USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Science-Fiction / "Heroes"
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#121 - Wysłana: 31 Gru 2007 14:49:26 - Edytowany przez: Q__
PaulAtryda

Ehh ale zabrudzony ten temat;f wchodze czytam a tu same spidermany i smallvile...

Bo "Heroes" w sumie powstali na fali popularności "Smallville" miedzy innymi...

drugi sezon tego filmu

Serialu

Zakończenie pozostawia duży apetyt na 3cią serie...

I jeszcze większy apetyt na polską premierę drugiego sezonu.
Q__
Moderator
#122 - Wysłana: 22 Sty 2008 17:36:00 - Edytowany przez: Q__
A skoro o "Smalville" mówiłęm... Podobał mi się nawet niedzielny odcinek.

Clark zakochany w niezrónoważonej psychicznie ex-przeciwniczce (bo tylko ona go rozumie jako też supermocna). Nawet ślub wzięli (fakt, że pomógł w tym czerwony krypytonit).

Szalony psychiatra tejże mający wobec niej niecne plany...

Chłopak Lany oddalający się od swej ukochanej, bo sądzący, że ich związek jest częścią planu jego matki (czarownicy czy cuś?)...

Lionel Luthor, który wyszedł z więzienia, czyni wrażenie nawrócoewgo na czynienie dobra i usiłuje odzyskać miłość syna...

Do poziomu "Heores" trochę brak, ale robi sie coraz ciekawiej... (A chwilami i zabawniej: np. gdy Martha Kent wyrzuca przybranemu synowi, że umie ratować świat i podejmować decyzje tyczące spraw życia i śmierci, a nie umie w dorosły spoosób kierować swoim życiem.)
Czuć ręke Jepha Loeb'a...

ps. wywiad z w/w autorem:
http://www.mania.com/26229.html
Arsenal
Użytkownik
#123 - Wysłana: 22 Sty 2008 23:31:07
Zakończenie pozostawia duży apetyt na 3cią serie...

I jeszcze większy apetyt na polską premierę drugiego sezonu.

Oj polska premiera II serii to już była. Do tego w High Definition. Został mi tylko jeden odcinek do obejrzenia.
Q__
Moderator
#124 - Wysłana: 23 Sty 2008 18:57:24
Arsenal

Oj polska premiera II serii to już była. Do tego w High Definition. Został mi tylko jeden odcinek do obejrzenia.

Ale to chyba nie w pgólnodostępnej TV?
Arsenal
Użytkownik
#125 - Wysłana: 23 Sty 2008 23:16:34
Jasne, że nie. Nie o to tutaj chodzi przecież. Ja za to płacę i mam Herosów w 3 tygodnie po premierze w USA. Bionic Woman miałem w 2 tygodnie po USA. Płacąc będę glądał Lost4 w HD w lutym tydzień lub dwa po premierze w US i A.
Kto nie płaci ogląda pół albo i rok później w ogólnodostępnej tv. Takie prawa rynku.
PaulAtryda
Użytkownik
#126 - Wysłana: 23 Sty 2008 23:37:45
Ja nic nie płacę i też oglądam
Arsenal
Użytkownik
#127 - Wysłana: 24 Sty 2008 00:20:13 - Edytowany przez: Arsenal
To już problem twój i twego sumienia. Ja zamiast płacić za internet 60-140 zł+prąd zjedzony przez komputer na seriale z torrentów mam to za 20 zł. Legalnie, wygodnie i porządnie przetłumaczone :b :b :b
Q__
Moderator
#128 - Wysłana: 24 Sty 2008 18:28:35
Arsenal

Jasne, że nie.

Rozumiem, bo jż się miałem zdziwić.

PaulAtryda
Arsenal

Panowie, "okołopirackie" dyskusje, mają już swój wątek.
Q__
Moderator
#129 - Wysłana: 28 Sty 2008 09:40:51 - Edytowany przez: Q__
Biedna Alicia Baker. Zaledwie wróciła do równowagi psychicznej i znalazła szczęście u boku Clarka, który wybaczyj jej historię z czarwonym kryptonitem i ze ślubem stała się główną podejrzaną o usiłowanie zabójstwa Lany, i obiektem śledztwa prowadzonego przez szeryf Addams. Nawet Clark zaczął ją podejrzewać gdy 1. przyznała się, że nadal używa swej mocy, 2. kolejna ofiara - Jason o mało nie została uduszona jej szalem. Okazało się jednak, że dziewczyna ma niepodważalne alibi - była w tym czasie przesłuchiwana w sprawie pierwszej napaści.

Alicia tymczasem uznała, że tylko wtedy przestanie być "dziwadłem" i "odmieńcem", kiedy ludzie dowiedzą się, że takich jak ona jest więcej. Uznała też, że Clark będzie naprawdę wolny jeśli powie ludziom prawdę o swojej mocy. Przyszły Superman jednak stchórzył...

