DreamwebDreamweb:
Czy ja wiem, już w 4 odcinku LD pokazano, że matka z córką jak chcą, to mogą się dogadać, a nawet, na chwilę bo na chwilę, rzuciły się sobie w objęcia. Ed niby Kelly wziął do załogi już w pilocie, ale potem nie szczędził kąśliwych uwag na temat jej zdrady
Tak, jednak w ORV nie wpływało to zasadniczo (w przeciwieństwie do prób godzenia się i innych przejawów miłości, o ironio) na rytm funkcjonowania statku/załogi. Inna sprawa, że może to kwestia poczucia odpowiedzialności związanego ze stopniami zaangażowanych osób*. W końcu młoda Grayson, ledwo porucznik, też namieszała ostro w finale, i wyszło jak wyszło...
* Ed i Kelly, jakby nie było, dowodzili, i to chyba nie od dziś. Beckett, jako ledwie chorąży, od awansu się wykręcający,
chowała do kieszeni konflikt z matką tylko w razie wyższej potrzeby.
Dreamweb:
To stały motyw już od czasów TOS - tę kąśliwe uwagi Bonesa choćby się przypominają. Choć później inni podnieśli go na wyższy poziom - taki Sisko na przykład, niszczący atmosferę całej planety w imię personalnej zemsty na Eddingtonie.
Oni mieli solidne alibi... Pierwszy (niby nie kanon, ale kim jesteśmy by podważać słowa scenarzysty TMP?) terapeutyzował tym sposobem załogę, wypowiadając na głos - jak by to ujęła
kanna -
wyparte (i nieuświadomione). Drugi wyganiał bandę masochistów z jaskiń, w których nędzę i cardassiańskie ataki cierpiała ponownie do Federacyjnego raju (robiąc tym samym za
anioła z mieczem ognistym a rebours ).
Dreamweb:
zrobiła to z podobnych przyczyn
W sumie obie szły tu w ślady Złotego Wzorca Trekowych Obcych(TM), czyli Spocka. Z tym, że on miał po temu znacznie lepsze powody...*
* Paradoksalnie w większej części dodane mu dopiero przez "jedenastkę" i "Lethe" (w tym drugim przypadku przynajmniej rękami weterana TNG, Menosky'ego).
Dreamweb:
owa exocompka...
Która popisała się przy okazji maszynowym szowinizmem godnym... wczesnego Isaaca (i jego rodaków).