USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Wiersze o tematyce SF
 Strona:  1  2  »» 
Autor Wiadomość
Eviva
Użytkownik
#1 - Wysłana: 31 Maj 2008 14:48:04
Wszechświat, science-fiction, to fascynowało i fascynuje niejednego. Nie tylko twórców filmowych, nie tylko pisarzy epickich, ale również poetów różnego kalibru. Wśród nich był mój szczególny ulubieniec, Włodzimierz Wysocki. Możnaby rzec, że do niego jakoś najmniej pasuje SF czy świat ST - wątpię nawet, czy o ST słyszał. Jednak napisał conajmniej dwie piosenki, korespondujące w jakiś sposób z naszym ukochanym światem. Conajmniej dwie. Może był ich więcej, ale te dwie znam.
Dawno już próbowałam je przetłumaczyć, ale przerwałam, nie pamiętam już, czemu. Jednak miałam to, co zdołałam przełożyć, w komputerze. Dziś, by zagłuszyć jakoś żal za niedoznaną radością bycia na Treksferze, dokończyłam przekładów. I dla Waszej rozrywki zamieszczam oba tutaj. Jeśli ktos z Was zna inne wiersze o podobnej tematyce, zachęcam do wpisywania ich tutaj. Mamy tyle rzeczy, mozemy mieć i kacik poezji.

WLADIMIR WYSOCKI

TAU KITA (stamtąd w latach sześćdziesiątych odebraliśmy ponoć sygnał, sugerujący istnienie wysokiej cywilizacji)

Daleko jest gwiazda Tau Kita
co ćwieka nam wszystkim zabiła.
Bo sygnał, co posłaliśmy tam
chwyciła i ku nam odbiła.
Na Tau Kita
więc żyją, to fakt
choć przeczy to temu, co umiem
druhowie nasi w rozumie.

Lecz to, co czytamy, dość dziwne jest
więc trzeba prowadzić by śledztwo,
więc lecę ku gwiazdom by zrobić test
i wszystko zrozumieć jak trzebno.
Na Tau Kita
coś chyba nie tak
tamtejsi mieszkańcy, nie święci,
są chyba troszeczkę zwichnięci.

Dość blisko już jestem i kontakt mam
wiec nawiazuję rozmowe
Chcę z nimi pomówić, lecz trudne to
paskudną ja w krąg słyszę mowę.
U Tau Kitów
jest dość mało słów
i ustrój jest chyba wstydliwy.
A humor to już obrzydliwy.

Mój pojazd siadł ładnie jak grzeczny pies
Leciutko nie równo - nie powiem.
Krzyknąłem więc "Wiwat!" tłumowi, to jest
po prostu "Witajcie" w ich mowie.
Na Tau Kita
jest coś nie tak
Nie można ich w niczym przekonać.
I nie wiesz, kto "on", a kto "ona"..

To prymitywy kosmiczne, czy jak?
Uparcie mnie ignorowali.
Krzyknąłem: "Galaktyce wstyd za was!"
Machnęli na mnie mackami.
Na Tau Kicie
warunki są złe.
Tu duszno, tu brak atmosfery,
lecz oni są dziwnie weseli.

W zapale krzyknąłem im że... wasza mać!
lecz komputer, stróż osobisty
tak strasznie zwymyślał mnie za słowa dwa
że wstyd mnie zdjął zaraz wieczysty.
Lecz Taukitów
nieziemski wprost słuch.
Z pewnością słyszeli, co rzekłem
Próbuję więc zatrzeć wrażenie.

"Wy, bracia w Bogu - krzyczałem - Ja z nieb!"
Lecz głos mi zamarł nareszcie.
Chwyciłem więc Tau Kitankę za łeb.
"No przyznaj się, kim wy jesteście?"
"Nasz rozwój jest wyższy-
tak rzekła wnet mi -
Tyś mężczyzna, więc niższa twa rasa.
A nas pączkowanie rozmnaża."

Uciekłem, przyznaję, jak złodziej, jak tchórz
i lecę w żałości i trwodze.
Na Ziemi wszak przeszły ze trzy wieki już
jezeli z Einsteinem się zgodzę.
Co, jeśli i tam
jak na Tau Kita
tez rozwój tak poszedł wspaniale?
Co jeśli i tam - pączkowanie?


GWIEZDNA PODRÓŻ (znajomy tytuł, nie?)

Nikt mi nie uwierzy, nikt mnie nawet nie zrozumie
Kosmos jest straszniejszy niż Dantego piekła dno.
Poprzez czas i przestrzeń mkniemy w gwiazdolocie dumnie
niczym z góry narciarz poprzez stok.

Świetlny rok mijamy w osiem dni
Coraz blizej cel - planeta Y.
Żeby nie zwariować, nie liczymy lat.
Wieczność to jest dla nas prawie nic
O tym nawet Kipling pisał szkic
A dokoła mrocznej próżni świat.

W ziemskich książkach czytaliśmy, niech kto chce, się śmieje
o spotkaniu z obcym, mądrym bytem każdy mit.
Lecz na Ziemi został nasz entuzjazm i nadzieje.
Na co nam spotykać obcy byt?

Świetlny rok mijamy w osiem dni
Coraz bliżej cel - planeta Y,
Żeby nie zwariować, nie liczymy lat.
Wieczność to jest dla nas prawie nic
O tym nawet Puszkin pisał szkic
A dokoła mrocznej próżni świat.

Zaszczepili nas przeciwko łzom, przeciw depresji
Przeciw każdej z chorób, wściekłym bestiom z wszystkich stron
Supernowa nie przerazi nas w swej groźnej sesji.
Z Ziemi znamy gorszych gróźb ze sto.

Świetlny rok mijamy w osiem dni
Coraz bliżej cel - planeta Y.
Żeby nie zwariować, nie liczymy lat.
Wieczność to jest dla nas prawie nic
o tym nawet Kipling pisał szkic.
A dokoła - mrocznej próżni świat.

Pamiętane niebo nas już nigdy nie powita
Jeśli wierzyć w to, co naukowa mówi straż.
Przecież, gdy wrócimy, jeśli praw fizyki spytać
Setki wieków zmieni Ziemi twarz.

Bedzie nowy i wspaniały świat
Nie ma wojen, nie ma już się czego bać.
Nie ma więzień, ludzie równi są.
Na Boga już nie będzie liczył nikt
Wiedzą, że go nie ma, to był mit
Nie ma i nie było nigdy Go.
Queerbot
Użytkownik
#2 - Wysłana: 31 Maj 2008 17:10:14
AUGUST CIESZKOWSKI

Leją się gwiazdy przez gruzy Stworzenia,
Martwe pęcherze przekrwionych atomów,
Rozdarte dyski w obłokach nasienia
Krążą żyłami helu i wodoru;

W oślizgłych kiszkach pradawnego pyłu,
Z którego plazmy wydobywa się egzema,
Rośnie, promieniuje i zwieracze swe otwiera
Nieżywy obłok, szambo kału i etylu.

