USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Andromeda
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  »» 
Autor Wiadomość
Sh1eldeR
Użytkownik
#121 - Wysłana: 12 Wrz 2011 20:02:19 - Edytowany przez: Sh1eldeR
Kor:
W gruncie rzeczy nie masz praktycznie szans trafić w główny mostek o ile nie jesteś nad przekrojem poziomym spodka. Zważywszy natomiast, że okręt skręca w przechyleniu, to odchodząc od przeciwnika odsłania spód spodka całkowicie zasłaniając górę.

Szanse trafienia są. I nie trzeba być dokładnie nad mostkiem by go trafić. Cała "nadbudówka" wraz z mostkiem jest znacząco wysunięta ponad kadłub, przez co mostek łatwiej trafić -- choćby pośrednio -- również z przodu, boków lub pod kątem.

Mostek może być silnie opancerzony, ale bronie używane w Treku są potężne. Sama energia wyzwalana przy trafieniu -- podawana w manualach, a czasem i w serialu -- jest w zasadzie przegięta. Za duża jak na stosunkowo niewielki obszar, jaki zwykle obejmują zniszczenia. Wytłumaczeniem jest to, że broń w treku działa zwykle w miarę punktowo. Pozwala to wydedukować, że ukrycie czegoś 5 pokładów pod miejscem trafienia zmniejszyłoby istotnie szanse na zniszczenie celu.

Zresztą, w NEM mamy przykład trafienia bezpośrednio lub pośrednio w mostek. Sam okręt -- typu Sovereign -- jest silnie opancerzony jak na standardy GF i dobrze się trzymał nawet po spadku mocy tarcz. Mostek zapewne również jest silnie opancerzony, ale i tak nastąpiło całkowite przebicie kadłuba i niebezpieczna dekompresja. Można powiedzieć, że niewiele brakowało do większej tragedii.


Co do manewrów odejścia...

Okręt to nie samolot. Okręt NIE MUSI przechylać się i odchodzić "w górę". Nic nie stoi na przeszkodzie, by okręt odchodził "w dół". Samoloty idą "w górę" ze względu na aerodynamikę. Nie kojarzę sytuacji, by w serialu mówiono na temat fizyki napędu coś, co utrudniałoby odchodzenie w dół (tj. ujemne pochylenie). Nie kojarzę też, by okręty zawsze odchodziły w górę.

Co więcej, gdyby nie ten nieszczęsny mostek, na miejscu kapitanów odchodziłbym raczej "w dół" niż w górę. Spodek takiego Galaxy, jak wiadomo, jest mocny i odporny na liczne trafienia. Choćby ze względu na dużą liczbę niekrytycznych pomieszczeń. Tymczasem sekcja napędowa, czy w szczególności deflektor nawigacyjny to inna sprawa. Deflektor jest naładowany antyprotonami (źródło: FC) i jakiekolwiek trafienie weń może być ekstremalnie niebezpieczne. Tym faktem tłumaczy się nieco dziwny na pierwszy rzut oka manewr Troi z GEN, w którym obróciła okręt tyłem do BoP-a, wystawiając na ostrzał stosunkowo delikatną maszynownię. Po prostu nie chciała, żeby praktycznie pozbawiony osłon okręt oberwał w deflektor. Ani w mostek, być może.

Jeśli chodzi o rozmowy techniczne, to co kto lubi. Może i tylko fani będą gadali o pewnych rzeczach, ale to właśnie my jesteśmy fanami, więc nam wolno. Tak naprawdę: każdemu wolno.

Należy pamiętać, że Star Trek to nie taka totalna bajka, robiona na pałę i bez przemyślenia aspektów technologicznych. Napęd warp może być teoretycznie możliwy (napęd Alcubierre'a!), wykorzystanie antymaterii do zasilania ma sens i rodzi podobne problemy, jak widzieliśmy w serialu (gdy pola-pułapki dla antymaterii zawodziły i okręt eksplodował). Deflektor nawigacyjny jest fajny, praktyczny i -- w takiej czy innej formie -- konieczny. Kolektory Bussarda też są fajne i przydatne. Wymieniać można długo. Trek nie radzi sobie tak źle jeśli chodzi o technikalia. Ale przez to możemy ponarzekać, czemu nie został z realizowany na nawet wyższym poziomie. Bo powiedzmy sobie szczerze: pod względem bojowym takie umieszczenie mostka jest słabe i widać to na pierwszy rzut oka.

edit:
To, co napisała Elaan, ma sens. Jest jednym z możliwych wytłumaczeń.

Ja widzę inne plusy takiego mostka. Np. możliwość łatwej, gruntownej modernizacji.

Inny mały plus: kapitan mógłby mieć najpiękniejszą, najwygodniejszą kajutę z najlepszym widokiem. U góry i z tyłu spodka to dobre miejsce. Jednocześnie, kajuta ta powinna być blisko mostka.

Inne wytłumaczenie: tak umieszczony okręt ma deklarować nie-bojowość okrętu. Może się to przydać przy pierwszym kontakcie.

Jeszcze inne: okręty i tak polegają bardziej na osłonach niż pancerzu. Być może emitery wokół mostka należą do najsilniejszych, a pancerz i tak do najgrubszych. Może uznano, że to wystarczający poziom ochrony.

Ja tam, mimo wszystko, gdybym projektował okręty GF, umieściłbym mostek w środku. Pozwalałoby to na inne manewry w walce. Inne ustawianie się do przeciwnika -- dachem do niego (deflektor byłby bezpieczny). Szczególnie rozsądne wydaje się zastosowanie tych wytycznych w obecnej sytuacji politycznej. Ze sporą ilością wojen. Powstają przecież nowe typy okrętów. Jednak Sovek wciąż ma mostek u góry. Akira czy nawet Prometheus chyba też...
Kor
Użytkownik
#122 - Wysłana: 12 Wrz 2011 20:15:52 - Edytowany przez: Kor
Sh1eldeR:
Nie kojarzę też, by okręty zawsze odchodziły w górę.

Tak to najczęściej po prostu wygląda (takie mam wrażenie). Ja wiem, że to nie ma fizycznie wyznaczonego sensu, bo równie dobrze mogą odchodzić inaczej Tak czy owak schodząc w dół również mogą się odchylić "od" przeciwnika, odsłaniając spód (byłoby to trudne, gdyby lecieli pod niego; kiedy lecą mocniej w bok i dół problemu większego nie ma). Zresztą jak się chce, to i mostek bojowy można manewrem odsłonić.

