USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Ulubiony XO
 Strona:  1  2  3  4  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#1 - Wysłana: 5 Sty 2007 23:13:25 - Edytowany przez: Q__
Kogo (z jakże licznych) pierwszych oficerów z filmów i seriali SF najwyżej cenicie i dlaczego. Jak znam życie wszyscy gremialnie odpowiedzą, że Spocka, mimo to wymienię sporą listę kandydatów:

Spock:
http://memory-alpha.org/en/wiki/Spock
William T. Riker:
http://memory-alpha.org/en/wiki/William_T._Riker
Kira Nerys:
http://memory-alpha.org/en/wiki/Kira_Nerys
Chakotay:
http://memory-alpha.org/en/wiki/Chakotay
T'Pol:
http://memory-alpha.org/en/wiki/T%27Pol
Saul Tigh:
http://en.battlestarwiki.org/wiki/Saul_Tigh
Susan Ivanova z B5:
http://en.wikipedia.org/wiki/Susan_Ivanova
Laurel Takashima też z B5:
http://tgm.firstones.com/wiki/Laurel_Takashima
Beka Valentine z AND:
http://en.wikipedia.org/wiki/Beka_Valentine
Zoe Washburne z "Firefly/Serenity":
http://en.wikipedia.org/wiki/Zoe_Washburne
Karl 'Helo' Agathon (przez krótki czas I oficer) z BSG:
http://en.battlestarwiki.org/wiki/Karl_Agathon
Tigh ze starej wersji BSG (oglądał ktoś?):
http://en.battlestarwiki.org/wiki/Tigh_%28TOS%29
oraz Jonathan Ford z SQ
(nie natrafiłem na opis)
i dr. Helena Russell ze "Space 1999"
(jw.)

Dorzucił bym do tego jeszcze te trzy postacie epizodyczne
Number One z "The Cage"
http://memory-alpha.org/en/wiki/Number_One
Thelin z TAS:
http://memory-alpha.org/en/wiki/Thelin
Willard Decker:
http://memory-alpha.org/en/wiki/Willard_Decker

ze dwie postacie filmowe:
Trinity z "Matrixa":
http://en.wikipedia.org/wiki/Trinity_%28The_Matrix %29
Chewbacca z SW (skoro Hana Solo tytułowano kapitanem):
http://starwars.wikia.com/wiki/Chewbacca
I tego pana, choć jego rolą było w sumie tylko efektowenie umrzeć
Kane z "Aliena":
http://en.wikipedia.org/wiki/Executive_Officer_Kan e
szwagier
Użytkownik
#2 - Wysłana: 6 Sty 2007 13:04:22
Spock
Picard
Użytkownik
#3 - Wysłana: 6 Sty 2007 13:07:09
Riker i rzecz jasna...Spock!
Q__
Moderator
#4 - Wysłana: 6 Sty 2007 13:26:06
szwagier
Picard

Może trochę uzasadnicie swoje opinie, nie żebym kwestionował wybór Spocka, ale tak lubię czytać "wypracowania"...
Jurgen
Moderator
#5 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:00:10 - Edytowany przez: Jurgen
Riker i rzecz jasna...Spock!

O proszę! a ja myślałem, że Riker dostanie baty i będę musiał go bronić.
Mój wybór byłby dokładnie taki sam*.
Riker dlatego, że wyrózniał się z całej załogi TNG. Nie jest to oczywiście racjonalny powód bycia najlepszym pierwszym oficerem, ale moja ocena przez ten właśnie fakt może byc nielogiczna (coś jak efekt aureoli, czy jakoś tak to się nazywało). W każdym razie cenię Rikera za to, że w każdej sytuacji potrafił zachować spokój i zazwyczaj nie reagował impulsywnie (w przeciwieństwie do Kiry). Poza tym, kiedy trzeba było, potrafił wykazać inicjatywę i kreatywność (np. w BoBW czy w INS), czyli innymi słowy, nie był taką d*** jak Chakotay (którego osobiście nie trawiłem). Dodatkowo potrafił podejść z dystansem do swojej rangi (przez co nie tworzył obrazu niedostępnego i surowego wyższego oficera (oczko do Xon'a), ale potrafił też wprowadzić dyscyplinę (w końcu to on miał "ustawić" Ro Laren i Shelby).
Moim zdaniem będzie z niego dobry dowódca, o ile scenarzyści będą chcieli nam to pokazać. Jedyną jego wadą był... brak ambicji, ale w sumie musiał zostać w serialu, więc to raczej wina scenarzystów.

