USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Treknologia / Zabezpieczenia na Enterprise
 Strona:  1  2  »» 
Autor Wiadomość
Wirus01
Użytkownik
#1 - Wysłana: 23 Lip 2007 20:15:18
Witam!

Mam takie pytanko. Co jest z zabezpieczeniami na Enterprise? No bo tak: Dzielna załoga ratuje ziemian podróżójących w stanie hibernacji (chyba) Sprowadza ich na pokład w tym czasie okręt zmierza w stronę Strefy Neutralnej na pierwsze spotkanie z Romulanami od iluś tam lat. Dolatuje, Picard ogłasza żółty alarm. A tu nagle z turbowindy wyskakuje ten facet którego uratowali i jeszcze daje Picardowi rady. Czy nie uważacie że dostęp do mostka powinien być w takiej sytuacja zamknięty dla osób postronnych. Może LCARS powinien rozpoznawać głos tego kto wydaje komende w turbowindzie i po rozpoznaniu osoby nieupoważnionej uniemożliwić jej dostanie się do tak newralgicznego punktu na statku? A tak pozatym dlaczego podkomendni nie salutują Picardowi i Rikerowi?
Q__
Moderator
#2 - Wysłana: 23 Lip 2007 20:21:55
Wirus01

Czy nie uważacie że dostęp do mostka powinien być w takiej sytuacja zamknięty dla osób postronnych. Może LCARS powinien rozpoznawać głos tego kto wydaje komende w turbowindzie i po rozpoznaniu osoby nieupoważnionej uniemożliwić jej dostanie się do tak newralgicznego punktu na statku? A tak pozatym dlaczego podkomendni nie salutują Picardowi i Rikerowi?

Jedno i druigie to objawy trekowego luzu, pacyfizmu i (czasem wręcz przesadnego) idealizmu.
Bubu koniokrad
Użytkownik
#3 - Wysłana: 23 Lip 2007 21:08:07
To ze nie salutuja, to chyba takie zalozenie. Wraz z postepem cywilizacji wyeliminowano z procesu dowodzenia zbedne gesty, ktore niczego nie wnosza a zabieraja tylko czas. Wszystko w celu optymalizacji dzialania.

Jak ten ziomek ominal systemy bezpieczenstwa? Zastanawiajace, taki nowoczesny statek... podejrzewam ze tworcom zabraklo pomyslu, albo czasu, albo jednego i drugiego (zblizal sie deadline a oni troche wczesniej pobalowali hehe) a trzeba bylo cos wymyslic aby "zaczelo sie dziac", uzasadnic jakis skok tempa akcji przez wprowadzenie np. przeciwnika(tansze to niz generowanie efektow specjalnych). No to wstawili ziomka i zapewnili sobie jedniczesnie niezlego buga, nieprobujac nawet tego potem jakos uzasadnic czy skorygowac.

Ale w tym szalenstwie jest metoda; jest juz tyle burakow w ST, ze widzowie pewnie nie zauwaza, a nawet jesli, to sie juz przyzwyczaili. Co za lenistwo i brak poszanowania odbiorcy.
Q__
Moderator
#4 - Wysłana: 23 Lip 2007 21:15:24
Bubu koniokrad

To ze nie salutuja, to chyba takie zalozenie. Wraz z postepem cywilizacji wyeliminowano z procesu dowodzenia zbedne gesty, ktore niczego nie wnosza a zabieraja tylko czas. Wszystko w celu optymalizacji dzialania.

No i chyba ma to też podkreślić pacyfizm ST (BTW: w NASA też sobie raczej nie salutują...)

Ale w tym szalenstwie jest metoda; jest juz tyle burakow w ST, ze widzowie pewnie nie zauwaza, a nawet jesli, to sie juz przyzwyczaili. Co za lenistwo i brak poszanowania odbiorcy.

Niestety. Zresztą TNG i tak należy do serii najmniej "zaburaczonych"...
Hazral
Użytkownik
#5 - Wysłana: 23 Lip 2007 21:39:13
Wraz z postepem cywilizacji wyeliminowano z procesu dowodzenia zbedne gesty, ktore niczego nie wnosza a zabieraja tylko czas. Wszystko w celu optymalizacji dzialania.

