Jak zwykle polecę na tę okoliczność nieocenioną Ex Astris Scientia Bernda Schneidera. Można się tam zapoznać z przeciekawą teorią podprzestrzeni (którą propaguję na konwentach

). W skrócie jej autorzy sugerują, że podprzestrzeń jest rodzajem kolejnego wymiaru, podzielonego na warstwy (jak tort). Warstwy te możemy "obserwować" za każdym razem, gdy mowa jest o czynniku warp i barierach (np. warp 5 czy tez legendarna warp 10

) Zarówno obiekty jak i sygnał wysyłane są w podprzestrzeń na podobnej zasadzie. Zależnie od mocy aparatury podprzestrzennej tworzony jest bąbel albo sygnał wysyła się bezpośrednio do podprzestrzeni nadając mu pewną "prędkość" zależnie od tego, jak głęboko w ten "przekładaniec" sygnał zostanie wysłany. Sygnał leci z rozpędu w warp (taka inercja podprzestrzenna), jednak własnie się wynurza, co powoduje po prostu zanik przekzu (jak dziś straty na łączach telefonicznych). Potrzebne sa za tem wzmacniacze. Nimi są właśnie te boje, które odbierają (za pene zaszyfrowane) transmisje i ponownie "zanurzają" sygnał w te warstwy.
Prędkość takiego sygnału jest spora, bo wynosi warp 9,997 cośtam

nieosiągalna zatem dla żadnego okrętu znanych nam cywilizacji (może dla Borg...). Olbrzymia prędkość i boje przekaźnikowe umożliwiają rozmowę niemal w czasie rzeczywistym. Widać zaś w TOS, że tam gdzie nie ma boi, sygnał lecieć może wiele godzin.
Pojawia się tu pytanie co jest nośnikiem informacji w przypadku komunikacji podprzestrzennej. O ile obecnie korzystamy z impulsów elektrycznych, światła czy też wibracji i zderzeń cząsteczek powietrza i wody, o tyle trudno orzec, co może przenosić sygnał w XXIII wieku.
PS To oczywiście jedna z wielu teorii