Sh1eldeR:
I nie trzeba być dokładnie nad mostkiem by go trafić.

Niczego takiego też nie twierdziłem.

Sh1eldeR:
ała "nadbudówka" wraz z mostkiem jest znacząco wysunięta ponad kadłub, przez co mostek łatwiej trafić -- choćby pośrednio -- również z przodu, boków lub pod kątem.

Jak minimalnie wyniesiona ponad kadłub (w NCC-1701D), obejrzyj zdjęcia, czy schematy. Jeśli broń umieścisz dokładnie przed statkiem na wysokości przekroju poziomego spodka (w jego obwodzie), to - na oko - nie masz szans trafić mostka. Promień pójdzie nad mostkiem (tak jest ukształtowana krzywizna spodka). Musiałbyś być mocno oddalony od tego statku. Wtedy zaś mostek jest punktem, musisz mieć bardzo czułe przyrządy celownicze.

EDIT: Chociaż, jak tak teraz patrzę, to zależy kto to rysuje

Sh1eldeR:
Mostek może być silnie opancerzony, ale bronie używane w Treku są potężne.

Może być też jednak tak, że dodatkowo wokół mostka osłony uzyskują szczególną zdolność odbijania i rozpraszania energii. Nie wiemy przecież jak to działa.

Sh1eldeR:
Napęd warp może być teoretycznie możliwy (napęd Alcubierre'a!), wykorzystanie antymaterii do zasilania ma sens i rodzi podobne problemy, jak widzieliśmy w serialu (gdy pola-pułapki dla antymaterii zawodziły i okręt eksplodował).

Czy nie jest jednak tak, że pierwsze wymaga absurdalnych ilości energii, a drugie tj. antymateria, to póki co rzecz w choćby zbliżonych do użyteczności dla nas ilościach niewyobrażalna?

Sh1eldeR:
Bo powiedzmy sobie szczerze: pod względem bojowym takie umieszczenie mostka jest słabe i widać to na pierwszy rzut oka.

Owszem, ale tak szczerze - widziałeś w Treku sensowną walkę (zapominając o mostkach)? Oglądamy np. wojnę z Dominium, mnóstwo możliwości, żeby wgłębić się w taktykę, manewry itp. Widzimy to?

EDIT: MA jak zwykle pomocna:

Gene Roddenberry asked only for two modifications to Probert's final design. He wanted to restore the bridge to its position on the top of the saucer section, which Probert had originally placed in the center of the saucer feeling "that in a ship that size, the bridge, being the center of command, should be in the center" and that "it would still have the electronic visual capabilities" with the added consideration that it would have been well protected. Roddenberry and Justman felt that the ship's defensive capabilities were able enough to protect the bridge no matter where it was placed even as exposed as it was on top of the saucer and they also wanted to allow viewers to be able to scale the rest of the ships in their minds.

http://en.memory-alpha.org/wiki/Galaxy_class_model
Q__
Moderator
#123 - Wysłana: 24 Lis 2011 10:31:27 - Edytowany przez: Q__
Wracajac do tematu... (Aż szkoda po tak pięknym offtopie .)

O zaletach AND:
http://drovar.tripod.com/viridian/whyandromeda.htm
(Cześć tej "wyliczanki" pokrywa się z tym co pisałem na trzeciej stronie niniejszego topicu .)
Toudi
Użytkownik
#124 - Wysłana: 24 Lis 2011 13:01:29
A ja właśnie oglądam Andromedę (w przerwie między Tytanem, Wojną Starka i Osią czasu - i jeszcze Metro w Leningradzie też mi przerwie seans tych 5 sezonów) i nie jest to serial wysokich lotów, acz ma kilka plusów.
+Andromeda
+Aluzje z pierwszego sezonu, że Dylan jest Bogiem (zwłaszcza, gdy sam definitywnie ucina rozmowę mówiąc, że nie jest bogiem - i słychać w głowie, "No jasne, że nie jesteś bogiem, jesteś tylko półbogiem ;))
+gościnne występy aktorów. Ilość znanych twarzy naprawdę zadziwia, nie mogę sobie przypomnieć, by przez jakiś inny serial przewinęło się tyle tworzy ludzi którzy coś w SF zrobili.
+Harper, tempo nawijania tego gościa mnie ciągle powala z nóg, on nawet sensowny tekst potrafi zamienić w bezsensowny bełkot...

Ale ma też irytujące minusy, ciągle rzucające się w oczy
-brak załogi, a mieli przynajmniej 51 (na razie) szans na jakieś jej uzupełnienie, czy to z ukrytej planety Wspólnoty, czy to z każdego kolejnego członkowskiego bytu nowej Wspólnoty, wystarczy by każdy dal w ramach sojuszu 10 ludzi i już statek miałby coś więcej niż szkieletową załogę. Niby w trzecim sezonie rzucają, że jakaś nowa załoga jest obecna, ale nigdy nikogo nie pokazali, nawet jak obrywa.
-Andromeda nigdy nie ma nawet rysy, nawet po tym jak jakiś pocisk przeszedl przez nią na wylot.
(pewno by się coś jeszcze znalazło, ale mam inne zajęcia ;)

a właśnie, czy mi się tylko wydaje, czy wszystkie androidy na Andromedzie mają żeńskie atrybuty?
Q__
Moderator
#125 - Wysłana: 24 Lis 2011 15:07:21 - Edytowany przez: Q__
Toudi

Toudi:
nie jest to serial wysokich lotów, acz ma kilka plusów

IMO największym z nich jest to, że czuć w nim (tzn. w jego dwu pierwszych sezonach) więcej tego, trudno definiowalnego, trekowego feelu niż w - zbliżonych doń czasem powstania - produkcjach Bermana.

Toudi:
Andromeda nigdy nie ma nawet rysy

No, niby jest reliktem czasów, w których technologia stała znacznie wyżej i w rzeczywistości, w którą trafiła nie ma sobie równych w efekcie...
Q__
Moderator
#126 - Wysłana: 10 Sty 2012 14:52:28 - Edytowany przez: Q__
A otóż i słynna "Coda", nie wiem czy znacie ów niesfilmowany scenariusz wolfe'owskiego zakończenia serialu:
http://andromeda.wikia.com/wiki/Coda

Nie wiem czy R.H. Wolfe nosil to w głowie od początku, czy też jest to rozpaczliwa próba łatania tego co namieszane zostało w dalszych sezonach, nie wiem też ile ma to wspólnego z notatkami pozostałymi po Roddenberry'm (jeśli sporo, to nakręcenie tego w ramach kanonu ST mocno by tym kanonem wstrząsnęło), są miejsca, w których scenariusz ów budzi moje mieszane uczucia, podziwiam natomiast rozmach: wreszcie wieczne trekowe zabawy z czasem przestają być traktowane jak ciągłe wyjątki od zasady, stają się zasadą, wreszcie ktoś ma odwagę wstrząsać historią universum (wiele rzeczy ewoluuje, zmiania się, nie ma sytuacji, w której era ENT niczym istotnym się nie różni do epoki VOY; ot choćby Harper zostaje królowcem Borg )*.

