Jak pewnie pamiętacie brałem już na tapetę alternatywne opcje losów DS9, VOY, wszystkich "zewnętrznych" wizji, które ich twórcy usiłowali wepchnąć

do Treka (celowo skupiłem się tam na wariantach
czarnych, podczas gdy lata temu - w topicu "Niedoszły Trek" - skupiałem się raczej na zaletach ew. inkorporacji tamtych pomysłów do kanonu). Czas na ENT!
Zacznijmy od tego, że owa znienawidzona seria ma w samych swych założeniach b. mocne elementy - charakter
prequela pozwala na pójście w klimaty bardziej hard SF, na więcej nawiązań do realnej astronautyki, na wprowadzenie skafandrów, promów (w miejsce Transportera), śluzowania, itd. Ponadto można wprowadzać odcinki autotematyczne, by - skoro już się chce kanonu - wyjaśnić jakim cudem po naszych, coraz nowocześniejszych czasach zaistniały, często czyniące wrażenie archaicznych, realia TOS, a także jakim cudem zaistniały różne inne dziwne rzeczy

. Do tego dochodził wątek Temporal Cold War, naciągany, ale pozwalający nie udawać, że nie znamy przyszłości świata Treka, stykać bohaterów z rożnych epok i silić się tym samym na epickie finały (a także, co gorsza, wymazać całe dotychczasowe dzieje Treka, ale o tym cicho sza

). No i możliwości techniczne pozwalały w końcu na najlepsze F/X od czasów TMP (z czego twórcy czasami nawet korzystali).
Jednym słowem potencjał był ogromny, ale jednak niewiele z tego wyszło. Pytanie: czy - przy ówczesnym stanie przerzedzonej przez Bermana z Bragą, zmęczonej, ekipy - miało prawo wyjść? (Jeśli tak, pod jakimi warunkami? Jeśli nie, dlaczego?)