Przez żółć wszechświata suną komety,
Gnijący stolec rozpalonych planet
Próchnieje w strumieniu orgazmu i podniety;
Mocznik i guano przez meteory rozszarpane

Krążą bezładnie przez jelita Galaktyki
I jak krosty na eonach łączą się w gromady,
A tkanki metalu, narośl na mgławicy,
Krwią protonów wypełniają swe gonady.

Przez Gwiezdną Pochwę płyną embriony,
Zarodki planet, gwałcone przez kwarki,
W kloace próżni powstają gwiazdozbiory,
Zaczątki światła, czasu i substancji.

Rodzi się przestrzeń, która nie ma jeszcze miejsca,
W polipach energii pęcznieją światy –
Miliony ogniw, radioaktywne serca,
Rozdymane przez lawę, gasnące przez laty,

Na których powierzchni piętrzą się skały
I rosną ponad niebo, przez trujące pary,
By rozpaść się w końcu na nędzne kamienie.
Łączą się jady - wodór z tlenem,

Tworząc oceany, morza, glony, drzewa,
Pradawne parchy – jeszcze nie ma zwierząt,
Ale w tej masie bezładnej jest już sodomia,
Która pęcznieje, rośnie i mnoży się bez końca,

Oplata wszystko – ciało doskonale czarne,
A w tej anomalii – chorej i bezkształtnej –
Antymaterii, negacji Wszechświata,
Rodzi się już zamysł, aby zniszczyć Lacha...
Eviva
Użytkownik
#3 - Wysłana: 9 Lip 2008 19:31:35
WŁODZIMIERZ WYSOCKI
Raport z czubków


Zawiadamiam cię, redakcjo
z nieszczególną satysfakcją
z jaką spotkał się reakcją
twych programów nowy blok.
Miast herbatki popić z kubka
zastrzyk wziąć i spać do jutra
cały szpital - czubek w czubka
w telewizor wlepił wzrok.

Gość typowy i ponury
opowiadał dłuższy czas
o Bermudach, wobec których
świat nauki mówi "pas".
Mózg nam zbełtał tak nieludzko
aż go każdy zaczął kląć
i przez trójkąt ten bermudzki
ekstra zastrzyk musiał wziąć.

Mógł pokazać pan redaktor
rozruch pieca czy reaktor
albo księżycowy traktor
i by też wykonał plan.
Lecz nas wolał robić w jajo
godzinami rozprawiając
jak te spodki tam latają
i co przez nie grozi nam.

Toż to u nas w każdej chwili
mkną talerze tam i siam.
Myśmy na nich psa wtroili
jeśli kucharz nie łże nam.
Gdy medykamentów pudy
w kibel spuszczasz skoro świt
to jest strach! A ten - Bermudy.
Oj, nieładnie, panie wstyd.

Nie zrobiliśmy skandalu
rzec to trzeba, nie bez żalu.
Jest wśród nas kozaczków paru
lecz się boją zrobić huk.
Niemniej trzeba stwierdzić dumnie
że w ponurej legną trumnie
te obelgi i kalumnie
które na nas miota wróg!

Bo to wróg nam wody brudzi
i bermudzi plony zbóż!
Wszystko to wymyślił Churchill
w siedemnastym roku już!
Każdy jął obmyślać w duchu
protest do agencji TASS
aż czterdziestu łapiduchów
wpadło i związało nas.

Tęgieśmy dostali lanie
w bezpieczeństwa tkwiąc kaftanie.
Paranoik wił się w pianie
jak w kipieli morskiej wąż.
Skatowali nas okrutnie
w białych kitlach podli trutnie
i zrobiło się bermudnie
i bermudniej jest nam wciąż.

Kiedy przyjdzie syn maleńki
i usłyszę jego miauk:
"Tato, o czym truł w okienku
słynny ten kandydat nauk?"
Prawdy przed nim nie zataję
której w tych programach brak.
Wykpię sens bermudnych bajek.
Niech wie mały co i jak.

Jest wśród nas dentysta, Rudzik.
Ma elektroniczny budzik.
Budzik ten jest marki Grundig
i odbiera NRD.
On handlował tam ciuchami
a gdy wrócił, mózg mu zanikł.
Rączki spięto mu w kaftanik
a na nóżce miał, kochani,
numereczek ten i ten.

Słyszał on na własne uszy
wieść, co poruszyła świat,
że badawczy nasz "Iliuszyn"
też w bermudzki trójkąt wpadł!
I na kawałki się rozprysnął
spłonął niby suchy śmieć
a pilotów dwóch bez zmysłów
jakiś kuter złowił w sieć.

Po tej wpadce niesłychanej
w pesymizmu czarnym stanie
w klatce ich przywieźli szklanej
prosto przed szpitala sień.
Znamy ich relacji strzępek
że ten trójkąt niepojęty
to otwarty Ziemi pępek
i że wszystko wpada weń!

Jeden z nich, swój chłop, mechanik
opowiedzieć więcej chciał
ale miał pamięci zanik.
To zapłakał, to się śmiał
to mamrotał :"Kopsnij szluga..."
To znów jeżył się jak jeż.
Co tu gadać o tym długo?
Zakręcony, sam pan wiesz.

Naukowcy ukochani
miast nas wpieniać audycjami
zmieńcie z nami się miejscami
i, być może, to coś da.
Bo ten trójkąt wam okropnie
mózgi ćmi, a nam odwrotnie
więc opłaca się stokrotnie
wszystkim nam zamiana ta.

Taki pomysł dom wariatów
w sprawie tych Bermudów ma.
Z poważaniem... podpis... data...
Odpisujcie nam raz, dwa!
Bo jak nie, to o tych spodkach
i Bermudach, psia ich treść!
gruchniem list... do totolotka!
i trafimy razy sześć.
Cześć.
Q__
Moderator
#4 - Wysłana: 9 Lip 2008 19:48:02
Hmmm... Z wierszy o tematyce SF znam tylko "Pieśń marsjańskiej cykady" zamieszczoną w jednej z antologii (podmiotem lirycznym jest jeden z osadników na Marsie) oraz wiersz o "Nieśmiertelnym" (C. MacLeodzie) z "Małej Fantastyki"...
Eviva
Użytkownik
#5 - Wysłana: 9 Lip 2008 20:05:53
No to zamieść!
Q__
Moderator
#6 - Wysłana: 9 Lip 2008 20:58:56 - Edytowany przez: Q__
Eviva

No to zamieść!

Nie chce mi się szukać i przepisywać.. Ale...


