USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Treknologia / star trek vs babylon5
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  »» 
Autor Wiadomość
reyden
Użytkownik
#61 - Wysłana: 1 Sier 2007 11:30:08
Darklighter

Na stronie DITL (skąd wziąłęm ów przykład) policzyli, że uncja antymaterii ma siłę wybuchu zaledwie 1,2 megatony - coś mało na zniszczenie połowy atmosfery.


To chyba źle patrzyłeś , te 1,2 Mt jest policzone ze wzoru E=MC^2 ,

Graham wyliczył moc tosowej antymaterii na 36 862 500 000 Mt na uncję .

Uncja ma ok. 28 gram , 1 gram tosowej antymaterii ma wiec moc

1 316 517 857 Mt .
Darklighter
Użytkownik
#62 - Wysłana: 1 Sier 2007 11:52:20 - Edytowany przez: Darklighter
One ounce is 28.349523125 grams. Presuming that this would react with an equal amount of matter, the total reaction mass would be just under 56.7 grams, or 0.0567 kilogrammes. The maximum possible theoretical energy release would be given by the famous equation E=mc2;

E =
mc2
E =
0.0567 x (3x108)2
E =
0.0567 x 9x1016
E =
5.103x1015 J

This amount of energy is about equal to that released in a 1.2 Megaton nuclear explosion. While that's a pretty devastating bang, it is hardly enough to rip the atmosphere off of a planet.



moc tosowej antymaterii


Chodzi o tworzenie fikcyjnych teorii o "super" antymaterii?
The_D
Użytkownik
#63 - Wysłana: 1 Sier 2007 12:16:37 - Edytowany przez: The_D
Po teleportacji na powierzchnię planety z antymaterią Kirk przeżywa i jego koleś (nosił czerwony uniform) zostają na dole i przeżywają wybuch, ale Entkiem, pomimo, że znajdował się daleko, mocno rzuciło....

O ile pamiętam Kirk był już wtedy złapany wiązką transportera, zapewne jego skan znalazł się już buforze zanim nastąpiła eksplozja.

BTW. Wyszło mi, że 1 uncja (0,43 kg) antymaterii, do spółki z taka samą ilością materii wytworzy ok 81 PJ (petadżuli) co odpowiadałoby 19,3 megatony. Co prawda nie znam sie na niuansach językowych, ale w wikipedii znalazłem też pojęcie uncji objętościowej, być może o takiej mówił Spock.
Q__
Moderator
#64 - Wysłana: 1 Sier 2007 12:32:39
Darklighter

Po teleportacji na powierzchnię planety z antymaterią Kirk przeżywa i jego koleś (nosił czerwony uniform) zostają na dole i przeżywają wybuch, ale Entkiem, pomimo, że znajdował się daleko, mocno rzuciło....

Ładny buraczek... :] (Ale fajnie, że tą razą redshirt przeżył.)

reyden
Darklighter

Widze, że dyskusja wkracza na wysoki, fizyczny poziom

The_D

O ile pamiętam Kirk był już wtedy złapany wiązką transportera, zapewne jego skan znalazł się już buforze zanim nastąpiła eksplozja.

Czyżby wiec nie burak... (Ale jakim cudem rzuciło statkiem znajdującym sie poza atmosfera planety??)
The_D
Użytkownik
#65 - Wysłana: 1 Sier 2007 12:37:09
Ale jakim cudem rzuciło statkiem znajdującym sie poza atmosfera planety??

Podczas anihilacji, uwalniane jest różnorodne promieniowanie, które porusza się także w próżni i mogło wpłynąć na osłony Enterprise (to takie trochę naciągane). Poza tym jak wiemy w ST obowiązują nieco inne zasady co do rozchodzenia sie fal dźwiękowych w próżni Pamiętam nawet przykład inny niż wybuchy w kosmosie, jak dogrzebie się do odcinka i sprawdzę na 100% to podzielę sie na forum.
Q__
Moderator
#66 - Wysłana: 1 Sier 2007 12:45:01
The_D

Poza tym jak wiemy w ST obowiązują nieco inne zasady co do rozchodzenia sie fal dźwiękowych w próżni

Owszem, aczkowiek jest to ewidentny "burak", pasujacy raczej do baśniowego świata SW niż do SF z prawdziwego zdarzenia (zwykle wyjaśnia sie go ironicznie, że widać mamy tu do czynienia z wszechświatem wypełnionym - w myśl starych teorii - eterem).
Darklighter
Użytkownik
#67 - Wysłana: 1 Sier 2007 12:55:37 - Edytowany przez: Darklighter
O ile pamiętam Kirk był już wtedy złapany wiązką transportera, zapewne jego skan znalazł się już buforze zanim nastąpiła eksplozja.

