USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Sisco a nepotyzm
 Strona:  1  2  »» 
Autor Wiadomość
ellococrooliko
Użytkownik
#1 - Wysłana: 15 Cze 2009 11:18:42 - Edytowany przez: ellococrooliko
Witam wszystkich forumowiczów.

Forum czytam już od jakiegoś czasu ale to jest mój pierwszy post. Wydaje mi się, że do tej pory nikt nie podniósł tego tematu, wybaczcie jeśli się mylę.

Do rzeczy jednak. Zauważyłem podczas oglądania DS9, że kpt. Sisco traktuje stację jak swój prywatny folwark.

Załatwia swojemu synowi pracę jako pomocnika głównego inżyniera stacji, mimo że Jake nie ma pojęcia o technice.

Gdy jego partnerka idzie do więzienia na pół roku to w tym czasie zarządza aby przydzielone jej lokum pozostało w nienaruszonym stanie, a zatem przez pól roku jest niewykorzystana przestrzeń.

Podczas ataku Romulan i Kardasjan na planetę Zmiennych, wyruszą Defiantem na ratunek swojemu przyjacielowi mimo wyraźnego rozkazu ze strony zwierzchnika.

Parę podobnych kwiatków pewnie jeszcze by się znalazło. Co o tym sądzicie? Jak to się ma do ideałów Federacji?
Eviva
Użytkownik
#2 - Wysłana: 15 Cze 2009 11:27:46
ellococrooliko

Nigdy nie lubiłam Sisco, ale i Picard nie za czysty pod tym względem. Ratując syna swej ulubienicy naraża cała załogę i łamie Pierwszą Dyrektywę, czego nie ma prawa robić. Awansuje go i wyraźnie faworyzuje, choć na statku jest wielu młodocianych geniuszy. Owszem, Wes jest bardzo miły, ale czy to jest w porządku?
Q__
Moderator
#3 - Wysłana: 15 Cze 2009 11:36:04
ellococrooliko

Eviva:
Parę podobnych kwiatków pewnie jeszcze by się znalazło. Co o tym sądzicie? Jak to się ma do ideałów Federacji?

Hmmm. Dostarczyłeś mi okazji do przykopania Sisko, ale mimo mojej niechęci do pewnych aspektów DS9 z niej nie skorzystam. Prawda jest taka, że nepotym i prywata tego rodzaju jest w Treku normą. Nie tylko Picard zachowywał się tak jak zachowywał, ale i Kirk - i nawet Spock - łamali rozkazy by pomóc przyjaciołom (zauważmy co Spock zrobił dla Pike'a).

Być może zresztą wynika to z dojrzałości UFP, która uznawszy, że pewnych zjawisk nie da się wyeliminować, zaczęła je tolerowac, póki nie przekraczają pewnych granic. Etyka federacyjna czasem wydaje się bardziej intuicyjna niż sformalizowana. Może zresztą ku temu jako cywilizacja idziemy (zważywszy na rozszerzanie się stopnia tolerancji)?
Slovaak
Użytkownik
#4 - Wysłana: 15 Cze 2009 11:50:31
Skoro piszemy o Sisko to mogę chyba z całą pewnością powiedzieć że gdybym nie wiedział to powiedziałbym że to on był szpiclem Dominium w odcinku The Way of The Warrors. Popatrzcie na Picarda w obliczu klingońskiej wojny domowej, nie ingerował chociaż Klingoni byli sojusznikiem Federacji i moim zdaniem powinien, w końcu oficjalna władza sojusznika była atakowana. A co zrobił Sisko? Zwyczajnie olał sojusz z Klingonami bo "być" może Kardassianami nie rządzą Zmienni, nawet sam nie miał pewności ale to wystarczyło by zaryzykować wojnę z Klingonami. I dalej, ratunek jedno a oficjalnie opowiedzenie się przeciwko Klingonom i otwarcie do nich ognia to już co innego, to jawne wypowiedzenie wojny! Sisko zabawił się w strażnika teksasu i: wojnie i tak nie zapobiegł, zerwał sojusz i wywołał wojnę z Klingonami. Założyciele powinni mu wysłać gratulacje, sami przecież nawet tyle nie osiągnęli!!! Tylko Romulanie zostali których Sisko jakimś cudem nie wciągnął w wojnę.

