USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Trekowe produkcje fanów
 Strona:  ««  1  2  ...  4  5  6  7  8  ...  39  40  »» 
Autor Wiadomość
Q__
Moderator
#151 - Wysłana: 15 Lut 2014 15:24:24 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
ALE nie znoszę angielskiej wymowy łaciny i kiedy słyszę "petitio prinkipii", to jakoś odbiera to w moich uszach imperialno-rzymską powagę zagadnienia

Mnie tam zastanawiało co innego... Że Wolkanie i Ziemianie stworzyli identyczną logikę skłonny jestem - wbrew Lemowi - łyknąć. Śmieszy mnie jednak, gdy Wolkanin mówiąc o owej największej wolkańskiej świętości używa wymarłego ziemskiego języka, a nie rodzimych określeń... Choć Trek niby nie do takich rzeczy nas przyzwyczaił.
Ale sam pomysł - jak napisałeś - zacny.

ps. Oglądałeś normalne odcinki neoTAS Danhausera?
Queerbot
Użytkownik
#152 - Wysłana: 16 Lut 2014 11:17:06
Q__:
ps. Oglądałeś normalne odcinki neoTAS Danhausera?

Oglądałem to trochę za dużo powiedziane - przeglądałem ;) Są bardzo porządnie zrobione, śmiało mogłyby być dołączone do wydania TASu na DVD i prawie nikt by się nie połapał, że coś tu jest nie tak. Szczególnie głos Spocka brzmi bardzo podobnie.

Q__:
Śmieszy mnie jednak, gdy Wolkanin mówiąc o owej największej wolkańskiej świętości używa wymarłego ziemskiego języka, a nie rodzimych określeń...

Jeżeli wierzyć temu, co pokazuje ENT, to Wolkanie stali się dość nagle tymi chodzącymi buddystami - modusami tollensami. Podejrzewam, że ktoś z wysokiego dowództwa przeglądał ziemskie biblioteki i ostro podczytywał Kotarbińskiego i dokonał recepcji na grunt wolkański ;)
Q__
Moderator
#153 - Wysłana: 16 Lut 2014 13:35:37 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
Są bardzo porządnie zrobione, śmiało mogłyby być dołączone do wydania TASu na DVD i prawie nikt by się nie połapał, że coś tu jest nie tak.

Jedna rzecz by mu mogła dać do myślenia, temu prawie niktu - scenariusze są logiczniejsze niż większości TASu.

(A jest również b. dobry Farragut TAS. Z Thelinem i błogosławieństwem Lou Scheimera.)

Queerbot:
Jeżeli wierzyć temu, co pokazuje ENT, to Wolkanie stali się dość nagle tymi chodzącymi buddystami - modusami tollensami. Podejrzewam, że ktoś z wysokiego dowództwa przeglądał ziemskie biblioteki i ostro podczytywał Kotarbińskiego i dokonał recepcji na grunt wolkański

Sugerujesz coś podobnego do sposobu w jaki Czesi odbudowywali swój język i - szerzej - kulturę po wyjściu spod władzy Habsburgów?
Queerbot
Użytkownik
#154 - Wysłana: 16 Lut 2014 22:36:30
Q__:
Sugerujesz coś podobnego do sposobu w jaki Czesi odbudowywali swój język i - szerzej - kulturę po wyjściu spod władzy Habsburgów?

Myślę, że oni to od Ziemian zwyczajnie zerżnęli, a potem przedstawiali jako swoje własne ;)
Q__
Moderator
#155 - Wysłana: 16 Lut 2014 22:49:04 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
Myślę, że oni to od Ziemian zwyczajnie zerżnęli, a potem przedstawiali jako swoje własne

Znaczy: Soval posyłał swoich Sareków etc. by po ziemskich bibliotekach pod osłoną nocy grzebali?

Swoją drogą: pisząc o bibliotekach jąłem się zastanawiać jak też wyglądały ziemskie biblioteki w czasach Sovala i Archera... Ludzkość odbudowywała się wciąż po IIIwś, ciekawe więc czy biblioteki były:
- wciąż papierowe?
- wtórnie papierowe?
- elektroniczne?
Co oczywiście jest pochodną kwestii jak bardzo rozwinęła się ludzkość do momentu rzeczonej wojny, na ile potem podupadła i jak szybko powstawała z popiołów? (Oraz nawet trudniejszego pytania - czy da się wyznaczyć taką wizję rozwoju cywilizacji, która by, bez przesadnych przegięć, prowadziła od naszych czasów i obecnego stanu wiedzy przez ENT do rzeczywistości znanej z TOS w sposób choć śladowo wiarygodny.)
Queerbot
Użytkownik
#156 - Wysłana: 17 Lut 2014 13:36:03
Q__:
Swoją drogą: pisząc o bibliotekach jąłem się zastanawiać jak też wyglądały ziemskie biblioteki w czasach Sovala i Archera... Ludzkość odbudowywała się wciąż po IIIwś, ciekawe więc czy biblioteki były:

Zgaduję, że były zdigitalizowane ;) Ale patrząc na First Contact i to, w jakich warunkach żyją tam ludzie, a jeszcze lepiej na wizje post-atomowej ludzkości snute przez Q - jakieś kompletne załamanie cywilizacyjne, neo-koczownicy i bandy zwyczajnych meneli - obawiam się, że niewiele zostało do zeskanowania. Dzisiaj wszystko digitalizujemy, ale III WŚ z pewnością wszystko to zmiotła, papier też dość łatwo się pali, więc pewnie i z normalnych zbiorów mało przetrwało. To być może wyjaśnia zresztą fakt, że kultura w Treku jest niesłychanie uboga - czy oni tam mają cokolwiek oprócz Szekspira i Arthura Conan Doyle'a?

Nie mam na to co prawda żadnych dowodów, ale podejrzewam, że do czasów Archera przetrwała przede wszystkim słynna kolekcja Penguin Books, dzięki wielomilionowym nakładom ;)

http://www.penguin.com.au/jpg-large/9780141195186.jpg
Q__
Moderator
#157 - Wysłana: 17 Lut 2014 13:55:11 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
patrząc na First Contact i to, w jakich warunkach żyją tam ludzie, a jeszcze lepiej na wizje post-atomowej ludzkości snute przez Q - jakieś kompletne załamanie cywilizacyjne, neo-koczownicy i bandy zwyczajnych meneli - obawiam się, że niewiele zostało do zeskanowania. Dzisiaj wszystko digitalizujemy, ale III WŚ z pewnością wszystko to zmiotła, papier też dość łatwo się pali, więc pewnie i z normalnych zbiorów mało przetrwało.

Ciekawe jest w sumie jakich - poza atomem - używano w tej wojnie broni? Może czegoś nastawionego na niszczenie infrastruktury informatycznej wroga? W takim wypadku e-biblioteki padałyby wraz z resztą niej.

Mam nadzieję, że któryś z lubujących się w zagadnieniach technicznych Współuserów (reyden?) zechce się jeszcze włączyć do dyskusji i podywagować z nami...

Queerbot:
To być może wyjaśnia zresztą fakt, że kultura w Treku jest niesłychanie uboga - czy oni tam mają cokolwiek oprócz Szekspira i Arthura Conan Doyle'a?

Jeśli doliczać AND to mieli jeszcze parę komiksów superbohaterskich, traktowanych jako czcigodna klasyka.

