Nazwa tego zestawu reguł powraca w dyskusjach bodaj tym częściej, im częściej twórcy obecnej generacji ST od niego odchodzą... Najwyższy więc chyba czas mu się przyjrzeć.
Zacznijmy od najbardziej znanej - zasady braku osobistych konfliktów. Szczerze mówiąc nie jest do końca jasne, czy G.R. sądził, iż interpersonalne napięcia nie będą w XXIV wieku powstawać (za chwilę, zresztą, jeszcze do tego wrócimy), ale głównym powodem jej wprowadzenia były względy praktyczne. Roddenberry kombinował tak: cała wielowiekowa tradycja literacka żywiła się międzyludzkimi zderzeniami, czas poszukać nowego paliwa, zwł., że tworzymy SF z ambicjami, wyznaczamy nowe kierunki (b. to koresponduje z tym co pisał Lovecraft w swoich listach, i z oceną literatury klasycznej jaką Lem włożył w "usta" GOLEM-a). Owszem, miało to też uzasadnienie
in universe - bohaterowie (tak jak np. piloci USAF - takie porównanie w biblii TNG padło) są profesjonalistami, którzy - świadomi spoczywającej na nich odpowiedzialności - potrafią prywatne animozje schować do kieszeni, i współpracować dla dobra statku.
Niemniej Gene potrafił tę zasadę nagiąć. Gdy przedstawiono mu sceny braterskiej bójki w "Brothers" początkowo sarkał, że takie bijatyki to dowód nieprawidłowego wychowania i objaw rodzinnych patologii (zgodnie z zapowiedzią wróciliśmy do jego poglądów), ale ostatecznie dał się przekonać, że po stresach jakie przeżył Łysy to psychologicznie wręcz nieodzowne (tu dobra nowina dla was DISCO-twórcy: bójkę Culbera z Tylerem też by zaakceptował wobec tego).
Teraz reguła druga, b. na czasie, brak palenia. Znowu względy praktyczne. Roddenberry sądził, że jest b. tanie i ograne budowanie romantyzmu czy
badassery postaci przez przyklejanie jej peta do wargi, czy wtykanie cygara do ust (sorry Raffi z Riosem).
Kolejna zasada to ściśle określony charakter opowiadanych historii - zasadniczo to, co znamy z TOS-u i TNG: eksploracja, kartografia, dyplomacja, transport osób i surowców, udzielanie wsparcia koloniom, ale też działania militarne, policyjne i antyterrorystyczne. Z absolutnym zakazem zastępowania SF przez fantasy, i wprowadzania scenariuszy w stylu płaszcza i szpady, oraz kosmicznych piratów. To chyba nie wymaga komentarza, i zdaje się być tak samo motywowane jak zakaz sprzed dwu akapitów.
Punkt jeszcze jeden: zero historii, w których bohaterowie ładują się w kłopoty przez głupotę lub niekompetencję, czy też ośmieszają (przykro mi Seth, przykro mi Kelly, otwarcie fabuły "Mad Idolatry" by nie przeszło).
Na razie tyle, choć jest tego nieco więcej - np. zasada naukowego prawdopodobieństwa, zasada pamiętania o kosmicznych odległościach (wstydźcie się J.J.-u z Alexem!), zasada zachowania równowagi między naukowo-SF-owym a
ludzkim komponentem opowiadanej historii, która nadała ST charakterystyczny humanistyczny rys, czy reguła niepomijania elementu przygodowo-rozrywkowego, bo i masowy, niewyrobiony, widz ma znaleźć w Treku coś dla siebie. No i zasada
nie pokazujemy UFP w stanie wojny.
Zapraszam do dyskusji o
Pudełku 
.