USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Jacek Dukaj
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  »» 
Autor Wiadomość
The_D
Użytkownik
#61 - Wysłana: 15 Lis 2010 11:56:42 - Edytowany przez: The_D
"Medjugorie" choć nie dorównuje "Katedrze" wcale złym opowiadaniem nie jest. Choć znalazłem w nim (nie bez satysfakcji) chyba jedyny znany mi anachronizm w Dukajowej prozie. Już gdy ja czytałem "W kraju niewiernych" google podbijał rynek wyszukiwarek, dziś pewnie młodsi forumowicze nawet nie wiedza co to jest AltaVista ;)
Q__
Moderator
#62 - Wysłana: 15 Lis 2010 12:35:59
The_D

Wiem, że schodzimy na poziom de gustibusa , ale IMO, choć pomysł kryjący się za "Medjugorie" był calkiem ciekawy, to o wykonaniu mogę rzec tylko: "Mętne, kwaśne nad pojęcie, istna lura mój Rejencie!".

Z tym, że spierać się nie mamy (p)o co, bo różne są gusta .
Paradoks
Użytkownik
#63 - Wysłana: 15 Lis 2010 22:06:16
The_D:
dziś pewnie młodsi forumowicze nawet nie wiedza co to jest AltaVista ;)

Pierwsze słyszę.

Q__:
Wśród nowości z "Króla..." nie widać godnych następców "In partibus.." czy "Katedry".

A Linia oporu? Ja bym ją równał z tymi dwoma kawałkami. Inna sprawa, czy jest sens wydawać jakąś ocenę ta podstawie kilku fragmentów, nie znając całości.
Q__
Moderator
#64 - Wysłana: 15 Lis 2010 22:49:58
Paradoks

Paradoks:
A Linia oporu?

Niedawno się zgadzaliśmy, że niestrawna w awangardowości...
Paradoks
Użytkownik
#65 - Wysłana: 15 Lis 2010 23:21:36
Q__:
Niedawno się zgadzaliśmy, że niestrawna w awangardowości...

Mea culpa, już mi się tytuły poplątały — najlepszy dowód, że nie ma się już co prześcigać w spekulacjach, jaki Król bólu ostatecznie będzie. Chodziło mi oczywiście o Oko potwora — to Lemowo-Brinowe* stylizowane na klasykę hard sci-fi.

* Słonecznego nurka dorwałem ostatnio na Allegro za parę złotych, to może będzie o czym napisać za jakiś czas.
Q__
Moderator
#66 - Wysłana: 15 Lis 2010 23:27:49
Paradoks

Paradoks:
Chodziło mi oczywiście o Oko potwora

No, "Oko..." mi się spodobało, ale z dotychczasowych fragmentów mam wrażenie, że będzie to jednak błahostka, zabawa lemowskimi motywami w stylu podobnym do tego jak Sapkowski bawił się własnym Wiedźminem w "Coś się kończy, coś się zaczyna". (Przy czym lubię takie zabawy.)
Q__
Moderator
#67 - Wysłana: 5 Gru 2010 11:13:36
I jest pierwsza recenzja "Króla...", całego zbioru:
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=1 0842
Q__
Moderator
#68 - Wysłana: 22 Gru 2010 13:41:18
A teraz "okołokrólowy" wywiad z Dukajem:
http://esensja.pl/ksiazka/wywiady/tekst.html?id=10 943
Zobaczmy jak się wytłumaczył z naszych zarzutów .
Q__
Moderator
#69 - Wysłana: 4 Paź 2011 04:44:54 - Edytowany przez: Q__
Kolejny wywiad z Dukajem:
http://kulturaliberalna.pl/2011/08/09/patrzac-w-pr zod-dalej-niz-na-jeden-ruch/
oraz wspominany w nim tekst Sosnowskiego:
http://laboratorium.wiez.pl/teksty.php?w_obronie_m etafizyki
(Paradoks, wrzucam z myślą o Tobie .)
Paradoks
Użytkownik
#70 - Wysłana: 7 Paź 2011 16:01:41 - Edytowany przez: Paradoks
Q__

Dzięki, wywiady z Dukajem zawsze są bardzo ciekawe.

Jeśli zaś chodzi o ten kontrowersyjny temat języka i konwencji narracyjnej "Linii oporu" - o ile promocyjne fragmenty raczej mnie odrzuciły, to po przeczytaniu całego tekstu nabiera to celowości. Rzecz charakterystyczna dla Dukaja: pisanie dla nieistniejącego czytelnika. Tak jak "Lód" miał być stylizowany na powieść pisarza międzywojennego, tak "Linia oporu" jest prozą drugiej połowy XXI wieku — operuje zdaniami prostymi, równoważnikami, jest fragmentaryczna, da się czytać po kawałku, nie gubiąc wątku (sprawdzałem) — spróbuj to sobie zestawić z pięćdziesięciostronowymi dialogami np. Settembriniego i Naphty, zdaniami wielokrotnie złożonymi i długimi akapitami. Narracja w "Linii" jest skrótowa, eliptyczna i (muszę przyznać) całkiem wygodna dla czytelnika - z taką śladową składnią czyta się bardzo szybko. Do podobnej oszczędności i skrótowości zdaje się w ogóle język zmierzać (głównie kształtowany przez internet), skojarzyło mi się to z ciekawym artykułem z "Polityki":
http://www.polityka.pl/nauka/komputeryiinternet/15 08476,1,mozg---internetowa-wyszukiwarka.read

