USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Najgorszy film i epizod?
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  ...  9  10  11  12  13  »» 
Autor Wiadomość
Dreamweb
Użytkownik
#31 - Wysłana: 25 Kwi 2005 15:50:25
Znam gorsze odcinki Enterprise'a od tej opowieści o chorym psie. Dla mnie są to np. "Shuttlepod One" i "Minefield" za buraczaność, "Dawn" za chamską zrzynkę z filmu "Enemy Mine", "Precious Cargo" i "Aquisition" za całokształt.
Barusz
Użytkownik
#32 - Wysłana: 25 Kwi 2005 17:06:51
"Unexcepted". Za niekanoniczność do kwadradu i głupotę. A motyw znany z "Enemy Mine' widziałem chyba w tuzinie seriali.
Pah Wraith
Użytkownik
#33 - Wysłana: 26 Kwi 2005 11:14:09
Zaciekawiłeś mnie tym stwierdzeniem i zacząłem czytać strezszczenie tego odcinka. I chyba się z Tobą zgadzam...
cezary
Użytkownik
#34 - Wysłana: 26 Kwi 2005 13:49:15
Aż dziw, że nikt nie wymienił "A Night in Sickbay". Chyba że Entka w ogóle pomijamy w tej klasyfikacji ;))

Warto zauwazyc ze mowimy o Star Treku
Entek do 3 sezonu do niego sie nie zalicza.
Picard
Użytkownik
#35 - Wysłana: 25 Sier 2005 13:30:53
Na miejscu pierwszym ,,królują" wedłóg mnie dwa niesłychanie głupie odcinki : VGR ,,Threshold" oraz ENT ,,Unexpected". Jak mogli nakręcić cośtak koszmarnie idiotycznego ?
Pah Wraith
Użytkownik
#36 - Wysłana: 26 Sty 2006 00:23:37
Obejrzałem właśnie VOY: Non sequitur i muszę przyznać, że szmira do kwadratu... Próba stworzenia emocjonującego odcinka po niepokojach ciążowych Kes z Elogium raczej się nie udała.




UWAGA SPOILERY







Po pierwsze Harry to niemota niesamowita. Zamiast kłamać i robić swoje, to biega i opowiada wszystkim że coś jest nie tak z rzeczywistością. Co gorsza wśród naukowców Floty nikt mu nie chce uwierzyć. Najmniej wiarygodna ze wszystkich w Treku "podróż w czasie z powrotem by wszystko co zostało zmienione odwrócić" - bo leciał promem a nie Runaboutem, w innych warunkach, nie był atakowany itp itd...
Fatalnie dużo ponownie wykorzystywanych ujęć San Francisco, zarówno z filmów kinowych (te makiety!) jak i DS9. Samo miasto, niby ciekawe, ale zejście do stacji metra i skwerek to już widzieliśmy w DS9 "Past tense". A nocą, to lepiej SF nie oglądać, można się ze sztuczności popłakać. A tuż przed czołówką "przelatuje" jakiś prom, wygląda to jakby go 3 latek sznurkiem przeciągał... A ucieczka Runaboutem z doku to przecież ujęcie zamyykających się grodzi Sfery Dysona!
No i najulubieńsze dziury logiczne. Jakie były zadania tej obroży na nogę? Skoro nie mogli go namierzyć transporterem za jej pomocą i go po ludzku przesłać do ciupy (bo inaczej po co go gonili po mieście?), to na kiego grzyba to ustrojstwo? Czemu Harry nie zdjął komunikatora za pomocą którego też go można było namierzyć? Z kim chciał się porozumiewać? Na co liczył majstrując przy obroży? I czemu czekał aż zaalarmuje ochronę? Żeby w efektowny sposób pożegnać się z żoną? A transporter Parisa to już przesada! Jacy to ludzie dysponują transporterem na Ziemi, który umożliwia transport do wnętrza HQ Gwiezdnej Floty??? Maquis?? Jak to się stało, że nikt nie usunął kodów dostępu oficerów z VOYa po uznaniu ich martwymi (była "memorial service")?


Brr, straszny odcinek.
Domko
Użytkownik
#37 - Wysłana: 26 Sty 2006 10:43:28
No to jeszcze jeden kamyczek do ogrodka tego odcinka - czemu te obroze byly zakladane na ubranie - czyzby osoby je posiadajace mialy nie zdejmowac ubrania, ktore nosily? No i poza tym przy poziomie technologicznym Federacji nie powinna byc to obroza, ale cos w rodzaju nanosondy, jak u Borga - zreszta nawet male implanty sa juz obecnie wszczepiane zwierzetom, aby je rozpoznac, wiec czemu nagle takie duze obroze...