David Lunde

PIEŚŃ MARSJAŃSKIEJ CYKADY

dla Marilyn

Na ten krater
tak często
nocą nie powinienem się wspinać,
by zwracać ku czarnemu niebu
plastikową osłonę hełmu.
Słyszę tylko dwa dźwięki -
szmer własnego oddechu,
kiedy płuca wypełniam
bezwonnym, sztucznym powietrzem,
i piszczący w słuchawkach
radiowy sygnał namiaru
bazy marsjańskiej w dole,
ciasnej, ale bezpiecznej.
Nie uwiera mnie skafander,
nie niepokoi nawet
bezdenna,
czarna
beczka z gwiazdami nad głową,
lecz tęsknię za księżycem,
brzemiennym świetlistą pełnią,
za twymi włosami na wargach,
gdy wiatr je rozwiewa, kołysząc
trawą na stoku wzgórza,
gdy wokół grają cykady,
co oszalały z żądzy.
Wspinam się tutaj zbyt często,
by w otchłań lat się wpatrywać,
aż wreszcie
podnoszę się z miejsca,
lekki,
wręcz bezcielesny
w słabym marsjańskim ciążeniu,
i płynnym krokiem powracam
ku rozjarzonej kopule,
osamotnionej drobinie, pokrytej
ochronną powloką pyłu.

ps. autor jest jednym z bardziej znanych poetów piszących wiersze o tematyce SF:
http://authors.wizards.pro/authors/writers/david-l unde
http://www.davidlunde.com/ - strona autora
Q__
Moderator
#7 - Wysłana: 30 Lip 2008 06:02:08 - Edytowany przez: Q__
Polska odpowiedź na "Mars Attacks!"

Kazik Mars napada

Hej, hej - Mars napada
Dookoła ludzi gromada
Hej, hej - Mars atakuje
Żadnej litości nie czuje
Hej, hej - Mars napada
Owoce pracy naszej zjada
Hej, hej- ludkowie biedni
Kolejny zlew powszedni

Nad Bałtykiem rozpostarli swoje skrzydła ludzie z Marsa
Atakować w taki sposób to jest jedna wielka farsa
Motłoch gapi się rozdziawion, nowej szuka podniety
Cywilizacya wroga z innej planety
W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy
Albo anty, ryba psuje się od głowy
A każdy z prawem tutaj jest na bakier
John Malkovich jak grał Ruska to mówił "madier fakier"
Inwazja planetarna do plaży się zbliża
Tymczasem w sztabie w Gdyni jeden innym ubliżał
Co to był za film, co na nim wciąż się ruchali?
Tu za heroinę, panie, ludzie wszystko by oddali
Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible obsrane
Jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem
Wszystko tak poukładane, dużo dobrej roboty
Do portu się zbliżają z Marsa istoty

Hej, hej - Mars napada
Dookoła ludzi gromada
Hej, hej - Mars atakuje
Żadnej litości nie czuje
Hej, hej - alarm dla Wybrzeża
Zagrożenie się rozszerza
Hej, hej - alarm dla Trójmiasta
In a different stylee, rubadub rasta

W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno
Ty jesteś moją królewną

Do Bydgoszczy zbliża flota się totalnie uzbrojona
Popularny pięściarz, jego twarz jakaś znajoma
Dwóch rywali pokonał na potańcówce w "Mózgu"
Teraz boi się mafii, chyba trafił na Rusków
Dzięki słusznym decyzjom nie ma śladów paniki
Stan wyjątkowy - zawsze smaczny i zdrowy
Podobno jeszcze broni się Gdańsk - Orunia
Agresorzy mają rzut beretem już do Torunia
Czy to że, grasz na gitarze uszczęśliwia innych ludzi?
Czy ma sens, że się trudzisz? Weź nie pierdol, to mnie nudzi
Wciąż nadaje radio Marii, chociaż pod bombardowaniem
Toruń ma już status twierdzy na obrony zawołanie
Z Marsa generałowie pokazują ważne cele
Przerażony lud szuka nadziei w kościele
Nie wiedzą biedacy, że nie pójdą już do pracy
Wszyscy Polacy na jednej leżą tacy

Hej, hej - Mars napada
Przerażonej tłuszczy gromada
Hej, hej - Mars atakuje
Jak kochanie się czujesz?
Hej, hej - Mars napada
Lada traktor - traktor Lada
Hej, hej - Mars atakuje
Na prostych ludzi poluje

A w tym całym burdelu jedno wiem na pewno
Jesteś moją królewną zwiewną

To Warszawa winna przyjąć cały ciężar ataku
Bo jednostki doborowe i kompanie honorowe
Prezydent nie uciekł do Rumunii jak kiedyś
Postawmy tamę coraz nowym to obszarom biedy
Ninja, Rocksteady, mówią, że jestem Żydem
Ale wiary mało we mnie, nie jestem chasydem
Stadion "Legii" wycelował jupitery w obce statki
Tezkej Pokondr, Wypuśćcie Krakena z klatki
Uciekając z Sejmu posłowie pogubili notatki
Teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki
A ile nakradliśta, lecz co począć z taką wiedzą
Kiedy okupanci z Marsa już nam na plecach siedzą?
Jeden koleś, co w Londynie od kilku lat już żyje
Twierdzi, że w akademykach najlepiej się pije
Zachodnia flota - Śląsk, wschodnia - na Kraków
Kraków - dawna stolica Polaków

Hej, hej - Mars napada
Dookoła ludzi gromada
Hej, hej - Mars atakuje
Żadnej litości nie czuje
Hej, hej- napada Mars
Płonie ziemia skąd Sawa i Wars
Hej, hej - u wrót stoi głód
Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!

W tym kompletnym rozgardiaszu jedno wiem na pewno
Jesteś moją królewną

Moje włosy dęba stają, oczy nie dowierzają
Oni mają pusto we łbach, za babami latają
Powiedz proszę, jak poeta ukochał swą ojczyznę?
We Francji popracuję i języka liznę, liznę
Najpierw dobrobyt i dopiero demokracja
Akcja na wakacjach, kolejna męki stacja
W Katowicach ruch oporu z najeźdźcą walczy
Wojewoda Ziętek z nieba na wszystko patrzy
Nad Krakowem, dla odmiany, małe grupki powstańców
Proszę nie wypuszczać swoich psów bez kagańców
Lokalnymi potyczkami związały siły wroga
Wszędzie ruchawka, zniszczenia i pożoga
Militarystyczne siły Marsa z pewnej oddali
Przesuwają się na zachód, Wisła się pali!!!
Gruszkę walić do się takoż pod obraz i z pamięci
Choć już płonął, to krzyczał: "A jednak się kręci"
A jednak się kręci Słońce dookoła Ziemi
Zaświadczą o tym wszyscy księża palcami swemi
A Hitler też powtarzał, że nie chce wojny wcale
Czemu ciągle do mnie mówisz per - Ty, pedale!
Wojenna armada na Wrocław się kieruje
Może Pan Bóg się nad nami ulituje?
Może nas uratuje? To już jest zamknięcie matni
Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!

