USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Star Trek: Uncharted
 Strona:  ««  1  2  3  4  5 
Autor Wiadomość
Picard
Użytkownik
#121 - Wysłana: 7 Wrz 2015 12:19:38 - Edytowany przez: Picard
Q__:
2. Fabuła osadzona jest w XXV wieku (by uniknąć nadpisywania i pójść krok naprzód), ale - prawdopodobnie - w Abramsverse, by uniknąć pętania się starym kanonem.

Q__:
używane będą rozmaite drony i roboty

http://reactionimage.org/img/gallery/453038722.jpg
Q__
Moderator
#122 - Wysłana: 7 Wrz 2015 17:26:28 - Edytowany przez: Q__
Picard

w temacie Abramsverse mogę pojąć, tak masz... (Zresztą w zasadzie Abramsverse zawiodło o tyle, ze - mimo b. dobrego początku z Kelvinem i Robau nie przyniosło żadnego godnego uwagi nowego otwarcia, wbrew temu na co miewano nadzieję, jedyną jego przewagą może być chyba to, że nie zostało zaśmiecone przez pomysełkowość ery Bragi, ale też - z drugiej strony - nie posiada tych solidnych fundamentów technologicznych, które w Prime Timeline kładli Probert ze Sternbachem i Okudą, musiałoby je dopiero zasymilować, co może być trudne, bo dość bezładnie się zaczęło...)

Ale drony i roboty? Rozmawialiśmy już, że TNG pokazywało je nam tak rzadko z racji budżetu głównie. Wspominałeś wtedy o exocompach* - przecież one są idealnym punktem wyjścia do Trekowych dron i robotów (i sądzę, że Gummelt to wie).

* jak kto nie pamięta:
http://en.memory-alpha.wikia.com/wiki/Exocomp

BTW. zakładam, że czytałeś podstronę strony Uncharted poświęconą technologii, a nie oceniasz w ciemno?

(Mnie tam. np. bardzo się podobało łączenie technologii jakich swego czasu domagał się Mav z klasyczną Treknologią jakiej bronisz - uzbrojenie Transportujące się na stroje hazard teamów w razie potrzeby, roboty przechowywane w buforze Transportera dla zaoszczędzenia miejsca. W końcu Gummelt, ten od Elite Force, to wymyślił...*)

* i zdaje się, choćby po czasie tegoż projektu powstawania, że pisał ów scenariusz pierwotnie pod Prime Timeline, tylko "taktycznie" założenia zmienił, widząc, ze wytwórnie upierają się przy Abramsverse...
Picard
Użytkownik
#123 - Wysłana: 7 Wrz 2015 20:19:03 - Edytowany przez: Picard
Q__:
mimo b. dobrego początku z Kelvinem i Robau

Nigdy nie rozumiałem twojej fascynacji tym panem; facet ma odrobinę ciemiajszą skórę, ale nic nie wiemy o jego korzeniach etnicznych, a jego poświęcenie niczym się nie różni od śmierci pierwszego lepszego redshirt'a. Oto serial w jakim ten pan powinien występować:
http://orig14.deviantart.net/172f/f/2014/261/6/3/star_trek_redshirt__6____the_walking_dead_by_gazomg-d7zmqwx.jpg
Ale jak go lubisz to go lubisz, i nic co powiem tego nie zmieni więc nie będę strzępił klawiatury na próby przekonania Cię o nijakości wspominanej postaci. Przejdźmy więc do meritum...

Plusy:
- inna galaktyka inni, nowi obcy. Czyli element eksploracyjny, którego nie było tak długo, był by w końcu obecny.
- inna galaktyka cdn. fakt, że akcja będzie się działa poza drogą mleczną oznacza, że będzie to soft reboot, na podobieństwo Mass Effect Andromeda - pomysł o tyle ciekawy bo pozwala odżegnać się od bagażu przeszłości, jednocześnie niekoniecznie czyniąc ową przeszłość null and void - jeśli nie będzie żadnych nawiązań do filmów Abramsa i wydarzeń tam przedstawionych, można nawet udawać, że serial dzieje się w prime timeline i wszyscy będą szczęśliwi. Pod warunkiem, że ton serialu nie będzie zbliżony do tonu produkcji J.J'a...
- tematyka społeczna; transgender - gender bender nie podoba mi się tylko w kontekście Ghostbusters - , Arabowie niczym Chekov...chociaż wolał bym aby to nie byli muzułmanie, o czym szerzej napisze później.
- nowe, futurystyczne technologię: dziesięciokrotnie wydajniejsze źródło zasilania nawiązujące do artificial quantum singularity, używanych przez Romulan, generator białych dziur, czy jak tam nazywałeś te bramy a'la Mass Effect?

Minusy:
- Muzułmanie. Z jednej strony cieszę na powrót komentarza społecznego do Treka - ich pojawienie się może być tym samym czym było występowanie Chekova w TOS ; wówczas Rosjanin, z ZSRR na mostku USS Enterprise był rewolucyjnym i wiele znaczącym pomysłem. Zgadzam się, że umieszczenie Arabów na jednostce Floty, mogło by nieść za sobą takie samo przesłanie, ale wolał bym żeby nie byli to Muzułmanie. Z paru względów. Po pierwsze: częściowo zgadzam się, z Lawrencem Kraussem, że religia ma w sobie wpisaną nietolerancje i Roddenberry zdawał sobie z tego sprawę, stąd taka ognista mowa Picarda przeciw religii wTNG Who watches the watchers. A losy ludzi pokroju Sokratesa, Galileusza czy Hypatii z Aleksandrii, są dowodem na to, że się co do tego nie mylę... A jeśli sporządzić by kompilacje the best of Islam, tylko z kilkunastu ostatnich lat, to wyszła by nam prawdziwie przerażająca składanka... Dlatego, nie sądzę by zinstytucjonalizowana, ziemska religia kiedykolwiek dała się pogodzić z wizją Roddenberryego. Sorry, Winnetou! Dwa: przetaczałeś słowa Sisko, aby bronić tolerancji religijnej w XXIV wieku... OK, istnieje jednak poważna różnica pomiędzy wiarą Bajoran, a wierzeniami wyznawców Mahometa, i nie trudno ją dostrzec. Wiara w Proroków jest wiarą globalną! To samo zresztą tyczy się przytoczonych przez Ciebie wierzeń Klingonów itp. Nie można tego samego powiedzieć, o Islamie - no, chyba, że chcesz imputować, że w XXV wieku opisanym przez serial Uncharted, jest to wiara powszechna na całej Ziemi? Jeśli zaś tak nie jest, to trzeba założyć, że ludzie wciąż żyją, podzieleni swoimi drobnymi, ideologicznymi sporami, że niczego się nie nauczyliśmy. Zinstytucjonalizowana religia była na Ziemi, opisanej przez Roddenberryego, tym samym czym był kapitalizm - reliktem przeszłości. Nawet nie wyobrażasz sobie jak wielką puszkę pandory otwiera obecność muzułmanów w XXV wieku; w najlepszym razie możesz spodziewać się kosmicznych świadków Jehowy latających od stacji kosmicznej do stacji, pytających się ,,grzecznie" czy przyjąłeś już Jezuska, do swojego serduszka. W najgorszym razie spory pomiędzy autorytetami religijnymi, a nauką, spory pomiędzy wyznaniami poszczególnych religii i wynikającymi z nich konfliktami różnej maści itp. wciąż są obecne. Jak to powiedział Picard: Horrifying! Wybacz ale nie da się tego pogodzić z wizją Roddenberryego. Na obronę tego pomysłu przytaczałeś także przykład Chakotay'a praktykującego jakieś tam indiańskie wierzenia. Zgoda, ale zauważ też, że to było odstępstwo od normy, a nie norma - pokaż mi chociaż jednego, poza nim Ziemianina, który praktykował by jakąkolwiek religie... to, że białe kruki istnieją nie oznacza, że każdy kruk jest biały... Inna rzecz, że Chakotay był przedstawicielem nigdy nie zdefiniowanego, indiańskiego ludu, o nigdy jasno nieokreślonej religii - w sumie jego wiara nie była mniej wymyślona niż wierzenia Klingonów, więc jego postać był neutralna światopoglądowo. Nie można tego samego powiedzieć, o wyznawcach Mahometa; jeśli masz ich to musisz mieć też Chrześcijan, Żydów itp, itd. Ponownie: Horrifying! Przytaczałeś też przywiązanie Jean-Luca do francuskiej tradycji czy afroamerykańskie korzenie Sisko, aby bronić Muzułmanów w Treku, mówiąc, że to dowód na przywiązanie do przeszłości i różnorodność obecną w ST. Sorry, ale kultura i religia to nie to samo - ludzie są znaczenie bardziej otwarci na inne kultury niż na inne religie; zwróć chociażby uwagę na to, że sami dyskutujemy tu o serialu made in USA a taki MarcinK jest wielbicielem szeroko pojętej pop-kultury japońskiej, a mimo to chyba żadne z nas nie stało się przez to mniej polskie- wciąż możemy słuchać Chopina i jeść schabowego. Dla kontrastu poproś Chrześcijanina aby pomodlił się w buddyjskiej świątyni - to nie przejdzie... Kultury wzajemnie się nie wykluczają, a wręcz przeciwnie; w globalizującym świecie, coraz częściej będą się ze sobą przenikać. Natomiast religie to wzajemnie wykluczające się propozycje - religie dzielą, nie łączą. Jak powiedziałem to jest: Horrifying!