No i oczywiście Spock. Spokojny, opanowany (pierwszy Volkan, jakiego poznałem - najważniejkszy atut) o ogromnej wiedzy. Chyba nie trzeba nic dodawać? Nie tylko potrafił, ale do każdego zadania podchodził "na spokojnie", a do tego posiadał "szerszą perspektywę" (co pokazał np. jako ambasador w ST6).

* Moja ocena dotyczy tylko TNG, DS9 i VOYa bo:
a) nie lubie mieszać seriali,
b) T'Pol znam zbyt słabo, żeby sie wypowiedzieć.

PS Q, czy to "wypracowanie" zaspokaja Cię?
Q__
Moderator
#6 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:12:48 - Edytowany przez: Q__
To może tara jo. Spock to oczywiście Nr. 1, ideał pierwszego oficera. Kompetentny, opanowany, stanowiący doradcę i doskonałą przeciwwagę dla dowódcy.

Potem nie mam jakichś 100% faworytów, ale docenić muszę Kirę i Ivanovą, bo lubię twarde kobiety. Takashimę za urodę (bo cóż więcej mogla pokjazać w pilocie). Tigha (w nowej wersji) bo jest niezwykle ludzką (także gdy wkurza) postacią, a przy tym niezwykle poważnie podchodzi do swoich obowiązków. Rikera bo jest typowym sympatycznym 'american hero' - swój chłop z niego jednym słowem. Forda z SQ, bo choć trochę nijaki, to właśnie było jego atutem - kompetentny nie wpychający się przed szereg oficer - właściwy człowiek na właściwym miejscu. Lubię też Thelina, bo lubię Andorian, tak po prostu.

Postacie filmowe choć sam dodalem je do spisu, są trochę "z innej bajki".

ps. Jurgen
"wypracowania" nie działają na mnie zaspokajająco
James T Kirk
Użytkownik
#7 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:20:13
Ja wybieram Rikera i co ciekawe Chakotaya. Brodacza za to ze jest babiarzem, lubi jazz (troche jak ja) i ogolnie za charakter. Chakotaya natomiast szanuje za swoisty spokoj wewnetrzny ktory cenie u ludzi, za posiadanie własnego zdania-chyba nawet ze wszystkich trekowych (bo tych z innej bajki nie znam) pierwszych oficerów to on najczesciej spieral sie ze swoim dowodcą. No i równiez interesuje sie archeologia-troche jak i ja.
Q__
Moderator
#8 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:25:32 - Edytowany przez: Q__
James T Kirk

Chakotaya natomiast szanuje za swoisty spokoj wewnetrzny ktory cenie u ludzi, za posiadanie własnego zdania-chyba nawet ze wszystkich trekowych (bo tych z innej bajki nie znam) pierwszych oficerów to on najczesciej spieral sie ze swoim dowodcą. No i równiez interesuje sie archeologia-troche jak i ja.

Gdybyż jeszcze był lepiej zagrany... Nie była to zła postać, ale aktor jakoś w ogóle nie umiał grać emocji i komandor Ch. (choć pomyślany jako oryginalna postać) wypadał blado.
Picard
Użytkownik
#9 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:29:51
Jurgen

jego wadą był... brak ambicji

Czy ja wiem czy to,ze postanowil zostac na Enterprise bylo wynikiem braku ambicji czy tez moze wlasnie dowodem na ich wybujaly charakter? Bo w koncu Riker zawsze marzyl nie tyle o dowodzeniu jakims okretem co o tym by byc kapitenem NCC 1701-D oraz E , falgowego okretu Gwiezdnej Floty. Dlatego tez sadze, ze jednk scenarzysci okpili sprawe nie pozwalajac mu dostapic tego zaszczytu i nie osadzili go na stolcu kapitanskim Entka pod koniec ,,Nemesis". A czy pokaza kiedys jego przygody n pokladzie Titana? Jesli jacys bohaterowie TNG jeszcze kiedys pojawia sie w nastepnych Trekach to zaloze sie,ze beda to wlasnie Riker i Troi- odtworcy tych rol jako jedyni pojawili sie w nowyszych produkcjach spod znaku ST, nie zwiazanych bezpośrednio z przygodami zalogii ,,Nastepnego pokolenia".

potrafił wykazać inicjatywę i kreatywność (np. w BoBW czy w INS

Ale umie tez narazic okret wtedy gdy nie zagraza mu az tak wielkie niebezpieczenstwo- TNG ,,Rescals", ,,ST:Generations". Ocena Rikera jako taktyka nie moze byc wiec raczej jednoznaczna.