Temu, czy temu
Zrób to samemu

I ja też tu byłam
Sama sobie zrobiłam

Hej, hej - Mars nadada
Przerażona ludzi gromada
Hej, hej - Mars atakuje
A teraz mi powiedz, jak się czujesz?
Bo na tych gruzach powiem Tobie jedno
Jesteś moją królewną
http://magducha22.wrzuta.pl/audio/opDl8fb0eb/kazik _-_mars_napada
Seybr
Użytkownik
#8 - Wysłana: 30 Lip 2008 06:53:51
Heh nie wiedziałem że to jest aż tak długie. Kazik ma dobre teksty ;].
Eviva
Użytkownik
#9 - Wysłana: 9 Lis 2008 15:13:13
Wygrzebałam wreszcie treść wiersza Andrzeja Waligórskiego o lądowaniu na księżycu. Poczytajcie sobie gwoli rozrywki i uciechy

Na Księżycu

Cieszą się wszyscy, nawet starcy na wózkach
bo nareszcie, wyobraźcie to sobie -
dwie rakiety: amerykańska i ruska
wylądowały na Srebrnym Globie.
W każdej byli czterej kosmonauci
ubrani w metalowe skafandry i spodnie.
Nikt nikogo nie bił i nie gwałcił
a współpraca przebiegała bardzo zgodnie.
Przylecieli, wysiedli, usiedli, ciut pojedli,
dwie butelki wstawili do środka.
Jeden drugiego ściska:
- Charaszaja u was whiska.
- Very fine ruska vodka.
A następnie, jak to było w planie,
poszli w swoich kosmicznych przyłbicach
na dokładne zwiedzanie i badanie
tajemniczej powierzchni Księżyca.
Idą, idą, każdy z dzidą,
pochłaniaczem i miotaczem.
Naraz patrzą: w jednej budzie
siedzą księżycowi ludzie.
Piją czaj, fajeczki kurzą,
Mali są, lecz jest ich dużo.
Zadrżał kosmonauta Borys,
choć był we fufajce:
- Smotri, Johny, eti stwory
sowsiem kak Kitajce!
Na to tamci: - Witaj, witaj,
my Kitajce a tu Kitaj.
Kosmonauci posmutnieli,
że ktoś ich ubiegł, niestety.
- Czymżeście tu - mówią - przylecieli
i skąd macie tak świetne rakiety?
Wówczas Chińczyk rzekł: - Kolego,
rakietami myśmy się nie wieźli.
-Tylko jak?
-Ano tak: jeden na drugiego,
jeden na drugiego,
jeden na drugiego,
jeden na drugiego,
no i jakoś wyleźli.
Q__
Moderator
#10 - Wysłana: 16 Paź 2009 03:56:00
Q__
Moderator
#11 - Wysłana: 29 Wrz 2010 08:42:53 - Edytowany przez: Q__
Poemat o Gwieździe Śmierci wygrzebany na forum strony:
http://www.gwiezdne-wojny.pl/forum.php
w sygnaturze tamtejszego usera znanego jako Carth Onasi.

Oto techniki wraży cud
Co kształt ma kuli, niby glob
Zatrważa galaktyczny lud
Bo wysłać może śmierci snop!

To Gwiazda Zgonu, groźna broń
Siewca terroru, postrach miast
Pokrywa szronem niejedną skroń
I psuje zapach wszystkich ciast.
MacG
Użytkownik
#12 - Wysłana: 29 Wrz 2010 16:04:17 - Edytowany przez: MacG
Marek Dutkiewicz - "Inwazja śmierci z Plutona"

Po pierwszej bitwie wstało słońce warte piachu
Laserem miasta wypalone aż na brąz
Kto winien jest, że ktoś od dziś na tego krachu
Kto winien jest, że ludzkość zgasła niby knot.

(Syreny, stop, odwołaj alarm dla wielu)
(Syreny, stop, obliczyć promień skażenia)
(Niech idzie spać w pancerzu z ołowiu)
(Kto jeszcze ma schron, kto jeszcze ma dach)

Ref.
Inwazja śmierci z Plutona
Na cel wzięła planetę zieloną
Inwazja śmierci z Plutona
Inwazja śmierci z Plutona

Do wczoraj niebo kwitło czyste i łagodne
Wczoraj pociemniało od szarańczy z chmur
To desant statków gigantycznych wbił już żądło
W planetę pełną tlenu, wody, co za ból

(Syreny, stop, odwołać ewakuację)
(Syreny, stop, dla porażonych izolacja)
(Niech idzie spać w pancerzu z ołowiu)
(Kto jeszcze ma schron, kto jeszcze ma dach)
Eviva
Użytkownik
#13 - Wysłana: 29 Wrz 2010 21:18:30
Bardzo stara piosenka, jeszcze z magazynu "60 minut na godzinę" - bardzo trekowa. Autorem jest bodajże Andrzej Brzeski, ale głowy nie dam.

Wreszcie nadszedł ten wspaniały czas
że się wszechświat zjednoczył na słowo
i bez żadnych warunków
we wzajemnym szacunku
rozpoczęto wymianę handlową.

Wnet na Ziemię przybyły jak sen
latających talerzy tysiące.
I handlowców w nich chmara
co to chcieli od zaraz
podpisywać umowy wiążące.

Już ich czeka oferta:
piętrzy się maszyn sterta,
komputery, lasery, tokarki.
Dzieła sztuki, broń palna
żelatyna jadalna
i wspaniałe, szwajcarskie zegarki.

Goście chodzą i patrzą.
Dotknął czułkiem lub macką
albo oczko wystawią spod wody.
Widać - bardzo zajęci.
A wśród nich wciąż się kręci
Jan Sebastian Buc, sprzedając lody.

"Skąd się tutaj pojawił ten typ?!"
"Jeszcze gości obrazić gotowy!"
"Wziąć ofermę za habit
razem z jego lodami!
Kijem nakłaść rozumu do głowy!"

Wtem do ziemian przybliżył się gość
dziełom sztuki się przyjrzał, maszynom
i powiedział, że, owszem,
całkiem to nienajgorsze
lecz najlepsze są lody "Bambino".

Lo-lo-lo-lody "Bambino"
w całym wszechświecie słyną
Każdy liże ze smakiem
czy jest gadem, czy ptakiem
jamochłonem, czy nawet rośliną.

QWielka radość, wiwaty i bal.
Podpisano umowy od ręki.
W Rabce, Bonn i Kalkucie
rozpoczęto produkcję
i śpiewano o lodach piosenki
takie jak ta:

Lo-lo-lo-lody "Bambino"
w całym wszechświecie słyną
Każdy liże ze smakiem
czy jest glizdą czy ptakiem,
obcą, czy tez istotą rodzimą.

Może powie ktoś, że trochę żal
że nie laser, i nie Wenus z Milo.
Rzeczywiście, ciut szkoda
ale w tym cały wic:
Lepiej lody "Bambino" niż nic.
Eviva
Użytkownik
#14 - Wysłana: 22 Gru 2010 18:35:53 - Edytowany przez: Eviva
A tu perełka samego Juliana Tuwima - wiersz pt PRETENSJE. Nie powiem, że trekowy, ale odrobinkę zahacza o SF:

Apsssolutnie-lutnie pijany
stopijany, trzsystapijany
toczę Kosmos jak Konkurencja
gdy obijam uliczne ściany.