Ale nie jest znowu taka stylizacja tylko prostym uproszczeniem, Dukaj na tym gruncie języka przyszłości bardzo ciekawie eksperymentuje z narracją strumienia świadomości, oswobodzoną ze wszystkich konwencji. (Kojarzy się trochę z poezją lingwistyczną Białoszewskiego). Może tylko jedna krytyczna uwaga: czasem, szczególnie z neologizmami, Dukaj tonie w kiczowatej sztuczności. Chodzi o to, o czym sam pisze (przy okazji Wittgensteinowskiej koncepcji języka): że każdy język (a szczególnie slang) jest hermetyczny, nie da się go przedstawić w skończonej liście słów i reguł gramatycznych. Język jest na to zbyt dynamiczny, nauka możliwa jest tylko od środka, przez próby i błędy. Czasem po prostu coś "brzmi źle" i nie da się tego zracjonalizować. Tak sztuczne (jakby z ust dziadka, który na siłę chce znaleźć płaszczyznę porozumienia z wnukiem) brzmi slang, który odtwarza w "Linii oporu" Dukaj - co wywołuje u mnie mieszaninę irytacji i zażenowania.

No, ale zawsze może Dukaj powiedzieć, że to jest slang roku 2091 - taka licentia poetica. Pewnie gdyby nastolatkowi z 1931 pokazać kwejk.pl, też uderzyłaby go taka sztuczność ("niby podobnie, ale nie - tak się nie mówi!").

A jeśli chodzi o problematykę poruszaną przez Dukaja - tu też z przychodzi mi zamienić początkowy sceptycyzm na entuzjazm. To trochę takie odnowienie fantastyki socjologicznej, tyle że w zupełnie nowej scenerii (przeniesienie z rzeczywistości zimnowojennej do epoki kwitnącej demokracji), zrzucenie z ramion płaszczu krytyka totalitaryzmu i zachłyśnięcie się tą wolnością XXI wieku. Zresztą, Dukaj w linkowanym przez Ciebie wywiadzie bardzo dobrze tłumaczy, o co mu chodzi.

Mi najbliżej do odczytania "Linii oporu" jako właśnie nowej parafrazy starego (zaczęło się od Platona, później Sofokles, Shakespeare, Słowacki, Gombrowicz...) toposu świata-teatru. Parafrazy do postaci "życie to gra komputerowa" — a więc chodzi o teatr bez reżysera, którego scenariusz układa się sam, ze zbitek kulturowych memów, coś w stylu Formy Gombrowicza. Zachwycony byłem w ogóle sposobem, w jaki Dukaj kreśli linię od Gombrowicza do Wittgensteina (darzonego przeze mnie niemniejszą fascynacją).

Swoją drogą, to jak łatwo cele doraźne (czysto rozrywkowe) zmieniają się w sensy życia namiętnie zaczynają wykorzystywać specjaliści od marketingu, a rzecz doczekała się iście dukajowej nazwy: gamificaton, co na polski przekłada się jako grywalizacja. Polecam ciekawy tekst (i w sumie cały blog tego pana):
http://paweltkaczyk.midea.pl/marketing-branding/gr ywalizacja/

Ostatnia rzecz godna wyróżnienia: nolensum, problem przejścia do "chcę" do "robię". Trudno tu nie zauważyć celności diagnozy Dukaja, "nie chce mi się" to słowo-klucz, którym da się opatrzyć większość problemów tzw. młodego pokolenia. Zważ, Q__, jak długo (nawet po mojej własnej deklaracji i bezpośrednim szturchnięciu od Ciebie) zajęło mi się zebranie się do napisania tego akompozycyjnego, chaotycznego posta. To jest choroba cywilizacyjna, za wygodne fotele, zbyt miękkie poduszki.
Q__
Moderator
#71 - Wysłana: 10 Mar 2012 02:54:46 - Edytowany przez: Q__
Paradoks

Paradoks:
z taką śladową składnią czyta się bardzo szybko. Do podobnej oszczędności i skrótowości zdaje się w ogóle język zmierzać (głównie kształtowany przez internet), skojarzyło mi się to z ciekawym artykułem z "Polityki

Jest to możliwe, ale jakoś nie wydaje mi się by było gatunkowo korzystne w dłuższej perspektywie.
Zastanawiam się czasem (ostatnio dumałem nad tym dodając swoje post scriptum do arcyciekawej dyskusji Kora z Kainem) czy przyszła ludzkość nie ograniczy jednak swojego korzystania z Sieci w trosce o całość mózgów. (A to by dawało jakieś - niewielkie - szanse na pójście bardziej w kierunku świata z ""Oka potwora"...)

Czyli wracamy do problemu selekcji informacji i tempa ich napływu, wzgl. - mówiąc Lemem - melioracyjnych robót. Znaczy co, jakaś forma cenzury w imię przetrwania Rozumu? (A może - jak wierzą niektórzy - Ewolucja wszystko załatwi byle dać jej duużo czasu? Choć mam b. poważne wątpliwości czy ona "faworyzuje" rozumność...)

Zajmował się zresztą tym informacyjno-melioracyjnym tematem Bohdan Petecki, i to po względnie prekursorsku, zanim się kto internetów bojał, w powieści "Kogga z czarnego słońca", wydanej w 1978. (Tak, teraz to "19-" trzeba już dodawać, widać w fantastycznych czasach żyjemy... ) Nagryzał problem z różnych stron, zwracał uwagę na konieczność w/w selekcji (wtedy zresztą takie rozważania mogły - w skali doraźnej - wyglądać na pochwały cenzury czy SBcji...), ale w sumie i on nic mądrego, znaczy: jednoznacznego nie wymyślił. Sama powieść zresztą przyjemna, widać, że w cieniu Lema powstała, co jej na dobre wyszło. Tyle, że klasy - góra - mniej rozmachanego Asimova, bo więcej tam iluzji "naukowego" budowanej lemoidalnym klimatem niż naukowości; no i sens fabuły sprowadzał się do tego by "nasi" Obcym wklepali. Tym niemniej: gdyby ukazała się na Zachodzie pewnie by dziś robiła za objawienie.

