USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Szykowany jest nowy serial ze świata "Star Treka"
 Strona:  ««  1  2  ...  9  10  11  12  13  ...  54  55  »» 
Autor Wiadomość
Eviva
Użytkownik
#301 - Wysłana: 5 Wrz 2011 19:32:26
Jedzoslaw

Niestety... gdybyś dokładnie przeczytał temat, wiedziałbyś, ze radość entuzjastów była nieco, nazwijmy to, przedwczesna... Obawiam się, ze na nowy serial nie ma co liczyć w ciągu najbliższej dekady.
Q__
Moderator
#302 - Wysłana: 5 Wrz 2011 21:44:41 - Edytowany przez: Q__
Kor

Kor:
W sprawie języka: Wittgenstein traktował o pewnym ciekawym problemie. W sumie rozważał, czy może istnieć język całkowicie prywatny, ale mniejsza z tym.

Ha, nie był tu pierwszy. Ktoryś ze starożytnych władców Indii, bodaj Asioka (a może jego przodek Czandragupta), władca zresztą - jak na swe czasy - ze wszech miar uczony i światły, był bardzo ciekaw jaki jest pierwotny język ludzkości (i czy może być wrodzony). Przeprowadził więc, o czym donoszą kroniki z jego czasów, eksperyment każąc "hodować" w luksusowych warunkach grupkę dzieci, zakazując jednak służbie, pod karą śmierci, uczyć je jakiegokolwiek języka, a nawet odzywać się przy nich. Dzieci wyrosły na niezdolnych do samodzielnego życia debili, i dość szybko pomarły.

Czyli jakby empiria udzieliła już odpowiedzi na to pytanie.

Z innych natomiast językowych ciekawostek można wspomnieć o tym, że filozofowie, logicy, semantycy od lat zwracają uwagę na niedoskonałość naszych, ludzkich, języków, w opisywaniu rzeczywistości (są w tym znacznie zawodniejsze od matematyki, której przecież w roli potocznej mowy nie użyjesz), stąd snują rozważania nt. możliwości skonstruowania języka znacznie doskonalszego. Znów pojadę Dukajem:

"- Znaleźć taki język, w którym da się wypowiedzieć prawdę... To znaczy: w którym wszystko, co da się wypowiedzieć, będzie albo fałszem, albo prawdą. Mhm. - Znowu zapatrzył się przez okno na pasaż śnieżny. - Po pierwsze, w takim języku logicznym nie mógłbyś mówić o samym sobie. Ażeby ominąć antynomję kłamcy, musiałbyś wyrzucić poza język wszystkie stwierdzenia prawdy bądź fałszu o zdaniach tego języka.
Parsknąłem.
- Więc znowu byłby to język nienadający się do wysłowienia prawdy.
- Nie! Powiedziałbyś, że śnieg pada - machnął ku szybie - lecz nie powiedziałbyś, iż rzekłeś prawdę, mówiąc, że śnieg pada. Nie w tym samym języku. Pojmujesz?
- Ale to z koleji nie bardzo przystaje do naszego świata. Czy rzeczywiście mamy w nim tylko prawdę lub fałsz?"


Ponownie "Lód"

Pojawia się tu jednak pytanie: czy postulowany język doskonale przystawalny do empirii, nie jest aby absurdalną hiperbolizacją, ufundowaną na maksymalistycznych marzeniach?

Picard

Picard:
Bo to jest Q sama esencja sztuki! Nie można wrzucić jakiegoś problemu na ekran, jeno go zakomunikować a później skupić się czymś innym pozostawiając samo sedno problemu - a więc dusze dzieła - bez komentarza. Wówczas ten film nadal jest o niczym, został w nim jedynie zakomunikowany na odczepne problem, który nijak ma się do reszty dzieła. Twierdzicie, że w Bayformers 2 są nawiązania do kolonializmu? I co z tego? Czy film ten w jakiś sposób dyskutuje o kolonializmie, porusza jego tematykę, prowokuje do rozmyślań? Nie, ten problem po prostu w filmie jest, wisi w próżni bez żadnego komentarza i bez odniesień w reszcie filmu.

Masz rację co do sztuki (a zwłaszcza Sztuki), z tym, że "Transformers" (nie tylko w wydaniu Bay'a) to nie jest sztuka, a rozrywka. Rozrywce zaś - nawet w znacznie subtelniejszym wydaniu (to jest "Końcowi Wieczności" Asimova) - Lem zarzucał już lata temu eskapizm antyproblemowy w awanturę. Rozrywka ma to do siebie, że skupia się raczej na akcji sensacyjnej, awanturniczej i/lub miłosnej niż na Problemach przez duze P, nawet jeśli o nich napomyka. Można oczywiście z rozrywki Problemy te tryumfalnie wyskubywać, by nad nimi pogadać, można ją wartościować wg różnych skali ocen (od jakości przemyconych Problemów - co wolę, po analizowanie jakości ekranowych wybuchów - co mnie nie rusza), ale "rozrywkowy" oznacza "intelektualnie/artystycznie gorszego sortu" i nie ma co udawać, że jest inaczej*.

* Trek jest tu pewnym ewenementem, trwał tak długo (i Problemy poruszał tak głębokie), że da się go już traktować w kategoriach czegoś ambitniejszego (miejscami arcyambitnego), bo mu się przez lata tych Problemów nazbierało, ale i z niego pop-kicz wyłazi co i rusz i to zupełnie bez pomocy Abramsa... (inna rzecz, że Shakespeare też tworzył popkulturę swoich czasów, którą docenino w XIX wieku dopiero, czasem geniusz zaplącze się miedzy rozrywkotwórców, ale nie zmienia to natury rozrywki, ani jej ogólnego poziomu nie podnosi)

Nie masz natomiast racji, że problem musi być w filmie "obrabiany" jak na kolokwium z filozofii, czy forum dyskusyjnym, nie przymierzając , można przekazać pewne problemy sposobami znacznie subtelniejszymi niż łopatologiczne monologi/dialogi (z TDK ).

Picard:
To tak jakby Szekspir napisał Hamleta tak, że zamiast pytań ,,być albo nie być?" traktował by on w całości o przydługich krwawych jatkach z użyciem mieczy, w których Hamlet chciał by pomścić swego ojca...

A popatrz np. co zrobiłoby z motywem zemsty za ojca, najgłębsze nawet, azjatyckie kino walki. Tam by głębia występowała między naparzankami... (Dlaczego? Bo są rozrywkowe...)

Picard:
Oglądając ich filmy mam wrażenie, że patrzę na film-Frankenstein - monstrum topornie pozszywane z niepasujących do siebie fragmentów różnych filmów.

To akurat prawda. Ich scenariusze, również IMO, nie mają koherentnej struktury, najłagodniej mówiąc...

Picard:
A jaki ma mieć skoro bawią go filmy o robotach gwałcących nogi modelek?

Jeszcze raz: czy to jest całość jego gustu? Poza tym, nawet jeśli uważasz czyjś gust za zły wytykanie tego co godzina nie jest szczytem dobrego smaku. To ty zaśmiecasz od paru lat forum tekstami o rzyganiu, pierdzeniu, gwałceniu, genitaliach (vel jajach), zoofilii, masturbacji nie mozg_kl2, Panie Subtelny. Więc kto lubuje się w skatologii?

Picard:
a nie stawiać go na równi z ENT, który powstał w latach dwutysięcznych. Od tego drugiego należy znacznie więcej wymagać.

Zgoda, dlatego ENT mnie zawiódł. Jest jednak mały szkopuł: ENT wlecze za sobą bagaż skumulowanych przez dziesięciolecia najdzikszych nonsensów i uproszczeń noszących nazwę "kanon". Jak dzwigając toto na grzbiecie miał nie wyrosnąć garbaty?

(Inna rzecz, że to co ENT z tymże kanonem wyprawiał woła o pomstę do nieba nie mniej niż sam kanon...*)

* za jedno i drugie podziekujmy Bermanowi
Picard
Użytkownik
#303 - Wysłana: 6 Wrz 2011 02:33:30 - Edytowany przez: Picard
Q__:
Masz rację co do sztuki (a zwłaszcza Sztuki), z tym, że "Transformers" (nie tylko w wydaniu Bay'a) to nie jest sztuka, a rozrywka. Rozrywce zaś - nawet w znacznie subtelniejszym wydaniu (to jest "Końcowi Wieczności" Asimova) - Lem zarzucał już lata temu eskapizm antyproblemowy w awanturę. Rozrywka ma to do siebie, że skupia się raczej na akcji sensacyjnej, awanturniczej i/lub miłosnej niż na Problemach przez duze P, nawet jeśli o nich napomyka. Można oczywiście z rozrywki Problemy te tryumfalnie wyskubywać, by nad nimi pogadać, można ją wartościować wg różnych skali ocen (od jakości przemyconych Problemów - co wolę, po analizowanie jakości ekranowych wybuchów - co mnie nie rusza), ale "rozrywkowy" oznacza "intelektualnie/artystycznie gorszego sortu" i nie ma co udawać, że jest inaczej*.

Wiesz co? Zgadzam się z Tobą w zupełności! Wiem, że zwykle jestem uparciuchem i staje okoniem wobec wszystkiego i wszystkich, ale tym razem przyznaje Ci 100%. Jak brzydko pisałem czysta rozrywka jest rodzajem kina onanistycznego - oglądając je robisz sobie dobrze, ale w zasadzie nic wielkiego z tego nie wynika. W związku z tym pytam się po co udawać, że Bayformery są o czymś i podawać to jako argument przemawiający na ich korzyść?

Q__:
* Trek jest tu pewnym ewenementem, trwał tak długo (i Problemy poruszał tak głębokie), że da się go już traktować w kategoriach czegoś ambitniejszego (miejscami arcyambitnego), bo mu się przez lata tych Problemów nazbierało, ale i z niego pop-kicz wyłazi co i rusz i to zupełnie bez pomocy Abramsa... (inna rzecz, że Shakespeare też tworzył popkulturę swoich czasów, którą docenino w XIX wieku dopiero, czasem geniusz zaplącze się miedzy rozrywkotwórców, ale nie zmienia to natury rozrywki, ani jej ogólnego poziomu nie podnosi)

I znowu racja! Dobre jest szczególnie to porównanie do Szekspira: on pokazał, że można tworzyć coś co będzie przemawiało do mas, będzie się podobało klasie rządzącej - często swoje utwory pisał z myślą o schlebianiu Tudorom - a jednocześnie będzie za sobą nieść jakieś wyższe, ponadczasowe treści. Czemu niby jego utwory, wieki później przemówiły nawet do obcych takich jak Klingoni? To dowodzi ponadczasowości dzieła. Trzeba tu właśnie zauważyć wzrost znaczenia, nobilitacje danego dzieła jaka nadchodzi z czasem - w epoce elżbietańskiej jego sztuki mogły być poczytane za inteligentną rozrywkę, dziś określa się je mianem sztuki. Kto wie czy co ambitniejsze dzieła współczesnej tzw. inteligentnej rozrywki nie podzielą tego losu? Przynajmniej powinny dać dobre świadectwo naszym czasom, czego obecne filmy nie czynią - naprawdę nasi potomni będą patrzyli zapewne z politowaniem na filmy początków XXI wieku, w których roi się od infantylnych superherosów, niewybrednych żartów i przerostu formy nad treścią. Dlatego lubię starego dobrego Treka - umiał połączyć formę i treść w całkiem zgrabną i atrakcyjną całość.

Q__:
Nie masz natomiast racji, że problem musi być w filmie "obrabiany" jak na kolokwium z filozofii, czy forum dyskusyjnym, nie przymierzając , można przekazać pewne problemy sposobami znacznie subtelniejszymi niż łopatologiczne monologi/dialogi (z TDK ).

Problem w tym, że to Ty teraz nie dostrzegasz, że problematyka TDK nie objawia się tylko pod postacią dialogów - jest ona integralną częścią fabuły jej siłą sprawczą, osią i siła napędową konfliktu w filmie. Doprawdy nie rozumie skąd bierze się twoje tak daleko posunięte uprzedzenie do tej produkcji Nolana.

Q__:
To akurat prawda. Ich scenariusze, również IMO, nie mają koherentnej struktury, najłagodniej mówiąc...

I znów się zgadzamy? Święto trzeba z tej okazji obwołać!

Q__:
A popatrz np. co zrobiłoby z motywem zemsty za ojca, najgłębsze nawet, azjatyckie kino walki. Tam by głębia występowała między naparzankami... (Dlaczego? Bo są rozrywkowe...)

I uważam, że dlatego są przykładem zmarnowanego potencjału. Tak samo zresztą jak mocno głupawy Kill Bill Tarantino. Coś mam wrażenie, że tak wyglądał by Hamlet w jego reżyserii:
http://jusco15reviews.files.wordpress.com/2010/12/kill-bill-03.jpg

Q__:
Jeszcze raz: czy to jest całość jego gustu? Poza tym, nawet jeśli uważasz czyjś gust za zły wytykanie tego co godzina nie jest szczytem dobrego smaku. To ty zaśmiecasz od paru lat forum tekstami o rzyganiu, pierdzeniu, gwałceniu, genitaliach (vel jajach), masturbacji nie mozg_kl2, Panie Subtelny. Więc kto lubuje się w skatologii?

