Widzę, że tutaj się o
pon farr rozmawia bardzo otwarcie...

Co zresztą pasuje do dzisiejszego odcinka, który obejrzałam, a mianowicie
The Justice - oglądam po kolei. Szczęście, wolna miłość... i jak to Worf powiedział
Nice planet..

Ogólnie to coraz bardziej zaczynam lubić TNG bo jest dobrą odskocznią od akademickiej codzienności czyli nudnych zajęć i prowadzących w stylu 'zaklicznaczy węży'.
Data stał się moim ulubieńcem, ale Riker też jest niczego sobie. Zwłaszcza jego uśmiech i dolna część pleców, na którą uwagę zwróciła mi
kanna swoimi wypowiedziami.

To co mi się nie podoba to obecność młodego Crushera ("Mozarta nauki"->TNG:
Where No Man Has Gone Before), ale serial zaczęto kręcić w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, gdzie obecność dzieci/nastolatków w serialach stała się nagminna (patrz "Złota Rączka", "Pełna chata" itp). Denerwuje mnie też trochę Troi, bo zawsze coś wyczuwa... I oczywiście musi się tym podzielić z członkami załogi, mostka tudzież zwiadu. Wiem, że jej zadaniem jest doradztwo, a jej zdolności są przydatne, ale kiedy słyszę po raz -enty
I'm sensing something... sprawia to, że od razu konkretna minuta traci na wartości.