Z MA
Both men stayed on the planet and attracted the creature, detonating the bomb just as it approached them.

On the Enterprise, Spock had some difficulty transporting them aboard. First, they tried to reset the transporter; then, they cross-circuited to "A"; finally, it was necessary to cross-circuit to "B", which enabled them to beam the landing party aboard.


Z opisu wynika, że transport nastąpił dość późno. Transporter nawalił z powodu fali uderzeniowej?

Owszem, aczkowiek jest to ewidentny "burak", pasujacy raczej do baśniowego świata SW niż do SF z prawdziwego zdarzenia

A jednak jest odwrotnie
Anyway, widocznie SF z prawdziwego zdarzenia są wolne od takich wpadek. Space oper to nie obowiązuje.
Q__
Moderator
#68 - Wysłana: 1 Sier 2007 13:43:56 - Edytowany przez: Q__
Darklighter

A jednak jest odwrotnie
Anyway, widocznie SF z prawdziwego zdarzenia są wolne od takich wpadek. Space oper to nie obowiązuje.


Wolę jednak by Trek (mimo wpadek) zachowal ambicję pozostawania solidną SF ze speceoperowym rozmachem, niż coraz śmielej zapuszczał się na obszar kosmicznej bajki... W końcu uznanie ze strony Asimova i Clarke'a, Baxtera i Brina zobowiązuje...

(BTW: Straczynski pozwalał sobie na wprowadzanie w B5 mistycznych wątków, ale równoległa do nich warstwa technologiczno-naukowa była bardzo poprawna naukowo, bardziej niż w Treku; no poza tą nieznośną, konwencjonalną hiperprzestrzenią...)
Darklighter
Użytkownik
#69 - Wysłana: 1 Sier 2007 14:23:32 - Edytowany przez: Darklighter
Wolę jednak by Trek (mimo wpadek) zachowal ambicję pozostawania solidną SF ze speceoperowym rozmachem, niż coraz śmielej zapuszczał się na obszar kosmicznej bajki...

Narazie krasnoludków tam nie ma, więc największą bajkowość generuje wyłącznie deflektor . ST jednak ma swój styl i nie odejdzie od pewnych konwencji, bo są one jego znakami rozpoznawczymi: latanie po mostku, fale uderzeniowe w kosmosie, konsole eksplodujące w twarz, obcy humanoidalni, technobełkot naukawy itp, itd. Owszem, dla naukowców/pisarzy poważnej s-f (np. Lem) mogę te aspekty wydawać się dziecinne i nierealne, niemające nic (albo b. niewiele) wspólnego z prawdziwą nauką, ale nie wpływa to na popularność serii. Ludzie nie oglądają tego serialu, aby go surowo weryfikować pod kontem prezentowanych technologii, czy prawdopodobieństwa istnienia pokazanego w nim życia w takiej, czy takiej formie (bo sami niewiele mają o tym pojęcia), lecz po to, bo chcą, aby ich wyobraźnia była pobudzana przez pokazywanie tego co nieznane w sposób interesujący i wciągający.
Q__
Moderator
#70 - Wysłana: 1 Sier 2007 14:35:13 - Edytowany przez: Q__
Darklighter

największą bajkowość generuje wyłącznie deflektor

Akurat do deflektora nic nie mam. Fajny cud technologii. Chodzi mi raczej o szczegóły budowy Phoenixa w FC czy coraz większe odchodzenie w VOY i ENT od (nawet udawanego) prognostycznego realizmu w kierunku konwencjonalnej, pozbawionej jakiegokolwiek prawdopodobieństwa, space opery w stylu Donaldsona, Resnicka, MacAppa, Lucasa czy McMaster-Bujold...

latanie po mostku, fale uderzeniowe w kosmosie

I są to idiotyzmy tak de facto...

obcy humanoidalni,

To jeszcze jest do akceptacji w świetle założeń świata, lecz nie tylko (vide to co pisał Podrzucki).

technobełkot naukawy

To z kolei ma swój spory urok i nawet wybrednym (Remiezowicz) sie podoba...

Owszem, dla naukowców/pisarzy poważnej s-f (np. Lem) mogę te aspekty wydawać się dziecinne i nierealne, niemające nic (albo b. niewiele) wspólnego z prawdziwą nauką

Tyle, ze poza Lemem, inni autorzy poważnej SF nie szczędza Trekowi pochwał, uważając go za pozycję "ze swojej pólki"...