Willa S. można było również przełożyć na nowo z klingońskiego oryginału...

ps. Artykuł on topic:
http://znculturecast.wordpress.com/2014/02/04/trek -tuesday-fan-films/
Skromnie w sumie: trochę o NV: P2, wymienione HF, EXT i INT, wspomniany Mignogna i Russ. Zauważenie zjawiska, ale brak szerszej analizy. Za to obrazek (zestawienie fan-plakatów) mi się podoba, bo widać, że fani mają i Kirka, i Picarda i Shelby z Lefler:


A skoro o zestawieniach mowa, pokusiłem się o statystyki co istotniejszych fanprodukcji i oto co mi wyszło:
- EXT - 2 odcinki pełnometrażowe, 1 vignette
- NV: P2 - 9 odcinków pełnometrażowych, 1 pilot, 3 vignettes, 2 żarty filmowe
- FAR - 3 odcinki pełnometrażowe, 2 vignettes, 2 odcinki animowane
- STC - 2 odcinki pełnometrażowe, 3 vignettes
- neoTAS - 2 typowe odcinki animowane, 1 w formacie vignette
- SV - 1 odcinek
- AUR - 1 film CGI
- ToTSF - 3 odcinki półgodzinne
- OGaM - 1 film
- TNG XXX - 1 film, czy - jak kto woli - odcinek
- HF/ODY/HC/FED1 - 67 odcinków, zwykle półgodzinnych
- INT - 1 odcinek pełnometrażowy, 2 półgodzinne, 4 o formacie vignette
- crossovery HF/INS - 2 vignette, 1 film pełnometrażowy
- BW - 1 film machinima
- DA - 4 krótkie odcinki (najdłuższy półgodzinny)
- ST:P - 1 odcinek
- MAR - 3 krótkie odcinki animowane (ok 10 min.)
Q__
Moderator
#158 - Wysłana: 19 Lut 2014 07:46:19
Wspomniałem tu:
Q__:
cykl słuchowisk Star Trek: Valkyrie: /.../
I kolejny projekt tej samej grupy - Star Trek: Ranger:

Oto radiowa dyskusja twórców tych serii:
http://www.blogtalkradio.com/ndbmedia4/2014/02/09/ star-trek-double-feature-valkyrie-and-ranger-warp- in
Queerbot
Użytkownik
#159 - Wysłana: 19 Lut 2014 20:57:22
Q__:
- STC - 2 odcinki pełnometrażowe, 3 vignettes

Tak przy okazji obejrzałem wczoraj jeszcze raz pierwszy odcinek STC z Apollem. Lubię tego rodzaju pomysły u von Danikena, natomiast nie przepadam za tym w sf. Niemniej odcinek jest sprawnie zrobiony. We Władcy... Tolkiena jest taki moment, on w filmach chyba nie został dobrze pokazany, kiedy zgnuśniały król Rohanu dostaje swój stary miecz i wracają mu młodość i siły. Tutaj jest podobnie i podoba mi się, że Apollo młodnieje. Po tym, kiedy w mesie opowiada załogantom chyba Iliadę dostaje nawet miłe echo, a w ostatniej scenie jest już zupełnie młody. W ogóle Federacja powinna włączyć do swojej oficjalnej ideologii tę jego przemianę, jest tak potwornie humanistyczna - z bożyszcza zamienia się w sługę.

Generalnie jest to miłe rozwiązanie dość epizodycznej historii z TOSu. Fajne jest to wyjście na zewnątrz okrętu, chociaż zastanawiam się dlaczego w zasadzie ten ktoś, kto pracował razem z Sulu przy zewnętrznym poszyciu zginął. Nie mogli go błyskawicznie transportować, kiedy zaczął dryfować w przestrzeni? Nie wiedzieli o tym? Nie monitorowali sytuacji? Poza tym, skafandry nie były w jakiejś mierze niezależne i po odczepieniu się od razu zaczął się dusić i zamarzać? Dlaczego Sulu został przetransportowany dopiero, kiedy ostatkiem sił to zgłosił?

Doszedłem też do wniosku, że Spock ze STC to w rzeczywistości Tuvok; wydaje mi się jakoś bardziej Tuvokowy niż Spockowy.
Q__
Moderator
#160 - Wysłana: 19 Lut 2014 21:10:35 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
Generalnie jest to miłe rozwiązanie dość epizodycznej historii z TOSu.

Co ciekawe - nie wiedzieć czemu - scenariusz ów odrzucony został przez Cawley'a, co - w połączeniu z personalnymi ambicjami Mignogny - zaowocowało wiadomą schizmą.
Dziś członkowie i sympatycy ekipy NV: P2 (w tym nawet antymignognowski fanatyk kryjący się pod nickiem Blue Thunder i hejtujący przeciwko Vicowi M. ile wlezie na zachodnich stronach ST w dość kunsztowny stylistycznie sposób) jednoznacznie przyznają, że był to błąd.

Queerbot:
Fajne jest to wyjście na zewnątrz okrętu, chociaż zastanawiam się dlaczego w zasadzie ten ktoś, kto pracował razem z Sulu przy zewnętrznym poszyciu zginął. Nie mogli go błyskawicznie transportować, kiedy zaczął dryfować w przestrzeni? Nie wiedzieli o tym? Nie monitorowali sytuacji?

Zdaje mi się, że - podobnie jak w wypadku absurdów z "Lolani", które wytykaliśmy - potrzeba dramatyzmu (i złożenia hołdu scenie śmierci Poole'a z "Odysei..") wzięła tu górę nad logiką. Gorzej, że Poole okazał się potem wskrzeszalny, co i przy medycynie ST powinno być wykonalne.

Queerbot:
Doszedłem też do wniosku, że Spock ze STC to w rzeczywistości Tuvok; wydaje mi się jakoś bardziej Tuvokowy niż Spockowy.

Mówisz, że przerobili go metodą na Harrisona? Kto wie... w tej linii czasu stary Marcus pewno nadal żyje...*

* a'propos: ciekawe czy Weller zostanie kiedyś zaproszony do NV: P2 lub STC (ew. do Farraguta) i... czy da się zaprosić?
Queerbot
Użytkownik
#161 - Wysłana: 19 Lut 2014 23:44:48 - Edytowany przez: Queerbot
Q__:
Zdaje mi się, że - podobnie jak w wypadku absurdów z "Lolani", które wytykaliśmy - potrzeba dramatyzmu

Ta potrzeba dramatyzmu i wynikające z niej absurdy były może jeszcze bardziej widoczne w scenie, kiedy umiera Uhura. McCoy próbuje przywrócić ją do życia przez jakieś 20 sekund, hypospray nie działa, więc mówi, że zrobił wszystko, co mógł i się poddaje. Po trwającej chwilę konsternacji postanawia spróbować jeszcze raz, ale tym razem Kirk go uspokaja, żeby dał sobie spokój. To było aż komiczne.
Zresztą powiedzmy sobie szczerze - Uhurę kopnął prąd, od tego się tak łatwo nie umiera. Naprawdę nie chce mi się wierzyć, że przyciski na konsolach nie są jakoś izolowane i że w każdej chwili może przepłynąć przez nie zabójcza siła elektryczna, elektromagnetyczna, czy cokolwiek oni tam przepuszczali. Ale nawet jeżeli, to jej śmierć była bezsensowna i zasługiwała na nagrodę Darwina. Scotty mówi wyraźnie - odsuńcie się na chwilę od konsoli, a ona jeszcze chce coś tam pyknąć, czy zabrać broszkę Hery (co tej broszce by się stało?). Zabiła ją jej drobiazgowość granicząca z pierdołowatością; coś takiego nie ma prawa przytrafić się drugoplanowej bohaterce serialu sf, dodatkowo o takim backgroundzie jak Uhura i raczej nie powinno się przytrafić wyszkolonej oficerce mostkowej (jaki stopień ma Uhura? Zasłużyła sobie na porucznika lekceważeniem wyraźnych poleceń szefa maszynowni?). To niby znowu drobna rzecz, ale kiedy się temu przyjrzeć bliżej, to zalatuje od tego nieprzyjemny smrodek, którego celem było tylko pchnięcie wątku Apolla.
Czy Apollo nie mógł doznać olśnienia widząc np zrozpaczonego bliskiego tego nieszczęsnego załoganta, którego nie chciało im się ratować z przestrzeni? I przywrócić jego do życia, czym oszczędziłby odcinkowi tej głupiej śmierci Uhury?