Zgadzam sie - odcinek strasznie niekonsekwentny i naciagany.
Pah Wraith
Użytkownik
#38 - Wysłana: 26 Sty 2006 11:12:13
Tak, też mnie zastanowiło od razu jak mu zakładali - "Harry nie zdejmie już spodni."
Jurgen
Moderator
#39 - Wysłana: 26 Sty 2006 13:59:19
Oglądałem tylko część Enterprise i Voyagera i specjalnie mi się nie podobały, dlatego co do nich nie wypowiadam się.
Jeżeli chodzi o TNG i DS9, najgorsze dla mnie były odcinki z majstrowaniem przy czasie i te, których akcja rozgrywa sie w holodeku (no może poza tymi z tym piosenkarzem z programu dr Bashira, nie pamiętam nazwiska i All the Good Things...).
Najgorszy film to moim zdaniem Nemesis. ST2 i ST3 nie pamiętam zbyt dobrze (nadrobię to niedługo, obiecuję), więc też mogły być słabe, ale na pewno nie były gwoździem do trumny ST. Poza tym po nich był genialny ST4.

PS Little green man był świetny, tylko nie można go brać zbyt serio
Pah Wraith
Użytkownik
#40 - Wysłana: 26 Sty 2006 14:27:11
e, których akcja rozgrywa sie w holodeku

A przygody z dr Moriartym?

tym piosenkarzem z programu dr Bashira

Vic Fontaine (pr. James Darren).

nadrobię to niedługo, obiecuję

Trzymamy za słowo
Picard
Użytkownik
#41 - Wysłana: 26 Sty 2006 14:44:33 - Edytowany przez: Picard
Pah Wraith

VOY: Non sequitur

O, to jest akurat jeden z moich ulubionych odcinków ,,Voyagera"! Na jego temat zapowiada się ciekawa dyskusja, ale jako, iż teraz nie mam specjalnie czasu zakomunikuje tylko chęć jej prowadzenia i podam swe argumenty wieczorem licząc na odzew.
Domko
Użytkownik
#42 - Wysłana: 26 Sty 2006 14:45:53
Z doktorem Moriartym dobry był odcinek, w którym pojawia się on drugi raz - do końca nie wiadomo było co się dzieje. Jednak zgadzam się z Jurgenem, że ogólnie odcinki w holodeku są słabe. Ten który wymieniłem jest nielicznym wyjątkiem.
Dlatego tego typu odcinki też mogę zapisać na listę tych kiepskich...
Jurgen
Moderator
#43 - Wysłana: 26 Sty 2006 18:55:11
Odcinki z doktorem Moriartym też mi sie njie podobały. No i jeszcze nie podobały mi sie wszechświaty równoległe, poza oczywiście tego z In the Mirror, Darkly.
Picard
Użytkownik
#44 - Wysłana: 26 Sty 2006 20:03:01
Pah Wraith

Ok, wiec zaczynamy konstruktywną polemikę. Po pierwsze Harry to niemota niesamowita

A co on Potter żeby uważać go za niemotę?

kłamać i robić swoje, to biega i opowiada wszystkim że coś jest nie tak z rzeczywistością.

Chwileczkę, czy aby na pewno Cię rozumie? Otóż nasz sympatyczny ,,kuzyn" Sulu przebywał w plini czasowej A żeby na skyuek pewnego wypadku podczas lotu promem znaleźć się linii czasowej B i mam na tą zmianę wcale nie reagować? Pozostać po prostu w tej nowej rzeczywistości nie przejmując się wcale przeszłym życiem? Nie uważam, żeby podobne rozwiązanie było brane na poważnie pod uwagę przez jakiegokolwiek oficera Floty, że zostawiłby on swych kolegów z rzeczywistości A, wobec których miał pewnego rodzaju zobowiązania? Inna spraw, że linia czasowa B jest w dużym stopniu bardziej interesująca dla Harrego- w niej nie musi się błąkać po obcym Kwadrancie, nie wiedząc wcale czy wróci do domu, ma ładną, kochającą narzeczoną, oddanego kumpla z pracy, jest odznaczonym inżynierem Floty z widokami na świetlaną kariere w przyszłoći. Ale właśnie o to w tym odcinku przecież chodzi: o ukazanie, że każdy z nas czasami nie jest zadowolony z drogi jaką obrał w życiu i nie raz zastanawiamy się jak wyglądało by nasze życie gdybyśmy dokonali innych wyborów, prawdziwą sztuką jest jednak ponoszenie konsekwencji swych decyzji- i to właśnie robi Harry starając się
wrócić do właściwej sobie rzeczywistości. Ale jeśli chodzi Ci o to, iż Harry zamiast starać się wrócić ,,na własne śmiecie" ogłasza wszem i wobec, ze przybył z innego wymiaru czy też innej linii czasowej, to nasz bohater właśnie w ten sposób starał się postąpić lecz w końcu w świetle jego niekompetencji podczas prezentacji nowego promu postanowił się wyjawić prawdę admirałowi- nie miał innego wyjścia!

bo leciał promem a nie Runaboutem, w innych warunkach, nie był atakowany itp itd...