efekt aureoli

Dokladnie tak- ludzie maja w zwyczaju przypisywac osobie posiadajacej jedna, badź pare pozytywnych cech caly ich zestaw czyniac czesto z niej lepszego czlowieka niz jest nim w istocie.
Q__
Moderator
#10 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:43:48 - Edytowany przez: Q__
Picard

Jesli jacys bohaterowie TNG jeszcze kiedys pojawia sie w nastepnych Trekach to zaloze sie,ze beda to wlasnie Riker i Troi- odtworcy tych rol jako jedyni pojawili sie w nowyszych produkcjach spod znaku ST, nie zwiazanych bezpośrednio z przygodami zalogii ,,Nastepnego pokolenia".

Będę robił za malkontenta i pesymistę, ale na chwilę obecną raczej nie spodziewam się nowych trekowych seriali (no, tych oficjalnych). Choć masz rację, ta dwójka ma największą szansę powrócić...
Delta
Użytkownik
#11 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:48:54
Najlepszym Pierwszym, jest Chakotay z dwóch powodów. Cenię go za charakter i właśnie za ten "swoisty spokój wewnętrzny", o którym wspominał James T Kirk. Natomiast drugim powodem jest to, co moim zdaniem wyróżnia go na korzyść w porównaniu z Rikerem -Chakotay jako Pierwszy potrafi wyrazić jasno swoją opinię, ale (choć może to źle zabrzmi) jego zaletą jest to, że "zna swoje miejsce". To znaczy, że zdaje sobie sprawę, że decyzja należy do kapitana i można być pewnym, że ma się jego poparcie pomimo różnicy zdania.
Tego z kolei brakuje Rikerowi. Riker byłby świetny jako kapitan, ale jako pierwszy oficer jest dużym wyzwaniem dla autorytetu kapitana. Jest zbyt samodzielny. Picard nie ma z tym problemu, ale Picard jest osobą o wyjątkowym autorytecie. Ktoś inny na jego miejscu mógłby czuć się zagrożony przez utratę części tego autorytetu przed własną załogą, a to mogłoby doprowadzić do rozdźwięku pomiędzy kapitanem i pierwszym oficerem, co odbiłoby się na jakości pracy całej załogi.
Wydaje mi się, że coś takiego chciano początkowo pokazać w TMP (a właśnie, przy okazji, zapomnieliście o innym świetnym Pierwszym -Deckerze), gdzie widać jak rywalizacja pomiędzy Kirkiem a Decker'em niemal doprowadza do zguby okrętu. Co mi się zaś w Deckerze później spodobało to to, że wyraził on swoją opinię i przypomniał kapitanowi, że jego obowiązkiem jako Pierwszego jest przedstawienie alternatywnego rozwiązania, ale nic poza tym. Czyli, że ostateczną decyzję podejmuje kapitan.
Dlatego Chakotay jest moim zdaniem urodzonym pierwszym oficerem.
Natomiast ciekawym dośwadceniem byłoby mieć za Pierwszego Kirę Nerys, ze względu na jej charakterek.
Q__
Moderator
#12 - Wysłana: 6 Sty 2007 14:58:35 - Edytowany przez: Q__
Delta

Riker byłby świetny jako kapitan, ale jako pierwszy oficer jest dużym wyzwaniem dla autorytetu kapitana.

Bo jest "kirkowaty"...

widać jak rywalizacja pomiędzy Kirkiem a Decker'em niemal doprowadza do zguby okrętu.

Kirk i "kirkowaty" to za wiele... Natomiast Picard umiał sobie z Rikerem poradzić bez problemu.

zapomnieliście o innym świetnym Pierwszym

Już to naprawiłem. I dorzucę jeszcze jednego Pierwszego:

John Matheson z "Crusade":
http://babylon5.wikia.com/wiki/John_Matheson
Jurgen
Moderator
#13 - Wysłana: 6 Sty 2007 15:18:28
Ocena Rikera jako taktyka nie moze byc wiec raczej jednoznaczna.

Ja tego nie napisałem (że jest jednoznaczna). Inicjatywa i kreatywnośc niekoniecznie muszą dać pozytywny efekt.

Dokladnie tak- ludzie maja w zwyczaju przypisywac osobie posiadajacej jedna, badź pare pozytywnych cech caly ich zestaw czyniac czesto z niej lepszego czlowieka niz jest nim w istocie.