Zdesperowana Alicia "porwała" (w pokojowy i łagodny sposób) Chloe, a następnie poxwoliła jej obejrzeć sytuację (chodziło o sfingowany wypadek samochodowy) w której Clark użył swej nadludzkiej mocy. Chloe to wstrząsnęło.

W tym samym czasie (goszcząca akurat w Smallville) Lois zaczęła spotykać się z pewnym miejscowym chłopakiem, po bliższym poznaniu czyniącym wrażenie skrajnego konserwatysty i fanatyka. Słusznie zaczęła podejrzewać go o bycie tajemniczym napastnikiem, jednak nim zdołała z kimkolwiek podzielić się podejrzeniami było już za późno. Chłopak (dysponujący mocą prawie identyczną do marvelowskiego Sandmana, mogący też rozwiewać się w unoszony wiatrem piach) zabił Alicię pozorując samobójstwo. Clark, który nie zdążył uratować ukochanej stoczył z nim zaciętą walkę, i gdyby nie interwencja Lois (która jednak nie była świadkiem użycia przez przyszłego Supermana mocy) zatłukłby mordrcę na śmierć.

Ponadto:

Kiedy Jason dochodził do siebie po zamachu do Smallville przybyła zaniepokojona jego matka - Genevieve Teague. Okazało się, że nie tylko nie stoi ona za powstaniem związku swego syna i Lany, ale jest gorąco takiemu "mezaliansowi" przeciwna. Najpierw powiedziała to w twarz owej parze, potem natomiast odwiedziła Lexa (ponoć była dobrą znajomą jego rodziców) i zaproponowala mu, że pomoże w wyjaśnieniu jakim cudem Lionel tak szybko wyszedł z więzienia, o ile Lex pomoże jej doprowadzić do rozstania Jasona z "nieopowiednią" Laną. Lex zgodził się i zaprosił do siebie Jasona proponując mu dobrze płatną pracę z dala od Lany. Powiedział mu też jasno, że działa tu na prośbę Genevieve i zaproponował by wspólnie spróbowali zrozumieć i pokrzyżować jej plany. Jason przystał na to mając jednak świadomość, że Lex może nie do końca być wobec niego uczciwy.

Chloe tymczasem odbywszy z Lois rozmowę na temat "co zrobić gdy poznało się tajemnicę kogoś bliskiego, kto ukrywa tę tajemnicę i przed nami", postanowiła postąpić zgodnie z otrzymaną radą. Poszła porozmawiać z Clarkiem na grobie Alicii, nie dała mu jednak do zrozumienia, że wie o jego mocy. Powiedziała tylko, że będzie go wspierać w tych trudnych chwilach, i że jeśli ma jakieś sekrety z których boi zwierzyć się komukolwiek, zawsze może porozmawiać z nią.

Coraz bardziej mi się to "Smallville" podoba. Osiąga poziom coraz bardziej zbliżony do "Heroes". (W końcu niektórzy współtwórcy obu seriali sie powtarzają.)

ps, polska strona o "Smallville":
http://www.smallville.pl/
Q__
Moderator
#130 - Wysłana: 6 Lut 2008 15:40:53
Jak tylko nachwaliłem "Smallville" poziom spadł.

Miniony odcinek zaczął się fajnie - sceną z udziałem Lois pijącej jak Klingon. Potem było gorzej...

Coop, jeden z przeciwników Lois w konkursie kto kogo przepije zaczął się do niej nachalnie "przystawiać" i został potraktowany w iście klingońskim stylu. Kiedy jednak następnego dnia wylądował sparaliżowany w szpitalu Lois groziło poważne oskarżenie...

Tymczasem Clark otrzymał propozycję zostania gwiazdą uniwersyteckiej drużyny. Rekrutować go przyjechał Goeff Johns (brzmi prawie jak Jeff Johnson), pochodzący z Smallville gwiazdor footballu (i kolega nieszczęsnego Coopa).

Potem wszystko już poszło sztampowo... Clark wahał się, czy zostając sportowcem nie będzie nieuczciwy nadużywając swej mocy. Lois okazała się niewinna, a Goeff okazał się "superłotrem tygodnia". To on bowiem korzystając ze swej mocy (pozwalającej na czasowe - dłuższe lub krótsze) paraliżowanie ofiar doprowadził Coopa do tego stanu (a następnie zabił leżącego już w szpitalu). Zdemaskowany zaś przez Lois (korzystajacą z pomocy Chloe w rowadzeniu prywatnego śledztwa) porwał ją, ale oczywiście Clark (którty również domyślił się prawdy) pokonał go, a Lois uwolnił.