Ależ nawet ten obcy, ktory został wysłany przez swych ziomków by dbać o adaptacje Harrego do nowych warunków nie potrafił mu wyjaśnić przyczyn podróży naszego bohatera w czasie gdyz po prostu nie rozumiał tego procesu! Jeśli więc owa podróż jest wiec rzeczą tak enigmatyczną i nie zbadaną
nawet dla istot bytujących w wymiarze to nie należy się raczej dziwić, iż zmiana warunków w jakich podróżował Harry po raz drugi nie zniweczył jego wysiłków mających na celu dostanie się na Voyagera.

C.D.N...Planuje co najmniej dwu odcinkowiec!
Pah Wraith
Użytkownik
#45 - Wysłana: 26 Sty 2006 20:03:59 - Edytowany przez: Pah Wraith
O, to jest akurat jeden z moich ulubionych odcinków ,,Voyagera"!

Hmm, czekam na argumenty, ale obawiam się, że zrobi się z tego dyskusja o gustach a takie rozmówki zwykle źle się kończą... :/

EDIT - zdążyłeś mnie uprzedzić, więc teraz odpowiedź czyli riposta...

Chwileczkę, czy aby na pewno Cię rozumie? Otóż nasz sympatyczny ,,kuzyn" Sulu przebywał w plini czasowej A żeby na skyuek pewnego wypadku podczas lotu promem znaleźć się linii czasowej B i mam na tą zmianę wcale nie reagować? Pozostać po prostu w tej nowej rzeczywistości nie przejmując się wcale przeszłym życiem?

No więc źle mnie zrozumiałeś. Miałem na myśli badanie wszystkiego na własną rękę, a nie ujawnianie się by wyjść na wariata. W większości przypadków w serialach/filmach bohater jeśli trafi do innej rzeczywistości to z miejsca robi głupie rzeczy, jakby zupełnie tracił umiejętność myślenia. I to mnie zawsze irytuje.

Nie uważam, żeby podobne rozwiązanie było brane na poważnie pod uwagę przez jakiegokolwiek oficera Floty, że zostawiłby on swych kolegów z rzeczywistości A, wobec których miał pewnego rodzaju zobowiązania?

Jakie to zobowiązania? Inne linia czasowa więc o żadnych zobowiązaniach nie ma mowy - tam zobowiązania wobec załogi VOYa miał jego kolega - Danny.

Inna spraw, że linia czasowa B jest w dużym stopniu bardziej interesująca dla Harrego- w niej nie musi się błąkać po obcym Kwadrancie, nie wiedząc wcale czy wróci do domu, ma ładną, kochającą narzeczoną, oddanego kumpla z pracy, jest odznaczonym inżynierem Floty z widokami na świetlaną kariere w przyszłoći.

Nooo, właśnie :] Trochę to zbyt idealne co? Potrzeba przygody? To właśnie męka całego VOYa - "wracamy do domu, ale zaglądamy po drodze pod każdy kamień, tak żeby sobie napytać biedy", "latamy sobie po nieznanym terytorium promem by odbyć ważny rytuał indiański", "śmiało transportujemy się w miejsca z których wiemy że ciężko będzie się wydostać"...

Ale właśnie o to w tym odcinku przecież chodzi: o ukazanie, że każdy z nas czasami nie jest zadowolony z drogi jaką obrał w życiu i nie raz zastanawiamy się jak wyglądało by nasze życie gdybyśmy dokonali innych wyborów, prawdziwą sztuką jest jednak ponoszenie konsekwencji swych decyzji- i to właśnie robi Harry starając się wrócić do właściwej sobie rzeczywistości.

Wcale tego nie kwestionuję. (Tak z ciekawości, mówisz o Parisie, który rzeczywiście ma powody do niezadowolenia, czy Kimie, który raczej powinien być uradowany zmianą?)
Inna sprawa, że to wytarte "cliche", którego scenarzyści mogli nam oszczędzić...

Ale jeśli chodzi Ci o to, iż Harry zamiast starać się wrócić ,,na własne śmiecie" ogłasza wszem i wobec, ze przybył z innego wymiaru czy też innej linii czasowej

O to właśnie chodzi...

to nasz bohater właśnie w ten sposób starał się postąpić lecz w końcu w świetle jego niekompetencji podczas prezentacji nowego promu postanowił się wyjawić prawdę admirałowi- nie miał innego wyjścia![/]i

"Uuu, Oooo, admirale, mam atak fureliańskiej grypy/bolą mnie zęby/matka jest umierająca/zgłodniałem." Nie mógł wymyślić czegoś co zabrzmiałoby bardziej wiarygodnie niż... prawda?

