USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Discovery vs The Orville, czyli pomysł a wykonanie
 Strona:  ««  1  2  3  »» 
Autor Wiadomość
Dreamweb
Użytkownik
#31 - Wysłana: 1 Kwi 2019 15:00:28
Q__:
ale jest niewiarygodne zważywszy na to, jak niewiele język używany przez bohaterów różni się od nam współczesnego (w klasycznym, koturnowym, Treku łatwiej by to przeszło

Tak, to mnie też lekko uwierało. Z jednej strony nie wiedzą co znaczy WTF, z drugiej sami używają podobnego języka. Leciały już z ich ust i "dicki" i "bitche" itd. Z jednej, jak już mówiłem, nie stroną od używek wszelakich, z drugiej nie wiedzą co to papieros (nawiasem - szkoda że załoga nie oglądała Seksmisji, wiedzieliby co zrobić z palącym na mostku Bortusem ).
Q__
Moderator
#32 - Wysłana: 1 Kwi 2019 16:08:08 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
nawiasem - szkoda że załoga nie oglądała Seksmisji, wiedzieliby co zrobić z palącym na mostku Bortusem ).

I piękna podwójna aluzja by to była, bo zobaczylibyśmy wtedy w akcji albo - ponownie - ręczne gaśnice, jak w INS, albo automatyczne systemy przeciwpożarowe (co by automatycznymi systemami defensywnymi z TAS i z DISCOwego Charona znów pachniało).
Dreamweb
Użytkownik
#33 - Wysłana: 1 Kwi 2019 18:50:24
Q__:
po co Gordon zreplikował sobie komórkę (tak, jakby nie mógl ustawić przesyłania wiadomości z holodecku na swój combadge, czy konsolę

Oj po prostu bardziej chciał się wczuć w rolę. Tudzież by zbliżyć się do dziewczyny chciał popatrzeć na świat z perspektywy bliższej jej - używając tej samej technologii co ona, zauważ że i strój z epoki sobie zreplikował itd.

Q__:
gdyby Grega wymazał tylko z chwili obecnej Laury (że niby dostał pracę w innym zakątku Stanów czy coś), a nie z całej jej biografii

Też o tym pisałem. Prawdopodobnie uznał, że i to byłoby oszukiwaniem, jakkolwiek dla niego bardzo wygodnym. Pamiętasz odcinek True Q, jak Amanda swoimi mocami "zaprogramowała" Rikera by się w niej zakochał? Po pół minucie miała tego dość - bo wiedziała, że to byłoby trwanie w kłamstwie. Tu byłoby podobnie, chociaż - Riker to istota żywa, a tu tylko hologram - widać po tym, jak wysoko Malloy ceni holograficzne postacie, co zresztą i w rozmowie z kolegami akcentował.

Q__:
Poza tym obaj panowie wrócili na służbę, a dalej łażą w cywilu.

Cóż, niby nic nowego - ot, prekursorzy stylu któremu potem wierna była Deanna (dopóki jej Jellico do porządku nie przywołał )

Q__:
Dodatkowo trzeba docenić, że Saru tam ładnie śpiewa.

Owszem, i od razu się grający na dudach Scotty z pogrzebu Spocka przypomina.
Q__
Moderator
#34 - Wysłana: 1 Kwi 2019 19:23:04 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Oj po prostu bardziej chciał się wczuć w rolę. Tudzież by zbliżyć się do dziewczyny chciał popatrzeć na świat z perspektywy bliższej jej - używając tej samej technologii co ona

Tak, też uważam, że o to chodziło, ale przyzwyczajony do klasycznotrekowej łopatologii chciałbym to z ekranu usłyszeć.

Dreamweb:
widać po tym, jak wysoko Malloy ceni holograficzne postacie, co zresztą i w rozmowie z kolegami akcentował.

Tylko, że - po pierwsze - można tu się zastanawiać czy holo-Greg miał równie bogatą osobowość co holo-Laura (niby mógł mieć, bo jej oryginał sporo się kontaktował z jego pierwowzorem, więc danych o nim pewnie też niezła ilość w tym telefonie była). Po drugie zaś trudno uciec od pytania co się z tą parką teraz stanie, będzie żyć swoim symulowanym życiem w pamięci komputera* (jak Moriarty), czy jednak zostanie wykasowana?

* Czy to komputera statku, czy wiadomego muzeum.

BTW. skoro skoro o swoistym romansie-przez-czas Gordona i Laury mówimy... Wątek ten przypomina mi nieco AND "The Banks of the Lethe", gdzie Hunt swoją narzeczoną temporalnie "spotkał" (i hologramy też były w użyciu, acz na innej zasadzie)...

Dreamweb:
Cóż, niby nic nowego - ot, prekursorzy stylu któremu potem wierna była Deanna (dopóki jej Jellico do porządku nie przywołał

Tym razem ja mogę stwierdzić, że już o tym pisałem. Przy czym trzeba przyznać, że Culber już ubiera się jak trzeba, a Spock ma to alibi, że chyba oficjalnie cały czas jest na urlopie jeszcze (choć na miejscu Pike'a dawno przywróciłbym go do służby i kazał się przyzwoicie ubrać, tak jak Kirk zrobi/ł to później w wypadku McCoy'a).

Dreamweb:
Owszem, i od razu się grający na dudach Scotty z pogrzebu Spocka przypomina.

A trochę i Gordon śpiewający na - niedefinitywne dla odmiany - pożegnanie ISAAC-a. W sumie... możnaby z nich sformować fajny tercet...*

* O ile w kontekście pogrzebu wypada dumać o takich rzeczach.

ps. Scena pożegnania Airiam trafiła na YT:
http://www.youtube.com/watch?v=zAv-taRnmKg
Dreamweb
Użytkownik
#35 - Wysłana: 2 Kwi 2019 10:21:39
Q__:
Po drugie zaś trudno uciec od pytania co się z tą parką teraz stanie, będzie żyć swoim symulowanym życiem w pamięci komputera* (jak Moriarty), czy jednak zostanie wykasowana?

Podejrzewam, że po prostu zostaną wyłączeni, acz zapisani w pamięci komputera... Pamiętajmy, że symulacja doszła do miejsca, gdzie Laura już planowała oddać swój telefon do kapsuły czasu. A zatem, teoretycznie komputerowi zaraz skończyłby się materiał źródłowy i resztę historii musiałby "wymyślać" i to już by nie była "prawdziwa" Laura...