- Technologie w stylu drony i inne tatałajstwo. Nie lubię tego pomysłu bo strasznie postarza on daną produkcje. Ktoś kto opowiada się za ich wprowadzeniem wykazuje się krańcowym deficytem wyobraźni i brakiem wiedzy historycznej; to tak jakby ktoś w XIX wieku upierał się, że za dwieście, trzysta lat ludzie wciąż będą używali silników parowych i lamp Łukasiewicza, bo przecież w ich czasach to był technologiczny hit! To tak jak z product placement Noki w filmie Abramsa - napewno ta marka dotrwa do XXIII wieku, ups, Nokia it's dead Jim!

- Abramsverse. Każda produkcja z osadzona w tym uniwersum będzie obciążona bagażem spuścizny po Abramsie; pewnej wizji superheroicznej opowieści, od której nie można się odżegnać, że już o konkretnych pomysłach z dziedziny nauki i techniki nie wspomnę: supernowa niszcząca galaktykę, czerwony glut w magiczny sposób tworzący czarne dziury, ludzie oddychający i wymachujący mieczami w stratosferze itp,itd.

- Nawiązania do Elite Force - bo gra może i zabawna, ale w sumie durna - typowy FPS, a to nie jest poziom do którego Trek powinien aspirować.
Mav
Użytkownik
#124 - Wysłana: 7 Wrz 2015 20:30:11 - Edytowany przez: Mav
Picard:
- Technologie w stylu drony i inne tatałajstwo. Nie lubię tego pomysłu bo strasznie postarza on daną produkcje. Ktoś kto opowiada się za ich wprowadzeniem wykazuje się krańcowym deficytem wyobraźni i brakiem wiedzy historycznej; to tak jakby ktoś w XIX wieku upierał się, że za dwieście, trzysta lat ludzie wciąż będą używali silników parowych i lamp Łukasiewicza, bo przecież w ich czasach to był technologiczny hit!

Niesamowite. Fan SF i to niby ambitnego, jednym machnięciem ręki wrzuca robotykę do kosza i twierdzi, że SF w którym pojawią się rozmaite roboty jest przestarzałe... Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać

Picard:
a jego poświęcenie niczym się nie różni od śmierci pierwszego lepszego redshirt'a

Zamiast redshirtów mogliby wysyłać roboty zwiadowcze, sterowan także w formie awatarów VR, no ale przecież to by bylo strasznie prymitywne, uwsteczniające, niech ludzie w sweterkach narażają życie

Dobrze, że wróciłeś, trochę mi to humor poprawiło
MarcinK
Użytkownik
#125 - Wysłana: 7 Wrz 2015 20:54:04
Mav:
Niesamowite. Fan SF i to niby ambitnego, jednym machnięciem ręki wrzuca robotykę do kosza i twierdzi, że SF w którym pojawią się rozmaite roboty jest przestarzałe... Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać

Ja jestem w stanie to zrozumieć. Po co komu drony zwiadowcze skoro urządzenie wielkości gameboya doskonale skanuje okolicę?
Mav
Użytkownik
#126 - Wysłana: 7 Wrz 2015 21:39:09 - Edytowany przez: Mav
MarcinK:
Ja jestem w stanie to zrozumieć. Po co komu drony zwiadowcze skoro urządzenie wielkości gameboya doskonale skanuje okolicę?

Po co? A ile to razy ginęli załoganci z away team'ów? Ile razy załoga wpadała w tarapaty na misjach planetarnych? Porwania, zabójstwa, skażenie itd. Ile razy wysyłali sweterkowiczów na jakiś uszkodzony okręt, żeby kogoś ocalić, co groziło ich śmiercią, bo okręt się rozpadał?

Wszystkie te problemy rozwiązują roboty. Także Trek nie ma żadnych argumentów na swoją obronę, żadnych. W zasadzie multikrotnie się ośmieszył sweterkowym away team.
Picard
Użytkownik
#127 - Wysłana: 8 Wrz 2015 00:19:49
MarcinK:
Ja jestem w stanie to zrozumieć. Po co komu drony zwiadowcze skoro urządzenie wielkości gameboya doskonale skanuje okolicę?

Dokładnie. Na pana M. natomiast nie marnował bym czasu, ja jego wypowiedzi nie czytam bo rozmowy z nim przypominają mi walenie głową w ścianę, nie ma sensu.
Mav
Użytkownik
#128 - Wysłana: 8 Wrz 2015 00:50:48 - Edytowany przez: Mav
Picard:
Dokładnie

Hahaha wiadomo, sweterkowe ekipy wypadowe z wysoką śmiertelnośćią to dopiero nowoczesna przyszłość. Masakra, naprawdę Twoje posty poprawiają mi humor Ale i też przeraża mnie trochę taki brak wyobraźni, zerowa logika w myśleniu.
Q__
Moderator
#129 - Wysłana: 8 Wrz 2015 01:40:59 - Edytowany przez: Q__
Picard

Picard:
jego poświęcenie niczym się nie różni od śmierci pierwszego lepszego redshirt'a

Być może, ale czy poświecenie redshirtów nie jest bohaterstwem? Czy nie buduje heroicznego obrazu całej Floty? Czy życie - dobrowolnie oddane na służbie, bo też na służbę z własnej woli wstąpili, znając możliwą cenę - Roberta Tomlinsona, Vandi Richards, Petera Prestona, Sito Jaxy nic nie znaczyło?

Nie powiesz chyba, że ideały Treka oznaczają skrajną pogardę dla życia załogantów GF...?

Picard:
element eksploracyjny, którego nie było tak długo

W VOY i ENT jednak się pojawiał. Choć, fakt, to już dekada...

Picard:
jeśli nie będzie żadnych nawiązań do filmów Abramsa i wydarzeń tam przedstawionych, można nawet udawać, że serial dzieje się w prime timeline i wszyscy będą szczęśliwi. Pod warunkiem, że ton serialu nie będzie zbliżony do tonu produkcji J.J'a...

Indeed. I to cieszy.

Picard:
tematyka społeczna; transgender - gender bender nie podoba mi się tylko w kontekście Ghostbusters - , Arabowie niczym Chekov

Znów zgoda. Trek od początku poruszał kontrowersyjne tematy społeczne (w jasno określony przez Roddenberry'ego sposób) i powinien nadal.