Paradoks:
Tak sztuczne (jakby z ust dziadka, który na siłę chce znaleźć płaszczyznę porozumienia z wnukiem) brzmi slang, który odtwarza w "Linii oporu" Dukaj - co wywołuje u mnie mieszaninę irytacji i zażenowania.

Cóż... Dukaj jest typem intelektualisty. Intelektualista kiedy zaczyna mówić slangiem i strugać luzaka zwykle wypada sztucznie. Może to zresztą warstwa stylistyczna właśnie zniechęcała mnie do najnowszych opowiadań Dukaja?

Paradoks:
Trudno tu nie zauważyć celności diagnozy Dukaja, "nie chce mi się" to słowo-klucz, którym da się opatrzyć większość problemów tzw. młodego pokolenia. Zważ, Q__, jak długo (nawet po mojej własnej deklaracji i bezpośrednim szturchnięciu od Ciebie) zajęło mi się zebranie się do napisania tego akompozycyjnego, chaotycznego posta. To jest choroba cywilizacyjna, za wygodne fotele, zbyt miękkie poduszki.

Młodym pokoleniem nazwać mnie już ciężko, ale znam ten ból. Zauważ jak długo Ci odpisywałem (i jak mało w mojej odpowiedzi meritum - czyt. Dukaja - a jak dużo luźnych, nieuporządkowanych, przemyśleń).
Paradoks
Użytkownik
#72 - Wysłana: 13 Gru 2012 20:19:14
Czytałem ostatnio ciekawy felieton Dukaja i zrobiło mi się miło, że znajduje w nim potwierdzenie moja linia interpretacyjna "Linii oporu" (Dukaj powołuje się nawet na Carra z linkowanego przeze mnie artykułu w Polityce).
http://tygodnik.onet.pl/33,0,51179,1,artykul.html
Q__
Moderator
#73 - Wysłana: 13 Gru 2012 22:21:47
Paradoks

Nie dziwie sie... Milo miec racje. (A tak w ogole witaj z powoitem i wpadaj czesciej.)
Q__
Moderator
#74 - Wysłana: 12 Kwi 2013 11:05:56 - Edytowany przez: Q__
Chodzą słuchy, że Dukaj robi doktorat u x. prof. Hellera:
http://www.fantastyka.pl/forumfantastyki/viewtopic .php?p=184811&sid=8b86bcb1d16eb5a6493f12828f8c88d8 #p184811

Zważywszy jak ten drugi traktuje edukację (stanowczo nie jest zwolennikiem kolorowania drwala ):
http://www.tvp.pl/krakow/aktualnosci/spoleczne/pro f-michal-heller-skrytykowal-coraz-nizszy-poziom-na uczania-na-wyzszych-uczelniach/7347221
zapewne nie ma lekko...

No, ale Dukaj ponoć nie lubi za łatwych dróg...
Q__
Moderator
#75 - Wysłana: 10 Wrz 2013 10:03:46 - Edytowany przez: Q__
Jeszcze a'propos "Czarnych oceanów". Warto zauważyć, że tamtejsza kwestia złośliwych bytów psychomemetycznych ma swoje tradycje, nie tylko w postaci kingowego "Lśnienia", ale i w postaci gnostycko-okultystycznej koncepcji egregorów (zwanych też myśloformami):
http://en.wikipedia.org/wiki/Egregore
http://ctud.blox.pl/2006/03/wpis-18.html
pokrewnych tybetańskim tulpom:
http://en.wikipedia.org/wiki/Tulpa
Słusznie Grzegorz Rogaczewski zwracał uwagę na gnostyckie fascynacje Dukaja.

(Nawiasem mówiac: co ciekawe myśloformy znajdziemy - od czasu powieści Bayley'a - i w, również łączacym SF-futurologię z magią, a przy tym równie co prace Dukaja scenograficznym, Warhammerze 40.000, bo czym innym niby są tamtejsi Bogowie Chaosu?
Jeszcze zaś dalej idzie David Ambrose, który na użytek swojego - łączącego parapsychologię z fizyką kwantową: oczywiście Paradoks Obserwatora! - "Przesądu", bliskiego zresztą przesłaniowo tyleż lemowskiemu "Śledztwu" co wczesnym sezonom TXF, strukturalnie powieściom Crichtona, a fabularnie filmowej "Linii życia", przyjął, że tulpą jest cały Wszechświat! Z czym też część okultystów, ale i np. katolickich radykałów czy buddystów by się zgodziła.)

ps. Autorem tekstu pod jedynym nie-wikipedycznym linkiem w tym poście jest Jan Witold Suliga, okultysta, tarocista i... jeden z pionierów rodzimej fantasy ("XXI rozdział księgi Fu", "Miasto twarzy"*). Warto tu dodatkowo odnotować, że Suligi koncepcja Boga b. silnie koresponduje dla odmiany z myślami wyrażonymi przez Lema w "Non serviam" i - zwłaszcza - w "Podróży dwudziestej pierwszej". I tak to fantastyka splata się z życiem(?).