Tego właśnie brakuje mi w trekowym kanonie ery postroddenberry'owskiej. Rozumiem, że Berman musiał poczynać sobie ostrożnie z uświęconym dziedzictwem, ale w efekcie doprowadził do - mówiąc Dukajem - zamrożenia Historji. Trek znalazł się w idealnej stagnacji (USS Relativity wiosny nie czyni, zwł, że jest użyty dość absurdalnie). Pewnie dlatego wybaczam Abramsowi więcej niż powinienem, bo ma on rozmach i odwagę mieszania w universum. Pewnie dlatego psiocząc na Meyera i Moore'a za militaryzm, mrok, psucie idealnej UFP i co się jeszcze da, a na Straczynskiego za mistycyzm i przesadę w uczłowieczaniu Obcych, stawiam ich jednak niebotycznie ponad Bermanem i Bragą-z-jego-okresu-pracy-nad-ST (bo późniejsze produkcje Bragi miewały swój urok).

* choć i tak wolę traktować ostatni odcinek drugiego sezonu jako otwarte zakończenie AND... ale - z drugiej strony - "Coda" w sumie się z tym nie gryzie, jest w niej mowa o najlepszej możliwej przyszłości, a ta niekoniecznie musi być tożsama z tą znaną z finału "Tunnel at the End of the Light" (pamiętajmy o tym jakie możliwości percepcyjne ma Trance)...


EDIT: wygrzebałem i komentarze Wolfe'a do "Cody", trochę rozjaśniają:
http://forums.syfy.com/index.php?showtopic=921099
Q__
Moderator
#127 - Wysłana: 11 Sty 2012 23:50:41 - Edytowany przez: Q__
Star Trek - Andromeda (ale zupełnie nie to co chciałbym):
http://www.trekandromeda.com/

I parę recenzji AND:
http://www.imdb.com/title/tt0213327/reviews
Q__
Moderator
#128 - Wysłana: 10 Cze 2012 02:57:00 - Edytowany przez: Q__
Kolejna - dość ciekawa - strona o AND:
http://www.saveandromeda.com/
(ENT fani chcieli kill, a tu proszę - save...)

I Dylan Hunt w sweterku w stylu ST:


EDIT: oraz zestawienie AND z ST (nie po raz pierwszy mowa o silnych podobieństwach do TOS):
http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/Androme da
Q__
Moderator
#129 - Wysłana: 1 Lis 2012 20:06:46 - Edytowany przez: Q__
Często powtarzam, że AND jest logicznym rozwinięciem VOY. Dowodzi tego po raz kolejny, odcinek po dürerowsku zatytułowany "The Knight, Death and the Devil". Jego fabuła, podobnie jak fabuły większości odcinków Voyagera (expl. "The Void"), stanowi bowiem prostą - miejscami naciąganą - opowiastkę z moralizatorskim przesłaniem. Zasadniczy wątek dotyczy kwestii praw Sztucznych Inteligencji w Federacji (TNG miał androidy, VOY - hologramy, teraz są to samoświadome statki i ich avatary). Dylan, Tyr i Rommie przybywają bowiem w poszukiwaniu zaplecza bojowego dla odradzającej się coraz gwałtowniej (właśnie dołącza do niej 50 świat) Federacji, na pokład Clarion's Call dawnego okrętu bojowego, który sam siebie przerobił na latające kasyno. Ryan, awatar tegoż, wita ich jako gości, jednak pozostaje głuchy na próby odwoływania się do jego poczucia obowiązku, honoru oficera etc., twierdząc, że dobrze mu w nowej roli... zostaje zatem najzwyklej w świecie ogłuszony i porwany, ponieważ Dylan wierzy, że Clarion's Call był przedstawicielem znacznie liczniejszej grupy okrętów, a Ryan może znać ich lokalizację (ponoć do dziś nie wpadły one bowiem w ręce Nietzschean).
Avatar daje się w końcu nakłonić do współpracy, prowadzi Maru (ktorą przylecieli nasi bohaterowie) w trudnodostępny region Wszechświata, w który ni to dały się zapędzić, ni to schroniły się owe legendarne okręty. Okazuje się, że znalazlszy się tam są one w stanie bardzo skutecznie bronić się przed oblegajacymi je - od wieków! - Drago-Kazov, nie mogąc jednocześnie samodzielnie się wydostać. Impas trwa stuleciami. Przywódcą grupy owych samoświadomych jednostek jest - noszący mitologiczne miano i bardzo ongis znany - Wrath of Achilles (mający avatara zwanego po prostu Achillesem), zaś jego second in command siostrzana jednostka Andromedy - Million Voices (z żeńskim avatarem - Millą).
Okręty zasadniczo interesują dwie sprawy: 1. czy odradzająca się Federacja uzna je za istoty rozumne i da im prawo do samostanowienia (pod tym warunkiem w ogóle zgodzą się rozmawiać o ewentualności akcesji do niej); 2. kwestia postawinie "zdrajcy" Ryana przed sądem wojennym, a raczej wykonanie wyroku (egzekucji czy też kasacji), który nań w trybie zaocznym wydały wieki temu. Okazuje się bowiem, że Clarion's Call wysłany został, by szukać dla nich możliwości ucieczki (okręty chciały się wydostać, a następnie - niczym kurosawowski yojimbo - oferować swoje usługi jako najemnicy kolejnym nietzscheańskim klanom, przyczyniając się tą metodą do wyniszczenia wszystkich), zamiast tego jednak wybrał "życie" kasyna, nie potrafiąc już przyczyniać się do rzezi, w których ucierpieli by i jego towarzysze.
Tymczasem czas nagli, Drago-Kazov zaczynają bowiem przełamywać obronę, i ich pierwsze grupy - zbrojne co gorsza w zabójcze dla AI urządzenie - dostają się do wewnątrz w/w obszaru zwanego Tartarusem, a nawet na pokład Achillesa.
W trakcie ich ataku avatar zaatakowanego okrętu walczy bez trwogi (co to jest zniszczony avatar, zrobi się nowy) jednak Ryan dostaje ataku paniki. W końcu - zmotywowany przez Dylana bierze się w garść i rusza na pomoc mózgowi Achillesa, nie ma jednak pewności czy zdążył na czas, czy Achilles nie ulega już powolnemu rozpadowi osobowości.
Achilles w istocie umiera, jednak gotów jest poświęcić się do końca osłaniając odwrót swoich, tymczasem Milla nadal dyskutuje z Dylanem kwestię praw AI. Następuje kolejna fala ataku Nietzschean, Rommie chce przejąć kontrolę nad martwym już Achillesem, jednak zamiast niej robi to Ryan, który zdołał przebudzić w sobie dawno utraconą odwagę. Tymczasem Dylan oferuje okrętom wolność wyboru po wspólnej ucieczce z regionu Tartarusa. Okręty przystają na to i... ofiarują swoje służby odrodzonej Federacji, skoro ta uznała ich prawa. Milla nie pozwala Ryanowi/Achillesowi poświęcić się za resztę, samobójczo atakując Nietzschean osłania odwrót pozostałych okrętów, informując, że byla gotowa umrzeć za Federację, chciala to jednak zrobić z wlasnego wyboru, nie jako niewolnik.
Za cenę jej poświęcenia, reszta okrętów prowadzona przez Dylana i Ryana wydostaje się z pułapki. I zdąża w sam raz na ceremonię oficjalnej akcesji w/w 50 świata.
Tu trzeba trochę cofnąć się w czasie i skupić na tzw. B-plot. Przedstawiał on perypetie Beki, która musiała ukrywać przed przywódcą w/w planety nieobecność - darzonego przezeń wielkim szacunkiem - Dylana. W końcu, gdy ów lokalny lider domaga się stanowczo rozmowy z Huntem posuwa się do oszustwa, wygłasza przemówienie, które Harper przepuszcza przez specjalny program będący komputerową animacją postaci Dylana. Niestety głupia wpadka doprowadza autodemaskacji tego podstępu. Valentine nie mając innego wyjścia gra w otwarte karty i opowiada planetarnemu przywódcy po prostu o tym jak ją samą Hunt przekonał do dołączenia do załogi Andromedy (a więc iodbudowującej się Federacji), jak zmieniło to jej życie i jak sama uwierzyła w federacyjne ideały. Prawda okazuje się lepszą "bronią" niż podstępy. Planeta przystępuje do Federacji,a Dylan zdąża przylecieć akurat wtedy, gdy Beka zaczyna żałować, że go tu nie ma.
Odbudowana Federacja i jej odbudowana Flota potrzebuje doświadczonych oficerów, Dylan promuje więc formalnie AI statków na ich kapitanów. Ryan - choć nie czuje się godzien tego zaszczytu - zostaje kapitanem Achillesa, postanawia jednak zachować starą nazwę okrętu z szacunku dla swego wielkiego poprzednika.
Voyagerowate to wszystko do bólu i bardzo proste, a jednak unosi się nad tym odcinkiem duch starego-dobrego Treka z jego skłonnością do umoralniania i emancypacyjnymi przeslaniami. Nie arcydzieło, ale warto obejrzeć (choć wizualia jak to w AND, a tempo odbudowy Federacji... sami wiecie...).

