mozg_kl2mozg_kl2:
Zastanawiałem się nad tym argumentem i jest on trochę obusieczny. Z jednej strony niby racje bo Galaxy pilotowało 2 Binarów. Z drugiej nie do końcca bo to byli Binarzy, czyli cyborgi dość podobne do dronów Borga. A zatem ciężko porównać ich umiejętności i zdolności do zwykłego człowieka.
Jest jeszcze scena bliższa finału, w której stery po nich przejmuje Picard. Riker wtedy nawet nie zajmuje żadnego stanowiska, a stoi obok. Przy czym, jeśli założymy, że zachowana została TOSowa możliwość sterowania i strzelania z tej samej konsoli, wyjdzie na to, że od biedy i tu wystarczy jedna osoba do wszystkiego.
mozg_kl2:
niezamierzonego. Strzelanie w warp to fakt kanoniczny.
No, właśnie cały spór szedł o to, czy to kanoniczny fakt, czy kanoniczny burak

. Co prawda na innych przykładach wówczas operowano. Przy czym w zlinkowanej scenie - b. urodziwej, nawiasem mówiąc, jak się już człowiek przyzwyczai do stylu Abramsa - nE i V są tak blisko siebie, że mogą znajdować się wewnątrz jednego bąbla Warp. Przynajmniej tak skłonny byłbym obstawiać.
Taka sama sytuacja mogła mieć miejsce w chwili, gdy odbyła się
reyden:
walka Nebuli która bazuje na Galaxy z USS Prometheus z Voy 4x14
Warto przy tym pamiętać, że jednostka "idąca" w Warp znajduje się w bezruchu, to Wszechświat dookoła tańczy, więc całe pytanie dotyczy zachowania wiązki fazera/torpedy po bąbla opuszczeniu.
mozg_kl2:
Samo Galaxy to wielki zarzut bo jak pisałem wyżej to okręt badawczy, a nie wojenny.
Tylko, że wedle pierwotnych założeń G.R. - dokopałem się i do wstępnych wersji serialowej
biblii - badawczy, bo tak potężny, że gdyby zaczął zachowywać się jak wojenny, to by nie miał czego badać potem. Słynne
"Hail them." Łysego nie bierze się z tego, że brak mu
jaj, tylko ze świadomości tej przewagi właśnie. To jest cierpliwość trochę a la pan Miyagi z "Karate Kidów" (który rzadko bije, bo wie jak łatwo mógłby zabić).
mozg_kl2:
Wg kanonu nie ma, ale nonkanon mówi np że JH spotkał już Enterprise neokirka.
Tylko, że czas jakiś po zagładzie Vengeance, kiedy Q zaczął się liniami czasu bawić.
mozg_kl2:
Staram się. mam głód treka i wpada mi cały czas w ręce. Dziś popołudnie z MA i MB.
reydenreyden:
Vengeance to czasy przed TOS ( jak by chronologię Abramsverse porównać do oryginalnej ) , Galaxy jest sporo młodszy - w 2364 widzimy po raz pierwszy E-D i inne okręty klasy Galaxy .
Czyli różnica ponad 100 lat , owszew Vengeance jako okręt S31 może mieć różne zabawki na pokładzie ale wątpię aby pod względem technologii nadal przerastał okręt zbudowany 100 lat później .
Na jedno - owszem - przewaga Galaxy wydaje się, ze względu na powyższe okoliczności, oczywista. Na drugie... Broniąc szans Vengeance można argumentować, że 1. Federacja post-Kelvin Incident mogła kłaść znacznie większy nacisk na zbrojenia, niż pokojowo się rozwijająca i zwycięska UFP-Prime (to jest najbardziej naciągany argument, dwa dalsze będą mocniejsze), 2. Vengeance zaprojektował jednak nadludzki geniusz, Khan, któremu do głowy władowano wiedzę oficera GF, 3. był to projekt tajny, a dość powszechnie ugruntowany fanon (od HF, przez Absolution, do REN) przyjmować zwykł założenie, że technologie Sekcji 31 dość znacząco wyprzedzają te ogólnodostępne*.
* Oczywiście pojawia się pytanie czy zaraz o wiek...
reyden:
ale nigdy okrętem czysto bojowym nie był .
Nawet w czasach DS9 , choć tam sobie radził lepiej ( prócz nieszczęsnego USS Odyssey ) .
Z drugiej strony to może być przewaga, nie słabość. Sprzęt naukowy (choćby bardziej szerokopasmowe czujniki) może się przydać i w walce, wbrew pozorom. Sprzętu komunikacyjnego i komputerowego można użyć do zhackowania słabszych systemów przeciwnika...*
* Iconianie nie potrzebowali nawet podejmować walki z Yamato, by go zniszczyć, jak wiemy...
ps. Tak właściwie założenie o słabości Galaxy nie ma podparcia w niczym, poza
buraczaną - co do tego nie ma chyba wątpliwości - walką w GEN. Dwa pozostałe przypadki to były sytuacje, co się zowie, nietypowe (potężny wirus pozostały po cywilizacji mającej wieki przewagi nad UFP i samobójczy atak fanatyków dysponujących chwilowo nie rozpracowaną bronią; przy czym o ile kapitan Varley nie miał szans, o tyle kapitan Keogh - mam wrażenie - popełnił istotne, jak się okazało, błędy*).
* Po co było brać runabouty, które trzeba było potem osłaniać? Lepiej było podlecieć nad planetę, namierzyć Sisko wiązką Transportera i wracać tak szybko, jak napęd Odyssey pozwoli, albo chociaż holować te - zdolne, same z siebie, osiągnąć raptem Warp 5, jak za pradziadka Archera

- runabouciki wiązką trakcyjną, kiedy to tylko możliwe... Wybrał strategię, która oznaczała stratę czasu.... Mam wrażenie, że był to efekt jego - wspominanej przez Dax - arogancji, mentalnie (choć wspomniał o
"zębach" Dominium) gotowy był na słabszego przeciwnika, z którym można się bawić... Nie przewidział, że mniemani słabeusze nadrobią sztuczkami i samobójczą determinacją...
Jeśli więc o jakichś słabościach tej klasy można mówić, to raczej o tym, że jej potęga może w podatniejszych psychicznie kapitanach budzić dziecinne poczucie
"jestę Bogię!" ze wszelkimi tego negatywnymi konsekwencjami, lub - przeciwnie - nadmiar skrupułów wobec przeciwnika. No i o fakcie, że strata jako tako obsadzonego Galaxy oznacza śmierć mnóstwa ludzi/istot jednak, nawet, jeśli trzeba prawie cudu - lub ręcznej interwencji B&B - by ją spowodować...