Znów się wziąłem za oglądanie scenek z klasycznego ST na YT...
Ta scenka z VOY "Favorite Son" po raz kolejny udowodniła mi jak Voyager celowo i świadomie nawiązywał do estetyki TOS z jej - na swój sposób uroczym - kiczem, przerysowanym aktorstwem, specyficzną stylistyką ubiorów, bójkami (co teraz, z perspektywy lat, doceniam):
http://www.youtube.com/watch?v=NFZcofkIhKkTak naprawdę można by bez trudu zamienić Harry'ego na Kirka, czy któregoś z jego oficerów, trochę uprościć dekoracje i każdy dałby się nabrać, że sceny na taresiańskim statku to coś z lat '60, albo kolejna TOSowa fanprodukcja...
(Nawiasem: kląłem kiedyś - widoczne i w tej scenie - b. niepraktyczne zabawy z oświetleniem w czasie czerwonego alarmu w erze bermanowskiej. Otóż, niestety, niedawno przekonałem się, że Rick Be

szedł tu w ślady TMP, w którym alarmowa gra świateł nawet bardziej oślepiała - tyle, że tam Kirk kazał zaraz oświetlenie przywrócić do normy.)
Z kolei w tym fragmenciku TNG "Evolution" (paradoksalnie wyglądającym solidniej, mniej TOSowato niż VOY) doszukałem się - uwaga! -
lens flares. Popatrzcie uważnie na sceny w maszynowni:
http://www.youtube.com/watch?v=vVWg3v34XLs