Ludzie nie oglądają tego serialu, aby go surowo weryfikować pod kontem prezentowanych technologii, czy prawdopodobieństwa istnienia pokazanego w nim życia w takiej, czy takiej formie

Poczytaj dyskusje na Forum (no chyba, ze mówisz o nie o widzach, a bezmyślnych "oglądaczach", któzy z równa rozkoszą oglądają "Modę na sukces", "Kwawe bęcki 6", filmy porno i słynny "ST: Nemesis"...).
Darklighter
Użytkownik
#71 - Wysłana: 1 Sier 2007 14:48:39 - Edytowany przez: Darklighter
pozbawionej jakiegokolwiek prawdopodobieństwa
Deflektor właśnie pozbawia Treka takiego prawdopodobieństwa i nie ma nic wspólnego z prognostycznym realizmem.Nie wiem tylko dlaczego niektórym tak łatwo jest to przyjąć bez mrugnięcia okiem. Nie powinny więc mieć takie osoby powodów do zarzucania Trekowi innych braków prawdopodobieństwa. Dlatego SW nie ma szans nawet zbliżyć się do ST pod tym względem.

Tyle, ze poza Lemem, inni autorzy poważnej SF nie szczędza Trekowi pochwał, iwec uważają go za pozycję "ze swojej pólki"...

Nie od dziś wiadomo, że Polacy często są najbardziej wybredni i wymagający.

Poczytaj dyskusje na Forum (no chyba, ze mówisz o nie o widzach, a bezmyślnych "oglądaczach", któzy z równa rozkoszą oglądają "Modę na sukces", "Kwawe bęcki 6", filmy porno i słynny "ST: Nemesis"...).

Nie, chodzi mi o osoby, które docenią dobry scenariusz odcinka, bezmyślny oglądacz łyknie wszak wszystko, włączajac w to naukawy technobełkot i wytłumaczy to tym, że:
To z kolei ma swój spory urok i nawet wybrednym (Remiezowicz) sie podoba...

Czymś trzeba, skoro brak naukowych podstaw, no nie?
Q__
Moderator
#72 - Wysłana: 1 Sier 2007 16:01:57 - Edytowany przez: Q__
Darklighter

Deflektor właśnie pozbawia Treka takiego prawdopodobieństwa. Widzę jednak, że niektórym łatwo jest to przyjąć bez mrugnięcia okiem, na zasadzie "działa, bo tak".

Przykro mi:
1. Deflektor posiada (technobełkotliwe, ale jednak) wyjaśnienie w ramach nauki/technologii świata przedstawionego
2. w/w "wesołe" urządzonko jest ponadto usprawiedliwione za pomocą słynngo Trzeciego Prawa Clarke'a (co sam Clarke, przy okazji jubileuszu ST potwierdzał mówiąc o "cudach" trekowej technologii).

(A, że deflektor bywa nadużywany i momentami jest to zwyczajnie nudne, to inna rzecz...)

Dlatego SW nie ma szans nawet zbliżyć się do ST pod tym względem.

Przykro mi. SW opiera się na całkiem alternatywnej kosmogonii, występuje tam też zjawisko Mocy i wszystkie jego "nadprzyrodzone" konsekwencje. W SW trudno ustalić co jest błędem, a co celowym iprzemyślanym elementem świata. W ST jakakolwiek naukowa pomyłka zostaje z miejsca wytknięta... Zwykle przez samych fanów...

Nie, chodzi mi o osoby, które docenią dobry scenariusz odcinka, bezmyślny oglądacz łyknie wszak wszystko.

Widzowie którzy najbardziej polubią i docenia ST to widzowie o wrażliwości typowej dla odbiorców technologicznej (a wiec hard, lub przynajmniej zawierajacej silne elementy hard) SF. A tacy widzowie wytkną każdą naukową nieścisłosć.

Czymś trzeba, skoro brak naukowych podstaw, no nie?

Lepsze już, że twórcy uciekają się do technobełkotu, który pewnym pomysłom ma nadać przynajmniej pozory prawdopodobobieństwa (nawet Lem od tego nie stronił, akceptował też np. identyczne "wyjaśnienie" fenomenu jauntowania u Bestera), niż jawne podawanie nieprawdopodobieństw nawet bez takiego "listka figowego", bo wtedy z SF robi się bajeczka wątpliwej jakości...
Darklighter
Użytkownik
#73 - Wysłana: 1 Sier 2007 16:04:32 - Edytowany przez: Darklighter
Przykro mi. SW opiera się na całkiem alternatywnej kosmogonii, występuje tam też zjawisko Mocy i wszystkie jego "nadprzyrodzone" konsekwencje.