O ile to jest efekt maureoli, to nie dokładnie o to mi chodziło. Raczej myslałem o tym, że Rikera lubiałem, a Kiry i Chakotaya - niespoecjalnie i to może rzutować na moją ich ocenę.

Riker byłby świetny jako kapitan, ale jako pierwszy oficer jest dużym wyzwaniem dla autorytetu kapitana. Jest zbyt samodzielny. Picard nie ma z tym problemu, ale Picard jest osobą o wyjątkowym autorytecie. Ktoś inny na jego miejscu mógłby czuć się zagrożony przez utratę części tego autorytetu przed własną załogą, a to mogłoby doprowadzić do rozdźwięku pomiędzy kapitanem i pierwszym oficerem, co odbiłoby się na jakości pracy całej załogi.

No coż, podobnie w latach 80-tych mówiło się o Audi Quattro. Ale przy wprawnej ręce (znaczy, wprawnym kierowcy) ten samochód dawał mozliwości, o jakich kierowcy innych samochodów mogli tylko pomarzyć. Tu było podobnie. "Słaby" kapitan miałby problemy z Rikerem, ale jeżeli kapitan potrafi wykorzystać jego możliwości, to taka załoga będzie miała ogromną przewagę (co pokazują INS i BoBW). Nawet, jeżeli braknie kapitana...

PS O właśnie, to przypomniało mi o koncepcji panującej w Royal NAvy. Brytyjczycy nie mają wielu okrętów o napędzie atomowym, ale każdy z nich dowodzony jest przez dwóch oficerów mających uprawnienia do bycia dowódcą (tzn. obaj maja ukończony kurs "Perisher" o ile dobrze pamiętam nazwę). I nawet Clancy, który generalnie faworyzuje rozwiązania amerykańskie, lepiej ocenia system brytyjski.

PS 2 Czy w Flocie Gwiezdenj są słabi dowódcy (znaczy się, czy powinni być)?

Natomiast ciekawym dośwadceniem byłoby mieć za Pierwszego Kirę Nerys, ze względu na jej charakterek.

O własnie, o ile Picard zapewne nie wytrzymałby z Kirą, to do Sisco pasowała idealnie. On też miał charakterek (niektórzy twierdzili, że był to charakterek z getta).
Q__
Moderator
#14 - Wysłana: 6 Sty 2007 15:31:06 - Edytowany przez: Q__
Jurgen

"Słaby" kapitan miałby problemy z Rikerem

Kapitan o zbyt silnej osobowości (np. Kirk) zestawiony z nim dawałby tragiczny efekt. Albo dwóch oficerów skaczących sobie do oczu, albo dwóch zaprzyjaźnionych 'hot shots' najpierw działających potem myślących.

Picard zapewne nie wytrzymałby z Kirą

Ten stary dyplomata i filozof by z nią sobie nie poradził? Nie doceniasz Jean-Luc'a.

Poruszyłeś zresztą ciekawy temat (pasujący zresztą do topicu o kapitanach). Typy dowódców - Kirk dowodzi tak jak kiedyś Aleksander Wielki brawurowo idzie pierwszy w oko cyklonu i pociąga za sobą załogę. Picard to mędrzec, który dowodzi siłą ojcowskiego autorytetu i wieloletniego doświadczenia. Sisko wymusza respekt pokazując, że jest "największym twardzielem na swoim podwórku". Kaśka swojej załodze "matkuje". Adama po prostu "wykonuje swoją robotę najlepiej jak umie", nie zabiegając o popularność.
Jurgen
Moderator
#15 - Wysłana: 6 Sty 2007 15:35:56
Ten stary dyplomata i filozof by z nią sobie nie poradził?

Tego sie właśnie obawiam...
4_z_Szesciopaka
Użytkownik
#16 - Wysłana: 6 Sty 2007 15:43:21
Jesli miałbym wybierać ze względów:
1. merytorycznych - Spock
2. pozamerytorycznych - T'Pol


Chakotay nigdy mi raczej nie leżał, ale po akcji jak popijając cosik w kubeczku, spokojnie usiadł po czym wyciął w pysk jednego maqi i kazał mu się zameldować u Tuvoca spojrzałem na niego łaskawszym okiem.
Jurgen
Moderator
#17 - Wysłana: 6 Sty 2007 15:46:43
Sisko wymusza respekt pokazując, że jest "największym twardzielem na swoim podwórku".

pozamerytorycznych - T'Pol



po akcji jak popijając cosik w kubeczku, spokojnie usiadł po czym wyciął w pysk jednego maqi i kazał mu się zameldować u Tuvoca spojrzałem na niego łaskawszym okiem.

