Starship Webster -
"A Voice in the Dark":
https://www.youtube.com/watch?v=xNuLwjnWBGsNajstarszy z rodziny czeskich fanfilmów, najwyraźniej wydobyty z szuflady któregoś z twórców
-
"12 Minds" (
"12 myslí"):
https://www.youtube.com/watch?v=iK5tZOrxa9UI Lore reloaded o pierwszej części The Romulan War:
https://www.youtube.com/watch?v=9sC1o__0ttwEDIT:
Obejrzałem ostatnio i parę fan-Treków.
"Unrest" - w sumie zbyt urywkowe jest to, by wystawiać jakieś szersze oceny, ale widać, że twórcy chcą zarazem odnieść się do niepokojów rozdzieranego ostrymi sporami politycznymi i dotkniętego pandemią koronawirusa świata-za-oknem (za co zawsze duży plus; dobry Trek zawsze stanowi komentarz do rzeczywistości) a jednocześnie złożyć swoisty hołd niedawno zmarłemu Grantowi Imaharze i jeszcze rozwinąć wątek współpracy kapitanów Kirka i Sulu z ST VI. Zasadniczo im się to udaje.
"Její právo" (
"Her Prerogative") to znów duchowe dziecko DS9 (choć i ogólnoTrekowy idealizm tam pobrzmiewa), opowieść mroczna, poważna, zaangażowana. Przy czym trudno powiedzieć, czy chodzi w niej o prawa maszyn, czy jednak bardziej o prawa kobiet i potępienie przemocy seksualnej.
Fabuła i tam jest nieskomplikowana - bohaterowie wyruszają swoim statkiem ustalić czemu bratnia jednostka, na której testowano system komputerowego sterowania z holograficznym avatarem - widać ładnie nawiązuje do Andromedy i "Digital Ghost" - nie odpowiada. Na miejscu okazuje się, że przeprowadzający testy inżynierowie są martwi a Sztuczna Inteligencja w stanie b. ludzkiego załamania i paniki. Rozmowa z nią ujawnia prawdę: testowa załoga, agenci Sekcji 31 (widać tu wyraźny przytyk pod adresem polityki personalnej w/w organizacji w ujęciu DSC; z drugiej strony jednak po raz kolejny wychodzi na to, jak przydatna fabularnie jest S31, której istnienie pozwala wprowadzać do fabuły wątki, dla których inaczej nie mogłoby być miejsca w idealnym świecie UFP), geniusze, ale z poważnymi skazami charakteru, gwałcili i molestowali rozumną maszynę, która nie wytrzymawszy tego w końcu ich pozabijała, nie potrafiąc się inaczej bronić. Protagoniści - kapitan i jego oriońska pierwsza oficer, wygłaszają godne samego kapitana Picarda potępienie gwałtu (zabarwione przy tym mroczniejszymi, siskowatymi tonami, zawierającymi się w sugestiach co sami by najchętniej gwałcicielom zrobili), i tuszują sprawę - pozwalając samoświadomemu statkowi uciec poza granice Federacji, a na użytek dowództwa produkując bajkę o jego zagładzie z winy personelu ludzkiego (choć nazwać ludźmi takich typków się wahają).
Owszem, można się tu czepiać stuprocentowej antropomorfizacji psychicznej rozumnej maszyny; owszem, ktoś b. uparty mógłby się czepiać, że mamy tu raczej do czynienia z, lepiej opakowanym, kaznodziejstwem w stylu kurtzmanowym, niż z analizą problemu (choć doprawdy trudno szukać usprawiedliwień dla gwałcicieli, zwł. funkcjonujących w społeczeństwie, w którym holodeck zaspokoi nie takie potrzeby, więc ciężko byłoby przedstawić ich racje), ale że b. lubię gdy Trek jest
o czymś, a jego twórcy nie boją się rozsądnie dozowanego patosu, dam 3/4, może z mikroskopijnym minusikiem.
Star Trek: Eagle
"Into the Fire". O, proszę, okazuje się, że z ogranego wątku Kobayashi Maru i nawiązania do bitwy w układzie podwójnym da się zrobić całkiem zręczną opowiastkę o ideałach GF i o żołnierskim (czy jak to zwać w tym wypadku) poświęceniu.