Zamiast salutowania jest (choć tylko czasem) kiwnięcie głową. Pyzatym nie sądzę żeby salutowanie, było dla takiego Bolianina czy Andorianina zrozumiałe i właściwe. Zaraz podniosły by sie głosy, czemu to mają używać akurat ludzkiego systemu gestów itd.
Q__
Moderator
#6 - Wysłana: 23 Lip 2007 21:48:30 - Edytowany przez: Q__
Hazral

Pyzatym nie sądzę żeby salutowanie, było dla takiego Bolianina czy Andorianina zrozumiałe i właściwe. Zaraz podniosły by sie głosy, czemu to mają używać akurat ludzkiego systemu gestów itd.

Więc przypuszczam, zdecydowano się na jak najmniej gestów, w dodatku neutralnych. (Choć nie do końca - kiwniecie głową na "tak" to gest typowy chyba wyłącznie dla ziemskich kultur, i to nie wszystkich...)
Bubu koniokrad
Użytkownik
#7 - Wysłana: 23 Lip 2007 21:48:56
Zaraz podniosły by sie głosy, czemu to mają używać akurat ludzkiego systemu gestów

Na pewno byl to jeden z powodow, przez ktore zaprzestano stosowania tego systemu.

Zamiast salutowania jest (choć tylko czasem) kiwnięcie głową

Ale niekoniecznie nizszy stopniem w stosunku do przelozonego, na odwrot takze. Cywile tez cos takiego stosowali. Bardziej jest to gest grzecznosciowy.
Pah Wraith
Użytkownik
#8 - Wysłana: 24 Lip 2007 09:55:12
Momencik - dostep do mostka nie może być tak ograniczony jak mówicie. Pamiętajcie że wybuchające konsole (TM) zabijają sporą liczbę załogantów także na mostku. Potrzebni są zatem często zastepcy. Podobnie jest z ochroną, która może być wezwana na mostek w każdej chwili. W takiej sytuacji alarmowej liczyć na komputer albo wpisywać hasełka by łoby raczej niezręcznie.
Oczuywiście, w przypadku ogłoszenia "alarmu abordażowego" dostęp do ważniejszych sekcji okrętru powinien być odcinany lub ograniczany...
Bubu koniokrad
Użytkownik
#9 - Wysłana: 24 Lip 2007 10:39:14
Moze problem lezy w organizacji miejsca dla nowoprzybylych. Jako uratowani, ale o nieokreslonym nastawieniu, powinni byc poinformowani o sytuacji i miec ograniczony dostep do systemow np. poprzez wydzielenie dla nich czesci decku. Co prawda czuliby sie troche jak wiezniowe, ale znowu nie jest to pobyt wypoczynkowy. Nie stanowili by za to elementu ryzyka dla zalogi. Jesli na poludniowym Pacyfiku albo na Oceanie Indyjskim rozbitkowie lub (co czeste) jacys turysci zostaja uwolnieni z rak piratow przez jednostke wojskowa, nikt im jakos nie pozwala wesolo hasac po okrecie tylko otrzymuja wydzielone kajuty na czas podrozy. I nikt nie narzeka.

Pozatym, skoro mozna odciac pojedynczy replikator w danym pomieszczeniu(np. Voy, 5x10, "Counterpoint"), widocznie sa rowniez inne mozliwosci i metody prewencji.
Domko
Użytkownik
#10 - Wysłana: 24 Lip 2007 10:47:11
IMHO rzeczywiście wchodzenie na mostek cywila w "Neutral Zone" to trochę burak. Owszem, kapitan kazał go wyprowadzić ochronie, ale samo wejście na mostek nie powinno mieć miejsca.

