USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Treknologia / Awarie, usterki...
 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#1 - Wysłana: 6 Wrz 2016 23:35:39 - Edytowany przez: Q__
Tak właściwie to powinien być jeden z głównych problemów bohaterów i najbardziej oczywista przyczyna śmierci redshirtów - wystarczy popatrzeć na dzieje autentycznych lotów kosmicznych... Tymczasem w Treku wszystko działa zazwyczaj tak bezawaryjnie, że co złe/tragiczne/niebezpieczne musi być zaraz efektem celowego działania paskudnych Obcych, ludzkiego błędu (z niego zrodził się sam Moriarty, któremu błędnie zdefiniowano warunki brzegowe), albo przynajmniej jakiejś straszliwej kosmicznej anomalii...

Dwa razy tylko - z tego co pomnę - Trek odważył się pokazać jak ciekawy mógłby być, gdyby miał odwagę być choć trochę realistyczny. Pierwszy z tych wypadków to ENT "Shockwave", gdzie już się zdaje, że głupia techniczna usterka mogła zaowocować tysiącami ofiar. Drugi to - oczywiście - STC "Embracing the Winds", gdzie wygląda na to, że całą załogę statku GF wygubiła jedna "drobna" awaria.
Oczywiście, Trek musi pozostać Trekiem, więc w ENT winnymi muszą okazać się sulibańscy sabotażyści, a w STC przyczyną awarii systemów Hooda musi okazać się zagadka zbyt wielka nawet dla Scotty'ego (jak nic: albo kolejna kosmiczna anomalia, albo czyjś - romulański? - sabotaż).
Niemniej... warto chyba nachylić się nad tą kwestią, bo mam wrażenie, że Trek z mniej (sztucznie) niezawodną technologią byłby Trekiem, po prostu, dojrzalszym, ciekawszym...*

A może znacie/pamiętacie jeszcze jakieś dowody na rzecz tej tezy (kanoniczne, powieściowe, komiksowe, fanfilmowe), które mi umknęły, a warte są przytoczenia (i ew. analiz)?

* Oczywiście, gdybym nazywał się B&B to i tę bezawaryjność bym wyjaśnił - choćby tak (trochę w duchu DS9 "Visionary", trochę soczystych voyageryzmów): gdy federacyjny korab zalicza solidną awarię (zwł. taką grożącą zagładą jego czy "tylko" załogi ew. postronnych istot), jego komputer pokładowy przesyła samemu sobie z przeszłości, wiązką tachionową, informację o tym co zawiodło, kiedy i dlaczego. Dzięki takiej autodiagnostyce - stanowiącej jedyny prawnie dopuszczony wyjątek od PD Temporalnej - jednostki GF są praktycznie bezawaryjne w ostatecznym efekcie.
Guauld
Użytkownik
#2 - Wysłana: 7 Wrz 2016 00:28:23 - Edytowany przez: Guauld
Q__
Czasami potrafiła siąść połowa systemów w krytycznej sytuacji i kończyło się to szczęśliwie, a widz miałby w taką tragiczną usterkę uwierzyć? Może gdyby Entki miały tyle wad konstrukcyjnych co Gwiezdny Niszczyciel . A teraz trochę poważniej (bo tak całkiem to nie żartowałem).
Proste usterki w okresie TOS* widzę dosyć łatwo, natomiast w TNG przy tym co nawet komputer pokładowy potrafi przerobić, to by doprowadzić do tragedii (czegoś niewrażliwego, czyli transporter odpada - a i wiemy, że prawdziwe wypadki, choć rzadkie, z nim się zdarzają) musiałoby dojść do serii bardzo nietypowych zdarzeń (bo zazwyczaj jak coś się działo, to od razu było wiadomo o co chodzi - a, nawalił ten system, czyli musi postępować w następujący sposób). Nawet jak zawiedzie jakiś sensor, to musi się to stać w taki sposób, aby przez rutynową diagnostykę (samego podsystemu, powiedzmy przed każdym użyciem, np. żeby replikator nie nawalił, bo to może być groźne) nie przeszedł jako awaria. Czy zależności międzysystemowe, z taką mocą obliczeniową (przyjmuję, że projektanci okrętów, w odpowiednich ośrodkach, mają dostęp do większej liczby komputerów) można zasymulować wszystkie prawdopodobne wypadki okrętu na bardzo niskim poziomie, przyjmujemy tutaj go jako układ zamknięty (czyli odrzucamy anomalie, super silne promieniowanie przebijające przez deflektor, obcych, sabotażystów, bo o to chyba chodzi). Wszystkiego, oczywiście, się nie przewidzi, bo czasu wszechświata na to nie starczy, ale można zrozumieć skąd ta niebywała niezawodność na ekranie i ta świadomość oficerów inżynieryjnych na czym stoją, element ludzki ogranicza się bardziej do kompetencji użytkowania, a to chyba nas nie interesuje z tego co napisałeś.

Nie znaczy to, że pochwalam taką bezawaryjność na ekranie. Po prostu rozumiem, że nie łatwo wymyślić niebanalną usterkę w takich warunkach i dlaczego na celowym działaniu się kończy.