A tego to bym się po nim nie spodziewał...
Q__
Moderator
#18 - Wysłana: 6 Sty 2007 15:50:32
Jurgen

Tego sie właśnie obawiam...

IMHO niesłusznie. W końcu radził sobie z Sisko (który radził sobie z Kirą).

Po prostu nie sądzę by Picard toczył z rudą bajorańską major boje jak Sisko. Kierowanie kimś nie musi koniecznie być oparte wyłącznie na zasadzie "kto-kogo", cała sztuka to kierować kimś tak by nie czuł się kierowany, a to Picard umie bezbłędnie.

4_z_Szesciopaka

2. pozamerytorycznych - T'Pol

IMHO inne z w/w pań, zwłaszcza Kira, są ładniejsze.

popijając cosik w kubeczku, spokojnie usiadł po czym wyciął w pysk jednego maqi i kazał mu się zameldować u Tuvoca spojrzałem na niego łaskawszym okiem.

To było zagranie a'la Sisko. Jeden mój rodak coś o tym wie.
James T Kirk
Użytkownik
#19 - Wysłana: 6 Sty 2007 16:00:49
Sisko wymusza respekt pokazując, że jest "największym twardzielem na swoim podwórku".

I za to go lubie. A pamietacie jak spuscił łomot Garakowi w ,,In the Pale Moonlight,, ?
4_z_Szesciopaka
Użytkownik
#20 - Wysłana: 6 Sty 2007 16:05:26
Q_
Po prostu nie sądzę by Picard toczył z rudą bajorańską major boje jak Sisko. Kierowanie kimś nie musi koniecznie być oparte wyłącznie na zasadzie "kto-kogo", cała sztuka to kierować kimś tak by nie czuł się kierowany, a to Picard umie bezbłędnie.

Uważam, że próbkę tego jak Picard poradził sobie by z Kirą jest fakt traktowania przez Picarda Ro Laren (nawiasem mówiąc dla mnie chyba najfajniejsza laska w TNG tylko jej malutko)- miała sporo z agresywności i wredności Kiry tylko, że kąsała bardziej bo była w trudniejszej od Kiry sytuacji (Kira była I ofem i mniej lub bardziej stał za nią bajorański rząd)- Ro była po uszy w g... i sama w dodatku. Picard (do pewnego momentu) był bardzo względem niej koncyliarny, czy to ustępując jej grzecznie w kwestii kolekności imion nazwisk, czy spokojnie kontrując jej wypowiedzi względem "krawawej łaźni" czym mnie zresztą nieco zaskoczył. Oczywiście po tym jak przegięła pałę się skończyło, ale nawet wtedy nie pokazywał jaki jestem twardziel (co jak ktos zauważył często robił Sisco) tylko odesłał ją do kąta- jak dziecko.

przepraszam za oftop
Q__
Moderator
#21 - Wysłana: 6 Sty 2007 16:17:43 - Edytowany przez: Q__
James T Kirk

I za to go lubie. A pamietacie jak spuscił łomot Garakowi w ,,In the Pale Moonlight,, ?

To już temat do topicu o kapitanach.

4_z_Szesciopaka

Uważam, że próbkę tego jak Picard poradził sobie by z Kirą

Jak wyżej.

Aczkolwiek napisałeś dokładnie to co miałem na myśli mówiąc o stylu dowodzenia Picarda.
Picard
Użytkownik
#22 - Wysłana: 6 Sty 2007 17:41:00
4_z_Szesciopaka

pozamerytorycznych - T'Pol

W jej przypadku tej pozamerytorycznosci jest az za wiele! Dziwil bym sie jej sposobowi ubierania sie gdybym nie ukul sobie teorii w mysl, ktorej cala seria ,,Enterprise" dzieje sie w innej lini czasowej- bo w konu Wolkani powinni jak najamniej akcentowac swoaj seksualnosc, ktorej to regule pani T'Pol najwyraźniej nie podlega. Inna rzecza jest to, ze niekoniecznie jest ona dobrym pierwszym oficerem- z poczatku np. miala w zwyczaju rzucac kapitanowi klody pod nogi zamiast mu pomgac. Ciekawe jest jednak to, ze pelnia ona na NX identycze obowiazki co Spoc na NCC 1701- oficer naukowy i zastepca dowodcy, gdyby autorzy Entka we wszystkich elementach swej opowiesci zachowywali podobna wieronosc kanonowi i regola pre-quelu...