Picard:
nowe, futurystyczne technologię: dziesięciokrotnie wydajniejsze źródło zasilania nawiązujące do artificial quantum singularity, używanych przez Romulan, generator białych dziur, czy jak tam nazywałeś te bramy a'la Mass Effect?

Bramy kojarzyły mi się raczej ze StarGate. A co do źródła zasilania to nie ma nim być nijaki generator białych dziur, a biała dziura (hipotetyczna odwrotność czarnej dziury, odmiana Osobliwości nie pochłaniająca, a emitująca "znikąd" - może nawet wciągniete z innego wszechświata - gigantyczne ilości materii/energii...).

Picard:
Nawet nie wyobrażasz sobie jak wielką puszkę pandory otwiera obecność muzułmanów w XXV wieku; w najlepszym razie możesz spodziewać się kosmicznych świadków Jehowy latających od stacji kosmicznej do stacji, pytających się ,,grzecznie" czy przyjąłeś już Jezuska, do swojego serduszka.

Kiedy to wszystko zależy od wykonania... Religia pokazana jako sprawa b. prywatna (zredukowana do krzyża na ścianie kajuty kapitana Martina w debiutującym właśnie Saladinie i plemiennych rytuałów Chakotay'a), a zarazem kwestia wyborów filozoficznych dokonanych w podstawowo-abstrakcyjnych sprawach (tu znów kłania się - prawdopodobnie roddenberry'owski - rev. Bem z AND), w dodatku zaprezentowana jako wybór mniejszości raczej, niż większości, bohaterów (jeden na co którąś załogę) wydaje mi się w pełni do pogodzenia z ideową warstwą ST...

Sporo też zależy od tego jak ów islam na ekranie zostanie zaprezentowany, bo jeśli faktycznie jako kwestia paru odruchów/rytuałów i pretekst do paru filozoficznych dyskusji z współzałogantem-ateuszem, to ja w tym widzę zysk, nie szkodę, dla Treka.

Picard:
Inna rzecz, że Chakotay był przedstawicielem nigdy nie zdefiniowanego, indiańskiego ludu, o nigdy jasno nieokreślonej religii - w sumie jego wiara nie była mniej wymyślona niż wierzenia Klingonów

I tak, i nie... Trekowe/okołoTrekowe religie niekoniecznie są taką abstrakcją - Chakotay zdaje się wyznawać - jak pisałem - jakiś XXIVwieczny peyotyzm, a znów w/w rev. Bem wyraźną mieszankę zinstytucjonalizowanego chrześcijaństwa z taoizmem...

Picard:
Technologie w stylu drony i inne tatałajstwo. Nie lubię tego pomysłu bo strasznie postarza on daną produkcje. Ktoś kto opowiada się za ich wprowadzeniem wykazuje się krańcowym deficytem wyobraźni i brakiem wiedzy historycznej; to tak jakby ktoś w XIX wieku upierał się, że za dwieście, trzysta lat ludzie wciąż będą używali silników parowych i lamp Łukasiewicza, bo przecież w ich czasach to był technologiczny hit!

Poczekaj... Po pierwsze Mav ma tu b. mocne argumenty, nad którymi nie masz się co prześlizgiwać, bo siły od tego nie stracą...
Mav:
Zamiast redshirtów mogliby wysyłać roboty zwiadowcze, sterowan także w formie awatarów VR, no ale przecież to by bylo strasznie prymitywne, uwsteczniające, niech ludzie w sweterkach narażają życie

Mav:
A ile to razy ginęli załoganci z away team'ów? Ile razy załoga wpadała w tarapaty na misjach planetarnych? Porwania, zabójstwa, skażenie itd. Ile razy wysyłali sweterkowiczów na jakiś uszkodzony okręt, żeby kogoś ocalić, co groziło ich śmiercią, bo okręt się rozpadał?
Wszystkie te problemy rozwiązują roboty. Także Trek nie ma żadnych argumentów na swoją obronę, żadnych. W zasadzie multikrotnie się ośmieszył sweterkowym away team.

Po drugie masz tu przeciw sobie najlepsze tradycje SF (cytowałem "Niezwyciężonego"*, linkowałem fragment drugiego "Obcego"), której autorzy wyraźnie pokazują, że zwiad trzeba przeprowadzić jak najbezpieczniej - przebadać napotkaną planetę, zabezpieczyć teren zanim stanie na nim noga załogantów**. (Co innego jak się leci z dyplomatyczną wizytą na zaprzyjaźnioną planetę.)

* http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=5&topic=3232&page=1#msg271355

** BTW. jeśli chodzi o bezpieczeństwo to nawet admirał Thrawn z SW wolał mieć po swojej stronie dwie droideki...

Oczywiście, nie mam też nic przeciwko Trekowi obywającemu się bez robotów i dron, pokazującemu - jak chcesz - że są zbędne i przestarzałe. Ale jeśli tak, to niech takie będą w istocie, niech widzimy, że GF jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoich zwiadów... oraz dzięki jakim konkretnie technologiom to osiąga. Niech ta w/w przestarzałość wynika w sposób logiczny z prawdy ekranu, z zachowaniem reguł dobrej SF.

Inaczej mamy albo jawnego arcyburaka, albo też - jeśli postanowisz się przy tym uprzeć, twierdząc, że to cenna część trekowego dziedzictwa - argument na rzecz nieludzkości GF z lubością szafującej życiem swoich ludzi/"ludzi"...*

* Nie wiem czy pamiętasz jeden z esejów z "Boarding the Enterprise", dowodzący na podstawie tego typu kfiatków, że w UFP obowiązuje skrajny darwinizm społeczny... Takiej wizji Federacji chcesz?

Picard:
Nawiązania do Elite Force - bo gra może i zabawna, ale w sumie durna - typowy FPS, a to nie jest poziom do którego Trek powinien aspirować.

Z drugiej strony - najwyżej (także w fandomie) ceniona gra ST do dzisiaj. I bardzo zmyślna od strony technologicznej.

ps. Całkiem OT: oglądałeś może "Prelude to Axanar" i Renegades? Jestem ciekaw Twojej opinii o nich...

MarcinK

MarcinK:
Ja jestem w stanie to zrozumieć. Po co komu drony zwiadowcze skoro urządzenie wielkości gameboya doskonale skanuje okolicę?

Skanuje tak dokładnie, że potem solny wampir wysysa załogantów w krzakach. No i bywa, że redshirt ginie akurat wtedy, gdy wyciąga rękę z tricorderem i zabiera do skanowania...

Poza tym wszystko jeszcze zależy od rozmiaru okolicy - czujniki dalekiego zasięgu używają - wedle słów samego Roddenberry'ego - automatycznych mikroskopijnych dron/sond.

Picard
Mav

Picard:
Na pana M. natomiast nie marnował bym czasu, ja jego wypowiedzi nie czytam bo rozmowy z nim przypominają mi walenie głową w ścianę, nie ma sensu.

Mav:
Masakra, naprawdę poprawia mi to humor Ale i też przeraża trochę taki brak wyobraźni, zerowa logika w myśleniu.

Panowie, Panowie... Jak już musicie się tak bardzo kochać, czyńcie to mniej hałaśliwie .
Picard
Użytkownik
#130 - Wysłana: 8 Wrz 2015 11:45:18 - Edytowany przez: Picard
Q__:
Nie powiesz chyba, że ideały Treka oznaczają skrajną pogardę dla życia załogantów GF...?

Nie, ale nie widzę żadnego powodu aby wyróżniać tego właśnie pana, bo niczym specjalnym od redshirta się nie różnił. Co innego śmierć dajmy na to, takiego Spocka - jego znaliśmy przez lata, zdążyliśmy się do niego przywiązać, więc jego zgon, bardziej rezonował na poziomie emocjonalnym. No i na intelektualnym też - bo śmierć ta w jasny sposób wynika z utylitarystycznego przesłania filmu, jak i wiąże się z tym no-win scenario, o który mowa była przez cały film. Na tym tle śmierć tego pana z $tar trek 2009, to tylko statystyka.

