MavMav:
No bo te z TOS'a mają ten magiczny klimat SF lat 60, nie do podrobienia
Kiedy mam wrażenie, że to nie tylko kwestia ówczesnej - owszem, magicznej - stylistyki. To także kwestia tego, że - pomijając zamek z "The Cage" (i wolkańską arenę z "Amok Time") - te TOSowe scenerie usiłują być bardzo serio SFowe. Tymczasem już nawet w TNG wkrada się baśniowość. Jakoś trudniej uwierzyć mi w zaistnienie takich miejsc:
Niż tamtych.
A gdy TNG usiłował podrabiać TOS to już - po dwu dekadach - nie było to:
Mam zresztą, chyba o tym pisałem, wrażenie, ze mimo wszelkich swoich bzdur wymuszonych przez Desilu i
ducha czasu, mimo wszelkich wpadek scenarzystów (także samego Roddenberry'ego, który wszak odpowiada również za ów idiotyczny odcinek z konstytucją USA na innej planecie), TOS usiłował być najbardziej serio ze wszystkich Treków - zarówno jako SF, jak i jako opowieść
o ludziach.