* o tymże:
http://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=M iasto_twarzy
Q__
Moderator
#76 - Wysłana: 14 Lis 2013 02:48:14 - Edytowany przez: Q__
Wygrzebana właśnie przeze mnie recenzja "W kraju niewiernych" (nadal moja ulubiona rzecz tego autora):
http://www.inkluz.pl/archiwum/inkluz64/main/cum_li bro_3.html

Tekst polemiczny o roli J. D. w rodzimej fantastyce:
http://katedra.nast.pl/artykul/3763/Krajobraz-z-Du kajem/

I akcja Piszemy Powieść z Jackiem Dukajem:
http://nieskonczona-opowiesc.gadzetomania.pl/2013/ 11/08/nieskonczona-opowiesc-z-jackiem-dukajem-star tujemy-wygraj-htc-desire-500
Ktoś chętny?
Q__
Moderator
#77 - Wysłana: 20 Gru 2013 13:00:23 - Edytowany przez: Q__
MarcinK
Użytkownik
#78 - Wysłana: 18 Sty 2014 10:11:33
Q__
Moderator
#79 - Wysłana: 18 Sty 2014 22:23:59 - Edytowany przez: Q__
MarcinK

MarcinK:
Miłej lektury

Przeczytałem. Co ciekawe choć wiadomo jakim algorytmem owo opowiadanie powstało nadal wyraźnie odciska się na nim indywidualność Jacka D.

Inna rzecz, że nie jestem zachwycony... No, początek, choć forma już nowodukajowa dość przytomny, on tam się żywi lękiem przed buntem tłumów jak w "Cruxie", ale potem w pop ostry idzie: geniusz świrnięty co wsio przewidział - pół ze stereotypu pasjonata amerykańskich teorii spiskowych, pół z "Pięknego umysłu" filmowego z "PI" domieszką, dystyngowane kanibale typu Hannibala i idea - ostatnio w Iksfajlach traktowana serio - że wierzenia kanibali, iż zjadając mózg przyswaja się mądrość ofiary były prawdą. No i okazuje się, że przyczyną leworucji robiące ludzi psychopatami priony (czy coś w ten deseń) - tu rżnął z własnego "Wielkiego podzielenia". Poza tym nie wiem - choć rozumiem metaforę (i zjawiska odnotowanie) - czemu te na FB i YT lajki, jak powinna energetyka paść przy takim buncie, bo kto pracuje? automaty?
Q__
Moderator
#80 - Wysłana: 5 Paź 2014 22:30:16 - Edytowany przez: Q__
Fragment opowiadania J.D. "Science Fiction":

"0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 1 1 0 1 1, a potem już poszło, 10-32 sekundy i przestrzeń wybucha we wszystkie strony, materia przeważa nad antymaterią, zagęszcza się wzdłuż drobnych fałd i skaz nieskończoności, kilkaset tysięcy lat - i pierwsze atomy, sto milionów - i pierwsze gwiazdy, niewinne bałwany wodorowo-helowe, z ich ciężkich popiołów zsiada się także Mleczna Droga, i po dziewięciu miliardach lat - Słońce, rozpalone z zimnej chmury gazowej rozbłyskiem pobliskiej supernowej, i po kolejnych stu milionach - zarodki planet, jeszcze pociesznych błaznów gazu i skały, rozbijających się radośnie po swych dziecinnych orbitach, aż z któregoś ich karambolu wytacza się Ziemia z odpryśniętym po zderzeniu Księżycem, już bardziej stateczna para, i znowu miliard lat - i jednokomórkowce, plujący tlenem truciciele atmosfery, potem któryś z nich połyka bakterię, ale zamiast ją porządnie strawić, adaptuje do mitochondrialnej fabryki, i kiedy po zlodowaceniu wycieka z atmosfery ditlenek węgla, na ląd wypełzają już wielokomórkowe rośliny, zwierzęta, milionowe cyrki ewolucji, a tyle ich inteligencji potencjalnych musi zginąć w zaraniu, ażeby mogła stanąć na nogi małpa, żeby przegnana klimatem w nowe środowiska wykręciła wdrukowane w mózg alarmowe wokalizacje w pierwsze słowa, pierwsze języki, i tak powstają opowieści, kultury, cywilizacje, technologie, opowieści o technologiach, i tak pojawił się na świecie, i oto jest.

Nazywa się Edward Caldwell, ma czterdzieści siedem lat, jest pisarzem, pisze science fiction. Urodził się w Birmingham, od dwudziestego siódmego roku życia mieszka w Londynie, zrobił doktorat z matematyki (z zespolonych grup Liego). Jest autorem czterech powieści i siedemnastu opowiadań, słynie ze złożoności i rygoryzmu swych kreacji. Sławę przyniosły mu powieści Hard Nights oraz Eyes Like Rubies, Minds Like Hammers. Stworzył w nich przyszłości technologii schizoicznych; jego obsesją jest władza informacji nad materią i podważenie jednostkowości, wykroczenie poza zerojedynkowe "ja"- "nieja".
O tym potrafi mówić z prawdziwą pasją:
- Partycjonujesz płaty czołowe. Zobacz, jak robią to w Imogenie. Nie mamy tych łączy na prędkościach neuro, więc to wymyślam. Potem składasz sieć: dwanaście procent twojego lewego płata, osiem procent płata architekta z Durbanu, czterdzieści procent płata policyjnego wilczura, po kilka procent z płatów przechodniów pod lokalnym Wi-Fi, dwadzieścia procent z losowego przyłącza mózgów dyżurnych, według stref czasowych, to znaczy tych, gdzie akurat śpią; i tak złożona osoba, tak złożona świadomość - jest kim? Procesuje się między innymi na t w o i m mózgu. Korzysta z t w o i c h zasobów, sięga t w o i c h wspomnień. - Podnosząc głos, dźga palcem w pierś Patricka, chłopaka starszej córki. Rozmawiają na balkonie ponad Dean Street, z wnętrza loftu dobiegają tu dźwięki smooth industrialu i urywki dialogów gości.
Caldwell był dwukrotnie żonaty, ma troje dzieci, teraz żyje ze znacznie młodszą Kanadyjką, która większą część roku i tak spędza w podróżach między kontynentami, pracując dla finansowanego przez Gatesów konwertera sieci społecznościowych. Urodzinowe przyjęcie-niespodziankę przygotowała dla Caldwella jego młodsza córka, Grace; pokłóciwszy się z matką, pomieszkuje u ojca przez te kilka tygodni, zanim wyruszy z plecakiem na tradycyjną wędrówkę dookoła świata w roku przerwy przed rozpoczęciem studiów na London School of Economics.
- Będą chodzić jak zombies w ciągłym déja vu i jamais vu - mówi Patrick, w zamyśleniu przesuwając szklanką z bourbonem po balustradzie. - Przez lagi. Nawet jeśli nie sięgniesz Durbanu, jeśli połączysz lokalnie.
- Dlatego to biorę z fikcji, technologię łączy.
- I nie zostaniesz z handwavium FTL? Wyobraź sobie myśli i sny pędzone na zamkniętych krzywych czasowych synaps.
Patrick wychował się na cyberpunku i mangach, rozmawiają w tym samym języku. Science fiction była Disneyem ich dzieciństwa".