Q__:
Mówisz, że przerobili go metodą na Harrisona? Kto wie... w tej linii czasu stary Marcus pewno nadal żyje...

Nie wiem, po prostu z tego jak wygląda i się zachowuje bardziej przypomina mi Tuvoka. Spock mimo wszystko ma różne ludzkie zachowania, wcale nie jest taki zimny i ciągle zdziwiony ludźmi. Uśmiecha się, żartuje, robi różne miny - a ten Spock jest właśnie taki silniej wyalienowany i poważny.

Jeszcze taka uwaga a propos tych fan-seriali. W TOS wszystko skupiało się wokół Kirka, Spocka i McCoya, a w produkcjach fanów następuje moim zdaniem bardzo wyraźne przechylenie w kierunku Scottyego, on trochę zastępuje McCoya. Sam doktor zresztą jest moim zdaniem średnio oddawany - w TOSie był idealistą, cholerykiem, ciągle przeciwko czemuś oponował, a tutaj przypomina bardziej Beverly, jest łagodniejszy i mniej wyrazisty.
Q__
Moderator
#162 - Wysłana: 20 Lut 2014 09:00:33 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
coś takiego nie ma prawa przytrafić się drugoplanowej bohaterce serialu sf, dodatkowo o takim backgroundzie jak Uhura i raczej nie powinno się przytrafić wyszkolonej oficerce mostkowej (jaki stopień ma Uhura? Zasłużyła sobie na porucznika lekceważeniem wyraźnych poleceń szefa maszynowni?).

W sumie wpisuje się to jednak w odbrązowiającą bohaterów tradycję DS9. Pewnie dlatego w tym elemencie DS9 nie gustowałem.

Queerbot:
To niby znowu drobna rzecz, ale kiedy się temu przyjrzeć bliżej, to zalatuje od tego nieprzyjemny smrodek

Ano, taki podskórny seksizm z tego wyłazi. Może stąd, że rozgrywa się ów odcinek tuż po "The Turnabout Intruder"?

Queerbot:
Czy Apollo nie mógł doznać olśnienia widząc np zrozpaczonego bliskiego tego nieszczęsnego załoganta, którego nie chciało im się ratować z przestrzeni? I przywrócić jego do życia, czym oszczędziłby odcinkowi tej głupiej śmierci Uhury?

Też nad tym myślałem w trakcie oglądania.

Queerbot:
Spock mimo wszystko ma różne ludzkie zachowania, wcale nie jest taki zimny i ciągle zdziwiony ludźmi. Uśmiecha się, żartuje, robi różne miny - a ten Spock jest właśnie taki silniej wyalienowany i poważny.

Moim zdaniem albo Mignogna postanowił pisać odcinki tylko pod siebie, ograniczając tło, albo facet - nazwiskiem Haberkorn - nie radzi sobie z rolą, albo jedno i drugie.

Queerbot:
a w produkcjach fanów następuje moim zdaniem bardzo wyraźne przechylenie w kierunku Scottyego, on trochę zastępuje McCoya.

Na ograniczenie roli Bonesa nie tak dawno temu narzekałem:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=2&topic=2811&page=3#msg271049

Wyeksponowanie Scotty'ego w STC nie dziwi - w końcu mają Doohana i nie wahają się go użyć.

Queerbot:
Sam doktor zresztą jest moim zdaniem średnio oddawany - w TOSie był idealistą, cholerykiem, ciągle przeciwko czemuś oponował, a tutaj przypomina bardziej Beverly, jest łagodniejszy i mniej wyrazisty.

Cóż, w STC wynika to pewnie z tego, że Larry Nemecek dostał rolę za zasługi (jak Probert w "Kitumbie", nie przymierzając).
Inna sprawa, że jego znany z vignettes poprzednik był równie niewyrazisty co Spock.

(Skądinąd zdaje mi się, że fan-twórcy boją się trochę zmierzyć z postacią tak skomplikowaną jak McCoy. Może rządy Gerrolda w NV: P2 coś tu zmienią? Scenka z w/w "Kitumby" nie czyni wiosny, ale czy ją zapowiada?)


EDIT: a tu recenzja "Lolani" z wiadomego bloga:
http://trekclivos79.blogspot.co.uk/2014/02/second- bite-of-cherry-continues-goes.html
Queerbot
Użytkownik
#163 - Wysłana: 22 Lut 2014 14:39:12
Q__:
W sumie wpisuje się to jednak w odbrązowiającą bohaterów tradycję DS9. Pewnie dlatego w tym elemencie DS9 nie gustowałem.

No, ale w DS9 w głupi sposób z bohaterów drugoplanowych umiera chyba tylko Dax. Tzn tam to jest chociaż jakaś dramatyczna sytuacja. A inni są odbrązawiani bardziej "psychicznie", co w sumie można potraktować nawet jako rozbudowywanie realizmu. Nie podobało mi się, że to było takie "pyk" i już (można to było nawet przeoczyć), takie nijakie.

Q__:
Wyeksponowanie Scotty'ego w STC nie dziwi - w końcu mają Doohana i nie wahają się go użyć

I on w sumie się sprawdza w swojej roli bardzo dobrze, ale zawsze miałem wrażenie, że w TOSie był raczej takim humorystycznym wtrętem. Takim klawym facetem z wąsem, woźnym albo jakimś robotnikiem, który zna się na rzeczy i koniecznie przy tym sypie żartami. To jest ok epizodycznie, ale trochę męczy, kiedy robi się z tego jeden z głównych bohaterów.

Może rzeczywiście jest tak, jak piszesz, że fani boją się mierzyć z McCoyem. To z pewnością wymagałoby bardzo dużych zdolności aktorskich i również dobrego scenarzysty, który udźwignąłby tę postać i nie spłycił jej.
Q__
Moderator
#164 - Wysłana: 22 Lut 2014 15:54:41 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
A inni są odbrązawiani bardziej "psychicznie", co w sumie można potraktować nawet jako rozbudowywanie realizmu.

Może i masz rację, że zachowanie Uhury jest z innej kategorii (burak typu dowódczych wyczynów Rikera w GEN - czyli ogłupienie postaci w imię popchnięcia naprzód scenariusza, tzn. klasyczny idiot plot), ale nałożył mi się na to mało kirkowaty Kirk z finału "Lolani" i w efekcie zobaczyłem w nim Sisko, a w STC - wady DS9.

Z tym, ze nadal nie jestem przekonany do odbrązawiania psychik bohaterów w kierunku XX-XXIwiecznym. Nadal zdaje się mieć to dla mnie tyle sensu co zmuszanie bohatera powieści współczesnej do zachowań/reakcji a'la Zbyszko z Bogdańca.

Queerbot:
Nie podobało mi się, że to było takie "pyk" i już (można to było nawet przeoczyć), takie nijakie.

Tak naprawdę był to jeden z tych wątków, o których zapomniałem, by przypomnieć sobie dopiero w czasie naszej dyskusji, że coś takiego w tym "Pilgrimie.." było...