[i]Ależ nawet ten obcy, ktory został wysłany przez swych ziomków by dbać o adaptacje Harrego do nowych warunków nie potrafił mu wyjaśnić przyczyn podróży naszego bohatera w czasie gdyz po prostu nie rozumiał tego procesu! Jeśli więc owa podróż jest wiec rzeczą tak enigmatyczną i nie zbadaną
nawet dla istot bytujących w wymiarze to nie należy się raczej dziwić, iż zmiana warunków w jakich podróżował Harry po raz drugi nie zniweczył jego wysiłków mających na celu dostanie się na Voyagera.[/]i

Eee, hę? Świat fizyczny działa w ten sposób, że czasami nawet najmniejsza zmiana warunków wyjściowych w doświadczeniu może zmienić totalnie wynik tego eksperymentu w stosunku do poprzedniej próby. Tutaj mamy do czynienia z: inną masą, szybkością, czasem, jonizacją czegośtam, itp itd... Odtwarzanie warunków wypadku jak to było pokazane w tym odcinku było po prostu niedorzeczne. W przypadku "powrotu do przyszłości" w ST:IV można było się oprzeć choćby na danych zapamietanych przez Spocka, a tu? Nie ma prawie nic, na czym można by zbudować model fizyczny wypadku i go precyzyjnie odtworzyć. To dzieło przypadku/szczęścia że się mu udało???

[i]C.D.N...Planuje co najmniej dwu odcinkowiec!


Prawdziwy cliffhanger
Picard
Użytkownik
#46 - Wysłana: 26 Sty 2006 20:06:16 - Edytowany przez: Picard
Pah Wraith

Wyluzuj, nie mam zamiaru krytykować twego gustu tak jak rozumie,ze mógł Ci się ów odcinek nie podobać a argumenty- pierwsze z dwóch planowanych - już zostały spłodzone, patrz wyżej!
Pah Wraith
Użytkownik
#47 - Wysłana: 26 Sty 2006 20:26:45 - Edytowany przez: Pah Wraith
Nie mówię o krytykowaniu gustów, tylko o tym, że są duże szanse, że okopiemy się na liniach uwielbiam/nie znoszę, co spowoduje spadek jakości rozmowy.

Odpowiedź powyżej bo jakoś się zgrać nie umiemy
Domko
Użytkownik
#48 - Wysłana: 27 Sty 2006 09:56:35
Odcinki z doktorem Moriartym też mi sie njie podobały

Źle mnie zrozumiałeś - ja właśnie jeden z nich chwaliłem.
Jurgen
Moderator
#49 - Wysłana: 27 Sty 2006 10:39:59
Dobrze zrozumiałem, to mi się nie podobały, a "też" odnosiło sie do mojego posta. Niezbyt precyzyjnie, fakt.
Pah Wraith
Użytkownik
#50 - Wysłana: 27 Sty 2006 19:21:23 - Edytowany przez: Pah Wraith
No i jak, Picard, będzie ten drugi odcinek, czy już było cancellation ?
The_D
Użytkownik
#51 - Wysłana: 27 Sty 2006 19:26:59
Ja też w zasadzie niechętnie patrzę na jakieś grzebania w czasie, ale np taki Yesterday's Enterprise to bardzo dobry odcinek. Moriarty mi się nie podobał, ale to element szerszego teatu, o którym napiszę jak wygospodaruje więcej czasu.
Picard
Użytkownik
#52 - Wysłana: 27 Sty 2006 19:49:31
Pah Wraith

Po pierwsze: ciekaw jestem czemu cześć twego zedytowanego postu napisana jest kursywą? A co się tyczy sedna sprawy...Dwuodcinkowca ciag dalszy!

Miałem na myśli badanie wszystkiego na własną rękę, a nie ujawnianie się by wyjść na wariata

Sądzę, ze Harry początkowo wcale nie chciał ujawniać prawdy o sobie lecz nie miał innego wyjścia. Ustosunkowując sie do tego cio piszesz na temat możliwych wyjaśnień naszego sympatycznego chorążego jakie ten udzielić mógł admirałowi by wytłumaczyć swą niekompetencje w dziedzinie projektowanego przez siebie promu: sądze, że Kim liczył na to, iż admirał Floty uwierzy w jego historie. Dziś jeśli ktoś z moich znajomych powiedział by mi, że pochodzi z innej lini czasowej rzeczywiście uznał bym go za wariata, ale jeśli żył bym realiach ,,Star Trek" i w dodatku maił bym dostep do zapewne utajnionych dokumentów Gwiezdnej Floty tyczących się podrózy w czasie dobrze bym się zastanowił nad tym czy aby mój znajomy nie ma racji? Oczywiście w tym ujęciu postępowanie admirał było całkiem zrozumiałe mimo tego, iż w czasach Kirka i Picarda podróże w czasie i wszelkie manipulowanie czasoprzestrzeniom miało miejsce dość często, należało by zbadać wszelkie możliwości w tym i tą, ze Harry był obcym agentem Jednak jeśli przeprowadzonym śledztwie okazało by się, że Kim nie jest z całą pewnością kosmitą podszywającym się pod chorążego Floty, nasz boahater mógł by z całą pewnością liczyć na pomoc personelu z tej alternatywnej rzeczywistości. To jest chyba argumenyt za ujawnieniem prawdy?