Poza tym nie musiałyby istnieć kody. Wystarczyłoby rozpoznawać osobę po komunikatorze co, jak wiemy, jest w świecie Star Treka możliwe. Owszem, że przywłaszczenie komunikatora spowodowałoby, że osoba nieupoważniona weszłaby np. na mostek, ale jednak byłoby to już większe zabezpieczenie niż żadne.
Q__
Moderator
#11 - Wysłana: 24 Lip 2007 13:20:01
Bubu koniokrad

Jako uratowani, ale o nieokreslonym nastawieniu, powinni byc poinformowani o sytuacji i miec ograniczony dostep do systemow np. poprzez wydzielenie dla nich czesci decku. Co prawda czuliby sie troche jak wiezniowe, ale znowu nie jest to pobyt wypoczynkowy. Nie stanowili by za to elementu ryzyka dla zalogi. Jesli na poludniowym Pacyfiku albo na Oceanie Indyjskim rozbitkowie lub (co czeste) jacys turysci zostaja uwolnieni z rak piratow przez jednostke wojskowa, nikt im jakos nie pozwala wesolo hasac po okrecie tylko otrzymuja wydzielone kajuty na czas podrozy. I nikt nie narzeka.

A ja w tym widzę raczej (momentami niefrasobliwy) trekowy idealizm i dowód wysokiej socjalizacji członków TNGowego społeczeństwa, którym naie przychodzi na myśl łamać niepisanych reguł, a nawet jeśli to robią, to tylko w wyższym, szlachetnym celu. Utopijne? Owszem... Ale to włąśnie jest TNG.

BTW: skoro o zabezpieczeniach mowa, nikt z Was nie zwrócił chyba uwagi na to jak wielką rolę w systemie bezpieczeństwa powinien mieć (na zdrowy chłopski rozum) Transporter. W celu powstrzymania ataku wystarczy bowiem ew. napastników (czy inne grożne jednostki) wrzucić w bufor Transportera, a potem pojedyńczo rematerializować gdy już ochrona z fazerami gotowymi do strzału będzie czekać w pomieszczeniu Transporterów. Ciekawe dlaczego scenarzyści nigdy nie zastosowali tego (na moje oko oczywistego) rozwiązania?
Domko
Użytkownik
#12 - Wysłana: 24 Lip 2007 13:26:03
Q__
BTW: skoro o zabezpieczeniach mowa, nikt z Was nie zwrócił chyba uwagi na to jak wielką rolę w systemie bezpieczeństwa powinien mieć (na zdrowy chłopski rozum) Transporter. W celu powstrzymania ataku wystarczy bowiem ew. napastników (czy inne grożne jednostki) wrzucić w bufor Transportera, a potem pojedyńczo rematerializować gdy już ochrona z fazerami gotowymi do strzału będzie czekać w pomieszczeniu Transporterów. Ciekawe dlaczego scenarzyści nigdy nie zastosowali tego (na moje oko oczywistego) rozwiązania?

To rzeczywiście ciekawe, bo ja też kiedyś wpadłem na ten pomysł (chyba nawet pisałem o tym na trek.pl) - tylko, że w mojej wersji byli po prostu transportowani w próżnię.
Q__
Moderator
#13 - Wysłana: 24 Lip 2007 13:37:38
Domko

To rzeczywiście ciekawe, bo ja też kiedyś wpadłem na ten pomysł (chyba nawet pisałem o tym na trek.pl) - tylko, że w mojej wersji byli po prostu transportowani w próżnię

Też myślałem o tej wersji, ale postanowiełm o niej na Forum nie pisać, pozostawiając ją z TNGowskim idealizmem tylko na okazję regularnej bitwy na pokładzie....
Domko
Użytkownik
#14 - Wysłana: 24 Lip 2007 13:39:07
Fakt, nie pasuje do idealizmu. Ale powstała w mojej głowie pewnie z tego samego powodu co w Twojej - z pytania dlaczego nie transportuje się grupy abordażowej gdzieś indziej, tylko idzie się z nią walczyć na fazery.
Q__
Moderator
#15 - Wysłana: 24 Lip 2007 13:51:38
Domko

z pytania dlaczego nie transportuje się grupy abordażowej gdzieś indziej, tylko idzie się z nią walczyć na fazery.