Ja tylko opisuje co mnie zniesmacza. Ba, gdyby Orci i Kurtzman nie wcisnęli takich niesmacznych tekstów do $tar Treka słowem bym się nie odezwał pewnie na ten temat. To nie jest rodzaj kina, który mnie interesuje i pociąga, więc zazwyczaj od niego stronie. Ale, że trio Abrams, Orci i Kurtzman starają się przeszczepić prostacką rozrywkę na grunt Treka, tak czuje, że Treka i jego wierni fani - tacy jak ja - są zagrożeni wulgaryzacją. Stąd moja alergiczna reakcja. A co do gustu mozga_kl2 - nie, nie cały jego gust jest zły. Całe szczęście - ulżyło mi kiedy napisał, że lubi coś poza ,,dziełami" Baya i Abramsa. Inna sprawa, że nigdy nie implikowałem, że fan Bayformerów nie może mieć szerszych horyzontów myślowych, jakkolwiek jego upodobanie do rozrywki w stylu robotów obrabiających nogę supermodelki, jest jak najbardziej niskie i wulgarne... Cóż, nikt nie jest doskonały.

Q__:
Zgoda, dlatego ENT mnie zawiódł. Jest jednak mały szkopuł: ENT wlecze za sobą bagaż skumulowanych przez dziesięciolecia najdzikszych nonsensów i uproszczeń noszących nazwę "kanon". Jak dzwigając toto na grzbiecie miał nie wyrosnąć garbaty?

Problem w tym, że ENT kanonem za bardzo się nie przejmował. Tzn. sięgał po niego wówczas gdyby było to na rękę twórcą, innym zaś razem jawnie go olewał śmiejąc się w oczy fanom, którym zależało na zachowaniu spójności świata przedstawionego. Tak więc twierdzenie, że ENT pełen był absurdów przez ten zły, paskudny kanon jest po prostu błędne - ostatecznie to nie kanon wspominał o dziwacznej wojnie temporalnej i polskim ZOO zagrażającym Ziemi. Zresztą nie inaczej robi Abrams przyswajając to co mu jest wygodne, a odrzucając całą resztę. W jego rzeczywistości nadal wiążące są wszystkie kurioza stworzone przez ENT - a co za tym idzie również First Contact miał miejsce! - a jednocześnie pogata spóścizna Treka taka jak: TMP, Gniew Khana, TNG i im podobne zostały wyrzucone do kosza i nigdy nie będą miały miejsca w tej nowej rzeczywistości.

Q__:
za jedno i drugie podziekujmy Bermanowi

Mimo wszystko nie był taki zły - pracował z kiedyś z Roddenberrym i w związku z tym miał jakieś wyczucie czym jest Trek i czym się go je. Po Abramie nie można się tego spodziewać - facet otwarcie przyznaje, że nie był nigdy fanem ST, za to lubował się w konkurencyjnych Gwiezdnych wojnach.
Q__
Moderator
#304 - Wysłana: 6 Wrz 2011 03:44:53 - Edytowany przez: Q__
Picard

Picard:
Jak brzydko pisałem czysta rozrywka jest rodzajem kina onanistycznego - oglądając je robisz sobie dobrze, ale w zasadzie nic wielkiego z tego nie wynika. W związku z tym pytam się po co udawać, że Bayformery są o czymś i podawać to jako argument przemawiający na ich korzyść?

Zgoda, tylko w sumie cała popkultura (w tym jakieś 90% SF z okładem) jest - w takim znaczeniu - onanistyczna. Niedawno demaskowałem w rozmowie z koleżanką Grega Egana, jednego z najwybitniejszych żyjących pisarzy SF, jako kogoś kto w iście nastoletni sposób podnieca się możliwościami jakie da/może dać nam postęp technologiczny.

Z drugiej jednak strony wolę rozrywkę, w którą wetknięto jakieś sensy od tej bezwstydnie już od sensu uciekającej (więc i Bay zarobi u mnie z pół punktu za ten kolonializm). Wolę czysto intelektualnie, oczywiście, bo z drugiej strony, wiesz... "Mortal Kombat" czy gra DOOM... *.

Ponadto: znam liczne znacznie gorsze rzeczy niż oglądanie nienajmądrzejszych filmów, więc może miej miarę w potępianiu za to?**

* dlatego tak jak ja podniecam się Scorpionem, Sub-Zero czy pruciem do demonów z giwery, tak też rozumiem, że kogoś mogą kręcić bijatyki bay'owych robotów...

** choć przekroczenia granic absurdu obawiać się nie musisz, już dawno je przekroczyłeś...

Picard:
Doprawdy nie rozumie skąd bierze się twoje tak daleko posunięte uprzedzenie do tej produkcji Nolana.

Z jej przereklamowania.

Picard:
Tak samo zresztą jak mocno głupawy Kill Bill Tarantino.

Cóż, także nie jestem miłośnikiem tego reżysera (acz jego "Reservoir dogs" lubię), ale znam sporo jego wielbicieli wśród ludzi o całkiem subtelnym guście.

Picard:
Coś mam wrażenie, że tak wyglądał by Hamlet w jego reżyserii

Pewnie jak "Romeo i Julia" Lurhmana (w stylistyce a'la "Urodzeni mordercy") .

Picard:
Ja tylko opisuje co mnie zniesmacza.

Z wyraźną lubością racząc nas raz po raz najniesmaczniejszymi szczególami, które opisujesz w dodatku w sposób dość wulgarny...

Picard:
Inna sprawa, że nigdy nie implikowałem, że fan Bayformerów nie może mieć szerszych horyzontów myślowych

To może do tablicy i napisz to za karę 100 razy?

(Może wtedy parę osób Ci wybaczy... za jakiś rok...)

Picard:
. sięgał po niego wówczas gdyby było to na rękę twórcą, innym zaś razem jawnie go olewał śmiejąc się w oczy fanom, którym zależało na zachowaniu spójności świata przedstawionego.

Ciekawe jednak, że nie zależało na tym... Roddenberry'emu. TOS nadpisywął sam na sobie. TAS trafił do kanonu i żeń wyleciał. TMP nadpisywał na TOS. TNG też wyglądął jak próba reBootu. Kanon na dobre zaczął się z "Trals and Tribble-ations".

Picard:
a co za tym idzie również First Contact miał miejsce!

Widzę, że i stosunek do tego filmu mocno zmieniłeś...

Picard:
a jednocześnie pogata spóścizna Treka taka jak: TMP, Gniew Khana, TNG i im podobne zostały wyrzucone do kosza i nigdy nie będą miały miejsca w tej nowej rzeczywistości.

Udając, że nie widzę tych błędów : Nie, nie została wyrzucona do kosza. W teorii wszechświatów alternatywnych wszystkie linie czasu są pełnoprawne, więc wszystkie te wydarzenia nadal zostają rzeczywistością. To nie nadpisywanie rodem z FC, którego broniliście z Korem .

Picard:
Mimo wszystko nie był taki zły - pracował z kiedyś z Roddenberrym i w związku z tym miał jakieś wyczucie czym jest Trek i czym się go je

Z tego co ostatnio wyczytałem został Roddenberry'emu wetknięty tak jak wcześniej Bennett i od początku robił za paramountowskiego "politruka", były nawet obawy, że może zawetować powierzenie Patrickowi Stewartowi roli Jean-Luca Picarda (!).

Picard:
za to lubował się w konkurencyjnych Gwiezdnych wojnach

Które znow nakręcił facet lubujący się w Treku.
Picard
Użytkownik
#305 - Wysłana: 6 Wrz 2011 04:53:57 - Edytowany przez: Picard
Q__:
Zgoda, tylko w sumie cała popkultura (w tym jakieś 90% SF z okładem) jest - w takim znaczeniu - onanistyczna. Niedawno demaskowałem w rozmowie z koleżanką Grega Egana, jednego z najwybitniejszych żyjących pisarzy SF, jako kogoś kto w iście nastoletni sposób podnieca się możliwościami jakie da/może dać nam postęp technologiczny

To zależy od tego co oznacza u tego autora postęp techniczny - czy ma on u niego szersze znaczenie, czy jest jedynie pretekstem do pokazania bardziej wymyślnych scen walk na lasery? A, że więcej jest bezwartościowych filmów, od tych które niosą ze sobą jakieś przesłanie? Żadna to nowość. Tym bardzie powinniśmy docenić przedstawicieli ambitniejszego kina.

Q__:
drugiej jednak strony wolę rozrywkę, w którą wetknięto jakieś sensy od tej bezwstydnie już od sensu uciekającej (więc i Bay zarobi u mnie z pół punktu za ten kolonializm). Wolę czysto intelektualnie, oczywiście, bo z drugiej strony, wiesz... "Mortal Kombat" czy gra DOOM...

Tyle, ze ten kolonializm to czyste pustosłowie... na dodatek nie wiem czy nie dokumentacje tu z mozga_kl2 pewnej nadinterpretacji.

Q__:
Ponadto: znam liczne znacznie gorsze rzeczy niż oglądanie nienajmądrzejszych filmów, więc może miej miarę w potępianiu za to?**

To, że istnieją gorsze rzeczy nie sprawia, że oglądanie kiepskich filmów nagle zyskuje na wartości.

Q__:
* dlatego tak jak ja podniecam się Scorpionem, Sub-Zero czy pruciem do demonów z giwery, tak też rozumiem, że kogoś mogą kręcić bijatyki bay'owych robotów...

Gry komputerowe to zupełnie inna kategoria - one w przeciwieństwie do filmów nigdy do miana sztuki nie aspirowały i chyba nigdy na to miano - mimo chwalebnych wyjątków - nie zasłużą. One właśnie powinny zaspakajać potrzeby fanów takich filmów jak Bayformers.

Q__:
** choć przekroczenia granic absurdu obawiać się nie musisz, już dawno je przekroczyłeś...

Po co te docinki?

Q__:
Z jej przereklamowania.

Nigdy nie rozumiałem co też ludzie mają za obsesje tymi określeniami overrated i underrated? Albo coś jest przereklamowane, albo niedocenione... Jakby samemu nie można było wyciągnąć wniosków. Gdybyś obejrzał TDK bez żadnego kontekstu, nie wiedzą nic o szumie wokół tego filmu, to też by Cię on zawiódł?

Q__:
Cóż, także nie jestem miłośnikiem tego reżysera (acz jego "Reservoir dogs" lubię), ale znam sporo jego wielbicieli wśród ludzi o całkiem subtelnym guście.

Pewnie, że jest znanym i docenionym reżyserem, który zapracował na swoją reputacje, aczkolwiek pewien pociąg do tandety ma.

Q__:
Z wyraźną lubością racząc nas raz po raz najniesmaczniejszymi szczególami, które opisujesz w dodatku w sposób dość wulgarny...

Jak coś jest wulgarne to jak ma to opisać? A stosując takie opisy staram się tylko unaocznić problem współczesnego kina amerykańskiego jakim jest zidiocenie i wulgaryzacja scenariuszy filmów. Zresztą jeśli kogoś teksty o kopulacji ze zwierzątkami nie raziły w $tar Treku Abramsa, to czemu jest nimi zniesmaczony gdy przytaczam je na łamach forum?

Q__:
Może wtedy parę osób Ci wybaczy... za jakiś rok

Nie musi. Nie jestem tu po to aby zawierać przyjaźnie, ale to po to by wyrazić swoje zdanie i polemizować z cudzą opiniom.

Q__:
Ciekawe jednak, że nie zależało na tym... Roddenberry'emu. TOS nadpisywął sam na sobie. TAS trafił do kanonu i żeń wyleciał. TMP nadpisywał na TOS. TNG też wyglądął jak próba reBootu. Kanon na dobre zaczął się z "Trals and Tribble-ations".

Nie mówię, że różnego rodzaju błędy w continuity się nie zdarzały, ale jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką dowolnością i jawną olewką kanonu. Tym bardziej, że skoro miał być reBoot można było z tym zrobić porządek i rozpocząć nowe continuity zamiast obarczać się bagażem zaburzonego ENT.

Q__:
Widzę, że i stosunek do tego filmu mocno zmieniłeś...

Mocno nie, ale rzeczywiście jest to tylko kino pocornowe jedynie z cieniem ambicji. Na pewno można było z tym zrobić coś ciekawszego. Ale nie w tym problem. Logicznie rzecz biorąc FC nie mogło mieć miejsca w continuity, bo nie mogło mieć FC stanowi kontynuacje TNG, które w Abramsowej rzeczywistości oczywiście nie dojdzie do skutku. Kolejny burak panie J.J...

Q__:
Nie, nie została wyrzucona do kosza. W teorii wszechświatów alternatywnych wszystkie linie czasu są pełnoprawne, więc wszystkie te wydarzenia nadal zostają rzeczywistością. To nie nadpisywanie rodem z FC, którego broniliście z Korem

FC nie stworzył niczego nowego, mieścił się w ramach głównego oryginalnej continuity, jakkolwiek historia ulegął nieco zmianie, tak jak w epizodzie DS 9 Past Tense natomiast film J.J'a to już zupełnie inne continuity, nie mające prawie nic wspólnego z oryginalną linią czasu. Nie mówiąc już, że ta teoria alternatywnej linii czasu nijak nie przystaje do tego trekowych podróży w czasie... To co spłodził J.J gryzie się więc z Trekiem i nijak nie da się tego pogodzić.