Jakie to zobowiązania? Inne linia czasowa więc o żadnych zobowiązaniach nie ma mowy

Momo to sądze,ze Harry jako oficer Floty ja k i zwykły przyzwoity człowiek czuł sie w obowiązku wrócić na Voagera. Odniosłem chyba uzasadnione wrażenie, iż Kinm miał wyrzuty sumienia z powodu tego, ze w tej rzeczywistości do wspomniany przez Ciebi Danny zajoł jego miejsce na pokładzie ,,Podróznika".

Tak z ciekawości, mówisz o Parisie, który rzeczywiście ma powody do niezadowolenia, czy Kimie, który raczej powinien być uradowany zmianą?

Miałem raczej na myśli to, iz Harry mógł być nie zadowolony z pobytu na Voyagerze bo w czasach w jakich dzieje się akcja omawianego tu odcinka okręt kapitan Jeaneway nie maił żadnych szans na powrót do domu. Rzeczywiście wiec Kim mógł być zadowolony ze zmiany, mógł w ten sposób naprawić błąd, którym było wstąpienie w szeregi załogii Voyagera.

zabrzmiałoby bardziej wiarygodnie niż... prawda?

Ale przyznasz chyba, ze było by to jedynie doraźne rozwiązanie? A jak już wspomniałem o tym wcześniej w wypadku gdyby dowództwo Floty po przeprowadzonym śledztwie uwierzyło by Kimowi mógł by on liczyć na pomoc personelu GF w powrocie do domu- tj., na Voy'a, do właściwej sobie linii czasowej.

To dzieło przypadku/szczęścia że się mu udało???

Nie do końca wiadomo, ale to też ma swój urok. Przyznasz chyba zresztą, że większość odcinków oraz filmów ST poświeconych podróży w czasie jest oparta na dość wątłych podstawach. Ja na przekład podczas pierwszego oglądania ,,Pierwszego kontaktu" zastanawiałem się jak załoga ,,Łysego" wróci do domu, a tu nagle pod koniec filmu dowiedziałem się, ze można tak skonfigurować pole siłowe Enterprise by idealnie odtwarzało ono wir temporalny Borg'a...Co zaś się tyczy treści omawianego odcinaka: obcy, którzy żyją w wymiarze, w który wkroczył Kim sami nie wiedzieli co spowodowało jego przemieszczenie się w czasie, nie byli go też w stanie odesłać na pierwotne właściwe mu miejsce w kontinuum, odradzali mu tez samodzielne próby powrotu, ostrzegając, ze może on trafić w dowolne miejsce i czas, admirał Floty stwierdził te, że ostatnimi czasy nie odnotowano żadnych zakłóceń w obrębie czasoprzestrzeni- cała sprawa jest wieć mocno tajemnicza i pełne zrozumienie przemieszczenia się pana Kima do innej rzeczywistości jest możliwe pewnie tylko dla Q. Nie powinniśmy sie wieć chyba czepiać tak wielkiej rozbieżności pomiędzy warunkami pierwszego a drugiego lotu bo najwyraźniej nie one były tu najważniejsze. Zresztą chyba decydującą role odegrało tu użycie transporter jeśli się nie myle.

Nie mówię o krytykowaniu gustów, tylko o tym, że są duże szanse, że okopiemy się na liniach uwielbiam/nie znoszę, co spowoduje spadek jakości rozmowy

Takie okopanie jest raczej nie uniknione ale ja osobiście nie widze w tym nic nagannego. Oczywiste jest, że mamy odmienny gust- ja lubie ST IV, Ty -nie, ja nie przepadam za Millą Javovich, Ty ją lubisz itp.- to ci decyduje o tym ,że światu jest ciekawym miejscem to właśnie różnorodność postaw jego mieszkańców. Jako iż udzielamy się na forum dyskusyjnym możemy się chyba wymienić opiniami na różne tematy, bez wartościowania kto ma racje a kto się myli. Dla mnie to doskonała okazja do poznania poglądów ludzi o podobnych zainteresowaniach jak ja, możliwość wprawienia się w sztuce argumentacji oaz sposobność do dobrej zabawy. Gdyby o gustach rzeczywiście się tu nie dyskutowało, tematy do rozmowy wyczerpały by się zbyt szybko...
Pah Wraith
Użytkownik
#53 - Wysłana: 27 Sty 2006 23:04:12
Po pierwsze: ciekaw jestem czemu cześć twego zedytowanego postu napisana jest kursywą?

