będę mu kazał oddać kopii przez teleportację, tylko użyję oryginału.

Nie jestem pewny, czy jeżeli sporządzisz sobie kopię, to czy możesz ja pożyczyć. Wątpię.

Toudi:
Przecież wartość takiego produktu jest zerowa, bądź co najwyżej wartością nośnika (za który notabene płacę i z którego cześć pieniądze jest przekazywana do - napisałbym twórców, ale poza OZZ nie wyjdzie ta kasa).

Korzyścią jest tu utwór. Bo - mimo, ze jest to rzecz niematerialna - ma wartość majątkową.

Toudi:
W obu przypadkach mówimy o tym samym dziele. A jednak cena jest znacząco inna.

Nie, to nie jest to samo dzieło. W tym drugim przypadku cenę "robi" właśnie nośnik, a nie utwór.

Toudi:
A jak to się ma do praw rynku, gdzie towar jest wart tyle ile gotów jest za niego zapłacić nabywca?

Jak ktoś nie jest gotów zapłacić tyle, ile żąda sprzedawca, to nie kupuje, proste. Myśląc jak Ty, biorę Forda Mondeo na jazdę próbną, rzucam doradcy klienta stówę (bo tyle moim zdaniem wart jest samochód), wywalam go z samochodu (bo już jest mój) i proszę.

Toudi:
Czyli nie nabywam korzyści majątkowych... czyli piracąc nie kradnę?

O korzyści już pisałem. A co do kradzieży, to polecam lekturę kodeksu karnego...

Toudi:
Tylko, że z filmem i muzyką jest taki problem, że wydawcy mają monopol, i nie mogę iść do piekarni po drugiej stronie i kupić ten sam towar taniej.

Forda też niekupię w salonie Skody, ani bułki społemowskiej w innym sklepie... tak samo możesz kupić samochód innego producenta (tańszego), inną bułkę (tańszą) czy płytę innego artysty. Ale tego samego samochodu/bułki/płyty - legalnie - nikt nie sprzeda Ci taniej, bo musiałby sam stracić.

Toudi:
Jeśli nie my to kto?

My, ale nie w ten sposób, że mówimy sprzedawcy "masz sprzedawać za tyle, bo jak nie to będziemy piracić/strzelę Ci w czapę, okradnę Cię czy co tam jeszcze za groźbę wymyslę", tylko "za tyle nie kupię". I albo gość decyduje się sprzedać taniej, albo nie sprzedaje i tyle.

Co do przepisów, to zaczynają się one od art. 115 prawa autorskiego.
Jurgen
Moderator
#199 - Wysłana: 30 Paź 2009 19:58:52
Rozdział 14
Odpowiedzialność karna
Art. 115. 1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
2. Tej samej karze podlega, kto rozpowszechnia bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie albo publicznie zniekształca taki utwór, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie.
3. Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w inny sposób niż określony w ust. 1 lub ust. 2 narusza cudze prawa autorskie lub prawa pokrewne określone w art. 16, art. 17, art. 18, art. 19 ust. 1, art. 191, art. 86, art. 94 ust. 4 lub art. 97, albo nie wykonuje obowiązków określonych w art. 193 ust. 2, art. 20 ust. 1-4, art. 40 ust. 1 lub ust. 2,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Art. 116. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ust. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
3. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
4. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Art. 117. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom w celu rozpowszechnienia utrwala lub zwielokrotnia cudzy utwór w wersji oryginalnej lub w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Art. 118. 1. Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przedmiot będący nośnikiem utworu, artystycznego wykonania, fonogramu, wideogramu rozpowszechnianego lub zwielokrotnionego bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom nabywa lub pomaga w jego zbyciu albo przedmiot ten przyjmuje lub pomaga w jego ukryciu,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
2. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 5.
3. Jeżeli na podstawie towarzyszących okoliczności sprawca przestępstwa określonego w ust. 1 lub 2 powinien i może przypuszczać, że przedmiot został uzyskany za pomocą czynu zabronionego,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Art. 1181. 1. Kto wytwarza urządzenia lub ich komponenty przeznaczone do niedozwolonego usuwania lub obchodzenia skutecznych technicznych zabezpieczeń przed odtwarzaniem, przegrywaniem lub zwielokrotnianiem utworów lub przedmiotów praw pokrewnych albo dokonuje obrotu takimi urządzeniami lub ich komponentami, albo reklamuje je w celu sprzedaży lub najmu,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
2. Kto posiada, przechowuje lub wykorzystuje urządzenia lub ich komponenty, o których mowa w ust. 1,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Art. 119. Kto uniemożliwia lub utrudnia wykonywanie prawa do kontroli korzystania z utworu, artystycznego wykonania, fonogramu lub wideogramu albo odmawia udzielenia informacji przewidzianych w art. 47,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Kluczowe dla nas przepisy to:

art. 116 ust. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie

art. 117 ust 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom w celu rozpowszechnienia utrwala lub zwielokrotnia cudzy utwór w wersji oryginalnej lub w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie

kwestie zysku i uczynienia sobie z piractwa źródła dochodu to już kwestie poboczne i statuujące typy kwalifikowane przestępstwa.
Toudi
Użytkownik
#200 - Wysłana: 30 Paź 2009 20:53:12
Jurgen:
Nie jestem pewny, czy jeżeli sporządzisz sobie kopię, to czy możesz ja pożyczyć. Wątpię.

To pożyczę oryginał, jeśli to ma jakies semantyczne znaczenie. A korzystał będę w domu z kopii.

Jurgen:
Jak ktoś nie jest gotów zapłacić tyle, ile żąda sprzedawca, to nie kupuje, proste. Myśląc jak Ty, biorę Forda Mondeo na jazdę próbną, rzucam doradcy klienta stówę (bo tyle moim zdaniem wart jest samochód), wywalam go z samochodu (bo już jest mój) i proszę.

Ale przy piraceniu nie bierzesz, tylko robisz kopie, jeśli w czasie jazdy próbnej zrobisz kopie i uważasz, że jest to warte 100zł, to jaki problem? Przy czym oryginał zostawiasz u dilera nienaruszony.

Jurgen:
Forda też niekupię w salonie Skody, ani bułki społemowskiej w innym sklepie... tak samo możesz kupić samochód innego producenta (tańszego), inną bułkę (tańszą) czy płytę innego artysty. Ale tego samego samochodu/bułki/płyty - legalnie - nikt nie sprzeda Ci taniej, bo musiałby sam stracić.

Zepsuć te wszystkie porównania? Nawet dwie bułki wyjęte z tej samej partii z tego pieca nie są identyczne. Podczas gdy kopie cyfrowe sa identyczne. Do tego wykonanie kopii jest wymaga prawie zerowego czasu i prawie zerowego nakładu pracy. Pytałem się stronę wcześniej, dlaczego gościa który zrobił kopię Forda Mustanga, nie nazywa sie piratem i nie wsadza sie do wiezienia?

Jurgen:
Korzyścią jest tu utwór. Bo - mimo, ze jest to rzecz niematerialna - ma wartość majątkową. (...)
O korzyści już pisałem. A co do kradzieży, to polecam lekturę kodeksu karnego...

Problem jest wyraz kradzież. Czy oglądając/słuchać dzieła kulturalne (obraz, książka, film, muzyka) kradnę te dzieła? Czy czasem ich głównym celem nie jest właśnie być odbieranym przez ludzi. A nie zysk z ich sprzedaży? Czy coś sie nie pomyliło w tym 20-21 wieku?

Jurgen:
Co do przepisów, to zaczynają się one od art. 115 prawa autorskiego.

Całą ustawe już kilka razy czytałem. Pamiętam nawet, że są osoby które na siłę usiłuja powiązać dozwolny użytek, z opłatą za czyste nośniki. Mimo że w ustawie nie ma nić takiego.

Jurgen:
art. 116 ust. 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie

art. 117 ust 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom w celu rozpowszechnienia utrwala lub zwielokrotnia cudzy utwór w wersji oryginalnej lub w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie

A Art.23 mówi:
Prawo Autorskie:
Art. 23.
1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego.