ps. Jammer o odcinku:
http://www.jammersreviews.com/andr/s2/knight.php
krzychu
Użytkownik
#130 - Wysłana: 1 Lis 2012 20:36:58 - Edytowany przez: krzychu
ja ogladalem tylko pierwszy sezon i troche drugiego pozniej sobie odpuscilem gdyz zrobilo sie strasznie znaczy balem sie ogladac
Q__
Moderator
#131 - Wysłana: 1 Lis 2012 21:51:57
krzychu

To był drugi sezon właśnie, ale strasznego tam nic nie było. No, chyba, że przerazila Cię odbudowa Federacji.
krzychu
Użytkownik
#132 - Wysłana: 1 Lis 2012 23:25:32 - Edytowany przez: krzychu
pisze ogolnie o andromedzie

...

jakies testy genetyczne z harperem w roli glownej pamietam

i dylan trafil do nieba

nie dalo sie tego dalej ogladac

PS

zasugerowalem sie tematem a nie pierwszym postem w dyskusji
Q__
Moderator
#133 - Wysłana: 2 Lis 2012 15:20:17 - Edytowany przez: Q__
krzychu

krzychu:
nie dalo sie tego dalej ogladac

Fakt, po drugim sezonie najtwardsi (Jammer czy... niżej podpisany) wymiękali .


EDIT: wspominkowo... sprzed lat: reakcja w obozie SG na premierę AND:
http://www.gateworld.net/opinion/columns/gatewatch /gene_roddenberrys_andromed.shtml
Q__
Moderator
#134 - Wysłana: 11 Wrz 2013 04:01:46 - Edytowany przez: Q__
reyden
Użytkownik
#135 - Wysłana: 28 Lis 2013 23:34:29
Czytam sobie właśnie trivie do ST TMP i okazuje się że postać kapitana Hunta jest dużo starsza niż VOY czy TNG , sięga czasów kręcenia TMP - w jednej z wersji scenariusza to miał być odpowiednik komandora Deckera różniący się tylko nazwiskiem i przynależnością ( miał pracować w NASA ) .

A tak przy tym - wg. skryptu TMP komandor Decker to syn komodora Deckera z TOS .
Q__
Moderator
#136 - Wysłana: 28 Lis 2013 23:38:27
reyden

Dwie oczywiste oczywistości
Eviva
Użytkownik
#137 - Wysłana: 6 Sty 2014 09:27:31 - Edytowany przez: Eviva
Smutno kończy się ten serial. Ogólna gimza, tylko widzowie zostają przy życiu. Tak to wygląda jakby ktoś chciał sie na siłę zabezpieczyć - żeby na pewno kontynuacji nie było.
Q__
Moderator
#138 - Wysłana: 6 Sty 2014 14:52:25
Eviva

Eviva:
Ogólna gimza, tylko widzowie zostają przy życiu.

Eeee...