Powiedzmy, że ostatnio spędziłem więcej czasu przed komputerem niż bym sobie życzył i śmieszne rzeczy się dzieją z oczami i umysłem w takich okolicznościach... Niestety już tego nie poprawię.

jeśli żył bym realiach ,,Star Trek" i w dodatku maił bym dostep do zapewne utajnionych dokumentów Gwiezdnej Floty tyczących się podrózy w czasie dobrze bym się zastanowił nad tym czy aby mój znajomy nie ma racji?

Tylko, jeśliby mi przedstawił dowody. Podejrzewam, że wariatkowa Federacji pełne są ludzi, któzy twierdzą, że wrócili z przyszłości (podobnie jak dziś) Swoją drogą, przedstawił taki dowód, posługując się kodem dostępu oficera z Voya. takiego numerka nie można chyba uzyskać w posty sposób...

To jest chyba argumenyt za ujawnieniem prawdy?

Obserwując reakcje admiralicji zarówno z DS9, jak i w omawianym odcinku, zaryzykowałbym stwierdzenie, że najpewniej posądziliby go o współpracę z Maquis (i tak się stało). Ja bym od razu milczał jak zaklęty.

Odniosłem chyba uzasadnione wrażenie, iż Kinm miał wyrzuty sumienia z powodu tego, ze w tej rzeczywistości do wspomniany przez Ciebi Danny zajoł jego miejsce na pokładzie ,,Podróznika".

Ponieważ ja również odniosłem takie wrażenie, przyjmijmy to za roboczą hipotezę na potrzeby tej dyskusji Chciałem tylko wskazać, że nie jest to normalna ludzka reakcja... Poza tym, w czym Danny jest lepszy czy gorszy od Kima? Czy jeden czy drugi będzie błądził po Delcie, to właściwie nie ma znaczenia.

Ale przyznasz chyba, ze było by to jedynie doraźne rozwiązanie?

Nie inaczej. Byłoby to granie na zwłokę - jedyne logiczne działanie. W takiej sytuacji trzeba najpierw spróbować dowiedzieć się o co chodzi, zdobyć dowody na poparcie tej szalonej tezy, a potem latać do przełożonych. Inaczej wychodzi jak wyszło.

Nie do końca wiadomo, ale to też ma swój urok.

A dla mnie wszystkie podróże w czasie i temu podobne przedsięwzięcia są tylko środkiem do opowiadania intrygujących historii. Nie zwracam uwagi na to, że po raz kolejny użyto deflektora jako deus ex machina kolejnego odcinka. Ważne co scenarzysta chce powiedzieć. Czasami jednak, niedorzeczność pomysłu rozwiązania akcji (choćby taka, jak pokazana w omawianym odcinku) jest tak wielka, że zaczyna rzutować na całość historii. I wtedy jest już gorzej... W popdanym przez Ciebie przykładzie FC, poświęcono tak niewiele miejsca samemu faktowi podróży w czasie, że faktycznie stał się tylko narzędziem dla przeprowadzenia odpopowiednich wątków. Tu całe clu akcji opiera się na tym: jak Harry ma wrócić do domu. IMHO trzeba było się do tego przyłożyc, a nie wykonac nieprzemyślaną woltę w kierunku myłśenia: "jakoś to będzie".

cała sprawa jest wieć mocno tajemnicza

W takim razie co miało wpływ na powrót do domu? Ta cała scenka z napięciem, kiedy Kim przypomina sobie warunki lotu w jakich zdażył się wypadek jest zatem zupełnie pozbawiona znaczenia! To kolosalne nieporozumienie. Jełśi ST opiera się na fizyce, czym nieraz się chlubiliśmy w rozmowach choćby z fanami nieco magicznego wszechświata SW, to niech tak będzie. Niechby to była "moc" ST - technobełkot, ale niech się to trzyma kupy. W tym wypadku, Kim wygrał w totka, tyle że prawdopodobieństwo wygranej w tym zakładzie wynosiło 1 do x, gdzie x to wielka niewiadoma.

Takie okopanie jest raczej nie uniknione ale ja osobiście nie widze w tym nic nagannego.

Chodzi tylko o to, że pewnie do niczego konstruktywnego nie dojdziemy w takiej dyskusji.

Gdyby o gustach rzeczywiście się tu nie dyskutowało, tematy do rozmowy wyczerpały by się zbyt szybko...

