USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Science-Fiction / John Carter
 Strona:  ««  1  2 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#31 - Wysłana: 6 Cze 2016 21:10:43
Q__
Moderator
#32 - Wysłana: 3 Maj 2017 14:34:03 - Edytowany przez: Q__
Powtórzyłem sobie niedawno tego "Johna Cartera" i powiem tak... Jako ilustracja do książki jest to b. przyzwoite, choć - nie jest to zarzut, tylko kwestia subiektywnego odbioru (prawo pierwszych połączeń itd.) - trochę mnie raziło, że Zieloni Marsjanie prezentują się +/- jak na okładkach oryginalnych pulpowych magazynów*, czyli wyglądają b. krucho, nie są zaś modelowani na azteckiej bogini Coatlicue** (której "urodą" inspirował się ilustrator "Księżniczki Marsa" z "Fantastyki"). Przy czym... gdyby dodać statystycznym Tharkom trochę więcej muskulatury*** - jak przystoi barbarzyńcom - pewnie nawet nie podnosiłbym tej kwestii.
Statki, stroje, wszystko inne akceptuję bez trudu. Opisy ERB były dość ogólnikowe by uprawomocnić wiele wizualnych interpretacji - w tym prezentowaną na ekranie (zwł. że wyglądało to godnie - dość kiczowato by nie odbiegać od oryginału, dość elegancko by chciało się patrzeć).
Gorzej jest z psychologią postaci, kształtem marsjańskich społeczeństw itd. Owszem, oryginał to była rozrywkówka, której sam autor nie traktował serio****, ale skonstruowana dość precyzyjnie - wyraziste charaktery, jasno określone funkcje, także detalicznie opisane precyzyjne (często wręcz skostniałe) zasady rządzące życiem na Marsie (Herbert pisząc "Diunę" miał niezły punkt wyjścia). Tymczasem dla twórców filmu jest to nieistotne tło, z którym można robić co się chce, i nic więcej. Ktokolwiek narzekał na podejście Abramsa do ST, tu - jeśli jest fanem Barsoomu - powinien kląć stokroć bardziej - czasem radykalnie pozmieniane charakterystyki psychologiczne postaci, ich relacje rodzinne (Dejah Thoris była wnuczką, nie córką jeddaka Helium) i - że tak powiem - służbowe (to Tars Tarkas obalił Tal Hajusa, nie na odwrót, Kantos Kan został jedwarem w kolejnych tomach, itd.), infantylne wprowadzenie jasnego podziału na komiksowe dobro i zło (w oryginale Zodanga nie była imperium zła, tylko po prostu, państwem, którego interesy kolidowały z interesami Helium, a jego władcy - z prywatnymi potrzebami Johna Cartera; jej mieszkańcy byli przedstawieni jako honorowy przeciwnik); no i całe worldbuildingowe bogactwo przepada w tym wszystkim (a było obecne w książce nawet w takich detalach jak to, dlaczego Cartera zaczęto zwać Dotar Sojat - wynikało to z prawa zwycięzcy do przejęcia imion i funkcji zabitych przez siebie). Wycięto też niepotrzebnie dość istotne wątki - Fabrykę Powietrza chociażby.
Przy czym choć boli to wszystko, bo jakieś 90% fajności oryginału tym sposobem przepada, zostaje jej dość bym nie żałował powrotu do tytułowego filmu.

(Aha: muszę jeszcze pochwalić zastąpienie - modnej w latach popkulturowej popularności teozofii i okultyzmu, dziś anachronicznej - projekcji astralnej formą jakby-teleportacji. To akurat jest przeróbka na plus i dość logicznie pomyślana.)