No i na koniec oczywiście militarny punkt widzenia. Klingoni mając kamuflaż mogli całkowicie zaskoczyć kardassjańskie wojsko, wojna mogła by być zwycięstwem Klingonów a zamiast tego była wojną pozycyjną powodującą straty po obu stronach bo Sisko zdradził i ostrzegł Kardassian!

Gratulacje dla kapitana Sisko! Człowieka który tylko cudem uniknął kary.
Seybr
Użytkownik
#5 - Wysłana: 15 Cze 2009 11:52:32
ellococrooliko

Witam kolegę ;].
ellococrooliko:
Załatwia swojemu synowi pracę jako pomocnika głównego inżyniera stacji, mimo że Jake nie ma pojęcia o technice.

Wiesz świat ST to trochę inne czasy niż obecne. Tam nie pracuje się za kasę. Lepiej żeby chłopak robił coś dla ludzi, niż obijał się. Nauka to podstawa, wielu przypadkach człowiek po studiach nie pojęcia o swoim zawodzie wyuczonym. Teoria teorią, ale praktyka robi swoje. Jake znalazł swoje powołanie i udowodnił jaki z niego kozak. Postawił się ojcu i został w okupowanej stacji. Układy, układziki zawsze były. Picard też wykorzystywał swoje wpływy.

ellococrooliko:
Podczas ataku Romulan i Kardasjan na planetę Zmiennych, wyruszą Defiantem na ratunek swojemu przyjacielowi mimo wyraźnego rozkazu ze strony zwierzchnika.

Picard też się stawiał, złamał pierwszą dyrektywę.

ellococrooliko:
Parę podobnych kwiatków pewnie jeszcze by się znalazło. Co o tym sądzicie? Jak to się ma do ideałów Federacji?

Quark nie płacił stacji, za wynajem wokalu, dzięki temu Sisco miał haka na chłopaka ;]. Takich smaczków jest więcej. DS 9 przedstawia świat ST z drugiej strony medalu. Ten świat nie jest tak różowy jakowy widzimy w TNG. Mi on bardziej pasuje. Wychodzą mroczne tajemnice heheh.

Eviva

Eviva:
Nigdy nie lubiłam Sisco, ale i Picard nie za czysty pod tym względem. Ratując syna swej ulubienicy naraża cała załogę i łamie Pierwszą Dyrektywę, czego nie ma prawa robić. Awansuje go i wyraźnie faworyzuje, choć na statku jest wielu młodocianych geniuszy. Owszem, Wes jest bardzo miły, ale czy to jest w porządku?

Co do Picarda zgodzę się. Choć Sisko ja bardzo lubię, szczególnie kiedy pije z J.Dax ;]. Zresztą parę cech mamy wspólnych. Ten sam typ bródki, oraz nos. Podobny wielki, taki murzyński ;]. Podobny ton głosu (kiedy Sisko się kłóci, przedstawia swoje JA).
Q__
Moderator
#6 - Wysłana: 15 Cze 2009 12:13:44
Slovaak

Slovaak:
Sisko zabawił się w strażnika teksasu i: wojnie i tak nie zapobiegł, zerwał sojusz i wywołał wojnę z Klingonami.

Hehe. To silnie koresponduje z moją tezą, że wojna z Dominium też przez niego.

Ale szpiegiem Dominium to on raczej nie był. Moze "Proroków"?
Slovaak
Użytkownik
#7 - Wysłana: 15 Cze 2009 12:26:13
Wiem że nie był ale gdybym nie wiedział to bym powiedział że to on. Głupi Zmienny-Martok trudził się pewnie wiele miesięcy i co? Jedna wojna. A Sisko machnął ręką i już wojna z sojusznikiem!
Seybr
Użytkownik
#8 - Wysłana: 15 Cze 2009 12:32:52
Q__

Q__:
Hehe. To silnie koresponduje z moją tezą, że wojna z Dominium też przez niego.