To ciekawe spojrzenie. Być może masz rację
Jurgen
Moderator
#54 - Wysłana: 28 Sty 2006 11:52:26
The_D, Yesterday's Enterprise to najlepszy dla mnie odcinek TNG. Było tam co prawda "grzebanie w czasie" jak to ładnie określiłeś, ale nikt nie cofał się w czasie i ogólnie chodziło o to, żeby naprawić to, co się stało (żeby nie zmieniać naszej linii czsowej.
Pah Wraith
Użytkownik
#55 - Wysłana: 28 Sty 2006 18:05:30
ogólnie chodziło o to, żeby naprawić to, co się stało

No, we wszystkich niemal odcinkach temporalnych właśnie o to chodzi... A to, że podróż była do przodu, to ma to jakieś znaczenie? IMHO ocenić go można pozytywnie wynika z tego, że podróż w czasie jest znów tylko narzędziem, niezbyt wyeksponowanym w scenariuszu.
Picard
Użytkownik
#56 - Wysłana: 31 Sty 2006 13:51:31 - Edytowany przez: Picard
Pah Wraith

Tylko, jeśliby mi przedstawił dowody

No i zgodnie z tym co sam napisałeś Kim mógł pochwalić się znajomością kodu dostępu z Voyagera. Był to dowód pośredni- bo równie dobrze mógł pozyskać go na drodze szpiegowstwa ale, który szpieg obnosił by się ze znajomością informacji, które miał dostarczyć swym zleceniodawcą?


Ja bym od razu milczał jak zaklęty

Problem polega na tym,że nie mozesz wiedzeć za wczasu co zrobił byś na miejscu Harego, tak jak nie potrafi tego uczynić żaden z nas. Podejżewam, że większość zwykłych ludzi na miejscu Kima spisała by siędużo gorzej niż on sam. Dla wszytkich bowiem śmiertelników sytuacja jaką przedstawiono w wzmiankowanym odcinku jest czytą abstrakcją i rozważając ją na gruncie wyłącznie teoretycznym mozemy doiść do całkiem mylących wniosków w stylu: ,,ja bym wiedział jak się w takiej sytuacji zachować!"Pamiętajmy,że Harry był wykwalifikowanym oficerem Gwiezdej Floty- chodź stosunkowo niskiego stopnia- i owo szkolenie częściowo przygotowało go na nietypową sytuacje, w której się znalazł: np. początkowo myślał, że napotkał jakieś obce formy życia być moze manipulujące jego wspomnieniami i starał sięnawiązać z nimi kontakat- patrz początkowa scena z narzeczoną.

Chciałem tylko wskazać, że nie jest to normalna ludzka reakcja...

Nie do końca się z Tobą zgodze. Otóż Harry jako oficer Floty mógł rzeczywiście czuć sięodpowiedzialny za kolegów pozostawionych przez siebie na statku- tak etyka jest wśród personelu GF, a takze zapewne wśród cywili żyjących w XXIV wieku czymś normalnym. Zresztą jak Ty byś się czuł wiedząc,ze jesteś współ odpowiedzialny za nieszczęście przyjaciela- Harry dobrze znał Dannego- nawet jeśli nie był byś za nie w pełni odpowiedzialny? nawet jeśli nie było to świadome poczucie winny, to jednak psychika Harrego jest najwyraźniej tak skonstrułowana, że mimo wszytko mógł się czuć współodpowiedzialny za zaistniałe wypadki. Tu dochodzimy do sedna sprawy: co Ty byś wybrał na miejscu Harrego, starał sięwrócicdo ,,domu" czy też pozostał w nowej rzeczywistaości? Bo ja jednak wolał wrócic do siebie, nawet jeśli nie wszytko w obecnym życiu mi pasuje...

C.D.N...Na razie zrobiła się z tego trylogia!
Pah Wraith
Użytkownik
#57 - Wysłana: 31 Sty 2006 14:16:59
No i zgodnie z tym co sam napisałeś Kim mógł pochwalić się znajomością kodu dostępu z Voyagera.

Problem polega na tym, że jest to dowód, jak pisałeś, pośredni. A nawet więcej, potencjalni świadczy przeciw niemu. Bowiem od posiadania kodów Voya prowadzi prostsza droga do konkluzji o szpiegostwie niż anomalii czasoprzestrzennej... Ta proca ma dwa końce

Problem polega na tym,że nie mozesz wiedzeć za wczasu co zrobił byś na miejscu Harego, tak jak nie potrafi tego uczynić żaden z nas.

Nie chodzi o zestaw działań, jakie bym podjął. Ale tak naprawdę, w sytuacjach, w których naprawdę nie wiadomo co się dzieje (a w zaprezentowanej w tym odcinku tak było) najlepiej przywarować, nie wychylać się zgodnie ze starym pprzysłowiem o wronach i krakaniu. Czekać spokojnie na rozwoj sytuacji i nade wszystko zbierać informacje! Tego na pewno uczą na kursach GF. Poza tym, pytanie domniemanych obcych czy to jakiś eksperyment jest z deka bezcelowe IMHO :]

Nie do końca się z Tobą zgodze.