Q__:
Z tego co ostatnio wyczytałem został Roddenberry'emu wetknięty tak jak wcześniej Bennett i od początku robił za paramountowskiego "politruka", były nawet obawy, że może zawetować powierzenie Patrickowi Stewartowi roli Jean-Luca Picarda (!).

Pewnie masz racje, ale mimo wszystko pracował z twórcą sagi i cokolwiek od niego przyswoił. Abrams nie był natomiast nawet nigdy fanem ST, wolał konkurencje.

Q__:
Które znow nakręcił facet lubujący się w Treku.

Czego na przykładzie Gwiezdnych wojen nie widać...
mozg_kl2
Użytkownik
#306 - Wysłana: 6 Wrz 2011 08:10:14 - Edytowany przez: mozg_kl2
Picard:
Nie to kwestia faktów

Szybka powtórka specjalnie dla Ciebie. Fakt to np jabłko spadłlo, opinia jabłko spadło majestatycznie. Ty wygłaszasz opinię.

Picard:
że znajdują się one w filmie, więc to neguje.

Negowanie rzeczywistosci nie sprawi, zę coś zniknie. Znam dobrze Twoją metode, jeśli fakty przecza tezie zle dla faktów, ale dopasowanie rzeczywistosci pod zgóry utworozna teze żle świadczy tylko i wyłacznie o Tobie.

Picard:
Jest coś takiego jak skala.

Co ma skala do tego? Albo coś jest biologicznym burakiem albo nie? Nie ma znaczenia, że pojawiło się na ekranie przez sekunde czy 10h. Wkońcu podobno jest to serial sf, więc ma być to science. Zreszta, jeśli tak lubicie skalę, to Wolkanie. jak wyjaśnić ich czerwone usta skoro mają zieloną krew.

Picard:
I Ty jeszcze twierdzisz, że owa głupota jest fajna, uważając Xindi za jedną z lepszych ras. Bzdura.

Uważam, że wybija się na tle trekowych szaraków. Takie Domonium dla ubogich trochę, a ich też lubię.

Q__:
Widać nie wie. Teraz jednak się od tej wiedzy nie wykręci genitaliami robota.

Wie tylko robi to celowo.

Q__:
Dziwne, bo co ugrzyźli i tak kiczem trąciło .

Niestety kicz niejako jest elementem treka od jego początków

Picard:
porusza jego tematykę, prowokuje do rozmyślań?

Skoro ja rzuciłem wątek a Q go rozbudował o kolonializm to prowokuje.

Q__:
Widzisz, Ty widzisz tylko to co ma postać wynurzeń, jak jest wpisane w sam kształt fabuły jakoś Ci umyka. Nie po raz pierwszy,

Widać niektorzy potrzebuja mieć coś wyłożone łopatologicznie, jak trzeba pogłówkować to się gubi.

Picard:
A jaki ma mieć skoro bawią go filmy o robotach gwałcących nogi modelek?

I Balcerowicz musi odejść. Ile razy chcesz to powtarzać w każdym poście?

Q__:
można przekazać pewne problemy sposobami znacznie subtelniejszymi niż łopatologiczne monologi/dialogi (z TDK ).

Apropo TDK czekamy Picard na Twoją odpowiedż obalajaca geniusz tego filmów.

Picard:
ENT kanonem za bardzo się nie przejmował. Tzn. sięgał po niego wówczas gdyby było to na rękę twórcą

DS9 i VOY też jakoś specjalnie nie obnośił sięz kanonem.

Q__:
Widzę, że i stosunek do tego filmu mocno zmieniłeś...

Swego czasu nawet wychwalał Nem zeby tylko dowalic JJ.

Picard:
Tyle, ze ten kolonializm to czyste pustosłowie... na dodatek nie wiem czy nie dokumentacje tu z mozga_kl2 pewnej nadinterpretacji.

Jaka nadinterpretacje? Po seansie trylogii naszła mnie taka refleksja jak ją przedstawiłem.
Picard
Użytkownik
#307 - Wysłana: 6 Wrz 2011 10:55:48 - Edytowany przez: Picard
mozg_kl2:
Szybka powtórka specjalnie dla Ciebie. Fakt to np jabłko spadłlo, opinia jabłko spadło majestatycznie. Ty wygłaszasz opinię.

Nie stwierdzam fakt. Rzeczy, o których pisze są wulgarne, ergo film który je zawiera jest wulgarny. Tak trudno to zrozumieć?

mozg_kl2:
Negowanie rzeczywistosci nie sprawi, zę coś zniknie. Znam dobrze Twoją metode, jeśli fakty przecza tezie zle dla faktów, ale dopasowanie rzeczywistosci pod zgóry utworozna teze żle świadczy tylko i wyłacznie o Tobie.

Najpierw to powiedzenie zastosuj wobec siebie i twojego uporu we wzbranianiu się przed przyznaniem, że film jest wulgarny. A co do tego rzekomego przesłania to jest ono czystym pustosłowiem. To, że coś jest w filmie nie oznacza, że film o tym, traktuje, ze kwestia ta jest w filmie dyskutowana. Dobrą analogią jest tu wątek zemsty - porównaj sobie Hamleta, który rzeczywiście porusza temat zemsty oraz innych ważkich zagadnień, z takim Kill Billem gdzie zmesta jest tylko pretekstem dla pokazania krwawych przygód pewnej laski wymachującej mieczem na prawo i lewo.

mozg_kl2:
Co ma skala do tego? Albo coś jest biologicznym burakiem albo nie? Nie ma znaczenia, że pojawiło się na ekranie przez sekunde czy 10h. Wkońcu podobno jest to serial sf, więc ma być to science. Zreszta, jeśli tak lubicie skalę, to Wolkanie. jak wyjaśnić ich czerwone usta skoro mają zieloną krew.

Znaczenie ma takie, że w przypadku ENT głupotę wyolbrzymiono i wyeksponowano. Gad głupio prezentował się w TOS? No, to zróbmy z gadów, ssaków i wodnych główną rasę serialu... Ktoś kto nie widział tego konkretnego odcinka TOS może nawet nie wiedzieć, iż taki Gorn istniał, oglądając zaś trzeci sezon ENT nie psosób przegapić tych nieszczęsnych Xindi. Co do Wolkan... znowu nie rozumiesz skali problemu! Kolor ich ust to pikuś w prównaniu z całą, która wygląda jakby urwała się z Wojowniczych Żółwi Ninja Problem koloru ust Wolkan da się momentalnie naprawić, każąc aktorom ich grających malować usta zieloną szminkom, natomiast nijak nie można Xindi uczynić bardziej wiarygodną rasą... W dodatku popraw mnie jeśli się mylę to kuriozum w postaci Xindi Ci się podoba?

mozg_kl2:
Uważam, że wybija się na tle trekowych szaraków. Takie Domonium dla ubogich trochę, a ich też lubię.

Za bycie wcieleniem buraka? Doprawdy nie wiem jak możesz mieć zastrzeżenia do takiego np. Gorna, a już Xindi są dla Ciebie jak najbardziej OK?

mozg_kl2:
I Balcerowicz musi odejść. Ile razy chcesz to powtarzać w każdym poście?

Nie Kartaginę należy zburzyć! Nie muszę już tego powtarzać, bowiem już chyba wystarczająco uwidoczniłem jak wulgarnym humorem epatują Bayformery.

mozg_kl2:
Apropo TDK czekamy Picard na Twoją odpowiedż obalajaca geniusz tego filmów.

Nie doczekasz się bo tamten film - jak na ekranizacje komiksu - jest rzeczywiście genialny.

mozg_kl2:
DS9 i VOY też jakoś specjalnie nie obnośił sięz kanonem

Jeszcze raz: tak znaczących problemów w DS9 i VOY, co w ENT nie było. Ten ostatni cała chronologię postawił na głowie. Np. kwestia Ferengi, kwestia Borg, którzy pojawili się tu całe stulecia wcześniej niż powinni byli się pojawić, a w późniejszych czasach nie ma o nich nawet wzmianki w archiwum Federacji, do czasu gdy Picard ich spotkał.

mozg_kl2:
Skoro ja rzuciłem wątek a Q go rozbudował o kolonializm to prowokuje.

Więc do jakich to głębokich przemyśleń Cię ona skłania? Pokarz mi gdzie na forum Transformerów fani tej produkcji dumają nad problematykom kolonializmu rzekomo poruszoną w filmie?

mozg_kl2:
Jaka nadionterpretacje? Po seansie trylogii naszła mnie taka refleksja jak ją przedstawiłem

To, że możesz wpisywać w film znacznie, którego on nie ma. Czy problem kolonializmu jest w filmie roztrząsany, czy ta tematyka jest dyskutowana w filmie czy też od tak stwierdziłeś, że zachowanie Decepticonów przypomina Ci zachowanie europejskich kolonialistów? Na czym wogóle opierasz to stwierdzenie?
Q__
Moderator
#308 - Wysłana: 6 Wrz 2011 21:54:29 - Edytowany przez: Q__
Picard

Picard:
To zależy od tego co oznacza u tego autora postęp techniczny - czy ma on u niego szersze znaczenie, czy jest jedynie pretekstem do pokazania bardziej wymyślnych scen walk na lasery?

Aż tak żle to nie. U Egana jest jednak "pornografia" wyższego rzędu, tam chodzi o podniecanie się możliwościami technologii (w stylu podobnym trochę do tego w jakim "Dynastia" podniecała się możliwościami finasowymi). a nie tym, że można jej użyć do zrobienia wielkiego BUM!
Raziło tam co innego, że mimo poruszania b. ciekawych (śmiem sądzić: głębszych niż zwykle w ST) tematów główną warstwą było epatowanie cudami technologii, bez wgłębienia się w konsekwencje ich powstania (jak to robili Lem czy Clarke), bez spojrzenia na nie z bardziej filozoficznej perspektywy.

Picard:
na dodatek nie wiem czy nie dokumentacje tu z mozga_kl2 pewnej nadinterpretacji.

Pytanie: są przytoczone przez nas fakty na ekranie, czy ich nie ma?

Picard:
To, że istnieją gorsze rzeczy nie sprawia, że oglądanie kiepskich filmów nagle zyskuje na wartości.

Ale też nie wszystko co robimy musi zaraz głęboką wartośc mieć. Czy np. każdy posiłek, który zjadasz też ma być bogaty w treści inne niż tresć kaloryczna?

Picard:
One właśnie powinny zaspakajać potrzeby fanów takich filmów jak Bayformers.

A jeśłi postanowili je sobie zaspokoić flimem (niech będzie nawet i "filmidłem") to co w tym złego? Robią Ci tym krzywdę? Niech nawet - że przejdziemy do twojej ulubionej wulgarnej poetyki - doznają przy tym orgazmu. Co nam do tego?

Picard:
Po co te docinki?

Byś coś - może - zrozumiał...

Picard:
Gdybyś obejrzał TDK bez żadnego kontekstu, nie wiedzą nic o szumie wokół tego filmu, to też by Cię on zawiódł?

Nie, wtedy uznałbym go za przyzwoite widowisko rozrywkowe, klasy dwu pierwszych "Spider-manów".

Picard:
aczkolwiek pewien pociąg do tandety ma.

Gdybyś znal jego gust jako widza - co przekłada się też na jego inspiracje - musiałbyś powiedzieć, że jest popcornożercą jakich mało (albo, że żywi się czymś jeszcze gorszym ).

Picard:
Jak coś jest wulgarne to jak ma to opisać? A stosując takie opisy staram się tylko unaocznić problem współczesnego kina amerykańskiego jakim jest zidiocenie i wulgaryzacja scenariuszy filmów.

Rozumiem, by unaocznić problem kanibalizmu zeżresz publicznie paru kanibali .

Picard:
Zresztą jeśli kogoś teksty o kopulacji ze zwierzątkami nie raziły w $tar Treku Abramsa, to czemu jest nimi zniesmaczony gdy przytaczam je na łamach forum?

Bo tam padły raz, a ty powtarzasz je dziesiątki razy?

Bo tam utonęły w treści filmu, a ty epatujesz głównie nimi?

Picard:
Nie musi. Nie jestem tu po to aby zawierać przyjaźnie, ale to po to by wyrazić swoje zdanie i polemizować z cudzą opiniom.

A szkoda. Moze wtedy milej by się gadało?

Picard:
Nie mówię, że różnego rodzaju błędy w continuity się nie zdarzały, ale jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką dowolnością i jawną olewką kanonu.

Hehe, a kiedy Klingonom nagle zmieniły się czoła, to nie był gwałt na kanonie TOS? Albo kiedy "Zjednoczona Ziemia" na gwałt stała się UFP (która znamy i kochamy)?

Picard:
FC stanowi kontynuacje TNG, które w Abramsowej rzeczywistości oczywiście nie dojdzie do skutku

Tylko, że ta kontynuacja jest jakaś dziwna, Cochrane nagle urodził się na Ziemi, nie w kolonii na Alpha Centauri i z przystojnego badacza-kosmonauty zmienił w starego pijaka*, Picard zmienil się na gwałt w histeryka z dużą pukawką... Jesteś pewien, że to ta sama linia czasu?

* Dziwne, że zachował przy tym nazwisko i talent wynalazczy, a ponoć predestynacja dotyczyła tylko neo-Kirka i jego ekipy...