Ale, tak tutaj te komputery gloryfikuję, a to jest właśnie ten element, który ma największe prawo w czymś nawalić, chociaż mało o ich architekturze słyszeliśmy, więc trzeba dużo zgadywać. Można przyjąć nawet, że jest on podzielony na prawie niezależne sektory, które nawzajem się sprawdzają, tak jak zmiana konta bankowego musi mieć potwierdzenie na kilku serwerach. Ten jeden system będzie zawsze ograniczony sam przez się (im więcej mocy obliczeniowej, tym więcej jej trzeba do przeanalizowania software i hardware danego systemu - a nawet przy dosyć prostych tu praktycznie o nieskończonych alternatywach mowa), poza tym zawsze w grę wchodzi jakaś heurystyka, optymalizacja. Większość błędów się wychwyci, ale zawsze może zdarzyć się coś zupełnie niespodziewanego i tu jest pole do popisu.

*No, to Discovery ma się czym wykazać.

Jeśli tego posta nie da się czytać to przepraszam, już dawno powinienem się położyć, a walczę ze sobą. Rano najwyżej go napiszę od nowa...
Q__
Moderator
#3 - Wysłana: 7 Wrz 2016 13:39:01
Guauld

Guauld:
chociaż mało o ich architekturze słyszeliśmy

Coś tam jednak o nich wiemy:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=5&topic=3631&page=3#msg300628
Choćby to, że same bazują na efektach Warp. Tak w sumie niedaleko stąd do mojego dowcipu z pierwszego posta - awarie należą do świata podłegłego limitowi pś (nawet jeśli tylko lokalnie - tj. sam statek idzie w Warp, ale w jego wnętrzu, w środku bąbla w/w limit jest zachowany), tymczasem komputer myśli z prędkościami nadświetlnymi względem czasu pokładowego, ergo: przewidywanie awarii zachodzi znacząco szybciej niż same awarie. Nic dziwnego, w sumie, że usterki nie mają szans...

Fajnie byłoby jednak czasem zobaczyć coś, czego nawet warpowy komputer nie przewidzi...
Guauld
Użytkownik
#4 - Wysłana: 7 Wrz 2016 14:32:48 - Edytowany przez: Guauld
Q__:
Coś tam jednak o nich wiemy

Ok, masz mnie, myślałem, że jest o nich znacznie mniej info. O tej nadświetlnej prędkości już zdążyłem zapomnieć, a przecież wiele to tłumaczy. A jak połączyć tę szybką wymianę informacji z

The heart of the main computer system is a set of three redundant main processing cores. Any of these three cores is able to handle the primary operational computing load of the entire vessel.

oraz

The two main cores in the Primary Hull run in parallel clock-sync with each other, providing 100% redundancy

to moja hipoteza, że większość ważniejszych operacji jest wykonywana równolegle i wyniki są porównywane (jak błędne, to powtórka) ma jakieś tam podparcie.
Ale, przypomniał mi się wirus Geth, który wpływał stopniowo na wyniki obliczeń tak, że powoli zmieniał ich dyrektywy. LCARS by być wydajnym sam zdaje się stale musi się optymalizować jak biologiczny mózg (powtarzanie podobnych operacji przyspiesza z czasem ich wykonywanie), jeśli przynajmniej jeden rdzeń (czyli ten zapasowy w sekcji inżynieryjnej) nie ma "twardego" software, bo nie ma być szybki, a zawsze dokładny i działający tak samo (dobry do diagnostyki), to komputer może mógłby się sam tak "zawirusować" przy tylu działających stale programach.

Q__:
przewidywanie awarii zachodzi znacząco szybciej niż same awarie

I've just picked up a fault in the AE35 unit. It's going to go 100% failure in 72 hours.

Komputer Entka może wyraźnie symulować ogromną liczbę możliwych zdarzeń non-stop (patrzę na holodek i pamiętam, że to głównie urządzenie rekreacyjne), ale będzie ich i tak niewyobrażalnie wiele w każdej sekundzie, takie 10^kilkuset (i może to spotęgować jeszcze parę razy), ale to licząc zdarzenia skrajnie mało prawdopodobne oraz wszystkie zupełnie normalne.
Q__
Moderator
#5 - Wysłana: 7 Wrz 2016 18:37:58
Guauld

Guauld:
hipoteza, że większość ważniejszych operacji jest wykonywana równolegle i wyniki są porównywane (jak błędne, to powtórka) ma jakieś tam podparcie.

Ciekawe zatem czy zdarza się, że jeden z rdzeni sporządza notowany automatycznie w dzienniku minority report?

Guauld:
Ale, przypomniał mi się wirus Geth, który wpływał stopniowo na wyniki obliczeń tak, że powoli zmieniał ich dyrektywy.

Hmmm... Interesujace czy aby na tej samej zasadzie nie działał iconiański wirus, który załatwił Yamato?