Queerbot:
zawsze miałem wrażenie, że w TOSie był raczej takim humorystycznym wtrętem. Takim klawym facetem z wąsem, woźnym albo jakimś robotnikiem, który zna się na rzeczy i koniecznie przy tym sypie żartami.

Zdaje się, że to jest standardowy dla SF owych czasów przedstawiciel prostego luduTM, o którym tak pisała Le Guin: "in a space-ship crew there's a quaint old cook, with a Scots or Swedish accent, representing the Wisdom of the Common Folk" (w eseju "American SF and the Other", w którym zdanie później oberwało się i koncepcji owocującej zgonami redshirtów: "The people, in SF, are not people. They are masses, existing for one purpose: to be led by their superiors." zresztą).

W/w esej w całości:
https://www.depauw.edu/sfs/backissues/7/leguin7art .htm

Queerbot:
Może rzeczywiście jest tak, jak piszesz, że fani boją się mierzyć z McCoyem. To z pewnością wymagałoby bardzo dużych zdolności aktorskich i również dobrego scenarzysty, który udźwignąłby tę postać i nie spłycił jej.

Jest w sumie jeszcze gorsza opcja... Oni tej głębi nie widzą, dostrzegając w Bonesie tylko pesymistę i zrzędę... i do tak papierowej roli go redukując...
Queerbot
Użytkownik
#165 - Wysłana: 22 Lut 2014 16:41:35 - Edytowany przez: Queerbot
Q__:
Z tym, ze nadal nie jestem przekonany do odbrązawiania psychik bohaterów w kierunku XX-XXIwiecznym. Nadal zdaje się mieć to dla mnie tyle sensu co zmuszanie bohatera powieści współczesnej do zachowań/reakcji a'la Zbyszko z Bogdańca.

Też nie jestem tego jakimś specjalnym entuzjastą, wolałbym żeby zachowywali się XXIV-wiecznie, żebyśmy widzieli jakiś znaczący postęp moralny. Może nie jak skończony intelektualista Picard, który pewnie i nad swoimi czasami góruje, ale jednak jakoś. Z tym że można przynajmniej dyskutować o dylematach i przemianach O'Briena, może nieco trudniej o kompletnym braku moralności Sisco, jakoś dopowiadać do tego wojnę i kryzys - materiału jest na tyle dużo, że można to jakoś usprawiedliwiać albo ratować. A u fanów to właśnie takie idiot ploty, jak piszesz.

Q__:
Zdaje się, że to jest standardowy dla SF owych czasów przedstawiciel prostego luduTM, o którym tak pisała Le Guin: "in a space-ship crew there's a quaint old cook, with a Scots or Swedish accent, representing the Wisdom of the Common Folk"

No tak. Kimś takim jest np Neelix i jego alter ego w ENT (Fluks? Plusk? Klops?) - po 3 minutach przestaje być zabawnie.

Q__:
(w eseju "American SF and the Other", w którym zdanie później oberwało się i koncepcji owocującej zgonami redshirtów: "The people, in SF, are not people. They are masses, existing for one purpose: to be led by their superiors." zresztą).

Albo by THE NARRATIVE, jak twierdzi John Scalzi. ;)

Q__:
Jest w sumie jeszcze gorsza opcja... Oni tej głębi nie widzą, dostrzegając w Bonesie tylko pesymistę i zrzędę... i do tak papierowej roli go redukując...

Niestety potwierdzeniem tego, co piszesz byłaby również kreacja McCoya u Abramsa. Co można powiedzieć o tej postaci w najnowszych filmach, jaki on tam jest? Przychodzi mi na myśl "uzależniony od alkoholu" albo "opuszczony przez żonę". Może to jest trochę jak z religią i symboliką, o czym rozmawialiśmy wcześniej - że jego charakter jest właśnie zupełnie niezrozumiały?
Zresztą jego przezwisko jest wytłumaczone w ST2009 tak łopatologicznie i dosłownie jak "dziadek z brodą", o którym pisałeś.
Q__
Moderator
#166 - Wysłana: 23 Lut 2014 00:06:45 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
A u fanów to właśnie takie idiot ploty, jak piszesz.

Choć nie do końca... Komplikujące życie Kirkowi i prowadzące do śmierci Lolani zachowanie komodor Grey wpisuje się w paskudny obraz polityki federacyjnej z DS9 i pre-federacyjnej z ENT nawet jeśli idzie całkiem wbrew Roddenberry'emu.

Queerbot:
No tak. Kimś takim jest np Neelix i jego alter ego w ENT (Fluks? Plusk? Klops?) - po 3 minutach przestaje być zabawnie.

Ja tu bardziej myślałem o Scottym i O'Brienie. Neelixa o jakąkolwiek wisdom trudno posądzać, a znów Phlox (IMO czepiasz się go niezasłużenie, choć twórcy pogubili się w kreowaniu tej postaci jak w wypadku Sisko, a nawet bardziej, i zrobili moralne monstrum) nie jest jednak prostym człowiekiem, a diabolicznym gentlemanem, czym by się tam nie żywił (owszem, bywa w nim coś z Neelixa, ale więcej z Garaka).

Queerbot:
Albo by THE NARRATIVE, jak twierdzi John Scalzi. ;)



Queerbot:
Niestety potwierdzeniem tego, co piszesz byłaby również kreacja McCoya u Abramsa. Co można powiedzieć o tej postaci w najnowszych filmach, jaki on tam jest? Przychodzi mi na myśl "uzależniony od alkoholu" albo "opuszczony przez żonę". Może to jest trochę jak z religią i symboliką, o czym rozmawialiśmy wcześniej - że jego charakter jest właśnie zupełnie niezrozumiały?

Zdaje mi się, że niezrozumienie pytań jakie nosi w sobie i reprezentuje sobą ta postać ma właśnie związek z owym odrzuceniem wspomnianych głębi.

Queerbot:
Zresztą jego przezwisko jest wytłumaczone w ST2009 tak łopatologicznie i dosłownie jak "dziadek z brodą", o którym pisałeś.

Gorzej... Mimo udatnie oddanych manieryzmów i dobrej gry Urbana McCoy zredukowany zostaje wręcz do comic relief (w scence, w której wypowiada "damm it Spock" w ID jest niby całym Bonesem z jego ambiwalentnym stosunkiem do Spocka i humanizmem, ale sprowadzone to zostaje do płaskiego humoru).
Queerbot
Użytkownik
#167 - Wysłana: 23 Lut 2014 10:19:41
Q__:
Choć nie do końca... Komplikujące życie Kirkowi i prowadzące do śmierci Lolani zachowanie komodor Grey wpisuje się w paskudny obraz polityki federacyjnej z DS9 i pre-federacyjnej z ENT nawet jeśli idzie całkiem wbrew Roddenberry'emu.

No tak, są też pozytywne strony. W ogóle czytając ten temat ktoś może odnieść wrażenie, że sypią się tutaj same kalumnie na STC i NV, bo nieustannie zajmujemy się wytykaniem różnych rzeczy, a przecież to nie do końca tak ;) Jakkolwiek roztrząsane bardzo szczegółowo, są to mimo wszystko szczegóły, na które można nie zwrócić uwagi i których można się doszukiwać też w normalnych Trekach - a STC i NV to produkcje na wysokim poziomie i naprawdę ożywcze w kałuży trekowej martwicy. TOS nie jest moim ulubionym serialem, a mimo to oglądanie TOS-o-podobnych produkcji fanów sprawia mi większą przyjemność niż filmów Abramsa, u niego nawet nie zaczynam wytykać czegokolwiek - raz, że nigdy bym nie skończył; dwa, że w ogóle nie skłaniają mnie do przemyśleń nawet nad ich konstrukcją i fabułą.