Bo scenarzyści ST popełniają typowy błąd, który Lem zarzucił ongiś Asimovowi - nie wykorzystują do końca technologii, które wymyślili, bojąc sie wyciągnąć logiczne konsekwencje z istnienia wprowadzonych przez siebie gadgetów. (Błąd typowy dla większości space oper, zaś unikany przez poważnych twórców hard SF. Analogiczną sytuacje mamy zresztą w fantasy z magią - Erikson tu chlubnym wyjątkiem.)
Domko
Użytkownik
#16 - Wysłana: 24 Lip 2007 14:50:27
Ja to wiem. To raczej pytanie retoryczne i marzenie fana.
Q__
Moderator
#17 - Wysłana: 24 Lip 2007 14:59:32
Domko

Ja to wiem. To raczej pytanie retoryczne i marzenie fana.

I kolejny dowód na to, że ST powinien mieć i fachowca od kanonu i solidnych konsultantów naukowych (najlepiej uznanych autorów hard SF).
Pah Wraith
Użytkownik
#18 - Wysłana: 24 Lip 2007 17:38:35
1) wystarczy odtransportować napastnikom broń :]
2) można też odciąć sekcję korytarza w które znajdują się wrogowie i napełnić ją jakimś gazem, np. znaną i lubianą anestezyną
Q__
Moderator
#19 - Wysłana: 24 Lip 2007 18:10:56
Pah Wraith

1) wystarczy odtransportować napastnikom broń :]
2) można też odciąć sekcję korytarza w które znajdują się wrogowie i napełnić ją jakimś gazem, np. znaną i lubianą anestezyną


I teraz pytanie retoryczne: dlaczego scenarzyści nie wpadli na to pierwsi?
Bubu koniokrad
Użytkownik
#20 - Wysłana: 24 Lip 2007 18:14:58
W celu powstrzymania ataku wystarczy bowiem ew. napastników (czy inne grożne jednostki) wrzucić w bufor Transportera, a potem pojedyńczo rematerializować gdy już ochrona z fazerami gotowymi do strzału będzie czekać w pomieszczeniu Transporterów

Alez Q, to jest wlasnie idealizm, niepoleganie w calosci na technologii ale odwolanie sie do tradycji przodkow, honorowy pojedynek (tylko te miecze i topory cos sie zmienily)

tylko, że w mojej wersji byli po prostu transportowani w próżnię

Problem abordazy zostalby rozwiazany raz na zawsze w calym uniwersum

I kolejny dowód na to, że ST powinien mieć i fachowca od kanonu i solidnych konsultantów naukowych (najlepiej uznanych autorów hard SF

+ kilku zdolnych, dyzurnych scenarzystow, wtajemniczonych rezyserow i producenta - pasjonata.
Star Treka ogladaliby wszyscy. A przynajmniej, ku mojej radosci, przebilby "M jak Milosc"
Q__
Moderator
#21 - Wysłana: 24 Lip 2007 18:24:53 - Edytowany przez: Q__
Bubu koniokrad

Alez Q, to jest wlasnie idealizm, niepoleganie w calosci na technologii ale odwolanie sie do tradycji przodkow, honorowy pojedynek (tylko te miecze i topory cos sie zmienily)

To jest idealizm dobry dla Klingonów. Idealizm ST polega wszak m.in. na sztuczkach z deflektorem, więc czemu nie z Transporterami?

producenta - pasjonata.

Mieli taką szansę... Dwa razy... Ale Straczynskeigo nie przyjęli, Moore'a sie pozbyli... I tak zamiast świetnych nowych Treków mamy świetne B5 i nBSG...

(A i autorów hard SF skłonnych pisać scenariusze do Treka sporo by się znalazło - choćby Sawyer, Baxter czy Brin...)

A przynajmniej, ku mojej radosci, przebilby "M jak Milosc"

To się nigdy nie uda... W topicu "opery mydlane" tłumaczyłem dlaczego...
Dj peyo
Użytkownik
#22 - Wysłana: 25 Lip 2007 04:58:44
A przynajmniej, ku mojej radosci, przebilby "M jak Milosc"

M jak M ale Moda na sukces wymiata. nikt tego nie oglada a dalej emituja. Moja babka nawet ostatnio powiedziala ze to jest masohistyczny serial...nie wiem o co jej chodzilo
Q__
Moderator
#23 - Wysłana: 25 Lip 2007 15:35:43
Dj peyo