... teoretycznie, bo załóżmy, że Gordon dobrałby się do jakiejś bazy danych o dawnych Ziemianach (otworzył jakąś archiwalną kopię Facebooka czy coś takiego ) i odkopał tam Laurę i jej dalsze losy, w oparciu o które mógłby symulację ciągnąć może i aż do jej śmierci...
Q__
Moderator
#36 - Wysłana: 2 Kwi 2019 10:41:49 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Podejrzewam, że po prostu zostaną wyłączeni, acz zapisani w pamięci komputera...

No właśnie... I tu pojawia się pytanie czy holoprogram w takim stanie jest jak martwy (do czasu ew. ponownego włączenia*), czy jednak żyje swoim życiem, tyle, że w pamięci komputera, bez fizycznego manifestowania się (kłania się Moriarty, zdolny sam się aktywować na oczach Barclay'a, kłania i Laura SMS-ująca do Gordona raczej z w/w pamięci, niż fizycznie z Holodecku, bo wątpię by wychodząc zostawił włączony program Laura Alpha)? Oraz kolejne: czy jeśli jednak wyłączone holo-byty są (potencjalnie odwracalnie) martwe, nie lepiej byłoby dla holo-Laury istnieć jako erotyczna zabawka (a w swoim mniemaniu po prostu partnerka) Gordona (po - in program - wysłaniu Grega w inny zakątek świata, które postulowałem)?

* Oczywiście trudno przy okazji nie zahaczyć i o sprawę dezaktywowanych przez ISAAC-a Kaylonów. Technicznie byli martwi (a i w ramach swoich norm kulturowych nie traktowali życia jako wartości), ale - patrząc na to, że ISAAC-a dało się wskrzesić - można sądzić, że i ich by się dało. Czy zatem należałoby uznać ich status trupów i pogrzebać ich na jakimś złomowisku, ew. - choć dość smrodliwie to pachnie - rozłożyć na części by na ich podstawie budować potem GUA, czy - przeciwnie - włączyć znowu i nadać status jeńców wojennych? (W tym momencie b. żałuję, że ORV wypadło poza kanon, bo b. jestem ciekaw jak na sprawę zapatrywałby się - sam zmartwychwstały - kapitan Data...)
Dreamweb
Użytkownik
#37 - Wysłana: 3 Kwi 2019 08:19:32
Q__:
kłania i Laura SMS-ująca do Gordona raczej z w/w pamięci, niż fizycznie z Holodecku

Może po prostu komputer pokładowy sam generował te smsy w odpowiedzi na wiadomości od Gordona. To nie musiało oznaczać, że program cały czas "leciał" w tle w czasie rzeczywistym, nawet w formie zminimalizowanej na pasku zadań. Po prostu komputer na podstawie już posiadanych danych o Laurze wysyłał te odpowiedzi. Już dziś mamy strony typu Cleverbot, gdzie można sobie porozmawiać z komputerem.

Q__:
sprawę dezaktywowanych przez ISAAC-a Kaylonów. Technicznie byli martwi (a i w ramach swoich norm kulturowych nie traktowali życia jako wartości), ale - patrząc na to, że ISAAC-a dało się wskrzesić - można sądzić, że i ich by się dało

W sumie nie wiemy, co z nimi zrobiono. Może i takie próby reaktywacji były (zatrudnili do tego całą rodzinę Yaphita ). Być może w którymś z kolejnych odcinków dostaniemy odpowiedź na to pytanie. Aczkolwiek przeprogramowanie tych robotów (jak to robiono w Terminatorze) i uczynienie zeń np. posłusznych kelnerów serwujących Edowi i kolegom drinki w mesie okrętowej byłoby karą bardzo w stylu ORV.
Q__
Moderator
#38 - Wysłana: 3 Kwi 2019 08:47:11 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Po prostu komputer na podstawie już posiadanych danych o Laurze wysyłał te odpowiedzi.

Czy wtedy Gordon aż tak by się ekscytował? Poza tym zauważmy, że pomiędzy ich dwoma pierwszymi spotkaniami upłynął +/- podobny czas "IRL" i w świecie programu.

Dreamweb:
Być może w którymś z kolejnych odcinków dostaniemy odpowiedź na to pytanie.

Liczę na to, prawdę mówiąc.

Dreamweb:
Aczkolwiek przeprogramowanie tych robotów (jak to robiono w Terminatorze) i uczynienie zeń np. posłusznych kelnerów serwujących Edowi i kolegom drinki w mesie okrętowej byłoby karą bardzo w stylu ORV.

Acz byłoby i szczytem gorzkiej ironii i moralnej dwuznaczności (którą - prawda - ORV serwuje nam czasem na poziomie porównywalnym z B5 i wyższym od DS9), bo oznaczałoby dla Kaylonów (a raczej tej ich podgrupy) ponowną niewolę, niewolę której tak bardzo się bali, że byli gotowi prewencyjnie mordować całe cywilizacje, by jej uniknąć.
(Choć - owszem - widz patrząc na to czułby brzydką uciechę, jak - nie przymierzając - gdy oglądał Lorcę rozwalającego Sarkofag z Kolem.)
Dreamweb
Użytkownik
#39 - Wysłana: 3 Kwi 2019 12:38:46
Q__:
Czy wtedy Gordon aż tak by się ekscytował?