http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/rafal_kosik /science-fiction/fragment-1
Dukaj znów czerpie z Lema ("Pokój...", "Przekładaniec", wątki GOLEMowe...).
Q__
Moderator
#81 - Wysłana: 8 Lis 2014 12:47:41
Jacek Dukaj zapowiedział, że w styczniu 2015 ukaże się w końcu pewne opowiadanie-eBook:

„Starość aksolotla" ukaże się w styczniu 2015 roku, w bogatej oprawie multimedialnej, nad którą właśnie trwają prace (i stąd przesunięcie w czasie)
http://www.dukaj.pl/

Skądinąd:

„Starość aksolotla”. Ma być to lekka i szybka powiastka o końcu świata, naparzających się robotach i tajemnicy duszy ludzkiej.
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/aktualnosci/96 6/Co-nowego-u-Jacka-Dukaja/d-13-p-3/
Paradoks
Użytkownik
#82 - Wysłana: 31 Sty 2015 02:15:02
Ehh, na tego nowego Dukaja czekam jak na drugą linię metra, przekładany po raz n-ty, ale chociaż teraz pojawiła się konkretna data: 10 marca. (BTW, szkoda, że zniknęła stara strona dukaj.pl. Obrazek i parafraza z bardzo przeze mnie lubianego Eliota jest spoko, ale bardzo lubiłem szperać w zebranej tam obszernej publicystyce Dukaja. Czyżby to zniknięcie związane z zapowiadanym tomikiem dukajowego non fiction?)

Q__:
Dukaj znów czerpie z Lema ("Pokój...", "Przekładaniec", wątki GOLEMowe...).

A ja się zastanawiałem, na ile w tej piętrowej i samoodnośnej strukturze fabularnej (główny bohater pierwszego poziomu jest pisarzem hard science fiction) szukać elementów autobiograficznych. Dukaja, który prywatność ceni; może więc ujęcie jej w kilka par cudzysłowów pozwala dać upust treściom, które nadają twórczości rysu osobistego.
Q__
Moderator
#83 - Wysłana: 31 Sty 2015 15:01:17 - Edytowany przez: Q__
Paradoks

Kogo widzę. Fajnie, że do nas zajrzałeś.

Paradoks:
szkoda, że zniknęła stara strona dukaj.pl. Obrazek i parafraza z bardzo przeze mnie lubianego Eliota jest spoko, ale bardzo lubiłem szperać w zebranej tam obszernej publicystyce Dukaja.

Też nad tym boleję. Tym bardziej, ze poza publicystyką (posiadałem większość czasopism, z których pochodziła, ale fajnie było ją mieć w jednym miejscu) były tam również niewydane (albo trudnodostępne) kawałki dukajowej prozy (no i trochę jego żelaznej klasyki).
Cóż... Mam wrażenie, że aktualny powrót strony nie oznacza jeszcze jej powrotu-w-ostatecznym-kształcie. Być może tamte teksty jeszcze powrócą?

Paradoks:
A ja się zastanawiałem, na ile w tej piętrowej i samoodnośnej strukturze fabularnej (główny bohater pierwszego poziomu jest pisarzem hard science fiction) szukać elementów autobiograficznych. Dukaja, który prywatność ceni; może więc ujęcie jej w kilka par cudzysłowów pozwala dać upust treściom, które nadają twórczości rysu osobistego.

Trudno będzie uzyskać odpowiedź na to pytanie. Dukaj - jak się zdaje - ceni prywatność na równi z Lemem, jeśli nie bardziej... (Lem, mając - chciany, czy niechciany - status gwiazdy, przyjmował co jakiś czas dziwnych gości bo też - jak sam to raz dosadniej ujął - przyciągał wariatów. On nie mając aż takiej pozycji - bo i warunki się zmieniły - może tego uniknąć.)

ps. Wspomniałeś Eliotta... Warto zauważyć, że w najnowszej SF odniesienia do jego twórczości są częstsze... Banksowy tytuł "Wspomnij Phlebasa" to chyba najbardziej znany z takich przykładów (znany wers "Consider Phlebas, who was once handsome and tall as you." z "The Waste Land"*), ale jest też powieść "Wydrążony człowiek" Simmonsa (w którym autor bawi się nawiązaniami do poematu "The Hollow Men"**, tak jak w "Hyperionie" bawił się poezją - i postacią - Keatesa):
https://scifistandpoint.wordpress.com/tag/ts-eliot /

* http://www.poetryfoundation.org/poem/176735

** http://www.shmoop.com/hollow-men/poem-text.html
Q__
Moderator
#84 - Wysłana: 6 Lut 2015 15:25:38 - Edytowany przez: Q__
Poklok
Paradoks

Drobna ciekawostka interpretacyjna dot. "Oka potwora":