"Rhade hails Andromeda and reveals that he and his family are fine and asks for help as he's low on fuel. Beka and Doyle head out to pick him up in the Eureka Maru, while Trance and Harper prepare sick bay for injured. Realizing Dylan wants to be alone, Rommie leaves too. Dylan soaks in the fact that its over and he's home. "
http://andromeda.wikia.com/wiki/The_Heart_of_the_J ourney_(Part_2)

BTW. i tak wolę uznawać, że kanonicznym zakończeniem jest "Coda".
Eviva
Użytkownik
#139 - Wysłana: 6 Sty 2014 18:10:57
No ja ten odcinek zrozumiałam jako śmierć wszystkich i wszystkiego.
Guauld
Użytkownik
#140 - Wysłana: 20 Cze 2017 23:44:39 - Edytowany przez: Guauld
Propozycja eksperymentu nierówności Bella polegającego na użyciu EEG mózgów ludzi.
https://arxiv.org/pdf/1705.04620.pdf

Wrzucam tutaj, ponieważ w dalszej części pada również sugestia zastosowania tego pomysłu w teście Turinga, z tą różnicą, że w przeciwieństwie do człowieka oceniającego w sposób subiektywny, możnaby odróżnić człowieka od AI obiektywnie, na poziomie fundamentalnym, a taka właśnie różnica jest dosyć istotnym elementem serialu.

Autor publikacji wyraźnie zaznacza:
Quantum Theory has been tremendously successful empirically. It seems very unlikely that a Bell experiment using humans as described in this paper, this would lead to a violation of Quantum Theory. On my more optimistic days I would put the probability at about 1 − 2% though I suspect many of my colleagues would give a much lower figure.
Q__
Moderator
#141 - Wysłana: 21 Cze 2017 14:24:12
Guauld

Guauld:
możnaby odróżnić człowieka od AI obiektywnie, na poziomie fundamentalnym, a taka właśnie różnica jest dosyć istotnym elementem serialu.

Przy czym - skoro o AND i tamtejszym stosunku do AI mowa - jest godne odnotowania, że pomimo elementarnej, stwierdzalnej na poziomie fizycznym różnicy (znów kłaniają się, w sumie, V'Ger z Penrose'm) nadano tam koniec końców Sztucznym Inteligencjom prawa obywatelskie, stopnie oficerskie, itd. co sugeruje rzecz dość paradoksalną - ta różnica nie jest (w serialu) czymś aż tak kluczowym jakby się mogło zdawać, na jakimś głębszym poziomie istnieje istotniejsze od niej podobieństwo między Rozumem biologicznym i mechanicznym, które owocuje wspomnianymi regulacjami.
Guauld
Użytkownik
#142 - Wysłana: 21 Cze 2017 14:39:45
Q__:
ta różnica nie jest (w serialu) czymś aż tak kluczowym jakby się mogło zdawać, na jakimś głębszym poziomie istnieje istotniejsze od niej podobieństwo między Rozumem biologicznym i mechanicznym, które owocuje wspomnianymi regulacjami

Też się na tym zastanawiałem, zwłaszcza, że padło nawet stwierdzenie, że zdolność nawigacji przez slipstream jest, cytując, the essence of sentience . Najwidoczniej Commonwealth był otwarty na rozwój definicji.

Aha, i tak, wymęczyłem niedawno w końcu ten serial na prędkości 1,5-2,5. Ostatni sezon był prawdziwą katorgą, ale w końcu mam to za sobą.
Q__
Moderator
#143 - Wysłana: 21 Cze 2017 14:53:12 - Edytowany przez: Q__
Guauld

Guauld:
Najwidoczniej Commonwealth był otwarty na rozwój definicji.

Przy czym chętnie bym się dowiedział jakie kryterium ostatecznie decydowało...*

* Może gdyby przy sterze pozostał Wolfe, a nie przejęli go Sorbo z Engelsem, coś byśmy usłyszeli na ten temat...?

Guauld:
Ostatni sezon był prawdziwą katorgą

A jak oceniasz dwa pierwsze (zdaniem wielu jedyne kanoniczne)? Jak wypada w Twoich oczach AND na tle konkurencyjnego ENT? I czy znasz pisany, wolfe'owski, epilog wiadomego serialu znany jako "Coda"*? (Wiem, wiem, za dużo pytań.)

* Oczywiście linkowałem:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=2&topic=1704&page=4#msg241759
Guauld
Użytkownik
#144 - Wysłana: 21 Cze 2017 16:01:18 - Edytowany przez: Guauld
Q__:
A jak oceniasz dwa pierwsze

Było nawet sporo odcinków z przyzwoitą dawką Treka, jak ten z ludźmi przekazującymi wspomnienia następnym pokoleniom, dziećmi rozumiejącymi pokój=zniszczenie wrogów, klasyczną konwersacją załogi przy stole z dygnitarzami potencjalnego członka F̶e̶d̶e̶r̶a̶c̶j̶i̶ Wspólnoty i śledztwo na pokładzie itd., do tego, zważywszy na sytuację bohaterów, całkiem niewielka serializacja. Właśnie obecność tych odcinków skłoniła mnie do obejrzenia dalszych sezonów, niestety nie wiedziałem jeszcze, że scenarzyści się zmienili.
A, no i fakt, że większość humanoidów to byli ludzie zmodyfikowani genetycznie też całkiem pozytywny.

Q__:
Jak wypada w Twoich oczach AND na tle konkurencyjnego ENT

(Będę się dalej odnosił do tych pierwszych sezonów, bo reszty szkoda komentować) Gdyby wywalić liczne nadmiarowe sceny walki (szczególnie wręcz) postawiłbym wyżej, ale tak myślę, że stoją na pi razy drzwi równym poziomie (tylko, że Entka oglądałem już dobrych parę lat temu, a AND mam teraz jeszcze świeżą w głowie) scenariuszowo, technologicznie fantazyjność AND jest sporym minusem, gdy ENT jako prequel musiał wszystko uprymitywniać. Dodatkowo, wiem, że sam pisałem wielokrotnie jak to załoga w Treku powinna być wzorcowa (jeśli AND jako Treka traktować), ale np. Harper przekracza wszelkie granice wiarygodności, bo jest nie tylko inżynierem, który błyskawicznie ogarnia niezwykle złożone systemy (mógłby mieć choćby implant ala Lobot, a nie tylko port do podłączenia), ale jednocześnie jest też ekspertem behawioralnym (Rommie skonstruował niemal bezbłędnie) czy fizyki teoretycznej o, sądząc z dokonań, wiedzy przekraczającej możliwości jakiegokolwiek człowieka. Geordi np. był świetnym inżynierem, ale rzadko kiedy pracował sam, raczej wykorzystywał burzę mózgów innych oficerów (zakładam, że metoda pracy jak w Hollow Pursuits była na porządku dziennym, tylko tych szczegółów w innych odcinkach nie widać, bo były mało istotne) i ograniczało się to do zagadnień technicznych.
A z bardziej subiektywnej strony załoga AND (jako osoby, i pamiętając, że z High Guard w większości nie są) bardziej mi przypadła do gustu (szczególnie Rev), choć też bywali irytujący. Tylko często byli tacy... wolni(?), bo szczerze na prędkości 1,4 miałem wrażenie, jakby właśnie w takiej serial był kręcony i potem go spowolniono.

