Jeśli przy okazji faktycznie dostanie się obecnej modzie na rebootowanie wszystkiego i ciągle, to jestem za!
Historia, w której ekipa grająca w reboocie zostaje wciągnięta w kosmos i nie może sobie poradzić bez pomocy oryginalnych aktorów, którzy koniec końców okazują się lepsi dałaby do myślenia, oj dała.
Do tego widzę tu żarty typu spotkanie nowego i starego kapitana czy innej postaci, i narzekanie osoby "oryginalnej" typu: Człowieku, kto cię obsadził w tej roli? Ty nawet nie jesteś do mnie podobny.
Plus gdzieś tam w tle konflikty na linii betonowi fani starej ekipy - nowi fani rebootu.
To by mogło zagrać