Miałem nadzieję, że motywem Goeffa będzie strach przed ujawnieniem swej odmienności, że nada to sytuacji głębie i pokaże jak ciężka w sumie jest sytuacja nadludzkich "odmieńców" między zwykłymi ludźmi, ale nie. Okazało się po prostu, że Goeff bał się ujawnienia faktu, że oszukuje posługując się na boisku swą mocą. Banał.

Niby była tematyka społeczna - demaskacja komercyjnego obliza uniwersyteckiego sportu (obrazki ukazujące a to pomptyczna atmosferę wokół teogż zjawiska, a to rozwrzeszczane cheerleaderki, a to chciwych sponsoórw, a to gotowe na wszystko głupawe fanki, a to popijawę sportowców z okazji pogrzebu Coopa i wrzuconego w to zdumionego Clarka) i sugestia, że to sportowa machina "przemieliła" Goeffa czyniac z niego oszusta i mordercę. Ale wypadło to jakoś żałośnie...

Aha - oczywiscie na koniec Clark zrezygnował ze sportowej kariery...

Ponadto mieliśmy scenkę, w kótrej Chloe delikatnie uczyniła Clarkowi aluzje do jego sekretu,

Drugim, pobocznym, wątkiem był ciag dalszy historii Lexa, Jasona i Lany. Lex nadal proponuje Jasonowi (współ)pracę, Jason nadal jest nieprzekopnany, a Lana urządziła Lexowi scene z tej okazji...

ps. Smallville Wiki needs You!
http://smallville.wikia.com/wiki/Main_Page
Q__
Moderator
#131 - Wysłana: 11 Lut 2008 09:46:35
Starego, niedobrego "Smallville" ciag dalszy...

Lois zamieszkałą na farmie Kentów co zdawało sie zapowiadać scenki o charakterze komediowym wynikłe z koniecznosci ukrywanai przez Clarke'a jego mocy. Nic jednak z tego nie ujrzeliśmy,,,

Zobaczyliśmy za to jak Lois potrąciła samochodem psa. Zwierzakowi co prawda nic się nie stało (słusznie myślicie - to superpies), ale trafił na farme Kentów. Clark zaczął przywiązywać sie do zwierzaka (zwłaszcza odkad odkrył jego - podobną do swojej - moc; stało się to w dość spektakularny sposób), trzeba było jednak szukac prawowitego właściciela (zwłąszcza, ze Clark odkrył swym superwzrokiem wszczepiony psu chip). Wg. komputerowej bazy danych (chip został "odczytany" w obecności Clarka i Lois przez pracownika schroniska dla zwierząt) okazało się, że pies jest własnościa LuthorCorp. Clark postanowił zatrzymac zwierzaka a sprawę załatwić osobiście z Lexam. Lex początkowo udawał, że nie wie o sprawie, w końcu przyznał, że LuthorCorp prowadziło eksperymenty na ziwerzetach, a koniec końców niechętnie zgodził się by Clark zatrzymał psa. Nie był to jednak koniec całej sprawy - okaząło się, że pracownicy schroniska dla zwierząt (obaj wredni, acz ten, z któym rozmawił Clark nieco lepszy) mają jeszcze jednego superpsa (zdecydowanie grożnego), mają też oparte na kryptonicie serum dające psom moc i LexCorpowski podręcznik postępowania z superpsami. Wredniejszy z pracownikó schroniska miał plan napadu, w tym celu jednak postanowił zdobyć drugiego superpsa (zwanego Einsteinem), tego pozostajacego w rękach Clarke'a i Lois. Wobec czego kazał swojemu superpsu zaatakować farmę Kentów. Pies napadł Jonathana i swym ugryzieniem złamał rękę, jednak Einstein ruszył na pomoc Kentowi. Na to czekali bandyci (Jonathan nie miał dla nich znaczenia), gwizdkiem zwabili oba psy o odjechali. W czasie gdy Jonathan w asyście rodziny udał się do szpitala bandyci (znaczy pracownicy schroniska) posługująci się oboma psami postanowili dokonać napadu na przewożącą pieniądze furgonetke LuthorCorp. Clark przywiązał się do psa i (wbrew słowom ojca) ruszył go odbić. Było mu jednak o tyle trudno, że ruszył w towarzystwie Lois, a nie zamierzął ujawniac jej swego sekretu. Na miejsce dotarli gdy strażnicy byli już obezwłądnieni a bandyci przymierzali się do ucieczki z łupem... i z psami.
Clark zdołał uwolnić Einsteina, sanm jednak został w odjeżdząjącej cieżarówce powalony promieniowaniem znajduującego się w niej kryptonitu. Grożniejszy bandyta sugerował koledze wysadzenie - dal zatarcia sladów - furgoneyki z oboma psami. Kiedy zamiast jednego z psów znalazł w furgonetce Clarke'a i jego postanowił zabić. Nie przewiodział jednak, że zanim zdąży podalić furgonetke na miejscu znajdzie się "zaginiony" pies i uwolni przyszłeogo Supermana. Clark odzyskał siły i b szybko pokonał bandytów, tymczsem Einstein wskoczył do płonącej furgonetki uwolnić drugiego superpsa (trego gorszego). Swój cel osiagniął, jednak bał się wydostać. Tym razem to Clark jemu ocalił zycie.
Post factum psa przebadał weterynarz (który nie odszukał się w nim nic szczególnie dziwnego, być mozę działąnie serum kryptonitu sie kończy). Clark musiał też odbyć rozmowę z Lexam i przekonac go (a i tak nie wadomo czy Lex w to uwierzył), że superpies jest zwyklym zwierzęciem bez niezwykłych mocy, w związku z czym może zostać na farmie Kentów. Warto też dodać, że pies (po takich "przymiarkach" jak imię Krypto nadane mu przez Clarke'a czy imię Clarkie wymyśone przez złosliwą Lois) otrzymał - ponownie wbrew komiksowej tradycji - imię Shelby (choć była żartobliwa scenka, w której wygladał jak Kryptyo na rysunkach),