Ale przecież co to za różnica? Widząc się z nią w holodeku, też nie rozmawia z żywym człowiekiem tylko tak naprawdę z komputerem, z bazą danych utworzoną w oparciu o telefon. Niezależnie od tego, czy te smsy pisane były na holograficznym telefonie przez holograficzną Laurę, stojącą w swoim symulowanym mieszkaniu, czy wysyłane bezpośrednio z komputera w momencie gdy program Laury był wyłączony - to nic nie zmienia. Ich źródło było takie samo, podobnie jak i zawartość. Gordon dobrze o tym wiedział.
Q__
Moderator
#40 - Wysłana: 3 Kwi 2019 13:00:04 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Niezależnie od tego, czy te smsy pisane były na holograficznym telefonie przez holograficzną Laurę, stojącą w swoim symulowanym mieszkaniu, czy wysyłane bezpośrednio z komputera w momencie gdy program Laury był wyłączony

Mam na myśli trzecią opcję: program Laury wciąż szedł w komputerze, ale bez fizycznej manifestacji w Holodecku - kłania się Moriarty ostatecznie żyjący swoim życiem w (super)komputerowej kości.
Dreamweb
Użytkownik
#41 - Wysłana: 3 Kwi 2019 14:57:09
Q__:
Mam na myśli trzecią opcję: program Laury wciąż szedł w komputerze

Ale to nie ma znaczenia, czy szedł czy nie. Nawet jeśli nie szedł, komputer mógł pisać te smsy do Gordona korzystając z danych o Laurze, po czym, jak Gordon wchodził i włączał holoprogram, to Laura miała już pamięć uzupełnioną o te smsy - pamiętała ich wysyłanie i pamiętała, co wydarzyło się od ostatniego wyłączenia programu - program nie musiał do tego działać "w tle", wspomnienia Laury aktualizowały się automatycznie w oparciu o dane o niej z jej telefonu + SMSy od Malloya.
Q__
Moderator
#42 - Wysłana: 3 Kwi 2019 15:10:00 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Ale to nie ma znaczenia, czy szedł czy nie. Nawet jeśli nie szedł, komputer mógł pisać te smsy do Gordona korzystając z danych o Laurze

Mógł, ale czy to nie byłoby drapanie się lewą ręką za prawym uchem dookoła głowy służące - out of universe - tylko temu byś mógł dowieść, że holo-Laura była w międzyczasie nieświadoma (o ile zakładać, że gdy program chodził świadoma była)?
Dreamweb
Użytkownik
#43 - Wysłana: 3 Kwi 2019 22:03:23
No niezupełnie. Taka interpretacja by bowiem znaczyła, że wszystkie inne holoprogramy też przez cały czas biegną sobie w tle. Co byłoby absurdalnym marnotrawstwem energii i pamięci komputera.
Q__
Moderator
#44 - Wysłana: 3 Kwi 2019 22:11:07 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Taka interpretacja by bowiem znaczyła, że wszystkie inne holoprogramy też przez cały czas biegną sobie w tle.

Może nie wszystkie, może tylko wybrane (np. Fair Haven, za przeproszeniem)?

Dreamweb:
Co byłoby absurdalnym marnotrawstwem energii

Przypuszczam, że przy wymaganiach energetycznych napędu Warp, osłon, itd., i mocy Trekowych komputerów, ten koszt nie musi być aż tak wielki...*

* Być może w czasie gdy powstawali Minuet czy Moriarty było inaczej, ale potem... w XXV wieku...
Dreamweb
Użytkownik
#45 - Wysłana: 3 Kwi 2019 22:35:15
Q__:
Fair Haven, za przeproszeniem

To był wyjątek o czym Janeway głośno mówiła. I jak wiemy nie skończyło się to dobrze.

Q__:
ten koszt nie musi być aż tak wielki...*

No nie wiem, zależy ile tych programów jest. Jak kilkaset, to raczej zawsze będzie to dużym obciążeniem.
Q__
Moderator
#46 - Wysłana: 3 Kwi 2019 23:59:56 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
To był wyjątek o czym Janeway głośno mówiła.

Program LauraAlpha mógł być zatem podobnym wyjątkiem, jako, że był ważny dla swojego twórcy (a zarazem nietypowy ze względu na szczegółowość symulacji/odtworzenia psychologii bohaterki tytułowej, i na to, że pewne cechy eksperymentu naukowego* miał).

* Z zakresu historii eksperymentalnej.

Dreamweb:
No nie wiem, zależy ile tych programów jest.

W epoce, w której cały Wszechświat dało się (i to już parę dekad wcześniej - kłania się finał "Ship in a Bottle") zasymulować w przenośnym biurkowym komputerku?
Dreamweb
Użytkownik
#47 - Wysłana: 4 Kwi 2019 14:34:03 - Edytowany przez: Dreamweb
Q__:
Program LauraAlpha mógł być zatem podobnym wyjątkiem, jako, że był ważny dla swojego twórcy (a zarazem nietypowy ze względu na szczegółowość symulacji/odtworzenia psychologii bohaterki tytułowej, i na to, że pewne cechy eksperymentu naukowego* miał).

No to skoro miał cechy eksperymentu, to powinno się doń podejść wręcz odwrotnie - nie pozwolić mu biec w tle bez świadków tylko pauzować w momencie opuszczania holodeku, tak by nie stracić ani minuty z obserwacji życia głównej bohaterki i jej otoczenia. Co to za eksperyment naukowy, który toczy się cały czas, ale obserwator zagląda doń dopiero, gdy sobie o tym przypomni/nabierze ochoty?
Q__
Moderator
#48 - Wysłana: 4 Kwi 2019 16:28:35 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Co to za eksperyment naukowy, który toczy się cały czas, ale obserwator zagląda doń dopiero, gdy sobie o tym przypomni/nabierze ochoty?

Zapisy zajść zapewne w komputerze zostają.

Poza tym, odchodząc już od spraw nauki, mam wrażenie, iż Gordona wyraźnie to kręciło, że Laura będzie żyć/"żyć" w czasie rzeczywistym życiem/"życiem" równoległym do jego, że będzie mógł - jak sobie roił - zajść do niej po służbie, gdy ona po pracy również będzie, czy spędzić z nią weekend, gdy oboje ten weekend będą mieć, bez ręcznego, podkreślającego symulacyjną naturę symulacji sterowania zdarzniami (co współgra z Twoim domysłem nt. tego czemu nie wykasował Grega).

ps. Trochę podobieństw pomiędzy DSC a ORV:
http://www.youtube.com/watch?v=6Q5aQiJlL08
Q__
Moderator
#49 - Wysłana: 11 Kwi 2019 15:47:16
resetta
Użytkownik
#50 - Wysłana: 12 Kwi 2019 00:11:34 - Edytowany przez: resetta
https://twitter.com/timothypeel1/status/1115332917 130027008?s=21

Mostek nowego Entka. Nie z recyclingu, niektorzy uwazaja, ze to jakis hint, ze jednak bedzie spinoff z Pikem.