Q__:
W VOY i ENT jednak się pojawiał. Choć, fakt, to już dekada...

Tak, ale nie o ich pisałem.

Q__:
Znów zgoda. Trek od początku poruszał kontrowersyjne tematy społeczne (w jasno określony przez Roddenberry'ego sposób) i powinien nadal.

Dlatego też wątek transgender umieściłem w plusach. Jestem za.

Q__:
Bramy kojarzyły mi się raczej ze StarGate.

Można i tak, ale mi od razu na myśl przyszły do mass effect relays:
https://33.media.tumblr.com/b4ac2c2422bca9bbf716c3cf374d0a5f/tumblr_ni4yosY2Uq1smwj1yo1_500.gif

Q__:
Kiedy to wszystko zależy od wykonania... Religia pokazana jako sprawa b. prywatna...

Wiesz, na ironie zakrawa fakt, że odcinek, z którego pochodzi cytat z Sisko, który przytoczyłeś, a który rzekomo miał stanowić obronę pomysłu umieszczenia Muzułmanów w Treku, opowiada prawie w całości o konflikcie wiary z nauką. W DS9 In the Hands of the Prophets, Keiko w publicznej, świeckiej szkole użyła jednego, niewinnego określenia: wormhole aliens, i od ręki spotkała się z negatywnym odzewem ze strony wierzących. Takie konflikty jak ten są zwyczajnie nieuniknione, jeśli mamy do czynienia z jakąkolwiek, zinstytucjonalizowaną religią, bo ona jest wszędobylska. Jak nic przypominają się obrońcy krzyża Naprawdę chciał byś ten współczesny, religijny grajdołek, przeszczepić na grunt Star Treka? A co się tyczy tzw. sacra privata to jest ona możliwa w jednostkowych przypadkach, takich jak Chakotay, natomiast w przypadku każdej większej grupy wyznawców będziemy mieli do czynienia z tym samym z czym mieliśmy do czynienia w przypadku Bajoran - głośnym i natarczywym domaganiem się tego co ma być nauczane w świeckich szkołach itp.

Q__:
I tak, i nie... Trekowe/okołoTrekowe religie niekoniecznie są taką abstrakcją - Chakotay zdaje się wyznawać - jak pisałem - jakiś XXIVwieczny peyotyzm, a znów w/w rev. Bem wyraźną mieszankę zinstytucjonalizowanego chrześcijaństwa z taoizmem...

Nie wiem kto to jest Bem, nie pamiętam takiej postaci z ST, więc nie odniosę się do tego zagadnienia. Co zaś się tyczy Chakotay'a to nie można chyba wskazać jasno na wierzenia jednego konkretnego szczepu? Dlatego to nie jest IMO żadna konkretna religia, a jedynie jest zarys. Tym bardziej nie jest ona zinstytucjonalizowana, a sam wierzący jest tu znaczącym odstępstwem od normy.

Q__:
Poczekaj... Po pierwsze Mav ma tu b. mocne argumenty, nad którymi nie masz się co prześlizgiwać, bo siły od tego nie stracą...

Tracą. Nie będę dyskutował z tym panem, powtórzę tylko, że ludzie jego pokroju pewnie myśleli w XIX wieku, że lampa Łukasiewicza i silnik parowy przetrwają wiecznie bo przecież w ich czasach to by szczyt techniki! Śmieszne.

Q__:
Z drugiej strony - najwyżej (także w fandomie) ceniona gra ST do dzisiaj. I bardzo zmyślna od strony technologicznej.

ps. Całkiem OT: oglądałeś może "Prelude to Axanar" i Renegades? Jestem ciekaw Twojej opinii o nich...

Serio? Na czym opierasz to twierdzenie? Bo ja jednym tchem jestem w stanie wymienić Ci kilka, kilkanaście gier które były lepsze, a nawet bliższe serialowemu pierwowzorowi. A co do Renegades, to nie słyszałem o nim nic dobrego, dlatego też sobie daruje.

Q__:
Skanuje tak dokładnie, że potem solny wampir wysysa załogantów w krzakach. No i bywa, że redshirt ginie akurat wtedy, gdy wyciąga rękę z tricorderem i zabiera do skanowania...

Bo tego wymaga scenariusz. O ile się założysz, że tak samo było by w przypadku tych badziewnych dron? Działały by wówczas gdy scenariusz chciał by działały, ale jeśli scenarzysta chciał by pokazać jakiś szokujący bądź dramatyczny moment, to drona załogantom w niczym by nie pomogła.

Q__:
Poza tym wszystko jeszcze zależy od rozmiaru okolicy - czujniki dalekiego zasięgu używają - wedle słów samego Roddenberry'ego - automatycznych mikroskopijnych dron/sond.

Jako, iż nie nie było to potwierdzone na ekranie, nie jest to część kanonu.

Q__:
Panowie, Panowie... Jak już musicie się tak bardzo kochać, czyńcie to mniej hałaśliwie

Ja ani go nie kocham, ani go nie nienawidzę, absolutnie go ignoruje więc jest mi obojętny. I od czasu gdy postanowiłem nie czytać jego wypowiedzi, moje forumowe życie stało się dużo łatwiejsze i przyjemniejsze:
http://www.reactiongifs.com/r/2013/09/tee-hee.gif
Mav
Użytkownik
#131 - Wysłana: 8 Wrz 2015 13:09:22
Picard:
Tracą. Nie będę dyskutował z tym panem, powtórzę tylko, że ludzie jego pokroju pewnie myśleli w XIX wieku, że lampa Łukasiewicza i silnik parowy przetrwają wiecznie bo przecież w ich czasach to by szczyt techniki! Śmieszne.

Hahaha to w takim razie komputerów nie powinno być w Treku, skoro są dziś naszą codziennością. Przecież pleciesz takie głupoty na temat robotyki, że powinieneś zapaść ze wstydu pod ziemię. Roboty to przyszłość, wręcz mówi się o nich jak o nowym gatunku.

Ciekawe dlaczego w TNG czasem wysyłali sondy? Czy to nie coś w stylu dronów zwiadowczych? Dlaczego taką furorę robił Data, gdzie jego siła, odporność i szybkość liczenia tak wiele razy się przydawała?

Picard, kompromitujesz się strasznie. Ty nie jesteś fanem SF, to nie jest w ogóle dla Ciebie. Nie ogarniasz tego, nie ogarniasz nawet Treka.
MarcinK
Użytkownik
#132 - Wysłana: 8 Wrz 2015 13:52:54
Mav:
Po co? A ile to razy ginęli załoganci z away team'ów? Ile razy załoga wpadała w tarapaty na misjach planetarnych? Porwania, zabójstwa, skażenie itd. Ile razy wysyłali sweterkowiczów na jakiś uszkodzony okręt, żeby kogoś ocalić, co groziło ich śmiercią, bo okręt się rozpadał?

To się nazywa ryzyko zawodowe. Gdyby było łatwo to każdy głupi by po kosmosie latał.
Mav
Użytkownik
#133 - Wysłana: 8 Wrz 2015 14:27:34
MarcinK:
To się nazywa ryzyko zawodowe. Gdyby było łatwo to każdy głupi by po kosmosie latał.

Wymontuj poduszki powietrzne i kontrole trakcji z aut. Zabierz żołnierzom i policjantom kamizelki kuloodporne. Zabierz saperom roboty saperskie. Każ ludziom szukać min powojennych wchodząc na nie. Wymontuj katapulty z myśliwców itd. itd. itd.

Życie będzie ciekawsze! Bardziej ryzykowne a przecież o to chodzi, nie? Taka jest filozofia GF i forumowego Picarda
Q__
Moderator
#134 - Wysłana: 9 Wrz 2015 22:18:25
Picard

Picard:
nie widzę żadnego powodu aby wyróżniać tego właśnie pana, bo niczym specjalnym od redshirta się nie różnił.