Wiecie dlaczego tak usilnie staram się rozróżnić zastosowanie komercyjne od niekomercyjnego?
Poklok
Użytkownik
#201 - Wysłana: 30 Paź 2009 23:22:22 - Edytowany przez: Poklok
The_D:
Owszem, można "sprzedać" owoc pracy intelektualnej, czyli przenieść majątkowe prawa autorskie. Ale kupując płytę nie nabywasz praw majątkowych, które pozwalają robić z utworem co chcesz (byle w granicach prawa), a jedynie pozwolenie na wykorzystanie utworu w pewnym ograniczonym zakresie.

Wiem, ale przecież nie mówię o odstąpieniu praw majątkowych, a o sprzedawaniu w Empiku DVD z filmem, który ktoś przecież musiał wymyślić i nakręcić A ściąganie tego filmu z torrentów, nawet jeśli nie jest sensu stricto naruszeniem prawa (nie wiem, nie znam się), jest imho... no, nieuczciwe po prostu, by nie użyć mocniejszych słów.

The_D:
A ja widzę w przypadku kradzieży rzeczy fizycznej okradziony traci przywłaszczony przedmiot. W przypadku własności intelektualnej traci jedynie potencjalny zysk, satysfakcję itp. Dla mnie to wystarczy, żeby nie nazywać kradzieżą sytuacji gdy "okradzionemu" nie ubywa.
Oczywiście nie usprawiedliwiam tym pobierania z internetu, ale zmieniam kwalifikację.

"Jedynie"... wiesz, mnie naprawdę niewiele obchodzi, jak prawnik zakwalifikowałby taką sytuację (wybacz, Jurgen ). Omijam szerokim łukiem eMula nie ze względu na kodeksy karne. Mam po prostu takie wewnętrzne przekonanie, że jeśli się korzysta z czyjejś pracy, to wypadałoby mu za to zapłacić. No chyba, że sam autor sobie tego nie życzy, ale przecież nie o takiej sytuacji tu mówimy. Zatem sorry - dla mnie ściągniecie z torrenta nowej płyty jest złodziejstwem.
Seybr
Użytkownik
#202 - Wysłana: 31 Paź 2009 09:25:12
Poklok:
No chyba, że sam autor sobie tego nie życzy, ale przecież nie o takiej sytuacji tu mówimy.

Ja tak robię czasem i swój produkt daje za free w sieć ;].
The_D
Użytkownik
#203 - Wysłana: 31 Paź 2009 16:35:17
Poklok:
Wiem, ale przecież nie mówię o odstąpieniu praw majątkowych, a o sprzedawaniu w Empiku DVD z filmem, który ktoś przecież musiał wymyślić i nakręcić A ściąganie tego filmu z torrentów, nawet jeśli nie jest sensu stricto naruszeniem prawa (nie wiem, nie znam się), jest imho... no, nieuczciwe po prostu, by nie użyć mocniejszych słów.

Pisałem już raz, ale powtórzę. Nie usprawiedliwiam ściagania z internetu, jazdy autobusem bez biletu, czy wchodzenia do kina bez płacenia, ale nie podoba mi się wrzucanie wszystkiego do jednego worka z kradzieżą.

Toudi:
Ale przy piraceniu nie bierzesz, tylko robisz kopie, jeśli w czasie jazdy próbnej zrobisz kopie i uważasz, że jest to warte 100zł, to jaki problem? Przy czym oryginał zostawiasz u dilera nienaruszony.

To może ugryźmy sprawę z innej strony. Czy jeżeli np. PKS ustanowi cenę za bilet, która jest dla Ciebie za wysoka, to dopuszczasz jazdę na gapę jako etyczny sposób walki z wysokimi cenami?
Abigail
Użytkownik
#204 - Wysłana: 31 Paź 2009 19:06:27
The_D:
To może ugryźmy sprawę z innej strony. Czy jeżeli np. PKS ustanowi cenę za bilet, która jest dla Ciebie za wysoka, to dopuszczasz jazdę na gapę jako etyczny sposób walki z wysokimi cenami?

Gdy Lubelskie MPK coś takiego zrobiło, powstała szeroko zakrojona akcja oddawania biletów - tzn. osoby wysiadające oddawały swoje bilety wchodzącym, dzięki czemu nawet kilka osób mogło przejechać się za darmo. Skutek był taki, że ceny obniżono To taki trochę offtop.
Poklok
Użytkownik
#205 - Wysłana: 31 Paź 2009 20:12:14
The_D:
Pisałem już raz, ale powtórzę. Nie usprawiedliwiam ściagania z internetu, jazdy autobusem bez biletu, czy wchodzenia do kina bez płacenia, ale nie podoba mi się wrzucanie wszystkiego do jednego worka z kradzieżą.