Jurgen

ile to jest efekt maureoli, to nie dokładnie o to mi chodziło. Raczej myslałem o tym, że Rikera lubiałem, a Kiry i Chakotaya - niespoecjalnie i to może rzutować na moją ich ocenę

Z tego co mi z zajec z podstaw psychologii zostalo wlasnie tak definjuje sie wspomniany efekt. Ciekaw tez jestem czemu nie przepadasz za Kira- bo niechec do Chakotaya umie zrozumiec chodź niekoniecznie musze ja podzielac. Inna rzecz,ze moze pierwszy Janaway nie chcial sie zwyczajnie wychylac i zbytnio wykazywac wlasnej inicjatywy zwazywszy kim byluprzednio oraz to, ze proby podjecia wlasnych decyzji konczyly sie zwykle dla niego źle- VGR ,,Manuver".
Delta
Użytkownik
#23 - Wysłana: 6 Sty 2007 17:45:59
Q__
Kirk i "kirkowaty" to za wiele

Właśnie o to mi chodziło.

Kierowanie kimś nie musi koniecznie być oparte wyłącznie na zasadzie "kto-kogo", cała sztuka to kierować kimś tak by nie czuł się kierowany

Prawda. O wiele lepiej kierować zespołem dając im nieco "luzu", zamiast rządzić "terrorem", bo pozwala to ludziom na wykazanie większej inicjatywy. Ale należy pilnować granicy, której nie wolno im przekroczyć. Tylko jednym z nieodzownych warunków jest posiadanie dużego i nie podważonego autorytetu, o co jest znacznie trudniej.
Przy okazji przypomniał mi się, chociaż nie do końca tu pasujący, tekst Dukata z DS9, gdzie powiedział, że prawdziwym zwycięstwem jest przekonanie swoich wrogów o tym, że popełnili błąd walcząc z nami. Zmuszenie ich, by dobrowolnie przyznali należną nam wielkość.

Jurgen

Brytyjczycy nie mają wielu okrętów o napędzie atomowym, ale każdy z nich dowodzony jest przez dwóch oficerów mających uprawnienia do bycia dowódcą (tzn. obaj maja ukończony kurs "Perisher" o ile dobrze pamiętam nazwę).

Zapewne jest w tej brytyjskiej metodzie sporo sensu, ale nie chodzi mi o kwalifikacje, tylko o cechy charakteru stanowące źródło konfliktów, które na pokładzie nie powinny mieć miejsca, dla dobra okrętu. A tych cech, zwłaszcza jeśli są wyjątkowo u kogoś silne, nie wykorzeni, żadne szkolenie. Natomiast zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że jeśli duet kapitan i pierwszy oficer, "trafią sobie do gustu" to mogą stworzyć znakomity zespół. Przykład tego mamy właśnie w TNG.

Może nie będzie to najlepszym przykładem, bo i sytuacja była nieco inna i biorący w niej udział nie byli na odpowiednich stanowiskach, o których mówimy, ale pamiętasz może DS9: Defiant. Thomas Riker porwał "Defiant'a" z Kirą na pokładzie i wyruszył na misję przeciw Kardasjanom. Zwróć uwagę na spory jakie wtedy prowadzili ze sobą Riker i Kira, jak to się odbiło na misji i załodze Maquis. I teraz wyobraź sobie, że są oni na stanowisku kapitana i pierwszego oficera (obojętnie które z nich na jakim). Dało by się normalnie funkcjonować na takim okręcie (jeśli oczywiście założymy, że normalne jest to co widzimy np. w TNG czy Voyagerze)?
Q__
Moderator
#24 - Wysłana: 6 Sty 2007 17:51:18 - Edytowany przez: Q__
Picard

Dziwil bym sie jej sposobowi ubierania sie gdybym nie ukul sobie teorii w mysl, ktorej cala seria ,,Enterprise" dzieje sie w innej lini czasowej- bo w konu Wolkani powinni jak najamniej akcentowac swoaj seksualnosc

Jak to ktoś niedawno na Forum napisał, logiczne jest założenie, że między Obcymi też muszą istnieć wariaci czy dziwacy. To by wyjaśniało "fenomen Topoli" bez sięgania do innych linii czasu...

Ciekaw tez jestem czemu nie przepadasz za Kira

Ja też, ostatecznie Kira to taki "Riker w spódnicy".