Akurat w tym przypadku nie miałem na myśli Mocy - odnosiłem się wyłącznie do technologii.

Przykro mi:
1. Deflektor posiada (technobełkotliwe, ale jednak) wyjaśnienie w ramach nauki/technologii świata przedstawionego


Dla przypomnienia: wyjaśnienie to polega na luźnym zestawieniu przypadkowych sformułowań technologicznych, więc nie stanowi poważnego argumentu.

Widzowie którzy najbardziej polubią i docenia ST to widzowie o wrażliwości typowej dla odbiorców technologicznej (a wiec hard, lub przynajmniej zawierajacej silne elementy hard) SF. A tacy widzowie wytkną każdą naukową nieścisłosć.

Nie przeczę, że wytkną, ale opieranie odcinka wyłącznie na technoblabble nie wychodzi mu na dobre - można odnieść takie wrażenie czytajac recenzje na DITL. Elementy naukowe powinny się pojawić, ale nie mogą zdominować fabuły, bo gniot murowany. :/
Q__
Moderator
#74 - Wysłana: 1 Sier 2007 16:33:01 - Edytowany przez: Q__
Darklighter

Akurat w tym przypadku nie miałem na myśli Mocy - odnosiłem się wyłącznie do technologii.

Jako, że w świecie SW wszystko bierze początek z Mocy, kwestii tych rozdzielić się nie da...

Dla przypomnienia: wyjaśnienie to polega na luźnym zestawieniu przypadkowych sformułowań technologicznych, więc nie stanowi poważnego argumentu.

Mimo wszystko jednak twórcy ST zapewniają sobie "naukowe" alibi co jasno świadczy o tym jaki rodzaj fantastyki tworzą (i zamierzają tworzyć)...

opieranie odcinka wyłącznie na technoblabble nie wychodzi mu na dobre

Owszem, zwłaszcza jeśli więcej jest w tym "babble", a mniej "techno" (bo jeśli ten "bełkot" ma sens odcinek nabiera walorów edukacyjnych właściwych hard SF).

Elementy naukowe powinny się pojawić, ale nie mogą zdominować fabuły, bo gniot murowany.

A czytałeś Benforda, Baxtera, Crichtona czy chociażby Clarke'a? Tam warstwa naukowa dominuje nad resztą zdecydowanie, a jednak gnioty to nie są...

Znasz utwory (powstajace już od lat '30-'50) oparte na schemacie zagadki naukowej? Tam poza głupawą akcją typu "zabili go i uciekł" (właściwą dla gniotów przecież) jest tylko nauka... Jest wiec oczywiste, że to nie owo (sztampowe do znudzenia) "zabili go i uciekł" przyciaga do "Heorotu" czy innego "Pierścienia" wymagajacych czytelników...

BTW: Lem słusznie zauważył, ze te wszystkie kosmiczne walki, fajerwerki i awantury są najmniej potrzebnym elementem dziedzictwa SF pochodzącym tyleż z przygodowej warstwy twórczości Verne'a ileż z (najcześciej niezbyt mądrych, łagodnie mówiąc) space oper lat '30 i '40 i starał się ten element ograniczyć do minimum. Tak samo Roddenberry, choc spętany wymogami hollywoodzkiej konwencji (zwłaszcza w latach TOSu) nie koncentrował sie na wątkach przygodowo-awanturniczych (które wymuszała na nim chęc dobrego "sprzedania" serialu), a na fascynujących pomysłach naukowych i tematyce etyczno-światopoglądowej. Gdyby nie wymogi komercji mozna sądzić, że Trek jako całość byłby w znacznie wiekszym stopniu "slow motion picture"...
reyden
Użytkownik
#75 - Wysłana: 1 Sier 2007 16:54:38
Darklighter

One ounce is 28.349523125 grams. Presuming that this would react with an equal amount of matter, the total reaction mass would be just under 56.7 grams, or 0.0567 kilogrammes. The maximum possible theoretical energy release would be given by the famous equation E=mc2;

E =
mc2
E =
0.0567 x (3x108)2
E =
0.0567 x 9x1016
E =
5.103x1015 J

This amount of energy is about equal to that released in a 1.2 Megaton nuclear explosion. While that's a pretty devastating bang, it is hardly enough to rip the atmosphere off of a planet.


moc tosowej antymaterii

Nie jest to moc tosowej AM , po kropce masz ciąg dalszy tekstu - z niego wynika jasno że moc tosowej AM jest znacznie większa .


Wystarczy przeczytać cały tekst .