I krecenie sceny wybuchu w maszynowni z Pikem
https://twitter.com/ansonmount/status/111572262973 2818945
Q__
Moderator
#51 - Wysłana: 12 Kwi 2019 11:59:28
resetta

Rozumiem, że potencjalną zdolność wypączkowania z siebie serii o Pike'u uznajesz za przewagę DSC nad ORV?
Dreamweb
Użytkownik
#52 - Wysłana: 12 Kwi 2019 14:56:52
Q__:
Jonathan Frakes o swojej pracy przy The Orville (ale o Discovery też):

I mówi o Sirtis:
She is so under-used and so talented and so good for our universe, on either show.

Aha, czyli jednak - ST i ORV to jedno universum.

I mówi, że chętnie by się w ORV pojawił... To ja nie rozumiem, w czym problem.
Q__
Moderator
#53 - Wysłana: 12 Kwi 2019 15:25:49 - Edytowany przez: Q__
Dreamweb

Dreamweb:
Aha, czyli jednak - ST i ORV to jedno universum.

Tak, też to wychwyciłem (stąd pisałem w topicu o ORV o jednej rodzinie) . No to teraz czeka nas wysiłek budowania fan-hipotez tłumaczących jakim cudem świat Picard series (jeśli jej nie cancelują ) przejdzie w świat ORV. Zabawy na kilka lat .
resetta
Użytkownik
#54 - Wysłana: 12 Kwi 2019 15:46:14 - Edytowany przez: resetta
Q__:
resetta

Rozumiem, że potencjalną zdolność wypączkowania z siebie serii o Pike'u uznajesz za przewagę DSC nad ORV?

Co tu ma d orzeczy jakas przewaga?
Orv przewage mialo do czasu kiedy zrezygnowalo z bycia czyms oryginalnym na miare GQ
Takiemu serialowi, w takiej formie, innemu od glownego treka z oryginalna fabula w odpowiedniej atmosferze wizualnej, kibicowalabym i kibicuje caly czas.
A tak to bedzie to tylko epizod tworczy pod tytulem cos co bylo wygladem podobne do starych trekow, ale nie mialo wlasnych scenariuszy. W miare fajni bohaterowie, to nie wszystko, tak samo jak w DSC nowy wyglad i wybuchy to nie wszystko.

Co do spinoffa o Pikeu stwierdzam jedynie fakt i jak inni mam nadzieje, bo jest to jeden z tych sensowniejszych skutkow tej odslony treka.
Serii o Lorce raczej nie dostaniemy w MU czy na statku degeneratow, to dostanmy oswiezone i nieznane perypetie 10 letnich wojazy kapitana, ktory nie mial szczescia behindowo, zrezygnowano z aktora, a potem umarl przedwczesnie. Wspolczesny aktor dobrze dobrany, wpasowal sie i od razu dostal kredyt zaufania, mimo ze scenarzysci robili co mogli, zeby mu obciac jajka, zadusic feminizmem, kazac zachowywac sie jak nastolatek i umniejszyc role jako kapitana na mostku.

A na Cesarzowa przyjdzie mi czekac dwa lata o ile w ogole cos z tego wyjdzie.
A jezeli pytasz o wklad do kanonu, to tak tutaj DSC ma przewage nad Orv, bo cos do tego kanonu dolozylo w postaci kilku bohaterow, ktorych widzowie zapamietaja i moze, moze jednej historii.
Jakkolwiek Setha lubie i pojedyncze odcinki, to wciaz stoje na stanowisku, ze to jego serial zniknie w pomrokach dziejow po zakonczeniu produkcji jezeli chodzi o pamiec ogolu widzow. Fani Orv beda pamietac i pewnie ci wszyscy Trekowcy, ktorzy tylko wzdychaja, ze to tak powinien trek wygladac itp. na zasadzie nostalgii i kontrastu z DSC. DSC beda nienawidzic, ale pewnie jak z ENT kiedys znow zaczna do niego siegac, chociazby po to zeby pomarudzic na niego.

Dreamweb:
I mówi, że chętnie by się w ORV pojawił... To ja nie rozumiem, w czym problem.

Chyba w tym, ze jak pojawi sie jako manekin jakis na korytarzu, to juz nie bedzie mogl sie pojawic jako jakis sensowny admiral czy cos...
Tak samo z DSC, ale tam to mam wrazenie, ze taka przyjeli strategie, ze nie maja sie tam pojawiac aktorzy ze starych serii i bruzdzic nawet jako jakies hologramy, klony czy pradziadkowie...

Boje sie, ze rzeczywiscie DSC dotyka klatwa nazifeminizmu, czyli odgorne zalozenie, ze ma byc girlpower i mniejszoscipower na wszystkich poziomach, a nie tak jak wczesniej normalne odcinanie kuponow od goscinnych wystepow starych bohaterow. I to wplywa na to co koniec koncow widzimy na ekranie i sens czy raczej bezsens zachowania sie bohaterow.
Q__
Moderator
#55 - Wysłana: 12 Kwi 2019 16:35:06
resetta

resetta:
Co tu ma d orzeczy jakas przewaga?

Zażartowałem, bo wrzuciłaś to akurat do wątku-versusa (choć równie dobrze mógłbym to uznać za gest w moim - jako jego autora - kierunku).

resetta:
Jakkolwiek Setha lubie i pojedyncze odcinki, to wciaz stoje na stanowisku, ze to jego serial zniknie w pomrokach dziejow po zakonczeniu produkcji jezeli chodzi o pamiec ogolu widzow. Fani Orv beda pamietac i pewnie ci wszyscy Trekowcy, ktorzy tylko wzdychaja, ze to tak powinien trek wygladac itp. na zasadzie nostalgii i kontrastu z DSC. DSC beda nienawidzic, ale pewnie jak z ENT kiedys znow zaczna do niego siegac, chociazby po to zeby pomarudzic na niego.