Wiesz historię tworzą jednostki, masy są tylko narzędziami w wojnie :P. Losy wojny hmm, wiesz Sisko co najwyżej był jednym z czynników :P. Picard też ostro nabroił, Borg and company.

Slovaak

czarna gangsta rządzi :P.
Sh1eldeR
Użytkownik
#9 - Wysłana: 15 Cze 2009 16:15:36
Seybr
Picard też ostro nabroił, Borg and company
Czy tu akurat możemy mu mieć coś do zarzucenia? Wszystko zaczęło się w TNG: Q Who?. To Q przeniósł Enterprise w pobliże Sześcianu i zainicjował pierwszy kontakt. Trudno dopatrywać się tu winy Picarda. Gdy drona weszła na pokład, Picard chciał rozwiązać sprawę pokojowo. To jednak nie leży w naturze Borg. Jedyne co mógł zrobić, a co na krótką metę podniosłoby bezpieczeństwo okrętu, to po pierwszym ostrzelaniu Sześcianu dać całą moc na uzbrojenie i rozwalić go w drobny mak. Widzieliśmy, że pierwsze strzały Enterprise były bardzo efektywne (chyba że już w pół sekundy po nich, a jeszcze przed ogarnięciem się, Borg był uodporniony na ten rodzaj ataku). To jednak byłoby bardzo ryzykowne,a gdyby Q nie pstryknął palcami i nie przywrócił pozycji Enterprise, to okręt leciałby pewnie z powrotem na tyle długo, że znowu natrafiłby na jakiś Sześcian. Zresztą... wojna i tak była już rozpoczęta. Z winy Q. Z TNG-owym Borgiem negocjować się praktycznie nie da. Na pewno nie, gdy się nie ma żadnej karty przetargowej.
galaktyczny kurczak
Użytkownik
#10 - Wysłana: 15 Cze 2009 16:41:32
Q__:
Może zresztą ku temu jako cywilizacja idziemy (zważywszy na rozszerzanie się stopnia tolerancji)?

Piękne słowa, tyle tylko że bliżej temu do relatywizmu moralnego niż silnego kręgosłupa. Czymś takim powinna się odznaczać Federacja, nie wspominając o moralności jako takiej.

Eviva:
Nigdy nie lubiłam Sisco, ale i Picard nie za czysty pod tym względem. Ratując syna swej ulubienicy naraża cała załogę i łamie Pierwszą Dyrektywę, czego nie ma prawa robić.

Można wieszać wszystko i wszystkich na odcinkach kilku pierwszych sezonów TNG. Z resztą, kto jak nie Wesley, doprowadzi do tego, że jego szkolny projekt będzie miał chętkę na zgładzenie Enterprise? Jak można pozbawiać ludzi takich smaczków?

Slovaak:
A co zrobił Sisko? Zwyczajnie olał sojusz z Klingonami bo "być" może Kardassianami nie rządzą Zmienni...

Nie ma się co nadmiernie przejmować. Za to i owo powinien stanąć przed odpowiednim Trybunałem.

Seybr:
Zresztą parę cech mamy wspólnych. Ten sam typ bródki, oraz nos. Podobny wielki, taki murzyński ;]. Podobny ton głosu (kiedy Sisko się kłóci, przedstawia swoje JA).

Ufam, że nie jesteś synem istot uznawanych za bogów, nie masz syna nieroba i, mimo wszystko, nie jesteś gorącym zwolennikiem Baseball'u.

Sh1eldeR:
Wszystko zaczęło się w TNG: Q Who?. To Q przeniósł Enterprise w pobliże Sześcianu i zainicjował pierwszy kontakt. Trudno dopatrywać się tu winy Picarda.