Kąkuręcja - astronomicznie
reklamuje swoją potęgę.
Słońce wypsnie lub tęczy wstęgę
oraz gwiazdy ma ziemiotyczne.

A biednemu - nosem w latarnię
plus trzy gwiazdki z koniaku tudzież.
Phantomaty śródplanetarne....
A jak mało, znów nosem uderz.

Kąkurencja - kopernikańsko
A biednego - w mordę primordium.
A biednemu nikt nie napisze
"de revolu.... tionibus orbium".

Ani w Biblii nie dadzą wzmianki
ani żeby pomnik, mistrzuniu!
Jeszcze zbili, gdy pojechałem
zapomogę prosić w Toruniu!

A zasługi, można powiedzieć
bardzo - bardzo w gwiezdnym zakresie.
Proszę spojrzeć, ruch w interesie,
tak, proszę, że proszę siedzieć!

Lecz że biedny, więc wykrzykiwać
musi sam te... aldebarany
I sam przy tym chwiać się i kiwać
Apsssolutnie-lutnie pijany.
Q__
Moderator
#15 - Wysłana: 9 Sier 2011 19:32:52
W sumie jako poezję o tematyce SF można traktować wszystkie teksty piosenek zespołu S.P.O.C.K.:
http://teksty.net/S-P-O-C-K-Spacewalk#Tekst_piosen ki
Sporo z nich wprost nawiązuje do Treka.
Q__
Moderator
#16 - Wysłana: 7 Lut 2012 20:02:50
Istna tragedia pralnicza :

Robotna Frania
Słowa: Zbigniew Raj
Muzyka: Zbigniew Raj

Pewien robot bardzo tani (robot, głupi robot!)
Wyznał miłość pannie Frani (robot, głupi robot!)
Wrzeszczał głośno jak najęty (robot, głupi robot!)
Prawiąc Frani komplementy :

Ref.
Franiu! Uroda Twa
Jak rdza
Pożera mnie.
Franiu! Twój każdy gest
To seks,
O którym śnię

Frania stała skromnie
Nie mówiła nic
A on tak niezłomnie
Krzyczał, ryczał, prawie wył:

Ref.
Franiu! Uroda Twa
Jak rdza
Pożera mnie.

Ej, Franka, Franka, powiedzże Frania
Co dzisiaj bedzie z tego kochania

Robot kochał zbyt żarliwie (robot, głupi robot!)
Przez co rozgrzał się straszliwie (robot, głupi robot!)
Spowodował krótkie spięcie
No i stało się nieszczęście…

Na pogrzebie eksrobota
Grało wiele tranzystorów
Gdy wysiadły im baterie
Wiatr zaszeptał gdzieś wśród grobów

Ref.
Franiu! Uroda Twa
Jak rdza
Pożera mnie.
Franiu! Twój każdy gest
To seks,
O którym śnię

By uniknąć zamieszania (Bela- beladonna!)
Czas powiedzieć, że ta Frania (Bela- beladonna!)
Była bardzo estetyczną (Bela- beladonna!)
Zwykłą pralką elektryczną!

Gdyby robot wziął za żonę
Taką pralkę, taką Franię
Miałby on codziennie
Bardzo tęgie, tęgie pranie!
http://www.tekstowo.pl/piosenka,tropicale_thaitii_ granda_banda,robotna_frania.html

Do odsłuchania:
http://spanman.wrzuta.pl/audio/6jGkMlNwnSG/robotna _frania_-_tropicale_tahiti_granda_banda
Queerbot
Użytkownik
#17 - Wysłana: 7 Lut 2012 20:21:36
Na wikipedii znalazłem taką informację:

"Antoni Smuszkiewicz w jednej z pierwszych polskich monografii dotyczącej literatury fantastyczno-naukowej wykazuje pośredni wpływ nieopublikowanej Historii przyszłości Mickiewicza na powstanie tego gatunku. Dzieło nie zostało nigdy opublikowane, a rękopis zaginął; sporo informacji dostarczają o nim jednak liczne pozostawione zapiski i listy do przyjaciół poety. Antoni Edward Odyniec w liście do Juliana Korsaka nazwał Historię przyszłości Don Kichotem swojego czasu[37].

Badacze literatury uznają, że nieopublikowane dzieło Mickiewicza mogło zrewolucjonizować literaturę światową[38][39][40]; najprawdopodobniej wyprzedzało ono wizje Juliusza Verne'a, Herberta George'a Wellsa i Jerzego Żuławskiego[38][40], a nawet prześcigało je w naukowo-technicznych i społecznych spekulacjach[38]".

http://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Mickiewicz

I w sumie ciekawi mnie czy był to również poemat czy jakaś proza. Ale przede wszystkim ciekawi mnie jak nieopublikowane nigdy dzieło mogło zrewolucjonizować literaturę światową.
MarcinK
Użytkownik
#18 - Wysłana: 8 Lut 2012 12:19:00
Queerbot:
le przede wszystkim ciekawi mnie jak nieopublikowane nigdy dzieło mogło zrewolucjonizować literaturę światową.

Może Mickiewicz napisał Treka?
Dukat
Użytkownik
#19 - Wysłana: 8 Lut 2012 12:24:58
Queerbot:
w sumie ciekawi mnie czy był to również poemat czy jakaś proza. Ale przede wszystkim ciekawi mnie jak nieopublikowane nigdy dzieło mogło zrewolucjonizować literaturę światową.

W sumie ciekawi mnie dlaczego aż tak poważnie traktujesz wikipedię...
Q__
Moderator
#20 - Wysłana: 8 Lut 2012 14:00:18 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
sporo informacji dostarczają o nim jednak liczne pozostawione zapiski i listy do przyjaciół poety.

Czytałem o tym dziele mając lat naście. Pamiętam, że Mickiewicz snuł tam wizję domów osadzonych na platformach kolejowych i swobodnie przemieszczanych z miejsca na miejsce wedle zachcianki właściciela. Zdaje się (ale za to już nie ręczę), że baloniarstwo też miało rozkwitnąć na szeroką skalę (BTW. przypomina się słynna "Nocna poczta" Kiplinga czy "Mellonta Tauta" Poego).

Queerbot:
Ale przede wszystkim ciekawi mnie jak nieopublikowane nigdy dzieło mogło zrewolucjonizować literaturę światową.

Gdyby opublikował, zapewne...

MarcinK

MarcinK:
Może Mickiewicz napisał Treka?

Może nie będziesz się odzywał, gdy nie masz nic do wniesienia do dyskusji?

Dukat

Dukat:
W sumie ciekawi mnie dlaczego aż tak poważnie traktujesz wikipedię...

