przyjąłem że jest najgroźniejsze.
Przy takim założeniu fraktycznie alarm powinien się uruchomić, chyba że zadziałała moje "teoria spiskowa".
czujniki wykryły tylko "EM spike" telaronów, a nie promieniowanie samo w sobie.
No ale skoro cokolwiek wykryły, to znaczy że jakieś promieniowanie musiało być, a mimo to nikogo nie zabiło.
Wniosek jest taki, że co prawda nawet mała jego ilość jest zabójcza, ale istnieją ilości tak małe, że np. przy odpowiedniej odległości od źródła nie są niebezpieczne....
Efekt ten sam: eliminacja zagrożenia.
Jedne z efektów jest ten sam, ale są też poważne różnice. Załóżmy, że dwa okręty federacji napotykają zagrożenie. Jeden napotyka cząsteczkę omega, drugi promieniowanie telaronowe. Załóżmy też dla uproszczenia, że oba te zagrożenia zostały stworzone przez Romulan (albo Reman, albo Kardasjan, albo Dominium) w celu podstępnego użycia przeciwko Federacji. Dalej załóżmy, że oba nasze bohaterskie okręty "eliminują zagrożenie", przy czym jeden niszczy cząstkę omega, drugi niszczy źródło telaronów (czyli np. wrogi okręt, stację kosmiczną, instalację na planecie lub cokolwiek).
W przypadku cząsteczki omega nie ma sprawy, bo raczej nie będzie to podstawą do eskalacji konfliktu. Zniszczono samą broń, nie zaś wroga. Źródło cząstek omega pozostaje nietknięte, więc wywiad ma pole do popisu, a ewentualne zniszczenie źródła może zostać przeprowadzone w sposób przemyślany.
Przy zniszczeniu źródła telaronów (okrętu, stacji itp.) mamy gotową wojnę. Na dodatek wywiad nie ma specjalnie czego badać, więc nie wiadomo dokładnie jaką technologią wróg dysponował (a może dysponuje).
Według mnie róznice pomiędzy tymi dwoma sytuacjami są ogromne....
Problem z utajnionymi telaoranmi jest tylko taki, że nie wiedział o nich kapitan, lecz jego podwładni, a informacje o promieniowaniu telaronowym były dostępne w naukowej bazie danych...
Po pierwsze, kapitan powiedział że nic o nich nie wie, co nie musi oznaczać, że nie wie na prawdę. Mógł mieć rozkaz, aby nie wtajemniczać załogi (tak, jak miało to miejsce z cząstką omega).
Po drugie, jeżeli kapitan rzeczywiście nie wiedział, to przyczyną mogło być to, że bazował na danych, które przekazał mu komputer, zaś Geordi przeglądał "surowe" zapisy, które samodzielnie zinterpretował. Przecież nie wiemy, czy podczas przeglądania tych danych wyświetlił mu się napis "telarony", czy tylko kolumny cyfr, z których dopiero wydedukował z czym ma do czynienia. Te dane mogły być celowo ukryte przed posteronnymi osobami, a że Geordi jest zdolniachą, to już inna bajka...
Nie twierdzę, że w mojej "teorii spiskowej" nie ma słabości. Są i sam zdaję sobie z nich sprawę, ale jest to przynajmniej jakaś próba wytłumaczenia sprawy.....
Jak na razie dla mnie jedyną alternatywą jest stwierdzenie: kolejny burak!