Picard:
Pewnie masz racje, ale mimo wszystko pracował z twórcą sagi i cokolwiek od niego przyswoił.

Zaglądał mu przez ramię raczej niż pracował. Wheedon ani Straczynski natomiast nie byli namiestnikami Paramountu nad Roddenberrym, a jednak na nich byś nie wybrzydzał, prawda?

Picard:
Czego na przykładzie Gwiezdnych wojen nie widać...

Są tacy którzy uważają SW - w warstwie politycznej - za polemike z naiwnym idealizmem ST...

mozg_kl2

mozg_kl2:
Wie tylko robi to celowo.

Optymistaś.

mozg_kl2:
Swego czasu nawet wychwalał Nem zeby tylko dowalic JJ.

Bo też NEM jest za co wychwalać :
http://www.stardestroyer.net/Nemesis/Pictorial-1.h tml

Picard

Picard:
Rzeczy, o których pisze są wulgarne, ergo film który je zawiera jest wulgarny.

Mam nadzieję, że nie oglądałeś "Psów", mogłbyś to przypłacić zdrowiem... Są wszak arcywulgarne.

(Bardziej serio: jakiego stężenia wulgarności w filmie potrzeba by uznać cały film za wulgarny?)

Picard:
urwała się z Wojowniczych Żółwi Ninja

Z używaniem Żółwi Ninja w roli czegoś skrajnie nieambitnego to bym uważał. Oryginalny komiks Eastmana & Lairda to ponura (ale i ironiczno-undergorunodwa), czarno-biała historia w klimatach a'la Frank Miller:
http://www.wak.net.pl/old/index.php?idn=op_teenage _mutant_ninja_turtles_tm-semic&kat=op
Co ciekawe również słynny Usagi Yojimbo narodził się - o ile pomnę - jako bohater drugoplanowy tej serii (królik-samuraj z innego wymiaru).

Picard:
Nie muszę już tego powtarzać, bowiem już chyba wystarczająco uwidoczniłem jak wulgarnym humorem epatują Bayformery.

Oby, bo możesz zacząć być ścigany za flood i "nalogowe" wulgaryzmy.
mozg_kl2
Użytkownik
#309 - Wysłana: 7 Wrz 2011 08:10:00
Picard:
Nie stwierdzam fakt.

Nie możesz stwierdzać faktów, skoro ja inaczej widzę owe wydarzenie. W tym momencie jest to opinia.

Picard:
Najpierw to powiedzenie zastosuj wobec siebie i twojego uporu we wzbranianiu się przed przyznaniem, że film jest wulgarny.

Dla mnie nie jest wulgarny.

Picard:
A co do tego rzekomego przesłania to jest ono czystym pustosłowiem.

No tak. Najpierw twierdziłeś, zę nie ma przesłania teraz, kiedy udowoniliśmy z Q i nie tylko, że jest i to jest w stanie prowokowac do dyskusji, twierdzisz, ze to niby pustosłowie. To tylko Twoja opinia, będąca pochodną złej woli.

Picard:
Co do Wolkan... znowu nie rozumiesz skali problemu! Kolor ich ust to pikuś w prównaniu z całą, która wygląda jakby urwała się z Wojowniczych Żółwi Ninja

Dla Ciebie to pikuś, dla mnie to mega burak. Główna rasa i taki bład, ktory rzuca sięw oczy dla srednio ogarnietego domorosłego biologa.

Picard:
Problem koloru ust Wolkan da się momentalnie naprawić, każąc aktorom ich grających malować usta zieloną szminkom

Skoro to takie proste to czemu przez 60 lat na to nikt nie wpadł? Burak powielany przez każda serie trekową.

Picard:
Za bycie wcieleniem buraka? Doprawdy nie wiem jak możesz mieć zastrzeżenia do takiego np. Gorna, a już Xindi są dla Ciebie jak najbardziej OK?

Za ciekawy pomysł wielogatunkowej rasy.

Picard:
Nie muszę już tego powtarzać, bowiem już chyba wystarczająco uwidoczniłem jak wulgarnym humorem epatują Bayformery.

Na razie udowodniłes, ze świetnie floodujesz i potrafisz zameczac rozmówce, grillując go jedna sceną.

Picard:
Nie doczekasz się bo tamten film - jak na ekranizacje komiksu - jest rzeczywiście genialny

Kwiestia sporna i do tego na inny temat. Ciekawa sprawa, ze łatwiej Ci meczyć nas jedną scena z Abramsa i Transformersów niż odniesc sie merytorycznie do krytyki TDK.

Picard:
tak znaczących problemów w DS9 i VOY, co w ENT nie było

Żartujesz prawda? Co rozumiesz przez pojęcie znaczący problem? Sprzeczności fabularne wewnatrz serialu, podpadajapod znaczący problem?

Picard:
kwestia Ferengi, kwestia Borg, którzy pojawili się tu całe stulecia wcześniej niż powinni byli się pojawić,

W serialu nie było powiedziane, że to Ferengi. Borg jest spadkiem po First Contact.

Picard:
a w późniejszych czasach nie ma o nich nawet wzmianki w archiwum Federacji, do czasu gdy Picard ich spotkał.

Może ktoś dobrodusznie sietymi danymi zaopiekował. Cochrenowi, choc był największym ziemskim autorytetem nikt w Borga nie wierzył.

Picard:
Więc do jakich to głębokich przemyśleń Cię ona skłania? Pokarz mi gdzie na forum Transformerów fani tej produkcji dumają nad problematykom kolonializmu rzekomo poruszoną w filmie?

Na forum Star Treka zamiast o Treku gada się o polityce i power ranger. Będziemy oceniac teraz filmy przez pryzmat for? Co następne? Zaczniesz zaglądac fanom do piwnic ile mają plakatów i modeli?

Picard:
To, że możesz wpisywać w film znacznie, którego on nie ma.

Poprawka znaczenie, którego nie widzisz.
Q__
Moderator
#310 - Wysłana: 7 Wrz 2011 09:39:43
mozg_kl2
Picard

Może jeszcze a'propos...

Picard:
Pokarz mi gdzie na forum Transformerów fani tej produkcji dumają nad problematykom kolonializmu rzekomo poruszoną w filmie?

mozg_kl2:
Najpierw twierdziłeś, zę nie ma przesłania teraz, kiedy udowoniliśmy z Q i nie tylko, że jest i to jest w stanie prowokowac do dyskusji, twierdzisz, ze to niby pustosłowie.

Otóż ustawię się tu po środku. Z jednej strony Picard ma nieco racji bagatelizując przesłanie, które i dla samych twórców filmu ewidentnie nie stanowiło priorytetu... Przypomina się tu to co Lem pisał - o znacznie lepszym/ambitniejszym zresztą, jak wspominałem - w/w "Końcu Wieczności":
The End of Eternity to pokaz formalnej zabawy, z przysztukowanymi jej dość przypadkowo sensami walki o wolność wbrew dyktaturze.

Z drugiej jednak strony, to że fani o czymś nie dyskutuja świadczy wyłącznie o fanach, nie o filmie...

mozg_kl2

mozg_kl2:
Na forum Star Treka zamiast o Treku gada się o polityce i power ranger.

Skoro o fanowskich dyskusjach mowa, to stanowczo wolałbym widzieć na forum rzeczy takie jak moja niedawna dyskusja z Korem (wyjście od ST by mówić o realnych zagadnieniach filozoficzno-naukowych), to w czym kiedyś celował Sh1eldeR (analizy technologiczne trekowej, i nie tylko trekowej "prawdy ekranu"), rzeczy w stylu niezapomnianej prelekcji/artykułu Vanji (prowadzone na luzie analizowanie ST pod kątem prawdopodobieństwa naukowego) czy - fanfary - dyskusji "Galaxy vs. Defiant", niż to co teraz umie u nas dominować...

(Picard, przypomnij sobie jak kiedyś umiałeś dyskutować...)

mozg_kl2:
Poprawka znaczenie, którego nie widzisz.

Zaczynam się domyślać czemu Picard twierdził, ze w "jedenastce" nie ma przemiany neo-Kirka... Dla niego "jest, acz pokazane w sposób nieprzekonujacy" = "nie ma"...
mozg_kl2
Użytkownik
#311 - Wysłana: 7 Wrz 2011 10:00:57
Q__:
Z jednej strony Picard ma nieco racji bagatelizując przesłanie, które i dla samych twórców filmu ewidentnie nie stanowiło priorytetu...

No zgoda, co do tego raczej większych sporów nie ma. Czym innym jest bagatelizowanie przesłania, które jest tłem tła a czym innym, twierdzenie, ze w ogole ono nie istnieje. Zreszta, nawet z największej pierdoły można wyciągnac jakas złotą myśl. Na podstawie jednej lokalizacji w Fallout 2, pwnie używkonik napisał atrykuł o słabnacej kondycji politycznej Bractwa Stali. Nie możemy oczekiwać, ze zawsze dostaniemy wszystko na talerzu. Trzeba pogłówkować czasem. na tym polega interpretacja dzieła. Właśnie oczekiwanie gotowca zabiło takie filmy jak Donnie Darko, gdzie autor musiał założyć stronę internetowa i napisać o co chodzi.

Q__:
Z drugiej jednak strony, to że fani o czymś nie dyskutuja świadczy wyłącznie o fanach, nie o filmie...

Na pewnym forum, na ktorym bywam wybuchła pewna dyskusja. Forum jest pochodną pewnej prostej gry mianowicie Posta 2. Otóż użytkownicy debatowali, długo i gorąco na temat tego jak zombie lokalizują ofiare, po odcieciu głowy? Dla niewtajemniczonych dodam, ze zabić zombie można jedynie po strzale w głowie, zatem zamo jej odcięci nic nie daje. Morał jest taki, ze jak się chce to można merytorycznie dyskutować nawet o przygodach kawałka sera plesniowego w lodówce(autentyczna sesja rpg). Trzeba chciec i okazac trochę dobrej woli.

Q__:
Zaczynam się domyślać czemu Picard twierdził, ze w "jedenastce" nie ma przemiany neo-Kirka... Dla niego "jest, acz pokazane w sposób nieprzekonujacy" = "nie ma"...

Ciekawa teoria.

Q__:
to stanowczo wolałbym widzieć na forum rzeczy takie jak moja niedawna dyskusja z Korem (wyjście od ST by mówić o realnych zagadnieniach filozoficzno-naukowych)

To było dobre tylko nie bardzo wiedziałem czy i jak się do was podpiać. Nie chcialem burzyc harmonii.

Q__:
Sh1eldeR (analizy technologiczne trekowej, i nie tylko trekowej "prawdy ekranu"), rzeczy w stylu niezapomnianej prelekcji/artykułu Vanji (prowadzone na luzie analizowanie ST pod kątem prawdopodobieństwa naukowego)

Lepiej nie wgłębiaćsięw treka, bo można zniszczyc niektorych wizje o hard sf i głębokim kinie. O burakach entku, psujacym dobrą markę nie wspominając.
Q__
Moderator
#312 - Wysłana: 7 Wrz 2011 10:12:08
mozg_kl2

mozg_kl2:
Nie chcialem burzyc harmonii.

Na przyszłość zapraszam .

mozg_kl2:
Lepiej nie wgłębiaćsięw treka, bo można zniszczyc niektorych wizje o hard sf i głębokim kinie.

Ha! Trek ma to do siebie, że można go kochać wytykając jednocześnie jego absurdy (tak robi przecież choćby Lawrence Krauss, którego wszyscy znamy i kochamy).
Trek bywał też - trzeba dodać - głąbokim kinem/serialem, bywał nawet hard SF (przy zastosowaniu najłagodniejszych kryteriów tej "hardości" ), ale częściej niestety bywał czymś dokładnie przeciwnym. Nawet w złotych latach Roddenberry'ego...
(Możnaby tu się zastanowić ile dobrych odcinkow przypada w Treku na słabe. Zdaje mi się, że - gdyby ktoś chciał mieć tylko ambitnego Treka - z TOS i TNG dałoby sie wykroić coś objętościowo podobnego do Ff - dla TOS i do SAAB - dla TNG. Z filmów może ze 2-4 się wybierze. O DS9 wolę się nie wypowiadać . VOY i ENT - może jeden, może parę odcinków, reszta do kosza.)
mozg_kl2
Użytkownik
#313 - Wysłana: 7 Wrz 2011 10:41:56
Q__:
Na przyszłość zapraszam .

Kiedy ja taki nie śmiały jestem i strachliwy.

Q__:
Ha! Trek ma to do siebie, że można go kochać wytykając jednocześnie jego absurdy

No przecież, to robimy cały czas, czyż nie?

Q__:
Trek bywał też - trzeba dodać - głąbokim kinem/serialem, bywał nawet hard SF (przy zastosowaniu najłagodniejszych kryteriów tej "hardości" ), ale częściej niestety bywał czymś dokładnie przeciwnym. Nawet w złotych latach Roddenberry'ego...

Trek miota się pomiedzy gatunkami, a nawet konwencjami. Stara się być po trochu dla każdego. Trochę, akcji, horroru, hard sf, komedii.

Q__:
VOY i ENT - może jeden, może parę odcinków, reszta do kosza.)

Myśle, zę więcej sie znajdzie.
Picard
Użytkownik
#314 - Wysłana: 7 Wrz 2011 11:37:28 - Edytowany przez: Picard
mozg_kl2:
Nie możesz stwierdzać faktów, skoro ja inaczej widzę owe wydarzenie. W tym momencie jest to opinia.