Q__:
I czy znasz pisany, wolfe'owski, epilog serialu znany jako "Coda"

Pamiętam, że jak zalinkowałeś pierwszy raz to przeczytałem powierzchownie, bo nie znając serialu nie rozumiałem kluczowych pojęć jak Abyss etc., więc niewiele rozumiałem. Teraz sobie powtórzyłem, w sumie dobrze, że domyka, ale nie zamyka pewne wątki i pozostawia trochę niejasności, bo wchodzenie w "szczegóły" (tzn. rzekę bullshitu) jak ten świat działa na dobre mu nie wychodzi.
Q__
Moderator
#145 - Wysłana: 21 Cze 2017 23:01:39 - Edytowany przez: Q__
Guauld

Guauld:
Było nawet sporo odcinków z przyzwoitą dawką Treka, jak ten z ludźmi przekazującymi wspomnienia następnym pokoleniom, dziećmi rozumiejącymi pokój=zniszczenie wrogów, klasyczną konwersacją załogi przy stole z dygnitarzami potencjalnego członka F̶e̶d̶e̶r̶a̶c̶j̶i̶ Wspólnoty i śledztwo na pokładzie itd.,

Właśnie z tego powodu tylekroć zwracałem uwagę na istnienie tegoż serialu w dyskusjach na naszym forum.

Guauld:
do tego, zważywszy na sytuację bohaterów, całkiem niewielka serializacja.

Zasadniczo mój ideał jeśli chodzi o serializację w ST - zachowana ciągłość fabularna, ale brak DS9owsko-nBSGowskiej coraz bardziej dziwaczącej continuity zaczynającej brać górę nad problematyką odcinków.

Guauld:
nie wiedziałem jeszcze, że scenarzyści się zmienili.

Tzn. i tak i nie. Część ekipy pozostała, zasadniczo stało się to, że gwiazdorzący odtwórca rolli głównej wygryzł developera i showrunnera serialu (Wolfe'a, tego od DS9*) i zastąpił go znacznie bardziej uległym. Potem i wpływ Majel na AND zminimalizował i szedł w rosnące przepakowanie (i uherculesowienie) swojego bohatera.

* Który, jak na ironię, sam go sobie entuzjastycznie na głowę ściągnął...

Guauld:
no i fakt, że większość humanoidów to byli ludzie zmodyfikowani genetycznie też całkiem pozytywny.



Guauld:
Gdyby wywalić liczne nadmiarowe sceny walki (szczególnie wręcz)

No, to jest dla mnie dowód na dobrze widoczne (acz niekoniecznie idące w pasującym mi kierunku) ewoluowanie Treka (i to, że nic w nim nie ginie). Taka przymiarka do pójścia w kierunku, w którym potem Logan z Abramsem szli. Obawiam się zresztą, że w DSC będzie z tym podobnie.

Guauld:
scenariuszowo, technologicznie fantazyjność AND jest sporym minusem, gdy ENT jako prequel musiał wszystko uprymitywniać.

Z drugiej strony... Czy nie pasowały Ci drony, roboty, świadome statki, elementy cyberpunku (VR, implanty) itd.? Było to jednak spore technologiczne odświeżenie (potencjalnie) Treka na tle TNG i zrodzonych zeń serii.

Ta baśniowość zaś, mimo swych minusów, pozwalała bodaj po raz pierwszy zobaczyć z bliska cokolwiek z tego jak starsze cywilizacje bawią się nad głowami humanoidów.

Guauld:
ale np. Harper przekracza wszelkie granice wiarygodności, bo jest nie tylko inżynierem, który błyskawicznie ogarnia niezwykle złożone systemy (mógłby mieć choćby implant ala Lobot, a nie tylko port do podłączenia), ale jednocześnie jest też ekspertem behawioralnym (Rommie skonstruował niemal bezbłędnie) czy fizyki teoretycznej o, sądząc z dokonań, wiedzy przekraczającej możliwości jakiegokolwiek człowieka.

Zgoda, oni są tam wszyscy znacząco przegięci ("Coda" najsilniej to obnaża), ale Harpera trochę bym bronił. Może oni tam, po prostu, dorobili się jakiejś solidnej GUT, która mnóstwo rozmaitych zjawisk potrafi sprowadzić do b. prostej matematyki, stąd ta jego omnibusowatość?

(Zważywszy, że już w czasach Sisko - non canon twierdzi nawet, że w czasach Kirka - psychohistorię mieli, a obaj wiemy jak wyrafinowanej matematyki ogarnięcie tylu zmiennych wymaga, nie wydaje się to niemożliwe. Najpierw nauczyli się ogarniać chaos równaniami, potem te wzory uprościli - i uogólnili ich zastosowanie.)

Guauld:
A z bardziej subiektywnej strony załoga AND (jako osoby, i pamiętając, że z High Guard w większości nie są) bardziej mi przypadła do gustu

Bardziej jest żywa, po prostu. ENTek częściej marnował potencjał swoich bohaterów (Hoshi, Travis - przecież oboje potrafili błyszczeć). (I miał kilka całościowo mniej udanych postaci - Archer, Trip, w sumie i Reed.)

Guauld:
Teraz sobie powtórzyłem, w sumie dobrze, że domyka, ale nie zamyka pewne wątki

Owszem. A zwróciłeś uwagę jak łatwo da się spiąć ANDziową walkę o Best Possible Future z ENTkową Temporal Cold War, utożsamić Future Guy'a z Abyssem itd.?