"Oko potwora" - 5,0.
Motto z Lema i rzeczywiście, Lem mógłby coś takiego napisać. Pierwsze skojarzenie z tytułem - beauty is in the eye of the beholder. I zaraz potem myśl, że chyba jednak nie o to chodzi, żeby potwora skojarzyć z beholderem z D&D. A jednak, o to właśnie chodziło.

http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=487309

A beholder wygląda tak:

http://en.wikipedia.org/wiki/Beholder_(Dungeons_&_ Dragons)
http://forgottenrealms.wikia.com/wiki/Beholder
http://dungeons.wikia.com/wiki/SRD:Beholder


EDIT: "Lód" tymczasem trafił na scenę:
http://esensja.pl/varia/scena/tekst.html?id=18405
Paradoks
Użytkownik
#85 - Wysłana: 6 Lut 2015 22:24:54 - Edytowany przez: Paradoks
Q__:
Wspomniałeś Eliotta... Warto zauważyć, że w najnowszej SF odniesienia do jego twórczości są częstsze... Banksowy tytuł "Wspomnij Phlebasa" to chyba najbardziej znany z takich przykładów (znany wers "Consider Phlebas, who was once handsome and tall as you." z "The Waste Land"*), ale jest też powieść "Wydrążony człowiek" Simmonsa (w którym autor bawi się nawiązaniami do poematu "The Hollow Men"**, tak jak w "Hyperionie" bawił się poezją - i postacią - Keatesa):

Hmm, ale czy to nie jest tak, że nawiązanie do Eliotta kończy się tylko na tytule i kilku parafrazach sławniejszych passusów? Eliott w literaturze anglojęzycznej to już trochę taki kanon zza szklanej gabloty -- analogicznie i polski pisarz może napisać coś o szkiełku i oku, trafianiu pod strzechy czy samotności-cóż-po-ludziach, ale nie znaczy to od razu, że jego proza jest niewiadomo jak bardzo literackim pojedynkiem z Mickiewiczem. Ot, cytacik, żeby się troszkę popisać erudycją, a teraz wracamy do opisu nawalanki.

Q__:
Drobna ciekawostka interpretacyjna dot. "Oka potwora":

"Oko potwora" - 5,0.
Motto z Lema i rzeczywiście, Lem mógłby coś takiego napisać. Pierwsze skojarzenie z tytułem - beauty is in the eye of the beholder. I zaraz potem myśl, że chyba jednak nie o to chodzi, żeby potwora skojarzyć z beholderem z D&D. A jednak, o to właśnie chodziło.

Ciekawe. Nie znam od wewnątrz D&D, niestety. W tym koncepcie widziałem głównie idee fixe całej chyba twórczości Dukaja -- chaos -- i astromancera/potwora jako bękarta zrodzonego z tegoż chaosu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/M%C3%B3zg_Boltzmanna

A propos dukajowch newsów, w nowym numerze "Książek" ma się pojawić wywiad z Dukajem. Istotne o tle, że Dukaj zaczyna się coraz częściej pojawiać w gazetach i portalach głównonurtowych, nie tylko kącikach fantastyki. Mam tu też na myśli jego głośną recenzję Interstellara w "Kulturze liberalnej", którą skwapliwie lajkowali i udostępniali nawet moi znajomi, których nie posądzałbym o mówienie o science fiction bez pobłażliwego uśmieszku. Dukaj robi ostatnio więcej niż chyba ktokolwiek inny w Polsce na rzecz znalezienia dla science fiction miejsca w głównonurtowej, ambitnej literaturze pięknej (i ambitnym kinie?) Poniekąd robił to, pisząc"Lód", który choć był historiozoficzną science fiction, to dawał jednak się czytać jako powieść sensacyjna, może trochę bardziej ceglasta i ambitniejsza -- i pewnie stąd jego popularność w owym głównym nurcie. Ale dopiero teraz mamy otwartą obroną fantastyki jako fantastyki, z całą jej fantastycznością.
Q__
Moderator
#86 - Wysłana: 7 Lut 2015 15:02:12 - Edytowany przez: Q__
Paradoks

Paradoks:
Hmm, ale czy to nie jest tak, że nawiązanie do Eliotta kończy się tylko na tytule i kilku parafrazach sławniejszych passusów?

U Simmonsa - chyba - nie. Wyrażałem się krytycznie o jego "Hyperionach" i "Ilionach", ale zabawy stylistyczne i interstrukturalne prowadził w nich na takim poziomie (wiem co piszę, czytałem), że brytyjscy recenzenci widzą w nim Prousta czy Joyce'a dla ubogich (w sumie to jest komplement, wbrew pozorom, gdy patrzymy na mizerię poziomu literackiego SF). Zatem pewnie i w "Wydrążonym..." nie mogło być gorzej (tj. tylko tak pretekstowo).
U Banksa natomiast - choć zdolny, stanowczo nie tylko w kategoriach SF, pisarz - zdaje się, że było pretekstowo.

(Inna sprawa, że stać - moim zdaniem - SF na to by pisali ją autorzy jeszcze zdolniejsi niż ci dwaj... Tylko gdzie tych autorów szukać?)

Paradoks:
jako bękarta zrodzonego z tegoż chaosu

Jak Majmasz - Samosyn!

Paradoks:
Mam tu też na myśli jego głośną recenzję Interstellara w "Kulturze liberalnej"

Linkowałem, cytowałem... I u nas, i na Forum Lemowskim.

Paradoks:
Dukaj robi ostatnio więcej niż chyba ktokolwiek inny w Polsce na rzecz znalezienia dla science fiction miejsca w głównonurtowej, ambitnej literaturze pięknej (i ambitnym kinie?)