Moja babka nawet ostatnio powiedziala ze to jest masohistyczny serial...nie wiem o co jej chodzilo

Że tylko masochista by to oglądał?
Q__
Moderator
#24 - Wysłana: 21 Wrz 2014 07:46:58 - Edytowany przez: Q__
Wracając do tematu po latach... Potęgę zabezpieczeń Ent-D pokazuje świetnie odcinek TNG "Brothers", w tej oto scenie:
http://www.youtube.com/watch?v=7tBAcng_Jmg

Tylko - najwidoczniej - trzeba być superinteligentnym androidem, nie leniwym scenarzystą, by umieć robić z nich właściwy użytek.
Elaan
Użytkownik
#25 - Wysłana: 21 Wrz 2014 13:44:23
Q__:
trzeba być superinteligentnym androidem, nie leniwym scenarzystą, by umieć robić z nich właściwy użytek

Sugerujesz, że scenarzyści najpierw sami wymyślają zabawki, a potem zapominają jak i kiedy ich używać?
Q__
Moderator
#26 - Wysłana: 21 Wrz 2014 13:45:45
Elaan

Elaan:
Sugerujesz, że scenarzyści najpierw sami wymyślają zabawki, a potem zapominają jak i kiedy ich używać?

Ja tego nie sugeruję, ja to oglądam co odcinek .
Mav
Użytkownik
#27 - Wysłana: 21 Wrz 2014 17:18:55
Q__:
Wracając do tematu po latach... Potęgę zabezpieczeń Ent-D pokazuje świetnie odcinek TNG "Brothers", w tej oto scenie:
http://www.youtube.com/watch?v=7tBAcng_Jmg

Cała akcja fajna, ale jak miałbym się przyczepić Gdy Data udaje głos Picarda, komputer powinien widzieć, że to nie on to mówi. Wystarczą kamery. Jednak idąc o krok dalej, na mostku powinny być czujniki, zdolne rozpoznać Picarda na poziomie biologicznym, porównując np. wzorzec fal mózgowych, stwierdzając nawet poczytalność itd. W końcu mają tam cudowne, wszystkowiedzące trickordery, więc takie czujniki, to żaden problem.

Dalej: Ze względów bezpieczeństwa przeniesienie całej kontroli nad okrętem na mostek powinno być zatwierdzane przez co najmniej dwóch najwyższych rangą oficerów, tak jak autodestrukcja.

No i tak na koniec. Komputer powinien wykrywać podejrzane lub niosące zagrożenie próby przeprogramowania kluczowych systemów i zawiadamiać o tym głównych oficerów.

Oczywiście wiem, że to czepianie się na siłę, ale ja po prostu lubię się czepiać
Q__
Moderator
#28 - Wysłana: 21 Wrz 2014 17:41:45 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
ale jak miałbym się przyczepić Gdy Data udaje głos Picarda, komputer powinien widzieć, że to nie on to mówi. Wystarczą kamery. Jednak idąc o krok dalej, na mostku powinny być czujniki, zdolne rozpoznać Picarda na poziomie biologicznym, porównując np. wzorzec fal mózgowych, stwierdzając nawet poczytalność itd. W końcu mają tam cudowne, wszystkowiedzące trickordery, więc takie czujniki, to żaden problem.

Dalej: Ze względów bezpieczeństwa przeniesienie całej kontroli nad okrętem na mostek powinno być zatwierdzane przez co najmniej dwóch najwyższych rangą oficerów, tak jak autodestrukcja.

No i tak na koniec. Komputer powinien wykrywać podejrzane lub niosące zagrożenie próby przeprogramowania kluczowych systemów i zawiadamiać o tym głównych oficerów.

Załóżmy, że Data jest tak genialny, iż wszystkie te zabezpieczenia były, ale je zhackował (podpierając się ew. prerogatywami Drugiego i Operacyjnego - pełnił obie te funkcje; a może miał dostęp do jakichś kodów wywiadu Floty?).
Elaan
Użytkownik
#29 - Wysłana: 21 Wrz 2014 19:34:08
Mav:
Jednak idąc o krok dalej, na mostku powinny być czujniki, zdolne rozpoznać Picarda na poziomie biologicznym

Masz rację.
Tu można się spokojnie przyczepić, bo czytając fragment książkowej wersji TMP znajdziemy takie właśnie skanery 70 lat wcześniej, i to na podrzędnej stacji łączności Floty.