Więcej o Geth (jeśli ktoś nie kojarzy):
http://masseffect.wikia.com/wiki/Geth

I o wirusie:

"An equation with a result of 1.33382 returns as 1.33381. This changes the result of all higher processes. We will reach different conclusions."
http://masseffect.wikia.com/wiki/Legion:_A_House_D ivided

Guauld:
I've just picked up a fault in the AE35 unit. It's going to go 100% failure in 72 hours.

No, na szczęście komputery pokładowe jednostek GF nie są samoświadome* (pomijając sytuacje typu TAS "The Practical Joker", TNG "Emergence" i eksperymenty przeprowadzane w TOS "The Ultimate Computer" i fanowskim "Digital Ghost"), pytanie jednak czy sugerujesz tym sposobem, że ich autodiagnostyczne przewidywania mogą być przesadzone (co by nas kierowało gdzieś w okolice lemowskiego "Ananke" tyle, że bez tak tragicznych skutków), że w ramach dmuchania na zimne naprawia się/wymienia znacznie więcej podzespołów niż by należało, jeśli tylko komputerowi wydały się potencjalnie podejrzane?**

* Choć miałoby to i swoje uroki - vide AND.

** Inna rzecz, że na biednego nie trafiło, Federacja z jej Replikatorami może sobie pozwolić na taką przesadę...
Guauld
Użytkownik
#6 - Wysłana: 7 Wrz 2016 19:10:21
Q__:
Ciekawe zatem czy zdarza się, że jeden z rdzeni sporządza notowany automatycznie w dzienniku minority report?

No generalnie o to mi chodzi. Przychodzi chorąży po nocnej zmianie z rana raportem do La Forge'a, wcześniej tylko kopiując automatyczny raport na PADDa i odsiewa korzystając ze swojej ludzkiej intuicji i doświadczenia to, co głównego mechanika nie powinno interesować, podpisuje się, a Geordi jest sędzią absolutnym i decyduje czy "ubić" potencjalną (a może już istniejącą, ale drugo czy trzeciorzędną) usterkę czy nie.

Q__:
Hmmm... Interesujace czy aby na tej samej zasadzie nie działał iconiański wirus, który załatwił Yamato?

Może przypadkiem stworzyłem nową fan hipotezę (choć mało oryginalną).

Q__:
pytanie jednak czy sugerujesz tym sposobem, że ich autodiagnostyczne przewidywania mogą być przesadzone

Jeśli mamy mieć tyle "naturalnych" awarii co na ekranie, to tak (chociaż może nie na kilka dni w przyszłość).

Q__:
w ramach dmuchania na zimne naprawia się/wymienia znacznie więcej podzespołów niż by należało, jeśli tylko komputerowi wydały się potencjalnie podejrzane?

Nie do końca. Raczej w raporcie z diagnostyki byłyby wszystkie potencjalne zagrożenia na kilka godzin w przód (dosyć czasu, żeby zareagować, krótszy czas to większa dokładność) z prawdopodobieństwem wystąpienia awarii, z dokładnym opisem jej rodzaju (czyli tu w przeciwieństwie do HAL-a, który nie raczył podzielić się dlaczego moduł miał zawieść), ale to załoga decyduje czy wymienić, a z tego co widzieliśmy na ekranie, to czasem coś się wymieniało, ale zazwyczaj wszelkie naprawy czy regulacje to były drobne poprawki, może na poziomie molekuł. Taka naprawa też może odbywać się wedle zaleceń komputera, ale zawsze człowiek może tu coś popsuć (w sumie dobrze, że komputer Entka nie był świadomy, bo co kilka odcinków by musiał komentować It can only be attributable to human error).
Q__
Moderator
#7 - Wysłana: 9 Wrz 2016 11:40:36 - Edytowany przez: Q__
Guauld

Guauld:
Geordi jest sędzią absolutnym i decyduje czy "ubić" potencjalną (a może już istniejącą, ale drugo czy trzeciorzędną) usterkę czy nie.

Ta jego rola b. ładnie koresponduje ze słowami Kirka ze Starfleet Academy, że lecimy w kosmos z komputerami, ale nie wysyłamy ich samych.

Guauld:
Może przypadkiem stworzyłem nową fan hipotezę (choć mało oryginalną).

Może mało oryginalną, ale interesującą. Bo w końcu - patrząc na potęgę komputerów klasy Galaxy - iconiańskie wirusy musiały być b. skuteczne i b. subtelne zarazem (inaczej by im rady nie dały).

Guauld:
ale zazwyczaj wszelkie naprawy czy regulacje to były drobne poprawki, może na poziomie molekuł. Taka naprawa też może odbywać się wedle zaleceń komputera, ale zawsze człowiek może tu coś popsuć

Sądzę jednak, że napraw na takim poziomie dokonywał - przynajmniej w erze TNG - komputer jednak, przy czym, owszem, to człowiek miał głos decydujący o tym, jakie procedury maszyna ma wdrożyć.

(Swoją drogą: szkoda, że niewiele wiemy o mechanizmach samonaprawczych jednostek GF. Zupełnie jak o ich mechanizmach sprzątających, które aż doczekały się przez to własnej dyskusji.)
 
USS Phoenix forum / Treknologia / Awarie, usterki...

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!