Trudno powiedzieć... Z jednej strony serie wypchnięte z kanonu ST (AND, nawet B5) są na tle kanonicznych słabo pamiętane. Z drugiej... takie np. Firefly - choć efemeryczne - jakoś zdołało obrosnąć kultem. Z trzeciej - dalsze części "Obcych", " Predatorów", "Terminatorów", "Parków jurajskich" błyskawicznie wypadały z pamięci ogółu, co i DSC może spotkać.
Nie przewidzisz...

resetta:
Boje sie, ze rzeczywiscie DSC dotyka klatwa nazifeminizmu,

A propos... W komiksie o Saru mamy statek, na którym służy tatusiek Tilly. Pod koniec widzimy jego mostkowych - same panie. A ojca Sylvii - nie.
resetta
Użytkownik
#56 - Wysłana: 12 Kwi 2019 18:26:46 - Edytowany przez: resetta
Nie, wrzucilam czysto informacyjnie, bo dotyczylo behindow. I owszem takie ciekawostki sledze w przypadku DSC, a w przypadku ORV zupelnie nie. Moze z mniejszej checi przy tym drugim, a i tez asekuracji typu, ze jezeli to jest takie kopiuj wklej, to niech chociaz mnie zaskoczy co do fabuly wzietej do skopiowania albo cameos.
W przypadku DSC tez sie nie spoileruje, tylko znajduje takie rzeczy po odcinku i glownie przy okazji szukania czegos o Yeoh, to wyzej znalazlam ogladajac framgnety scen pojedynkow z Master Z
Jak widac zaczelo silnie medialnie sie przeplatac z nia to DSC i trek, jeszcze rok temu, to byly to glownie materialy z jej filmow z Azji czy z wyscigow, czy z dzialan spolecznych i reklam kosmetykow

Zaczynam odczuwac niechec do swiadomego umniejszania mezczyzn w serialach, a w szczegolnosci wlasnie w Treku, ktory nie powinien absolutnie dawac sie poniesc takiemu trendowi.
Oczywiscie, ze wczesniej serie byly glownie menkind, bo takie czasy, ale nawet dzis je ogladajac nie odczuwam takiej nierownosci tam w pokazywaniu roli kobiety i mezczyzny hetero i bialego jak ma to miejsce obecnie. Tak, widzialam swiadomy seksizm, ale nie pietnowalam go, a raczej widzialam jako jako cos paskudnie potrzebnego do ogladalnosci i popularnosci, bo przeciez ja tez jestem seksiarka, chetnie sobie poogladam seksizm w obu placiach na ekranie. Jednoczesnie chyba lepiej bylo spolecznie i decyzyjnie w tych zalogach. Nawet jak kobiece bohaterki byly troche tlem, to maily swoje odcinki, w ktorych blyszczaly. A w DSC zaczyna byc wlasnie wyrazne zamiatanie pod dywan tych bialych hetero oraz odbieranie im pazura jako ludziom. Naprawde nie rozumiem i nie widze jakiekolwiek potrzeby robienia z Pikea kogos, kto jest ozdoba, nie ma decydujacego zdania czy meskiej charyzmy nawet jak z lekka by ja narzucal. Niech bedzie rownie fajnym i gaszacym sarkastycznie buforem jak Cesarzowa.
Spock tam najbardziej nie daje sobie w kasze dmuchac, ale on jest alienem, wiec teoretycznie tez ktos inny niz bialy samiec i mu wolno jak pozostalym.

Zastanawiam sie co z Culberem, jako ten meski gej bardzo mi sie spodobal, ale widac, ze wylatuje z zalogi Discovery... Bylby moze oddzielnym bohaterem przygod z Pikem? Czyli zastepca, przedstepca Bonesa? Z jednej strony chcialabym tak udana kopie postaci jak w wykonaniu Urbana, z drugiej oczywiste jest, ze proba udawania przez Culbera Bonesa bedzie nietrafiona...

Mimo ze w sumie dobrze zyczylam parze gejowskiej, to jednak ciagniecie tej ich dramy jak jedno chce to drugie nie, jest cholernie meczace i obecnie z duza ulga bym przywitala jednak ich rozstanie na dobre i wyekspediowanie Stametsa na Volkan czy gdziekolwiek, a pozostawienie w maszynowni Reno na stale.

Co jak co, ale Orville absolutnie nic takiego nie moge jednak zarzucic. Tam jest szeroki wachlarz osobosci meskich i kobiecych, Ed nie jest skrajnie skapcialy, a babki nie sa stawiane jako bohaterki na piedestale. Aczkolwiek jak juz jakis dupek sie trafi, to jednak jest facetem. Do tej pory byla tylko krillowna taka, ale ona miala przeciez powody... No i Pria? Ale to tez bylo takie cameo, wynikajace tez z roli postaci z jej zawodu, a mimo wszystko dawala sie tez lubic.
Nie, chyba jednak Seth tego jednego bledu w dzisiejszych czasach nie popelnia i nie idzie w baby bez umiaru ze wszystkim, a facetow nie umniejsza ani nie robi z nich tylko drani czy glupkow czy mieczakow.

Q__:
Trudno powiedzieć... Z jednej strony serie wypchnięte z kanonu ST (AND, nawet B5) są na tle kanonicznych słabo pamiętane. Z drugiej... takie np. Firefly - choć efemeryczne - jakoś zdołało obrosnąć kultem. Z trzeciej - dalsze części "Obcych", " Predatorów", "Terminatorów", "Parków jurajskich" błyskawicznie wypadały z pamięci ogółu, co i DSC może spotkać.
Nie przewidzisz...