Zresztą moc AM została "skorygowana" w TNG i późniejszych serialach oraz TM-ach .
Darklighter
Użytkownik
#76 - Wysłana: 1 Sier 2007 17:29:07 - Edytowany przez: Darklighter
Jako, że w świecie SW wszystko bierze początek z Mocy, kwestii tych rozdzielić się nie da...

Rili? Pokaż mi cytat, że Moc mi jest źródłem stworzenia np. napędu grawitacyjnego? To tak jakby mówić, że Chrześciajństwo jest źródłem wiedzy o reaktorze atomowym. Plz, nie przesadzajmy Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Religia to religia, a nauka to nauka

A czytałeś Benforda, Baxtera, Crichtona czy chociażby Clarke'a? Tam warstwa naukowa dominuje nad resztą zdecydowanie, a jednak gnioty to nie są...

1) Dobra książka nie zawsze przełoży się na dobry film, tym bardziej jeśli mamy na myśli serial o 40 min. odcinkach.

2) Filmy takie jak 2001 a ST dzieli duża przepaść, jeśli chodzi o klimat, akcję i podejście do s-f. Każdy z nich ma swoją charakterystczną atmosferę i w żadnym wypadku nie powinien naśladować drugiego, bo ów klimat i atmosferę utraci.
To tak jakby na siłę melodramat na horror przerabiać - zupełnie niepotrzebne i nie wychodzące z pewnością na dobre.

ST tego nie potrzebuje, bo nie wyjdzie mu na dobre zrobienie go czymś czym nigdy nie był. Jemu potrzeba jest spójność, mniej podstawowych baboli, a klimat i atmosferę niech zachowa taką jak miał zawsze (czyt. tą z najlepszych z odcinków). Podobał mi się jak miałem 12-14 lat jak i teraz, i wolałbym, aby inni, także w tak młodym wieku, mogli go oglądać i cieszyć się nim, a nie żeby stał się niezrozumiałym serialem dla hardcoreowych wielbicieli hard s-f (wąskiej garstki jajogłowych).
Q__
Moderator
#77 - Wysłana: 1 Sier 2007 17:48:55 - Edytowany przez: Q__
Darklighter

Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Religia to religia, a nauka to nauka


Heh. Nie w świecie SW, gdzie "cuda religijne" obserwowalne są empirycznie w sposób niewątpliwy i stosunkowo często. Nie w świecie SW, w kórym nie da się stworzyć miecza świetlnego nie posługując sie Mocą. Nie w świecie SW, w którym użycie Mocy przesądza o wynikach starć militarnych...

Dobra książka nie zawsze przełoży się na dobry film

Wiele zależy od kunsztu adaptatora vide "2001 Odyseja kosmiczna"., "Blade Runner", GITS (komiks to tez coś a'la książka)...

Filmy takie jak 2001 a ST dzieli duża przepaść, jeśli chodzi o klimat, akcję i podejście do s-f. Każdy z nich ma swoją charakterystczną atmosferę i w żadnym wypadku nie powinien naśladować drugiego, bo ów klimat i atmosferę utraci.

Tak? To dlaczego zwraca sie uwagę na tak duże "zadłużenie" twórców TMP u twórców "2001..."?

To tak jakby na siłę melodramat na horror przerabiać - zupełnie niepotrzebne i nie wychodzące z pewnością na dobre.

Ależ właśnie takim przerabianem na siłę jest VOY, ENT, NEM... nawet FC - czyli robienie z Treka czegoś czym nigdy nie był - kolejnej sztampowej space opery, bez naukowego prawdopodobieństwa i większych ambicji...

(Nie chodzi też oczywiście o to by z Treka robić na siłę ultra-hard SF typu utworów Clarke'a, Lema czy Egana, bo to jednak nie ten styl. Raczej powinien zostać tym czym była za swych najlepszych lat - space operę z silnymi podstawami naukowymi i zauważalną przymieszką elementu hard, w stylu zbliżonym do cykli Nivena, Brina, Reynoldsa, Kołodziejczaka, Benforda, Baxtera...)

a nie żeby stał się niezrozumiałym serialem dla hardcoreowych wielbicieli hard s-f (wąskiej garstki jajogłowych).

Ta "wąska garstka jajogłowych" stanowiła od poczatku największą grupę fanów Treka. Odwracanie się od niej spowodowało brak napływu nowych fanow i w efekcie Trek stał się "serialem dla nikogo"... W kategorii space operowych bajek przegra z większymi bajkami, a od porządnej SF w Treku twórcy zaczęli odchodzić... A masowy widz i tak woli bardziej bezmyślną rozrywkę... Kto zostanie przy Treku? Starzy fani z czasów TOSu, TNG, DS9? Oni z czasem wymrą...