Bo Ciebie się nie da tak traktować, a coś przecież trzeba...
Dukat
Użytkownik
#21 - Wysłana: 8 Lut 2012 14:29:27
Q__, a słyszałem o takim wierszu o sprowadzaniu kwiatów z innych planet. Dość ciekawa wizja, bo w sumie trudno sobie wyobrazić jakie towary opłacałoby się wozić na kosmiczne odległości. Ale kwiaty na grób to jest coś, tym bardziej, że podmiot liryczny miał zdaje się na myśli jakąś wybitna osobistość. Przypomni mi kto co to za wiersz? Albo chociaż tytuł?
Q__
Moderator
#22 - Wysłana: 8 Lut 2012 15:56:10
Dukat

Pamiętam, że był taki motyw w "Obłoku Magellana"*, o wierszach nie słyszałem...

* cytat:

"Jakiś cień przepłynął mi po powiekach, za nim drugi i trzeci. Ktoś do nas przybywał; helikoptery siadały na trawnikach w głębi ogrodu. Unosząc się na łokciach, ujrzałem pierwszych wysiadających, a wysoko nad domem — klucz nowych maszyn świecących śmigłami. Po chwili od zachodu nadciągnęło kilkanaście; opuszczały się i dotykały niemal wierzchołków drzew. Przybysze utworzyli rosnącą grupę i dawali rękami znaki lądującym. Niektórzy kryli coś za plecami. Wstałem, coraz bardziej zdziwiony, a tymczasem na gazonach siadały helikoptery; ludzie poruszali się bezładnie, jakby w niezdecydowaniu, aż pociągnęli w stronę domu.
Wszystko to tak mnie ogłupiło, że kiedy się zbliżyli, zamiast odpowiedzieć na pozdrowienia, wybąkałem:
— Co… co to będzie?
— Przylecieliśmy na rocznicę — odpowiedziało kilka głosów naraz.
— Co?
— No, pięćdziesięciolecie pracy doktora…
— Jesteś jego synem? — spytała niska, siwa kobieta. Włosy jej płonęły w słońcu żywym srebrem. Miałem szaloną chęć czmychnąć w krzaki, ale nogi jakby mi w ziemię wrosły. Jak to, dziś przypadało pięćdziesięciolecie pracy ojca, a ja nic o tym nie wiedziałem?… A on? Chyba pamiętał…
Pod domem gromadził się tłum, a po ogrodzie wciąż przepływały cienie opadających helikopterów. Ten zjazd gwiaździsty nie ustawał i następne lądowały poza obrębem ogrodu, bo na trawnikach i ścieżkach stała maszyna przy maszynie. Powietrze wypełniał stłumiony gwar. Naraz drzwi się otwarły; na progu ukazał się ojciec. Odruchowo zaciągnął poły rozchełstanego szlafroka i znieruchomiał z gołą głową i rozwichrzonymi włosami; na policzku miał odgnieciony wzór tkaniny — widocznie zdrzemnął się z głową na oparciu fotela. Stał, patrząc na morze głów, i zrobiło się tak cicho, że słychać było zamierający furkot, z którym opuszczały się coraz to nowe maszyny. Nagle ojciec drgnął i ruszył w dół, jakby chciał iść naprzeciw wszystkim, ale zatrzymał się w połowie schodków. Podniósł ręce i opuścił je; rozchylił wargi i nic nie powiedział. W ciżbie zrodził się ruch; ludzie zaczęli podchodzić do schodków; podawali mu kwiaty — przeważnie cienkie wiązanki, ale wnet nie mógł ich już utrzymać, więc następni składali je na schodkach. Były tam maki i bławatki ze zbożowych rezerwatów australijskich, białe magnolie, afrykańskie storczyki, orchidee i bukieciki stokrotek, ukwiecone gałązki jabłoni z wchodzącej właśnie w wiosnę Antarktydy i wielkie, puszyste, blade róże rodzące się tylko w szklarniach Księżyca. Kto złożył swój dar, cofał się w milczeniu, a ojciec odprowadzał go wzrokiem, w którym czasem błyskało przypomnienie. Usta jego poruszały się wtedy bez głosu, ale już przystępował ktoś nowy, a nad drzewa ogrodu, jak ciężki ptak, wzbijał się helikopter odlatującego i w miarę jak tłum rzedniał, rósł stos kwiatów na schodach. Wtem w głębi ogrodu pojawiło się dziewięciu starych ludzi w błyszczących, białych skafandrach; szli z obnażonymi, siwymi głowami, z widocznym wysiłkiem przemagając ciężar próżniowego rynsztunku, od którego dawno odwykli. Z zamierającym sercem dostrzegłem na ich piersiach odznaki pilotów Neptuna. Prawda, ojciec był kiedyś, jeszcze nim poznał matkę, lekarzem rakietowym, ale nigdy o tym nie mówił. Piloci doszli z pustymi rękami do werandy, odpięli srebrne odznaki i jeden po drugim uderzeniem otwartej dłoni wbijali je ostrzami w drewno najniższego stopnia, tak że ta pociemniała i wytarta od tysięcy stąpnięć deska zalśniła nagle, jak wybita srebrnymi gwoździami. A potem zostaliśmy sami w pustym, słonecznym ogrodzie. Wtedy ojciec, wciąż stojący bez ruchu, zadrżał i cofnął się; kwiaty posypały mu się z ramion, a on, po omacku odnalazłszy drzwi, zniknął w głębi domu.
A ja wciąż nie ruszałem się, jakby zasłuchany w pobrzęk oddalających się maszyn; po chwili ukazała się jeszcze jedna, z miękkim szumem przeszybowała nad drzewami i upadła. Wyskoczył z niej człowiek w kombinezonie; rozejrzawszy się szybko, podbiegł ku werandzie, rzucił coś na stos kwiatów i równie prędko wrócił do samolotu.
Miałem dobry wzrok i dostrzegłem z dala osobliwy wygląd tego spóźnionego daru. Była to garść rdzawych, zeschłych i ostrych porostów areozy, jedynej zakwitającej rośliny Marsa."
Eviva
Użytkownik
#23 - Wysłana: 8 Lut 2012 17:00:55 - Edytowany przez: Eviva
Q__
Dukat

Nie całkiem w temacie... ale przypomnę, że bardzo znana piosenka czołówkowa z nieboszczki "Powtórki z rozrywki" została napisana pod muzykę instrumentalną, który to utwór nosił tytuł "Kwiaty z Venus". tak mi się skojarzyło.

A ten fragment "Obłoku" jest wyjątkowo piękny...
Queerbot
Użytkownik
#24 - Wysłana: 8 Lut 2012 19:49:33
Q__:
Czytałem o tym dziele mając lat naście. Pamiętam, że Mickiewicz snuł tam wizję domów osadzonych na platformach kolejowych i swobodnie przemieszczanych z miejsca na miejsce wedle zachcianki właściciela. Zdaje się (ale za to już nie ręczę), że baloniarstwo też miało rozkwitnąć na szeroką skalę (BTW. przypomina się słynna "Nocna poczta" Kiplinga czy "Mellonta Tauta" Poego).