* Czyli:


** Wygląda tak:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Coatlicue

*** Jakoś w takim stylu:

Lub takim:


**** http://www.erbzine.com/mag0/0052.html
MarcinK
Użytkownik
#33 - Wysłana: 3 Maj 2017 14:38:24
Q__:
Jakoś w takim stylu:

Lub takim:


A może takim
Q__
Moderator
#34 - Wysłana: 3 Maj 2017 15:12:22 - Edytowany przez: Q__
MarcinK

MarcinK:
A może takim

Gdyby mu wielkie kły dodali, to czemu nie... Nawiasem: te kły powinny być naprawdę spore, bo - wedle opisu - służyły jako naturalna broń, którą walczący wojownicy mogli się sczepić jak jelenie - rogami, ale którą też gardło - czy nawet brzuch - przeciwnika szło rozerwać bez trudu...

"Bar Comas patrzył przez chwile na zuchwałego, nieposłusznego dowódcę, a w jego oczach nie było cienia strachu, tylko pogarda i nienawiść. Potem bez jednego słowa, nie sięgając po broń rzucił się do gardła dowódcy.
Nigdy przedtem nie widziałem marsjańskich wojowników walczących swą naturalną bronią. Zwierzęca drapieżność, emanująca z ich postaci była tak przeraźliwa, iż trudno ją opisać słowami. Próbowali wydrapać sobie oczy, oberwać uszy, bez przerwy cieli się, kąsali i pruli ogromnymi kłami, aż obaj sprawiali wrażenie poszarpanych na strzępy od stóp do głów.
Bar Comas brał wyraźnie górę, był silniejszy, szybszy i inteligentniejszy. Wydawało się, że walka dobiega końca i wkrótce zostanie zadane śmiertelne uderzenie, gdy nagle Bar Comas pośliznął się w kałuży krwi, usiłując zrobić unik przed ciosem przeciwnika. Odsłonił się na chwile i to było wszystko, czego Dak Kova potrzebował. Rzucił się naprzód, zatopił swój jedyny kieł w brzuchu jeddaka i ostatnim, szaleńczym wysiłkiem rozpruł go całego, aż po szczękę. Zwycięzca i pokonany zwalili się na mech, tworząc ogromną nieruchomą masę poszarpanego, zakrwawionego mięsa."


"Księżniczka Marsa"

Zresztą tu trzeba wspomnieć właśnie o słynnym marsjańskim okrucieństwie - i powiązanym z nim emocjonalnym chłodzie - biorącym się tyleż z ubóstwa zasobów, co z powszechnej tam świadomości umierania planety i wymierania jej mieszkańców. Nawet Dejah Thoris opisana była jako bezlitosna. (Owszem: Tars Tarkas i Sola byli wyjątkami od w/w zasady, ale się z tym kryli, zwł. on robił to b. skutecznie.) Skonfrontowanie tego z większym humanitaryzmem pochodzącego z przyjaźniejszej swoim mieszkańcom planety Cartera owocowało ciekawymi wątkami zderzenia kultur (w filmie tego praktycznie zabrakło).

ps. Skoro o Dejah i wątkach kulturowych mowa - zrobienie z niej naukowca nie jest produktem nowej mody, w powieści kiedy wpada w ręce Tharków wspomina wprost, że dowodziła ekspedycją naukową szukającą ratunku dla planety (tylko potem Burroughs tego nie rozwijał, woląc z niej robić damsel-in-distress).

EDIT:
I jeszcze ciekawostka związana z Zodangą, w sumie filmowe wytłumaczenie (ruchome miasto) jest również do pochwalenia:
http://barsoom.wikia.com/wiki/Zodanga#Background_I nformation
Q__
Moderator
#35 - Wysłana: 13 Maj 2017 20:32:05
Poczytałem trochę dalsze tomy tego burroughsowego Marsa i muszę trochę złagodzić krytykę "...Cartera", tzn. technicznie wszystkie moje zarzuty pozostają słuszne, ale w większości dalszych tomów ERB wykazywał taką dezynwolturę* stawiając awanturę przed worldbuildingiem, że to się wręcz prosiło o tak niedbałą ekranizację.

* Choć bywały tam i ciekawe wątki - np. przeszczep mózgów, raczej równolegle do Bielajewa, niż rżnięty...
 Strona:  ««  1  2 
USS Phoenix forum / Science-Fiction / John Carter

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!