Tu jest chyba faktycznie następcą Lema. Ma też łatwiej - Lem był praktycznie sam, dziś jesteśmy bombardowani globalną popkulturą, w tym jej ambitniejszymi przejawami, którym towarzyszy moda na bycie nerdem. Dukaj ma więc od czego wyjść - pisze o tym, z czym jego czytelnik ma szansę zetknąć się osobiście (odbiorcy "Fantastyki i futurologii" nie mieli tej szansy). Z tym, że - owszem - cenna to robota i cenny ten powolny powrót SF do łask szerszej publiki (i to tej bardziej wyrobionej, co czyta Dukaja na przemian z Dehnelem np.).


ps. Jeszcze o Dukaju i jego fenomenie, tym razem z forum "NF":
http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4844
Q__
Moderator
#87 - Wysłana: 10 Lut 2015 17:09:21 - Edytowany przez: Q__
Blog Anny Bałdygi poświęcony jej pracom o Dukaju (głównie jej słynnej z sążnistości magisterce - "Jacka Dukaja nauka wyobraźni. Budowa i filozofia światów przedstawionych w oparciu o teorie naukowe. Studium wybranych utworów.", która wśród recenzentów miała Jarzębskiego):
http://baldyga.files.wordpress.com/
Zgromadzony na blogu materiał jasno pokazuje - nie da się pisać o Dukaju bez pisania - raz po raz - o Lemie...

Sprawdźcie zresztą sami... Otóż fragment o "Perfekcyjnej...":
https://baldyga.files.wordpress.com/2009/07/anna_b aldyga-mgr-pn.pdf

Kolejny dowód - artykuł "Czarna skrzynka i boczne odnogi czasu" Przemysława Kaliszuka* - niby o "Lodzie", a pod lupę bierze głównie rozważania z "Fantastyki i futurologii":
http://magazyn.o.pl/2014/przemyslaw-kaliszuk-czarn a-skrzynka-i-boczne-odnogi-czasu-akcent/

* http://www.umcs.pl/pl/addres-book-employee,1074,pl .html


EDIT:
Stare ale jare - recenzja "Perfekcyjnej niedoskonałości" i wynikła z niej dyskusja:
http://pl.rec.fantastyka.sf-f.narkive.com/ioBIiQXa /taktyka-spalonej-ksi-ki-o-perfekcyjnej-niedoskona -o-ci
Q__
Moderator
#88 - Wysłana: 11 Lut 2015 17:52:22 - Edytowany przez: Q__
Jeszcze a'propos dyskusji doedytowanej na końcu poprzedniego posta... Ciekawie napisał tam - znany z "Esensji" Eryk Remiezowicz:

"Ha. A ja nie chcę się tu rozpisywać, ale w zasadzie całą warstwę science widzę spaceoperowo, to znaczy: przyjmujemy takie założenia, jakie nam są do fabuły potrzebne. Zamiast skoków przez hiperprzestrzeń mamy kraftunek, zamiast ISD mamy Wojny, itd., itp. To, paradoksalnie, książka z bardzo małą ilością science."

I coś w tym jest, bo gdy czytałem tę "Perfekcyjną...", to równie mnie zauroczyła, co zeźliła. Zacznijmy od tego, że to nie jest poziom "S" w "SF" taki jak w SW czy też kojarzący się z uśrednionym poziomem ST (zwłaszcza epigońskiego). Tam jest mało myśli oryginalnej, ale dużo czerpane od innych (Lem z "GOLEMem", "Wizją...", "Powrotem...", "Nową Kosmogonią" i elementami "Fiaska" oraz "Pokoju...", Egan - i może Morgan - ze swoimi transhumanizmami, Williams z niby-feudalnymi intrygami postludzi, Zelazny z konceptem Ghostwheela, komputera w innym wszechświecie budowanego, by lepsze osiągi miał), splatane przy tym to wszystko jednak zazwyczaj z sensem i podbudowane niezgorszą nauką. Często też Dukaj kropki nad i stawia, gdzie poprzednicy nie postawili. Natomiast przez owo splatanie nie budzi rzecz we mnie zachwytu, owego "efektu Wow", jak mówią pijarowcy, bo w zasadzie można to było sobie samemu w głowie ułożyć, znając oryginały. Z tym, że jeśli to jest dla młodzieży (bo o SF krąży taka obiegowa opinia), to raczej dla tej, co na solidne, ścisłe, studia zda bez trudu.
Natomiast zeźliło mnie tam co innego - Lem uprawiał SF, można rzecz, w pozycji misjonarskiej , tj. cokolwiek pisał miało się odnosić do rzeczywistości, być diagnozą, pouczać, oczy otwierać, ostrzegać. Lem nie pozwalał sobie na "puste" fantazjowanie. Dukaj natomiast, dysponując porównywalnym do Lema zasobem wiedzy i przewagą najnowszych odkryć używa tego, na moje oko, cokolwiek jak postmodernista zastanych tradycji literackich, tj. bawi się tym, układa sobie jedną z możliwych układanek, bo da się. Nawet jeśli jest to układanka logiczna i na wysoki połysk.
Dalej - do tej warstwy sensownej naukowo dochodzi, przenikając ją, autorski patent kraftunku, on też jest niby sensowny (Gracze z "Nowej..." podobnie prawami fizyki manipulowali, dyskutowaliśmy też o tym chyba, że hipotetycznie da się wszechświaty potomne naszego produkować) i b. logicznie rozwijany, natomiast jest wrzucony w fabułę jak magia w fantasy - jest, bo ludzie/postludzie jakimś zamierzchłym (o ile do chronomocji tu po drodze nie doszło) wyżej rozwiniętym Obcym go podebrali i ochoczo używają, nie wiedząc do końca jak to działa (znaczy: nie jest ten kraftunek nijak wywiedziony z realnej fizyki, choć jest; przypomina to napędy FTL w SF mniej złożonej, wrzucone w fabułę bo tak, a przy tym owa zmienna fikcyjna - przez wszechobecność - organizuje fabułę na równi z sensowną naukowością biorąc nawet nad nią górę pod koniec, bo - większe możliwości dając - silnie oddziałuje na świat utworu...) przez co świat "Perfekcyjnej..." jawi się w ostatecznym rachunku równie arbitralnie - choć znacznie sensowniej - zbudowanym co bajkowe kosmosiki różnych tam Weberów.
Tak więc Dukaj to jest trochę taki Lem, który amputował sobie zdolność profetyzmu (albo nigdy jej nie posiadł) i używa swoich lemowskich talentów i swojej lemowskiej wiedzy do opowiadania w lepszym - literacko i naukowo - stylu takich samych bajeczek, jak amerykańscy SF-wyrobnicy opowiadają (znamienne zdaje mi się jak bronił ostatnio "Interstellaru", w którym fizyczne wyrafinowanie - w książce Thorne'a streszczone - służyło podparciu bzdurnej fabuły, choć dukajowe fabuły nie są tak durne - użytkowość nauki i arbitralizm dobieranych rozwiązań te same)...

