Bashir:
Moim zdaniem właśnie nie doszukiwałbym się aż takich porównań z Matrixem - wg mnie podobieństwo w zasadzie występuje tylko w tym, że się do czegoś tam podłączają i przenoszą do 'nierealnego świata' w obydwóch filmach - czy to jest aż tak uderzające podobieństwo, żeby nazywać kalką.
Podobieństw jest znacznie więcej, od samej alegoryzacji postaci w wizji (Smithowie - obrońcy systemu; tutaj - mechanizm obronny psychiki), po dylematy rodzaju - bolesna prawda, czy szczęśliwa fikcja (jakie nasuwają ostatnie sceny), chociaż Matrix jest - imho - o niebo lepszy w stawianiu tego typu pytań.
Poza tym - owe 'przenoszenie się do nierealnego świata' to właściwie cały sens Incepcji. Śledzimy działanie mechanizmu tego przenoszenia, dostajemy kilka banałów i kupę przeładowanej akcji, koniec. Jedyna interpretacja jaka stara się z tego Incepcję wybronić tj. że jest to film o "opowiadaniu" i jego sile sugestii (możesz szerzej o tym poczytać w dyskusji pod recenzją z ostatniego linka Q w tym wątku), jest imho szukaniem obrony na siłę, bo chociaż rzeczywiście istnieją przemawiające za tym argumenty, to:
1. Jak zamotasz odpowiednio film, zawsze tego typu argumentacja będzie możliwa i w ten sposób można bronić intelektualnej papki. Np. postacie są celowo płaskie, to wielki zamysł artystyczny twórcy, którego nie rozumiecie.
2. Nawet jeśli w istocie to było zamiarem Nolana, to niczego to nie wnosi, poza samą możliwością dyskutowania tej możliwości.
Jest chyba jasne, że od filmu, który pod względem treści stara się coś mówić o śnie, a poprzez to o mechanizmach ludzkiej psychiki, oczekuję realistycznego oddania działania mechanizmów snu i psychiki (pod tym względem).
Przyjmijmy, że po prostu mamy tu inne oczekiwania. Dla mnie, w każdym razie, Incepcja, to po prostu kolejny, przeciętny film akcji.
A Solaris przeczytaj, to coś zupełnie innego, niż film. Książka upakowana akcją nie jest, ale za to skłania do myślenia o naprawdę wielu rzeczach.