No cóż, po prostu moja definicja kradzieży jest szeroka, albo twoja wąska - zależy jak spojrzeć. W sumie nie ma co kruszyć kopii o semantykę
Toudi
Użytkownik
#206 - Wysłana: 31 Paź 2009 21:00:14
Poklok:
W sumie nie ma co kruszyć kopii o semantykę

Samantyka w tych sprawach, jak widać jest bardzo ważna. Gdyby było inaczej, nie byłoby w ogóle problemu nad którym dyskutujemy.

Do tego stosowanie zbyt szerokiej definicji, może doprowadzić, że nawet recenzja będzie piractwem. Zakładając że każdy pirat = niesprzedana kopia, czyli utracone korzyści. To co z negatywnymi recenzjami? Te często mają jeszcze większy zasięg niż pirackie kopie. Czy autor negatywnej recenzji (takiej która autentycznie zniechęca do oglądania, słuchania itd - czy jest szczera i prawdziwa, to nie ważne) , nie powinień zwracać wydawcy odpowiedniej wielokrotności opłat za dane dzieło? W końcu każda osoba, która po przeczytaniu danej recenzji, nie kupiła utworu, który kipiła by gdyby nie recenzja, to utracone korzyści.

negatywna recenzja = utracone korzyści
piractwo = utracone korzyści
piractwo = złodziejstwo/kradzież
negatywna recenzja = złodziejstwo/kradzież

To jest właśnie semantyka.
Jurgen
Moderator
#207 - Wysłana: 31 Paź 2009 21:31:28
Z prawnego punktu widzenia ne ma słowa piractwo. To co rozumiemy jako piractwo - już o tym pisałem - może nawet nie być przestępstwem. Przyjmijmy jednak na chwilę, że "piractwo" to "przestępcze naruszenie praw autorskich". No więc tak rozumiane piractwo to nie kradzież, bo kradziez to zupełnie inne przestępstwo. Kradziez to przywłaszczenie sobie cudzej rzeczy. Rzeczy i generalnie chodzi tu o rzeczy materialne. Czyli samochód, bułkę itp. Tyle z prawnego punktu widzenia.

Toudi

Po pierwsze jakość kopii nie ma najmniejszego znaczenia. Po prostu w czasach "analogowcyh" po pierwsze nie istniało u nas coś takiego jak prawo autorskie, więc piractwo było legalne (ustawa weszła w życie w 1994 r.), po drugie, kopia analogowa nie była konkurencją dla oryginału. natomiast w świetle obecnego prawa kopia analogowa jest tak samo traktowana jak cyfrowa.

Co do kopii Mustanga, to jest on raczej chroniony patentami (które mają znacznie krótszy czas ochrony), a jezeli jest chroniony prawem autorskim, to podstawowa sprawa to zgoda firmy. O ile dobrze wiem, to firmy motoryzacyjne nawet popierają tego typu akcje, bo to jest dla nich darmowa reklama. A skoro jest zgoda, to nie ma piractwa.
Odnośnie kopiowania "w ogóle", to gdyby istniała mozliwość darmowego lub taniego kopiowania przedmiotów materialnych, to założę się, że skopiowanie samochodu byłoby takim samym przestępstwem jak piracenie. Teraz natomiast skopiowanie pojedynczego egzemplarza lub w niewielkiej serii jest kosztowniejsze (znacznie!) niz kupno nowego samochodu. I dlatego nowy samochód raczej kupisz w salonie, a skopiujesz stary, już nieprodukowany. Ewentualnie kopiuje się samochody, gdy ktoś chce mieć maszynę podobna np. do opla corsy, ale o lepszych osiągach więc na bazie jakiejś "rakiety" buduje się coś, co ją przypomina. A to znowu jest promocja dla producenta, więc z tym nie walczy.

Toudi:
Całą ustawe już kilka razy czytałem.

A doczytałeś ust. 2 artykułu 23, który cytowałeś?

Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Korzystanie (czyli oglądanie/słuchanie/granie itp. - w zalezności do czego dany utwór służy), a nie rozpowszechnianie i z pojedynczych (a nie zwielokrotnionych) egzemplarzy...

Toudi:
Wiecie dlaczego tak usilnie staram się rozróżnić zastosowanie komercyjne od niekomercyjnego?

Wolno nieodpłatnie korzystać, a nie rozpowszechniać. jeżeli więc nagrasz sobie umieszczony w internecie teledysk (na przykłąd), to możesz sobie go na komputerze odtwarzać. Ale nie wolno Ci go juz rozpowszechniać.
Jurgen
Moderator
#208 - Wysłana: 31 Paź 2009 21:46:07 - Edytowany przez: Jurgen
Toudi:
negatywna recenzja = utracone korzyści
piractwo = utracone korzyści
piractwo = złodziejstwo/kradzież
negatywna recenzja = złodziejstwo/kradzież

To jest właśnie semantyka.

Nie, to jest logika stosowana na skróty. Ale logika jest dopiero początkiem mądrości, nie zaś jej końcem. Ja moge napisać tak:

piractwo = utracone korzyści
konkurencja = utracone korzyści
piractwo = konkurencja.

Absurd? Albo lepiej:

piractwo = utraone korzyści
kryzys = utracone korzyści
kryzys = piractwo

Bo gdybys logicznie opisał ten skrót, który Ty napisałeś, to wyglądałoby to tak:
1. Piractwo przynosi autorowi utratę korzyści.

*Zdanie piractwo to utracone korzyści jest nieprawdziwe. Piractwo to pewne zachowanie (a właściwie działanie człowieka/ludzi, a utrata korzyści to negatywna zmiana w majątku podmiotu (poprzez niewłączenie do niego, tego co powinno/mogło do niego wejść, bądź poprzez wyjście z niego, tego co w nim było). Czyli logicznie dwa zupełnie inne rzeczy.

2. Negatywna recenzja przynosi autorowi utratę korzyści.
3. Piractwo ma dla autora taki sam skutek jak negatywna recenzja.

Poza tym, stosujesz logikę bez podstawy jej stosowania, czyli regulacji prawnej w naszym przypadku. Logika to tylko system rozumowania, a nie "system wartości".

Po pierwsze mieszasz prawo karne z cywilnym (czyli kwestie utraconych korzyści i odpowiedzialności karnej).
Po drugie:
a) przestępstwo nie zależy od utraconych korzyści, chyba że wchodzą one w skład znamion czynu zabronionego.
b) z odpowiedzialnością cywilną mamy do czynienia tylko jeżeli ustawodawca wiąże ją z określonym zachowaniem.

No więc konkurencja czy niekorzystna recenzja nie będą ani przestepstwem (bo nikt tych zachowań nie penalizuje, nawet gdy przynoszą komus innemu szkodę), ani nie będzie się z nimi łączyć odpiwedzialnośc odszkodowawcza (bo nie sa ani bezprawne, ani zawinione - czyli art. 415 k.c., ogóla podstawa odpowiedzialności cywilnej, odpada - ani ustawodawca nie łączy z nimi odpowiedzialności na zasadzie ryzyka czy odpowiedzialności absolutnej - nie ma takiego przepisu).
Toudi
Użytkownik
#209 - Wysłana: 31 Paź 2009 22:24:41
Oczywiście wiem, że to co napisałem o recenzji jest nadużyciem, ale jest takim samym nadużyciem jak nazwanie piractwa złodziejstwem.

Jurgen:
piractwo = utracone korzyści
konkurencja = utracone korzyści
piractwo = konkurencja.

Absurd?

Jaki absurd? Szczera prawda ;) (również uproszczona), ale to właśnie piractwo zmiejszyło aburdalne ceny produktów, a więc było swojego rodzaju konkurencją. Można również przypomnieć rynki rosyjskie i chińskie, gdzie de fakto jest konkurencją...