Delta

Mogę się podpisać pod Twoją wypowiedzią w całości, a co do spięć kapitan-pierwszy i wynikającego stąd chaosu to dobrym przykładem jest tu "Karmazynowy przypływ".
4_z_Szesciopaka
Użytkownik
#25 - Wysłana: 6 Sty 2007 18:42:13
Picard
W jej przypadku tej pozamerytorycznosci jest az za wiele! Dziwil bym sie jej sposobowi ubierania sie gdybym nie ukul sobie teorii w mysl, ktorej cala seria ,,Enterprise" dzieje sie w innej lini czasowej- bo w konu Wolkani powinni jak najamniej akcentowac swoaj seksualnosc, ktorej to regule pani T'Pol najwyraźniej nie podlega. Inna rzecza jest to, ze niekoniecznie jest ona dobrym pierwszym oficerem- z poczatku np. miala w zwyczaju rzucac kapitanowi klody pod nogi zamiast mu pomgac. Ciekawe jest jednak to, ze pelnia ona na NX identycze obowiazki co Spoc na NCC 1701- oficer naukowy i zastepca dowodcy, gdyby autorzy Entka we wszystkich elementach swej opowiesci zachowywali podobna wieronosc kanonowi i regola pre-quelu...

Myślę, że po prostu bardziej zamysł producentów żeby poklajstrować (często gęsto dzuirawą) fabułę- mi to wcale, a wcale nie przeszkadza ogólnie podoba mi się staranność z jaką dobiera się samice w treku. Ale nawet nie fakt, że jej strój jest jaki jest moim zdaniem ilość strojów jakie ma ona na sobie to przesada- świadczy niejako o jej próżności co jako wolkance zdarzać się nie powinno. A co do początku i kłód to przeca była ona tylko czaosow przypisana do Entka, jej przeszkadzał smrod a kapitanowi (i załodze) socjopatka na pokładzie- potrwało, bo potrwać musiało trochę to zanim się "dotarli"
Q__
Moderator
#26 - Wysłana: 6 Sty 2007 18:44:51 - Edytowany przez: Q__
4_z_Szesciopaka

ogólnie podoba mi się staranność z jaką dobiera się samice w treku



Ale nawet nie fakt, że jej strój jest jaki jest moim zdaniem ilość strojów jakie ma ona na sobie to przesada- świadczy niejako o jej próżności co jako wolkance zdarzać się nie powinno.

Jak pisałem, może to Wolkanka-wariatka...

A co do początku i kłód to przeca była ona tylko czaosow przypisana do Entka, jej przeszkadzał smrod a kapitanowi (i załodze) socjopatka na pokładzie- potrwało, bo potrwać musiało trochę to zanim się "dotarli

To się nazywa: problemy w porozumieniu z Obcymi - zresztą ta kwestia powinna być bardziej wyeksponowana w ST.
Jurgen
Moderator
#27 - Wysłana: 6 Sty 2007 21:02:00
Ciekaw tez jestem czemu nie przepadasz za Kira

Ja też, ostatecznie Kira to taki "Riker w spódnicy".


Czuję się wywołany do tablicy. Hm... ja bym tak nie powiedział, że Kira to "Riker w spódnicy". Zauważcie, że Riker owszem, bywał złośliwy, ale było to raczej w formie docinków, żartów, a nie zwykłej wredności, jak u Kiry. Poza tym, Riker nie miał "uprzedzeń" do nikogo z załogi (no, może do Brokuła). A Kira nie lubiła w zasadzie dużej grupy ludzi: m. in. całkiem sympatycznych Quarka i Garaka.Rozumiem, że nie byli dla niej wzorami postępowania, ale da się z nimi postępować inaczej (jak np. dr Bashir i Jadzia, czy nawet Sisco). Poza tym, Riker nie startował do wszystkich "z pięściami" i nie groził im okaleczeniem, połamaniem czy śmiercią.
A co najważniejsze (niekoniecznie w takiej kolejności):
1. zachowywała się jakby miała stale PMS,
2. nie miała poczucia humoru. W ogóle. A Riker miał...
Poza tym, Riker miał jeszcze jedną szczególna cechę - jego stosunek do (no, to nie jest najlepsze słowo - zachowanie wobec) Deanny, kiedy już nie byli "parą", a zanim zaczęli się poinownie spotykać. Kiry sobie w takiej sytuacji nie wyobrażam.