A propos:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=3&topic=3460&page=4#msg262019

Guauld:
wchodzenie w "szczegóły" (tzn. rzekę bullshitu)

Z ciekawości: które elementy uznałbyś za najgłówniejszy nurt tej rzeki?
Guauld
Użytkownik
#146 - Wysłana: 22 Cze 2017 15:49:08 - Edytowany przez: Guauld
Q__:
Potem i wpływ Majel na AND zminimalizował i szedł w rosnące przepakowanie (i uherculesowienie) swojego bohatera.

Brzmi trochę jakby leczył kompleksy.

Q__:
Czy nie pasowały Ci drony, roboty, świadome statki, elementy cyberpunku (VR, implanty) itd.?

Owszem, chociaż dziwne trochę jest to, że w późniejszych sezonach drony bojowe jakby zniknęły, nie pojawiały się w komendach na mostku, a obrona Andromedy ograniczyła się do laserowej obrony punktowej. Może o czas odcinków chodziło, chociaż dużo scen było przeciąganych, więc powątpiewam. Szkoda też, że nigdy nie pojawiły się jakieś drony zwiadowcze, przecież bezpośredni interfejs człowiek-komputer mają.

Q__:
Było to jednak spore technologiczne odświeżenie (potencjalnie) Treka na tle TNG i zrodzonych zeń serii.

Przyznam, że gdyby nie konieczność wywalenia Trekowych elementów do uniknięcia pozwów ze strony Paramountu, ze strony technologicznej mógł to być bardzo dobry Trek.

Q__:
Może oni tam, po prostu, dorobili się jakiejś solidnej GUT, która mnóstwo rozmaitych zjawisk potrafi sprowadzić do b. prostej matematyki, stąd ta jego omnibusowatość?

Byłoby to jakieś uzasadnienie, niestety nie padło na ekranie.
Tak się zastanawiam, padały parę razy z ust bohaterów różne banały tłumaczące widzom co robią, jak np. zachowanie pędu ładunku wyrzuconego z ładowni, co dla ludzi podróżujących po kosmosie na co dzień powinno być równie oczywiste jak chodzenie. Skrajnie nadinterpretując i upraszczając, może każdy tam podstawy takiej teorii wszystkiego zna, ale tylko bystrzejsi w matematyce w biegu potrafią bardziej złożone teorie ekstrapolować, jak piszesz.
Z drugiej strony mechanika temporalna w serialu siedzi w powijakach, a podróże w przeszłość okazują się być całkiem możliwe, więc ta GUT by miała sporo dziur. Wiemy też, że komunikacja FTL jest tam możliwa (awatary gwiazd z niej korzystają), a jej nie wynaleziono.


Q__:
Z ciekawości: które elementy uznałbyś za najgłówniejszy nurt tej rzeki?

Od czego tu zacząć... Najpierw ktoś pomyślał, że postawi na grawitacyjnej dylatacji czasu fabułę serialu, a potem na ekranie pojawiają się takie cuda, jak kable holujące, na które OTW w ogóle nie działa.
Podróż przez slipstream jest jak kierowanie się przez Moc w SW. Z uwagi na choćby zalinkowaną publikację przełknę fakt, że tylko biologiczni mogą w nim nawigować, ale wyobrażanie sobie celu w głowie by go osiągnąć strasznie śmierdzi Mocą albo Sekretem.
Swarm Shipy Magogów strzelające osobliwościami o masie planet (czyli każdy taki statek ma masę wpływającą destruktywnie na całe układy planetarne? raczej nie), musieliby ukrywać energię w innych wymiarach, a tu jest taki problem, że tego typu technologia wspomniana nie została, a gdyby to było coś, czego Wspólnota nie wynalazła, to przynajmniej ktoś na Andromedzie powinien być takim cudem techniki zaskoczony i go skomentować.
Teserakt jako przejście do innych wymiarów? Czyli każdy szcześcian to mechanizm do przejścia z dwóch wymiarów w trzy? I jeszcze ten brak spójności, najpierw służy do przejścia w wyższe wymiary, a potem jest bramą do innych wszechświatów.

To takie pierwsze, co mi teraz przychodzą do głowy. Jest też np. problem rozmiaru wszechświata, podróżują tam wszyscy między gromadami galaktyk, a cały czas na siebie wpadają. 10k okrętów Niczean to flota, która obaliła Wspólnotę liczącą ponad milion światów itp. Gdy mowa o różnych wielkich dokonaniań pojedynczych postaci, to lepiej właśnie tę skalę świata pozostawić w domyśle, bo jak się ogląda serial to wszystko jest taką małą piaskownicą.
Q__
Moderator
#147 - Wysłana: 23 Cze 2017 00:37:01 - Edytowany przez: Q__
Guauld

Guauld:
Brzmi trochę jakby leczył kompleksy.

I to możliwe jako jeden z powodów, acz przecieki mówiły w pierwszym rzędzie o nastawieniu na komercję i stosowanie bezpiecznych formul. Ot, Sorbo sądził, że mordobicia i rozwałka są dla masowego widza znacznie ciekawsze niż mozolne budowanie świata i ambitne intelektualnie fabuły, i że skoro w Herculesie pewne rozwiązania się sprawdziły, to i tu - powielone - się sprawdzą. Myślenie b. podobne do paramountowskiego.

Guauld:
Owszem, chociaż dziwne trochę jest to, że w późniejszych sezonach drony bojowe jakby zniknęły, nie pojawiały się w komendach na mostku, a obrona Andromedy ograniczyła się do laserowej obrony punktowej.

Też typowo trekowe. Jak swego czasu narzekaliśmy z Mavem, w TNG również z czasem wiele technologii pokazanych we wczesnych odcinkach poznikało...

Guauld:
Szkoda też, że nigdy nie pojawiły się jakieś drony zwiadowcze

Z drugiej strony - zdalnie sterowane myśliwce czasem pełniły tę rolę...

Guauld:
Przyznam, że gdyby nie konieczność wywalenia Trekowych elementów do uniknięcia pozwów ze strony Paramountu, ze strony technologicznej mógł to być bardzo dobry Trek.

Czyli w najistotniejszym się zgodziliśmy.

Guauld:
Z drugiej strony mechanika temporalna w serialu siedzi w powijakach, a podróże w przeszłość okazują się być całkiem możliwe, więc ta GUT by miała sporo dziur. Wiemy też, że komunikacja FTL jest tam możliwa (awatary gwiazd z niej korzystają), a jej nie wynaleziono.