Jurgen:
No więc konkurencja czy niekorzystna recenzja nie będą ani przestepstwem (bo nikt tych zachowań nie penalizuje

I na końcu należy dodać głośne JESZCZE!.
Na razie walczy się P2P, ale to zapewne tylko do czasu. Na razie we Francji jest HADOPI, w Niemczech prawne pozwolenie na instalowanie backdoorów, we Włoszech i chyba Holandii blokowanie DNSów, powoli robi się problemy z głośniejszym odtwarzeniem muzyki z radia i przenośnych odtwarzaczy (nie daj boże usłyszy osoba trzecia na ulicy i robi sie publiczne odtwarzanie), są już pierwsze afery z nuceniem. Nic tylko czekać na orwellowską myślozbrodnię.
Reasumując, nazwanie niekorzystnej recenzji złodziejstwem, wraz z rozwojem wydarzeń, oraz nierozróżnianiem pojęć piractwo, złodziejstwo itd. nie wydaje mi się niemożliwe.
Poklok
Użytkownik
#210 - Wysłana: 31 Paź 2009 22:47:23 - Edytowany przez: Poklok
Toudi:
Samantyka w tych sprawach, jak widać jest bardzo ważna. Gdyby było inaczej, nie byłoby w ogóle problemu nad którym dyskutujemy.

Na pewno nie w tym konkretnym przypadku, bo i ja, i The_D zgadzamy się, że piractwo jest nagannie etyczne - niezależnie od tego, czy podpada pod naszą definicję kradzieży. Semantyka może wpływać na etykę, ale powinno być raczej odwrotnie...


Toudi:
negatywna recenzja = utracone korzyści
piractwo = utracone korzyści
piractwo = złodziejstwo/kradzież
negatywna recenzja = złodziejstwo/kradzież

To jest właśnie semantyka.

To prawda, że takie rozumowanie byłoby błędne. To jakby powiedzieć coś takiego:

Śmigus-dyngus = ludzie na ulicach mokną
Deszcz = ludzie na ulicach mokną
Deszcz = zjawisko atmosferyczne
Śmigus-dyngus = zjawisko atmosferyczne

Wszystko pięknie, tylko nie wiem co to ma do rzeczy Nadmiernie uprościłeś moje poglądy, nigdy nie definiowałem kradzieży jako narażenie kogoś na utracenie korzyści. Dla mnie złodziej ktoś, kto świadomie przywłaszcza sobie cudzą własność, bez zgody właściciela - a np. film uważam za czyjąś własność intelektualną, którą jej właściciel ktoś dzieli się na określonych warunkach - udostępniając w kinach, na DVD, sprzedając jakiejś telewizji itd. Podejrzewam, że to właśnie sztywne traktowanie tzw. dóbr kultury jako rzeczy przynależnej do kogoś, jakby to był rower, budzi twój sprzeciw - a przynajmniej ja tyle wywnioskowałem z twoich postów. No cóż, moim zdaniem jeśli ktoś coś napisał, to należy to do niego - i to chyba nie budzi wątpliwości. Są twórcy, którzy nie mają nic przeciwko temu, by ich dzieła powielać i ściągać bez ograniczeń - pięknie, to ich prawo, bardzo miło z ich strony. Są też jednak tacy, którzy chcą na swej pracy zarobić, i to też jest ich prawo. I ja to prawo szanuję, więc jak chcę skorzystać z ich wytworów - to płacę. Ewentualnie pożyczam od kogoś płytę, idę do biblioteki albo czekam, aż film pójdzie na kablówce. Nie trzeba mieć wszystkiego i od razu...


Toudi:
powoli robi się problemy z głośniejszym odtwarzeniem muzyki z radia i przenośnych odtwarzaczy (nie daj boże usłyszy osoba trzecia na ulicy i robi sie publiczne odtwarzanie), są już pierwsze afery z nuceniem. Nic tylko czekać na orwellowską myślozbrodnię.

Fakt, jest to raczej tragikomiczne, ale zauważ od kiedy zaczęto myśleć o podobnych rozwiązaniach - kiedyś nikomu by się nawet nie przyśnił. Co się zmieniło? To piractwo tak przycisnęło firmy, że te bronią się jak mogą, nieraz przesadzając, bo są zdesperowane, bo widzą, że walczą z wiatrakami, bo każdy X i Y nie widzi problemu z tym, żeby za darmo sięgać po owoce czyjejś ciężkiej pracy...
 Strona:  ««  1  2  ...  5  6  7  8  9  ...  12  13  »» 
USS Phoenix forum / Różności / Piractwo II

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!