Jeśłi chodzi o pozostałe wątki, to dowiedzieliśmy się, że Genevieve ma żal do Lexa o to, że owszem dał jej synowi pracę, ale nie taką, która oddzialiłaby Jasona od Lany. Dowiedzieliśmy się też dlaczego Genevieve tak zależy na rozdzieleniu młodych - otórz jej protoplastka doprowadziła do śmieci Isabelle, co oznacza, że Genevieve i Jason są" na elowniku" zemsty czarownicy, zemsty, której narzędziem może stać się Lana. Prawdę tę poznał najpierw Lez, potem Jason, na koniec zaś Lana, która usłyszawszy strzępki rozmowy ukochanego z matką, przeprowadziła (z pomocą Chloe) prywatne śledztwo w tej sprawie.
Dowiedzieliśmy się też, że Lex uwierzył w pozytywną przemianę swojego ojca i nie interesują go sensacje Genevieve na temat Lionela.

Zobaczyliśmy też:
-przypadkowe spotkanie Jasona z Lionelem (w domu Luthorów), z którego sądzić można, że obaj panowie mają jakieś swoje sekrety;
-scenkę pokazującą, że Lex intensywnie bada tajemnicę wiadomych jaskiń;
-i rozmowę, w której Chloe znów delikatnie sugerowała Clarke'owi, że wie o jego mocy, ten jednak nie potrzymał tematu.

Ogólnie - pomijając rozwój wątków pobocznych - odcinek wypadł kiepsko.
Q__
Moderator
#132 - Wysłana: 24 Lut 2008 12:24:36
Jeszcze a'propos "Heroes":
http://blog.nola.com/davewalker/2007/10/nbc_series _launches_a_story_li.html

ps. "Smallville" w TVN chwilowo nie widać...
Dzakas
Użytkownik
#133 - Wysłana: 24 Lut 2008 21:22:04
"Heroes" wracają jesienią
Q__
Moderator
#134 - Wysłana: 25 Lut 2008 14:03:07
Co prawda drugi sezon "podszedł" mi już odrobinę mniej, ale bardzo dobra nowina .

(Teraz czekam już tylko na powrót nBSG...)
Madame Picard
Moderator
#135 - Wysłana: 3 Lis 2009 12:37:30
Powiedzcie mi, dobrzy ludzie, warto oglądać "Heroes"? Widzę, że tu przeważają raczej pozytywne opinie (ale nie czytałam dokładnie, żeby nie serwować sobie ew. spojlerów). Mój mąż próbował to oglądać, ale zasnął, a Eviva zeznała mi, że jak dla niej to serial jest głupi i nudny. Z drugiej strony za te oczi cziornyje i priekrasnyje byłam w stanie wybaczyć wiele abramsoidalnych głupot, więc może...?
Znacie mniej więcej mój gust i wiecie, jakiego typu historie lubię. Jak sądzicie, spodoba mi się toto?
Q__
Moderator
#136 - Wysłana: 3 Lis 2009 13:38:19 - Edytowany przez: Q__
Madame Picard

Czy spodoba? Trudno powiedzieć. Z jednej strony jest to zagmatwane jak LOST (który lubisz), a - IMO - lepsze (scenarzysta ten sam - Jeph Loeb, który ma też na sumieniu parę odcinków "Smalville"; a ogólnie b. pozytywnie kojarzy się milośnikom komiksów zwł. kiedy występuje w duecie z T. Sale).

