Moje tegoroczne typowania.
1. Jan Maszczyszyn, Światy solarne
2. Anna Kańtoch, Tajemnica nawiedzonego lasu
3. Czesław Białczyński- Wojny Haoltańskie 3. Dookoła nigdzie
4. Michał Gołkowski - Sztywny
5. Wojciech Orliński - Polska nie istnieje
Czy wytypowałem najlepsze powieści? Poza Maszczyszynem - nie jestem pewnien. Pewnie do Zajdla typowałbym inaczej (bo też obie te nagrody mają swoją specyfikę - Zajdel to, przede wszystkim, wysoka
fajność, Żuław - literackość, jakkolwiek ją zdefiniować). Niewątpliwie jednak miałem powody zagłosować jak zagłosowałem.
1. Maszczyszyn - tu, zwyczajnie, nie miałem wyboru. Nikt w zeszłym roku nie zaoferował równie dobrej rzeczy, równie zakręconego świata, równie wielopoziomowych pomysłów. W dodatku całkiem niespodziewanie. Autor obecny w fandomie od dawna, acz udzielający się w nim b. rzadko naprawdę zaskoczył. Gdyby pisał częściej (na tym poziomie) nie wiem czy nie zdetronizowałby Dukaja.
Zresztą oddajmy głos wydawcy:
http://www.sedenko.pl/2016/04/04/trylogia-solarna- jana-maszczyszyna/2. Kańtoch - po pierwsze nie jestem
targetem literatury dziecięcej od dawna, po drugie wpisywanie się rozliczanie okresu
utrwalania władzy ludowej (acz samo to zjawisko wydaje mi się dość naturalne po latach przemilczeń) uważam trochę za chęć dodatkowego nabicia sobie punktów na starcie (zamiast złych komunistów równie dobrze mogliby być źli naziści, źli biznesmeni, czy źli agenci amerykańskiego spisku rządowego, w sumie nie ma to większego znaczenia), ale... Anneke zawsze kosiła nagrody i jest po temu powód. Choćby taki, że ta konkretna powieść jest, po prostu b. mocna literacko i - niczym "Koralina" Gaimana - znacznie bardziej wyrafinowana niż się wydaje (a w dodatku tak naprawdę wcale nie tak młodzieżowa). Czasem można dostać wysoką notę za sam styl.
3. Białczyński... cóż... jak pisałem zawsze z zadowoleniem witam powroty starych autorów i klasycznej szkoły pisania SF. A w dodatku rzecz jest dość
żuławska - w końcu gry literackie (nie jakoś bardzo wyrafinowane, ale miłe miłośnikowi
klasyki) są.
4. Gołkowski - w zasadzie bardzo chciałem nominować "Komornika", ale się nie dało, wyszedł kilka mies. za późno, więc jest to może trochę i wybór na poczet przyszłych zasług... ale... nie do końca... Zawsze byłem zwolennikiem tezy, że fantastyka powinna mierzyć się z rzeczywistością, nie uciekać od niej, a temat marginesu kryminalnego, swojskiej mafii, zarabiających na różne sposoby
blokersów nie był literacko eksplorowany dotąd zbyt głęboko. Tutaj to mamy, dobry, naturalistyczny, obraz tej mentalności, nawet jeśli podany w fantastycznym
sosie.
Sosie zresztą b. adekwatnym, bo wiemy jak Strugaccy przedstawili stalkerów w "Pikniku...".
5. Orliński... tu też procentuje odwaga, odwaga pójścia wbrew schematom. Zwykle alternatywne/futurystyczne losy Polski w rodzimej fantastyce to, albo wielkościowa kompensacja (zaczęło się bodaj od "Bomby Heisenberga" Ziemiańskiego i "Noteki.."
Przewodasa; "Burza" Parowskiego poniekąd też się tu wpisuje), albo - rzadziej - martyrologia (nawet jeśli czasem swoista) i piekło na Ziemi (expl. "Xavras Wyżryn), czasem połączenie jednego z drugim (cykl Ostatnia Rzeczpospolita Kołodziejczaka, gdzie Polska jest wielka, ale - jak cały świat - udręczona). Tu tego nie ma - ot, Polska nie odzyskała niepodległości i nic się przez to nie zawaliło, a i sami Polacy mają pod rozbiorami całkiem już przyzwoicie. Nie twierdzę, że nie lubię nurtu kompensacyjnego, bo bym skłamał* (zresztą czasem to są całkiem przyzwoite, jak na standardy fantastyki, utwory), ale swego rodzaju polemikę z nim też docenię. Zwł., że rzecz jest dość mocna faktograficznie i potrafi dać do myślenia.
* Sam W.O. też, zresztą, chyba lubi, bo "Stanlemian" napisał:
http://wo.blox.pl/2012/06/Stanlemian-do-nabycia.ht mlps. Do Zajdla - poza Maszczyszynem - nominowałbym raczej takie tytuły jak dwa pierwsze tomy cyklu Rubieże imperium Rafała Dębskiego, "Głębia" Podlewskiego, "Łzy diabła" Magdy Kozak, "Osobliwość" Domagalskiego, "Takeshi. Taniec tygrysa" Kossakowskiej czy nawet "Universum. Narodziny" (ten ostatni tytuł raczej na wyrost... po prostu uważam, że za mało mamy solidnej superbohaterszczyzny).