Q__:
Zdaje mi się, że niezrozumienie pytań jakie nosi w sobie i reprezentuje sobą ta postać ma właśnie związek z owym odrzuceniem wspomnianych głębi.

Na obronę fanów trzeba wziąć też pod uwagę możliwość, że płytkość wielu postaci wynika z tego, że robią dwa odcinki na rok, więc chcą pokazać coś super i coś, co przyciągnie widzów. Mając do dyspozycji normalny serial z kilkoma sezonami i odcinkami co tydzień można rozwijać bohaterów, poświęcać im całe odcinki i ciągle sprawdzać ich w różnych sytuacjach.

Błąd twórców fan-produkcji polega może na tym, że w ich warunkach powinno się chyba nawet niebezpiecznie naciągać różne postaci, a oni wybierają bezpieczną opcję ciągnięcia ich w dół. Przykładowo, McCoya jest stosunkowo mało, więc może warto zrobić jakąś jedną mocną z nim scenę, spróbować skondensować w nim całą jego mccoyowatość (zakładając, że wbrew naszym przypuszczeniom jednak go rozumieją) i już to dałoby wrażenie, że Bones to Bones. Kto w scenie obiadowej w "Lolani" zaczyna podnosić różne moralne dylematy? Scotty, a McCoy pyta o jakieś bzdety związane z ich fizjologią i na słowa Sctotty'ego reaguje dziwną miną. To była doskonała scena dla McCoya właśnie. Nie boją się ruszać Scotty'ego i eksploatować go, bo on i tak jest już postacią "wykrzywioną", od zawsze był jakąś parodią, kimś "naciągniętym" właśnie.

Tu paradoksalnie znacznie lepiej wypada postać stworzona przez nich, tzn Dr. Elise MacKennah. Nie ma jej tak naprawdę dużo, ale już od pierwszego odcinka ma kilka małych, ale mocnych wejść, przez co jej osobowość jest wyrazista.

Może to dowodzi tego, że powinni zostawić załogę Kirka w spokoju i stworzyć własnych bohaterów, wolnych od tego bagażu?

Q__:
Mimo udatnie oddanych manieryzmów i dobrej gry Urbana McCoy zredukowany zostaje wręcz do comic relief

Abramsa i jego ekipy natomiast nic nie tłumaczy. Film to film, miejsca nie ma tam dużo, ale nie ma też go mało i nawet małymi rzeczami można dobrze zarysować albo oddać jakąś postać. Celują po prostu w taki a nie inny target widzów i taką "śmieszną" obrali strategię.
Q__
Moderator
#168 - Wysłana: 23 Lut 2014 13:42:17 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
a STC i NV to produkcje na wysokim poziomie i naprawdę ożywcze w kałuży trekowej martwicy.



Queerbot:
. TOS nie jest moim ulubionym serialem, a mimo to oglądanie TOS-o-podobnych produkcji fanów sprawia mi większą przyjemność niż filmów Abramsa



(Z drugiej jednak strony przyznać trzeba filmom Abramsa, że działają mobilizujaco na fan-twórców, zapewniając im w dodatku niejaką reklamę. Dlatego ekipa NV uznaje wręcz ich powstawanie za zbawienie.)

Queerbot:
Tu paradoksalnie znacznie lepiej wypada postać stworzona przez nich, tzn Dr. Elise MacKennah. Nie ma jej tak naprawdę dużo, ale już od pierwszego odcinka ma kilka małych, ale mocnych wejść, przez co jej osobowość jest wyrazista.

Myślałem, że odbieram ją pozytywnie głównie przez wzgląd na - b. w moim typie - urodę. Ale skoro Ty również dobrze ją oceniasz, to chyba nie doceniałem tego co w niej doceniam.

BTW. zwróciłeś uwagę, że ta sama aktorka była Kali z "Kitumby"? Tam też przykuwała wzrok, ale i uwagę.

Queerbot:
Może to dowodzi tego, że powinni zostawić załogę Kirka w spokoju i stworzyć własnych bohaterów, wolnych od tego bagażu?

Dobre pytanie...

Z jednej strony więcej jest w sumie fanprodukcji bazujących na oryginalnych pomysłach (licząc tylko z najbardziej znanych: Exeter, Farragut, Aurora - era TOS; Tales of the Seventh Fleet - era filmów TOS; Hidden Frontier z przyległościami, Intrepid - era TNG; Phoenix, Mariner - XXV wiek), bardzo łatwo też przychodzi fanom kreowanie nowych, udanych (a przynajmniej wyrazistych), postaci - Harris, B'fuselek i Cutty (ba, nawet yeoman Richards) z EXT; Tacket i Smithfield z FAR; obie panienki z AUR; Knapp, Shelby (niby jest to kontynuacja postaci z TNG, ale bije ją na głowę złożonością, po prostu dostała więcej czasu), Nevin, Naros, Henglaar, Faisal z HF etc.; kapitan Hunter z INT; praktycznie całe załogi Phoenixa i Marinera... Wprowadzanie nowych postaci do TOSu też idzie im niezgorzej - w/w doktor McKennah, Peter, przetransferowany z Farraguta - wymyślony na potrzeby tamtej serii - Prescott, rozwinięty De Salle - to wszystko jest w najgorszym wypadku solidny Trekowy standard.

Z drugiej strony jednak produkcje rozwijające TOS (te dwie, o których sporo tu pisaliśmy) mogą już na starcie liczyć na większe zainteresowanie mediów i publiczności, łatwiej też im jakoś pozyskiwać guest stars. Obawiam się więc jednak, że jesteśmy skazani na ich dominację, choć ostatnie - jak dotąd - odsłony Farraguta ("The Price of Anything", znakomita vignette "Just Passing Through"), Intrepida ("The Stone Unturned") i Exetera (kończona po latach "The Tressaurian Intersection") reprezentują sobą wcale nie gorszy standard.

Queerbot:
Abramsa i jego ekipy natomiast nic nie tłumaczy. Film to film, miejsca nie ma tam dużo, ale nie ma też go mało i nawet małymi rzeczami można dobrze zarysować albo oddać jakąś postać. Celują po prostu w taki a nie inny target widzów i taką "śmieszną" obrali strategię.



ps. Naszła mnie jeszcze taka refleksja czy wymarzony powrót Treka do TV nie oznaczałby przypadkiem końca ery fanprodukcji?
Queerbot
Użytkownik
#169 - Wysłana: 23 Lut 2014 17:07:07 - Edytowany przez: Queerbot
Q__:
BTW. zwróciłeś uwagę, że ta sama aktorka była Kali z "Kitumby"? Tam też przykuwała wzrok, ale i uwagę.

Nie zauważyłem tego, ale teraz widzę. Szczerze mówiąc myślałem, że w "Kitumbie" to jest jakaś guest star, która grała klingonkę w DS9 czy coś takiego. Widać tak przekonująca mi się wydała.

Q__:
ostatnie - jak dotąd - odsłony Farraguta ("The Price of Anything")

Przed chwilą obejrzałem ten odcinek. Podoba mi się, chociaż nie przepadam za tym motywem ojciec-syn. Za każdym razem bohater, którego znamy jako poważnego kapitana, czy kogokolwiek zamienia się w takiej sytuacji w nastolatka, wypominającego ojcowi, że nie śledził jego wyczynów w liceum. Tutaj nie było tego tak naprawdę bardzo dużo, nie było jakichś bardzo rzewnych scen pojednania i to jest ok.