Z drugiej Ty mroku po prostu nie trawisz, a jest tam dość mrocznie. Nie lubisz DS9, a tam też interesująca linia fabularna kiksuje w końcu, i też jest Wielgie Pszeznaczenie.

Z trzeciej strony . Masz słabość do Quinto, a Quinto gra tam głownego badguy'a (głównego przynajmniej w pierwszym sezonie) co wyżerał innym mózgi by przejąć ich moce, ale w sumie - choć potworny i okrutny - biedny i odrzucony był, i genialny .

Tyle nieudanej próby wczucia się w Twoje gusta . Teraz powiem co było dla mnie główną zaletą tego serialu, a co główną wadą.

Zaletą było, że jest to dobrze zrobiony ekranowy komiks o superbohaterach - sporo ludzi odkrywa z nagła, że ma nadludzkie moce, i potem jest to wiarygodnie rozwinięte - psychologicznie b. fajne, do tego dochodzi zderzenie tych komiksowych mocy ze światem realnym. Zaś od strony estetycznej poszczególne sceny przypominają (taki był zamysł twórców) dobrze narysowane obrazki komiksowe (i uzyskano to metodami znacznie subtelniejszymi niż w "Sin City"). To wszystko pokochałem. (Tak jak i kontynuację "linii" takich filmów jak "X-men" i "Unbreakable", które raczej cenię.)

Główną wadą jest dla mnie natomiast (toczka w toczkę jak w LOST ), że jest to w sumie "wydmuszka", efektowna forma bez głębszej treści. Do tego dochodzą te nieszczęsne wątki spiskowe (czy da się teraz nakręcić coś bez spiskow, k*** mać?). I dość żenujące zamykanie b. ciekawych wątków (trudno, będzie spoiler - np. Wielgim Pszeznaczeniem głównego bohatera okazało się w pierwszym sezonie ocalenie świata przed samym sobą - po to rozwijał moce by dojść do tej konkluzji; a pierwszy sezon i tak jest najlepszy).

Prywatnie serial wpisuje mi się w jeden nurt z LOST i nBSG, a wiem, że jeden z tych seriali lubisz, podczas gdy drugi - wprost przeciwnie. Mam to samo, tylko nasz gust jest tu odmienny o 180 stopni . Tak więc spróbuj i wyrób sobie własne zdanie, będę go ciekaw.
Madame Picard
Moderator
#137 - Wysłana: 3 Lis 2009 14:42:15
Q__:
Z drugiej Ty mroku po prostu nie trawisz, a jest tam dość mrocznie.

Oj, to rzeczywiście niepomyślna okoliczność .
Ale to takie realistyczne mroki jak w nBSG, że nic tylko się powiesić na najbliższej gałęzi, czy po prostu taka stylistyka?

Q__:
Do tego dochodzą te nieszczęsne wątki spiskowe

Ale doprowadzone są chociaż do jakiejś konkluzji (nie musi być sensowna ) czy po prostu ciągną się jak glut przez cały serial? Jest tam jakiś ciąg myślowy i rozwój fabuły w jakimś kierunku czy po prostu żonglowanie komiksowymi motywami?

Q__:
Prywatnie serial wpisuje mi się w jeden nurt z LOST i nBSG, a wiem, że jeden z tych seriali lubisz, podczas gdy drugi - wprost przeciwnie. Mam to samo, tylko nasz gust jest tu odmienny o 180 stopn

Możliwe więc, że będzie mi się podobało to, co Tobie się nie podobało, i vice versa .
Q__
Moderator
#138 - Wysłana: 3 Lis 2009 16:06:11
Madame Picard

Się nie dopytuj, se sprawdź .

(Przy czym uprzedzam, że Quinto nie od razu się pojawia - wcześniej widzimy efekty jego, tzn. Sylara, działań - trupek tu, trupek tam.)
Archarachne
Użytkownik
#139 - Wysłana: 3 Lis 2009 16:14:09 - Edytowany przez: Archarachne
Trupek tu, trupek tam... Quinto... To chyba nawet ja się skuszę w najbliższym czasie...

Ale to jak obejrzę TNG.
Madame Picard
Moderator
#140 - Wysłana: 10 Lis 2009 14:00:29 - Edytowany przez: Madame Picard
No to obejrzałam pierwsze 8 odcinków i muszę przyznać, że serial bardzo mi się spodobał. Może nie wessał mnie od pierwszego odcinka tak mocno jak Lost, a po pierwszych dwóch do dalszego oglądania motywowała mnie głównie perspektywa ujrzenia wreszcie Quinto, ale później serial zaciekawił mnie sam w sobie. Powiem tyle, że nawet gdyby nie Quinto (który zresztą w pełnej krasie jeszcze się nie pojawił), to i tak oglądałabym dalej Heroes z dużym zainteresowaniem.