Smutna prawda jest zaś taka, że dawni trekkies stanowili główny nurt nerodwatych fanów SF. Obecni nawet w fandomie SF stanowią rzadkość. Dlaczego? Ano właśnie przez to, że Trek stał się rozrywka adresowaną w sumie tylko dla zaprzysiegłych fanów, którzy będą kląć, ale i tak obejrzą ciąg dalszy. Kiedyś tak nie było. I TOS, i TNG wychodziły na przeciw masowej (acz inteligentnej) widowni i umiały ja sobie zdobyć...
Darklighter
Użytkownik
#78 - Wysłana: 1 Sier 2007 18:50:22
Heh. Nie w świecie SW, gdzie "cuda religijne" obserwowalne są empirycznie w sposób niewątpliwy i stosunkowo często. Nie w świecie SW, w kórym nie da się stworzyć miecza świetlnego nie posługując sie Mocą. Nie w świecie SW, w którym użycie Mocy przesądza o wynikach starć militarnych...

Na naszej starej, poczciwej Ziemii też mamy z czymś takim do czynienia. Takie zjawiska klasyfikowane są przez strasznie sceptyczny Watykan, po wielomiesięcznych lub wieloletnich badaniach, jako cuda. Zazwyczaj dotyczą uleczeń. Najtęższe umysły rozkładają ręce i nie wiedzą jak takie zjawiska wytłumaczyć. Czyżbyśmy powinni sądzić, że technologia jest natchniona właśnie tego typu zjawiskami ? Czy Han Solo wymodlił modyfikacje Sokoła? Jak wogóle mógł go zmodyfikować nie mając Mocy?

Ależ właśnie takim przerabianem na siłę jest VOY, ENT, NEM... nawet FC - czyli robienie z Treka czegoś czym nigdy nie był

Mi chodziło o przerabianie Treka na Solaris czy 2001, czy jakieś inne pirxopodobne twory. Roddenberry wyznaczył drogę Treka w TOS i TNG - tędy powinno się iść (z małymi poprawkami). OK, bardziej TNG, bo TOS mu się odwidział podobno

I TOS, i TNG wychodziły na przeciw masowej (acz inteligentnej) widowni i umiały ja sobie zdobyć...

I umiejętności takiego samego "porwania" widowni oczekuję od kolejnych produkcji, a nie klona Solaris, czy Pirxa. "The Best of Both Worlds" jest dwugodzinnym odcinkiem doskonale pokazującym jak robić dobre Treki.
Q__
Moderator
#79 - Wysłana: 1 Sier 2007 19:21:28
Darklighter

Na naszej starej, poczciwej Ziemii też mamy z czymś takim do czynienia. Takie zjawiska klasyfikowane są przez strasznie sceptyczny Watykan, po wielomiesięcznych lub wieloletnich badaniach, jako cuda. Zazwyczaj dotyczą uleczeń. Najtęższe umysły rozkładają ręce i nie wiedzą jak takie zjawiska wytłumaczyć.

Tak tyle, że w naszym śwecie nie mamy 100% pewności co do nadprzyrodzonego charakteru tych zjawisk (ba, co do samego istnienia Boga)... W świecie SW takich wątpliwosci być nie możę (vide słynna scena w EP IV)...

Mi chodziło o przerabianie Treka na Solaris czy 2001, czy jakieś inne pirxopodobne twory.

Bez przesady (choć używanie skafandrów kosmicznych bohaterom by nie zaszkodziło). Groźny jest raczej kierunek przeciwny - przerabianie Treka na kolejną "radosną" space operę wyzbytą w sumie czynnika naukowego w stylu "Zapomnij o Ziemi", cyklu Barrayarskiego czy "Demokracji" Resnicka. Historie takie sprawdzaja się bowiem tylko jako sympatyczne czytadła albo jako przypowieści osadzone w (używanej jako umowne tło) scenografii pseudo-SF. O ile jeszcze przypowieść w kostiumie SF moze być ciekawa, o tyle poziom banalnej przygodówki to zdecydowanie mniej niż to do czego przywykliśmy w Treku.

I umiejętności takiego samego "porwania" widowni oczekuję od kolejnych produkcji, a nie klona Solaris, czy Pirxa.