I ja biorę w obronę ten motyw w scenariuszu.

Sh1eldeR:
Z resztą... wojna i tak była już rozpoczęta. Z winy Q. Z TNG-owym Borgiem negocjować się praktycznie nie da. Na pewno nie, gdy się nie ma żadnej karty przetargowej.

Z tym się nie zgadzam. Moim zdaniem Q oddał usługi Federacji dając im możliwość poznania tego, co ich niechybnie czeka. Z TNG-owym Borgiem nie można było żyć w pokoju, on był ze wszystkimi i ze wszystkim w stanie wojny, niezależnie od podejścia. Owszem, można dyskutować, czy gdyby nie asymilacja Picarda pierwsze spotkanie z Borg przebiegłoby inaczej. Uznaje jednak, że byłoby jeszcze bardziej tragiczne. W końcu w "Q Who?" Enterprise ledwo co uniknęło zniszczenia, a sześcian zdołał zaadaptować się do taktyki załogi okrętu flagowego Federacji.
Sh1eldeR
Użytkownik
#11 - Wysłana: 15 Cze 2009 16:44:27
galaktyczny kurczak
galaktyczny kurczak:
Z tym się nie zgadzam.

No to ja nie wiem. Bo z tym, co tam napisałeś, to ja się w sumie zgadzam i nie wydaje mi się to być sprzeczne z moją wcześniejszą wypowiedzią.
Seybr
Użytkownik
#12 - Wysłana: 15 Cze 2009 19:04:42
Sh1eldeR

Sh1eldeR:
Czy tu akurat możemy mu mieć coś do zarzucenia?

Sporo ;]. Słynna bitwa pod Worf 359 (poprawcie mnie, bo mam lenia i nie wiem czy dobrze nazwę napisałem. Gdyby Picard nie dał się złapać, bitwa ta może nigdy by nie powstała. Siły Federacji były by większe, cała historia z Dominium mogła by nigdy nie powstać. Siska żona żyła by, on dalej by służył we flocie jako kapitan statku a nie DS9.

Ktoś wybrał Sisko na dowódce stacji. Miał predyspozycję typu jak to Q powiedział GANGSTA. Jak nie rozumem, to sposobem, jak nie sposobem to siłą. Piacard starał się siły nie używać, co czasem dawało opłakany skutek.

galaktyczny kurczak

galaktyczny kurczak:
Ufam, że nie jesteś synem istot uznawanych za bogów, nie masz syna nieroba i, mimo wszystko, nie jesteś gorącym zwolennikiem Baseball'u.

Wiesz dj czasem jest uważany za boga. God is a DJ. Ponoć my wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, w co akurat ja niewierze. Nie przepadam za Basball`em. Mam syna 3 miesięcznego, mój rosomaczek jest bardzo pracowity :P. Chłopak je, już gada zabaweczki trzyma i ostatnio od dziadka dostał 50 Euro. Trzy papierki po 10 E., jeden po 20 E. Tamte wywalił i z miną powiedział tak (tak to wyglądało po jego gaworzeniu), ja tam grube walutę wolę ;].
Sh1eldeR
Użytkownik
#13 - Wysłana: 15 Cze 2009 19:23:43
Seybr
Seybr:
bitwa pod Worf 359 (poprawcie mnie, bo mam lenia i nie wiem czy dobrze nazwę napisałem. Gdyby Picard nie dał się złapać, bitwa ta może nigdy by nie powstała.

Nie widzę przesłanek świadczących o tym, że gdyby Picard nie popełnił jakiegoś błędu w kontaktach z Borg (licząc wszystkie odcinki od Q Who), to Borg nie zaatakowałby Ziemi. Gdyby nie rozegrała się ona pod Wolf 359 (dobrze napisałeś nazwę), to gdzieś indziej.

Zauważ, że Borg tak czy tak był już odporny na działanie federacyjnych systemów uzbrojenia, nawet jeszcze przed przejęciem Picarda. Na pewno doświadczenie Picarda trochę Borgowi pomagało w walce z federacyjnymi okrętami, ale jak myślisz, czy bez tego Sześcian by sobie nie poradził?