A to, że Ty inaczej to widzisz, to już twój problem. Wiesz, że istnieje np. Towarzystwo Płaskiej Ziemi? Ludzie wierzą w różne głupie rzeczy, na przekór dowodom, ale to już ich zmartwienie, a fakty mówią same za sebie. Możesz sobie mówić, że przytoczone przeze mnie rzeczy nie są wulgarne, równie dobrze możesz mówić, że woda jest sucha, nie obchodzi mnie to.

mozg_kl2:
Dla mnie nie jest wulgarny.

Patrz wyżej. I wspominałem już, że sam twórca filmu za niego przeprosił, twierdząc, że jego wadą jest tzw. dorky humor?

mozg_kl2:
No tak. Najpierw twierdziłeś, zę nie ma przesłania teraz, kiedy udowoniliśmy z Q i nie tylko, że jest i to jest w stanie prowokowac do dyskusji, twierdzisz, ze to niby pustosłowie. To tylko Twoja opinia, będąca pochodną złej woli.

Nie, mój drogi to akurat stwierdzenie stanu faktycznego. Przytoczyłem Ci przykład prawdziwej problematyki w odcinku SG 1, gdzie problem nie został jedynie zakomunikowany, ale jest on omówiony i jest on osią całej fabuły. Przykład kolonializmu w science fiction to miałeś w serii V - gdzie rzeczywiście twórcy ustosunkowali się do problemu kolonializmu. A w Bayformers czym ów kolonializm się przejawia? Tym, że postępowanie Decepticonów przypomina Ci zachowanie kolonialistów? W jaki sposób to przekłada się na dyskusje o kolonializmie i jego znaczeniu we współczesnym świecie? Nie możesz czegoś wrzucić na ekran, w oderwaniu od treści i znaczenia filmu i twierdzić, że tylko dlatego, że jakieś zagadnienie ot tak znalazło się w filmie to ów film nagle zyskuje na wartości. Nie, film musi być rzeczywiście o tym zagadnieniu!

mozg_kl2:
Dla Ciebie to pikuś, dla mnie to mega burak. Główna rasa i taki bład, ktory rzuca sięw oczy dla srednio ogarnietego domorosłego biologa.

Nie mówię, że to nie jest błąd jednak blednie on w porównaniu z kuriozalnymi Xindi.

mozg_kl2:
Za ciekawy pomysł wielogatunkowej rasy.

Niemożliwej z punktu widzenia nauki i bardzo komiksowej w wyglądzie i zachowaniu.

mozg_kl2:
Kwiestia sporna i do tego na inny temat. Ciekawa sprawa, ze łatwiej Ci meczyć nas jedną scena z Abramsa i Transformersów niż odniesc sie merytorycznie do krytyki TDK.

Jeśli masz na myśli 50 bzdur o Mrocznym rycerzu... to powiedź czemu mam się do nich ustosunkowywać skoro Ty nigdy nie ustosunkowałeś się da żadnej recenzeji, którą ja zalinkowałem? Zresztą jeśli tak bardzo przejmujesz się 50 prawdami - specjalnie dla Ciebie:
http://www.film.org.pl/prace/50_prawd_transformers .html
Inna rzecz, że nie, nie wysuwam zarzutów pod adresem tylko jednej sceny w $tar Treku Abaramsa i w Bayformers - takich gupich scen jest w obu filmach wiele. Więcej o Baya niż u Abramsa ale jednak, odciski paluszków Orciego i Kurtzmana widzę na obu filmach...

mozg_kl2:
Na razie udowodniłes, ze świetnie floodujesz i potrafisz zameczac rozmówce, grillując go jedna sceną.

Ma znowu przytoczyć przykłady wszystkich wulgarnych scen z tego filmu?

mozg_kl2:
W serialu nie było powiedziane, że to Ferengi. Borg jest spadkiem po First Contact.

A ludzie przyszłości to debile i nie umieją dodać dwa do dwóch, nie potrafią skojarzyć faktów? O, tak Picard spotkał tą rasę, która zaatakowała Archera i jego ludzi... Ale, nie wedłóg twórców ENT Federacja w XXIV wieku składa się z półgłówków, którzy nie umieją nawet czytać raportów z przeszłości... A co do Borg... Oni zginęli w FC. Jeśli uważasz, że ktoś jest w stanie przeżyć detonacje czterech torped kwantowych, niekontrolowane wejście w atmosferę, klepnięcie o glebę z wielką prędkością i stulecie w lodzie to wniosek tego taki, że za dużo naczytałeś się komiksów. Tak, drony są w stanie przetrwać to wszystko, a kładą się po tym jak Worf zdzieli je w twarz kolbą karabinu. Ponaddto obiekt eksplodujący nad Montaną, znajdzie się w magiczny sposób na biegunie... A Picard wraz z załogą to też durnie bo nie zadali sobie trudu by sprawdzić czy na Ziemi nie ma szczątków kuli...

mozg_kl2:
Żartujesz prawda? Co rozumiesz przez pojęcie znaczący problem? Sprzeczności fabularne wewnatrz serialu, podpadajapod znaczący problem?

Pewnie, że podpadają.

mozg_kl2:
Może ktoś dobrodusznie sietymi danymi zaopiekował. Cochrenowi, choc był największym ziemskim autorytetem nikt w Borga nie wierzył.

To, że Cochrane wogóle coś mówił o Borg to tylko w ENT mówiono. A co do utajnienia danych. To bzdura, nie poparta cieniem dowodów. Na dodatek dane te były rzekomo tak mocno utajnione, że Federacja wolała zginąć niż użyć przeciw Borg promieniowania zastosowanego przez dr Ploxa.

mozg_kl2:
Na forum Star Treka zamiast o Treku gada się o polityce i power ranger. Będziemy oceniac teraz filmy przez pryzmat for? Co następne? Zaczniesz zaglądac fanom do piwnic ile mają plakatów i modeli?

Zwyczajnie udowodniłem Ci, że Bayformery jednak nie skłaniają do filozoficznych przemyśleń, że nie prowokują fanów do dyskusji na ważkie tematy rzekomo poruszane przez ów film.

mozg_kl2:
Poprawka znaczenie, którego nie widzisz.

Znaczenia, którego nie jesteś w stanie udowodnić, że istnieje i nie jest pustosłowiem.

Q__

Później Ci odpowiem, na razie nie mam czasu i ochoty. Wybacz.
Kor
Użytkownik
#315 - Wysłana: 7 Wrz 2011 11:52:58 - Edytowany przez: Kor
Q__:
To nie nadpisywanie rodem z FC, którego broniliście z Korem

Wypraszam sobie, niczego takie nie broniłem Różne mieliśmy w dawnych Trekach koncepcje podróży w czasie, a ja jedynie zaznaczyłem, że dość podejrzane jest tutaj mówienie o koncepcja słusznych i niesłusznych (w związku z naszą głębszą niewiedzą), a tym bardziej w tym sensie, że jakoby wizja JJ dopiero jest słuszna, a wszelkie inne nie.

Bo czyż np. takiego Yesterday's Enterprise nie można interpretować w perspektywie czasu rozgałęzionego z Guinan jako elementem wyrastającym nad jedną rzeczywistość? Można, chociaż dziwne byłoby wtedy zachowanie naszej barmanki (bo po co wtedy próba "naprawy"?). Coś by się jednak na to zaradziło (np. ona czuje jedynie pobliskie rzeczywistości, a w tych Federacja jest normalna, nie wie natomiast, że nie może nic zmienić, co najwyżej stworzyć kolejne odgałęzienie). Z pewnością też znalazłoby się mniej kontrowersyjne pod tym względem epizody.

Zresztą, przypomnij mi, skoro mowa o kontrowersjach, jak to było w XI? Spock i Nero przenieśli się na raz w tę przeszłość? Jeśli nie, lecz po kolei, to jak Spock znalazł się w tej samej przeszłości, skoro mówimy o czasie rozgałęzionym?
Q__
Moderator
#316 - Wysłana: 7 Wrz 2011 12:00:56 - Edytowany przez: Q__
Picard

W porządku, nie ma obowiązku dyskutowania na siłę .

Kor

A to w porządku. Też lubię wizję z "Yesterday's Enterprise". Poruszony jest tam zresztą b. ciekawy problem pod nazwą "jak postrzegamy czas" (bo teoretycznie czas i wymiary przestrzenne to takie same wymiary czasoprzestrzeni, a w praktyce...).
Nie jest to zresztą problem nowy... Poruszany był już w "Sto trzydzieści sekund" Lema czy w jedynym sensownym wątku głupio-komiksowego "Muchobójcy" Dukaja (inna rzecz, że nawet to opowiadanie lubię).

A Guinan... cóż, m.in. dlatego niektórzy posądzali ją o bycie - de facto - Q na dobrowolnym wygnaniu.
mozg_kl2
Użytkownik
#317 - Wysłana: 7 Wrz 2011 12:03:45
Picard:
A to, że Ty inaczej to widzisz, to już twój problem.

To nie jest kwestia widzenia, tylko tego, zę wulgarnosć to pojęcie względne. Dla jednego wularne jest do kobiety laska, dla drugiej to komplement.

Picard:
Ludzie wierzą w różne głupie rzeczy, na przekór dowodom

Słowo klucz dowodom. tytaj mamy tylko i wyłaćznie własne opinie i poglądy.

Picard:
Nie, mój drogi to akurat stwierdzenie stanu faktycznego. Przytoczyłem Ci przykład prawdziwej problematyki w odcinku SG 1, gdzie problem nie został jedynie zakomunikowany, ale jest on omówiony i jest on osią całej fabuły. Przykład kolonializmu w science fiction to miałeś w serii V - gdzie rzeczywiście twórcy ustosunkowali się do problemu kolonializmu. A w Bayformers czym ów kolonializm się przejawia? Tym, że postępowanie Decepticonów przypomina Ci zachowanie kolonialistów? W jaki sposób to przekłada się na dyskusje o kolonializmie i jego znaczeniu we współczesnym świecie? Nie możesz czegoś wrzucić na ekran, w oderwaniu od treści i znaczenia filmu i twierdzić, że tylko dlatego, że jakieś zagadnienie ot tak znalazło się w filmie to ów film nagle zyskuje na wartości. Nie, film musi być rzeczywiście o tym zagadnieniu!

A jeśli cos staje się przyczynkiem do głębszej dyskusji to też zle? naprawde potrzebujesz miec wszystko podane na talerzy, okrasozne głębokimi moralnymi monologami postaci?

Picard:
Niemożliwej z punktu widzenia nauki i bardzo komiksowej w wyglądzie i zachowaniu.

Tak samo jak teleportacji a mimo to się kręci znaczy działa.

Picard:
Jeśli masz na myśli 50 bzdur o Mrocznym rycerzu... to powiedź czemu mam się do nich ustosunkowywać skoro Ty nigdy nie ustosunkowałeś się da żadnej recenzeji, którą ja zalinkowałem?

Bo mówiłeś, żeby dyskutować między soba a nie z recenzjami więc odpusciłem.

Picard:
Zresztą jeśli tak bardzo przejmujesz się 50 prawdami - specjalnie dla Ciebie:
http://www.film.org.pl/prace/50_prawd_transformers .html

Cytujac: "Transformers" Michaela Baya to film niesamowicie widowiskowy i... niesamowicie naiwny. Jakość efektów wizualnych jest w nim odwrotnie proporcjonalna do jakości scenariusza, który aż skrzy się od nonsensów, infantylności i absurdów. Historia jest naiwna i pełna - powiedzmy to wprost - bzdur[...] Dlaczego zatem będąc zdegustowanym, nie jestem przeciwny?[..] Da się lubić ten film, jeżeli pogodzimy się z faktem, że jest on prosty prościusieńki, że pretekstowa, infantylna fabułka przenosić nas ma po prostu od sceny akcji do sceny akcji, a sekwencje starć robotów mają być jedynie i aż, zapierającą dech w piersiach ucztą dla zmysłów. [...] Michael Bay jako jedyny reżyser na świecie, podczas realizacji swoich filmów może liczyć na pomoc amerykańskiej armii; kręcić na terenie jednostek, filmować sprzęt w działaniu, korzystać z doradztwa i prawdziwych żołnierzy jako statystów. " Dzięki za kolejne argumenty za tym filmem. Właśnie dlatego go lubie.

Picard:
A ludzie przyszłości to debile i nie umieją dodać dwa do dwóch, nie potrafią skojarzyć faktów?

Niektore frajerskie zachowania Picarda wcale nie swiadcza o nim najlepiej. Patrzac na rozwój cywlizacji znany z Diuny, to bardzo możliwe.

Picard:
Oni zginęli w FC. Jeśli uważasz, że ktoś jest w stanie przeżyć detonacje czterech torped kwantowych, niekontrolowane wejście w atmosferę, klepnięcie o glebę z wielką prędkością i stulecie w lodzie to wniosek tego taki, że za dużo naczytałeś się komiksów.

Znam uzytkownika, który jest w stanie tego dowiesc.

Picard:
To, że Cochrane wogóle coś mówił o Borg to tylko w ENT mówiono. A co do utajnienia danych. To bzdura, nie poparta cieniem dowodów. Na dodatek dane te były rzekomo tak mocno utajnione, że Federacja wolała zginąć niż użyć przeciw Borg promieniowania zastosowanego przez dr Ploxa.