"Wewnątrz Kirk stwierdził, że jest to jedna z tych małych stacji przekaźnikowych, wybudowanych w czasach, gdy podróż dookoła Ziemi zajmowała kilkakrotnie więcej godzin niż dziś. Młody technik łączności podszedł do niego szybkim krokiem, zaskoczony przybyciem gościa tak wysokiej rangi, a zaskoczenie to zmieniło się niemal w trwogę, gdy Kirk się przedstawił. Procedury bezpieczeństwa używane przy połączeniu z Gwiezdną Flotą były dość uciążliwe. Kirk uważał, że nadmiar dyskrecji zwykle negatywnie odbija się na precyzji działania, jednakże poddał się przepisom. Skanowanie identyfikacyjne szybko potwierdziło jego tożsamość i młody technik natychmiast zaprowadził go do wyposażonego w ekrany zabezpieczające pokoju łączności. Gdy Kirk usiadł przy konsoli, na ekranie pojawiła się twarz operatora, który uśmiechał się do Kirka uprzejmie przez prawie pół świata, gdzieś w San Francisco.
- Operator, tu admirał Kirk. Prośba o weryfikację…
- Tak sir, zrozumiałem. - Operator przerwał Kirkowi szybko lecz uprzejmie. - Proszę chwilę poczekać.
Obraz operatora zniknął z ekranu, a w tej samej chwili konsola odczytów poinformowała Kirka, by zachował milczenie, aż do odwołania. Najwyraźniej Gwiezdna Flota nie życzyła sobie zbędnych rozmów na temat tego alarmu. Słyszał szum czujników identyfikacyjnych i zrozumiał, że jest skanowany, a jego tożsamość sprawdzana po raz drugi. W sposób oczywisty Flota postanowiła, aby nadal utrzymywać istnienie „chmury–Intruza” w tajemnicy przed opinią publiczną."


Ich brak na flagowcu Picarda mógłby wynikać - pomijając brak wyobraźni scenarzystów - jedynie z niezachwianej wiary Floty w bezwzględną lojalność swoich oficerów. Jednakże stosowanie zasady "dowieriaj, no prowieriaj" wydaje się bardziej logiczne.
Mav
Użytkownik
#30 - Wysłana: 22 Wrz 2014 18:46:52 - Edytowany przez: Mav
Elaan:
Tu można się spokojnie przyczepić, bo czytając fragment książkowej wersji TMP znajdziemy takie właśnie skanery 70 lat wcześniej, i to na podrzędnej stacji łączności Floty.

Nie ma to jak porządny kanoniczny dowód

Elaan:
ch brak na flagowcu Picarda mógłby wynikać - pomijając brak wyobraźni scenarzystów - jedynie z niezachwianej wiary Floty w bezwzględną lojalność swoich oficerów. Jednakże stosowanie zasady "dowieriaj, no prowieriaj" wydaje się bardziej logiczne.

Powinny być choćby właśnie dlatego, że jacyś porywacze mogą chcieć zhakować komputer.

Q__:
Załóżmy, że Data jest tak genialny, iż wszystkie te zabezpieczenia były, ale je zhackował (podpierając się ew. prerogatywami Drugiego i Operacyjnego - pełnił obie te funkcje; a może miał dostęp do jakichś kodów wywiadu Floty?)

Czyli Data złamał zabezpieczenia, żeby mieć kontrole nad komputerem, żeby później złamać zabezpieczenia, żeby mieć kontrole nad komputerem?

Poza tym, mogę użyć ulubionej broni forumowego Picarda, która służy do prostego obalania argumentów przeciwnika, gdy nie ma się kontrargumentów:" Czego nie ma w filmie, tego nie ma!" W odcinku ewidentnie akcja Daty z łamaniem komputera zaczyna się na mostku!
 Strona:  1  2  »» 
USS Phoenix forum / Treknologia / Zabezpieczenia na Enterprise

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!