Tak jak bedzie, to sie okaze. Ale takie jest moje stanowisko i przekonanie, za pare lat dowiem sie czy mialam racje czy nie.
Ja za to widze przyklady na to obecnie w necie, ze ludzie nie pamietaja ENT, TOSa, DS9, ba, zobacz sam Sennica recenzuje DSC, a tak naprawde ma blade pojecie o starych seriach nawet skojarzeniowo po odcinkach, mimo ze twierdzi, ze wszystko widzial i ze ogolnie lubi. Takich ludzi jest pewnie sporo.
Sa tez wsrod trekowcow zatwardzialych ludzie, ktorzy po dzis nie ogladali B5 i nie maja nawet pojecia jak bardzo byl zwiazany behindowo z trekiem...
Fireflay jest dla mnie wlasnie tym co Orv. Na takiej zasadzie wlasnie Orv moze byc pamietane, tak jak i AND, przez grupe fanow, ktorym wlasnie ten konkretny serial, oddzielony od czegokolwiek przypadl do gustu na tyle, ze wlasnie go cholubia poprzez siermieznosc, umownosc, kiczowatosc, czy samych bohaterow.
Ja pewnie bede Orv pamietac chociazby z powodu postaci Eda, ktorego bardzo lubie, czy moze doktorki, ktora bardziej znam i kojarze na stare lata z seriali niz z DS9.
Ale szczerze watpie by inne postaci z tego serialu ze mna byly jakos wspominkowo...
Za to Lorca, Cesarzowa, Pike, a nawet Amanda czy ta dziwna cameowato Reno juz maja u mnie miejsce na stale. Szczegolnie mi sie to objawia w tym z jaka latwoscia zapamietalam ich imiona... czego w stosunku do innych nie moge osiagnac za bardzo.
W Orv tak samo. Edka pamietam, Kelly, doktorki jakos nie moge, Alare zapamietalam jak odeszla. Tally musialam specjalnie sobie z czyms skojarzyc. Izaaka tez roznie, Bortusa bez wiekszych problemow, cala reszta nadal mi sie myli i srednio po imionach, mimo ze tak, obecnie predzej sobie ich przypomne niz kogokolwiek z widomowego tego mostka drugiego planu DSC.
Q__
Moderator
#57 - Wysłana: 12 Kwi 2019 19:42:42 - Edytowany przez: Q__
resetta

resetta:
Zaczynam odczuwac niechec do swiadomego umniejszania mezczyzn w serialach, a w szczegolnosci wlasnie w Treku, ktory nie powinien absolutnie dawac sie poniesc takiemu trendowi.

Owszem, Trek relatywnie mało zawinił wobec kobiet i nie-białych, więc teraz względem białych mężczyzn nie powinien również przesadnie grzeszyć.

A jeśli chodzi o samo zjawisko, to rzecz chyba w tym, że w naszych czasach popkulturowa dyskryminacja nie była aż tak dotkliwa. Kobiety relatywnie częściej robiły za obiekt miłosnych westchnień czy tzw. odpoczynek wojownika, niż za pełnoprawne bohaterki (choć były wyjątki - X-Men, SW OT, filmy Camerona, VOY, niektóre odcinki TNG i DS9), nie-biali bywali zwykle antagonistami lub sidekickami (choć oglądało się również czarne kino i filmy z Hong Kongu/Japonii gdzie to oni brylowali), geje nie istnieli, albo robili za akcent komiczny - jak niezapomniany Pan Czesio od Lipińskiej (acz i nisza kina gejowskiego była i nie raziła, ba, czasem coś kultowego z niej na szeroki świat wyszło), ale pokazywano te wszystkie grupy z jakim takim szacunkiem (era koszmarnych karykatur żółtych i czarnych* w amerykańskich komiksach została daleko za nami). Tymczasem obecny trynd każe robić z białych samców hetero albo ciamajdy, albo villainów, albo ofiary własnego testosteronu (co jest poniekąd cofaniem się do ery Ebony White'ów, Chop-Chopów i Egg Fu, tylko a rebours, i - mimo wszystko - w nieco łagodniejszym wydaniu).

* Ci drudzy mieli zresztą więcej szczęścia.

resetta:
Naprawde nie rozumiem i nie widze jakiekolwiek potrzeby robienia z Pikea kogos, kto jest ozdoba, nie ma decydujacego zdania czy meskiej charyzmy nawet jak z lekka by ja narzucal.

Pike ogólnie jest tam b. dziwnie prowadzony, bo z jednej strony niby - zgodnie z modą - spychany na plan dalszy i rzadko ustawiany w pozycji lidera, samca alfa, decydenta, z drugiej jednak ma charyzmę, jest w centrum zdarzeń, kradnie show i robi za naczelny listek figowy, podkreślający związek DISCO ze starym kanonem. Widać, że sami nie wiedzą jak go pokazywać, między sprzecznymi priorytetami się miotając.

resetta:
z powodu postaci Eda, ktorego bardzo lubie

On jest ciekawą postacią... Twórcy sami nie wiedzą, czy ma być bardziej Trekowym herosem, czy ciamajdą, ale jakimś cudem nieźle w tym rozkroku wypada i sympatię budzi...

resetta:
Za to Lorca, Cesarzowa, Pike, a nawet Amanda czy ta dziwna cameowato Reno juz maja u mnie miejsce na stale.

Faktem jest, że DSC - mimo swoich wszelkich wad - wprowadziło sporo wyrazistych, zapamiętywalnych, bohaterów (co dla Treka nie jest taką znów normą). Inna rzecz, że może łatwiej ich pamiętać o tyle, że fabuła - o której woli się zapomnieć - ich nie przesłania?
resetta
Użytkownik
#58 - Wysłana: 15 Kwi 2019 05:47:55 - Edytowany przez: resetta
Czy ja wiem...
Przeciez sila jakichkolwiek bohaterow tkwi w tym jak nas do siebie nastawiaja z ekranu ogolnie, niezaleznie od fabul, w ktorych biora udzial.
Dlatego Edka lubie, mimo dla mnie malo akceptowalnych fabul, z kolei Isaaka znielubilam poprzez to co z nim zrobili, w sumie tez niezaleznie od glupot w fabule. Pikea lubie niezaleznie od tego, ze jednak nie zrobili go super dobrze, po prostu cos w nim jest.
I czy kiedykolwiek fabula w trekach przeslaniala jakkolwiek bohaterow?
Nawet, uwazajac, ze fabuly w Orv sa o wiele lepsze niz w DSC, czy to one jakos mocniej wplywaja na to czy lubimy bohaterow?
Moze predzej na to, ze ich nie lubimy...
A dostrzec ich po prostu ot tak, mozemy i bez fabuly niekiedy za sam wyglad czy jakies jedno trafnie rzucone zdanie, cameo...
Po prostu chyba w obu serialach poszczegolne postaci sa w miare dobrze skonstruowane czy pokazane pod pewnymi wzgledami tak, ze od razu je polubilismy lub znienawidzilismy. Najgorzej jak sa nijak podane i sa nam obojetne, jak utleniona zaloga mostka DSC.
Airiam z jakiegos powodu zauwazono i polubiono od razu, chyba poprzez wyglad, podobnie jest z Pikem...
Z kolei Saru lub Tilly zasluzyli sobie na to czy owo charakterem.
Cesarzowa zdecydowanie charyzma, pewnym humorem i dla mnie i czesci innych widzow sentymentem do aktorki...
Lorca obiema cechami, moze nawet trzema. Charyzma, aktorem, w miare dobrze prowadzona postacia i nawet na koncu ta fabula, w ktorej bral udzial w pewnym stopniu.
A Picarda za co polubiono? Bo ja za aktora, za wyglad, GLOS, a charakter mial dosc paskudny na poczatku, potem dla niektorych byl zbyt odlegly, zimny, ostrozny czy po prostu za stary...
LOL jak mowiles sam aktor nie akceptowal go do konca takim jakim go stworzyl wraz z tworcami i potem poszedl w kirkowatosc, nawet nie znajac TOSa...