Nie bzdura tylko spekulacja, czyli to co fani treka lubią najbardziej. Zresztą z "Who Q" wiemy, że Borg asymilował w 22 wieku El-Aurian.
Q__
Moderator
#318 - Wysłana: 7 Wrz 2011 12:19:09 - Edytowany przez: Q__
mozg_kl2

mozg_kl2:
Cytujac: "Transformers" Michaela Baya to film niesamowicie widowiskowy i... niesamowicie naiwny. Jakość efektów wizualnych jest w nim odwrotnie proporcjonalna do jakości scenariusza, który aż skrzy się od nonsensów, infantylności i absurdów. Historia jest naiwna i pełna - powiedzmy to wprost - bzdur[...] Dlaczego zatem będąc zdegustowanym, nie jestem przeciwny?[..] Da się lubić ten film, jeżeli pogodzimy się z faktem, że jest on prosty prościusieńki, że pretekstowa, infantylna fabułka przenosić nas ma po prostu od sceny akcji do sceny akcji, a sekwencje starć robotów mają być jedynie i aż, zapierającą dech w piersiach ucztą dla zmysłów. [...] Michael Bay jako jedyny reżyser na świecie, podczas realizacji swoich filmów może liczyć na pomoc amerykańskiej armii; kręcić na terenie jednostek, filmować sprzęt w działaniu, korzystać z doradztwa i prawdziwych żołnierzy jako statystów. " Dzięki za kolejne argumenty za tym filmem. Właśnie dlatego go lubie.

W tym momencie nie ma miedzy nami sporu o "Transformers". Zgadzamy się w ocenie merytorycznej samego film (bzdurny jest i o akcję w nim chodzi), z tym, że Ty to "kupujesz", a mnie to odrzuca (w pierwszej części jeszcze najmniej). Jednak, jako, że sam lubię "Mortal Kombat" i - chwilami jeszcze - komiksy, i Tobie nie bronię mieć kawałka złego gustu .

mozg_kl2:
Niektore frajerskie zachowania Picarda wcale nie swiadcza o nim najlepiej.

IMO jest to raczej zachowanie sytego, któremu trudno pojąc, że jak zostawić jedzenie na stole to głodny nie tylko zje tyle ile zdoła, ale i resztę (łacznie ze sztućcami i zastawą, które mozna wymienić potem na jedzenie) zakosi.

Frajerstwem bym tego nie nazwał. (Frajerski to był Picard-podróbka w FC i INS.)
Kor
Użytkownik
#319 - Wysłana: 7 Wrz 2011 12:25:02 - Edytowany przez: Kor
Q__:
Poruszony jest tam zresztą b. ciekawy problem pod nazwą "jak postrzegamy czas" (bo teoretycznie czas i wymiary przestrzenne to takie same wymiary czasoprzestrzeni, a w praktyce...).

Wiesz, fizyka to jest ciekawa rzecz. O ile kojarzę Einstein początkowo miał tutaj różne zmienne, dopiero jeden z matematyków zasugerował mu, żeby swoje koncepcje wyrazić jako przestrzeń czterowymiarową. Rzecz jasna odpowiadało to koncepcjom Einsteina, niemniej sprowadziło jakoś czas do równorzędnego miejsca w strukturze, a to nie jest takie pewne.

Np. wysunięte w linkowanym wcześniej przeze mnie artykule spostrzeżenie o entropii. Zachodzi jakaś reakcja chemiczna w czasie, czy gdybyśmy czas odwrócili zaszłaby jej odwrotność? Tutaj szerzej:

http://www.losfelizpublishing.com/Time%20Travel.ht m

Edytowałem poprzedniego posta, gdzie m.in. dopisałem takie pytanie do Ciebie:

Zresztą, przypomnij mi, skoro mowa o kontrowersjach, jak to było w XI? Spock i Nero przenieśli się na raz w tę przeszłość? Jeśli nie, lecz po kolei, to jak Spock znalazł się w tej samej przeszłości, skoro mówimy o czasie rozgałęzionym?
mozg_kl2
Użytkownik
#320 - Wysłana: 7 Wrz 2011 12:31:44
Q__:
W tym momencie nie ma miedzy nami sporu o "Transformers".

Nie odniosłem wrażenie, zę taki spór w oogle istniał.

Q__:
Zgadzamy się w ocenie merytorycznej samego film (bzdurny jest i o akcję w nim chodzi), z tym, że Ty to "kupujesz", a mnie to odrzuca (w pierwszej części jeszcze najmniej).

Tyle, że ja cały czas to pisałem. Kupuje to, bo ogladnałem film, ktory trwa ponad 2h i ani razu nie patrzyłem na zegarek. To duza zaleta filmu akcji, który nie może nudzić. Dlatego to kupuje. Pozatym sentyment do serii z dzieciństwa plus troche łopoczącego sztandartu i amerykańskich samolotów, sprzętu. W sam raz dla dużych chłopców.

Q__:
IMO jest to raczej zachowanie sytego, któremu trudno pojąc, że jak zostawić jedzenie na stole to głodny nie tylko zje tyle ile zdoła, ale i resztę (łacznie ze sztućcami i zastawą, które mozna wymienić potem na jedzenie) zakosi.

Frajerstwem bym tego nie nazwał. (Frajerski to był Picard-podróbka w FC i INS.)

To juz kwestia semantyki. Syty, nie syty, ale trzeba zawsze w zyciu jak i na drodze stosowac zasadę ograniczonego zaufania. Nie można wpuszczać obcych, na teren okrętu flagowego Federacji, i umożliwiać dostęp do kluczowych systemów okrętu. Dla mnie to frajerskosć. To tak jakbyś, mógł sobie wejsć na teren lotniskowca USA pochodzić, porobić zdjęcia i wyjsć, a gratis dostać kawałek sernika. Tak się nie robie
Picard
Użytkownik
#321 - Wysłana: 7 Wrz 2011 13:01:23 - Edytowany przez: Picard
mozg_kl2:
To nie jest kwestia widzenia, tylko tego, zę wulgarnosć to pojęcie względne. Dla jednego wularne jest do kobiety laska, dla drugiej to komplement.

Wybacz ale kopulacja psa z nogą czy pokazywanie genitaliów jest wulgarne niezależnie jak na to spojrzysz i zasłaniając się personalnym gustem dowodzisz jedynie, że cóż... masz kiepski gust.

mozg_kl2:
Słowo klucz dowodom. tytaj mamy tylko i wyłaćznie własne opinie i poglądy.

Udowodniłem Ci, że sceny w stylu dowcipów o onanizmie, gwałceniu nogi, pokazywania gołego tyłka, genitaliów robotów w filmie są. To jest fakt. Faktem jest też, że są to rzeczy wulgarne. Jeśli dla Ciebie nie są to tak jak wyżej masz kiepski gust. Analogicznie to, że ktoś lata sobie nago po parku pokazując wszystkim w co go natura przysposobiła, nie oznacza, że takie zachowanie jest społecznie akceptowalne. Przebiegnij się tak i zobacz co zrobi z Tobą policja... Po prostu niektóre zachowania uważane są - słusznie - przez społeczeństwo za niskie, wulgarne i niedopuszczalne i tak jest w przypadku humoru prezentowanego przez Bay'a.

mozg_kl2:
A jeśli cos staje się przyczynkiem do głębszej dyskusji to też zle? naprawde potrzebujesz miec wszystko podane na talerzy, okrasozne głębokimi moralnymi monologami postaci?

Jakoś nie widzę by rzekomy kolonializm w Bayformers stał się przyczynkiem do jakiejkolwiek dyskusji na jakikolwiek temat. Poza tym jak też mogę rzucić hasło kolonializm i skłonić Cię w ten sposób do dyskusji, nie muszę w tym celu kręcić dwugodzinnego filmu, w którym roboty piorą się po twarzach. Film wówczas jest o czymś, gdy traktuje i rozwija jakąś kwestie, gdy prezentuje poglądy twórcy na dany temat. Wówczas rzeczywiście masz o czym dyskutować - rozmawiasz wówczas nie tylko o danym temacie, ale i o poglądach twórcy na ów temat, rozważasz czy się z nim zgadzasz czy nie. Inaczej ważki temat zostaje sprowadzony jedynie do roli wymówki by pokazać kotłujące się roboty.

mozg_kl2:
Dzięki za kolejne argumenty za tym filmem. Właśnie dlatego go lubie.

Po raz kolejny udowadniasz, że twój gust jest... cóż, jaki jest każdy widzi. Bo lubisz ten film za cytuje: ,,Jakość efektów wizualnych jest w nim odwrotnie proporcjonalna do jakości scenariusza, który aż skrzy się od nonsensów, infantylności i absurdów. Historia jest naiwna i pełna - powiedzmy to wprost - bzdur" - i przyznaje to sam twórca filmu. O tym, że Ty lubisz ten głupi film nie należy mnie przekonywać, natomiast to Ty miałeś mi udowodnić, że to jest dobry film, a udowodniłeś tylko, że to ładnie opakowany stek bzdur, który Ci się podoba. Gratuluje!

mozg_kl2:
Niektore frajerskie zachowania Picarda wcale nie swiadcza o nim najlepiej. Patrzac na rozwój cywlizacji znany z Diuny, to bardzo możliwe.

Diuna to nie Star Trek. Podaj przykład głupiego postępowania Picarda. Mam też rozumieć, że cała 1000 osobowa załoga statku klasy Galaxy też myśleć nie potrafi?


mozg_kl2:
Znam uzytkownika, który jest w stanie tego dowiesc.

Proszę dowiedź mi tego... Że drony zasymilowały Supermana i teraz nic ich nie rusza.

mozg_kl2:
Nie bzdura tylko spekulacja, czyli to co fani treka lubią najbardziej. Zresztą z "Who Q" wiemy, że Borg asymilował w 22 wieku El-Aurian.

Niech Ci będzie... bzdurna spekulacja. Tak czy inaczej coś wyssane z palca.
Q__
Moderator
#322 - Wysłana: 7 Wrz 2011 13:16:35 - Edytowany przez: Q__
Kor

Kor:
niemniej sprowadziło jakoś czas do równorzędnego miejsca w strukturze, a to nie jest takie pewne.

W aktualnych modelach fizycznych raczej jest. Swoją dorgą generuje to b. ciekawe pytania o sporą subiektywność z jaką nasze mózgi postrzegają rzeczywistość.

Kor:
Zresztą, przypomnij mi, skoro mowa o kontrowersjach, jak to było w XI? Spock i Nero przenieśli się na raz w tę przeszłość? Jeśli nie, lecz po kolei, to jak Spock znalazł się w tej samej przeszłości, skoro mówimy o czasie rozgałęzionym?

Oni zdaje się przechodzili przez czarną dziurę, prawda? I działała tu ona na zasadzie konceptu z czarną/biała dziurą (tu "połyka", tam "wypluwa") czyli cos pokrewnego do wormhole'a... Skoro jednak Nero trafił paradoksalnie do wszechświata docelowego pierwszy, a Spock - wbrew pozorom - 20 lat potem, to trzeba sobie domyślnie wyobrazić n- odgałęzień wszechświata do którego trafił Nero i n- Nerów-potomnych czekających 20 lat na Spocka (z poprawka na to, że nie wszystkim z nich się udało dotrwać do tej chwili) z których doczkeł się tylko jeden (acz - by było zabawniej - jakiemuś podzbiorowi tych czekajacych mógł się napatoczyć inny Spock, którego inna dziura przerzuciła z jakiegoś jeszcze innego Wszechświata*.

Kolejne pytanie: czy nasz Nero był pewien, że jest tym, który się doczeka. Czyli pytanie o poziom nauki w ST. O to co dysponując XXIVwiecznym da się wyliczyć i wedle jakich metod.

* oczywiście nasz J.J. przejechał się tu tylko po naskórku poruszonych problemów, ale to stara bolączka Treka, jak pisałem:
"Owszem, kocham "Star Trek" za to czym mógłby być, ale nazbyt często klnę w sposób w jaki marnotrawi swój potencjał - przykład piewrszy z brzegu - otrzymujemy oryginalną, niehumanoidalną formę życia i co? I jest ona typowo "po babsku" zakochana w człowieku, ten zaś ceni ją za to, że się nim opiekuje, ale gdy zauważa, że to co doń czuje jest więcej erotyczne dostaje repulsji, choć oczywiście kończy się to łzawym happy endem (bo ona se w końcu żeńskie ciało przybrała, czym zabiła jego wątpliwości).

Temat prekursorski, kwestia postawiona ciekawie (czy moźliwa jest miłość między istotami, których nic krom rozumności nie łączy?) A robi się z tego nieudany Harlequin. I byłbym tym mniej zniesmaczony, gdyby nie to, że ceniąc "ST" oczekuję opd niego więcej."

http://forum.lem.pl/index.php?topic=69.msg24265#ms g24265
(Był to o odcinku z Cohrane'm oczywiście.)

mozg_kl2

mozg_kl2:
Nie odniosłem wrażenie, zę taki spór w oogle istniał.

Ja też nie, ale nie mogłem sobie odmówić przyjemności podsumowania tego w łopatologiczny sposób .

mozg_kl2:
Tyle, że ja cały czas to pisałem.

