Jedna sprawa. Najnowszy odcinek Heroes. 1x16 "Unexpected". Po prostu rewelacja. Odcinek wg mnie jest jednym z najlepszych z dotychczasowych w serialu, a moze i w serialach w ogole ;D. Moim zdaniem nie daje szans najnowszym odcinkom LOSTa, o innych serialach nie wspominajac.
Ten serial jest po prostu niesamowity. Nie widzialem drugiego, w ktorym tyle by bylo roznych watkow, zwrotow akcji i w ogole AKCJI. Tu ciagle cos sie dzieje! Na dodatek, jest to sensowne (uwzgledniajac przyjete w serialu zalozenia), swietnie podane i trzymajace w napieciu. Napiecie... Tego w Heroes jest cale mnostwo! Po kazdym odcinku chce sie wiecej. Nie jest to jednak cos jak popularny Lost czy ksiazki Dana Browna

- ze odbiorca przykuwany jest jednym wątkiem, ktory przerywany jest pozostalymi, o wiele mniej ciekawymi i wciagajacymi. Nie, tutaj niemal
non stop, w prawie kazdym watku znajdziemy cos, co sprawi, ze nie jest on tylko monotonnym czekaniem na pozostale! Tyle spraw jest tu do wyjasnienia, tyle rozpoczetych akcji do zakonczenia. Podobnie jak w LOST, tylko ze w LOST tajemnic rodzi sie znacznie wiecej, niz rozwiazuje, a rozpoczete w jednym odcinku akcje konczone sa dopiero dwa odcinki dalej ;D. Tutaj nie ma przestojow, nie ma "wypelniaczy"! Szczerze mowiac nie wiem, jak tworcy serialu chca utrzymac tak karkolomne tempo przez kilka sezonow! Mam wielka nadzieje, ze pomysly im sie nie skoncza - co prawda maja ich pod dostatkiem, ale przy takiej predkosci ich wykorzystania...
Znam ludzi, ktorzy tego w tym serialu nie lubia - ze nie ma momentow przestoju, nie ma chwili do namyslu. Tez to dostrzegam, ale za to chyba jeszcze bardziej ten serial podziwiam. Pod tym wzgledem nie przypominam sobie niczego podobnego o porownywalnej jakosci!
A co do ostatniego odcinka...
Uwaga, beda spoilery i to w kolosalnych ilosciach

.
Caly wątek Suresha i Sylara pracujacych razem. Bylem pod wielkim wrazeniem. Aktor grajacy Sylara swietnie sie nadaje do tej roli - trudno to opisac, ale jest jakis "dziwny", czuc w nim pewna patologie, a jednoczesnie potrafi byc everymanem i grac kogos zupelnie innego. Dziwnie sie czuje za kazdym razem, jak Suresh, postac bardzo pozytywna i calkowicie bezbronna (bo to zwykly czlowiek), przebywa metr od najpotezniejszego (no! juz nie!) z Heroesow i niczego nie podejrzewa. Malo tego - probojac pomoc innym z mutacja genetyczna, nieswiadomie pomaga ich mordercy. I ten dialog o tym, jak jego ojciec zginal z rak (?) "czlowieka o imieniu Sylar" i o mozliwosci znalezienia tego mordercy, gdy stoi on tuz obok Suresha...
Swietnych dialogow / tekstow jest w tym odcinku bardzo duzo. Posiadajaca supersluch Dale Smithers pytajaca sie Sylara, czego odglosem jest ten dziwny dzwiek w jego sercu, oraz odpowiedz "morderstwa"...
Tak samo dialog (wiele wnoszacy do fabuly) Hiro Nakamury z agentem Komisji Do Spraw Gier w sprawie chodzenia na akcje z kolega-partnerem ("zabierasz ze soba partnera, a jedyne, co dostajesz, to jego krew na twoich rekach").
Albo caly konflikt Claire Bennet z Panem Bennetem - calkiem realistycznie zostalo to przedstawione. I z jednej strony czlowiek sobie mysli, ze sie gosciowi nalezal ochrzan.
Jak dla mnie kultowa bedzie tez mini-rozmowa Hiro z Andem w bagazniku autobusa. Swietne, troche ironiczne ujecie. Kamera na nich, co chwila blysk i huk strzalu, eksplozja, a nasi bohaterowie rozmawiaja o... o tym, jak to jest byc bohaterem. Niezle brzmialo, jak w takim momencie Ando powiedzial, ze gdyby nie Hiro, siedzialby teraz w Japonii za biurkiem, na podrzednym stanowisku