Picard:
Na tym tle śmierć tego pana z $tar trek 2009, to tylko statystyka.

Statystyka, nie statystyka... Nie rozumiesz podstawowej rzeczy... Co prawda w Treku - wedle Roddenberry'ego - nie rozpacza się po zmarłych, a śmierć przyjmuje stoicko, ale to nie znaczy, że śmierć Robau - czy redshirta - jest mniej warta niż gdyby ginął Jean-Luc Picard. Bohaterska, służąca dziełu eksploracji Wszechświata, obronie granic Federacji, ratowaniu życia współzałogantów itp. śmierć jest z zasady czymś godnym upamiętnienia, nawet jeśli poniosła ją postać, którą widzieliśmy na ekranie 5 sekund, dlatego od Trekowej niby-obojętności (bo powściągliwe reakcje na śmierć współzałogantów łatwo, nie znając zamysłu Roddenberry'ego, pomylić z nieczułością na ich los i uznać, że w Treku życia ludzkiego się nie ceni) wolałem mdlejącą (gdy ginął facet, którego po raz pierwszy oglądaliśmy) Sandrę Benes ze S:1999:

Nikt nie powie, że bohaterowie S:1999 to histerycy, ale i nikt nie powie dzieki temu, ze obojętni psychopaci.

Picard:
Tak, ale nie o ich pisałem.

Rozumiem, przykładałeś Abramsowi.

Picard:
ale mi od razu na myśl przyszły do mass effect relays:

Bo nowsze.

Picard:
Naprawdę chciał byś ten współczesny, religijny grajdołek, przeszczepić na grunt Star Treka? A co się tyczy tzw. sacra privata to jest ona możliwa w jednostkowych przypadkach, takich jak Chakotay, natomiast w przypadku każdej większej grupy wyznawców będziemy mieli do czynienia z tym samym z czym mieliśmy do czynienia w przypadku Bajoran - głośnym i natarczywym domaganiem się tego co ma być nauczane w świeckich szkołach itp.

Kiedy wydaje mi się, że pokazanie, iż religia wyewoluowała od głośnych, histerycznych, form w kierunku prywatnych wyborów filozoficznych i światopoglądowych poszukiwań może być częścią b. pozytywnego, Trekowego, przesłania. Zwł. gdy będzie dotyczyć religii budzącej dziś tyle kontrowersji (i niepokoju) co islam (acz nie tylko)...

Picard:
Nie wiem kto to jest Bem, nie pamiętam takiej postaci z ST

Znaczy, nie oglądałeś AND (fakt, można dyskutować czy jest ona ST, czy też nie...).

Picard:
Co zaś się tyczy Chakotay'a to nie można chyba wskazać jasno na wierzenia jednego konkretnego szczepu?

Kiedy peyotyzm nie jest typową plemienną tzw. religią naturalną, tylko powstałym relatywnie późno synkretycznym indiańskim uniwersalizmem...

Picard:
Serio? Na czym opierasz to twierdzenie?

Na różnych, dostępnych w Sieci, rankingach, które swego czasu linkowałem.

Picard:
Bo tego wymaga scenariusz. O ile się założysz, że tak samo było by w przypadku tych badziewnych dron? Działały by wówczas gdy scenariusz chciał by działały, ale jeśli scenarzysta chciał by pokazać jakiś szokujący bądź dramatyczny moment, to drona załogantom w niczym by nie pomogła.

Jasne, że sympatia scenarzystów ma znaczenie kluczowe, ale dobrze jest chyba pokazywać bohaterów tak, by pierwszą nasuwającą się interpretacją nie było, że zginęli przez własną głupotę/niefrasobliwość?

Picard:
Jako, iż nie nie było to potwierdzone na ekranie, nie jest to część kanonu.

Może i nie jest, ale czy chcesz powiedzieć, że lepiej od Roddenberry'ego wiesz co jest dobre dla Treka? Ryzykowne, wiesz jak się to skończyło dla B&B (pod każdym względem) i dla Abramsa (pod względem poziomu artystyczno-intelektualnego jego filmów, ale i sympatii fanów)...

Mav

Mav:
Ciekawe dlaczego w TNG czasem wysyłali sondy? Czy to nie coś w stylu dronów zwiadowczych?

Sądzę, że jak najbardziej.

Mav:
Życie będzie ciekawsze! Bardziej ryzykowne a przecież o to chodzi, nie? Taka jest filozofia GF i forumowego Picarda

Sądzę, że MarcinK pisał pół-żartem. Ale serio masz tu rację, oczywiście. ST jest niestety nazbyt często zaburaczony w sposób sugerujący, że załogantom GF życie niemiłe...

Mav:
powinieneś zapaść ze wstydu pod ziemię.

Mav:
Picard, kompromitujesz się strasznie.

Po co to? Czemu służą takie "ozdobniki"?
Mav
Użytkownik
#135 - Wysłana: 9 Wrz 2015 22:37:29 - Edytowany przez: Mav
Q__:
Sądzę, że MarcinK pisał pół-żartem.

Wiem Dlatego też żartobliwie odpisałem podkreślając absurdalność rezygnacji z rzeczy podnoszących bezpieczeństwo. A zostosowanie robotów do np. misji wypadowych podwyższonego ryzyka się niewątpliwie wpisuje do podnoszenia bezpieczeństwa.

Q__:
Po co to? Czemu służą takie "ozdobniki"?

Jestem tylko człowiekiem, a zachowanie Picarda jest na tyle absurdalne, że ciężko się powstrzymać. Mówi, że dyskusja ze mną to walenie głową w mur, a ja po prostu czekam na jego argumenty choćby w przykładzie śmiertelności red shirtów. On ich nie potrafi obalić, więc je olewa i ciągnie dalej jakieś swoje kuriozalne wizje.
Q__
Moderator
#136 - Wysłana: 9 Wrz 2015 23:16:16
Mav

Mav:
a zachowanie Picarda jest na tyle absurdalne, że ciężko się powstrzymać.

Być może, ale jednak wypada.
Picard
Użytkownik
#137 - Wysłana: 9 Wrz 2015 23:20:18
Q__:
Statystyka, nie statystyka... Nie rozumiesz podstawowej rzeczy... Co prawda w Treku - wedle Roddenberry'ego - nie rozpacza się po zmarłych, a śmierć przyjmuje stoicko, ale to nie znaczy, że śmierć Robau - czy redshirta - jest mniej warta niż gdyby ginął Jean-Luc Picard. Bohaterska, służąca dziełu eksploracji Wszechświata, obronie granic Federacji, ratowaniu życia współzałogantów itp. śmierć jest z zasady czymś godnym upamiętnienia, nawet jeśli poniosła ją postać, którą widzieliśmy na ekranie 5 sekund,

W związku z tym czemu nie sławisz pamięci chorążego, zdaje się Olsena, który zginął nad Wolkanem, ani kolesia, którego wyssało w próżnię podczas pierwszego ataku Narady na Kelvina, albo... cóż ofiar śmiertelnych w ,,optymistycznej" wizji Abramsa jest nie mało. Więc czemu właśnie wyróżniasz tego, jednego gościa? Tak samo mógł byś płakać nad porucznikiem Hawkiem z ST:FC, ale tego nie robisz... Natomiast, owszem z punktu widzenia widza - czyli z moje perspektywy -, śmierć postaci, do której nie miałem okazji się przywiązać to tylko statystyka, coś co nie wywołuje żadnej reakcji emocjonalnej. Ot, ,,zginął" statysta grający fikcyjną, zupełnie nierozwiniętą postać... bardzo mi przykro!

Q__:
Rozumiem, przykładałeś Abramsowi

Tak na marginesie, na forum siedzę tyleż samo lat, ile minęło od końca tego nieszczęsnego ENT. Trochę ironiczne jest, że przez większość czasu mojej bytności na forum, nie miałem okazji porozmawiać o nowym, prawdziwie eksploracyjnym serialu ST. Nie wiem czy Uncharted zmieni ten stan rzeczy...