Jw.

mozg_kl2:
Pozatym sentyment do serii z dzieciństwa plus troche łopoczącego sztandartu i amerykańskich samolotów, sprzętu. W sam raz dla dużych chłopców.

Po tym co pisałem w topicu o "X-men" (i wcześniej o "J.A.G.") skłamałbym mówiąc, że nie rozumiem wzruszeń/sentymentów tego typu .

mozg_kl2:
To juz kwestia semantyki. Syty, nie syty, ale trzeba zawsze w zyciu jak i na drodze stosowac zasadę ograniczonego zaufania./.../ Dla mnie to frajerskosć. To tak jakbyś, mógł sobie wejsć na teren lotniskowca USA pochodzić, porobić zdjęcia i wyjsć, a gratis dostać kawałek sernika. Tak się nie robie

Skłamałbym mówiąc, że w takich scenach absolutnie nic mi nie zgrzytało (doświadczony kapitan powinien jednak wiedzieć, że ktoś wychowany w brutalniejszej kulturze moze mieć zadatki na potwora - "Trudno być bogiem" mówi o tym b. ładnie; zarówno na przykładzie Wagi Koła jak i jego zabójcy), tym niemniej powtórzę tu argument z człowiekiem renesansu patrzącym na JP II przez pryzmat Borgiów ("nie ma kochanki i nie lansuje rodziny - frajer") i o szlachciurze patrzącym na człowieka XX/XXI wieku szykującego się do podróży ("co za idiota, nie zabrał szabli i uzbrojonego pocztu").

Picard

Picard:
Wybacz ale kopulacja psa z nogą czy pokazywanie genitaliów

Jak powiedziałby nasz wspólny idol: "Shut up, Wesley!" Przytoczyłeś te przykłady tyle razy, że teraz to już tylko obsceniczny flood. Następnym razem wytnę taki kawałek posta. Jak i to nie pomoże - cały post.
mozg_kl2
Użytkownik
#323 - Wysłana: 7 Wrz 2011 13:25:10
Picard:
Wybacz ale kopulacja psa z nogą czy pokazywanie genitaliów jest wulgarne niezależnie jak na to spojrzysz i zasłaniając się personalnym gustem dowodzisz jedynie, że cóż... masz kiepski gust.

Co dalej jest opinią a nie faktem.

Picard:
Udowodniłem Ci, że sceny w stylu dowcipów o onanizmie, gwałceniu nogi, pokazywania gołego tyłka, genitaliów robotów w filmie są. To jest fakt

To jest fakt.

Picard:
Faktem jest też, że są to rzeczy wulgarne

To już jest opinia.

Picard:
Jeśli dla Ciebie nie są to tak jak wyżej masz kiepski gust. Analogicznie to, że ktoś lata sobie nago po parku pokazując wszystkim w co go natura przysposobiła, nie oznacza, że takie zachowanie jest społecznie akceptowalne. Przebiegnij się tak i zobacz co zrobi z Tobą policja... Po prostu niektóre zachowania uważane są - słusznie - przez społeczeństwo za niskie, wulgarne i niedopuszczalne i tak jest w przypadku humoru prezentowanego przez Bay'a.

Tak tak i Kartagine należy zburzyć. Społeczeństwo jest średnim miernikiem zachowań. Ciągle stale ewoluje, i kiedyś nie akceptowany był rozwód dziś sięludzie rozwodza na potęge. Wierze, Ci na słowo nie mam zamiaru tego sprawdzać. Ostatnio był taki problem, chyba we Wrocławiu, gdzie aktorzy wystawiali przedstawienie nago i ktos zgłosił sprawę na policję. Podobnie było z obrazem, jak malarka wpisała w krzyż męskie genitalia. Zatem, jak pisałem różne jednostki w społeczeństwie akceptują różne zachowania.

Picard:
Po raz kolejny udowadniasz, że twój gust jest... cóż, jaki jest każdy widzi.

Kartagine należy zniszczyć.

Picard:
Bo lubisz ten film za cytuje: ,,Jakość efektów wizualnych jest w nim odwrotnie proporcjonalna do jakości scenariusza, który aż skrzy się od nonsensów, infantylności i absurdów. Historia jest naiwna i pełna - powiedzmy to wprost - bzdur" - i przyznaje to sam twórca filmu. O tym, że Ty lubisz ten głupi film nie należy mnie przekonywać, natomiast to Ty miałeś mi udowodnić, że to jest dobry film, a udowodniłeś tylko, że to ładnie opakowany stek bzdur, który Ci się podoba. Gratuluje!

A dziękuje. tylko teraz nie bardzo wiem czego się czepiasz? Film jest bzdurny to fakt i o tym pisałem. ma swietne efekty to fakt i o tym pisałem. To w nim ludzie to fakt o którym pisałem. Mimo tych wad ten film jest dobry a nawet bardzo dobry, jest zresztą o tym w Twojej recenzji.

Picard:
Diuna to nie Star Trek.

Tak, ale mechanizm upadku społeczeństwa jest taki sam. Dziś ludzie też są leniwi. Mój pradziadek był w stanie przeniesć worek z cementem ja nie dam rady. Ile osób używa teraz suwaka logarytmicznego, albo umie tabliczke mendelejewa. ja się tego uczyłem w szkole, a teraz tego nie uczą. Społeczeństwo głupieje i leniwieje.

Picard:
Podaj przykład głupiego postępowania Picarda. Mam też rozumieć, że cała 1000 osobowa załoga statku klasy Galaxy też myśleć nie potrafi?

Bystrzakami to oni nie są. Momentami zachowują sie jak dzieci w przedszkolu. Prosty przykład to przyjęcie obcej rasy dopuszczenie jej do systemów komputerowych, wszelkich info o statku, a potem szok, że oni wykorzystali to przeciw załodze.

Picard:
Proszę dowiedź mi tego... Że drony zasymilowały Supermana i teraz nic ich nie rusza.

Powtarza pewien użytkownik. Q pewnie bedzie wiedział o kogo chodzi.

Picard:
Niech Ci będzie... bzdurna spekulacja. Tak czy inaczej coś wyssane z palca.

Kanon a nie bzdura
Picard
Użytkownik
#324 - Wysłana: 7 Wrz 2011 13:41:32 - Edytowany przez: Picard
mozg_kl2:
Co dalej jest opinią a nie faktem.

Nie jest faktem. Faktem jest też, że masz kiepski gust.

mozg_kl2:
To już jest opinia.

Nie fakt. Pokaż obnaż się publicznie i zobacz jaka będzie reakcja. Zachowania pokazywane przez Bay'a nie są społecznie akceptowalne, poczytywane są powszechnie za niedopuszczalne i wulgarne.

mozg_kl2:
Tak tak i Kartagine należy zburzyć. Społeczeństwo jest średnim miernikiem zachowań. Ciągle stale ewoluje, i kiedyś nie akceptowany był rozwód dziś sięludzie rozwodza na potęge. Wierze, Ci na słowo nie mam zamiaru tego sprawdzać. Ostatnio był taki problem, chyba we Wrocławiu, gdzie aktorzy wystawiali przedstawienie nago i ktos zgłosił sprawę na policję. Podobnie było z obrazem, jak malarka wpisała w krzyż męskie genitalia. Zatem, jak pisałem różne jednostki w społeczeństwie akceptują różne zachowania.

Ja też czytałem artykuł o tym jak zdaje się we Francji aktorzy obnażający się publicznie zostali zatrzymani przez policje. Sam fakt, że zachowania te zgłaszane są na policje i organy ścigania interweniują w takich przypadkach świadczy o tym, że zachowania te nie są akceptowalne. A to, że być może kiedyś były. Kiedyś kobiety nie miały prawa głosu, murzyni byli niewolnikami a chrześcijan rzucano lwom na pożarcie. Jednak to się zmieniło - to się nazywa postęp i należy się jedynie cieszyć z tego, że społeczeństwo jest bardziej świadome i bardziej wrażliwe niż to miało miejsce wieki temu.

mozg_kl2:
To w nim ludzie to fakt o którym pisałem. Mimo tych wad ten film jest dobry a nawet bardzo dobry, jest zresztą o tym w Twojej recenzji.

Jak coś co jest bzdurne i głupie może być dobre? Dziękuje, więcej mi było nie trzeba. A to, że Ty lubisz głupotę to już twoja sprawa...

mozg_kl2:
Tak, ale mechanizm upadku społeczeństwa jest taki sam. Dziś ludzie też są leniwi. Mój pradziadek był w stanie przeniesć worek z cementem ja nie dam rady. Ile osób używa teraz suwaka logarytmicznego, albo umie tabliczke mendelejewa. ja się tego uczyłem w szkole, a teraz tego nie uczą. Społeczeństwo głupieje i leniwieje.

Błąd. W czasach twojego dziadka też żyli ludzie nie mogący przenieść worka z cementem - lekarze, prawnicy, intelektualiści itp. - żyją też obecnie ludzie, którzy noszą przez cały dzień ciężary znacznie większe niż ten jeden worek z cementem. Po prostu społeczeństwo nie jest jednolite i występują w nim jednostki zarówno takie, które wykonują pracę fizyczną jak i intelektualną. Tak więc twój przykład niczego nie dowodzi. Co do znajomości tablicy... na co ona komu, skoro można z miejsca się z nią zaznajomić w książce do chemii albo internecie? Wkuwanie na pamięć bynajmniej nie o inteligencji świadczy... W Diunie mieliśmy do czynienia z regresem wywołanym wojną z SI, w Treku widać zaś wyraźny postęp na przestrzeni stuleci.

mozg_kl2:
Prosty przykład to przyjęcie obcej rasy dopuszczenie jej do systemów komputerowych, wszelkich info o statku, a potem szok, że oni wykorzystali to przeciw załodze.

O czym mowa?

mozg_kl2:
Powtarza pewien użytkownik. Q pewnie bedzie wiedział o kogo chodzi.

Zachęć go więc do dyskusji.

mozg_kl2:
Kanon a nie bzdura

Fanowskie spekulacje nie są kanonem i powie Ci to każde źródło on line zawierające definicje kanonu ST. Skąd takie dziwne wnioski Ci się nasuwają, że fanowskie rozmyślania to kanon?
mozg_kl2
Użytkownik
#325 - Wysłana: 7 Wrz 2011 14:20:42
Picard:
Nie jest faktem. Faktem jest też, że masz kiepski gust.

Cóż, lekarze zalecaja potakiwać. Nie zmienia to faktu, że dalej jest to opinia. Nikt poza Toba, nie karci mnie za mój "kiepski gust" co też o czyms świadczy. Przeciwnie jest on społecznie akceptowalny.

Picard:
Pokaż obnaż się publicznie i zobacz jaka będzie reakcja. Zachowania pokazywane przez Bay'a nie są społecznie akceptowalne, poczytywane są powszechnie za niedopuszczalne i wulgarne.

Jestem troche wstydliwy, do tego nie bardzo jest na coś patrzeć, wiec odmówie. Zastanawia mnie jedno. Amerykańskie społeczeństwo jest bardzo purytańskie mimo to nie przeszakdza im Bay a przeszkadza to Tobie. też o czyms świadczy.

Picard:
to się nazywa postęp i należy się jedynie cieszyć z tego, że społeczeństwo jest bardziej świadome i bardziej wrażliwe niż to miało miejsce wieki temu.

Właśnie w ramach tego postępu, zachowania potrzegane przez Cioebie jako wulgarne takie nie są.

Picard:
Jak coś co jest bzdurne i głupie może być dobre? Dziękuje, więcej mi było nie trzeba. A to, że Ty lubisz głupotę to już twoja sprawa...

Grałeś kiedys w węza na komórce, w mario brosa? Głupie a jednak fajne.

Picard:
A to, że Ty lubisz głupotę to już twoja sprawa...

Chetnie bym cos napisał, ale szkoda mi isć na bana.

Picard:
W czasach twojego dziadka też żyli ludzie nie mogący przenieść worka z cementem

Otóz mogli, gdyż przykład podany jest z autopsji.

Picard:
Co do znajomości tablicy... na co ona komu, skoro można z miejsca się z nią zaznajomić w książce do chemii albo internecie?

Tak, i dizęki temu zabierajać komus komputer czynisz go idiota na poziomie przedszkola, bo po co sie uczyć jak mam wikipedie.

Picard:
W Diunie mieliśmy do czynienia z regresem wywołanym wojną z SI, w Treku widać zaś wyraźny postęp na przestrzeni stuleci.

Mówie o upadku moralnym starego imperium, z przed Dzihadu.

Picard:
Fanowskie spekulacje nie są kanonem i powie Ci to każde źródło on line zawierające definicje kanonu ST. Skąd takie dziwne wnioski Ci się nasuwają, że fanowskie rozmyślania to kanon?

jakie fanowskie rozmyślania? Mówimy tu o odc Who Q,a Ty wyskakujesz mi z fanowskimi rozmyślaniami.
Picard
Użytkownik
#326 - Wysłana: 7 Wrz 2011 15:30:41 - Edytowany przez: Picard
Q__:
Jak powiedziałby nasz wspólny idol: "Shut up, Wesley!" Przytoczyłeś te przykłady tyle razy, że teraz to już tylko obsceniczny flood. Następnym razem wytnę taki kawałek posta. Jak i to nie pomoże - cały post.