Ogólnie odnoszę wrażenie, że w Farragucie nie mogą zdecydować się, czy kręcą TOS, czy TNG. Sceny na statku są bardzo TOSowe, natomiast na planecie i sceny bitwy bardziej przypominają mi klimat TNG. To w sumie nie jest jakiś wielki zarzut, ale dla mnie bardzo widoczne było, że estetycznie są gdzieś pomiędzy. Moim zdaniem powinni ograniczyć TOSowość do minimum, zrezygnować z toporności konsoli, kiczu pastelowych gradientów na ścianach, delikatnie odświeżyć tę TOSową technologię i wystrój tak żeby to wciąż wyglądało jak te czasy, ale ładniej i lepiej. Nie ma sensu składać przesadnych hołdów dla rzeczy, które w TOSie wynikały z ograniczeń budżetowych. Szczególnie, że to już przestaje powoli współgrać ze świetnymi efektami specjalnymi, modelami 3d itd.

Fabuła dość prosta, ale w porządku. Wyraźne wątki na planecie i na okręcie, wszystko na koniec ładnie się komponuje. Bitwa kosmiczna jest efektowna i udana - nie ma tam ciągłego strzelania jak u Abramsa, jest natomiast jakaś taktyka, prawie każdy strzał ma znaczenie i zmienia sytuację. Dodatkowo fajne ujęcia na statek z różnej perspektywy, szczególnie podobało mi się to "od góry" z planetą w tle.
Akcja na planecie też jest ok, może trochę za mało tego romulańskiego kucharza. W ogóle miło, że pojawili się zaniedbywani Romulanie. Można się czepiać wątku tej roślinki, bo w sumie jest klonowanie, syntetyzowanie substancji, ale już może zostawię ją w spokoju. Jest jakimś kluczem dla fabuły i można na to przymknąć oko.

Co do ich odcinków animowanych, to generalnie nie mam większych zastrzeżeń. Są o wiele dynamiczniejsze od TASu, bardzo dobrze narysowane, postaci są do poznania, a scenariusze ciekawe.
Jest jedna rzecz, do której muszę się tutaj przyczepić. Zrobili coś BARDZO głupiego moim zdaniem. Chcąc oddać hołd Uhurze, wsadzili na stanowisko łączniczki Uhurę-bis. Można odnieść dość nieprzyjemne wrażenie, że czarne kobiety robią we Flocie karierę wyłącznie łączniczek, że to jakaś praca zarezerwowana dla nich. Czepiam się, ale nie mogłem oprzeć się takiemu wrażeniu.

Q__:
ps. Naszła mnie jeszcze taka refleksja czy wymarzony powrót Treka do TV nie oznaczałby przypadkiem końca ery fanprodukcji?

Może tak być, szczególnie jeżeli wytwórnia uznałaby, że nie życzy sobie żadnej konkurencji. Ale wcale tak być nie musi. Jeżeli serial dotyczyłby innych czasów, to te fan-produkcje mogą dalej istnieć i czerpać energię z nostalgii za TOS i mody na retro.
Najbardziej cieszyłoby mnie, gdyby te produkcje fanów wykorzystano jako kuźnię talentów, z których można czerpać garściami tworząc "prawdziwego" Treka.
Q__
Moderator
#170 - Wysłana: 23 Lut 2014 17:38:27 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
Przed chwilą obejrzałem ten odcinek.

Ja trochę dawniej:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=2&topic=3252&page=25#msg264421

Queerbot:
bohater, którego znamy jako poważnego kapitana

Skoro o kapitanach mowa... Ciekawe jest, że zarówno Cartera (FAR) jak i Garrovicka (EXT), choć przyzwoicie zagrani, pamięta się (ja pamiętam?) głównie jako Kirków-bis, poświęcając więcej uwagi ich załogantom niż im (choć teoretycznie fabuły są kapitanocentryczne). Ot, długi cień JTK...

Queerbot:
Jest jedna rzecz, do której muszę się tutaj przyczepić. Zrobili coś BARDZO głupiego moim zdaniem. Chcąc oddać hołd Uhurze, wsadzili na stanowisko łączniczki Uhurę-bis. Można odnieść dość nieprzyjemne wrażenie, że czarne kobiety robią we Flocie karierę wyłącznie łączniczek, że to jakaś praca zarezerwowana dla nich. Czepiam się, ale nie mogłem oprzeć się takiemu wrażeniu.

To samo mnie uderzyło, choć sama pani oficer niczego sobie. Załoga Exetera przynajmniej poszła w poprzek stereotypom osadzając w wiadomej roli chłopa-i-Andorianina:

Postać irytującą zresztą sposobem bycia, ale ciekawą.

Z drugiej strony załoga Farraguta rehabilituje się trochę postacią inżynier "Mike" Smithfield - daleka od kanonów hollywoodzkiego piękna kobieta na stereotypowo męskim stanowisku, a przy tym nie herod-baba i nie les. (ba, łączy ją typowo Trekowy spełniono-niespełniony długoletni romans z XO i w tym wątku okazuje się być całkiem sentymentalna, choć połączyły ich głównie fizyczne - w sensie fizyki kwantowej, nie fizyczności - fascynacje). Tu umieli odejść od stereotypu.

Queerbot:
Może tak być, szczególnie jeżeli wytwórnia uznałaby, że nie życzy sobie żadnej konkurencji. Ale wcale tak być nie musi.

Może też tak być, że fani będą mieli mniejszą motywację by kręcić. Zbyt ich pochłonie oglądanie.

Queerbot:
Ale wcale tak być nie musi. Jeżeli serial dotyczyłby innych czasów, to te fan-produkcje mogą dalej istnieć i czerpać energię z nostalgii za TOS i mody na retro.

Ba, mogłyby nawet rywalizować o Hugo.

Queerbot:
Najbardziej cieszyłoby mnie, gdyby te produkcje fanów wykorzystano jako kuźnię talentów, z których można czerpać garściami tworząc "prawdziwego" Treka.

Myślimy identycznie. Fan-Trek ma naprawdę zdolnych scenarzystów, producentów i - nadających się przynajmniej do występów w roli Obcych odcinka - aktorów.

Tylko w jednym się nie zgodzę... Ten Trek jest prawdziwy, Prawdziwszy niż produkcje Abramsa i sporo cudów B&B...
Queerbot
Użytkownik
#171 - Wysłana: 24 Lut 2014 01:28:13
Q__:
Skoro o kapitanach mowa... Ciekawe jest, że zarówno Cartera (FAR) jak i Garrovicka (EXT), choć przyzwoicie zagrani, pamięta się (ja pamiętam?) głównie jako Kirków-bis, poświęcając więcej uwagi ich załogantom niż im (choć teoretycznie fabuły są kapitanocentryczne). Ot, długi cień JTK...

Niestety tak. Kapitan Carter niby jest ok, chociaż rzeczywiście jest "niewyraźny" i błyszczy głównie perfekcyjnie białymi zębami ;) Może po prostu działa według reguł i przez to jest tak nudny przy Kirku?

Q__:
Tylko w jednym się nie zgodzę... Ten Trek jest prawdziwy, Prawdziwszy niż produkcje Abramsa i sporo cudów B&B...

Dlatego napisałem to w nawiasie ;) Mając na myśli raczej Treka w telewizji robionego przez wytwórnię. Wbrew temu, co twierdzisz Mav w temacie obok, nie zgadzam się, że te seriale nie są warte uwagi. Wręcz przeciwnie, co już zresztą było tu mówione, wiele z nich zasługuje na wielką uwagę, a niektóre rywalizują z TOSem walorami produkcyjnymi i chyba tez fabularnymi. Już skończyły się czasy chałupniczej roboty na greenboxach malowanych w domu.