Nie chodziło mi o poczucie winy (jak się dobrze zastanowić to o żadnej winie nie może być mowy, swoją drogą) ale bardziej o przemyślenia - zostać czy wracać. Z jednej strony mamy powrót, który stoi pod ogromnym znakeim zapytania, bo najpierw nic na ten temat nie wiadomo, a potem wiadomo jeszcze mniej Z drugiej zaś wygodne życie, w prawdziwym świecie. Tymczasem Harry, bez większego zastanowienia odrzuca marzenie (powrót do domu) dla twardej rzeczywistości śmiertelnego niebezpieczeństwa i "samotności 70.000 lat świetlnych"
Czy to jest normalna ludzka reakcja???

co Ty byś wybrał na miejscu Harrego, starał sięwrócicdo ,,domu" czy też pozostał w nowej rzeczywistaości? Bo ja jednak wolał wrócic do siebie, nawet jeśli nie wszytko w obecnym życiu mi pasuje...

Przyznam, że bardzo głęboko bym się zastanawiał i nie jestem pewien czy zrobiłbym jak Kim. Sytuację utrudnia fakt, że to była pradziwa rzeczywistość, nie fantazja, nie holodek, nie wyobrażenie... Prawdziwy świat.
Picard
Użytkownik
#58 - Wysłana: 31 Sty 2006 14:36:25 - Edytowany przez: Picard
Pah Wraith

najlepiej przywarować, nie wychylać się zgodnie ze starym pprzysłowiem o wronach i krakaniu

Problem polega na tym ,że Harry mógł tak warować przez całe lata, nawet do czasu powrotu Voyagera do domu! Nie sądze, żeby o tym marzył, bo skoro jednak zdecydował się wrócić na własne śmiecie to wariant czekania w ,,nieskończoność" na dalszy rowój wypadków uważam za mało realny. Tym bardziej, ze specjalnie nie wiadomo czego nowego miał by się nasz chorąży dowiedzieć poprzez tkwienie w rzeczywistości, w której się znalazł? Jego decyzja o powrocie była owszem kontrowersyjna lecz jeśli już ją podjął sposób jego działania wydaje mi sięmożliwie najbardziej trafny. W końcu mógł liczyć na to,ze Flota odkryła jakieś nieparawidłowości w obrębie kontinuum i pomoze mu wrócić...Tak się jednak nie stało czego Kim nie mógł do końca przewidzieć.
Pah Wraith
Użytkownik
#59 - Wysłana: 31 Sty 2006 15:13:13
Tym bardziej, ze specjalnie nie wiadomo czego nowego miał by się nasz chorąży dowiedzieć poprzez tkwienie w rzeczywistości, w której się znalazł?

Do dyspozycji miał własną łepetynę - mógł coś wymyśleć, coś na poparcie swoich tez, oraz, drobnostka, laboratoria i pracownie GF - zakładam, że wpadłby na coś. Chociażby spróbować odnaleźć Voyagera w kwadrancie Delta, czyli dokładnie tam, gdzie przewidywał że będzie (taki wczesny Pathfinder).

W końcu mógł liczyć na to,ze Flota odkryła jakieś nieparawidłowości w obrębie kontinuum i pomoze mu wrócić...Tak się jednak nie stało czego Kim nie mógł do końca przewidzieć.

Powiedział mu to komputer pierwszej nocy, gdy zapytał o anomalie temporalne :]

Jego decyzja o powrocie była owszem kontrowersyjna

Może: budzi kontrowersje, tak będzie szczęśliwiej sformułowana ta myśł

ecz jeśli już ją podjął

Niemalże w mgnieniu oka... :|

sposób jego działania wydaje mi sięmożliwie najbardziej trafny

W pewnym sensie nie miał innej możliwości (patrz. obroża) :]
Picard
Użytkownik
#60 - Wysłana: 31 Sty 2006 21:58:33
Pah Wraith

Chociażby spróbować odnaleźć Voyagera w kwadrancie Delta, czyli dokładnie tam, gdzie przewidywał że będzie

Problem polega na tym ,iHarry był zwykłym chorążym i nie specjalnie musiał się znać na tego typu rzeczach. Tym bardziej,iż trafił on do alternatywnej wersji rzeczywistości, w której trasa lotu Voagera mogła być całkiem inna, a nawet mogło się zdarzyć tak,ze statek ów został zniszczony podczas podrózy do domu.

Powiedział mu to komputer pierwszej nocy, gdy zapytał o anomalie temporalne

Ale może dane, do ktorych siedostał nie były jeszcze tak tajne jak te, którymi rozporządzała centrala GF?
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  ...  9  10  11  12  13  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Najgorszy film i epizod?

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!