Wizja rzeczywiście rewolucyjna :}

I swoją drogą to ciekawe dlaczego ten utwór zaginął. Może nie licował z powagą dzieł narodowo-wyzwoleńczych.

I jeśli już przy historii fantastyki jesteśmy, to polecam Prawdziwą historię Lukiana z Samosaty (II wiek), która na szczęście przetrwała i dostępna jest w Drodze do SF J. Gunna. Tu by wypadało zauważyć, że z historycznego punktu widzenia może lepiej być sofistą niż działać w Kole Sprawy Bożej, bo ma się większą szansę na przekazanie swojego dziedzictwa potomnym :]
Q__
Moderator
#25 - Wysłana: 8 Lut 2012 20:18:09
Queerbot

Queerbot:
I jeśli już przy historii fantastyki jesteśmy, to polecam Prawdziwą historię Lukiana z Samosaty (II wiek), która na szczęście przetrwała i dostępna jest w Drodze do SF J. Gunna.

Czytałem, bo... jest dostępna.... "Sominum" Keplera też było zresztą fajne.
Paradoks
Użytkownik
#26 - Wysłana: 8 Lut 2012 23:16:24
Queerbot:
I swoją drogą to ciekawe dlaczego ten utwór zaginął. Może nie licował z powagą dzieł narodowo-wyzwoleńczych.

Nie tyle nie licował, co został zniszczony przez samego autora razem z masą innych - właśnie w imię idei narodowowyzwoleńczych, kiedy z Mickiewicza zrobił się bardziej polityk niż pisarz. To było zdaje się (niestety nie mogę nigdzie wygooglować potwierdzenia) kiedy Mickiewicz na Wiosnę Ludów 1848 pojechał do Włoszech, formować armię, która wyzwoliłaby uciemiężony naród. Jego syn, Władysław Mickiewicz, miał wspominać w biografii ojca o wielkim paleniu, która trwało kilka dni - przed opuszczeniem Paryża Mickiewicz opróżnił wszystkie swoje szuflady z niepublikowanymi rękopisami (a trochę ich było) i sukcesywnie wrzucał je do kominka. Chodziło o zastąpienie refleksji działaniem - taki był nowy program wieszcza, który w popiół zmienił dużo więcej niż "Historię przyszłości" (ponoć głownie niepublikowane wiersze). Przed tym wielkim paleniem syn Mickiewicza (wbrew woli i wiedzy ojca) ukrył tylko jeden rękopis - niepublikowany w pierwszym wydaniu Epilog do "Pana Tadeusza" (ten, w którym wieszcz pisze o pragnieniu powrotu do "kraju lat dziecinych" " i trafienia "pod strzechy"). Widać Władzio Mickiewicz, pacholęciem wówczas będąc, za ważniejszy uznał właśnie ów epilog, a nie "Historię przyszłości".

Tę opowieść o wielkim paleniu pamiętam z ust mojej polonistki (starej mesjanistki i zagorzałej mickiewiczofilki), którą podejrzewa się o zmienianie pieluch samemu Wieszczowi. A — żeby przejść do moich własnych literackich zboczeń — o "Historii przyszłości" ciekawie pisał też Dukaj w przedmowie do antologii "PL50+. Historie przyszłości".

Dukat:
W sumie ciekawi mnie dlaczego aż tak poważnie traktujesz wikipedię...

A widzisz te takie cyferki w nawiasach kwadratowych? To są przypisy, które odsyłają do poważnie wyglądającej bibliografii.
Q__
Moderator
#27 - Wysłana: 31 Mar 2012 06:40:56 - Edytowany przez: Q__
Kolejna b. znana piosenka z wątkiem SF pod koniec


KOMBAJNISTA (MARZENIA KOMBAJNISTY JERZEGO L...)
Trzeci Oddech Kaczuchy

Ach, jak nieprzyjemnie, gdy pot płynie ze mnie,
I krew mnie zalewa, bo znów skosiłem drzewa.
Ach, jak strasznie niefajnie, jadąc na kombajnie,
Marzyć, że fajnie strasznie żyto żąć!

Ach, gdybym, gdybym, gdybym, gdybym był Małym Księciem,
Jedną nóżką stałbym na jednym małym kontynencie.
Kończyną drugą dłubałbym w kosmosie,
A gdybym dobrze zaplanował, to we własnym nosie.

Ach, gdybym, gdybym, gdybym, gdybym był tym księciem z bajki,
To kochałbym piękną różę, a nie szaleństwo Skowron Majki.
I nosiłbym pewex-szaty, a nie drelich i kufajki,
I miałbym homo-hemofilię, a nie chłopskie kurzajki.

Ach, jak nieprzyjemnie, gdy pot płynie ze mnie,
I krew mnie zalewa, bo znów skosiłem drzewa.
Ach, jak strasznie niefajnie, jadąc na kombajnie,
Marzyć, że fajnie strasznie żyto żąć!

Ach, gdybym, gdybym, gdybym, gdybym był egipskim Ramzesem,
Byłbym jednocześnie Redfordem, Borgiem i prezesem.
Za koszulą miałbym mrówki faraona
I dwa tysiące ramzesiątek (z nieprawego łona).

Ach, gdybym, gdybym, gdybym, gdybym wiedział wtedy, co to ropa...
Na pożarcie jej rzuciłbym każdego lwa i chłopa.
A tak dla szpanu lokowałem w piramidy,
Petrodolary zżarły błędów pestycydy,

Ach, jak nieprzyjemnie, gdy pot płynie ze mnie,
I krew mnie zalewa, bo znów skosiłem drzewa.
Ach, jak strasznie niefajnie, jadąc na kombajnie,
Marzyć, że fajnie strasznie żyto żąć!

Ach, gdybym, gdybym, gdybym, gdybym był fachowcem w mieście,
Popijałbym Coca-Colę i kwitłbym jak rodzynek w cieście,
Nosiłbym rękawiczki białe i dwa francuzy małe w kieszeni, a co?
I kolorowy telewizor z projekcją: dziś zełgałem.

Ach, gdybym, gdybym, gdybym, gdybym był tym fachowcem,
To latałbym zrobionym z rezerw własnym odrzutowcem.
I jeszcze za ten odrzut złapałbym znak jakości „Q"
I kolorową lewatywę i w Tele-Echu interview (u pani Dziedzic!).

Ach, jak nieprzyjemnie, gdy pot płynie ze mnie,
I krew mnie zalewa, bo znów skosiłem drzewa.
Ach, jak strasznie niefajnie, jadąc na kombajnie,
Marzyć, że fajnie strasznie żyto żąć!