Najpierw o tym, co mi się spodobało. Po pierwsze, prowadzenie jednocześnie wątków wielu bohaterów, których losy przeplatają się ze sobą. Przypomina mi to filmy Altmana, ale był to zabieg obecny też np. w Love Actually, a znawcy popkultury mogliby pewnie przytoczyć więcej przykładów.
Po drugie, zderzenie niezwykłości z codziennością. Heroes bardziej przypominają momentami telenowelę niż film o superherosach, co daje czasem komediowy efekt a la Iniemamocni, a czasem pozwala postawić jakieś głębsze pytania. Trzeba jednak zauważyć, że psychologia nie stanowi, mówiąc delikatnie, najmocniejszej strony serialu (przynajmniej na razie).
Zapowiadane przez Q__ mroki na szczęście są raczej umowne i na lipę, co bardzo mi odpowiada, bo oglądam seriale, aby się zrelaksować (słowo "odmóżdżyć" nie wydaje się tu najszczęśliwsze ), a nie po to, żeby się dołować. (Gdybym chciała się dołować, to znalazłabym wystarczająco dużo powodów w swoim własnym życiu, a jeśli by mi było mało, to przyjrzałabym się naszemu "najlepszemu ze światów", co skutecznie mogłoby każdego doprowadzić do studziennej depresji. Dołowanie się zmyślonymi bajdołami uważam za bezsensowne).
Po trzecie, akcja rozwija się wartko i płynnie, nie kręci się jak - za przeproszeniem - gówno w przeręblu (co było domeną Lost w 3 i 4 sezonie) i nie zatrzymuje się z nagła, abyśmy mogli kontemplować przez 3 odcinki głębiny podświadomości bohaterów (co było domeną wiadomo czego ).
I po czwarte wreszcie, serial obfituje w liczne i dorodne okazy urody męskiej, co znacząco zwiększa komfort oglądania. Jak nie Isaac, to Mohinder, jak nie Pete, to Nathan. Dla każdego coś miłego, a gwóźdź programu dopiero przed nami .
I malutki punkcik piąty: startrekowe aluzje w pierwszych odcinkach .

Lista słabych punktów będzie krótsza. Przede wszystkim serial chwilami stara się strasznie udawać, że jest czymś więcej niż rozrywką dla mas pracujących, co jak zwykle w takich przypadkach daje efekt pretensjonalnego bełkotu. Celują w tym pseudofilozoficzne gadki Sylara (?) na początek i na koniec odcinków. Jednak w ogóle dialogi są słabym punktem serialu. Są chaotyczne, bełkotliwe, zbyt często wpadają w telenowelową pustotę i są irytującym zapychaczem. W tym miejscu autorzy mogliby uczyć się od Lost, w którym właściwie nie ma ani jednego zbędnego słowa. Szczęśliwie serial tylko od czasu do czasu przypomina sobie, że ma udawać Wielkie Dzieło, więc daje się oglądać bez bólu zębów. Jednak jeśli ktoś szuka wyrafinowanych podniet intelektualnych, to raczej powinien sobie Heroes odpuścić.

Ja jednak mam prosty proletariacki gust i Heroes mi się podoba: jest wartka akcja, przystojni faceci, zagadki do rozwiązania. Nie ma hipnotyzującej mocy Lost, ale wciąga i intryguje. Zdecydowanie są to górne partie stanów średnich .
Madame Picard
Moderator
#141 - Wysłana: 10 Lis 2009 21:58:56 - Edytowany przez: Madame Picard
Po obejrzeniu kolejnych 3 odcinków taki mi się nasuwa nieodparty komentarz...

nieważny groźny grymas na gębie, mordercy mają serca gołębie...

heroes
Q__
Moderator
#142 - Wysłana: 21 Gru 2009 12:40:55
Kolejna Wiki o "Heroes":
http://heroeswiki.com/Main_Page
Madame Picard
Moderator
#143 - Wysłana: 21 Gru 2009 14:51:48
Q__

Jesteś złym człowiekiem ., Przez Ciebie zamiast zająć się Czymś Pożytecznym (tm), czytam historie Heroes'ów ...

A co do samego serialu, to mam co do niego bardzo mieszane uczucia, choć bilans wychodzi raczej na plus. Z jednej strony serial jest obezwładniająco głupi. Postacie na ogół zachowują się niezgodnie z jakąkolwiek, nawet najbardziej rozmytą, logiką, cierpią przy tym zwykle na wybiórczą amnezję co do swoich zdolności. Mam chwilami wrażenie, że panuje tam pełna dowolność, jeśli chodzi o rozwój akcji. Nie mówię już o uwiarygodnieniu naukowym czy psychologicznym wydarzeń, bez przesady, ale o jakimś wewnętrznym porządku i trzymaniu się z grubsza własnych założeń. Ale jeśli przymknie się oko na te mankamenty i weźmie w nawias wymagania jako takiej spójności, to można się przy tym serialu znakomicie bawić .