Jak mam dyskutować na temat tego co jest wulgarne a co nie skoro zabraniasz mi przytaczać konkretne przykłady? To już jest faworyzowanie jednego dyskutanta nad drugim... Jeśli ktoś twierdzi, że coś nie jest wulgarne to z konieczności muszę odnieść się do konkretnego przypadku by udowodnić mu, że się myli.

mozg_kl2:
Cóż, lekarze zalecaja potakiwać. Nie zmienia to faktu, że dalej jest to opinia. Nikt poza Toba, nie karci mnie za mój "kiepski gust" co też o czyms świadczy. Przeciwnie jest on społecznie akceptowalny.

Co do twojego kiepskiego gustu... lekarze zalecają Ci potakiwać. I nie, nie jest akceptowalny, wystarczy, że zachowasz się tak jak osoby z filmu Baya w miejscu publicznym i naprawdę przekonasz się, że to nie jest społecznie akceptowalne. Wtedy będziesz mógł się zasłaniać bzdurzeniem o własnej opinii, ale wówczas nie wiele kogo będzie to obchodzić.

mozg_kl2:
Amerykańskie społeczeństwo jest bardzo purytańskie mimo to nie przeszakdza im Bay a przeszkadza to Tobie. też o czyms świadczy.

Nie całe amerykańskie społeczeństwo jest purytańskie, są ludzie, których bawi wulgarny humor Baya, co nie zmienia tego, że w prawdziwym życiu tak by się nie zachowali - np. nie obnażali by się publicznie - bo wiedzą, że takie zachowanie jest przejawem prostactwa, że jest społecznie nieakceptowalne i za przekroczenie tych granic grożą określone sankcje prawne. To też o czymś świadczy.

mozg_kl2:
Właśnie w ramach tego postępu, zachowania potrzegane przez Cioebie jako wulgarne takie nie są.

Są. Jeszcze raz proponuje byś przetestował to i zrobił to co Ci doradzałem we wcześniejszym poście - jak zrobił to ów robot w filmie - i poczekał na reakcje ludzi na ulicy i policji... Z jakiś powodów pewne zachowania w miejscach publicznych są karalne.

mozg_kl2:
Grałeś kiedys w węza na komórce, w mario brosa? Głupie a jednak fajne.

Co w tym głupiego? Zwykła gra zręcznościowa. Poza tym w węża można zagrać w poczekalni, dla zabicia czasu, na pewno natomiast nie wybrał bym się na niego do kina płacąc za możliwość jego obejrzenia.

mozg_kl2:
Chetnie bym cos napisał, ale szkoda mi isć na bana.

Ale sam się przyznałeś, że film jest głupi a mimo to - a może właśnie dlatego? - go lubisz?
A skoro tak często powołujesz się na 50 prawd o... kilka uwag na temat Bayformerów z tej strony, które jakoś umknęły twojej uwadze:
,,Można zaryzykować stwierdzenie, że Michael Bay zrobił wizualne arcydzieło... skierowane do dzieci z piaskownicy, dla których kolorowe roboty to po prostu większe klocki Duplo

Czyli na własne życzenie zniżasz się do poziomu piaskownicy...

,,Nie, nie jestem przeciwnikiem filmu, choć po seansie w kinie czułem się rozczarowany, zdegustowany, a od szybkości i chaotyczności scen akcji rozbolała mnie głowa"

To tak odnośnie wpływu shaky cam na zdrowie...

Stężenie naiwności na jedną stronę scenariusza jest duże, bo, powiedzmy sobie szczerze, to nie miał być dramat sądowy z pełnokrwistymi postaciami i realistycznymi zachowaniami, tylko wakacyjny blockbuster dla popcornowej gawiedzi spragnionej niewymagającej myślenia, szybko zmontowanej nawalanki

Czemu więc czujesz się urażony gdy nazywa się Ciebie popcorniarzem?


a się lubić ten film, jeżeli pogodzimy się z faktem, że jest on prosty prościusieńki, że pretekstowa, infantylna fabułka przenosić nas ma po prostu od sceny akcji do sceny akcji

Ooo, żadnych przemyśleń na temat kolonializmu film nie wywołał? Toż to szok!

mozg_kl2:
Otóz mogli, gdyż przykład podany jest z autopsji.

Jeśli twój dziadek był intelektualistą i zasuwał z workami z cementem to zaświadczam Ci, że był on wyjątkiem od reguły. Nie możesz uogólniać na podstawie jednego, jedynego przykładu. Ktoś kto siedzi za biurkiem nie rozwija masy mięśniowej bo jest mu ona zwyczajnie nie potrzebna - chyba tylko po to by podobać się przeciwnej płci. Ja też mam takie anegdoty co Ty tylko świadczą one o czymś z goła przeciwnym. Dla przykładu jeden z moich dziadków całe życie zasuwał w fabryce, do dziś jest barczystym chłopem z rękami jak niedźwiedź i nawet dziś jest aktywny fizycznie: jeździ na rowerze, uprawia ogródek. Drugi z moich dziadków nauczyciel, teraz już nieboszczyk - o kilka ładnych lat starszy od pierwszego dziadka - nigdy nie wykonywał żadnej pracy fizycznej i nigdy nie widziałem by niósł on coś cięższego niż stos książek... Poza tym twojemu przykładowi brak szczegółów: jak ciężki był ten worek z cementem? Bo jeszcze się okaże, że nawet ja mógł bym go ponieść - z workami z cementem nie latałem, z workami z ziemią jak jak najbardziej...

mozg_kl2:
Tak, i dizęki temu zabierajać komus komputer czynisz go idiota na poziomie przedszkola, bo po co sie uczyć jak mam wikipedie.

Po pierwsze prócz komputerów są jeszcze książki - słyszałeś o takim genialnym wynalazku jak biblioteka? Po drugie: nie wiem jak brak znajomości tablicy Mendelejewa, albo np. brak znajomości nazw wszystkich stolic państw afrykańskich czyni z Ciebie idiotę? Do czego potrzebna jest komuś ta wiedza w codziennym życiu? Mam rozumieć, że chirurg, który ratuje komuś życie dzięki swoje wiedzy medycznej to idiota bo nie zna np. dokładniej trasy przemarszu wojsk Aleksandra wielkiego?

mozg_kl2:
Mówie o upadku moralnym starego imperium, z przed Dzihadu.

Myślałem, że chodzi Ci o regres techniczny. I twierdzisz, że poziom moralności ma coś wspólnego z poziomem intelektualnym społeczeństwa?

mozg_kl2:
jakie fanowskie rozmyślania? Mówimy tu o odc Who Q,a Ty wyskakujesz mi z fanowskimi rozmyślaniami.

Pisałeś cytuje:
mozg_kl2:
Nie bzdura tylko spekulacja, czyli to co fani treka lubią najbardziej

Odniosłem się do tej części twojej wypowiedzi. Co zaś się tyczy Al-Aurian... co oni mają wspólnego z Federacją?
Q__
Moderator
#327 - Wysłana: 7 Wrz 2011 15:36:52 - Edytowany przez: Q__
mozg_kl2
Picard

mozg_kl2:
Mimo tych wad ten film jest dobry a nawet bardzo dobry, jest zresztą o tym w Twojej recenzji.

Picard:
Jak coś co jest bzdurne i głupie może być dobre? Dziękuje, więcej mi było nie trzeba.

Może by zakończyć ten bezsensowny spór o "Transformers" uporządkujmy fakty...

Ty, mozg_kl2, szukasz nawet nie w kinie, a w określonym gatunku kina, niezobowiązujacej rozrywki. I wg. kanonów niezobowiązującej rozrywki uznajesz "Transformers" za film dobry (jak ja "Mortal Kombat").

Ty, Picard, oczekujesz od wszelkiego kina głębi (mniejszej lub większej, ale głębi). Wg. Twoich kanonów ("kyno ambitne ma być") "Transformers" jest filmem dennym (tak jak denny jest ID4 jeśli chcesz go traktować jako SF serio).

Stosując inne skale w życiu nie dojdziecie do porozumienia (powtarza się casus dyskusji jaką toczyli MarcinK i biter o nazwie potwora z "Godzilli" Emmericha). Dlasze ciagniecie tego wątku dyskusji nie ma - IMHO - grama sensu.

Dismist!

ps. proszę bez argumentów ad personam, to nigdy nie mieściło się w zasadach kultury dyskusji (a więc: Punkt Drugi)...

EDIT:
Picard:
Czemu więc czujesz się urażony gdy nazywa się Ciebie popcorniarzem?

Bo ogladanie popcorn movies nie jest, jak sądzę, jedynym celem, ani jedyną treścią jego życia. Zaryzykuję tezę, że należy do celów i treści dlań marginalnych. (Za następnego "popcorniarza" Twój post poleci w całości.)
Picard
Użytkownik
#328 - Wysłana: 7 Wrz 2011 15:40:01
Q__:
Stosując inne skale w życiu nie dojdziecie do porozumienia (powtarza się casus dyskusji jaką toczyli MarcinK i biter o nazwie potwora z "Godzilli" Emmericha). Dlasze ciagniecie tego wątku dyskusji nie ma - IMHO - grama sensu.

Przyznaje Ci racje. W związku z tym jak już na wcześniej pisałem, proponuje mozgowi_kl2 abyśmuy unikali tego drażliwego tematu.
Kor
Użytkownik
#329 - Wysłana: 7 Wrz 2011 15:48:17 - Edytowany przez: Kor
Tak, kultura się zmienia i to co niegdyś mogło być dopuszczalne obecnie być nie musi. Żarty o genitaliach itp. stają się coraz powszechniejsze, ale nadal są współcześnie uważane za żarty grubiańskie, niewyszukane, wulgarne.

Fakt, że kultura się zmienia, nie oznacza, że musi panować jakichś powszechny relatywizm: można podać argumenty za i przeciw takiego humoru (i w mojej opinii przeciw przeważa). Jakoś tak się dziwnie składa, że niewyszukany, wulgarny żart często idzie w parze z prymitywizacją społeczeństwa (pod względem społecznym).

Niemniej w przypadku jednostek nie musi zachodzić taki związek, a już tym bardziej można w pewnych względach nie wykazywać się specjalnym taktem i wyczuciem, natomiast być osobą inteligentną, a nawet genialną w jakiejś dziedzinie. Czym innym w końcu jest gust, poczucie smaku itp. (tak samo moralność), a czym innym inteligencja (IQ) czy wiedza.

W podobny sposób można być jednak inteligentnym chamem, lub inteligentnym mordercą, więc nie wiem, czy to jakiś powód do zadowolenia z siebie.

Genialny matematyk, który ma niewyszukany gust z pewnością jest osobą inteligentną (pod względem analitycznym), lecz w tym samym momencie ograniczoną - smak, przynajmniej w pewnej mierze, również jest sprawą inteligencji (o innym charakterze*).

* Pokrewnym temu co w matematyce nie jest rozumowaniem według zasad, a inspiracją, czuciem, intuicją (a więc pewnym wyrobieniem). Można więc powiedzieć, że smak jest inteligencją skrystalizowaną w dziedzinie sztuki. Co jest zgodne z odczuciem językowym: smak/gusta się wyrabia, sublimuje, kształtuje itd.

Tak samo żart grubiański niekoniecznie dlatego, że dotyczy genitaliów, lecz dlatego, że żarty odnośnie genitaliów są grubiańskie, a więc: grube, niewyszukane, puste, nie zawierające ciekawej myśli (a przy tym celowo niedyskretne; i o to w nich jedynie chodzi). Humor angielski, który bywa bardzo pikantny, właśnie dlatego, że potrafi w zaskakujący sposób o czymś mówić, coś demaskować, choćby był czasami niesmaczny, w tym samym momencie nie musi być wcale prymitywny.

Więc w sprawie Transformers, chodzi chyba o to, że te żarty z genitaliami itp. są po prostu głupie. O, popatrz! Robot ma peniska.
mozg_kl2
Użytkownik
#330 - Wysłana: 7 Wrz 2011 16:20:27
Picard

Ignoruje Twojego posta gdyż

Q__:
Może by zakończyć ten bezsensowny spór o "Transformers"

3x Tak
Q__:
Ty, mozg_kl2, szukasz nawet nie w kinie, a w określonym gatunku kina, niezobowiązujacej rozrywki. I wg. kanonów niezobowiązującej rozrywki uznajesz "Transformers" za film dobry (jak ja "Mortal Kombat").

Yes, master.

Q__:
Ty, Picard, oczekujesz od wszelkiego kina głębi (mniejszej lub większej, ale głębi). Wg. Twoich kanonów ("kyno ambitne ma być") "Transformers" jest filmem dennym (tak jak denny jest ID4 jeśli chcesz go traktować jako SF serio).

Yes, master.

Q__:
Stosując inne skale w życiu nie dojdziecie do porozumienia (powtarza się casus dyskusji jaką toczyli MarcinK i biter o nazwie potwora z "Godzilli" Emmericha). Dlasze ciagniecie tego wątku dyskusji nie ma - IMHO - grama sensu.

W duchu zblizajacej sie 45 rocznicy urodzin trek podaje Picardowi ręke na znak pokojowej koegzystencji, ludzi róznych kultur i narodów.
 Strona:  ««  1  2  ...  9  10  11  12  13  ...  54  55  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Szykowany jest nowy serial ze świata "Star Treka"

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!