Q__:
Bo nowsze

To też, ale Gwiezdne wrota kojarzą mi się głownie, z ludźmi przechodzącymi przez miniaturową wersję takiego portalu. Wiem, że w późniejszych sezonach serialu, przez tytułowe wrota mogły także przelatywać statyki, ale nie takie jest moje główne skojarzenie z serią SG.

Q__:
Kiedy wydaje mi się, że pokazanie, iż religia wyewoluowała od głośnych, histerycznych, form w kierunku prywatnych wyborów filozoficznych i światopoglądowych poszukiwań może być częścią b. pozytywnego, Trekowego, przesłania. Zwł. gdy będzie dotyczyć religii budzącej dziś tyle kontrowersji (i niepokoju) co islam (acz nie tylko)...

Tyle, że właśnie wspomniany DS9 In the hands of the prophets pokazał, że jest to niemożliwe - konflikt pomiędzy zinstytucjonalizowaną religią, a nauką i świeckim światopoglądem zawsze będzie istniał, to jest wpisane w samą naturę religii. Co innego prywatna wiara jednostki, a co innego zinstytucjonalizowana religia.

Q__:
Znaczy, nie oglądałeś AND (fakt, można dyskutować czy jest ona ST, czy też nie...).

Kiedyś próbowałem. Nie moja para kaloszy. Także nie jest ona - przynajmniej oficjalnie - częścią kanonu ST, więc jest ona mi obojętna.

Q__:
Kiedy peyotyzm nie jest typową plemienną tzw. religią naturalną, tylko powstałym relatywnie późno synkretycznym indiańskim uniwersalizmem...

OK, człowiek uczy się całe życie. W związku z tym SFDebris może się jednak mylić, że Chakotay jest karykaturalnym stereotypem Indianina.

Q__:
Na różnych, dostępnych w Sieci, rankingach, które swego czasu linkowałem.

OK, może tak rzeczywiście jest co nie zmienia postaci rzeczy, że dziwię się takiemu wyborowi. Jak dla mnie wspomniana gra przeskoczyła rekina, kiedy sterowana przez gracza postać dostaje do łapy ręczną wyrzutnie torped fotonowych... Od razu widać, że autor gry nie miał zielonego pojęcia o tym uniwersum.

Q__:
Jasne, że sympatia scenarzystów ma znaczenie kluczowe, ale dobrze jest chyba pokazywać bohaterów tak, by pierwszą nasuwającą się interpretacją nie było, że zginęli przez własną głupotę/niefrasobliwość?

Dobry bohater jest jak Macgyver, i nawet bez sprzętu sobie poradzi, czego dowiódł Kirk w TOS Arena. A jedynym dobrym rodzajem pancerza w fikcyjnych utworach jest tzw. plot armour, nic więcej. Najlepszym tego dowodem, jest zbroja Szturmowców z Gwiezdnych wojen - po co oni ją wogólę noszą, skoro jest zupełnie bezużyteczna? A to, że coś sprawdza się na współczesnym polu boju nie znaczy, że będzie też sprawdzało się w przyszłości - zapytaj się rycerzy spod Azincourt czemu nie nosi się zbrój płytowych i nie jeździ do boju na koniku? Jeśli chciał bym jakiś nowości w wyposażeniu drużyn wypadowych to były by to przenośne, osobiste pola ochronne - Worf i Troi sporządzili takie, niezbyt wprawdzie długo działające urządzenie w TNG fistful of datas, więc podejrzewam, że inżynierowie z XXV wieku mogli by znacznie udoskonalić taki wynalazek...

Q__:
Może i nie jest, ale czy chcesz powiedzieć, że lepiej od Roddenberry'ego wiesz co jest dobre dla Treka?

Roddenberry miał różne pomysły... nie zawsze dobre. I na tym stwierdzeniu litościwie pozostanę.
Q__
Moderator
#138 - Wysłana: 10 Wrz 2015 02:57:47 - Edytowany przez: Q__
Picard

Picard:
W związku z tym czemu nie sławisz pamięci chorążego, zdaje się Olsena, który zginął nad Wolkanem, ani kolesia, którego wyssało w próżnię podczas pierwszego ataku Narady na Kelvina, albo... cóż ofiar śmiertelnych w ,,optymistycznej" wizji Abramsa jest nie mało. Więc czemu właśnie wyróżniasz tego, jednego gościa? Tak samo mógł byś płakać nad porucznikiem Hawkiem z ST:FC, ale tego nie robisz...

Kto powiedział, że ich nie sławię? Toż ledwo co napisałem, że wszyscy są bohaterami przez duże B.

Picard:
Natomiast, owszem z punktu widzenia widza - czyli z moje perspektywy -, śmierć postaci, do której nie miałem okazji się przywiązać to tylko statystyka, coś co nie wywołuje żadnej reakcji emocjonalnej. Ot, ,,zginął" statysta grający fikcyjną, zupełnie nierozwiniętą postać... bardzo mi przykro!

Nie zgodzę się. Robau ma tę przewagę nad resztą poległych bohaterów GF, że jest na tyle doskonale wykreowany i zagrany, że w pamięć większości widzów (w tym moją) zapada natychmiast.

Ot, Ty akurat należysz do wyjątków nieczułych na takie niuanse...

Picard:
Trochę ironiczne jest, że przez większość czasu mojej bytności na forum, nie miałem okazji porozmawiać o nowym, prawdziwie eksploracyjnym serialu ST. Nie wiem czy Uncharted zmieni ten stan rzeczy...

Ta mieszanka żalu i nadziei akurat nas łączy...

Picard:
Tyle, że właśnie wspomniany DS9 In the hands of the prophets pokazał, że jest to niemożliwe - konflikt pomiędzy zinstytucjonalizowaną religią, a nauką i świeckim światopoglądem zawsze będzie istniał, to jest wpisane w samą naturę religii.

Niezupełnie. Pokazuje raczej, że taki konflikt istnieje, gdy jednostki typu Winn usiłują zawłaszczać dla religii sferę publiczną, wpychać ją na miejsce wiedzy itp.

Gdyby wszyscy wierzący traktowali swoją wiarę w sposób rozsądny ("skoro wierzę, nie wiem, nie mam prawa narzucać") - co w ST jest możliwe - nic takiego by nie zaistniało.

Picard:
W związku z tym SFDebris może się jednak mylić, że Chakotay jest karykaturalnym stereotypem Indianina.

Kiedy jedno nie wynika z drugiego. Można być wyznawcą peyotyzmu i karykaturalnym stereotypem Indianina. W końcu peyotyzm to indiańska religia.

Picard:
Od razu widać, że autor gry nie miał zielonego pojęcia o tym uniwersum.

Niekoniecznie. To, że przegiął (być może pod naciskiem swoich szefów - Raven Software/Activision/Paramountu/Bermana/Bragi/whatever...) niekoniecznie dowodzi nieznajomości ST. Ba, moim zdaniem, Gummelt raczej solidnie odrobił lekcję z Treknologii, skoro wymyślił, co wymyślił na potrzeby EF (nie mówię akurat o tej wyrzutni).

Picard:
Dobry bohater jest jak Macgyver, i nawet bez sprzętu sobie poradzi, czego dowiódł Kirk w TOS Arena.

Zgoda, ale czy nie jest dobrą zasadą dublowanie zabezpieczeń i pozostawienie macgyveryzmu bohaterów tylko na sytuacje, gdy nic innego nie zostaje...

Picard:
Jeśli chciał bym jakiś nowości w wyposażeniu drużyn wypadowych to były by to przenośne, osobiste pola ochronne - Worf i Troi sporządzili takie, niezbyt wprawdzie długo działające urządzenie w TNG fistful of datas, więc podejrzewam, że inżynierowie z XXV wieku mogli by znacznie udoskonalić taki wynalazek...