Ostatecznie to przecież wiedza nabyta przez Picarda w kolektywie odegrała kluczową rolę w zniszczeniu Sześcianu po wspomnianej bitwie. Więcej -- w FC, w sektorze 001, Sześcian jest uszkodzony, ale leci spokojnie dalej, niszcząc kolejne federacyjne okręty. Znowu, to Picard uratował sytuację -- właśnie dzięki temu, że był w kolektywie.

Nie bardzo też rozumiem, jaki błąd popełnił Picard, "dając się złapać"? Gdzie tu była jego niekompetencja?

Przypomnijmy tę sytuację.

Enterprise wyleciał z mgławicy, gdy Borg zaczął używać "bomb głębinowych" ;) ze sporą skutecznością, osłabiając osłony do ~50% mocy. Picard rozkazał przygotowanie fazerów i załadowanie wyrzutni torped. Weszli w wysokie warp (9) zaraz po wyjściu z mgławicy. Borg zaczął używać swojej wiązki trakcyjnej. Picard kazał strzelać bez rozkazu i kontynuować rotację częstotliwości osłon. Mimo to osłony szybko padły, a ostrzał nie przynosił efektu. Na mostek Enterprise transportowanych zostało kilka dron. Szybko przystosowały się do ostrzału z ręcznych fazerów. Koło Picarda transportowała się kolejna drona, coś mu wstrzyknęła i została transportowana z nim na pokład Sześcianu. Widzisz tu jakieś błędy Picarda?

Przypominam, że Sześcian znalazł się w obrębie (czy przynajmniej w pobliżu) federacyjnej przestrzeni jeszcze przed złapaniem Picarda. Na początku odcinka Enterprise bada przecież zaatakowane przez ten Sześcian placówki.
galaktyczny kurczak
Użytkownik
#14 - Wysłana: 15 Cze 2009 19:52:25
Sh1eldeR:
No to ja nie wiem. Bo z tym, co tam napisałeś, to ja się w sumie zgadzam i nie wydaje mi się to być sprzeczne z moją wcześniejszą wypowiedzią.

Zrozumiałem, że sugerowałeś Q jako istotę, która wojnę rozpętała. Z tym się nie zgadzam. Z Borgiem jest się w stanie wojny ex cathedra, bo nie można budować pokoju z kimś, kto nie zna tego pojęcia.

Sh1eldeR:
Widzisz tu jakieś błędy Picarda?

Ja nie

Sh1eldeR:
Przypominam, że Sześcian znalazł się w obrębie (czy przynajmniej w pobliżu) federacyjnej przestrzeni jeszcze przed złapaniem Picarda. Na początku odcinka Enterprise bada przecież zaatakowane przez ten Sześcian placówki.

Nie wspominając już nawet o wcześniej zniszczonych posterunkach nasłuchowych wzdłuż Neutral Zone...
Sh1eldeR
Użytkownik
#15 - Wysłana: 15 Cze 2009 20:04:21 - Edytowany przez: Sh1eldeR
galaktyczny kurczak:
Zrozumiałem, że sugerowałeś Q jako istotę, która wojnę rozpętała.