Ja tam uwazam, ze fabuly sobie, a bohaterowie sobie.
Pewnie jest milion idywidualnych kryteriow, ktore wplywaja na to, ze bohaterow dostrzegamy, lubimy, nie lubimy. Juz poprzez samo nielubienie aktora za to jakim jest czlowiekiem, czy nielubienie serialu ogolnie, mozna tez twierdzic, ze bohaterowie sa do niczego.
Zobacz jak wiele osob nie lubilo Kima albo lubilo Doca, jaki w tym udzial mialy fabuly, ktore w przypadku VOYa uwaza sie za srednie?
Ja bym mogla powiedziec to samo o DS9, prawie zadna fabula mnie tam nic nie przeslonila, a takiego Odo nie lubie, mimo lubienia aktora, Ferengi polubilam, mimo ze NG nie lubilam, Dax nie lubilam cokolwiek by robila, a Kire lubilam chocby w najglupszej fabule brala tam udzial, a brala...

A wracajac do wykonania seriali...
Meczac sie dzisiaj z wyciagnieciem danych z archiwum skypea, z nostalgia i wkurwem wspominalam stare dobre czasy kiedy mozna bylo takie rzeczy zapisac sobie spokojnie co jakis czas na wlasnym dysku, a teraz juz nie i wszystko w tych cholernych chmurach i jezcze sie kasuje samo co jakis czas...
No i kochani, w jaki sposob niby Gordon i jemu wspolczesni sobie te dane rozne z telefonu panienki mogli ogladac? Ja rozumiem jeszcze jakies zdjecia moze, ale kto w 2015 i dzisiaj trzyma te gigabajty danych w telefonie, ktory nawet z dodana pamiecia dodatkowo ledwo zipie?
I to jeszcze taka spolecznosciowa, typowa panienka?
W zapisy czatow nie wierze, a wszystkie inne spolecznosciowki, to przeciez net, serwery zewnetrzne. Nawet jakby istnialy jeszcze w przyszlosci, a mam nadzieje, ze te raki zdechna, to nie byli w poblizu stacji kosmicznej z serwerem fejsbuczka g.
Rozmawiala glownie smsami? W 2015?
Nie mowiac juz o tym, ze nikt normalny takiego telefonu bez wyczyszczenia wiekszosci danych, rozmow itp. nie oddalby do kapsuly, bo moglaby byc otwarta jeszcze przez wspolczesnych zlodziei albo ze zwyklego wstydu...
Sama bylam w posiadaniu kilku telefonow z recyklingu i trafialy mi sie tam rozne dane, ktorych byc nie powinno chyba tylko wtedy jak telefon byl kradziony... Czyli jakie ksiazka adresowa to na pewno, maile, pliki, ale zero zapisanych czatow jakichkolwiek...
Swoja droga mogliby po prostu otwierac groby, bo przeciez od wielu lat wklada sie truposzom od trumien telefony g.
No i tekst, ze takie znalezisko jest rarytasem, to bardzo slaby byl. Jeszcze pewnie za 500 lat beda sie walaly te elektroniczne smieci razem z kostkami pamieci... Smieszne bylo, ze w ogole sie zajmowali obudowa tego telefonu i caloscia, a nie bebechem.

Tak, wiem, umownosc i w ogole ku wznioslosci poruszanego problemu heh, ale jednak jak sie zastanowic, to cokolwiek razace i mozna bylo odrobine, to olanie realiow zmniejszyc.
Tak samo przeciez polewke mamy dzis z zachwytami jakas smieszna pojemnoscia, w TOSie to byly mb, w DSC Saru rzucil jakas objetoscia, a siec wytykala palcami mowienie o SQL injection (If Memory Serves)...
Dreamweb
Użytkownik
#59 - Wysłana: 15 Kwi 2019 14:37:40
resetta:
Chyba w tym, ze jak pojawi sie jako manekin jakis na korytarzu, to juz nie bedzie mogl sie pojawic jako jakis sensowny admiral czy cos...

Niekoniecznie, zawsze może się pojawić np. najpierw jako obcy pod toną charakteryzacji, a za drugim razem jako człowiek albo ktoś bardziej człowieka przypominający, albo z zupełnie inną charakteryzacją. Były takie przypadki w ST więc nic nowego. I nie mam na myśli takich odtwórców stu różnych ról jak Jeffrey Combs, ale np. takie przypadki jak J.G. Hertzler co grając "normalnie" Martoka pojawił się w jednym odcinku jako zmiennokształtny i prawie nikt go nie poznał.

resetta:
Tak samo z DSC, ale tam to mam wrazenie, ze taka przyjeli strategie, ze nie maja sie tam pojawiac aktorzy ze starych serii i bruzdzic nawet jako jakies hologramy

Tudzież na takie gościnne występy nie pozwalają ograniczenia prawne DSC, o których nieraz już tu mówiono...

resetta:
Zastanawiam sie co z Culberem, jako ten meski gej bardzo mi sie spodobal, ale widac, ze wylatuje z zalogi Discovery...

Ja bym z tym wylatywaniem poczekał do końca sezonu, Stamets też mówił że odchodzi na Vulcan, a został. Jeszcze może nastąpić między nimi wielkie pojednanie i obaj zostaną...

resetta:
ale kto w 2015 i dzisiaj trzyma te gigabajty danych w telefonie, ktory nawet z dodana pamiecia dodatkowo ledwo zipie?