Ach, gdybym, gdybym, gdybym, gdybym dziś tyle nie marzy!,
Pewnie bym jak frytka w pochwałach się usmażył,
Za to tylko, że zrobiłem to, co do mnie należy,
A tak będzie tylko notka w prasie:

„Kombajnista Jerzy, z powodu braku części zamiennych przejechał cztery mleczne jałowice, pięć fiatów 126p, cztery dziewice i jeden niezidentyfikowany obiekt latający UFO, które to UFO zaśpiewało razem z Jerzym L..."

Ach, jak nieprzyjemnie, gdy pot płynie ze mnie,
I krew mnie zalewa, bo znów skosiłem drzewa.
Ach, jak strasznie niefajnie, jadąc na kombajnie,
Marzyć, że fajnie strasznie żyto żąć!
http://www.zskorzenna.ayz.pl/opsnkm.php?strona=pio s_marze

Oryginał:
http://www.youtube.com/watch?v=SEJjANuFnEA

Późniejsza wersja tekstu:
http://teksty.org/trzeci-oddech-kaczuchy,kombajnis ta,tekst-piosenki
Q__
Moderator
#28 - Wysłana: 14 Cze 2012 01:38:37 - Edytowany przez: Q__
Klasyki Queen:

Flash (o Flashu Grodonie)

Flash a-ah
Savior of the Universe
Flash
He save everyone of us
Flash
He's a miracle
Flash
King of the impossible

He's for everyone of us
Stand for everyone of us
He save with a mighty hand
Every man every woman
Every chill-he's a mighty
Flash
Just a man
With a man's courage
Nothing but a man
But he can never fail
No-one but the pure at heart
May find the Golden Grail
.................ah................
http://www.youtube.com/watch?v=Pv7HNAtCH74

i

Princes of the Universe

Here we are, born to be kings
We're the princes of the universe
Here we belong, fighting to survive
In a world with the darkest powers
And here we are, we're the princes of the universe
Here we belong, fighting for survival
We've come to be the rulers of your world
I am immortal, I have inside me blood of kings
I have no rival, no man can be my equal
Take me to the future of your world
Born to be kings, princes of the universe
Fighting and free, got your world in my hand
I'm here for your love and I'll make my stand
We were born to be princes of the universe
No man could understand, my power is in my own hand
Ooh, ooh, ooh, ooh, people talk about you
People say you had your day
I'm a man that will go far
Fly the moon and reach for the stars
With my sword and hand held high
Got to pass the test first time - yeah
I know that people talk about me I hear it everyday
But I can prove you wrong cos I'm right first time
Yeah. Yeah. Alright. Lets go lets go. Watch this man
fly. Bring on the girls
Here we are, born to be kings, we're the princes of the
universe
Here we belong
Born to be kings, princes of the universe, fighting and
free
Got the world in my hands
I'm here for your love and I'll make my stand
We were born to be princes of the universe
http://www.youtube.com/watch?v=5q8QVsL50xQ
(rzecz napisana na potrzeby "Nieśmiertelnego", a inspirowana ponoć "Amberem" Zelazny'ego)
Alek Roj
Użytkownik
#29 - Wysłana: 2 Lip 2012 23:20:05 - Edytowany przez: Alek Roj
Skoro jesteśmy przy piosenkach - to mam tu dwa utworki w konwencji SF z motywem Arki Noego:


Black Sabbath - "Into The Void"

Rocket engines burning fuel so fast
Up into the night sky they blast
Through the universe the engines whine
Could it be the end of man and time?
Back on earth the flame of life burns low
Everywhere is misery and woe
Pollution kills the air, the land and sea
Man prepares to meet his destiny

Rocket engines burning fuel so fast
Up into the night sky so vast
Burning metal through the atmosphere
Earth remains in worry, hate and fear
With the hateful battles raging on
Rockets flying to the glowing sun
Through the empires of eternal void
Freedom from the final suicide

Freedom fighters sent out to the sun
Escape from brainwashed minds and pollution
Leave the earth to all its sin and hate
Find another world where freedom waits

Past the stars in fields of ancient void
Through the shields of darkness where they find
Love upon a land a world unknown
Where the sons of freedom make their home
Leave the earth to Satan and his slaves
Leave them to their future in the grave
Make a home where love is there to stay
Peace and happiness in every day




The Doors - "Ship of fools"

The human race was dying out
No one left to scream and shout
People walking on the moon
Smog will get you pretty soon
Ev'ryone was hangin' out
Hangin, up and hangin' down
Hangin' in and holdin' fast
Hope our little world will last

Yeah
Along came Mister Goodtrips
Looking for a new ship
Come on
People
Better climb on board
Come on
Baby
Now we're going on home
Ship of fools
Ship of fools
Elaan
Użytkownik
#30 - Wysłana: 4 Lip 2012 20:33:24
A teraz coś po polsku.

"Rakieta opowiada o planetach" - Wanda Chotomska


Była na Ziemi taka Rakieta,
która wygrała kosmiczny przetarg.
Cieszą się starsi, cieszą się dzieci:
- Nasza Rakieta w Kosmos poleci!
I poleciała. Nie zboczy z toru,
pozna dwanaście gwiazdozbiorów -
czyli dwanaście znaków Zodiaku
i zapamięta każdy z tych znaków.
Jest wśród nich Baran, Byk, Bliźnięta,
Rak, Lew i Panna w Kosmos wzięta.
Liczy Rakieta gwiazdozbiory -
ile ich było do tej pory?
Jest jeszcze Waga, Skorpion, Strzelec,
co strzela tylko tak na niby,
jest Koziorożec oraz Wodnik
i dwie kosmicznie wielkie Ryby.
Teraz planety czas odwiedzić,
co wkoło słońca krążą stale.
Planet jest dziewięć. Czy Rakieta
na pewno zdoła je odnaleźć?
Dwie już znalazła - Mars i Jowisz.
Rakieto, zadaj im pytanie!
Dlaczego nie chcesz się zapytać,
czy na tym Marsie są Marsjanie?
Leci Rakieta coraz dalej
i myśli: - Co to za figura?
Duża planeta to jest Saturn,
a mała to na pewno Uran.
A teraz Neptun oraz Pluton,
one od Słońca są najdalej.
Te najzimniejsze z wszystkich planet
na próżno myślą o upale.
Zostały jeszcze trzy planety.
Czy to, co leci to planeta?
Warkocza nie ma żadna z planet,
a ta z warkoczem to kometa.
I znów planety przed Rakietą -
Wenus, a obok niej Merkury.
Słońce przygląda im się srogo,
nie chce w Kosmosie awantury.
Kosmiczną podróż kończyć trzeba,
już zaliczone osiem planet,
a ta dziewiąta to jest Ziemia,
miejsce Rakiecie dobrze znane.
Wita Rakietę las i łąka,
i Ziemian wita ją gromada:
- Ląduj na Ziemi między nami
i o Kosmosie opowiadaj!
 Strona:  1  2  »» 
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Wiersze o tematyce SF

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!