Tyle, że i "Pirx" i "Solaris" (mówię o książkach), a także "Odyseja Kosmiczna", "Alieny" (pierwszy i drugi) i stary-dobry Trek (do DS9 wlącznie) umiały porywać wdownię i to widownię oczekującą czegoś więcej niż "zabili-go-i-uciekł-w-Kosmosie". Nowsze Treki nie były już w stanie tego zrobić... Co oczywiscie nie znaczy, że Trek ma być klonem czegokolwiek... Trek ma być Trekiem i tyle... (A że poqinno mu być blizej do Clarke'a z Lemem niż do McMaster-Bujold z MacAppem i Ringo to inna rzecz...)
The_D
Użytkownik
#80 - Wysłana: 1 Sier 2007 19:48:43
Uuuups, spojrzałem nie w to zdanie na wikipedii i policzyłem energię dla funta a nie uncji.
Darklighter
Użytkownik
#81 - Wysłana: 1 Sier 2007 20:03:11 - Edytowany przez: Darklighter
Tak tyle, że w naszym śwecie nie mamy 100% pewności co do nadprzyrodzonego charakteru tych zjawisk (ba, co do samego istnienia Boga)...

Cóż, cokolwiek to jest, nie jest zjawiskiem naturalnym i przeczy absolutnie wiedzy medycznej.

W świecie SW takich wątpliwosci być nie możę (vide słynna scena w EP IV)...

I wiemy też, że nie ma nic wspólnego z technologią*. Inaczej tylko Jedi by byli w stanie tworzyć skomplikowane urządzenia.
* Hipoteza o mieczu pochodzi z rpg. Ale to jest niczym poświęcenie miecza przez templariusza w realu...

(A że poqinno mu być blizej do Clarke'a z Lemem niż do]

Jakby przez 20 minut pokazywali przy muzyce poważnej przelot statku, czy przez 15 minut obserwowalibyśmy rozważania bohatera na temat muchy powodującej zwarcie w symulatorze, to serial padłby po 1 odcinku - od razu by stwierdzono, że to nie Trek przy okazji. TNG -18 nagród Emmy oraz pierwszy serial nominowany do Best Dramatic Series.
Q__
Moderator
#82 - Wysłana: 1 Sier 2007 20:57:59 - Edytowany przez: Q__
Darklighter

Cóż, cokolwiek to jest, nie jest zjawiskiem naturalnym i przeczy absolutnie wiedzy medycznej.

Mimo wszystko dla zdeklarowanych materialistów nie jest to przekonujacy dowód,,, Twierdza raczej, że mamy tu do czynienia z fenomenem autosugestii i nadzwyczajnej mobilizacji sił obtronnnych organizmu... (Oczywiście jak naprawdę jest w 100% nie wiemy.)

I wiemy też, że nie ma nic wspólnego z technologią

Móiwę o czym innym. W świecie SW o realnych podstawach ich religii każdy mozę się przekonac w dowolniej chwili... W naszym świecie prawdziwość tej czy innej religii jest kwestią wiatry, nie pewności...

Jakby przez 20 minut pokazywali przy muzyce poważnej przelot statku, czy przez 15 minut obserwowalibyśmy rozważania bohatera na temat muchy powodującej zwarcie w symulatorze

Heh, a:
1. słynne "dłużyzny" w TMP
2. monologi Daty...
(Aczkolwiek nie o naśladownictwie tego akurat typu mówiłem... Nie trywializuj...)

TNG -18 nagród Emmy oraz pierwszy serial nominowany do Best Dramatic Series.

Dramatic znaczy "teatralny" nie "dramatyczny" (w sensie "trzymający w napięciu") więc czego to dowodzi... (Poza wysoka jakościa serialu rzecz jasna...)
Darklighter
Użytkownik
#83 - Wysłana: 1 Sier 2007 21:32:23 - Edytowany przez: Darklighter
Mimo wszystko dla zdeklarowanych materialistów nie jest to przekonujacy dowód,,, Twierdza raczej, że mamy tu do czynienia z fenomenem autosugestii i nadzwyczajnej mobilizacji sił obtronnnych organizmu...

Są i tacy, których nie przekona się, że białe jest białe a czarne jest czarne. Właściwie mogą snuć dowolne teorie, faktem jest, że te uzdrowienia występują w oczywistej sprzeczności z tym co twierdzi nauka.

Móiwę o czym innym. W świecie SW o realnych podstawach ich religii każdy mozę się przekonac w dowolniej chwili... W naszym świecie prawdziwość tej czy innej religii jest kwestią wiatry, nie pewności...

Na początku można Cię było zrozumieć inaczej:
Jako, że w świecie SW wszystko bierze początek z Mocy, kwestii tych rozdzielić się nie da...

W filmie jest to wyraźnie rozdzielone.