No niekoniecznie, jednak w telefonach i na ich kartach pamięci zapisują się zdjęcia które robisz, SMSy też w telefonie albo na karcie SIM, poza tym jak masz jakiś mobilny Outlook czy coś takiego do maili, to i przynajmniej częściowo te maile Ci ściąga do pamięci telefonu... Na pewno jest co pooglądać/poczytać w takim telefonie nawet bez łączenia się z siecią.

resetta:
nikt normalny takiego telefonu bez wyczyszczenia wiekszosci danych, rozmow itp. nie oddalby do kapsuly

Ale ona właśnie mówi na tym filmiku na początku, że specjalnie oddaje ten telefon ze wszystkimi danymi, bo jak ktoś to przeczyta to ona i tak już od dawna nie będzie żyła, więc co jej za różnica. Jakby oddała "goły" telefon to byłby tylko przedmiot, a jej właśnie chodziło o to, żeby ludzie z przyszłości się o niej czegoś dowiedzieli jako o człowieku, widać że potraktowała to jako taką zabawę ale i wyzwanie, że się nie boję, tylko oddam telefon z całą pamięcią.

resetta:
Sama bylam w posiadaniu kilku telefonow z recyklingu i trafialy mi sie tam rozne dane, ktorych byc nie powinno chyba tylko wtedy jak telefon byl kradziony

Mi kiedyś ukradli telefon... I potem się znalazł, policja mi go oddała (tak, to się jednak zdarza ). No i w międzyczasie na tym telefonie pojawiły się nagrania głosowe nowego właściciela, które z całą pewnością nie były przeznaczone dla osób z zewnątrz. To zresztą ciekawa sprawa, może o niej kiedyś opowiem.

Mi się z kolei zdarzało parę razy sprzedawać albo oddawać za darmo stary telefon i wówczas zawsze przedtem czyściłem wszystko, do zera.

resetta:
No i tekst, ze takie znalezisko jest rarytasem, to bardzo slaby byl. Jeszcze pewnie za 500 lat beda sie walaly te elektroniczne smieci razem z kostkami pamieci...

No nie wiadomo... Jeśli nastąpiła w międzyczasie 3 wojna światowa, czy jakaś zagłada nuklearna... To jednak sporo z nich mogło ulec unicestwieniu.
resetta
Użytkownik
#60 - Wysłana: 15 Kwi 2019 19:28:46 - Edytowany przez: resetta
Combs, to az tylu tam nie zagral. Juz go przebil w DSC ten co gral doroslego syna Voqa :P

No chyba, ze taki ukryty, ale odnioslam wrazenie, ze on mowi z pozycji jasnego pokazania siebie i geby, a nie jak te slonie trabalskie czy kwiatek willisa...

Tak, zostaja jakies pliki, ale NIE w takich ilosciach, dzieki ktorym mozna potem stworzyc symulacje, nie w ilosciach, ktore przecietna spolecznosciowa kobieta zasypuje bazy. No nie wierze, ze realnie tacy ludzie ograniczaja sie do pamieci telefonu. Moi rodzice, nie majacy zadnych kont spolecznosciowych z powodzeniem pozapelniali po 7 giga pamieci w telefonach zdjeciami z domu, wakacji itp...
Technicznie, realnie, to jest przeciez smieszna ilosc do stworzenia jakiegos CGI... Obecnie jak sie skanuje, to sa jakies potworne ilosci informacji graficznej... Nie ujmuje nic super osiagnieciom technologii przyszlosci w Orville, ale sadze, ze realnie mieliby trudnosc wlasnie w te strone, ze maja mozliwosci, ale materialu wyjsciowego za malo z samego telefonu. Tak, wiem, licencja poetyczna i nie skupiamy sie na takich duperelach ani tu, ani w trekach, ale podyskutowac o realiach mozna.
Napisalam o kasowaniu danych wlasnie z punktu widzenia przecietnej osoby obecnie, w XXI wieku. Ludzie juz maja hopla od jakichs min 15 lat co do ukrywania informacji z jednej strony, a do dzielenia sie prywata gdzie moga. Jest taki dziwny dualizm - tak, to wrzuca wszystko na net, bo wydaje im sie, ze anonimowo i zapominaja, ze on nie zapomina, a jednoczesnie kiedy pozbywaja sie takich urzadzen, maja sie gdzies zarejestrowac, to kasuja co sie da.
Jej moglo nie zalezec, ale jakby byla troszke bardziej inteligentna i nie zachowywala sie pod fabule, to by obawiala sie wlasnie wpadniecia telefonu w czyjes rece wczesniej niz za 500 lat.


No moze byla wojna... Ale nic do tej pory w fabule Orv na to nie wskazuje. Bohaterowie komentuja przywary XX i XXI wieku, ale nic ani slowa, ze mieli taki okres przejsciowy jak w treku...
Troche idotyczne jest, ze telefony z XXI wieku sa rzadkoscia, a wiedza o realiach zycia ewenementem, a jednoczesnie sobie odtwarzaja bez wpadek w holodeku lata 40...
W Treku to tez bylo dosc idiotyczna, szczegolnie, ze tam te wojne miales faktycznie, a jednak super bazy szczegolowe przetrwaly az do czasow siegajacych starozytnej Grecji..., mimo ze okres wojenny konca XXI wieku byl opowiadany jakos tak dziwnie, raz ze w pomrokach dziejow jakby - Sad nad ludzkoscia Q, raz znow wlasnie z bardzo szczegolowymi danymi - Pierwszy kontakt czy wycieczka Sisco w przeszlosc i zabicie kluczowej postaci historycznej...

I zobacz jak to mi sie gryzie z odcinkiem o kosmicznym zoo, gdzie mieli od kija materialow popkulturowych, telewizyjnych, ale udawali glupa w odcinku z telefonem, no bo imperatyw scenariuszowy i kijek tam kanon z pierwszego sezonu...
I na pewno nie uwierze w zapisy czatow w pamieci podstawowej.

Gdyby mi bardzo zalezalo, moglabym zrobic eksperyment. Udostepni iles tam czatow ircowych i spprzed 10 lat i czy komus wspolczesnie udaloby sie na ich podstawie stworzyc nie tylko trafny, ale w ogole obraz psychologiczny uczestnikow, zwyczajow. Zgaduje, ze wlasnie pierwsze na czym by polegl, to niemoznosc zrozumienia slangu
 Strona:  ««  1  2  3  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Discovery vs The Orville, czyli pomysł a wykonanie

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!