Mam wrażenie - a przynajmniej tak to sobie tłumaczę - że nie tyle tych rzeczy nie wynaleziono, ile o nich skutecznie zapomniano (podróże w czasie to może i oficjalnie utajnione były, by nie kusiły) na wziętej z asimovowskiej "Fundacji" zasadzie, bo po prostu w tak głębokim (acz niezauważanym przez swych obywateli) upadku Federacja (czy tam Commonwealth) już w czasach urodzenia Hunta była...

Guauld:
a potem na ekranie pojawiają się takie cuda, jak kable holujące, na które OTW w ogóle nie działa.

Fakt, to bolało. Tak jak TOSowe drapanie się po nosie w temperaturze bliskiej zera bezwzględnego, VOYagerowe trzaskanie horyzontem zdarzeń i abramsowe spadanie neoEntka z okolic Księżyca. Taki złoty kanon trekowych bzdur.

BTW. te harpuny w sumie ładną continuity z ENT - po raz kolejny - dają:
http://memory-alpha.wikia.com/wiki/Grappler
http://andromeda.wikia.com/wiki/Bucky_cable

Guauld:
Z uwagi na choćby zalinkowaną publikację przełknę fakt, że tylko biologiczni mogą w nim nawigować

W sumie to taka mieszanka TMPowsko-penrose'owskiego przekonania o wyjątkowości biologicznych z modnymi jeszcze i wówczas nadinterpretacjami Paradoksu Obserwatora...

Guauld:
To takie pierwsze, co mi teraz przychodzą do głowy. Jest też np. problem rozmiaru wszechświata, podróżują tam wszyscy między gromadami galaktyk, a cały czas na siebie wpadają.

Fakt. SF często nazbyt domestykuje Wszechświat, Lem z Benfordem często na to narzekali, ale tu idzie to b. daleko, dalej niż zwykle.

Guauld:
10k okrętów Niczean to flota, która obaliła Wspólnotę liczącą ponad milion światów itp.

Gdyby używały Warp 10* to mogłoby ich być wręcz za dużo na ten cel (o ile w Warp da się strzelać**).

* Skoro mowa o skrajnej domestykacji.

** Że do znanej dyskusji nawiążę.

ps. Tak z ciekawości: masz jakąś swoją listę najwybitniejszych (czy - po prostu - najbardziej ulubionych) odcinków AND?
Guauld
Użytkownik
#148 - Wysłana: 23 Cze 2017 11:39:19 - Edytowany przez: Guauld
Q__:
Sorbo sądził, że mordobicia i rozwałka są dla masowego widza znacznie ciekawsze niż mozolne budowanie świata i ambitne intelektualnie fabuły

Jak to jest, że od The Cage będącego rzekomo too cerebral for tv taki argument znalazł rację bytu...

Q__:
Z drugiej strony - zdalnie sterowane myśliwce czasem pełniły tę rolę

Dobra, technologia się pojawiła, ale mi chodzi o wykorzystanie jej w sytuacji, gdy nie ma bezpośredniego zagrożenia. Albo chociaż sonda-awatar, bo poza Rommie wszystkie drony blisko okrętu się zawsze trzymały. To wydaje się dosyć oczywiste, więc po prostu dziwne, że się nie pojawiło.

Q__:
te harpuny w sumie ładną continuity z ENT - po raz kolejny - dają

Ale domyślam się, że pierwotnie miała być to wiązka holująca. Tylko nie wiem czemu ją tak całkiem wywalili, promienie trakcyjne były również w SW, więc wystarczyło jakoś inaczej nazwać, zrobić niewidzialnymi i raczej Paramount nie mógłby się przyczepić.

Q__:
z modnymi jeszcze i wówczas nadinterpretacjami Paradoksu Obserwatora

To niestety dalej jest modne, bo co krok można spotkać kogoś, kto nie zna definicji obserwatora w fizyce.

Q__:
Tak z ciekawości: masz jakąś swoją listę najwybitniejszych (czy - po prostu - najbardziej ulubionych) odcinków AND?

Znacznie łatwiej byłoby zrobić listę najbardziej znienawidzonych . Po długim namyśle w top bym pewnie umieścił Fear and Loathing in the Milky Way (jest w tym udcinku taka mała, ale chyba moja ulubiona scena, w której Trance perswaduje Gerentexowi i Harperowi zawieszenie broni, poza tym ten nieprzyjemny szczurotwarz nie jest taki mdły jak w pilocie), All too Human (Rommie eksponuje swoje zdolności, poznajemy jak naprawdę niebezpieczna mogłaby potencjalnie się stać, poza tym dowiadujemy się, że nie zapomniano w serialu o klasycznej AI (dotychczas tylko w The Sum of Its Parts pokazanej)) i wspomniany wcześniej All Great Neptune's Ocean za swoją trekowość.
Q__
Moderator
#149 - Wysłana: 23 Cze 2017 13:08:39 - Edytowany przez: Q__
Guauld

Guauld:
Jak to jest, że od The Cage będącego rzekomo too cerebral for tv taki argument znalazł rację bytu...

Bo hollywoodzcy decydenci są przekonani o tym, że widownia to ciemny lud solenniej niż prezes Kurski (który też TV robi)?

Guauld:
To wydaje się dosyć oczywiste, więc po prostu dziwne, że się nie pojawiło.

Fakt. Taka niedoróbka godna bermanowskiego podejścia do ST.

Guauld:
To niestety dalej jest modne, bo co krok można spotkać kogoś, kto nie zna definicji obserwatora w fizyce.

Tak, ale ówczesny stan wiedzy fizycznej bodaj bardziej umożliwiał zboczenie w takim kierunku.

Guauld:
ten nieprzyjemny szczurotwarz

BTW. skojarzyłeś, że to oryginalnie Ferengi miał być?

Guauld:
All Great Neptune's Ocean

Nawiasem: warto dodać, że to kolejny odcinek ST napisany przez znanego pisarza SF; jego scenariusz stworzył Walter Jon Williams od "Aristoi", "Stacji Aniołów" i jednej całkiem niezłej powieści SW (zatytułowanej "Szlak Przeznaczenia"):
http://andromeda.wikia.com/wiki/All_Great_Neptune' s_Ocean

Chyba go sobie odświeżę...
Guauld
Użytkownik
#150 - Wysłana: 23 Cze 2017 15:51:53
Q__:
BTW. skojarzyłeś, że to oryginalnie Ferengi miał być?

Zauważyłem podobieństwo, ale tacy chciwcy się wszędzie trafiają, więc nie pomyślałem, że Nightsidersi mieli być właśnie Ferengi, zwłaszcza, że innych punktów wspólnych nie ma.
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Andromeda

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!