Jeszcze tak odnośnie serii animowanych, to szkoda, że nie powstaje tego więcej. Cała japońszczyzna, ale też świetny moim zdaniem Aeon Flux dowodzą, że można robić porządne seriale animowane dla dorosłych.
Mav
Użytkownik
#172 - Wysłana: 24 Lut 2014 11:59:03
Queerbot:
Wbrew temu, co twierdzisz Mav w temacie obok, nie zgadzam się, że te seriale nie są warte uwagi.

Nie twierdzę, że nie są warte uwagi. Po prostu nie są dla mnie, bo ja jestem wyczulony na grę aktorów i poziom realizacji. A fanprodukcję naśladujące TOS-a owszem, są na wysokim poziomie reżyserskim, ale jednak odnoszącym się do serialu z lat 60.
Q__
Moderator
#173 - Wysłana: 24 Lut 2014 15:37:26 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
Może po prostu działa według reguł i przez to jest tak nudny przy Kirku?

Może i działa (przy Prescottcie nie miał wielkiego wyjścia), ale pcha się na pierwszą linię i tak...

Queerbot:
a niektóre rywalizują z TOSem walorami produkcyjnymi i chyba tez fabularnymi.

I to aż cztery. Praktycznie wszystkie liczące się ery TOS...

Queerbot:
Już skończyły się czasy chałupniczej roboty na greenboxach malowanych w domu.

Która to era też przyniosła świetnie przemyślane scenariusze HF... Ech, gdyby to tak remasterowali...

Queerbot:
Jeszcze tak odnośnie serii animowanych, to szkoda, że nie powstaje tego więcej.

Ano, prawda. Tym bardziej, że sam Roddenberry postawił swego czasu na brak ograniczeń powstały z animacji...

Queerbot:
Cała japońszczyzna, ale też świetny moim zdaniem Aeon Flux dowodzą, że można robić porządne seriale animowane dla dorosłych.

Niewątpliwie.

Aeon Flux zresztą to seria pełna zalet:



Mav

Mav:
A fanprodukcję naśladujące TOS-a owszem, są na wysokim poziomie reżyserskim, ale jednak odnoszącym się do serialu z lat 60.

Czyli jednak oglądasz i pewnie się nawet podoba?

ps. Taka ankieta:
http://www.sliceofscifi.com/2014/02/23/which-of-th ese-star-trek-fan-production-should-paramount-pick -up/

Opcje do wyboru:

- Star Trek (New Voyages) Phase II
- Star Trek Continues
- Star Trek Renegades
- Starship Exeter
- Star Trek: Hidden Frontier
- Star Trek: Federation One
- Star Trek: Intrepid
- Star Trek: Odyssey
- Star Trek: The Helena Chronicles
- Starship Farragut
- Star Trek: Borg
Mav
Użytkownik
#174 - Wysłana: 24 Lut 2014 16:07:57
Q__:
Czyli jednak oglądasz i pewnie się nawet podoba?

Oglądam to możne za dużo powiedziane, ale znam te TOS-owe produkcję, tej ekipy od "Kitumby". Są one akceptowalne właśnie dzięki TOS-owemu klimatowi. Nawet "aktorzy" nie irytują jakoś dzięki klimatowi lat 60. Niestety mój Angielski jest na poziomie komunikatywnym, więc jednak brak napisów doskwiera.

Co do fanprodukcji, które umieszczone są w czasach po TNG, to jest to niestrawna katastrofa, psychotrek
Q__
Moderator
#175 - Wysłana: 24 Lut 2014 16:20:25 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
ale znam te TOS-owe produkcję, tej ekipy od "Kitumby"

Są jeszcze trzy inne na podobnym poziomie, wymieniane wielokroć w tym topicu. Początki bywają różne (tylko najnowsze STC zaliczyło de facto profesjonalny start, zwł, że tworzyli je ludzie już doświadczeni), ale wszystkie dorównują poziomowi co lepszych odcinków TOS od pewnego momentu... Że powtórzę co napisałem post temu.

Mav:
Co do fanprodukcji, które umieszczone są w czasach po TNG, to jest to niestrawna katastrofa, psychotrek

Sprawę Renegades zostawię na boku, ale HF i INT tylko realizacyjnie kuleją. Od strony scenariuszy trzymają zwykle mocny poziom. Gdyby - jak pisałem post wyżej - obrobić je komputerowo to gorsze od B5: TLT by nie wyszły. Intrepid zresztą - o czym też już pisałem - realizacyjnie się rozwija, spróbuj "The Stone Unturned".

A z ery post-NEM widziałeś osadzonego w realiach starej linii czasu, PO WYDARZENIACH Z "JEDENASTKI" Phoenixa? Robili go ludzie JJ'a intencji sprzedania jako pilota nowej serii. Nie udało się, więc ma status "fanprodukcji".
(O czym także pisałem, rzecz jasna.)
Mav
Użytkownik
#176 - Wysłana: 24 Lut 2014 17:04:17
Q__:
A z ery post-NEM widziałeś osadzonego w realiach starej linii czasu, PO WYDARZENIACH Z "JEDENASTKI" Phoenixa?

Widziłem już dawno i trudno mi teraz uwierzyć, że robili go ludzie od JJ-a, a jeszcze trudniej, że myśleli, iż uda im się coś takiego komuś wcisnąć jako pilot serialu
Q__
Moderator
#177 - Wysłana: 24 Lut 2014 17:17:16 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Widziłem już dawno i trudno mi teraz uwierzyć, że robili go ludzie od JJ-a, a jeszcze trudniej, że myśleli, iż uda im się coś takiego komuś wcisnąć jako pilot serialu

A szerzej? Ciekaw jestem, po prostu, Twojej bardziej szczegółowej opinii o tej produkcji...

ps. Co do wciśnięcia - pamiętasz tą szumną kampanię na FB? Te plakaty?

https://www.facebook.com/stphoenixseries/photos/a. 109664539100899.10613.109657795768240/222229184511 100/

https://www.facebook.com/stphoenixseries/photos/a. 109664539100899.10613.109657795768240/149972501736 769/

https://www.facebook.com/stphoenixseries/photos/a. 109664539100899.10613.109657795768240/167438683323 484/
A z drugiej strony... mostka nie zbudowali, by nie mnożyć kosztów - mostek będzie jak CBS serial kupi, założyli.
Queerbot
Użytkownik
#178 - Wysłana: 24 Lut 2014 18:30:36
Q__:
Która to era też przyniosła świetnie przemyślane scenariusze HF... Ech, gdyby to tak remasterowali...

Powinni o tym pomyśleć, skoro okazało się, że Paramount nie ściga ;) Szkoda, że tego nie robią (pewnie mają jakieś oryginalne "niezepsute" kopie).

Q__:
Aeon Flux zresztą to seria pełna zalet:

I świetnie nie-trekowo rozseksualizowana (co doskonale ilustruje zapostowany kadr). Ale to w sumie inny temat.

Mav:
Nie twierdzę, że nie są warte uwagi. Po prostu nie są dla mnie, bo ja jestem wyczulony na grę aktorów i poziom realizacji. A fanprodukcję naśladujące TOS-a owszem, są na wysokim poziomie reżyserskim, ale jednak odnoszącym się do serialu z lat 60.