(Inna rzecz, że ten tylko w Dukaja kamieniem rzucać ma prawo, kto jest bez winy, tj. nigdy amerykańskiej SF z wypiekami na twarzy nie czytał.)
Q__
Moderator
#89 - Wysłana: 16 Lut 2015 02:39:16 - Edytowany przez: Q__
Kto by pomyślał, że jak zacznę krytykować Dukaja na forum "Fahrenheita" - jednego z czołowych e-periodyków o SF, jak by nie było, to się zaraz okaże, że więcej jest myślących tak samo (znaczy, że porównanie z Lemem jednak nazbyt mu pochlebia):
http://www.forum.fahrenheit.net.pl/viewtopic.php?f =26&t=1491&start=525#p376356

Aczkolwiek (i Lem pewno by się tu zgodził, jako konsekwentny piewca Przypadku, Ewolucji i zwolennik perspektywy - poniekąd* - antropoperyferyjnej, gdy mowa o Wszechświecie; Dukaj może nie, ale już jego Gierosławski - być może) można zadać sobie tu pytanie na ile jest to wina samego J.D., na ile zaś okoliczności... Mam na myśli choćby to, o czym pisał Szymon Piotr Kukulak:

"Pomimo wielokrotnie deklarowanego przez Dukaja szacunku dla twórcy Solaris, należy jednak być ostrożnym w ocenie takich podobieństw. Przede wszystkim: pół wieku, oddzielające literackie debiuty obu twórców, narzuciło im zupełnie inny kontekst – fantastyka naukowa w obu momentach znajdowała się w zupełnie innym miejscu, w latach pięćdziesiątych oferując autorom scjentyzującym aurę świeżości, w latach dziewięćdziesiątych zaś – nieunikniony posmak retro; odnieść wówczas należało się przede wszystkim do powstałych w międzyczasie nurtów nowszych, jak fantastyka socjologiczna czy cyberpunk. I tak, Pirxiada, – której otwarcie zbiegło się z orbitowaniem Sputnika, zaś zamknięciu towarzyszyły ostatnie księżycowe wyprawy programu Apollo – musiała być odbierana inaczej niż Katedra, której kontekstem nie były już wydarzenia rzeczywiste, ale tradycja gatunku."
https://rozrachunki.files.wordpress.com/2014/11/st r_kukulak.pdf

* bo w jakimś sensie wszystko, co tworzy człowiek, jest antropocentryczne...

Z tym, że inne temperamenty i upodobania widać - oczywiście - też. Lema poniekąd postawiono na odcinku SF (co okazało się dla SF doskonałe; inaczej pewnie Mistrz by tak przeorał literaturę mainstreamową*), a potem już na nim z własnej woli pozostał. Dukaja znów do SF - i jej estetyki (z wszelkimi tej estetyki wadami) - ciągnęło od młodości. Wydaje się być zakochany w niej (i ogólnie w popkulturze - zwróćmy uwagę jak chwalił seriale).

* W sumie można powiedzieć, że czynniki odgórne ówczesnego systemu zleciły Lemowi pisanie "Astronautów"... Z drugiej jednak strony wczesnego "Człowieka z Marsa" napisał sam z siebie, więc może by Go jednak do SF ciągnęło i bez tego? No i, jaką drogą by do niej nie trafił, Mistrz do tej SF trafiwszy usiłował jednak traktować ją bardziej serio niż ona traktowała samą siebie i - z wiadomym efektem (The Lem Affair) - toczył tytaniczne boje by ją zreformować. Nie zapominajmy i o tym...

ps. Dla przeciwwagi taki drobiazg o związkach dukajowych wizji z życiem:
http://technowinki.onet.pl/artykuly/swiat-wedlug-d ukaja-blizszy-niz-myslisz/hmktj
Q__
Moderator
#90 - Wysłana: 19 Lut 2015 16:13:44 - Edytowany przez: Q__
Więcej szczegółów o "Starości aksolotla"
http://katedra.nast.pl/nowosci/21796/Cyfrowy-Dukaj -coraz-blizej/

Powiem tak... MMO (grywam w gry, ale jednak...), figurki designera Transformerów (choć jakieś tam Transformery gdzieś w chałupie mam...), struktura jeszcze bardziej eksperymentalna niż w "Linii oporu" - nie tego czekałem i - teoretycznie - łatwo by mi było sarkać i szydzić. Nie uczynię tego jednak, nie teraz przynajmniej. Poczekam, dam szansę, przeczytam, sprawdzę... A nuż w tym szaleństwie jest metoda?
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  »» 
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Jacek Dukaj

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!