Ja odnoszę wrażenie, że twórcy Acension sporo grali w Bioshocka. Poważniej mówiąc wygląda na to, że serial ma ambicje być komentarzem w kwestiach politycznych i socjologicznych. Grupa ludzi zamkniętych w podróży jako metafora społeczeństwa - pomysł stary, i łatwy do spartaczenia, kiedy brak finezji i przenikliwości. Trailer nie napawa tutaj optymizmem, zapowiada się raczej grubo ciosana symbolika połączona z tanią sensacją. Nie wiem też, po co w tym wszystkim wątek spiskowy na Matce Ziemi - jaki on w ogóle będzie miał wpływ na sytuację ludzi na statku? Zresztą, czy nie ciekawiej byłoby, gdyby widz nie wiedział, czy reszty ludzkości przypadkiem diabli nie wzięli?

Nie wiem, jaki serial miał budżet, ale chyba nie za duży, albo utopiony nie wiadomo gdzie. Kamera przytulona do aktorów, jak ognia unikająca szerokich - czy choćby ciekawych - ujęć, ubogie wnętrza (przepraszam, ascetyczne), grafika komputerowa jak sprzed 10 lat, przeciętne aktorstwo... Zwłaszcza zachwyty nad produkcją wypadły dziwnie sztucznie. Cały projekt wydziela niedający się z niczym pomylić zapaszek telewizyjnej tandety, szczerze mówiąc nawet przez trzyminutowy filmik reklamowy było mi trudno przebrnąć. Teoretycznie może się to okazać serial bardzo dobry, ale będę szczerze zaskoczony, jeśli dowlecze się chociaż do poziomu Defiance.

SyFy presents - to wszystko wyjaśnia Ta stacja wali na lewo i prawo jakimiś produkcjami mając nadzieje, że jakaś odpali i okaże się drugim nBSG. Problem w tym, że na te produkcje dają 5 zł budżetu.

Q__
Poklok
Mav

Tak zbiorowo, bo odnoszę się w sumie do wszystkich.

Dla mnie podstawowym problemem jest tutaj pomysł. Gigantyczna, sekretna rakieta rodem technologicznym z lat 60. (ale sztuczna grawitacja jest), wysłana przez Kennedy'ego z największymi geniuszami i jakąś wymazaną smarami biedotą do obsługi na pokładzie. Misja? Teoretycznie ocalić ludzką rasę, a praktycznie - umrzeć w kosmosie. Po co jest ten element science fiction, skoro akcja rozgrywa się po prostu na transatlantyku?

Nie lubię połączenia retro i science fiction robionego na poważnie. To się sprawdza w czymś bardzo wystylizowanym, jak Bioshock właśnie, Złoty pył albo w tego rodzaju baśniach (do których również zaliczam Doctora Who). Ale czy służy do bycia metaforą ukazującą i komentującą stosunki społeczne, nierówność w dystrybucji dóbr i stosunek produkcji i sił wytwórczych? Może do tego służyć, ale znacznie lepiej zrobiłoby to kino realistyczne (np Tytanik, który w jakimś sensie, lajtowym, ale to robi) albo prawdziwe science fiction (jak np Elysium, Black Mirror albo Utopia czy także - czasem nieudolnie - Trek albo - bardziej udolnie - nBSG). Dlaczego (pomijam budżet) fabuła nie może dotyczyć rakiety wysłanej w 2060 roku? Można popłynąć z fantazją, zrobić picardowskie, postapokaliptyczne piekło atomowe na Ziemi, ukazać znacznie szersze spektrum nierówności i podziałów i nie zachodzi potrzeba trzymania się bardzo trudnych ram, jakie narzucają lata 60.

No i właśnie - Ziemia przestaje być zagadką. My wiemy, jak potoczyła się historia od lat 60., jedyną zagadką może być śledzenie wyobrażeń załogi o planecie. Ale czy nie byłoby ciekawiej, gdybyśmy naprawdę nie wiedzieli w jakim stanie jest Ziemia? Gdyby to była zagadka dla bohaterów i dla nas?

Te zachwyty w zwiastunie/ reklamie są oczywiście zrozumiałe. Gdybym dostał czek opiewający na odpowiednią sumę, też mówiłbym, że ten pomysł jest bardzo odkrywczy, a serial będzie przełomowy.

W ogóle nie mam ochoty tego oglądać, ten pomysł wydał mi się bardzo słaby - a przecież zwiastuny zawsze koloryzują i pokazują wszystko w o wiele lepszym świetle. To sprawia wrażenie takiego składaka - ludzie lubią steampunk, lubią kosmos, lubią przepych i kryminał, więc połączymy to wszystko i damy budżet 5 zł właśnie + 2,40 na kawę z automatu dla aktorów i woźnych.

No i wątek kryminalny wreszcie... Jeszcze byłoby to jakoś do obrony, gdyby chodziło po prostu o rakietę, załogę, tę dziwną misję. Ale wątek kryminalny zdradza i sugeruje moim zdaniem, że głównymi bohaterami będzie tam jakaś nastoletnia ekipa Scooby Doo, która będzie pomagać w rozwiązaniu zagadki temu policjantowi w śmiesznym w tych okolicznościach, niebieskim mundurze policyjnym.

Queerbot

Nic dodać, nic ująć, zgadzam się w 100% - jakieś ubogie pseudo sf, i tyle.

Queerbot


Z czepialstwa - "Elizjum", nBSG i Trek (od DS9, a minimum od ENT do Abramsa) też są wystylizowane retro, acz usiłują - przynajmniej miejscami - być serio (Trek bermanowsko-abramsowski najmniej), tyle, że jakoś strawniej im to wychodzi.

(BTW. nBSG też jest antydatowane i nie opowiada - wprost - o przyszłości.)

O ile z początku śledziłem tę serię z zapałem, to dla mnie finał Wrogiego nieba był słaby, choć serial zaczął się psuć od wprowadzenia kolejnej frakcji kosmitów. Zaś powód inwazji Obcych okazał się wręcz żenujący - zemsta królowej za to, że kilka tysięcy lat temu tubylcy z Ziemi dzidami jej potomkinię zaciukali, co też stawia pod znakiem zapytania cały szereg dziwnych i sprzecznych ze sobą działań kosmitów wobec ludzi prowadzonych przez całe poprzednie sezony. I gdzie się podział sygnalizowany wcześniej wątek, że overlordsi przed innym, groźniejszym przeciwnikiem uciekali (bo Volmów trudno za takiego uznać)? Po wtóre – zniszczenie w ostatnim sezonie charakteru Pope'a. No, ale nie można było pozwolić, żeby taki zakapior się jednym z Ojców Założycieli nowej zjednoczonej Ziemi stał, co nie? Więc do piachu.