Jeśli ktokolwiek to zrobił, to Q (w domyśle: a nie Picard). Ale faktycznie, gdyby nie Q, to Borg i tak prędzej czy później przyleciałby i po Federację. Prawdopodobnie. Bo może wcześniej zostałby wyeliminowany przez inną cywilizację, np. gatunek 8472. W domyśle jednak, Borg zagraża całej gakaktyce.
Seybr
Użytkownik
#16 - Wysłana: 16 Cze 2009 09:59:41
Ja powiem tyle, Picard popełniał błędy. Fakt z Borg przesadziłem, na siłę chciałem udowodnić iż on strategicznego babola zapodał. Choć będę upierał się przy jednym. Gdyby nie Worf 359, Sisko nie zasiadł by jaki kapitan stacji. Picard i Sisko to dwie odmienne postacie. Każda dobra w swoim fachu. Jego decyzje były głównie trafne i przemyślane. Czasem trzeba zbratać się z wrogiem. Sam Picard podejmuje decyzje mniej emocjonalnie. Dla tego Sisko bliższy jest mi. Miał respekt wśród Klingonów. Był poważany jako przeciwnik dla Kardazian. Układy jakie panowały na stacji były spowodowane całą sytuacją Bajo. Upiecz trzy pieczenie na jednym ogniu to nie lada wyczyn :P.
Q__
Moderator
#17 - Wysłana: 16 Cze 2009 16:19:23
Seybr

Seybr:
jakie panowały na stacji były spowodowane całą sytuacją Bajo. Upiecz trzy pieczenie na jednym ogniu to nie lada wyczyn :P.

Zgoda. Przy czym (do momentu wybuchu wojny) to co oglądaliśmy na stacji to była codzienność "zwykłej" służby w GF, od zadań uznawanych za najtrudniejsze był właśnie Picard.
Sh1eldeR
Użytkownik
#18 - Wysłana: 16 Cze 2009 16:27:29
Seybr
Każdy popełnia błędy. Picard także na pewno je popełniał, choć w tym momencie nic konkretnym nie przychodzi mi do głowy. Jednak czy można o Picardzie powiedzieć, że był złym kapitanem? Wg mnie trudno nazwać go gorzej niż "ponadprzeciętnym". Osobiście sądzę, że należał do najlepszych. Ta postać wydaje mi się wyidealizowana, co zresztą nie każdemu musi się podobać.

Sisko natomiast jest... kontrowersyjny. Ostatecznie poradził sobie ze wszystkim dobrze. A przez długi czas znajdował się w centrum wielkich konfliktów. Jak sam wspomniałeś, to zupełnie inny typ kapitana. W DS9 raczej wydaje się, że pasował do tej sytuacji.

Nie pamiętam, jak to się stało, że Sisko został kapitanem stacji. Czy toczona przezeń bitwa miała na to wpływ? Pewnie tak, w końcu służył na okręcie, który został tam zniszczony. Musieli go więc przenieść.
Seybr
Użytkownik
#19 - Wysłana: 16 Cze 2009 19:48:20
Q__

Q__:
Zgoda. Przy czym (do momentu wybuchu wojny) to co oglądaliśmy na stacji to była codzienność "zwykłej" służby w GF, od zadań uznawanych za najtrudniejsze był właśnie Picard.

Ta codzienność to nie był pikuś. Jestem ciekaw czy dał byś sobie radę w sytuacji podobnej. 50 lat okupacji, podobnie jak my Polacy nie trawimy Niemców. Mówię o ogóle. Wojna dawno temu się skończyła, choć staram się być......politycznie poprawny. Czasem mam chęć jakiegoś niemca puknąć w czoło za ich zapędy. Stacja to masa ludi, jedni przylatują inni mieszkają, mieszkanka jak u ruskich na targu ;]. Upilnuj to wszystko, różne wierzenia, poglądy. Ta to sielanka :P...


Sh1eldeR

Sh1eldeR:
Jednak czy można o Picardzie powiedzieć, że był złym kapitanem?

Picard miał pewne zasady co do swoich podwładnych, miał dystans. Jest dobrym kapitanem, dobrze się służy przy jego boku. Sisko to inny typ, potrafi przymknąć oko na to i owo. Jednak jak ktoś przegina, potrafił ryja wydrzeć (skutecznie).

Sh1eldeR:
Ta postać wydaje mi się wyidealizowana, co zresztą nie każdemu musi się podobać.

Trafiłeś w sedno ;].
Q__
Moderator
#20 - Wysłana: 17 Cze 2009 14:44:15
Seybr

Seybr:
Ta codzienność to nie był pikuś.