. Dialog zakonczony jest zreszta malym pokazem mozliwosci Hira, z ktorego on sam do konca nie zdaje sobie chyba sprawy.
Dialog Nathana z Simone o "mutantach" i o mozliwosci upublicznienia faktu ich istnienia tez dawal sporo do myslenia i pokazywal jeden z punktow widzenia na cala sprawe (podobnie jak rozmowa Sylara z Sureshem na ten temat) - dobrze, ze autorzy serialu tego nie pomineli.
Nader wszystko jednak, w ostatnich dwoch odcinkach, miazdy wątek (i postac) Petera Petrelliego. Jaka to wszystko tworzy swietna calosc!
Pierwsze ujecie w calym serialu przedstawia wlasnie Petera. Ma on przeswiadczenie o swojej misji i - bedac cale zycie nic nie znaczacym, ale dobrym czlowiekiem - czuje, ze jest kims wyjatkowym i ma cos bardzo waznego do zrobienia. W pierwszym odcinku Peter kontrastuje ze swoim bratem - zimnym politykiem, ktorego obchodzi niewiele poza wygraniem wyborow do konkresu. Na koncu pierwszego odcinka okazuje sie, ze te wszystkie sny to jednak nieprawda - ze Peter nie moze latac, ze nie jest wyjatkowy, a to Nathan posiada wysniona przez Petera zdolnosc lotu... Wkrotce potem okazuje sie, ze Peter ma jednak moc - i to potezna. Ze ma ta sama moc, co inny znajdujacy sie blisko niego mutant. Zdolnosc dobra, ale typowo defensywna, malo rozwojowa i na pewno nie czyniaca Petera najpotezniejszym z Heroesow (moze on jedynie "skasowac" dowolna przewage dowolnego przeciwnika). Przy Sylarze wypada to blado, ale... W 15 odcinku okazuje sie, ze wszystkie te zdolnosci Peter otrzymuje na stale! Pietnasty, oraz wlasnie szesnasty odcinek kreuja go na naprawde najpotezniejszego herosa i glownego bohatera, przynajmniej rownorzednego przeciwnika dla Sylara, czy Hiro Nakamury!
Sceny, w ktorych The Invsibile Man pomaga Peterowi uzyskac kontrole nad jego zdolnosciami sa znakomite - to zrzucenie z dachu wiezowca w 1x15 bylo super. Okladanie go kijem tez bylo ciekawym, efektywnym i efektownym sposobem

.
Ale scena, w ktorej Haitanczyk i Mr Bennet probuja zlapac Petera i Niewidzialnego Czlowieka po prostu miazdzy. Ogladalem to chyba z 10x od wczoraj

. Ten zapowiadajacy akcje termowizor, sztandarowa hirosowa muzyka (wg mnie znacznie lepsza niz ta, ktora buduje napiecie w LOST - ta lostowa za bardzo skrzypi i razy w uszy jak dla mnie). Strzaly z broni elektrycznej i moment, w ktorym Peter nie dosc, ze uzyskuje pelna kontrole nad superpotezna zdolnoscia Hira Nakamury, to jeszcze robi cos, co nikomu (moze tylko Sylarowi) sie przedtem nie udalo - wykorzystuje swoja zdolnosc wystarczajaco szybko, by zatrzymac lecace w jego kierunku pociski! W tym samym momencie uzywa jeszcze "nauczonej" od Sylara telekinezy, by rzucic kule na ziemie, a po chwili juz bez chwili wahania wyrzuca Niewidzialnego z dachu i skacze za nim, wiedzac, ze ma juz pelna kontrole nad zdolnoscia lotu.
Nie wiem jak wam, ale mi ta scena i caly Petrelli w tym odcinku zalatywal postacia Neo z Matrixa. Moment zatrzymania czasu i te kable za pociskami z electro-pistola wygladaly podobnie jak kule w bullet-time w Matrixie, a sam Peter posiada podobne do Neo mozliwosci (glownie dzieki telekinezie i lataniu). Jeszcze ten czarny stroj...
W koncowych scenach, u Isaaka, Peter daje kolejny popis. Telekineza, niewidzialnosc i - zauwazcie - nieswiadomie przechwycona od Eden i uzyta zdolnosc perswiazji ("Don't lie to me!"). Peter staje sie jednym z najpotezniejszych superbohaterow w ogole.
A propos, w tym odcinku krotka role - kierowcy autobusu, do ktorego wsiada Hiro - zagral Stan Lee, (wspol)tworca wielu postaci z komiksow Marvela, w tym Spidermana, Kapitana Ameryki, Hulka, Fantastycznej Czworki i... X-Menow.
Czy tylko ja tak sie podjaralem na ten odcinek, czy jeszcze komus sie podobal?
/Sh1eldeR