No i właśnie w EF coś takiego noszono... ale noszono i inne rzeczy (dublowanie zabezpieczeń właśnie).

Picard:
Roddenberry miał różne pomysły... nie zawsze dobre. I na tym stwierdzeniu litościwie pozostanę.

Wymień złe... (I spróbuj udowodnić, że epigoni miewali lepsze, życzę powodzenia, przyda Ci się.)
Picard
Użytkownik
#139 - Wysłana: 10 Wrz 2015 08:53:39 - Edytowany przez: Picard
Q__:
Kto powiedział, że ich nie sławię? Toż ledwo co napisałem, że wszyscy są bohaterami przez duże B.

Ale wciąż i wciąż, od nowa piszesz na forum właśnie o tym osobniku, a nie o kimkolwiek innym, jakby on się czymś szczególnym wyróżniał...

Q__:
Nie zgodzę się. Robau ma tę przewagę nad resztą poległych bohaterów GF, że jest na tyle doskonale wykreowany i zagrany, że w pamięć większości widzów (w tym moją) zapada natychmiast.

Niby czemu? Nic nie wiesz o tym człowieku poza tym, że żył i zginął! Czy to ze względu na jego ciemniejszy odcień skóry, czy jak?

Q__:
Ta mieszanka żalu i nadziei akurat nas łączy...

Mówią , że nadzieja jest matką głupców... Jeśli ten projekt dojdzie do skutku, to zobaczymy czy matka kocha swoje dzieci?

Q__:
Niezupełnie. Pokazuje raczej, że taki konflikt istnieje, gdy jednostki typu Winn usiłują zawłaszczać dla religii sferę publiczną, wpychać ją na miejsce wiedzy itp.

Gdyby wszyscy wierzący traktowali swoją wiarę w sposób rozsądny ("skoro wierzę, nie wiem, nie mam prawa narzucać") - co w ST jest możliwe - nic takiego by nie zaistniało.

Tyle, że taka jest natura religii; tworzy ona osobowości pokroju Winn, Rydzyka ,Torquemady czy Ajatollaha Chomeini... Ludzi, którzy nie tylko przekonani są, że ich racja jest najmojsza- to ostatecznie nie musi być nawet takie złe, zważywszy na to, że brak wiary w słuszność własnych przekonań prowadzi do nihilizmu -, ale jeszcze starają się, bezkompromisowo narzucić swój punkt widzenia innym. Wystarczy spojrzeć na naszą rzeczywistość i to jak Kościół Katolicki chce w naszym pięknym kraju wpływać na to co jest prawnie dozwolone, a co nie: związki partnerskie, in vitro, aborcja...

Q__:
Kiedy jedno nie wynika z drugiego. Można być wyznawcą peyotyzmu i karykaturalnym stereotypem Indianina. W końcu peyotyzm to indiańska religia.

A przez chwilę myślałem, że postać Chakotay i jego wierzenia można będzie traktować poważnie...

Q__:
Niekoniecznie. To, że przegiął (być może pod naciskiem swoich szefów - Raven Software/Activision/Paramountu/Bermana/Bragi/whate ver...) niekoniecznie dowodzi nieznajomości ST. Ba, moim zdaniem, Gummelt raczej solidnie odrobił lekcję z Treknologii, skoro wymyślił, co wymyślił na potrzeby EF (nie mówię akurat o tej wyrzutni).

Ale chodzi o to, że tam nie trzeba żadnych wyrzutni wymyślać! To samo tyczy się zresztą wszelkiej maści dron i pancerzy... zamiast wyrzutni torped - bo te przecież powinny być strasznie destrukcyjne - można było np. zaimplementować urządzenie a'la moździerz widziane w TOS Arena. Chodzi o racjonalne użycie technologi, która już jest, a niekoniecznie o wymyślanie nowej - także tej inspirowanej współczesnymi realiami.

Q__:
Zgoda, ale czy nie jest dobrą zasadą dublowanie zabezpieczeń i pozostawienie macgyveryzmu bohaterów tylko na sytuacje, gdy nic innego nie zostaje...

Te zabezpieczenia działają tylko wówczas gdy scenariusz na to pozwoli. Więc po co je stosować? Bo wychodziło by na to, że technologia podwójnych czy potrójnych zabezpieczeń którą mieli by bohaterowie jest - z braku lepszego słowa - wyjątkowo badziewna . skoro redshirts ginął, jak ginęli... Kłania się tu wspomniany wyżej pancerz Szturmowca.

Q__:
No i właśnie w EF coś takiego noszono... ale noszono i inne rzeczy (dublowanie zabezpieczeń właśnie).

I temu nie jestem przeciwny. Ale wsadzanie ludzi w jakieś ciężkie i nieporadne egzoszkielety, czy fundowanie im dron, kiedy mają trikodery- co to to nie. Oto, co Worf myśli o dronach i ja się z nim zgadzam:
https://33.media.tumblr.com/36c865796fbcbc0032a7a656c01594a5/tumblr_n5ow5kJfmG1rf7pebo1_400.gif
W INS w starciu z ludźmi uzbrojonymi w fazery, te urządzenia padały jak muchy... A jeśli mowa o INS - mieli tam np. kombinezony maskujące, które działały jak czapki niewidki. Zaimplementować coś takiego do nowego serialu! Jak mówię - wiele zależy od racjonalnego użycia już istniejących gadżetów.

Q__:
Wymień złe... (I spróbuj udowodnić, że epigoni miewali lepsze, życzę powodzenia, przyda Ci się.)

Ponownie powołuje się na SFDebris, ale rzekomo G.R na jednym ze spotkań, z scenarzystami i producentami, zaczął opisywać szczegółowo pozycje seksualne Ferengi... Jakoś cieszę się, że ten detal nie znalazł się w serialu.
Mav
Użytkownik
#140 - Wysłana: 10 Wrz 2015 13:41:16 - Edytowany przez: Mav
Q__

Powiedz mi szczerze, jaki ma sens dyskusja z Picardem, który po raz kolejny jako dowód bezsensowności dronów wskazuje INS? Bo padały jak muchy, ale jak mu napiszesz, że przecież to nie były bojowe drony tylko miały oznaczać Baku do transportu, co szło im dobrze i mnóstwo Baku zostało teleportowanych w tym Picard, to zwyczajnie nic Ci na to nie odpisze. Jak podasz mu przykład odcinka TNG, w którym były bojowe drony i jedna omal nie zniszczyła Enterprise, to także zwyczajnie oleje to i będzie dalej pisał swoje.

Jaki ma sens dyskusja z taką osobą, która nie przyjmuje twardych, niewygodnych dla siebie argumentów?
Q__
Moderator
#141 - Wysłana: 10 Wrz 2015 23:24:18 - Edytowany przez: Q__
Picard

Picard:
piszesz na forum właśnie o tym osobniku, a nie o kimkolwiek innym, jakby on się czymś szczególnym wyróżniał...

"Tylko" tym, że znakomicie zagrany. Niczym więcej...

Picard:
Nic nie wiesz o tym człowieku poza tym, że żył i zginął!

Wiem, że był bohaterem, kapitanem GF, i że zostało to świetnie pokazane. Nie muszę znać szczegółów jego biografii, by to docenić.

Picard:
Nic nie wiesz o tym człowieku poza tym, że żył i zginął! Czy to ze względu na jego ciemniejszy odcień skóry, czy jak?

Hehe... Kiedy krytykowałem Sisko byłem podejrzewany o rasizm, gdy chwalę Robau słyszę znów, że dopuszczam się dyskryminacji pozytywnej tzw. . Nie, ja po prostu wyrażam swoje zdanie o postaci i sposobie jej zagrania.

Picard:
Mówią , że nadzieja jest matką głupców... Jeśli ten projekt dojdzie do skutku, to zobaczymy czy matka kocha swoje dzieci?