Heroes ma jeszcze jeden niebagatelny atut: niejednoznaczność bohaterów. Właściwie nie ma tam postaci, która byłaby jednoznacznie dobra albo zła. Znakomity był pod tym względem odcinek z końcówki I sezonu pokazujący alternatywną przyszłość, w której pozytywny bohaterowie okazują się nagle zdolni do nieprawdopodobnie złych czynów. A zaraz potem był odcinek, w którym Sylar w przebłysku przytomności postanowił być dobrym chłopcem Gabrielem i... nie udało mu się. Ten sam zabieg powrócił na początku III sezonu, gdzie role całkowicie się poodwracały, a Sylar ratował ludzi przed Peterem . Serial świetnie pokazuje, jak rozmyte bywają granice między dobrem a złem, i że od okoliczności, a nie od naszych wyborów, zależy często, czy znajdziemy się po jasnej czy po ciemnej stronie. Większość bohaterów ma dobre intencje, ale realizując je, godząc się na drobne kompromisy, albo przeciwnie: pozostając bezkompromisowi, robią rzeczy straszne. W przeciwieństwie do Wolanda, ciągle dobra pragnąc, ciągle czynią zło.
Q__
Moderator
#144 - Wysłana: 21 Gru 2009 15:07:00 - Edytowany przez: Q__
Madame Picard

Madame Picard:
Jesteś złym człowiekiem

Dobrze czasem sobie o tym przypomnieć <demoniczny_śmiech>


Madame Picard:
Przez Ciebie zamiast zająć się Czymś Pożytecznym (tm), czytam historie Heroes'ów

Czasem - od dobrych paru lat - miewam podobnie. Czyli godzinami wczytuję się w (głównie wikipedyczne, czasem wspomagajac się tematycznymi wikiami, gdy pojawiają się wątpliwości) opisy dalszych - nie wydanych u nas - losów trykociarzy Marvela i DC. Przerywam, gdy wydają mi się już zbyt głupie (dotyczy to np. wszystkich tych ostatnio modnych major eventów typu rządów Lexa Luthora czy Normana "Green Goblina" Osborna; że o miedzywymiarowych kryzysach nie wspomną), ale za jakiś czas wracam, bo jednak ciekawość mnie zżera, jak się to skończyło.

Czytuję też maniacko... Wookiepedię .

Madame Picard:
Z jednej strony serial jest obezwładniająco głupi.

Cóż. Czytałem analizę której autor twierdził, że o ile w latach '80 (i późnych '70) panowała (jeśli chodzi o seriale wyświetlane w tzw. primetime) epoka mydła glamour - te wszystkie "Dynastie" i "Dallasy", o tyle od czasu "Twin Peaks" coraz większą przewagę zdobywa dark mydło (którego czołowym reprezentantem na dzień dzisiejszy jest "LOST"). "Heroes" jak widać też wpisuje się w ten mroczno-mydlany nurt.

(Zresztą nie jest to niespodzianka. Seria "X-men" - do której "Heroes" b. często nawiązuje - też uważana była za dość mydlaną. Skądinąd podobieństwo sięga głeębiej. I w komiksowych cykliszczach i w SO mamy śmierci i "zmartwychwstania" postaci, kretyńsko zapętlone wątki i przerysowanych, niewiarygodnych psychologicznie bohaterów - w jednym wypadku silnych nadludzkimi mocami, w drugim nadludzką siłą pieniądza.)

Madame Picard:
Serial świetnie pokazuje, jak rozmyte bywają granice między dobrem a złem, i że od okoliczności, a nie od naszych wyborów, zależy często, czy znajdziemy się po jasnej czy po ciemnej stronie. Większość bohaterów ma dobre intencje, ale realizując je, godząc się na drobne kompromisy, albo przeciwnie: pozostając bezkompromisowi, robią rzeczy straszne. W przeciwieństwie do Wolanda, ciągle dobra pragnąc, ciągle czynią zło.

Czy nBSG (też strasznie mydlane chwilami, zresztą) nie pokazywało tego samego ładniej, i mądrzej?

ps. mimo wszystko lubię "Heores", bo komiksy też lubię, i coponiektóre mydło czasem też
Madame Picard
Moderator
#145 - Wysłana: 21 Gru 2009 15:29:04 - Edytowany przez: Madame Picard
Q__:
Czy nBSG (też strasznie mydlane chwilami, zresztą) nie pokazywało tego samego ładniej, i mądrzej?