1. słynne "dłużyzny" w TMP


Już nigdy nie powtórzone w kolejnych filmach...


Dramatic znaczy "teatralny" nie "dramatyczny" (w sensie "trzymający w napięciu") więc czego to dowodzi... (Poza wysoka jakościa serialu rzecz jasna...)

Nope. Logicznie nawet nie ma to żadnego związku z teatrem. "Lost" też zgarnęli mnóstwo nagród w tej kategorii - nie za "teatralność", lecz właśnie za serial pełen napięcia i grozy. Tutaj "dramatic" odnosi się do "striking in appearance or effect".
Q__
Moderator
#84 - Wysłana: 1 Sier 2007 21:46:18
Darklighter

faktem jest, że te uzdrowienia występują w oczywistej sprzeczności z tym co twierdzi nauka.

No właśnie nie w 100%, skoro są lekarze usiłujący znaleźć w tym jakieś nowe mechanizmy opisywalne naukowo...

Już nigdy nie powtórzone w kolejnych filmach...

A przecież to TMP jest najlepszy i najkanoniczniejszy...

Tutaj "dramatic" odnosi się do "striking in appearance or effect".

Nie jestem pewien. Bo np. "best dramatic presentation" jako kategoria nagród Hugo oznacza po prostu zarówno filmy lub odcinki seriali.
Darklighter
Użytkownik
#85 - Wysłana: 1 Sier 2007 22:05:02
A przecież to TMP jest najlepszy i najkanoniczniejszy...

Zapomniałeś o jakże ważnym IMVHO .
Q__
Moderator
#86 - Wysłana: 1 Sier 2007 22:07:11
Darklighter

Zapomniałeś o jakże ważnym IMVHO

Ależ uważam, że nie było tu potrzebne...
The_D
Użytkownik
#87 - Wysłana: 1 Sier 2007 23:17:39
Po teleportacji na powierzchnię planety z antymaterią Kirk przeżywa i jego koleś (nosił czerwony uniform) zostają na dole i przeżywają wybuch, ale Entkiem, pomimo, że znajdował się daleko, mocno rzuciło....

Żeby całkowicie rozwiać wątpliwości odnośnie tej sceny:

Klatka chwile po detonacji:
http://www.d.ys.pl/rozne/M_AM_explosion.png

I cała scena teleportacji (na skutek mojego nieudolnego wycinania dźwięk jest odrobinę opóźniony wzgledem obrazu)
http://www.youtube.com/watch?v=HxKJyeCRVek
Q__
Moderator
#88 - Wysłana: 1 Sier 2007 23:30:20
The_D

Żeby całkowicie rozwiać wątpliwości odnośnie tej sceny

Wątpliwości faktycznie rozwiane. Przetransportowali się zanim wybuchło. Czyli tu akurat buraka nie ma... (Co insze z trzęsącym się na orbicie statkiem - to bardziej "Dzienniki Gwiazdowe" przypomina.)
Darklighter
Użytkownik
#89 - Wysłana: 2 Sier 2007 08:02:17 - Edytowany przez: Darklighter
(Co insze z trzęsącym się na orbicie statkiem - to bardziej "Dzienniki Gwiazdowe" przypomina.)

W ST Generations było to samo - taki styl - na nieme i statyczne 2001 nie ma co liczyć (i dobrze chyba, bo "latanie po mostu" to znak firmowy treka). Można tutaj jeszcze dodać Voyagera, którym zarzuca (sic!), gdy mijają go sześciany - prędkość podświetlna of course.
Q__
Moderator
#90 - Wysłana: 2 Sier 2007 13:59:31 - Edytowany przez: Q__
Darklighter

W ST Generations było to samo - taki styl - na nieme i statyczne 2001 nie ma co liczyć (i dobrze chyba, bo "latanie po mostu" to znak firmowy treka). Można tutaj jeszcze dodać Voyagera, którym zarzuca (sic!), gdy mijają go sześciany - prędkość podświetlna of course.

Powiem tak: latanie po mostku od biedy mozna zostawić, faktycznie to cząść trekowego dziedzictwa... Co do zarzucania w próżni itd, to oczywiscie byłbym za wyeliminowaniem tego, co nie znaczy, że statki muszą sunąć aż tak wolno jak w "Odysei..." zwłaszcza gdy są w warp. Ale bezgłośnosć czy efekty wizualne związane z nieważkościa itd. IMHO wyglądałyby znakomicie. (I wyróżniałyby Treka na tle zwykłych space oper...)
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  7  »» 
USS Phoenix forum / Treknologia / star trek vs babylon5

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!