Ano sprawdzimy...

Picard:
Tyle, że taka jest natura religii; tworzy ona osobowości pokroju Winn, Rydzyka ,Torquemady czy Ajatollaha Chomeini... Ludzi, którzy nie tylko przekonani są, że ich racja jest najmojsza- to ostatecznie nie musi być nawet takie złe, zważywszy na to, że brak wiary w słuszność własnych przekonań prowadzi do nihilizmu -, ale jeszcze starają się, bezkompromisowo narzucić swój punkt widzenia innym. Wystarczy spojrzeć na naszą rzeczywistość i to jak Kościół Katolicki chce w naszym pięknym kraju wpływać na to co jest prawnie dozwolone, a co nie: związki partnerskie, in vitro, aborcja...

Kapitan Picard (i Roddenberry z etapu gdy powstawało wczesne TNG) pewnie by się z Tobą zgodził, stąd w "Who Watches the Watchers" padły teksty, jakie padły. Ale już np. Lem z etapu gdy pisał "Fiasko" czy "Podróż dwudziestą pierwszą" - niekoniecznie. Roddenberry na etapie pracy nad AND też - prawdopodobnie - zliberalizował swoje poglądy na religię...

Picard:
A przez chwilę myślałem, że postać Chakotay i jego wierzenia można będzie traktować poważnie...

Pewnie można, zależy od tego na jakich aspektach tejże (faktycznie średnio udanej) postaci się skupić...

Picard:
Chodzi o racjonalne użycie technologi, która już jest, a niekoniecznie o wymyślanie nowej - także tej inspirowanej współczesnymi realiami.

Jedno z drugim się nie gryzie. Tym bardziej, że - pamiętajmy - Roddenberry kreując swój świat wychodził właśnie od tego co realne, po coś w końcu na tych RANDowskich korytarzach wysiadywał i tych nasowców do współpracy wciągał...

Nawiasem mówiąc: warto tu przy tym zauważyć, że - owszem - wymyślał Transportery czy TASowe pasy emitujące
Picard:
osobiste pola ochronne

(acz nadal twierdzę, że kilka robotów rozpościerających między sobą takie pole dawałoby większą ochronę - ich pole byłoby silniejsze od emitowanego przez pas), ale... gdy tylko mógł rezygnował z tak umownej hi-tech na rzecz bardziej kojarzących się z współczesnością lotów promem/kapsułą i skafandrów kosmicznych (jakby chcąc podkreślić, że tamte cuda to z budżetowo-technicznych konieczności).

Znaczy: wiarygodna technologia była mu bliższa niż te wydumiska... (Potwierdza to zresztą koncepcja AND, gdzie szykowało się spore czyszczenie technologicznego kanonu.)

Ba, nawet szatani B&B chcieli z różnych cudów zrezygnować, dlatego poszli w prequel i zaczęli kręcić ENT. Niestety, władze wytworni - najwidoczniej chcąc dogodzić fanboy'om - jęły im kuchennymi drzwiami te odrzucone gadgety wpychać co znacząco popsuło serial i doprowadziło do powstania jeszcze gorszych kuriozów (typu torpedy fotoniczne i pistolety fazowe).

Picard:
Te zabezpieczenia działają tylko wówczas gdy scenariusz na to pozwoli. Więc po co je stosować? Bo wychodziło by na to, że technologia podwójnych czy potrójnych zabezpieczeń którą mieli by bohaterowie jest - z braku lepszego słowa - wyjątkowo badziewna . skoro redshirts ginął, jak ginęli...

Po co? Bo lepiej jest jednak pokazać, że bohaterowie trafiają na zagrożenia w obliczu których najlepsza Federacyjna technologia zawodzi, niż sugerować, że sami się o śmierć proszą z niedostatków rozumu. (Przy czym: póki Trek był jawnie teatralny mogłem takie rzeczy akceptować. Dziś kiedy każe nam się go traktować dosłownie niekoniecznie mogę...)

Picard:
Ale wsadzanie ludzi w jakieś ciężkie i nieporadne egzoszkielety, czy fundowanie im dron, kiedy mają trikodery- co to to nie.

Po pierwsze - na planetach o wysokiej - z punktu widzenia załogantów - grawitacji egzoszkielety mogą być konieczne, z zasady (Melora się kłania). Po drugie drony to nie tylko misje rozpoznawcze, to np. - jako się rzekło - możliwość rozstawienia wokół away teamu i jego wyposażenia pola siłowego, które się będzie przemieszczało wraz z nimi, czy automatycznego monitorowania terenu bez konieczności ciągłego gapienia się na ekran tricordera...

Picard:
W INS w starciu z ludźmi uzbrojonymi w fazery, te urządzenia padały jak muchy...

Ale, jak słusznie zauważył Mav:
Mav:
przecież to nie były bojowe drony tylko miały oznaczać Baku do transportu, co szło im dobrze i mnóstwo Baku zostało teleportowanych w tym Picard

No i gdyby po stronie Ba'ku nie stała najlepsza załoga GF (z potężnym wsparciem na orbicie) i facetem, który umiał odbić samotnie swój statek z rąk terrorystów ("Starship Mine" się kłania) na czele (Ru'afo popełnił więc błąd porywając go) to drony przyniosłyby Son'a szybkie, bezkrwawe zwycięstwo...

Picard:
A jeśli mowa o INS - mieli tam np. kombinezony maskujące, które działały jak czapki niewidki. Zaimplementować coś takiego do nowego serialu! Jak mówię - wiele zależy od racjonalnego użycia już istniejących gadżetów.

Kiedy jedno nie wyklucza drugiego - sensowne wykorzystanie technologii, które już (raz czy drugi) wprowadzono? Oczywiście, tu też jestem na tak.

(I mam nawet wrażenie, że Gummelt to właśnie robi, choć czasem przegina...)

Picard:
rzekomo G.R na jednym ze spotkań, z scenarzystami i producentami, zaczął opisywać szczegółowo pozycje seksualne Ferengi... Jakoś cieszę się, że ten detal nie znalazł się w serialu.

Cóż, nie wiem czy było to gdzie w serialu pokazać , ale cieszę się, że:
1. Roddenberry nosił w głowie tak rozbudowany obraz świata ST (nie to co epigoni, którzy w końcu nawet pożycie Worfa z Dax b. ugrzecznili),
2. potwierdzasz tą anegdotą, że Trek miał być w zamyśle G.R. znacznie bardziej otwarty seksualnie niż był... (w dyskusji o Uncharted to istotne).

Mav

Mav:
Jaki ma sens dyskusja z taką osobą, która nie przyjmuje twardych, niewygodnych dla siebie argumentów?

Cóż, Kolega Admin Picard znany jest ze specyficznego stylu dyskutowania nie od dziś (a specyfika ta pogłębiła się jeszcze po tym jak Abramsa dopuszczono do Treka). A czy wobec tego dyskutować z nim ma sens... Na to chyba każdy musi sam sobie odpowiedzieć...
Q__
Moderator
#142 - Wysłana: 25 Wrz 2015 00:28:24
Mav

Jeszcze a propos Indian w ST:
http://www.youtube.com/watch?v=-yVC1N0kUX8
Q__
Moderator
#143 - Wysłana: 4 Paź 2015 18:01:27
Picard

Wracając do...
Picard:
ego poświęcenie niczym się nie różni od śmierci pierwszego lepszego redshirt'a. Oto serial w jakim ten pan powinien występować:

Nie powinieneś jednak martwych redshirtów lekce sobie ważyć, bo gotowi wrócić i dopaść Cię w kapitańskim fotelu:

https://www.facebook.com/EugeneRodRoddenberry/phot os/a.1466178950330489.1073741828.1462201954061522/ 1632504903697892/?type=3
 Strona:  ««  1  2  3  4  5 
USS Phoenix forum / Star Trek / Star Trek: Uncharted

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!