Kiedyś odnosiłem się do nich z dużą rezerwą, bo kojarzyły mi się z amatorszczyzną i słabą grą, ale dzisiaj zebrane do kupy są jak dla mnie doskonałą i jakby naturalną kontynuacją TOSu. A w sumie to są nawet czymś więcej, nareszcie strawnym TOSem. Kwestia oryginalności, kanoniczności nie gra dla mnie większej roli, szczególnie kiedy stały się "nieodróżnialne" od produkcji oficjalnej.

To w sumie nie jest zresztą temat do dyskusji, gust to gust i te odcinki mogą się spodobać albo nie. Możemy dyskutować o różnych kwestiach związanych z tymi produkcjami, ja w sumie wyraziłem już szczegółowo swoje zdanie o wielu z nich, ale w sprawie czy są dobre, czy nie - możemy tylko wypowiedzieć swoje zdanie.
Mav
Użytkownik
#179 - Wysłana: 24 Lut 2014 18:39:01 - Edytowany przez: Mav
Q__:
A szerzej? Ciekaw jestem, po prostu, Twojej bardziej szczegółowej opinii o tej produkcji...

Nie odważe się na taką opinie, bo jak wcześnej pisałem wolałbym mieć jednak napisy, aby wszytko zrozumieć i to tego strasznie mnie irytuje jego tandetność.

Podoba mi się Twoje stwierdzenie, że Trek zamknął się i zaczął opowiadać o osamym sobie. I właśnie Phoenix wydaje mi się tego wzorcowym przykładem. Co mnie obchodzi sytuacja kwadrantu po zniszczeniu Romulusa? Co mnie obchodzą jakieś polityczne tego reperkusje? Co mnie obchodzą problemy Federacji w 25 wieku? Dla mnie Trek to serial zadający egzystencjonalne pytania, traktujący o rzeczach spektakularnych, niezwykłych, ale też o bardziej przyziemnych, bliskich człowiekowi. Gloryfikujący nauke i technologie, rozwój ludzkiej cywilizacji i jej wartości. Do opowiadania tego wszystkiego używa swojego fikcyjnego świata, ale ten świat ma być tylko narzędziem, a nie głowną atrakcją samą w sobie. To narzędzie musi być ciągle ulepszane, aby było użyteczne do opowiadania historii na czasie, aktualnych, nowoczesnych, nadążających za zmianami w realnym świecie.

Produkcje takie jak "Phoenix" oraz te wszystkie projekty nowch seriali nie chcą użwywać odpowiednio odświeżonego Trekowego narzędzia, aby opowiadać historie na miarę Star Treka, one chcą opowiadć o samym narzędziu... O tym już starym narzędziu. Tkwią w pułapce absurdu. Dziś fani zastanawiają sie czy nowy serial będzie opowowiadał o Titanie Rikera i Troi, o serialu dziejącym się w realich po wojnie z Dominion, czy może o dalszych losach NX-01... Bzdura, to jest ważne? Nie, ważne jest stworzenie nowego, aktualnego narzedzia, które na miare dzisiejszych czasów będze zdolne opowiadać historie godne najlepszego Star Treka.

Queerbot:
ale dzisiaj zebrane do kupy są jak dla mnie doskonałą i jakby naturalną kontynuacją TOSu

Zgadzam się z tym. TOS-owe produkcje akceptuje, te o czasach po TNG już nie, bo nie potrqfią osiągnąć akceptowalnego poziomu.
Q__
Moderator
#180 - Wysłana: 24 Lut 2014 18:59:27 - Edytowany przez: Q__
Queerbot

Queerbot:
Szkoda, że tego nie robią (pewnie mają jakieś oryginalne "niezepsute" kopie).

Może zrobią... Skoro remasterowali już swojego pionierskiego Angelesa (to był dopiero hardcore).

Queerbot:
I świetnie nie-trekowo rozseksualizowana (co doskonale ilustruje zapostowany kadr). Ale to w sumie inny temat.



(Inna sprawa, że film z tego wyszedł średniawy, acz... parę fajnych patentów zawierał.)

Queerbot:
Kwestia oryginalności, kanoniczności nie gra dla mnie większej roli, szczególnie kiedy stały się "nieodróżnialne" od produkcji oficjalnej.

W sumie zważywszy na błogosławieństwo/współudział wielu twórców oryginału i to co mówiła Fontana o kanonie (przynajmniej ery TOS), nad czym tu dumać?

Mav

Mav:
Co mnie obchodzi sytuacja kwadrantu po zniszczeniu Romulusa? Co mnie obchodzą jakieś polityczne tego reperkusje? Co mnie obchodzą problemy Federacji w 25 wieku? Dla mnie Trek to serial zadający egzystencjonalne pytania, traktujący o rzeczach spektakularnych, niezwykłych, ale też o bardziej przyziemnych, bliskich człowiekowi. Gloryfikujący nauke i technologie, rozwój ludzkiej cywilizacji i jej wartości. Do opowiadania tego wszystkiego używa swojego fikcyjnego świata, ale ten świat ma być tylko narzędziem, a nie głowną atrakcją samą w sobie. To narzędzie musi być ciągle ulepszane, aby było użyteczne do opowiadania historii na czasie, aktualnych, nowoczesnych, nadążających za zmianami w realnym świecie.

Zgoda I bardzo ładnie napisane .

Phoenix zgrzeszył właśnie brakiem eksploracji - ot, akcja, dużo akcji, ot jakieś meandry romulańskiej polityki (knucie, potencjalnie dużo knucia), ot typowe elementy abramsowskie (przyroda, retrospekcje, mroczne sekrety bohaterów - wszystko a'la LOST)...
Bardzo sprawna produkcja i zero Treka jak dotąd...

Mav:
Produkcje takie jak "Phoenix" oraz te wszystkie projekty nowch seriali nie chcą użwywać odpowiednio odświeżonego Trekowego narzędzia, aby opowiadać historie na miarę Star Treka, one chcą opowiadć o samym narzędziu...

Kiedy właśnie niezupełnie... Produkcje czasów TOS, ale i HF-z-INT zawierają iście bermanowsko-bragowsko-abramsowskie pokłady fan service'u, ale i odnoszą się do realnego świata: niewolnictwo, prawa kobiet (i tematyka genderowa), godzenie się ze śmiercią, pytanie o to co znaczy godnie przeżyć życie, polityka III Świata (i wobec niego), (nie)moralność zabijania dla wyższego celu, prawa gejów, eutanazja, samobójstwo, depresja, pytanie czy cel uświęca środki - to wszystko tam dostaniesz.
Stosunkowo mało dostajemy natomiast czystej eksploracji w stylu TNG (fanprodukcje zresztą silniej nawiązują do TOS i DS9-z-B5, więc nie dziwota, że skupiają się na kwestiach społecznych i moralistyce), ale naukowa sensowność technobełkotu i technicznych sztuczek (używanych niestety głownie w czasie potyczek) bije na głowę wiele kanonicznych rozwiązań (wszystkie B&B i JJa na starcie). Popatrz na walkę z EXT "The Tressaurian Intersection" i posłuchaj dialogu bohaterów w FAR "Just Passing Through"...

Mav:
TOS-owe produkcje akceptuje

To machnij swoje recenzje paru z nich, jak my.

Mav:
te o czasach po TNG już nie, bo nie potrqfią osiągnąć akceptowalnego poziomu.

Bo też poziom TNG trudno jest osiągnąć, ale... powtórzę... sięgnij po "The Stone Unturned"... Nie jest fenomenalny, ale i nie razi (choć możesz potem sarkać, że za dużo tam kwestii in universe)...
 Strona:  ««  1  2  ...  4  5  6  7  8  ...  39  40  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Trekowe produkcje fanów

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!