Z oczywistych względów pomijam tu zachowanie Kiry wobec Dukata.
Picard
Użytkownik
#28 - Wysłana: 6 Sty 2007 21:17:04
Jurgen

nie zwykłej wredności, jak u Kiry

Jak dla mnie Kira nie jest wredna- jest przekorna,uparta i twarda, to prawda, ale nie jest z oosba rozmyslnei zlosliwa i wredna. To zreszta tyczy sie wielu kobiet z Bajo- jak majacej tez do czynienia z wymienionym Rikerem, chorąży Ro. Obie kobiety mialy ciezkie dziecinstwo i mlodosc- ogólnie zycie ich nie rozpieszczalo, sa nieufne i podejrzliwe w stosunku do obcych i pewnie dlatego skrywaj swe prawdziwe oblicze za maska arogancji i zadziornosci- tak aby nikt nie byl w stanie ich zranic. Ale co ja wiem- moze nalezalo by w tej kwestii poradzic sie pani Troi?
Q__
Moderator
#29 - Wysłana: 6 Sty 2007 21:40:20
Jurgen

A Kira nie lubiła w zasadzie dużej grupy ludzi: m. in. całkiem sympatycznych Quarka i Garaka.

Cóż, dają się lubić, ale nie zapominajmy, ze Kira była partyzantką, bojowniczką o wolność, wręcz terrorystką walczącą całe życie z Kardasjanami, jak więc mogła akceptować któregoś z nich (czy np. Polak tuż po II WŚ chciałby mieć do czynienia z Niemcem, choćby najsympatyczniejszym i najniewinniejszym?). Skoro całe życie walczyła o patriotyczne ideały, trudno jej też było znieść kogoś kto (przynajmniej na pierwszy rzut oka) nie miał żadnych zasad a więc nastawionego tylko na zysk i własną wygodę Quarka. Nie twierdzę, że jestem w tym wypadku zachowaniem Kiry zachwycony, ale rozumiem je.

Picard

Bardzo słuszne wnioski, ale zapominasz o pewnej podstawowej rzeczy - obie te panie dorastały w cieniu okrutnej okupacji, a całe dorosłe życie poświęciły walce. To odbija się na psychice...
Jurgen
Moderator
#30 - Wysłana: 6 Sty 2007 22:37:59
Cóż, dają się lubić, ale nie zapominajmy, ze Kira była partyzantką, bojowniczką o wolność, wręcz terrorystką walczącą całe życie z Kardasjanami, jak więc mogła akceptować któregoś z nich (czy np. Polak tuż po II WŚ chciałby mieć do czynienia z Niemcem, choćby najsympatyczniejszym i najniewinniejszym?). Skoro całe życie walczyła o patriotyczne ideały, trudno jej też było znieść kogoś kto (przynajmniej na pierwszy rzut oka) nie miał żadnych zasad a więc nastawionego tylko na zysk i własną wygodę Quarka. Nie twierdzę, że jestem w tym wypadku zachowaniem Kiry zachwycony, ale rozumiem je.

A ja nie do końca. Tzn. rozumiem mechanizm, który prowadzi do powstania takiego uczucia, ale jako fan Volkan i dyscypliny () niezbyt pochwalam takie właśnie podejście do ludzi... Tym bardziej jestem zaskoczony, że mówi to ktoś, kto kreuje swoją postać na bardziej "spockowatą" niz Spock.

obie te panie dorastały w cieniu okrutnej okupacji, a całe dorosłe życie poświęciły walce. To odbija się na psychice...

I z tym nie potrafią sobie poradzić, gdy walka już sie skończyła. Nie chciałbym dawać przykładów z naszego tzw. "świata polityki", więc dam przykład bardziej zbliżony do treka: Frodo Baggins. Juz Tolkien założył, że ten, który poświęcił się walce z - ogólnie mówiąc - złem, może być tą walką tak "skrzywiony" (niekoniecznie w negatywnym sensie), że powinien później usunąć się w cień - jak powiedział Frodo do Sama: on uratował Shire, ale nie dla siebie. I zapewne dlatego to Sam został burmistrzem, a Frodo odpłynął na Zachód...

Albo przykład z "mojego podwórka": nikt pewnie (nawet sami kryminaliści!) nie lubi pedofili. Ja też nie. Ale, gdyby przyszło mi sądzić człowieka o pedofilię oskarżonego, musiałbym odsunąć swoje emocje i osądzić go obiektywnie (na tyle, na ile jakikolwiek ludzki osąd może być obiektywny). Jeżeli nie potrafiłbym czegoś takiego zrobić, nie pownienem być sędzią, a przynajmniej nie sędzią karnistą.
 Strona:  1  2  3  4  »» 
USS Phoenix forum / Science-Fiction / Ulubiony XO

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!