BSG było za bardzo na serio, chciało usilnie poruszać Wielkie Problemy, a wyszedł z tego pretensjonalny gniot, zbyt ponury jak na rozrywkę, zbyt płytki i wtórny jak na Wielkie Dzieło.
Heroes nie ma większych ambicji i tylko chwilami sili się na jakieś głębinowe refleksje, na ogół nieudolnie do bólu zębów. Serial ratuje też pewna dawka poczucia humoru i zdrowy dystans, czasem celowe przymrużenie oka, czasem jakieś aluzje do popkultury. Mam też wrażenie, że ta "czarno-białość" bohaterów wyszła scenarzystom trochę przypadkiem, nie mieli chyba zamiaru uderzać w tak poważne tony. Może to też po trosze zasługa samego Quinto (i to bardziej jego wyglądu niż gry), którego Sylar budzi na przemian przerażenie, odrazę, współczucie i erotyczną fascynację. W każdym razie wyszło to znakomicie, jak dobra przyprawa do i tak niezłego, lekkiego i prostego dania.

sylar
Q__
Moderator
#146 - Wysłana: 21 Gru 2009 15:59:56 - Edytowany przez: Q__
Madame Picard

Madame Picard:
BSG było za bardzo na serio, chciało usilnie poruszać Wielkie Problemy, a wyszedł z tego pretensjonalny gniot, zbyt ponury jak na rozrywkę, zbyt płytki i wtórny jak na Wielkie Dzieło.
Heroes nie ma większych ambicji i tylko chwilami sili się na jakieś głębinowe refleksje, na ogół nieudolnie do bólu zębów.

Tzn. w nBSG faktycznie widać rozdarcie pomiędzy chęcią bycia Naprrawdę-Ambitną-SF-Z-Przesłaniem, a osuwaniem się w mydło. Przy czym "mydlaność" faktycznie dominuje.

"Heroes" te niby zaczynają się ambitnie (znaczy: ambitnie-jak-na-komiks z mózgojadem w roli głównej), ale ambicje szybko się ulatniają, a, że konwencja komiksowa automatycznie oznacza pewną dawkę kiczu i umowności rozdarcie jest mniej zauważalne.

Madame Picard:
Quinto (i to bardziej jego wyglądu niż gry), którego Sylar budzi na przemian przerażenie, odrazę, współczucie i erotyczną fascynację

Mów za siebie, we mnie erotycznej fascynacji nie budził .

(Przy czym faktycznie pod tą chwilami rozkojarzoną, chwilami kamienną, twarz można podłożyć sobie wszelkie motywy, i wewnętrzne głębie. Kosiński ma rację, czasem... wystarczy być. W tym wypadku to działa.)

Madame Picard:
lekkiego i prostego dania

Prostego jak prostego, fabuła strasznie się zagmatwała .
Madame Picard
Moderator
#147 - Wysłana: 21 Gru 2009 19:18:58
Q__:
Mów za siebie, we mnie erotycznej fascynacji nie budził

Ja myślę, że heteroseksualni mężczyźni w ogóle wiele tracą oglądając ten serial .

Q__:
Przy czym faktycznie pod tą chwilami rozkojarzoną, chwilami kamienną, twarz można podłożyć sobie wszelkie motywy, i wewnętrzne głębie. Kosiński ma rację, czasem... wystarczy być. W tym wypadku to działa.

Z taką twarzą, takimi oczami i takim spojrzeniem Quinto już naprawdę niczego grać nie musi, wystarczy, że stoi i patrzy. I sama zachodzę w głowę, czy to celowy zabieg aktorski czy po prostu brak umiejętności .

Q__:
Prostego jak prostego, fabuła strasznie się zagmatwała

Prosty = niewymagający dużo intelektualnego wysiłku. Myślenie podczas oglądania tego serialu może tylko zaszkodzić .
Q__
Moderator
#148 - Wysłana: 21 Gru 2009 19:31:57
Madame Picard

Madame Picard:
Z taką twarzą, takimi oczami i takim spojrzeniem Quinto już naprawdę niczego grać nie musi, wystarczy, że stoi i patrzy. I sama zachodzę w głowę, czy to celowy zabieg aktorski czy po prostu brak umiejętności .

Zgadzam się w zupełności. Choć jestem mężczyzna i to heteroseksualnym . Świetna postać mu wyszła, temu Quinto.
Madame Picard
Moderator
#149 - Wysłana: 21 Gru 2009 19:35:38
Q__:
Zgadzam się w zupełności.

Znaczy z czym?
Q__
Moderator
#150 - Wysłana: 21 Gru 2009 19:39:43
Madame Picard

Madame Picard:
Znaczy z czym?

Z zacytowanym .
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  8  »» 
USS Phoenix forum / Science-Fiction / "Heroes"

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!