tak naprawdę nie przedstawiono nigdy nawet technobełkotliwej teorii fazera
Hmmmm, no to czas najwyższy zacząć dyskusję na ten temat...

Moja przygoda z fizyką skończył się z zakończeniem szkoły średniej (już dość dawno temu), więc moja teoria będzie bardzo "technobełkotliwa" i pewnie będziecie mieli "niezłe używanie" wytykając jej oczywiste błędy.... no ale dobra, zaczynam.
Według mnie sprawa wygląda tak: według "dzisiejszej" fizyki materia ma naturę czysto cząsteczkową, zaś fala magnetyczna ma naturę czysto falową. Specyficzne jest światło, które ma cechy zarówno korpuskularne (cząsteczkowe), jak i falowe (tyle zapamiętałem ze szkoły).
Istnieje jednak teoria, że ten podział nie jest jednak tak ostry i że zarówno materia jak i to co nazywamy falą elektromagnetyczną posiada zarówno cecyh korpuskularne, jak i falowe, z tym tylko, że w materii przeważaję te pierwsze, zaś w fali te trugie. Podobno odkryto jakieś częsteczki węgla, które bardzo silnie wykazują cechy falowe. O ile pamiętam nazywa się je fulerenami, ale mogło mi się coś pomieszać (czytałem o tym kiedyś w jakiejś gazecie).
Według mnie technologia ST opiera się właśnie na założeniu, że fala elektromagnetyczna też ma cechy korpuskularne, zaś materia cechy falowe. Stąd taka łatwość przemiany energii w materię i na odwrót (transportery, replikatory...).
Fazer, jak sama nazwa by wskazywała, działa więc na zasadzie dokonywania jakichś zmian w "fazie" cząsteczek, co jest możliwe właśnie dzięki założeniu, że materia tak jak fala posiada swoją fazę. Według mnie fazer dokonuje po prostu przesunięca fazy cząstek w które trafi, przez co przestają one oddziaływać z sąsiednimi cząsteczkami i po prostu się rozpraszają.
Taka teoria pasowałaby wg mnie do odcinka TNG w którym Lo Laren i Geordi La Forge stali się niewidzialni i mogli przechodzić przez ściany na skutek wypadku na romulańskim statku. Była tam mowa, że Romulanie próbowali połączyć technologię fazera i urządzenia maskującego. Nasi bohaterowie zostali, jak to piwiedziano w oryginalnej wersji językowej "cloaked and phased". Cała ich materia została równomiernie przesunięta w fazie, więc organizmy nie straciły spójności, ale przestały reagować ze "zwykłą" materią (czyli byli "phased"). Pewnie samo przesunięcie w fazie nie wpływa na odziaływanie ze światłem (pewnie ze względu na jego naturę łączącą cechy falowe i korpuskularne), więc dla niewidzialności konieczny był jeszcze element "cloaked".
Oczywiście pozostaje kwestia dlaczego nasi bohaterowie nie przenikali przez podłogi a tylko przez ściany oraz jak mogli oddychać "zwykłym" powietrzem, ale to już składam na karb koniecznych uproszczeń (łac. burakus nieuniknionus

).
Ale taka jest "w skrócie" moja teoria działania fazera.
Wystarczająco technobełkotliwa??