Nie mówię, że był. Ale to jest codzienność służby w Gwiezdnej Flocie, która przyjmuje najlepszych z najlepszych (by potem awansować na admirałów najgorszych z nich ). A Picard dowodzi najlepszymi z tych najlepszych z najlepszych.
Seybr
Użytkownik
#21 - Wysłana: 17 Cze 2009 17:15:26
Q__

Patrząc na admirałów, to się z tym zgodzę, Kapitan Bomba określił by to w stylu T.CH.
Q__:
A Picard dowodzi najlepszymi z tych najlepszych z najlepszych.

No super powiedzonko ;].
Jurgen
Moderator
#22 - Wysłana: 17 Cze 2009 17:28:52
Q__

Q__:
A Picard dowodzi najlepszymi z tych najlepszych z najlepszych.

No wiesz,Sisco w odcinku "Take Me Out To The Holosuite" powiedział coś innego, a wiesz, jak on traktuje tych, którzy mu się sprzeciwiają
Q__
Moderator
#23 - Wysłana: 17 Cze 2009 17:54:55
Jurgen

Jurgen:
No wiesz,Sisco w odcinku "Take Me Out To The Holosuite" powiedział coś innego

A wspominał tam coś o Picardzie?
galaktyczny kurczak
Użytkownik
#24 - Wysłana: 17 Cze 2009 20:01:47
Q__:
by potem awansować na admirałów najgorszych z nich

Proszę, zostaw Janeway w spokoju
Q__
Moderator
#25 - Wysłana: 17 Cze 2009 20:05:43
galaktyczny kurczak

Nie tylko o niej mówię .
Jurgen
Moderator
#26 - Wysłana: 17 Cze 2009 20:09:32
Q__

Wprost - nie. Ale stwierdził, że jego załoga jest najlepszą załogą we Flocie. Czyli i od załogi Picarda jest lepsza, bo o ile dobrze pamiętam załoga Picarda wciąż służy we Flocie...
Eviva
Użytkownik
#27 - Wysłana: 17 Cze 2009 20:13:05
galaktyczny kurczak:
Q__: by potem awansować na admirałów najgorszych z nich
Proszę, zostaw Janeway w spokoju

Ja lubię Janeway i bardzo proszę psów na niej nie wieszać, ani żadnych innych zwierzątek. Jest bardzo fajna i kirkowata do tego, choć nie lata z gołą klatą.
galaktyczny kurczak
Użytkownik
#28 - Wysłana: 17 Cze 2009 22:10:56
Eviva:
Jest bardzo fajna i kirkowata do tego, choć nie lata z gołą klatą.

Jej akurat w takiej formie zobaczyć bym nie chciał.Choć i tak ją kocham, mam słabość do dowodzących kobiet. Można było jednak stworzyć inną, lepszą postać, ale to już kwestia Voyagera, jako takiego, który i tak się wspiął na wyżyny realizując ideę kolejnych siedmiu sezonów TNG.
Eviva
Użytkownik
#29 - Wysłana: 18 Cze 2009 07:07:54
galaktyczny kurczak:
Można było jednak stworzyć inną, lepszą postać,

Kiedy Kaśka właśnie nie miała być lepsza, jeśli sie nie mylę - miała być właśnie taka, niedoskonała, irytująca, a mimo to radząca sobie z przeciwnościami.
Seybr
Użytkownik
#30 - Wysłana: 18 Cze 2009 13:08:09
Kaśka to dobra ciotka, matka i ojciec w jednym. Jej nie które decyzje strategiczne śmieszą mnie. Obcy strzelają, okręt obrywa porządnie, ta nadal wywołuje. Po kilku nie udanych próbach, zastanawia się czy atakować. Czeka aż łaskawie ktoś odpowie. Zamiast łupać i nie mieć problemu z naprawami ta czeka i czeka.
Jako kapitan jest mdła, jako ojciec prowadzący jeszcze gorsza. Picard przy niej to mega imprezowicz.
 Strona:  1  2  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Sisco a nepotyzm

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!